„Wielki Znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”.
Wizja Apokaliptyczna Św. Jana ukazuje nam Najświętszą Maryję Pannę – Matkę Jezusa Chrystusa, jako tajemniczą Niewiastę obleczoną w słońce. Na głowie ma wieniec z dwunastu gwiazd, nawiązujący do dwunastu pokoleń Izraela. Jest to inaczej symbol wspólnoty świętych i błogosławionych w niebie.
U Jej stóp leży księżyc – odbijający blade światło słoneczne, który symbolizuje śmierć i przemijalność ludzkiego życia. Maryja – Niewiasta obleczona w słońce jest znakiem zwycięstwa Boga i Jego miłości nad szatanem, nad grzechem i śmiercią – nad wszelkim złem.
Jak wierzymy w tradycji Kościoła, Maryja zasnęła i z ciałem i duszą została wzięta do nieba. Wniebowzięcie NMP jest wypełnieniem obietnic danych przez Boga i równocześnie nagrodą za Jej zgodę, poświęcenie i świętość życia.
Żyjemy w XXI w., kiedy technika i myśl ludzka wydają się nie mieć dla nas granic, a nadal pytamy o coś tak oczywistego: od kiedy zaczyna się życie ludzkie? Czy od chwili poczęcia? A może dopiero, gdy ukształtuje się układ nerwowy i mózg? Niektórzy chcą, aby uznać, że dopiero w chwili narodzin. Tego problemu nie miały dwie kobiety żyjące ponad 2000 lat temu: Maryja i Elżbieta. Ewangelia, która jest Księgą Życia, odsłania nam szczegóły spotkania tych dwóch niezwykłych kobiet: Maryi – Matki Jezusa i Elżbiety – matki Jana Chrzciciela. Ich dzieci jeszcze się nie narodziły, a jednak autor natchniony również na nich koncentruje swoją uwagę. „Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie”. Kiedy Jan poruszył się w łonie swej matki, Elżbieta odczytała to jako obecność Matki niezwykłej – Matki samego Boga. Dlatego my jako ludzie wierzący, nie możemy mieć wątpliwości, od kiedy zaczyna się ludzkie życie.
Kiedy odwiedza Maryja odwiedza swoją krewną, to Elżbieta wita Maryję zaskakującym pozdrowieniem, które do dziś powtarzamy jako Pozdrowienie Anielskie: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Błogosławiona, czyli najszczęśliwsza z niewiast, bo: „uwierzyłaś, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. I to jest przesłanie i recepta dla nas…
Kiedy pytamy: Jak być ludźmi szczęśliwymi – odpowiedź brzmi: po prostu uwierzyć w to, co Bóg do nas mówi…wierzyć w Jego obietnice.
Każdy z nas może być błogosławiony, jeżeli uwierzy, że obietnice naszego Pana są prawdziwe. Jeżeli Bóg coś obiecuje – to zawsze to wypełni i nigdy nie zawodzi…Skąd wiadomo, że Bóg na pewno spełni swoje obietnice? Odpowiedź jest prosta: Ponieważ nas kocha…
Bóg jest Miłością i Jego Miłość nie zna granic.
Jesteśmy kochani…nawet jeżeli nam się wydaje, że nie zasługujemy na miłość; że nasza grzeszność czyni nas nieuporządkowanymi duchowo…Nie dla Boga, bo Bóg widzi nas zupełnie inaczej… Warunek jest jeden: trzeba Mu zaufać i uwierzyć, że On Nasz Pan i Bóg naprawdę wie, co jest dobre dla nas…
Odpowiedź Maryi na słowa Elżbiety jest natychmiastowa.
„Wielbi dusza Moja Pana i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”
Słowa wypowiedziane w domu Elżbiety są hymnem dziękczynienia
i uwielbienia Boga za wszystko, czego dokonał w Jej życiu. Chwała, jakiej doświadczyła, jest dla niej nagrodą za Jej postawę życia – postawę miłości: służby, pokory, wierności i pełnego zaufania Bogu. Jej Magnificat wypowiedziane w domu Elżbiety może stać się codzienną modlitwą każdego z nas Przecież my jako naród polski i katolicki mamy Panu Bogu za co dziękować i za co Go uwielbiać! Przecież nasz naród tyle razy doświadczał Bożej opieki i orędownictwa Maryi i wyzwolenia z trudnych sytuacji. Nie możemy zapominać, w jakich czasach przyszło nam żyć i z jakich opresji wyprowadził nas Bóg! I tym przypomnieniem jest dzisiejsza data:
15 sierpnia – 103 rocznica słynnej Bitwy Warszawskiej, zwanej „Cudem nad Wisłą”. Potrafiliśmy walczyć o naszą wolność i niepodległość. Ale zawsze z Bogiem i z Matką Najświętszą, w postawie wierności i zaufania oraz zachowywaniu zasad chrześcijańskiego życia. Dlatego spróbujmy przeżyć ten dzisiejszy dzień –jako dzień Wielkiej Wdzięczności Bogu i Matce Najświętszej za wszystko, czego doświadczyliśmy na przestrzeni całej historii naszego narodu!
Wniebowzięcie NMP – zwane w tradycji Świętem Matki Bożej Zielnej jest dniem narodzin Maryi dla nieba, a my jako jej dzieci przychodzimy do niej, aby złożyć jej życzenia. Przychodzimy, aby pochwalić się naszymi tegorocznymi zbiorami: na polu, w sadzie, w ogrodzie, czego symboliką jest piękny wystrój w świątyni, wykonany przez naszych dekoratorów. Dziś przynosimy owoce naszej pracy, naszego trudu i poświęcenia, które składamy wraz z modlitwą dziękczynienia za to, że dobry Bóg pozwolił nam w tym roku zebrać kolejny raz obfite plony.
