Homilia na XXVII niedzielę zwykłą

Dzisiejsza Ewangelia, to kolejna przypowieść Pana Jezusa tym razem o dzierżawcach winnicy. Gospodarz, który założył winnicę, oddał w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Kiedy nadszedł czas zbiorów, w/g prawa posyła swoje sługi, w celu odebrania należnego plonu. Ale zbuntowani rolnicy brutalnie potraktowali jego służących. Kiedy posłał syna, myślał: „Uszanują mojego syna”. A oni uknuli spisek: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Wyrzucili go z winnicy i zabili. Jezus pyta słuchaczy: „Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?” Słyszy odpowiedź: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”.
Przypowieść o winnicy jest o nas. Bóg stworzył świat i człowieka –jako koronę tych stworzeń– czyli winnicę i wyposażył w: mur, tłocznię i wieżę, którymi są: umysł, wola i serce. Otrzymaliśmy winnicę – życie, aby jak najlepiej nim gospodarzyć. I mimo grzechu pierworodnego, Bóg dalej ma nadzieję, że ludzie będą wypełniać jego polecenia. Na dowód swojej wierności posyła Swojego Syna Jezusa, które – podobnie jak rolnicy z przypowieści – arcykapłani i faryzeusze wydali na śmierć i zabili – nie rozpoznając w nim Bożego Dziedzica – Mesjasza.
A jednak Chrystus dokonał naszego usprawiedliwienia i dał nam wszystkim dowód miłości Boga; kolejną szansę na zbawienie i życie wieczne. Czy my jednak potrafimy tę szansę właściwie wykorzystać w naszym życiu?
Wybitny antropolog, dr Ethan Powell w filmie „Instynkt” badacz życia goryli w Rwandzie, dążył do poznania, zrozumienia i życia w pełnej symbiozie z przyrodą. Naukowiec, który przez ponad dwa lata nie dawał znaku życia o sobie, zdobywa akceptację goryli górskich, którym poświęcił lata badań kosztem życia rodzinnego: kosztem żony i córki. Kiedy myśliwi  i strażnicy na polecenie córki próbowali go odnaleźć, weszli brutalnie do dżungli i zaatakowali zwierzęta, to on staje w ich obronie w efekcie czego ranił i zabił dwie osoby w dżungli. Zostaje oskarżony o morderstwo. Przed rozprawą musi zostać zbadany przez psychiatrę. Pewnego dnia namalował w celi mapę Afryki i ku zdziwieniu naczelnika więzienia i psychiatry zaczyna mówić i wyjaśnia: „Tak było ponad 10 tys. lat temu. Ludzie zabijali zwierzęta, żeby przeżyć, mieć pożywienie, wycinali las, żeby mieć domy szałasy i opał. I puentuje swoją wypowiedź: „Co wyście bracze zrobili z tym światem. Jak to miło bawić się i udawać Pana Boga?”. Powell nie może się pogodzić z tym, że ludzie zmienili obraz tego świata, zapomnieli kim są w tym świecie i nastawieni są do świata konsumpcyjnie, potrafią go tylko brać  pełnymi garściami i niszczyć. Chociaż wydaje się nam, że życie i ziemia należy jedynie do nas, to faktycznie jesteśmy tylko jego dzierżawcami. Czy wykorzystujemy umysł, wolę, serce dla chwały Bożej, oddając Panu należne mu plony, czy tylko dla zaspokajania swoich celów? Przykładem wykorzystywania umysłu serca i woli dla chwały Boga jest Matka najświętsza i to w niej powinniśmy upatrywać przykład do naśladowania. Ona zmieniła swoje plany i dostosowała je do planów i woli Boga, w pełni je akceptując: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa twego”. To Maryja zachowywała wszystkie trudne sprawy w swoim sercu i ufała Bogu, choć niejednokrotnie tego nie rozumiała.
Wczoraj, 7 października br. obchodziliśmy wspomnienie Matki Bożej Różańcowej, nazywane także dniem Matki Bożej Zwycięskiej. Ma ono swoje zakorzenienie w historii. Papież Pius V, wywodzący się z zakonu dominikanów, „rozkochany” w różańcu zalecał go jako skuteczną modlitwę błagalną w czasie zagrożeń i utrapień. Zagrożenie stało się konkretne, kiedy to sułtan turecki – Selim II w 1571 r. wyruszył z potężną flotą na podbój Europy. Pius V zmobilizował cały Kościół do odmawiania różańca, powierzając Maryi jej tą trudną sytuację. Do decydującej bitwy między flotą chrześcijańską a znacznie większymi siłami tureckimi doszło w Zatoce Korynckiej, pod Lepanto, dnia 7 października 1571 r. Zwycięstwo było ogromne. Odwrócił się wiatr, który utrudnił walkę Turkom, a stał się sprzymierzeńcem floty chrześcijańskiej. Po zaledwie czterech godzinach walki zatopiono sześćdziesiąt galer, zdobyto połowę okrętów tureckich, a śmierć poniosło 27 tys. Turków. Pius V – świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października br. świętem Matki Bożej Różańcowej.
Czy pamiętamy, że Matka Najświętsza jest szczególną wspomożycielką i wsparciem dla nas, czego dowodem jest hasło: „Przez Maryję do Jezusa”. To jej zaufali i zawierzyli losy Kościoła i naszej Ojczyzny wielcy czciciele Niepokalanej, którzy z różańcem nie rozstawali każdego dnia – Bł. Stefan  Wyszyński: „Wszystko postawiłem na Maryję” i Jan Paweł II: „Totus Tuus – Jam cały twój Maryjo i wszystko moje jest twoim”. Przed nami ważne wydarzenia i trudne decyzje, brak zgody i jedności w kraju, ciągłe konflikty na świecie, wiszące widmo wojny, kłótnie i spory w sąsiedztwach, w domach, w rodzinach, ciągłe roszczenia i pretensje, a do tego cierpienia, choroby, trudności. Moi Kochani! Nie zmarnujmy kolejny raz tego miesiąca na bzdety i głupoty, znajdźmy czas na wspólnotową modlitwę różańcową powierzmy te sprawy Maryi, bo tylko ona może nam pomóc – uwierzmy w to wreszcie! Prośmy naszą Matkę, aby była dla nas szczególnym wsparciem w ważnych momentach naszego życia:

Panie Jezu, Ty oczekujesz ode mnie owoców godnych królestwa Bożego. Nie pozwól mi zapomnieć, że jestem dzierżawcą, a nie właścicielem swego życia. Maryjo pomóż mi zrozumieć, że tak jak Ty powinienem wypełniać polecenia Jezusa, aby osiągnąć najważniejszy cel życia na ziemi, jakim jest życie w niebie. Amen.