Homilia na rozpoczęcie roku szkolnego 2024/25

„Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca”.

Przypowieść o dziesięciu pannach ukazuje młode dziewczęta, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pan Jezus na samym początku zaznacza, że: „ Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych”. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Natomiast panny roztropne zabrały ze sobą zapasową  oliwę.
Kiedy o północy rozległo się wołanie: Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”, to panny roztropne były przygotowane, a nierozsądne poszły zakupić zapas oliwy. Kiedy powróciły, zastały drzwi zamknięte.
Mimo kołatania i rozpaczliwej prośby: „Panie, Panie, otwórz nam!”, nie zostały wpuszczone na ucztę, a wyrokiem dla nich stały się słowa oblubieńca: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Ile razy słucham tego fragmentu Ewangelii, to zawsze zadziwia mnie postawa nieroztropnych panien. Przecież doskonale wiedziały, że wychodzą na spotkanie pana młodego, którego trzeba z cierpliwością i wytrwałością oczekiwać. Wiedziały, że skoro dokładna godzina  jego nadejścia nie jest znana to trzeba się zabezpieczyć i zabrać ze sobą zapas oliwy do lamp.
A jednak tego nie zrobiły. Potem tego żałowały, ale było już za późno.
Oliwa jest symbolem wiedzy, którą zdobywamy przez solidną pracę, zaangażowanie i zaradność Kiedy dziś rozpoczynamy Nowy Rok Szkolny, to wiemy, że skończyły się wakacje – za które dziś Panu Bogu dziękujemy, że trzeba dobrze wystartować do szkolnych zadań i obowiązków, nie ociągając się – bo tylko  solidna praca, zaangażowanie dobry start od początku daje nadzieję na sukces. Zachwycamy się sportowcami, którzy zdobywają medale, wygrywają turnieje – np. Iga Świątek, Robert Lewandowski, Siatkarze, czy choćby teraz na paraolimpiadzie osoby niepełnosprawne. Ale nie ma nic za darmo!
Ile wyrzeczenia, pracy, potu, łez, żmudne treningi każdego dnia,  kosztem domu, rodziny, ile wsparcia ze strony najbliższych –i mają wielkie sukcesy, ale bez pracy, poświęcenia i wysiłku nigdy by tego nie osiągnęli.
Moi Kochani! Będziemy podobni do panien roztropnych, kiedy będziemy przewidywali, co może się stać, jeśli nie będziemy się uczyć do sprawdzianu, czy kartkówki. Jeśli nie będziemy powtarzać materiału do egzaminu – jeśli będziemy umieli odłożyć smartfon, wyłączyć komputer, telewizor i poświęcić czas na lekturę, na przygotowanie do sprawdzianu, na powtórzenie wiadomości. Bo to będzie ten zapas oliwy, która nam się kiedyś przyda. Mój dziadek, często mi powtarzał: „Janusz, jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć, to pamiętaj – dobrze jest otrzymać bardzo dobre stopnie; ale obok zdobywania dobrych ocen ważne jest też to, że zdobywasz wiedzę i uczysz się tak naprawdę nie dla mnie, nie dla rodziców, ale dla siebie – i kiedyś ta wiedza w twoim życiu zaprocentuje”. Tego wam życzę, abyście roztropnie i z wielką mądrością rozpoczęli ten kolejny rok zmagań z wiedzą, przez waszą solidną pracowitość i wytrwałość.
Oliwa to także symbol łaski Bożej
i przypomina nam prawdę o tym, że łaska jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Potrzeba do tego, aby rozświetlając drogi życia człowiek mógł dojść do poznania pełnej prawdy. Aby odnalazł tę jedyną Drogę, Prawdę i życie którą jest Pan Jezus. Dlatego człowiek rozsądny to ten, który nieustannie troszczy się o Boża oliwę w swoim życiu. W przypowieści o pannach roztropnych i nierozsądnych Jezus uświadamia nam, ze wiara i miłość nie biorą się znikąd. Jeśli jednak w czasie Mszy Św. która jest ucztą ofiarną, wychodzimy na spotkanie Oblubieńca czyli Pana Jezusa i odczuwamy w sercu, że brak nam wiary i miłości, pamiętajmy, ze Bóg zbawia nas nie przez nasze zasługi, lecz przez krzyż Chrystusa.. Panny nierozsądne idąc po oliwę, nie działały wbrew panu młodemu, oczekiwały go tak samo jak panny rozsądne – czyli mądre. Jednak ich oczekiwanie okazało się niewystarczająco gorliwe. To właśnie gorliwość lub jej brak ma stać się drogowskazem na naszej drodze wiary. Poznaliśmy Jezusa na drodze chrztu, a teraz powinniśmy to pomnażać, rozwijać i ubogacać naszą wiarę – przez modlitwę, przez przygotowanie do sakramentów świętych: i Komunii Św, Sakramentu bierzmowania, przez formację i życie sakramentalne, przez uczestnictwo we Wspólnocie Kościoła, przez pomoc tym, którzy są w potrzebie, ale tez przez świadectwo życia. Zabranie Oliwy łaski Bożej to symbol naszego zaangażowania w wiarę, to nasza chrześcijańska gorliwość. Prośmy o to, abyśmy potrafili naszą wiarę umacniać, ożywiać i według niej żyć, bo prawdziwa gorliwość w wierze i wierność Chrystusowi aż do końca swego życia, to postawa panien roztropnych oczekujących na przyjście oblubieńca.
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy! Nie ma co ukrywać, że ten rok szkolny zapowiada się jako jedna wielka niewiadoma na wielu płaszczyznach. Nie będzie to łatwy rok pracy w szkole. Ale potrzeba nam kolejny raz Bożej Oliwy mądrości i wzajemnego zrozumienia na linii: Kościół – Szkoła – Rodzina, bo tylko we wspólnym działaniu i wzajemnym poszanowaniu możemy przetrwać kryzysy i trudne chwile.
Kardynał GRZEGORZ RYŚ powiedział; „Mądrością jest to, co potrafi nas przeprowadzić przez trudne momenty… Mądrość to taka wiedza, która sprawdza się w życiu, zwłaszcza w sytuacjach gdy jesteśmy wystawieni na przedłużające się próby i działanie zła”.
Bądźmy dla siebie wsparciem i zrozumieniem w chwilach prób,  wspierajmy się wzajemnie, nie podważajmy sobie autorytetów, bo przecież wszystkim, jak tu jesteśmy –  zależy na jednym: na dobru naszych wychowanków – czyli dzieci i młodzieży.
Abp Fulton Sheen pisze, że:: „istnieje różnica między człowiekiem, który napędza łódź na morzu tylko wiosłami, a człowiekiem, który płynie żaglówką, napędzaną przez wiatr”.
Tym wiatrem, jest działanie i moc Ducha Świętego. Dlatego na początku roku szkolnego módlmy się gorąco o Światło Ducha Świętego, aby nas prowadził i umacniał, abyśmy potrafili wykorzystać czas nauki i pracy, a przez to stawali się podobni do panien mądrych i roztropnych, które wzięły ze sobą zapas oliwy:
Duchu Święty który oświecasz serca i umysły nasze dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Maryjo, Stolico Mądrości, módl się za nami. 