Nasza poetka – Maria Kownacka – pięknie to zapisała w wierszu
pt.: „Zielna”;
Matka Boska – Zielna!… Zielna!…
Ziele kwitnącego drużka,
rozmarynem pachnąca, weselna
w drobnych, ziołowych wianuszkach!
W wianuszkach, z drobnej rutki,
w rozchodnikach złotych kwiatkach,
z wniebowziętych uśmiechem cichutkim –wszelakiego ziela Matka…
Chronią od burzy i gromu
wianuszki Twoje zeschnięte,
od nieszczęść strzeże domu –
Duch Zielnej i Wniebowziętej!…
Podobnie jak Maryja, każdy z nas – pracuje na nagrodę wieczną u naszego Pana. Zechciejmy dziś razem z Maryją, naszą Matką uwielbiać Boga za Wielkie rzeczy, które uczynił nam Wszechmocny i swoim życiem i postępowaniem na ziemi, zasłużyć na chwałę nieba:
Maryjo, Pani Wniebowzięta – Królowo Nieba i Ziemi, naucz nas dziękować Bogu za wszystko i nieustannie uwielbiać Jego Majestat. Naucz nas Maryjo – Niewiasto Mądra i Roztropna takiej miłości, która przez pokorę i wytrwałość prowadzi do Jezusa! Amen.
Kazanie 17 niedziela zwykła, 30. 07. 23 r.
Myślą przewodnią dzisiejszej liturgii są skarb i mądrość. Wydawałoby się, że to coś ze sobą niezbyt powiązanego, ale nic bardziej mylnego. Człowiek mądry dostrzeże prawdziwy skarb, odnajdzie go tam, gdzie inni się tego nie spodziewają.
Skarb to coś, co posiada wielką wartość, to coś, dla czego jesteśmy w stanie poświęcić bardzo dużo. Jednak trzeba mądrości, żeby nie dać się zwieść różnym błyskotkom tego świata.
Zawsze wtedy, kiedy słucham historii Salomona z dzisiejszego pierwszego czytania, stawiam sobie pytanie: O co poprosiłbym Pana, gdyby tak jak Salomonowi ukazał mi się w nocy we śnie? Co miałoby to być? Pomyśl dziś o sobie i o tym, o co prosiłbyś Pana? Albo inaczej, o co prosisz Go najczęściej?
Bardzo mi się podoba młody Salomon, który jest świadom swojego młodego wieku i tego, że jest niedojrzały, że nie wyobraża sobie, jak mógłby zarządzać tak potężnym narodem, który trudno jest nawet zliczyć. Dziś coraz trudnej spotkać młodego człowieka, który twierdziłby, że jest „niemądry”, mało dojrzały, z brakiem doświadczenia. Raczej słyszymy i widzimy młodych, którzy na wszystkim się znają i potrafią odpowiedzieć na każde pytanie. Czują, że mogą wszystko!
Salomon, świadom swojej niedojrzałości, prosi Pana o dar rozumnego serca do sądzenia ludu, do rozróżniania dobra od zła. I to właśnie spodobało się Bogu, tak że nie tylko dał mu mądrość serca, ale nadto obdarował go dodatkowymi darami: Oto spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i pojętne, takie, że podobnego tobie przez tobą nie było i po tobie nie będzie wśród królów. Prosząc o mądrość, młody król zyskał ją, a wraz z nią o wiele więcej.
Z pewnością mądrość, która wsławiła imię Salomona w całym ówczesnym świecie, była darem otrzymanym w odpowiedzi na żarliwą modlitwę. Łaska jednak buduje na naturze, dlatego też roztropność młodego króla możemy dostrzec najpierw w tym, że nie licząc tyko na własne siły, zwraca się z prośbą o pomoc do Pana, a następnie także w tym, iż nie wynosi się ponad egoizm i – zamiast zabiegać dla siebie o sławę oraz długie życie – pragnie być nade wszystko prawym i sprawiedliwym władcą.
Mądrość z kolei to nie tylko inteligencja, która pozwala na odnalezienie się w jakiejś nowej zaskakującej sytuacji, czy kalkulacja oparta na tym, że robi się coś dla jakiejś doraźnej korzyści. Mądrość to coś więcej. To umiejętność rozróżniania dobra od zła, to umiejętność przewidywania konsekwencji swoich decyzji. Dzisiaj wiele mówi się o wolności, wręcz się ją gloryfikuje, zapominając jednak o konsekwencjach, odpowiedzialności za to, co się robi. Wolność jest bardzo związana z odpowiedzialnością. Natomiast współcześnie akcent kładzie się tylko na wolność, odcinając się od odpowiedzialności za swoje czyny.
Jak wiemy, historia króla Salomona potoczyła się w ten sposób, że mądrość króla przy Bożym błogosławieństwie doprowadziła do rozkwitu Izraela. Ewangelia również – chociaż nie wprost – ukazuje ludzi mądrych, którzy w swojej mądrości potrafią zaryzykować, postawić wszystko na jedna kartę, aby zdobyć ukryty skarb. Tym skarbem jest, jak mówi Jezus w tej przypowieści, królestwo niebieskie.
Rzeczywiście Kościół, który jest zaczynem tego królestwa na ziemi, dysponuje wielkimi skarbami, na które warto postawić wszystko, co się posiada. Pierwszym z nich jest „dobra nowina dla grzesznika”, czyli słowo, które mówi o tym, że Syn Boży stał się człowiekiem i przyszedł na świat, aby pokonać zło, grzech i śmierć, do której one prowadzą. Chrystus pokonał szatana przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie.
Kolejny skarb to sakramenty, przez które Chrystus działa w swoim Kościele. Chrzest włącza nas w tę wspólnotę, a sakramenty pokuty i pojednania oraz Eucharystia uzdalniają nas do tego, by w tej wspólnocie wytrwać. Człowiek, który jest mądry, dostrzeże to, że nieraz te skarby nie wyglądają zbyt atrakcyjnie, że trzeba się postarać, aby ich wartość dostrzec.
