„Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”. „dlaczego tak się dzieje na naszych oczach?!”,
Zanim nadejdzie Dzień Pański, nastąpi prześladowanie uczniów Chrystusa. Wykluczenie z synagogi, wtrącanie do więzienia, sądzenie przez władców, wrogość ze strony najbliższych, nienawiść z powodu imienia Jezusa – to bardzo przejmujące obrazy. Wiele razy spotykamy w Ewangeliach zapowiedź przeciwstawienia się świata Jezusowi i Jego uczniom. Co czujemy, kiedy słyszymy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii? Możemy być trochę zawiedzeni i oszukani, ale Jezus nie obiecywał nam – jako Jego uczniom łatwego, i przyjemnego życia! bo odpowiedź jest na kartach Biblii…
Jezus zapowiedział, że będą prześladowania, więc nie dziwmy się, że chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną i zwalczaną religią na świecie…200 mln chrześcijan jest prześladowanych…takie liczby przedstawiane są w statystykach…ale ile jest milczących, nieznanych, anonimowych męczenników którzy cierpią i umierają za wiarę każdego dnia – i nikt o tym nie wie?!
Jezus stawia sprawę jasno…Chcesz iść za Mną? Nie spodziewaj się luksusów…nie spodziewaj się karty rabatowej we wszystkich sklepach na świecie…nie spodziewaj się darmowych drinków i promocji na paliwo. Chcesz iść za Mną…bądź gotowy na prześladowania…
Moja nauka nie jest ani popularna…ani atrakcyjna dla tych, którzy żyją naukami „tego świata”. Zatem dobrze się zastanów…chcesz być fajny?
czy chcesz być Moim uczniem?! Jeżeli chcesz być fajny…trudno będzie Ci pogodzić to z pójściem na cały świat i głoszeniem Dobrej Nowiny. Te dwie sprawy są tak różne od siebie jak dzień i noc…jak lato i zima…Co zatem wybierasz? Spokojne życie? Czy prześladowania…? I nie chodzi przecież
o to, by od razu umierać za wiarę, o bo o tym mówi kolejny fragment:
Nawet wśród najbliższej rodziny, przyjaciół i znajomych można być nie zrozumianym z powodu wierności Jezusowi i Jego po Ewangelii, można być odtrąconym, wyśmianym i poniżanym, można być nawet wydanym. Wyśmianie w pracy, w sąsiedztwie lub w szkole…Wytykanie palcami przez rodzinę…
Odsunięcie się przyjaciół…Pomijanie w awansach, niesprawiedliwe ocenianie…Programy ośmieszające chrześcijaństwo…Wolność Artystyczna czy raczej profanacja świętości w imię sztuki…Różnej maści marsze „tolerancji”… Racjonalista- czyli człowiek kierujący się zdrowym rozsądkiem i rozumem powie: po co komu taka religia i taka wiara, jak z jej powodu można być odtrąconym, poniżanym i traktowanym niesprawiedliwie przez innych?
Można zachować Boga w sercu, w kąciku się pomodlić i nie wychylać się, żeby nie stracić pracy, przyjaciół i dobrych kontaktów z rodziną? Jezus mówi: nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Czy to nie jest obłuda
i hipokryzja?! Czy to nie jest brak lojalności wobec samego Jezusa, który dla nas był prześladowany, umęczony i oddał za nas życie, bo tak bardzo kochał wszystkich ludzi i nie chciał, aby ludzie byli pozbawieni łaski zbawienia i życia wiecznego! Jezus mówi na zakończenie dzisiejszej Ewangelii: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
Jeśli jesteśmy wierni wobec Syna Człowieczego, to nie możemy być obojętnymi! Albo przyjmujemy Go z wielką wiarą, albo odrzucamy z wielką niechęcią i nienawiścią. Takie reakcje ludzi zdarzały się już w czasie ziemskiej Misji Pana. Wielokrotnie pojawiały się w historii. Nie są obce także naszej współczesności. Chrześcijanin nie powinien się użalać nad swoją trudną sytuacją, „przygotowywać wcześniej swojej obrony”, ale zaufać Bogu i pokładać pełną nadzieję w Panu, pozostać wierny do końca. Swoje życie wieczne ocali dzięki wytrwałości w dawaniu świadectwa.