Homilia na Uroczystość MB Częstochowskiej

„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Opis pierwszego cudu, jakiego dokonał Jezus, pokazuje piękno życia rodzinnego i społecznego w czasach Nowego Testamentu: gościnność, radość, sposób ucztowania, ale także troskę o dobry przebieg uroczystości.
„A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina».
«Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?»”
Rola Maryi jest bardzo znacząca w tym cudzie – jest pośredniczką – to ona pertraktuje z Jezusem, to ona załatwia to, że by Jezus pomógł nowożeńcom wyjść z kłopotliwej sytuacji. Mimo cierpkich słów Jezusa, nie zraża się, ale z pokorą i konsekwencją wiary w Boską moc swego Syna mówi do sług: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie!”  I tak jest i w naszym życiu – Maryja jest schodami, po których Jezus schodzi na ziemię; jest schodami po których my możemy wyjść na górę aby spotkać Jezusa.
„Napełnijcie stągwie wodą!”. Słudzy, którzy, w samym środku licznych prac, w samym środku wesela zostali powołani przez Jezusa do tego, żeby napełnili stągwie wodą; zachowali się – powiedzielibyśmy dzisiejszym językiem – bardzo odpowiedzialnie, profesjonalnie! Choć nic nie układało się tutaj w logiczną całość, słudzy uświadomili sobie, że nie po to zostali najęci, aby narzekać czy krytykować. Oni zostali wezwani po to, aby wykonać i wypełnić powierzone im zadanie i zrobili to bardzo dokładnie, napełnili stągwie aż po brzegi, bo Jezus ich o to poprosił. I to jest bardzo silna zachęta dla nas. Czasami nasze chrześcijaństwo jest chrześcijaństwem po najmniejszej linii oporu, tyle, ile trzeba, żeby się od nas odczepili, żeby wypełnić chrześcijański obowiązek. Nie tak powinno być w naszym życiu. Jeśli Jezus Cię poprosi, to zrób wszystko, cokolwiek ci powie. Jeśli Jezus prosi, to bądź szczodry w swoim sercu. On prosi po to, żeby cud mógł się wypełnić.
Uczniowie, widząc ten znak, uwierzyli w Niego. Ale dzięki Maryi, która jako pierwsza uwierzyła w Niego i dlatego była w dniu zesłania Ducha Świętego, aby jak Matka pomóc Apostołom i dać początek dojrzewania wiary, która stanie się osobistym przylgnięciem Syna Bożego. Postawcie sobie pytania: Jaka jest moja wiara? Czy szukam wzoru w postawie Maryi? Czy jestem gotowy/a zaufać Jezusowi jak Ona bezgranicznie i  być z Nim na dobre i na złe?
Te prywatne formy osobistego oddania się Maryi, znalazły swoje rozwinięcie w ślubach króla Jana Kazimierza złożonych w katedrze lwowskiej l kwietnia 1656 roku. Dopełnieniem ślubowań lwowskich roku była uroczysta koronacja Cudownego Obrazu w dniu 8 września 1717 roku. W sposób liturgiczny usankcjonowano akt, w którym Maryja stała się faktyczną i pełnoprawną Władczynią Polski. Jasna Góra od wielu wieków była i jest celem pielgrzymek narodu polskiego wszystkich stanów i wielu ludzi z całego świata. Wśród tak licznych pielgrzymów trzeba wyróżnić dwóch, nadzwyczajnych:
Pierwszym z nich był Św. Jan Paweł II. Był on pierwszym Następcą Świętego Piotra, który podczas sprawowania swojego urzędu odwiedził Jasnogórskie Sanktuarium. Papież zawsze zaznaczał, że jasnogórskie sanktuarium jest miejscem bardzo bliskim jego sercu, miejscem, gdzie można spojrzeć w oblicze Matki i zawierzyć Jej siebie, Kościół i wszystkich rodaków. Mówił: „Jasna Góra jest Sanktuarium Narodu i dlatego trzeba przykładać ucho do tego świętego Miejsca, aby czuć, jak bije serce Narodu w Sercu Matki”. Drugim wielkim pielgrzymem był  Sługa Boży – Stefan Kardynał Wyszyński. Programem Prymasa Tysiąclecia duszpasterskim była Matka Boża. „Wszystko postawiłem na Maryję» – to zdanie wypowiedział Prymas w 1953 r., kiedy był on bezradny wobec wydarzeń, które miały miejsce w Polsce i w Kościele. Znalazł ręce, w których mógł ubezpieczyć siebie i naród. Tą jedyną polisą ubezpieczeniową na życie stała się Maryja. Dlatego napisał Jasnogórskie Śluby Narodu, odnowione na Jasnej Górze, 26 sierpnia 1956 roku, w 300 rocznicę ślubów Jana Kazimierza. Po uwolnieniu z internowania Prymas zachęcał nas, abyśmy stawali się szczególnymi pomocnikami Maryi w realizacji Jezusowego planu zbawienia. Mówił: „Pomagać jej, to znaczy pomagać Chrystusowi żyjącemu w Kościele – patrzeć na Nią, jak ona to czyni, jak poddaje się woli Chrystusa, jak uległa jest wobec zamiarów i planów Ojca”. Dziś często słychać westchnienia: w Polsce, przydałby się na nowo Jan Paweł II czy Prymas Wyszyński, którzy stanowczo i zdecydowanie będą pokazywać drogę wierności.. Zapominamy, ale oni pozostawili nam program, który jest ciągle aktualny do realizacji: Papież pozostawił motto swego życia:
„TOTUS TUUS – Jam cały twój Maryjo i wszystko moje jest twoim”; a Prymas przed śmiercią powiedział do biskupów, że nie zostawia im innego programu, jak ABC Społecznej Krucjaty Miłości i Jasnogórskie Śluby Narodu. I warto, abyśmy o tym wszyscy pamiętali i do niego powracali.