Sam Kościół też jest skarbem. Obecnie bardzo rozdartym, także niewyglądającym zbyt atrakcyjnie, ale mimo wszystko jest w nim obecny żywy prawdziwy Chrystus, ten który działa w swoim Kościele i sam jest Kościołem. Kościół jest święty świętością Chrystusa i grzeszny, bo tworzą go ludzie grzeszni. Jednak Kościół ma w sobie moc odnawiania się, odradzania, czyli nawrócenia, a także nieustannie tę moc, którą mu przekazał Chrystus, czyli prowadzenia ludzi do życia wiecznego z Bogiem.
Warto zwrócić uwagę na ostatni obraz królestwa Bożego w tej dzisiejszej Ewangelii. Jest w przekazie podobny do tego, który słyszeliśmy w zeszłą niedzielę, czyli o chwastach w zbożu. Tam też była mowa, że dopiero w momencie zbiorów dokona się oczyszczenia. Dzisiaj Jezus mówi podobnie, nauczając o rybach złowionych w sieć. Rybacy dopiera na brzegu dobre wrzucili w naczynia, a złe odrzucili.
Bóg jest cierpliwy, a Jego królestwo wzrasta nieraz w niesprzyjających warunkach wśród tego, co wydaje się czasem bardziej atrakcyjne, pociągające, dlatego trzeba nam mądrości, by wytrwać, by dostrzegać wartość wspólnoty, sakramentów i dostrzegać działanie Boga nawet wtedy, kiedy wydaje się, że milczy i zwłaszcza tam, gdzie się Go nie spodziewamy.
Bóg działa, chce być nieustannie obecny w naszym życiu. Dlatego potrzebujemy mądrości, która podpowie nam, że jest obecny w Kościele i sakramentach. To jest ten nasz skarb, na który trzeba postawić wszystko, co mamy, i to, kim jesteśmy.
Homilia na środę, 5 lipca 2023
«Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?»
Demony i złe duchy są prawdziwym zagrożeniem dla naszych dusz. Jeśli nie mamy w sobie prawdziwej wiary w Jezusa Chrystusa oraz ufności w Jego słowo, które wyrażają się w pełnieniu woli Bożej, jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie. Demony, które nękają dwóch opętanych z dzisiejszej Ewangelii, zdają sobie sprawę ze swojej przegranej, zarówno tej bliskiej – że będą wypędzone, jak i tej ostatecznej – że zostaną skazane na wieczne cierpienie i udrękę.
Jezus chce nam udowodnić, że wygoda i bezpieczeństwo, które wynikają z pójścia na kompromis ze złem, są pozorne. Każdy kompromis ze złem to śmierć duchowa! Ceną takiej ugody jest zawsze powolne obumieranie naszego sumienia, a w konsekwencji wieczne potępienie.
Tymczasem demony, w swej nienawiści do człowieka chcą jednak wykorzystać pozostały im czas, aby siać jak największe zniszczenie w życiu dzieci Bożych: „«Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń». Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w wodach”.
Jezus wypędza złe duchy, które uciekają w stado świń…
Świnie zaś pędzą prosto do jeziora i giną w jego falach…
Całe miasteczko wychodzi na spotkanie Jezusa, ale mieszkańcy wcale nie chcieli zobaczyć się z Jezusem po to, aby mu podziękować, za to że uratował dwóch opętanych, że ocalił im życie…Mieszkańcy prosili aby uszedł z ich granic…a więc chcą się Go pozbyć…nie chcą by Jezus przebywał w ich miasteczku… „Odejdź od nas, bo potopiłeś nasze świnie!”
W końcu Jego cud naraził ich na ogromne straty…stracili wielkie stado świń…
Dla tych ludzi nie miało znaczenia to, że uwolnieni spod władzy demonów zostali ich współmieszkańcy… Ważne było to, że zginęło stado.. a to ogromne pieniądze…
Dobra materialne były ważniejsze niż uzdrowienie…uwolnienie…
Czy i w naszym życiu czasem tak nie ma? Albo w życiu naszych przyjaciół, rodzin…ludzi z którymi przebywamy na co dzień…
Ludzie boją się przyjąć Jezusa…oddać Mu swoje życie…ogłosić Go Panem i Zbawicielem…
Boją się, że coś stracą…coś ważnego…jakiś nieodzowny element życia…Owszem…czasem trzeba stracić coś…coś poświęcić… Ale takie poświęcenie jest warte…Bo to, co może nam zaoferować Jezus jest o wiele cenniejsze niż nasze wszelkie dobra materialne. Przykładem jest dzisiejsza patronka – Św. Maria Goretti – włoska nastolatka, która walczyła w obronie swej godności – cnoty czystości i wolała ponieść śmierć niż stracić dziewictwo, a na łożu śmierci potrafiła wybaczyć swemu oprawcy.
Panie Jezu, w słowach prośby, abyś opuścił krainę Gadareńczyków, dostrzegam moje kompromisy ze złem. Tyle razy swoim grzesznym postępowaniem wypraszam Cię z mojego życia. Przepraszam i proszę, abyś nie odchodził. Amen.
Homilia na środę, 28 czerwca br.
«Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach”.
Można powiedzieć, że mottem dzisiejszej Ewangelii są słowa modlitwy:
Od fałszywych proroków ustrzeż nas, Panie!