Panie Jezu, nie jest nam łatwo przeciwstawić się niezasłużonemu sprzeciwowi ze strony świata. Patrząc na Twoją cierpliwość wobec niesprawiedliwości, jakich doznałeś, chcę razem z Tobą dźwigać krzyż cierpienia. Amen.
Homilia na Uroczystość Chrystusa Króla
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam niezwykły dialog… Dialog Jezusa i Poncjusza Piłata… Dialog Syna Bożego Namiestnika Imperium Rzymskiego…Spotkanie religii i polityki…Czyli zderzenie dwóch zupełnie innych wręcz skrajnych światów. Jezus jest jawnie oskarżony o uzurpowanie władzy. Dlatego Piłat pyta Go: Czy Ty jesteś Królem żydowskim? To pytanie ma rozwiać wątpliwości; czy Jego deklaracja zagraża Rzymowi, czy może jest to tylko „marzenie szaleńca”.
Jezus odpowiada pytaniem retorycznym: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?
Czy to pytanie zadajesz sam od siebie? Czy może inni powiedzieli ci, że ja mówiłem, że jestem Królem…To twoja myśl czy powtarzasz to, co mówią inni…powtarzasz plotki…albo zdanie tzw. „opinii publicznej”
Czy TY chcesz naprawdę wiedzieć czy jestem królem? Czy chcesz tylko zweryfikować krążące informacje?
Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił? Piłat z całą pewnością nie jest Żydem…Nie rozumie więc, o co stawka tak naprawdę się toczy…Nie rozumie, że dla Żydów – Król =Mesjasz to inaczej Wybawca czyli Wyzwoliciel…
Stąd ta jego reakcja…Czy ja jestem Żydem? Nie jestem…i nie rozumiem tych waszych spraw…Zdaniem żydowskich kapłanów zasługujesz na śmierć, ale oni nie mogą Cię zabić…Bo Prawo Rzymskie tego zabrania…Dlatego to ja mam wydać wyrok… Więc wyjaśnij o co chodzi…
Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom.
Jezus zatem przyznaje – Jestem Królem, ale moje Królestwo nie jest stąd, czyli nie powinno być rozumiane jako ustrój polityczny…jako system…To nie jest monarchia konstytucyjna…Tam nie działają takie mechanizmy jak dyplomacja…Bo gdyby to było królestwo z tego świata…ziemskie państwo, to u twoich bram czekałoby już moje wojsko…Uwięzienie mnie, postawienie przed sądem wywołałoby polityczną burzę, kryzys dyplomatyczny…z całą pewnością zakończyłoby się to rozlewem krwi…Więc Moje Królestwo nie jest stąd…Dlatego stoję przed tobą…jako skazaniec, jak pospolity przestępca…Chociaż jestem Królem, a moje Królestwo nie jest z tego świata…
A więc jesteś królem? Piłat raz jeszcze pyta, jakby chciał się upewnić. czy dobrze usłyszał…A Jezus potwierdza: Tak…Jestem Królem, a potem wygłasza mowę dotyczącą prawdy: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. Każdy, kto słucha Słów Jezusa…
Kto Nimi żyje…Jest człowiekiem, który żyje prawdziwie, który zna prawdę…Człowiek, który mówi, że zna Słowo Boże, ale jednocześnie
Nim nie żyje…jest sam w sobie zakłamany…Każdy, kto szuka innych środków do osiągnięcia celów niż te, których naucza Jezus nie żyje w prawdzie.Piłat cynicznie pyta; Cóż to jest Prawda?! Piłat pytający Jezusa jest przedstawicielem władzy, którą sprawuje w okupowanym kraju w imieniu Cesarza, jest politykiem…który widzi różne scenariusze…
Widzi scenariusz skazania i uwolnienia Jezusa widzi konsekwencje…każdej decyzji…zatem ostatecznie dorabia prawdę do ideologii…Tak, żeby jemu samemu pasowało…
Dziś również toczą się „procesy Jezusa” i z jednej strony jest to jawna walka z Kościołem, który chce się opiłować i sprowadzić do kruchty,