Modlitwa Jubileuszowa na 300-lecie koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej
Bogurodzico Dziewico Maryjo, nasza Matko i Królowo, wyniesiona na wyżyny nieba.
Ty nieustannie otaczasz troską i miłością naród polski. Prosimy, by jubileusz 300-lecia koronacji Twojego Jasnogórskiego Wizerunku odnowił w każdym z nas cześć i ufność wobec Boga, Ojca i Syna i Ducha Św.
Ty, Matko, jesteś nam wzorem zaufania oraz uległego poddania się Jemu we wszystkim.
Niech nasze przemienione życie stanie się żywym diamentem Twej korony wyniesienia i chwały.
Chcemy z naszymi duchowymi darami stanąć w bliskości Boga i stać się świadkami Jego wielkiego miłosierdzia.
Pragniemy – odnowieni w wierze, nadziei i miłości, żyjąc według zasad Ewangelii – razem z Tobą
uwielbiać Trójcę Przenajświętszą. Amen

 

Homilia na XII Niedzielę zwykłą – 23 czerwca 2024

„Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę»”.
Jezus po przepracowanym dniu, podczas którego nauczał tłumy zgromadzone nad Jeziorem Galilejskim zwraca się do swoich uczniów z prośbą o przepłynięcie na drugi brzeg jeziora. Zapadający zmrok potęguje nastrój niepokoju. Jezus jednak pragnie objawić swą Boską moc jako Światłość w mrocznej nocy ludzkiego grzechu i niewiary. Przeprawa na drugi brzeg jeziora jest symbolem przejścia od nocy wiary do dnia ufności, od śmierci do życia.
„Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała”.
Na Jeziorze Galilejskim zbiornik wodny o długości 21 km, szerokości 12 km oraz głębokości 50 metrów jest położony w niecce około 200 m. poniżej Morza Śródziemnego, dlatego też mocny wiatr i burza mogą nastąpić niespodziewanie. Rybacy łowiący na jeziorze nie oddalali się zbytnio od brzegu. Tymczasem Jezus i uczniowie chcą się przeprawić na drugi brzeg. Dramatyczną sytuację potęgują: noc, silny wiatr i burza, które są obrazem niebezpieczeństwa panującego na jeziorze.
„On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?»
Brak reakcji Jezusa na zagrożenie budzi wielkie zdziwienie Jego uczniów. Sen Jezusa w czasie burzy na jeziorze  jest znakiem Jego bezgranicznego zaufania wobec Ojca. Uczniowie budzą Pana i zwracają się do Niego z wyrzutem, że nie reaguje w sytuacji, gdy zagrożone jest ich życie. Pragną oni, aby Jezus wyzwolił ich z opresji. W ich zachowaniu widać strach i rozpacz w obliczu śmierci.
„On powstawszy zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza” .

Rozpacz i niewiara uczniów powodują reakcję ze strony Jezusa, który rozkazuje wichrowi i jezioru, aby się uciszyły. Wskazuje to na Jego Boski autorytet. Jezus jako Syn Boży sam ucisza burzę na jeziorze. Słowa Jezusa skierowane do żywiołu brzmią: Milcz, ucisz się! Jest to podobieństwo i nawiązanie do słów egzorcyzmu, gdy Jezus woła do ducha nieczystego, który niszczy człowieka opętanego: „Milcz i wyjdź z niego!”
„Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?»
Jezus z wyrzutem zwraca się do swoich uczniów, którzy wykazują lęk, przerażenie i brak wiary w obliczu zagrożenia. Nie wierzą oni, że płynący z nimi Jezus ma moc uspokoić żywioły i jest gwarantem ich bezpieczeństwa. Jezus ujawnia, że wiara to nie abstrakcja czy deklaracja słowna. Wiara polega na pełnym zaufaniu Jezusowi w różnych sytuacjach życia. Najbardziej ujawnia się ona w chwili  próby i doświadczenia, kiedy człowiek pokazuje, na ile opiera się na Chrystusie, a na ile na swej własnej mądrości i swych siłach.
Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»” 
Strach uczniów po uciszeniu różni się od ich lęku. Wcześniejszy lęk wypływał z braku wiary, natomiast aktualna bojaźń wypływa z szacunku do mocy Boga. Uczniowie doświadczają objawienia mocy Boga, który ich ocala i pokazuje, że ufność pokładana w nim wyzwala z wszelkich lęków. Ile razy w trudnych sytuacjach, kiedy odczuwamy kruchość i słabość, brakuje nam wiary w to, że Bóg jest z nami. Jezus ucisza szalejącą burzę i silny wiatr. Jednak tak naprawdę ucisza w nas wszelki chaos, nasze wewnętrzne burze, nieufności i lęki. Jezus pokonuje żywioły naszych grzechów. Obecność Jezusa daje nam pewność życia. Niesie wyciszenie i ukojenie.
Powinniśmy wierzyć, że
zbawienie pochodzi od Jezusa i tylko On jest kapitanem naszej łodzi, której na imię Kościół. Warto przypomnieć słowa Papieża Benedykta XVI, który mówi: „Cierpimy z powodu cierpliwości Pana Boga! Dokładnie tak! Bo wydaje się nam, że za długo zwleka z interwencją.. Wszyscy potrzebujemy Jego cierpliwości… Świat jest zbawiony tylko dzięki Bożej cierpliwości, a niszczony przez ludzką niecierpliwość!”
Prośmy gorąco, aby obecność Jezusa w Najśw. Sakramencie stawała się naszym umocnieniem i  dawała nam pewność, że Bóg jest z nami, aby dawała nam prawdziwe ukojenie, że skoro Jezus jest po naszej stronie, to nic nam nie grozi zarówno w życiu duchowym jak i materialnym – ważne żebyśmy potrafili w nim pokładać ufność i pełną nadzieję:
„Panie, opoko moja, schronienie moje i mój wybawco, Boże mój, moja skało i moja nadziejo, tarczo moja, mocy zbawienia i moja twierdzo!”– chwała Tobie. który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na X Niedzielę zwykłą – 9 czerwca 2024

„Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».
Rozpoczęcie publicznej działalności przez Jezusa, jej nowość, intensywność i nadprzyrodzony charakter budzą pytania wśród bliskich oraz zarzuty duchowych przywódców ludu. Pierwsza wątpliwość dotyczy władzy, jaką dysponuje Jezus: jakie jest jej źródło? Czyją mocą wypędza złe duchy?
Nauczyciele Pisma bez głębszego rozeznania wydają wyrok: «Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy».
Uczeni w Piśmie nie tylko nie rozpoznają w Jezusie działającego Boga, ale przypisują Mu coś wręcz przeciwnego. Praktycznie uznają Nauczyciela za opętanego. Pan Jezus odpowiada zdecydowanie, wykazując ich błędne myślenie: „Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać”.
Hinduski filozof i poeta Rabindranat Tagore wyraził swe wrażenia w następujących słowach: „Spotkałem się w Europie z chrystianizmem na niedzielę i święta, a z pogaństwem na dzień powszedni. Dla wielu religia stanowi mniej lub więcej dekoratywne obramowanie życia. Być może, że żywi się dla niej szacunek jak dla staroświeckiego, odziedziczonego po przodkach sprzętu, nie uważa się jej jednak za ośrodek, na którym opiera się cale nasze życie. Ludzie tacy potrafią pogodzić ze sobą dwie najsprzeczniejsze pod słońcem rzeczy: służyć jednocześnie Bogu i mamonie”.
Gdy się głębiej zastanowimy, to te słowa łączą się z tym co mówi Chrystus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, to takie królestwo nie może się ostać”.
A Jezus mówi także w innym miejscu Ewangelii: „Nie możecie służyć Bogu i mamonie”. Dlatego tak ważne są wartości, na których ma opierać się nasz ośrodek myślenia i działania; dlatego tak ważne jest sumienie, które pokazuje nam jak drogowskaz – to rób a tego nie, tam idź i podążaj, a z tamtej drogi po prostu zawróć! Jezus  dalej mówi nam o grzechu, który nie może być odpuszczony – to grzech przeciwko Duchowi Świętemu: „Wszystkie grzechy bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego»”.
Błąd takiego sposobu myślenia zostaje bardzo mocno napiętnowany. Jest nim przypisanie Bogu złego, podstępnego działania, oskarżenie Syna Bożego o coś, co nie mieści się w Jego świętej naturze.
Bóg jest święty i różny od wszystkiego, co jest nieświęte. Dlatego nie można zestawiać Jego chwały, Jego świętego imienia z czymś, co jest Mu z samej natury przeciwne.
I tradycyjnie najpiękniejsze  na koniec: „«Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». «Któż jest moją matką i którzy są braćmi?». I spoglądając na siedzących wokoło Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».
Pan Jezus tymi słowami wcale nie podważa roli, znaczenia i wartości rodziny, nie lekceważy swoich bliskich – wiemy, że kochał swoją Matkę, swego opiekuna Józefa, swoich krewnych, ale chce dać do zrozumienia słuchaczom, że prawdziwa rodzina – dom, żeby nie stać się Królestwem wewnętrznie skłóconym, powinna przekazywać to co najważniejsze- czyli wartości duchowe. Często powtarzamy stare porzekadło: Dom Kościołem nie jest – i to wydaje się nam wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie o to chodzi! To prawda, że nie wszystkie rodziny są idealne, czasem ich członkowie, przychodzą do świątyni na Mszę Św., mimo że są skonfliktowani i skłóceni ze sobą i nie za bardzo umieją, a może nawet nie zamierzają się pogodzić- często argumentując jako usprawiedliwienie: bo się nie da! Po powrocie do domów spróbujmy zrobić coś dobrego dla bliskich, a przede wszystkim dla tych, którzy nie przyszli dziś do kościoła – żeby odczuli wewnętrznie, że życzliwość i miłość do drugich są najważniejsze – dobro zawsze powraca i w konsekwencji zwycięża.
Św. Matka Teresa z Kalkuty, chociaż sam czyniła tyle dobra na ziemi i poświęciła całe swoje życie, służąc innym, to tak naprawdę  nigdy nie myślała o tym, aby zmieniać świat: „Starałam się  być kroplą czystej wody. Jeśli staniesz się kroplą czystej wody, będzie nas już dwoje. A jeśli stanie się nią twoja żona czy twój mąż, będzie nas już troje!”

Panie Jezu, Ty uczysz mnie modlitwy do Ojca, który jest w niebie i zawsze pozostaje święty i chwalebny na wieki: „Ojcze, niech się święci imię Twoje”. Amen.

Homilia na Uroczystość NSPJ – 7 czerwca 2024

 „Miej serce i patrzaj w serce” – te słowa Adama Mickiewicza zaczerpnięte z Ballady: „Romantyczność” nie zrodziły się jednak z utyskiwań nad niedoskonałością życia, ludzkiego ciała, medycyny. Zrodziły się z żalu, że nie dostrzegamy serca, że stawiamy je niżej w hierarchii  niż „mędrca szkiełko i oko”.  Bo tak naprawdę w serce powinniśmy wpatrywać się wszyscy. W europejskiej kulturze jest ono symbolem życia, miłości, człowieczeństwa. Wydaje się być narządem ważniejszym niż inne, gdyż nie tylko pracuje, pełniąc swoje fizjologiczne funkcje, ale także podpowiada, kocha, otacza opieką, szuka wzajemności. Serce zachwyca i fascynuje.
„Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda”.

Bóg ma Serce! We wcieleniu Syna Bożego – Jezusa Chrystusa – to stwierdzenie przestaje być przenośnią. Ewangelista Jan zapamiętał i opisał moment przebicia serca Jezusa. Zrobił to z dużą dokładnością, podając szczegóły, kiedy się to stało, kto to zrobił i z jakiego powodu, co nastąpiło potem. Dołączył także swoje świadectwo. On widział to wydarzenie, potwierdza, że jest ono prawdziwe.
Ta prawda ma prowadzić do wiary.
W tym, co się stało na krzyżu z Jezusem, wypełniły się Pisma  We wcieleniu swojego Syna Ojciec objawia sedno miłości do człowieka. Jest to miłość miłosierna, zwrócona do ludzi, bez względu na naszą słabość i skłonność do grzechu. Jest to miłość nie tylko deklarowana, ale poświadczona wielką ofiarą. Jest to miłość, która ma wymiar wieczny. Najśw. Serce Jezusa, które zostało przebite za nasze grzechy, jest wyjątkowym symbolem miłości, którą Jezus ukochał swego Syna i wszystkich ludzi bez żadnego wyjątku! Katechizm Kościoła Katolickiego uczy: „Krew i woda, które wypłynęły z przebitego boku ukrzyżowanego Jezusa, są zapowiedzią chrztu i Eucharystii, sakramentów nowego życia. Od tej chwili możliwe jest narodzenie się z wody i Ducha, by wejść do królestwa Bożego”.
W Uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego dziękujmy Boga za Jego miłość, która nigdy nas nie opuszcza.
W tym roku szczególnie patrzymy na Serce Jezusa. Przeżywaliśmy Renowację Misji, Peregrynację Obrazu Serca Jezusowego w naszej Parafii, od połowy maja trwa Mała Peregrynacja obrazów NSPJ po naszych domach, Rozpoczęliśmy miesiąc czerwiec w którym szczególnie oddajemy cześć Boskiemu Sercu Jezusa, odmawiając Litanię ku Jego Czci.
Możemy śmiało powiedzieć: Teraz jest CZAS BOSKIEGO SERCA JEZUSOWEGO. Wykorzystajmy ten czas, szukając w tym Boskim Sercu ukojenia, ale też rozwiązywania naszych spraw i problemów. Jezus nie zostawia nas samych, zaprasza nas do siebie – nas udręczonych i umęczonych życiem, aby w Jego Sercu odpocząć i znaleźć oazę spokoju: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię!” Czy potrafię odpocząć w Sercu Jezusa i jak to rozumiem? Jezus zwraca jeszcze na jeden aspekt swego serca naszą uwagę: „Uczcie się ode mnie bo jestem cichy i pokornego serca”. Ciche i pokorne Serce – to  nie oznaka naszej słabości, nieudolności. To świadomość, że nie przemocą siłą, przebojowością, krzykiem, ale pokorą i cichością mamy zdobywać świat i ludzi dla Jezusa. A wtedy zrozumiemy sens ofiarnej miłości na krzyżu i Jego przebitego Serca, które symbolizują krew i woda, a one mają moc uzdrowić nasze Serca i zapalić w nas tę Boża iskrę miłości – żebyśmy byli  po prostu mądrzejsi, naprawdę lepsi.