Każdy z nas jako chrześcijanin słowem i przykładem ma być głosem Boga. Pierwszym znakiem fałszywego proroka jest to, że próbuje schlebiać innym, sprawia wrażenie, że rozumie, współczuje. Zapewnia, że nie głosi siebie, dlatego używa starannie dobranych fragmentów Pisma Świętego, aby zniszczyć bezkompromisowość ewangelicznego nauczania w kwestii życia, moralności, grzechu. Prawdziwy prorok natomiast nie przestaje przekonywać o grzechu, pokucie, nawróceniu. Jesteśmy przecież wspólnotą grzeszników i aby wzrastać na drodze świętości, musimy najpierw usunąć to, co jej przeszkadza, nie pomaga jej wzrastać. Podobnie jest z chorym: aby odzyskać zdrowie, musi on najpierw poznać i uznać swą chorobę. Wielu z nas mówi o Bogu, ale mało czyni Jego wolę, dlatego daj nam, Panie, łaskę, abyśmy nie fałszowali Twoich słów.
W czasie każdej Mszy św. nie tylko uczymy się mówić o Bogu, ale i otrzymujemy pokarm, aby pełnić Jego wolę.
„Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce”.
Jezus czyni porównanie do drzewa – nie można winogron zbierać ciernia lub ostu figi. Bo według nauki Jezusa, każdy prorok, nauczyciel i świadek Chrystusa ma być tym dobrym drzewem, które wydaje dobre owoce. A każdy zły nauczyciel wydaje jak drzewo złe owoce. Czy jestem wiernym uczniem Jezusa, który wydaje dobre owoce swego życia, świadectwa i nauczania innych. Czy nie jestem tym, który schlebia i podlizuje się innym, byleby tylko nie narazić się komuś, nie zajść za skórę, byleby tylko o mnie dobrze mówili?!
„Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. A więc: poznacie ich po ich owocach!”
Jezus nie straszy, ale konkretyzuje – i znowu analogia do drzewa, które nie wydając dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone do ognia. Dziś Kościół stawia nam konkretny drogowskaz – przykład życia w postaci Św. Ireneusza bpa, który został skazany na śmierć męczeńską, ale do końca pocieszał i umacniał swoich braci w wierze, przygotowywał ich w więzieniu na śmierć i ukazywał, jak ważne jest naśladowanie Chrystusa, głoszenie bezkompromisowej prawdy, nieustępliwość w postawie i mężne wyznawanie wiary.
Prośmy gorąco, abyśmy zostali rozpoznani po naszych owocach: miłości, wierności Bogu i prawdziwym świadectwie życia.
Panie Jezu, Eucharystia jest owocem Twojego życia i śmierci. Tylko dzięki Niej żyję i żyć będę. Ustrzeż mnie od fałszywych proroków i nie dopuść, abym stał się jednym z nich. Amen.
Homilia na XII Niedzielę zwykłą
„Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”.
Jezus mówi do nas o bojaźni i strachu, które przychodzą na człowieka w chwilach ciemności: w zwątpieniu, goryczy, lęku, a nawet grzechu. Mówi do nas, kiedy jesteśmy uwikłani w sprawy, które wprowadzają nas w ciemną dolinę. Mówi zawsze, nigdy nie przestaje. Czy jednak chcemy go słuchać, czy też odwracamy się od Niego? Patrzymy na ludzkie błędy i grzechy, gorszymy się i zniechęcamy – uważamy że bycie w takim Kościele nie ma sensu, skoro obok nas są ludzie obłudni, zagmatwani, współcześni faryzeusze. A Jezus mówi: „To was gorszy?” Jezus nigdy nie zgorszył się naszą postawą, naszym grzechem, wręcz przeciwnie – umarł za nasze grzechy, pociesza nas i umacnia, okazując swoje Miłosierdzie i przebaczenie. On jest CONSTANS – czyli stały w swoich uczuciach: w wierności i miłości. A czy my potrafimy dochować Mu wierności, czy my potrafimy Go kochać i żyć ze świadomością, ile Mu zawdzięczamy?!
„Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.
Jak ważna jest postawa naszej wierności. Ale postawa musi być poparta konkretnym czynem – czyli świadectwem życia. Przed laty była organizowana AKCJA EWANGELIZACYJNA z breloczkiem na klucze, na którym widniał napis: „NIE WSTYDZĘ SIĘ JEZUSA”. Wielu ludzi ze świata kultury, sztuki, mediów, sportu, polityki mocno reklamowali tę Akcję w mediach społecznościowych: w Internecie, aby we współczesnym świecie nie bać się mówić o wierze, o Bogu, o wartościach chrześcijańskich – właśnie tu i teraz kiedy ludzie o Nim zapominają i żyją tak, jakby Go w ogóle nie było!
Rozpoczął się czas wakacji – i właśnie tu jest pole do popisu, pole do działania dla nas katolików, a może i pokusa, aby zrobić sobie wakacje , urlop od Pana Boga. Czy będziemy wierni Jezusowi, czy nie będziemy wstydzili się naszej wiary nie tylko w kościele, ale na ulicy, w sklepie, na basenie, w czasie wycieczek górskich, na plaży, nad morzem. Czy będziemy pamiętali o naszych obowiązkach chrześcijańskich: o modlitwie, o uczestnictwie w Eucharystii w niedziele i święta, o spowiedzi i Komunii Św. z racji I Piątków miesiąca? Czy będzie nas stać czy też nie będzie nas na to stać?
„Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.
Może zdarzyło się nam nie przyznać do Jezusa. Z lęku czy wstydu. Ale On nawet w najbardziej ciemnych momentach życia powtarza nam, że jesteśmy dla Niego ważni, że nasze życie ma sens, że musimy być ostrożni wobec zła, ale On zawsze jest blisko. Weźmy sobie do serca słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii i zróbmy wszystko aby Pan Jezus był z nas dumny i zadowolony z naszej postawy chrześcijańskiej:
Panie Jezu, unikanie okazji do dania świadectwa wiary jest grzechem. Nie odwracaj się ode mnie, bądź przy mnie w chwili próby, gdy muszę się opowiedzieć, po której jestem stronie. Wybacz mi moje tchórzostwo.