do działań Caritasu na rzecz chrześcijan chce się „zamknąć w zakrystii”, niszcząc życie moralne chrześcijan i uważając, że Kościół nie ma prawa zwracać uwagi, kiedy są łamane przykazania, kiedy niszczy się zasady ochrony ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci…A z drugiej strony, naszymi niewłaściwymi wyborami, w imię obrony „własnej, prywatnej prawdy” kiedy waśnie spory, kłótnie, procesy sądowe o byle głupstwo, nadużywanie alkoholu, zdrady małżeńskie, przemoc w domu i rodzinie ciągłe spory, kłótnie, awantury powodują, że skazujemy naszych bliźnich. na wyśmianie, na pogardę, na poniżenie, na wykluczenie,
Tak naprawdę jesteśmy podobni do Piłata i tłumu żydowskiego z Ewangelii, bo świadomie, czy podświadomie – ale jednak – skazujemy Jezusa na śmierć! Jezus to potwierdza w innym fragmencie Ewangelii: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili…
Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata ma być radością i spełnieniem dla każdego, kto czci Chrystusa jako Pana, uznaje Jego boską władzę. Kto rozumie, że jest On Królem łagodnym i pokornym, że Jego jarzmo jest łatwe do niesienia, a ciężar lekki. Jego królestwo nie jest z tego świata, a jego słudzy nie posługują się przemocą dla utrzymania się przy władzy. Jego królestwo nie ma żadnych atrybutów ziemskich, o których utrzymanie warto się spierać albo walczyć. Wchodzi się do niego dzięki wierze, trwa się w nim przez nadzieję, a zamieszkuje się tam dzięki miłości. Im więcej pokory, prostoty, wewnętrznej czystości, wytrwałej nadziei i mocnej miłości ktoś posiada, tym łatwiej mu wejść przez ciasną bramę królestwa. Prośmy gorąco, abyśmy pragnęli takiego Królestwa, aby Jezus był naszym rzeczywistym Panem, Zbawicielem i Władcą i abyśmy starając się żyć według Jego prawa i Nauki, nieustannie proklamowali Jego królestwo:
Panie Jezu, Królu Wszechświata, bądź Panem także mojego serca. Pragnę oddać całe moje życie we władnie Twojej boskiej miłości. KRÓLUJ NAM CHRYSTE – ZAWSZE I WSZĘDZIE. Amen.
Homilia na środę, 20 listopada 2024 r.
„Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.
Dziś w Ewangelii wsłuchujemy się w przypowieść o minach…w Ewangelii spotykamy się z przypowieścią o talentach, której sens jest podobny…ale pora wyjaśnić o co konkretnie chodzi…
Pewien człowiek szlachetnego rodu – a więc arystokrata, szlachcic…wybiera się w podróż, aby uzyskać godność królewską…czyli mówiąc kolokwialnie „jedzie po koronę”. Znamy takie obrazki także z historii Polski. Kiedy jakaś dynastia wygasała, potrzebny był król z innej dynastii, który zasiadłby na tronie, by zachować ciągłość władzy…
Jedna mina w czasach Nowego Testamentu to sto denarów, czyli płaca za sto dniówek roboczych. Każdy ze sług otrzymuje tyle samo, ale każdy z nich postępuje inaczej, zgodnie ze swoją zaradnością. Dwaj pierwsi, umieli pomnożyć zysk. Pierwszy sługa jedną minę pomnaża razy dziesięć…drugi – razy pięć…Pan w nagrodę daje im tyle miast, ile min zarobili…Powtarza się jedno zdanie: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad…x miastami…”Otrzymują od pana pochwałę, ponieważ byli pracowici i przedsiębiorczy. Potrafili wykorzystać czas i powierzony sobie kapitał.
Jest i trzeci sługa, który nie pomnaża majątku…ale zakopał w ziemi – w pewnym stopniu – marnotrawi go – zgodnie z zasadą: kto się nie rozwija, ten się cofa! Okazał się bierny i leniwy. Nie zrobił nic, żeby pomnożyć kapitał swego pana, przez co naraził go na stratę.
Przyznamy, że taka postawa jest naganna. Ale czy my nie mamy w sobie coś ze złego sługi? Przede wszystkim miał subiektywny obraz swego pana, uważał go za złego, surowego, po prostu bał się go. Dlatego postanowił schować pieniądze i zawinął je w chustkę, żeby nie stracić. Nie zrozumiał, że pan liczył na jego pomysłowość, kreatywność i chciał, aby je pomnożył a przez to sam się rozwinął. A przecież mógłby zostać przez pana docenionym i nagrodzonym.