Panie Jezu, Ty mnie ukochałeś odwieczną miłością, która mnie ukształtowała w łonie matki, pozwoliła rozwijać się i towarzyszy mi w drodze do pełni człowieczeństwa. Dziękuję Ci, że całe moje istnienie ogarnia miłość Twojego Serca. Amen.

Homilia na Święto Matki Kościoła

Dziś nasze myśli i serca zwrócone są ku Matce Kościoła.
W pierwszym czytaniu z Księgi Rodzaju usłyszeliśmy o wydarzeniach w raju. Dramat grzechu pierworodnego polega na tym, że pierwsi rodzice nie chcieli wziąć odpowiedzialności za popełnione zło – Adam zrzuca winę na Ewę, Ewa na węża. Z tej plątaniny wzajemnych zarzutów trudno się wyzwolić, dlatego Bóg zapowiada wyzwolenie człowieka z niewoli szatana. Tym, który tego dokona będzie potomek nowej Ewy, nowej Niewiasty – Maryi, która „przez swoją niewinność naprawiła winę matki Ewy”.
Maryja jest obecna od początku do końca zbawczej godziny Jezusa. Najpierw w momencie Zwiastowania, choć do końca nie rozumie woli Boga- dlaczego tak?! – to jednak Maryja na wszelkie niezrozumiałe, niepojęte zdarzenia ma jedną sprawdzoną odpowiedź: „Oto ja Służebnica Pana mojego, niech mi się stanie według słowa twego”. Jak dobrze wyregulowany zegar, który na każdą wolę Bożą odpowiada: tak – tak – tak. Ani jednego nie. Ani jednego sprzeciwu. Nie spóźnia się ani o sekundę.
Choć pod krzyżem zabrakło Jego uczniów, nie zabrakło Maryi i umiłowanego ucznia Jana. To w ich  obecności wypełnia swoją godzinę, umierając na drzewie krzyża i przelewając za nas swoją Krew i tam wypowiada swoją ostatnią wolę: „<<Niewiasto, oto syn twój. Synu, oto Matka twoja>>. I od tej chwili uczeń wziął ją do siebie”. Pod krzyżem Jezus daje w opiekę Janowi swoją Matkę i odwrotnie – prowadzi swojego ucznia, do Maryi, czyniąc Ją Matką Kościoła.
Dlatego jest razem ze stawiającym pierwsze kroki Kościołem w osobie Apostołów – jak Matka, która patrzy na raczkujące dziecko i próbuje nauczyć go chodzić –  słyszymy o tym w pierwszym czytaniu: „Gdy Jezus został wzięty do nieba, apostołowie wrócili do Jeruzalem z góry, zwanej Oliwną…Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego”

Maryja jest tą, która jest obecna, która się troszczy. Tak jak była obecna na weselu w Kanie, i nie wchodząc w kompetencje Jej Syna potrafi zmotywować ludzi do tego, aby mu zaufali, bo tylko On może zaradzić ich trudnemu położeniu: „Zróbcie, cokolwiek powie wam mój  Syn…”
Ona jest obecna w Kościele, w naszych rodzinach, parafiach, wspólnotach. Maryja pierwsza zauważa nasze potrzeby, braki, przyczyny smutku czy zniechęcenia, podobnie jak zauważyła brak wina na uczcie weselnej. I wstawia się za nami u Jezusa. Dlatego też Episkopat Polski –  biskupi, na czele z Prymasem Tysiąclecia Bł. Kardynałem Stefanem Wyszyńskim zabiegali o tytuł Matki Kościoła u papieża Św. Pawła VI. Prymas Tysiąclecia – Stefan Kardynał  Wyszyński, podczas trzeciej sesji soborowej w dniu 16 września 1964 roku, wygłosił przemówienie, uzasadniając konieczność ogłoszenia Maryi Matką Kościoła. 70 biskupów polskich złożyło papieżowi Memoriał. Prośba ta została wysłuchana. W 1968 r.  papież Paweł VI potwierdził swoje orzeczenie o Matce Kościoła w Wyznaniu Wiary, w tzw. Credo Pawłowym. Episkopat Polski włączył wówczas do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie: „Matko Kościoła, módl się za nami” i ustanowił Święto Matki Kościoła dla całego Kościoła Powszechnego w II Dzień Zielonych Świąt.
Dziś  kiedy przeżywamy Święto Maryi Matki Kościoła, zastanawiamy się wspólnie:  Czego może nas nauczyć  Maryja – Matka Kościoła? Bo Maryja jak każda matka, pragnie uczyć i wychowywać swoje dzieci. Uczy nas całkowitego zaufania i zawierzenia Panu Bogu. Zawierzenia nawet wbrew logice, wbrew rozsądkowi, wbrew prawom natury. Zawsze Tak! Zawsze Tak na każdą wolę Bożą. Zawsze Tak na cierpienie. Zawsze Tak na chorobę. Zawsze Tak na wszystko, co nas spotyka.
Taki jest przykład i taka nauka płynie z życia Maryi – Matki Kościoła.

Trzeba nauczyć się zawierzyć i zaufać Panu Bogu. Czy ja potrafię jak Maryja, zdać się na Jego wolę?
Czy ja potrafię zaufać bezgranicznie  Panu Bogu?
Maryja Panna jest Matką Kościoła, którego my jesteśmy częścią. Jest więc i naszą Mat ką. Zostaliśmy Jej powierzeni zarówno jako wspólnota, jak i każdy z nas z osobna przez samego Jezusa w chwili Jego bolesnego konania na krzyżu. Dlatego zawierzajmy Jej nasze losy, prośmy o jej szczególne wstawiennictwo i uczmy się od niej postawy pokornego godzenia się z wolą Boga i pełnego zaufania Jego Boskiej Opatrzności, bo im szybciej zrozumiemy, że od Niego wszystko zależy, tym  bardziej będziemy pełni wewn. pokoju i radości, że z Bogiem możemy wszystko wypełniać w naszym życiu:
Maryjo, Matko Kościoła – Matko moja i wszystkich ludzi, którzy w ofierze Twojego Syna znajdują pociechę, źródło nadziei i zbawienia, przyjmij mnie za swoje dziecko, tak jak przyjmujesz cały Kościół pod Twoją obronę. Ucz mnie jak zaufać i zawierzyć Jezusowi swoje życie i wspieraj mnie w godzinie próby i cierpienia. Amen.