Kocham Cię i pragnę zawsze o Tobie świadczyć, o Ciebie walczyć i dochować Ci nieustannej wierności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na zakończenie roku szkolnego
«Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje».
Pan Jezus w swoim nauczaniu chętnie używał aforyzmów, odwołując się do fragmentów ksiąg mądrościowych, na przykład gdy mówił o oku dobrym i złym. Występujący w Biblii zwrot „mieć dobre oko” ma szeroki zakres znaczeń. Kto je ma, jest gotowy się dzielić dobrem z innymi, jest hojny i szczodry, spogląda życzliwie na obdarowanego, daje z uśmiechem. Ten, kto ma dobre oko, rozdaje, a rozdając, gromadzi skarby w niebie. I nie chodzi tu tylko o rozdawnictwo pieniędzy i rzeczy materialnych, które niszczeją. Tu chodzi o coś więcej. Są rzeczy, których nie kupi się za pieniądze. I to je mamy rozdawać. Pamiętajmy o modlitwie, której nauczył nas Jezus: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie…”. Jeśli nasz skarb jest w niebie, to i serce tam będzie.
Dzień zakończenia roku to czas podsumowania wyników, ocen, naszego zachowania, to czas radości i satysfakcji dla jednych, czas zadumy a może i smutku dla innych – to okazja żeby zrozumieć, że czasem zabrakło niewiele, aby mieć lepszą ocenę. Ale też czas pokory – aby zrozumieć, że czasem otrzymaliśmy ocenę lub zachowanie wyższe, na które może nie zasłużyliśmy. Dziś żegnamy się z uczniami kl. VIII, którzy po wakacjach przechodzą do szkół średnich i rozpoczną nowy start w nowych okolicznościach. Cztery dni temu przyjęli Sakrament Bierzmowania – Sakrament Dojrzałości Chrześcijańskiej, który ma ich uzdalniać do dawania świadectwa wierności Panu Jezusowi. Życzymy im, aby w tym nowym środowisku się nie pogubili i czerpali z tych wartości, w których w naszym środowisku zostali wychowani.
Mae West napisała kiedyś: „Masz tylko jedno życie! Ale jeśli je właściwie przeżyjesz, to jedno życie w zupełności wystarcza!” Otrzymaliśmy wiele darów i talentów, aby rozwijać nasze życie, aby pokazywać, że warto dobrze i godnie żyć, że warto być człowiekiem uczciwym, wierzącym, żyjącym zgodnie z zasadami – człowiekiem przyzwoitym – jak mawiał nasz rodak Św. Jan Paweł II. Być sobą w pozytywnym tego słowa znaczeniu – to mieć zasady i wartości, których zawsze będziemy przestrzegać i zachowywać na co dzień. Wychodząc z tego środowiska, wszędzie tam, gdzie jesteśmy reprezentujemy naszą miejscowość, naszą gminę, naszą parafię, naszą szkołę – i jeśli będziemy odznaczać się wiedzą, ale także, kulturą osobistą, taktem, szacunkiem wobec starszych, pokorą i chęcią pomocy innym – to będziemy dobra wizytówką naszej społeczności.
Ale kiedy pójdziemy na żywioł i damy tzw. przypał w zachowaniu, to tylko damy antyświadectwo naszej bezmyślności, arogancji, pychy i braku kultury; damy anty świadectwo o tych, którzy nas wychowywali i przekazali właściwe wzorce.
Dziś na zakończenie Roku Szkolnego warto wypowiedzieć te trzy magiczne słowa: Proszę, Dziękuję i Przepraszam. Wobec Boga, któremu dziękujemy za ten czas nauki i zdobywania wiedzy, doświadczeń oraz prosimy o jego opiekę i bezpieczeństwo w czasie wakacji, ale także wobec ludzi – naszych katechetów, nauczycieli, wychowawców, rodziców i opiekunów, którym wiele zawdzięczamy i którym chcemy wyrazić naszą wdzięczność, ale także przeprosić za nasze uchybienia i braki.
Dziś obchodzimy Światowy DZIEŃ OJCA – tym bardziej dedykujmy naszym tatom te wyniki i podziękujmy za ich trud i poświęcenie, abyśmy mogli się uczyć, pogłębiać wiedzę i rozwijać własne zdolności i zainteresowania.
Kiedy wyjdziemy ze szkoły rozpoczną się zasłużone dla wszystkich i upragnione, tak wyczekiwane – WAKACJE! Ale dla nas ludzi wierzących – chrześcijan – ważne, abyśmy wszędzie, gdzie będziemy mieli świadomość: W CZASIE WAKACJI PAMIĘTAJ O BOGU! /na modlitwie, na Eucharystii niedzielnej i świątecznej, o spowiedzi w I piątek miesiąca, o Komunii Św., o dobrych uczynkach, o zachowywaniu Przykazań Bożych/.
Panie, na końcu tego roku chciałbym Ci podziękować za wszystko, co od Ciebie dostałem. Dziękuję Ci za życie i za miłość, którą otrzymałem i którą dałem, za kwiaty, powietrze i słońce, za szczęście i za troski, za to, co było możliwe i za to, co nie było możliwe. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na środę, 21 czerwca 2023 r.
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie”.