Sens tej przypowieści spróbujmy odnieść do Chrystusa i Królestwa Bożego, które On głosi. Wszyscy otrzymujemy od Boga wystarczająco dużo łask, aby przez współpracę z nimi powiększać skarbiec Królestwa. Naszym zadaniem jest pomnażanie otrzymanych darów…Byłeś dobry w czymś małym – sprawdziłeś się – możesz dostać większą odpowiedzialność. To mocno wpisuje się w nasze życie…
Często chcielibyśmy coś więcej…mieć większą władzę, może większą wiedzę, większy talent muzyczny, a przez to więcej obowiązków, itp… Jeśli uda nam się wykazać…wtedy i będziemy zdolni do większych rzeczy…Jeżeli ktoś nie potrafi być uczciwy względem rodziny, przyjaciół…to nie będzie uczciwym pracownikiem… nie będzie uczciwym pracodawcą, dyrektorem, posłem, prezesem, ministrem…a co dalej za tym idzie…będzie okłamywać innych ludzi, jeżeli będzie kiedyś zajmować wysokie stanowisko. Jeżeli ktoś jest uczciwy w małych rzeczach…poradzi sobie z wielkimi rzeczami…zachowa uczciwość, twarz, nie da sobie przetrącić moralnego kręgosłupa…To jest kwintesencja zdania: byłeś wierny w małej sprawie, w nagrodę dostaniesz dostęp do spraw wielkich.
Może i my dary Dobrego Boga traktujemy lekceważąco? Może wydaje nam się, że zasługujemy na więcej…albo nie na takie, jak otrzymaliśmy? I nie robimy nic aby rozwijać swoje zdolności…aby pomnażać talenty…Zróbmy wszystko aby zachować tę właściwą postawę… wierności swemu Panu i pomnażania jego darów, a wtedy będziemy tymi którzy rozwijają i pomnażają jego Królestwo na ziemi.
Pojawia się też na zakończenie Ewangelii kwestia buntowników, tych, którzy nie chcieli, aby powracający pan jako król rządził nimi: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”.
I to niech będzie przestrogą dla wszystkich…dla każdego z nas… Bo tylko Bóg jest Królem, tylko On jest Panem…nikt na ziemi nie może zająć Jego miejsca…To nie my jesteśmy królami…to nie my panujemy…Tylko On…
Panie Jezu, nie chcę okazać się sługą leniwym, takim, który ze strachu zaniedbuje to, co od Ciebie otrzymał. Słuchając Twego słowa, chcę codziennie podejmować się trudu współpracy z Twoją łaską. Pobłogosław mój wysiłek. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na XXXIII niedzielę zwykłą – 17 listopada 2024
„Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”.
Po zlikwidowaniu przez oddziały amerykańskie obozu koncentracyjnego w Ravensbruck jeden z żołnierzy znalazł w baraku papier pakunkowy, na którym pewna Żydówka przed wejściem do komory gazowej napisała słowa modlitwy: „„Panie, pamiętaj nie tylko o ludziach dobrej woli, ale również o tych złej woli. Nie pamiętaj jednak o wszystkich cierpieniach, jakich nam przysporzyli. Pamiętaj o owocach, jakie przynieśliśmy właśnie dzięki tym cierpieniom. Wzrosła w nas dyspozycyjność, lojalność stała się bardziej przejrzysta, pokora głębsza, odwaga powiększyła się wraz ze szlachetnością. I kiedy oni staną przed Tobą, by zostać osądzeni, pozwól, by owoce, jakie przynieśliśmy, stały się dla nich przebaczeniem”.
Świadomość przyjścia Pana, który osądzi niebo i ziemię, pozwala z wielkim dystansem spojrzeć na dziejące się wokół nas aktualne wydarzenia. Wiara człowieka umożliwia odczytanie po Bożemu”, tego, co wydaje się nie mieć sensu, co ma postać chaosu i bezładu rodzącego się zła. Wizja przyjścia Jezusa Chrystusa na końcu czasów, ma charakter uporządkowania historii i świata: „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”.
Zanim nadejdzie Syn Człowieczy, muszą pojawić się znaki.