 

Homilia na Zesłanie Ducha Świętego

.Zesłanie Ducha Świętego, opisane przez Św. Łukasza w Dziejach Apostolskich jest wyjątkowym znakiem mocy i siły Ducha Pocieszyciela: „Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.
Duch Święty– Trzecia Osoba Boska, który pochodzi od Ojca i Syna,  zstępuje na Apostołów zgromadzonych na modlitwie, przez dziewięć dni w Wieczerniku – tam, gdzie Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy ustanowił Sakramenty Eucharystii i kapłaństwa i gdzie ukazał się uczniom w Dniu Zmartwychwstania, aby ich umocnić w wierze, w głoszeniu i przepowiadaniu Dobrej Nowiny o Zbawieniu.
„Wszyscy zaczęli mówić obcymi językami…” – Dar języków sprawił, że Apostołowie, prości ludzie – w większości rybacy Galilejscy otrzymali wielką mądrość –  zaczęli głosić wielkie dzieła Boże w różnych językach, przez to stali się zrozumiali dla innych.
„Otwarły się drzwi Wieczernika – Wszyscy głoszą Wielkie Dzieła Boże”
Uczniowie Pańscy, którzy ze strachu pouciekali i zostawili samego Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, nagle umocnieni darami z wysoka, nie boją się, otwierają drzwi Wieczernika na oścież i z wielką odwagą, determinacją i siłą, mocą Ducha Św.,  idą i głoszą Wielkie Dzieła Boże! Zauważmy, że Bóg nie boi się powoływać do głoszenia Dobrej Nowiny ludzi prostych, ponieważ to oni, oświeceni łaską Ducha Pocieszyciela, stają się bardzo skuteczni w dziele przekazywania  Dobrej Nowiny o zbawieniu tym, którzy zasługują na wiarę.
I to jest dowód na to, że w dojrzewaniu wiary Bóg nie zostawia nas samych, czuwa zarówno nad każdym z nas, jak i nad całą wspólnotą wierzących. Duch Święty działa w Kościele przez znaki sakramentalne: takie jak chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo. Sprawia, że trwamy w jednej wierze. Uczy nas boskiego sposobu porozumiewania – języka miłości. Dba, abyśmy rozumieli poznawaną prawdę, i wciąż objawia nam Chrystusa. Gdy człowiek zaczyna wierzyć swoim lękom, zamyka się na działanie Ducha Świętego. Natomiast – gdy jak Apostołowie –  czuwający w Wieczerniku, modli się o Światło Ducha Św., otwiera się na Jego dary i charyzmaty, prosi o Jego światło w swoim życiu, co powinien robić, jak postępować, jak się zachowywać – jak po prostu żyć, to choć jest słaby i pełen obaw, Duch przychodzi, aby go umocnić i napełnić mocą do dawania świadectwa. Czy my w chwilach doświadczeń, problemów, trudnych i nierozwiązanych sytuacji potrafimy przyzywać Ducha Św. i modlić się, aby nas wspomógł, umocnił i oświecił swoimi darami?!
Jezus nazywa Ducha Świętego Wspomożycielem. W języku greckim użyty jest tu bogaty w znaczenie termin Paraklētos. W zależności od kontekstu tłumaczy się go jako „adwokat, obrońca czyjejś sprawy, pośrednik, który przemawia w czyjejś obronie”; ale także ten, kto „ratuje, wybawia, pociesza”.
„Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Gdy zaś przyjdzie On,
Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”.

Pan Jezus wyjaśnia, jaka jest rola Parakleta. On świadczy o Jezusie, o znaczeniu Jego osoby i misji. Jest Nauczycielem – prowadzi do pełni prawdy, czyli umożliwia jasne przyjęcie objawienia, jakie daje Jezus. Paraklet ukazuje boską naturę Jezusa, Duch Prawdy sprawi, że dopiero po wydarzeniach paschalnych będzie ukazana Jego wieczna chwała. Każdy człowiek uczy się prawdziwej wiary przez całe życie. Jeśli staramy się żyć blisko Boga, dojrzewamy w poznaniu siebie i świata w świetle wiary; a Duch Św. nam dopomaga, abyśmy byli wierni Jezusowi i potrafili przeciwstawiać się złu tego świata. Dlatego przyzywajmy Jego mocy i światła, aby stale nas prowadził na drodze ku zbawieniu:

Przybądź, Duchu Święty, Duchu Prawdy przyjdź do mego serca. Prowadź mnie ku pełni prawdy, objawiaj mi prawdę o moim Panu, Chrystusie. Umacniaj moją wiarę i ucz dawać świadectwo o Ewangelii zbawienia bym coraz bardziej upodabniał się do Chrystusa. Amen.