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega nas przed tzw. hipokryzją – czyli obłudnym zachowaniem i postępowaniem, przed robieniem tzw. pokazówki, aby uzyskać aplauz od innych ludzi. On zaprasza nas do tego, abyśmy czynili dobro nie dla pochwał, ale wszystko z pokorą i w wyciszeniu dla Ojca, który zna najgłębsze pragnienia i motywacje serca każdego z nas. Dlatego Pan Nasz pokazuje nam w dzisiejszej Ewangelii, że w tym budowaniu relacji z Bogiem pomagają nam trzy drogi życia duchowego:
Pierwszą z nich jest JAŁMUŻNA, która oczyszcza i uwalnia serce w relacji do drugiego człowieka. Kiedy składasz jałmużnę – czyli ofiarę, nie trąb przed sobą, aby cię ludzie chwalili – bo już nagroda została odtrąbiona i odebrana. Ale „niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Po co jest jałmużna i komu jest potrzebna? Czy jest tylko po to, aby ulżyć niedoli biednych? Jest potrzebna także temu, kto ją daje. A jaka jest za nią nagroda? Dla showmana – owacje na stojąco – uznanie i podziw u ludzi. Dla ludzi czystego serca jest nią sam Bóg. Szukanie ziemskich gratyfikacji oznacza rezygnację z nagrody Ojca Niebieskiego. A czego my szukamy? Jakie są nasze intencje? Czy są czyste?
Druga z nich to MODLITWA, która oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji do Boga. W czasie modlitwy nie bądź jak ludzie pełni obłudy, którzy lubią robić pewne rzeczy żeby zabłysnąć, żeby się innym pokazać, jacy są pobożni: „Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę”. Gdy Ty chcesz się naprawdę pomodlić, czyń to z potrzeby serca, dla siebie, nie dla innych; „wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Trzecia z nich to POST, który oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji do samego siebie. Kiedy naprawdę pościsz – czyli się umartwiasz, rezygnujesz z czegoś , nie bądź posępny jak ci ludzie przybierają wygląd ponury, aby pokazać innym , że się umartwiają – że poszczą. „Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę”. Mam być człowiekiem normalnym, pełnym życzliwości, otwartym i uśmiechniętym wobec innych; aby nie ludziom ale Ojcu pokazać – Temu, który jest w ukryciu.
„A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
To dzisiejsze słowo Jezusa jest bardzo konkretne i dotyczy każdego z nas. Za dobre uczynki wielu z nas otrzymuje zapłatę już tu, na ziemi. Bóg który nas kocha pragnie nas z miłości wynagrodzić. Jednak Jego nieprzemijająca zapłata jest dla ludzi pokornych, którzy czyniąc dobro, nie robią tego na pokaz czy dla własnej chwały, a nawet satysfakcji – ale w duchu miłości i wdzięczności wobec Boga.
Abp Fulton J. SHEEN napisał: „W języku miłości istnieją tylko dwa słowa: „TY” i „ZAWSZE”.
TY – bowiem miłość jest wyłączna i ZAWSZE –bo jest wieczna. Nikt nie mówi przecież: <<Będę Cię kochał przez dwa lata i sześć miesięcy>>.
We wszystkich miłosnych piosenkach pobrzmiewa nuta wieczności”. Dlatego myśląc o tym szczerze, prośmy Jezusa, abyśmy pozostali pokorni. Abyśmy umieli przyjmować pochwałę, lecz również krytykę z pokojem serca. wraz z całym kościołem pokutującym obrać kurs na prawdziwą metanoię – czyli przemianę, duchowe przebudzenie. Znajdź chwilę czasu i pomyśl, co w tym tygodniu będzie moją autentyczną ofiarą? Co będzie moją prawdziwą modlitwą, moim postem i twoją jałmużną – czyli konkretnym darem miłości, złożonym Bogu i ofiarowanym innym ludziom.
Panie Jezu, Ty widzisz to, co ukryte. Ty wiesz, czy kieruję się czystymi intencjami, gdy się modlę, poszczę, daję jałmużnę. Panie daj mi, proszę, poznać dobroć Ojca, który z miłością patrzy w moje serce; pomóż mi stać się człowiekiem pokornym, chroń mnie od pokusy pychy. Ty, mój Panie, sam mi wystarczysz. Amen.
Homilia na XI Niedzielę zwykłą
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo»
Pan Jezus, który rozpoczyna wędrówkę po ziemi palestyńskiej, widzi gromadzące się tłumy, które słuchają Jego nauczania. Dlatego ulitował się nad nimi, bo byli jak owce bez pasterza, znękani, samotni i porzuceni. Jezus doskonale wie, że brakuje mu rąk, potrzebuje swoich następców, którzy w Jego imię będą głosić naukę i czynić znaki. Dziś w dalszym ciągu potrzeba głosicieli Bożego słowa, szafarzy świętych tajemnic, którzy nie pozostaną obojętni na głos powołania i podejmą drogę realizacji Misji Jezusowej we współczesnym świecie. Skoro jest spadek powołań, to trzeba modlić się o nowe i liczne święte powołania kapłańskie i zakonne, ale też młodych ludzi inspirować, zachęcać i wspierać, aby nie bali się podjęcia decyzji pójścia za Panem żniwa – Jezusem i realizowaniem Jego misji wśród współczesnego świata.
„Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości”.
Postanawia wysłać wybranych przez siebie uczniów i udziela im konkretnych wskazówek, co powinni robić, żeby autentycznie ludziom pomagać. Angażuje Apostołów, aby mieli ten szczególny udział w czynieniu dobra wobec bliźnich. aby starać się im służyć, pomagać i wspierać w trudnych sytuacjach.
Matce Teresie z Kalkuty zarzucano, że daje „biednym ryby, a nie uczy ich łowić” – w myśl zasady: daj biedakowi wędkę, a nie rybę…. Odpowiedziała wtedy: „Są tak słabi, że nie potrafią łowić. Kiedy ich umocnię, przekażecie im wędkę i nauczycie łowić ryby”
„Idźcie i głoście: Bliskie już jest Królestwo Niebieskie”.
Jezus widzi potrzebę wychodzenia do ludzi z Orędziem Ewangelizacyjnym, z posługą głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. wszystkim na tym powinno zależeć, bo tworzą wspólnotę rodzącego się Kościoła.