W dzisiejszej Ewangelii mowa jest o wielkich znakach, o charakterze wręcz kosmicznym. «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte«.
Utrata blasku słońca i księżyca, spadanie gwiazd to elementy symboliki apokaliptycznej.
Mówią one, że w dniu Syna Człowieczego zostanie zachwiany i przeminie stary porządek świata stworzonego. W jego miejsce nadejdzie nowe stworzenie obrazowo przedstawione w Jerozolimie niebieskiej, o jakiej mówi Księga Apokalipsy. Dzień Syna Człowieczego będzie jednocześnie dniem ocalenia wybranych.
Tu jest źródło nadziei dla wierzących. Zagadkowe jest ostatnie zdanie perykopy: „O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”. Jezus, będąc człowiekiem, nie posiada wiedzy na ten temat. To należy do boskiej wiedzy, którą dzieli z Ojcem jako Syn Boży – druga Osoba Trójcy. Ludziom dane są jedynie znaki, które należy odczytać wrażliwym sumieniem. Losy każdego człowieka na tej ziemi zależą od różnych okoliczności miejsca, czasu, środowiska społecznego. Nade wszystko zależą od niego samego, od sposobu wykorzystania możliwości, jakie otrzymał od Boga.
Przysłowie afrykańskie mówi: „Człowiek jest lekarstwem dla drugiego człowieka” – odczytane w kontekście wieczności oznacza, ze poprzez dobre czyny wobec innych ludzi w codzienności, można zyskać największe dobro. Ludzie, którym pomagamy – tak naprawdę dają nam niezbędną pomoc osiągnąć doskonałość i nagrodę wieczną…prośmy gorąco, abyśmy potrafili przygotować się na Dzień Syna Człowieczego, umiejąc przebaczyć innym i starając się czynić dobro, bo to jest znak firmowy i prawdziwe logo chrześcijaństwa, według słów Jezusa: „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem”.
Panie Jezu, czekam na Twoje przyjście. Ono jest pewne jak nadejście poranka. Przyjdź do mnie przez natchnienia Ducha Świętego, przyjdź w ostatnim momencie mojego życia, jako mój Zbawiciel. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na Środę, 13 listopada 2024 r.
Dziesięciu trędowatych, którzy wyszli naprzeciwko Jezusa, prosiło z pokorą, wołając z daleka: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» W swojej prośbie byli szczerzy i dlatego zostali uzdrowieni. Wszyscy zostali oczyszczeni, ale tylko jeden powrócił, żeby podziękować Mistrzowi z Nazaretu – a był to Samarytanin. Pozostali byli Izraelitami.. Ale być może z radości, której doświadczyli, zapomnieli, komu zawdzięczają powrót do zdrowia. Za bardzo skupili się na sobie, wyszedł z nich prawdziwy egoizm. Jak to wydarzenie Ewangeliczne odnosi się do naszego życia i obecnej rzeczywistości? Wszyscy jesteśmy skażeni grzechem…..To jest nasz duchowy trąd. Jedyną drogą do oczyszczenia, jest zwrócenie się do Jezusa. Nasze życie jest drogą. Jezus uzdrawia nas, gdy jesteśmy w drodze. Nie zawsze jest to spektakularny cud…natychmiastowy. Najczęściej jest to proces. Oczyszczenie nie jest równoznaczne z uzdrowieniem. Dziewięciu pozostałych pokazało się kapłanom i byli rytualnie czyści. Ten jeden dostąpił pełni uzdrowienia. To wiara nas uzdrawia… w połączeniu z modlitwą Kościoła, z liturgią ma moc nas uzdrowić. Wiara w to, że Jezus jest Panem…i może wszystko. Bo Jezus nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić. «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Główną myślą przewodnią z Ewangelii na dziś, jest postawa Wdzięczności. Poczucie wdzięczności daje wiele korzyści, czy pozytywnego myślenia, buduje w nas spokój wewnętrzny, poprawia nasze samopoczucie, zmniejsza lęki, pomaga w radzeniu sobie z codziennymi wyzwaniami, eliminuje negatywne skutki stresu. Wdzięczność