Homilia na III Niedzielę Wielkanocną

„Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego”.
Uczniowie nie uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, mimo że zapowiadali je prorocy i sam Jezus. Byli bardzo zasmuceni, wręcz zawiedzeni, bo runęły ich plany na wyzwolenie Izraela. Oni zupełnie inaczej wyobrażali sobie misję i posłannictwo Mesjasza. Tymczasem zupełnie inny był Plan Syna Bożego. On miał cierpieć, umrzeć i w konsekwencji zmartwychwstać, aby wyzwolić nas od śmierci wiecznej. Uczniowie czuli podświadomie, że powinni być jeszcze tego wieczoru razem w Wieczerniku, czyli powrócili do źródła. I przyszedł moment kulminacyjny, kiedy Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom i sprawia, że jego słowa są poświadczone czynem.
A czego tak naprawdę my oczekujemy od Jezusa? Jakże często i my mamy swoje wizje, plany, jak ma wyglądać nasze życie, życie naszych dzieci i oczekujemy od Jezusa szybkiego rozwiązania naszych problemów…Kiedy coś jest nie tak jak chcielibyśmy; jakże często, podobnie jak uczniowie, wątpimy, jesteśmy smutni, źli czy nawet zrozpaczeni?! Czy zauważamy Jego obecność i wierzymy w to, że On prawdziwie zmartwychwstał i wyznacza nam drogę prowadzącą do wieczności? Wiara, jaką wyznajemy, jest drogą. Jeśli się na tej drodze zatrzymamy, jeśli będziemy się wahać, to nie dojdziemy do punktu, w którym Jezus da nam się poznać.
Pan Jezus zauważa ich przerażenie i lęk, dlatego mówi do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Uczniowie są przestraszeni, niedowierzają, widzą przemienione przez zmartwychwstanie ciało, ale nie wiedzą, jak to wszystko wyjaśnić, jak zrozumieć to, co niepojęte. Dlatego Pan odwołuje się do prostych znaków, które mogą ich przekonać: «Macie tu coś do jedzenia?. Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich». pokazuje im, że nie jest zjawą i spożywa posiłek, jak każdy człowiek. Kiedy już na dobre oswoił ich z tym nowym doświadczeniem, wyjaśnia sens Pism, które mówiły o losie Chrystusa: „Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Jezus objawia się swoim uczniom z konkretnym przesłaniem: „Wy jesteście świadkami tego!”. Czyli macie być moimi świadkami i głosić to, czego was nauczyłem i co widzieliście na własne oczy, czego dotknęliście po moim Zmartwychwstaniu. I to jest także nowe zadanie dla nas – obecnych uczniów Chrystusa, którzy otrzymaliśmy depozyt wiary przekazany przez Apostołów – przekazywać objawioną prawdę o Męce, Krzyżu Chrystusa oraz o chwalebnym Zmartwychwstaniu. Żeby iść i głosić, trzeba być samemu przekonanym, trzeba wierzyć i ufać Bogu, a wtedy można być Jego świadkiem! A czy my mamy mocną wiarę w tajemnicę Zmartwychwstania?  Czy rozpoznajemy Go na  łamaniu chleba – tak jak Apostołowie – w czasie najpiękniejszej Uczty, jaką jest Eucharystia?
Roman Brandstaetter w książce „Krąg Biblijny” opisuje, jak ważna było Pismo Św. w jego domu: „Miejsce na którym leżała Biblia, było miejscem wyróżnionym, było środkiem całego mieszkania”. Brandstaetter wspominał swego dziadka, który każdego dnia czytał Pismo Święte i nauczył szacunku dla Biblii swego wnuka.Dziadku to ty napisałeś Biblię? Nie ja jej nie napisałem. A kto ją napisał? Dziadek podniósł głowę i powiedział: BÓG!”
Dziś przeżywamy Narodowe Czytanie Pisma Świętego oraz kolejny XVI Tydzień Biblijny pod hasłem: „Powołani do Wspólnoty – Komunii z Bogiem i bliźnimi w Kościele”. Czy potrafimy rozpoznać Jezusa – naszego Pana  w Jego Słowie na kartach Pisma Św.? Jak my pojmujemy dzisiaj te słowa Mistrza? Czy nie jest tak: nierozumni jesteśmy, gdy słuchamy Ewangelii, ale nie odkrywamy jej głębi. Czy nie jesteśmy leniwi, gdy Go ani słuchać, ani wierzyć, ani kochać? A Jezus daje nam przykład, jak powinniśmy postępować. On towarzyszył uczniom w drodze, poświęcił im czas na katechezę – od Mojżesza przez wszystkie Pisma, a gdy zasiedli za stołem, chociaż był gościem w ich domu, usłużył im jako pierwszy, łamie dla nich  chleb i wyjaśnia im Pisma – czyli czyni to, co umie najlepiej – daje im cząstkę samego siebie! Po tym geście Go poznali, bo Jezus był taki zawsze, nie tylko od święta. Ten gest był bardziej wymowny niż mądrość, z jaką przemawiał.
Czy każde  moje osobiste spotkanie z Jezusem wywołuje u nas podobne uczucia – czy odczuwamy kołatanie serca, dreszcze, ciarki na skórze – czy jesteśmy mocno podekscytowani tym faktem, że to sam Jezus jest blisko Mnie, w zasięgu mojej ręki, karmi nas swoim słowem i ciałem, ma zawsze dla mnie czas, choć ja tak często usprawiedliwiam się – nie mam czasu na modlitwę, na Eucharystię, na Kościół, bo mam tyle zadań prac i obowiązków?. Niech ta dzisiejsza scena ewangeliczna napełni nas nadzieją na to, że każde spotkanie z Jezusem może być wielkim darem samego Boga dla każdego z nas. I jeszcze jeden fakt, który mocno nas do tego zobowiązuje!
Dziś, 14 kwietnia br., przeżywamy 1058 rocznicę CHRZTU POLSKI.
Na Polach Lednickich dokonało się symboliczne włączenie Polski do wspólnoty Chrześcijańskiej. Przyjęcie chrztu przez księcia Mieszka I w 966 r. jest tradycyjnie uważane za początek chrystianizacji Polski. Pięć lat temu – przyjęciem ustawy w dniu 22 lutego 2019 r. Sejm RP ustanowił Święto Chrztu Polski – jako Święto Narodowe. Chrzest księcia nie był jedynie wydarzeniem religijnym, włączył bowiem rodzące się państwo polskie w krąg polityczno-kulturowy Europy Łacińskiej, otwierając przed krajem nieznane wcześniej możliwości – wyjście z kryzysu i przyłączenie się do zupełnie nowej strefy kulturowej i cywilizacyjnej.
Ostatni czas – Święta Wielkanocne przeżyte w parafii, wzbudzają Wielką Nadzieję – zaczynamy nieśmiało, powoli powracać do źródła wiary, a może wcale tak  daleko nie odeszliśmy, tylko jak w zamkniętym pokoju- zapomnieliśmy go otworzyć, przewietrzyć, trochę posprzątać, umyć podłogę
i odkurzyć meble i książki – może to jest właśnie taki czas odkurzenia zakurzonej duchowej pamięci i  czas pielęgnowania, a nie odcinania korzeni, z których wyrośliśmy. Pisał o tym Karol Wojtyła – Św. Jan Paweł II w przepięknym poemacie: „Myśląc Ojczyzna”:
Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi
o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas; z niej się wyłaniam… gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb. Pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia”.

Fundamentem świata, w którym żyjemy powinny być  wartości.
Wartości –  obejmują i normują wszystkie wymiary życia. Dotyczą sfery fizycznej, psychicznej, duchowej i społecznej. Stanowią one kryteria takiej postawy i takich decyzji, które umożliwiają człowiekowi integralny rozwój oraz realizację jego aspiracji życiowych. Do świata wartości trzeba powracać, odnawiać, i wzrastać, do tego świata trzeba zaprosić nasze małżeństwa i rodziny, dzieci i młodzież, aby tam weszły i pozostały, i aby od nas wzięły ten wielki depozyt wiary, którego nie należy się wstydzić, ale nieustannie pielęgnować i rozwijać. Jeśli nie będzie fundamentu, jakim są wartości – dla nas wartości chrześcijańskie- dla innych wartości oparte na prawie naturalnym – to nie można mówić o rozwoju cywilizacyjnym, moralnym, duchowym, o rozwoju edukacyjnym i religijnym, o rozwoju wychowawczym, rodzinnym i społecznym – znowu trzeba sobie przypomnieć i zrozumieć; co jest dobre co złe, co właściwe, a co niewłaściwe, co przyzwoite, a co nieprzyzwoite, co można i należy robić, a czego robić nie wolno; bo w tym ciągłym zapętleniu i swoistego rodzaju wyścigu szczurów wielu osobom się to wszystko pomieszało.
Panie Jezu, pozwól, aby moje życie przeniknęła radość z Twojego zmartwychwstania. Niech ustąpią lęk, obawa, niedowierzanie. A w to miejsce niech pojawi się wiara, którą pragnę dzielić się z innymi. Panie dziękuję Ci za Chrzest Polski i proszę Cię, abym wychowany w duchu tych wartości nieustannie umacniał i rozwijał swoją  wiarę i pomógł tym, którzy wchodzą w nowe tysiąclecie chrześcijaństwa. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na piątek w Oktawie Wielkanocy – 5 kwietnia 2024 r.

„Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście».

 «Chodźcie, posilcie się!”. Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan”.

Zmartwychwstały Jezus ukazywał się swoim uczniom przeważnie w Jerozolimie, ale także w Galilei, nad Jeziorem Tyberiadzkim. W miejscu, gdzie dla uczniów zaczęła się droga za Mistrzem. Tam wiedli proste życie, tam zostali powołani do pójścia za Nim, tam też powrócili jakże odmienieni tym, co było dane im ujrzeć na własne oczy. Teraz, gdy jeszcze nie znają pełnego sensu niedawnych wydarzeń, wrócili do tego, co umieją robić – do łowienia ryb.
W tych okolicznościach ukazuje się im Pan, otwierając ich oczy cudownym połowem. Wspomniana jest nawet dokładna liczba: sto pięćdziesiąt trzy wielkie ryby. Ojcowie Kościoła na różny sposób interpretowali tę liczbę. Na przykład św. Hieronim widział tu uniwersalność /153 to liczba gatunków ryb znanych w I w./ Obfity połów to symbol owocności przyszłej pracy apostolskiej, mającej polegać na zdobywaniu ludzi dla królestwa niebieskiego. Kiedy realnie staje przed nami Chrystus i objawia się w swoich niepodważalnych znakach: w swoim słowie i w ofierze Eucharystycznej, jeśli jak uczniowie wierzymy w Jego realną obecność, to nie będziemy zadawać zbędnych pytań, nie będziemy pytać: a dlaczego tak? – bo podobnie jak uczniowie my wiemy: To jest Pan! A skoro to jest Pan, to pytania są zbędne. Prośmy, aby bliskość Pana Jezusa umacniała naszą wiarę w Jego Zmartwychwstanie i Życie oraz o to, abyśmy pełniąc misję Ewangelizacji, mogli doświadczyć obfitego połowu tych, którzy Jezusa nie znają, albo chwilowo zagubili Jego ślad na swojej drodze:
Panie Jezu, dziękuję, że mogę rozpoznać Ciebie w moim życiu dzięki doświadczeniu Twojej obecności i miłości w Twoim słowie, w Eucharystycznym Chlebie, w bliskości innych osób. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę w Oktawie Wielkanocy – 3 kwietnia 2023 r.

„W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi”.
Uczniowie idący do Emaus, oni Go nie rozpoznali Jezusa, który nagle przybliżył się do nich. Byli tak załamani sytuacją, która wydarzyła się w Jerozolimie, tym że ich Mistrza i Pana zabito i złożono jego Ciało w grobie: „A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje”.
Uczniowie nie uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, mimo że zapowiadali je prorocy i sam Jezus. Uczniowie byli zawiedzeni, bo runęły ich plany na wyzwolenie Izraela. Oni zupełnie inaczej wyobrażali sobie misję i posłannictwo Mesjasza. Tymczasem zupełnie inny był Plan Syna Bożego. Jezus widząc to chwilowe zaślepienie swoich uczniów, lekko zniecierpliwiony, tłumaczy im wszystko w oparciu o Pisma: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?”
Jezus osobiście wyjaśnia i tłumaczy uczniom proroctwa i zapowiedzi dotyczące Jego osoby. On miał cierpieć, umrzeć i w konsekwencji zmartwychwstać, aby wyzwolić nas od śmierci wiecznej.
A czego tak naprawdę my oczekujemy od Jezusa? Czy zauważamy Jego obecność i wierzymy w to, że On prawdziwie zmartwychwstał i wyznacza nam drogę prowadzącą do wieczności?
„Przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił».
Uczniowie czuli podświadomie, że powinni być jeszcze tego wieczoru razem z tym tajemniczym wędrowcem, który tak pięknie wyjaśniał im Pisma. I przyszedł moment kulminacyjny, że wreszcie spadły łuski z ich oczu i poznali Pana przy łamaniu chleba. Byli przejęci tą całą nietypową sytuacją, do tego stopnia, że mówili po nagłym zniknięciu Jezusa: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» Jezus ukazujący się uczniom, sprawia, że jego słowa są poświadczone czynem.
A czy my Go rozpoznajemy na drogach naszego życia? Jakże często i my mamy swoje wizje, plany, jak ma wyglądać nasze życie, życie naszych dzieci i oczekujemy od Jezusa szybkiego rozwiązania naszych problemów…Kiedy coś jest nie tak jak chcielibyśmy; jakże często, podobnie jak uczniowie, wątpimy, jesteśmy smutni, źli czy nawet zrozpaczeni?! Wiara, jaką wyznajemy, jest drogą. Jeśli się na tej drodze zatrzymamy, jeśli będziemy się wahać, to nie dojdziemy do punktu, w którym Jezus da nam się poznać. Jezus określa taki nasz stan serca: O nierozumni i leniwi w sercu! Jak my pojmujemy dzisiaj te słowa Mistrza? Nierozumni jesteśmy, gdy słuchamy Ewangelii, ale nie odkrywamy jej głębi. Leniwi jesteśmy, gdy nie kochamy. Jezus daje nam przykład, jak powinniśmy postępować. On towarzyszył uczniom w drodze, poświęcił im czas na katechezę – od Mojżesza przez wszystkie Pisma, a gdy zasiedli za stołem, chociaż był gościem w ich domu, usłużył im jako pierwszy, łamiąc chleb. Po tym geście Go poznali, bo Jezus był taki zawsze, nie tylko od święta. Ten gest był bardziej wymowny niż mądrość, z jaką przemawiał.
Czy każde  moje osobiste spotkanie z Jezusem wywołuje u nas podobne uczucia – czy odczuwamy kołatanie serca, dreszcze, ciarki na skórze – czy jesteśmy mocno podekscytowani tym faktem, że to sam Jezus jest blisko nas, w zasięgu naszej ręki, że karmi nas swoim słowem i ciałem. Niech ta dzisiejsza scena ewangeliczna – spotkanie z uczniami w drodze do Emaus, napełni nas nadzieją na to, że każde spotkanie z Jezusem może być wielkim darem samego Boga dla każdego z nas:

Panie, wzmocnij moją wiarę, abym powierzył Ci swoje życie, bo tylko wtedy będę naprawdę szczęśliwy i dzięki Tobie osiągnę moc płynącą z Twojego Zmartwychwstania. Jezu, naucz mnie być jak Ty. Naucz mnie tej cudownej jedności w tym, czego mnie nauczasz, i jak żyję. Daj mi serce gorliwe w miłości, zabierz zwątpienie i plany, które nie są tymi, jakie przygotowałeś dla mnie z miłości. Amen.