Ks. Aleksander Woźny kierował się szczególnymi zasadami. Jedna z nich brzmiała: „Kapłan powinien robić tylko to, w czym nie mogą go zastąpić ludzie świeccy. Wszystko inne należy im powierzyć do wykonania. Ludzie, którzy w pewnej dziedzinie są bardzo dobrzy, robią wszystko sami, przekonani, że nikt tego nie zrobi lepiej od nich”.
Zainspirować człowieka do działania jest sztuką o wiele większą, niż samodzielne, może nawet perfekcyjne wykonywanie pracy.
„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”.
Miłość Jezusa była bezinteresowna, darmowa. Uczniom, których powołał na apostołów, nakazał, aby także dawali darmo to, co sami otrzymali. Abyśmy mogli postępować według wskazówek Jezusa, musimy ze swojego działania wykluczyć chęć zysku, chore ambicje, pragnienie zaszczytów. Właśnie dlatego Jezus potępiał próżność faryzeuszów, którzy podejmowali dobre dzieła, „aby ich ludzie chwalili” (Mt 6, 2).
W miarę, jak zbliżał się koniec Jego życia, ubóstwo stawało się coraz bardziej widoczne. Umarł nagi na krzyżu. A ile w nas jest interesowności i pragnienia, by odwzajemniono nam miłość? Czy potrafimy dawać ją darmo jak Jezus? Czy naprawdę jesteśmy gotowi do poświęcenia dla wspólnoty Kościoła, dając od siebie i niczego w zamian się nie spodziewając? Niczego nie oczekując? Przecież doskonale wiemy że Ojciec niebieski widzi nasze potrzeby i pragnienia, a widzi to o tyle bardziej, kiedy widzi naszą szczerość, bezinteresowność, wrażliwość i otwartość na potrzeby innych.
Panie Jezu, pomóż mi zrozumieć siebie, poznać prawdę o sobie. Nie dopuść do tego, abym nagrodę odebrał tylko tu, na ziemi. Chcę nagrody wiecznej, chcę być w niebie. Amen.
Homilia na zakończenie oktawy Bożego Ciała
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie! Nie zabraniajcie im! Do takich bowiem należy Królestwo Boże”.
Pan Jezus upomina uczniów, którzy surowo zabraniali tulącym się do Niego dzieciom, aby im tego nie zabraniali, bo w naturze małego dziecka jest to, że wyczuwa, kiedy ktoś jest dla niego dobry i miły, kiedy ktoś go autentycznie kocha. A taka była natura Jezusa –Syna Bożego, który był żywym odbiciem miłości samego Ojca. Jezus zachęca nas do tego, abyśmy przyprowadzali i przynosili dzieci do Niego – abyśmy uczyli dzieci kontaktu z Panem Jezusem, abyśmy potrafili je właściwie przygotować i wychować, aby wiedziały dobrze jakim miejscem jest świątynia, jak należy się ubrać, aby godnie uczestniczyć w nabożeństwach, jak należy się w niej zachować to nie jest miejsce gdzie można przynosić zabawki, gdzie można jeść chrupki, paluszki, cukierki – to jest miejsce święte – i dziecko ma to wiedzieć, ale kto jak nie rodzice, dziadkowie i starsze rodzeństwo – pierwsi katecheci i nauczyciele wiary, mogą nauczyć i przygotować dzieci do właściwego kontaktu i zachowania przed Panem Jezusem.
„I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”.
Pan Jezus pokazuje jak ważne jest błogosławieństwo dzieci. Dlatego Kościół w tak specjalne dni jak ten dzisiejszy – Zakończenie Oktawy Bożego Ciała zaprasza rodziców i dzieci, aby te nasze pociechy – nadzieja Kościoła wzrastały w wierze i miłości do Pana Jezusa – umocnione Jego błogosławieństwem / tak jak dziś na zakończenie procesji/. To jest również zachęta i zaproszenie dla Was drodzy rodzice i dziadkowie, abyście modlili się z wasze dzieci, modlili się razem z waszymi dziećmi – ucząc je pacierza i abyście często te dzieci błogosławili.
Dlaczego? Dlatego, że z tym Bożym błogosławieństwem Wasze Dziecko idzie w świat! A jeśli Pan Jezus będzie z nim, jeśli Boża łaska i błogosławieństwo będą mu towarzyszyły, to o wiele łatwiej będzie mu wytrwać w dobrem i jawnie przeciwstawiać się złu i grzechowi.
1. Błogosławieństwo nie jest żadną czynnością magiczną! Jest wielkim darem, które rodzice mogą przekazywać swoim dzieciom.
Kto korzysta z mediów elektronicznych, bez przerwy spotyka się z hejtem, bluzgami, nienawiścią. Nawet pod takimi informacjami, jak czyjaś śmierć, osobista tragedia. Nie istnieje dziś tabu, wstyd, świadomość nieprzekraczalnych granic. Partie polityczne, złorzeczenia i przekleństwa uczyniły swoim „programem”. Przeklinają tzw. autorytety, ludzie kultury świata i sztuki, ale też zapatrzeni w nich młodzi ludzie manifestujący głośno swoją nienawiść i wypisujący wulgarne hasła na transparentach. Wielu z nich to katolicy. Przynajmniej nominalni. Niejednokrotnie przekonujący w bezpośrednich rozmowach i wpisach na katolickich portalach że to normalny sposób wyrażania ekspresji i że publiczne demonstracje mają swoją pogmatwaną, ale jednak logikę.
Św. Paweł – Apostoł Narodów upomina nas. „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu Błogosławcie, a nie złorzeczcie!””. Dopóki tego nie zrozumiemy, z chrześcijaństwa. pozostanie tylko atrapa. A może od tego trzeba zacząć reformę Kościoła?
2.Błogosławieństwo w najważniejszych wydarzeniach sakramentalnych –
w czasie Mszy Św., w czasie wystawienia Najśw. Sakramentu, w czasie modlitwy, błogosławieństwo małych dzieci. Ks. Dominik Chmielewski SDB w swojej książce „Jego miłość cię uleczy”, przypomina właśnie o tym: „Błogosławieństwo kapłanów jest największym błogosławieństwem na ziemi” – „Matka Boża w wielu objawieniach mówiła, że gdyby kapłani wiedzieli, jaką mają moc błogosławieństwa, to nieustannie wszystkich by błogosławili. Gdy kapłan błogosławi, to już nie są jego ręce, lecz ręce samego Boba – Ojca i Syna, i Ducha świętego”.
3.Błogosławieństwo rodziców towarzyszy ich dzieciom. Błogosławieństwo dziecka przez rodziców ma potężną moc. Podobnie jak błogosławieństwo kapłańskie. Jesteśmy zobowiązani, aby nieść je zawsze i wszędzie. Przekleństwo nigdy nie powinno wychodzić z ust chrześcijanina, podobnie jak hejt, niezależnie od tego, w jaki sposób jest wyrażany. Ks. Dominik pisze dalej: „Niezwykle ważne jest również błogosławienie się nawzajem w rodzinie. Szczególna moc mają błogosławieństwa ojców i matek. Każdy powinien wyrobić w sobie nawyk błogosławienia. Na mocy sakramentu małżeństwa sam Bóg uczestniczy w tej modlitwie. Niech żona położy swoją dłoń na mężu i niech pobłogosławi go przed wyjściem do pracy i niech w ten sposób pobłogosławi dzieciom przed wyjściem do szkoły. Ważne, aby był to stały element naszej modlitwy małżeńskiej i rodzicielskiej.” Zanim wyjdziesz do pracy, podejdź do swoich dzieci – nieważne, czy jeszcze śpią, czy już nie – połóż dziecku dłonie na głowie i powiedz: «Panie Jezu, Ojcze, Duchu Święty, pobłogosław moje dzieci. Boże, niech dzisiejszego dnia Twoje błogosławieństwo cały czas przy nich będzie! Amen». Wystarczy z serca powiedzieć kilka zdań z prośbą o błogosławieństwo dla współmałżonka i dzieci.
Tu nie chodzi, rzecz jasna, o magię, czary, zaklinanie rzeczywistości. Gest błogosławieństwa ma wynikać z wiary i miłości – ukonkretniać je, czynić wręcz dotykalnymi. Istnieje też wiele świadectw potwierdzających, iż błogosławieństwo ma moc egzorcyzmu – czyli chroni nas przed atakiem i złym działaniem szatana!
Dziękując Panu Bogu za dar Eucharystii, za kończący się okres Oktawy Bożego Ciała, prośmy gorąco, abyśmy wzrastali w wierze i miłości, abyśmy swoim przykładem i świadectwem chrześcijańskiego życia pomagali dzieciom odnajdywać prawdziwą drogę, która będzie ich prowadziła do prawdziwej wierności Panu Jezusowi:
Panie Jezu Chryste, Ty przyniosłeś światu zupełnie nowy czas, wielką mesjańską rewolucję, która odnowiła oblicze ziemi. Odnawiaj także historię mojego serca, by to, co stare, ustąpiło, a ożyło to, co zakorzenione w Tobie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na środę, 7 czerwca 2023 r.
«Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat pojmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu».
Rozmowa saduceuszów z Jezusem na temat życia po śmierci wyjaśnia nam, co czeka nas po tamtej stronie. Zbawiciel mówi wyraźnie, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią, ale znajduje swoje przedłużenie w wieczności. Nie będzie ono jednak w niebiańskiej rzeczywistości takie samo, jak było tutaj na ziemi. Dlatego nie powinno się szukać analogii do tego, co znamy z naszego ziemskiego życia, i przekładać na obraz życia po śmierci.
Przykład kobiety, która miała siedmiu mężów, jest tego potwierdzeniem. Czyjego żoną będzie ona na tamtym świecie? Zdaniem Jezusa takiego pytania nie powinno się stawiać. Po przejściu do wieczności nie będzie już ślubów takich jak na ziemi i nie będzie więcej relacji, jakie istnieją w naszym ziemskim świecie. Nie oznacza to, że będzie tam gorzej albo że będziemy czuli się nieszczęśliwi. Syn Boży nie mówi czegoś takiego. On kładzie nacisk na coś zupełnie innego: na wolność wewnętrzną płynącą z bliskiego obcowania z Bogiem. To ona będzie dla nas źródłem wiecznego szczęścia. Dlatego Św. Paweł Apostoł w Liście do Galatów pisał, że „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. Już tutaj na ziemi powinniśmy jako chrześcijanie dążyć do wolności i niezależności od tego, co materialne. Naszym celem jest bowiem życie w Bogu, doświadczenie Bożej obecności wypełnionej miłością, a nie jedynie świat materialny i śmiertelny.
Nie można obrazu obecnego świata traktować jako wzoru dla świata przyszłego. Po zmartwychwstaniu wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej. Co ciekawe, Jezus zbija argument saduceuszów ich własną bronią, cytując Torę. Gdyby przeciwnicy Jezusa mogli być świadkami przemienienia na górze Tabor, ujrzeliby Mojżesza, na którego się powoływali jak na najwyższy autorytet, jak rozmawia z Jezusem Czy wtedy by uwierzyli? Może i w nas rodzą się wątpliwości co do prawd objawionych. Nie pozostaje nam nic innego, jak wiara w słowa samego Jezusa, że szczęśliwi są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli, czyli my wszyscy.
Panie Jezu, wzbudź w moim sercu wielką radość, której źródłem są Twoje słowa. Chcę w nie wierzyć całym swoim umysłem, sercem i wolą. Amen.