jest naszą najlepszą odpowiedzią na łaski, które otrzymujemy. Nie możemy nic dać, bo nic nie mamy – wszystko należy do Boga, ale możemy podziękować. Pośród wszystkich ludzkich odczuć jest czymś deficytowym, jak pokazuje to dzisiejszy fragment Ewangelii. Czy i my nie zachowujemy się podobnie, gdy otrzymujemy to, o co prosimy w naszych modlitwach? Ile razy zapomnieliśmy podziękować za otrzymaną łaskę, za duchowe uzdrowienie w sakramencie pokuty? Dziękczynienie jest drugą obok uwielbienia najważniejszą formą modlitwy. Ma swoje szczególne miejsce we Mszy Św. – w Prefacji, w czasie której dziękujemy Bogu przez Jezusa Chrystusa za wielkie dzieło odkupienia ludzkości. Często powtarzamy, że wdzięczność jest pamięcią serca. Ona jest najpierw umiejętnością dostrzeżenia daru, którym otrzymujemy, a następnie wyrażenia w myślach lub słowach wdzięczności Bogu za to, co z Jego szczodrobliwości otrzymaliśmy. W relacjach z ludźmi także trudno nam wyrazić wdzięczność za dobroć, jakiej doświadczamy wiele raz na każdym kroku. Jakaś chwilowa Amnezja, przyćmienie wzroku? Nie sądzę… Ta krótkowzroczność jest bynajmniej wadą ale nie okulistyczną. W życiu zbyt koncentrujemy się na naszych sprawach, czasem uważamy, że to co otrzymaliśmy od innych jest słuszne – bo nam się to należy. A w takim sposobie myślenia trudno znaleźć miejsce na postawę wdzięczności. Zapamiętajmy: Wdzięczność jest kluczem do Bogactwa! Czy umiem dziękować w moim życiu? Jak często to robię? Czy jestem wdzięczny Bogu i ludziom za to wszystko, co otrzymuję każdego dnia?
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystko, co otrzymuję od Ciebie: codziennie okazujesz mi swoją łaskę, gdy otwierasz moje oczy na światło nowego dnia. Każdego wieczora pozwalasz mi zasnąć z nadzieją na jutro. Całe moje życie ogarniasz swoim miłosierdziem. Amen.
Homilia na XXXII Niedzielę zwykłą – 10 listopada 2024
Dzisiejszy fragment Ewangelii dzieli się na dwie części. Pierwszy dotyczy Faryzeuszy i uczonych w Piśmie – autorytetów religijnych i tzw. Elity Izraela. Jezus mówi uczniom wprost, bez żadnych ogródek, zna ich z wielu innych sytuacji, dlatego ocenia ich w bardzo surowy sposób i ostrzega słuchaczy przed taką postawą: «Strzeżcie się uczonych w Piśmie.
Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”.
Jezus krytykuje ich mówiąc, że to co robią – to wszystko robią na pokaz i dlatego faryzeusze i uczeni w Piśmie tak Jezusa nie lubili! Przychodzili nie żeby Go słuchać, ale pochwycić na jakimś słowie. Sprzeciwiali się Jego nauczaniu i ciągle knuli, w jaki sposób Go wyrzucić, skompromitować, a w końcu zgładzić. To pasuje do postawy tzw. „dzisiejszych mędrców”. Brylują w mediach, za nic mają autorytety, zawsze mają komentarz na wszystko…robią z siebie ekspertów – znają się w zasadzie na wszystkim; na polityce, na sporcie, na muzyce, na liturgii, uważają, że mają prawo wszystkich i wszędzie krytykować i upominać chcą pociągać za wszystkie możliwe sznurki…a ludzie powinni im zatańczyć, jak oni im zagrają. Wypowiedź Jezusa jest naznaczona surową oceną zachowań ludzi, którzy pragną odbierać honory i mieć poważanie, a wszystko to w związku z ich postawą religijną. „Bo ja dałem na wypominki, bo moja intencja jest ważna i nie ustąpię, bo ja nie mam czasu w inny dzień przyjść do kancelarii, najlepiej teraz zaraz, dziś – i tworzy się postawa roszczeniowa” .
I chodzą tacy książęta po ziemi, bo uważają że tylko oni są ważni i są lepsi od tzw. plebsu, którym może nawet w skrytości serca pogardzają.
Najkrócej mówiąc: to jest PYCHA do KWADRATU.
Drugi fragment Ewangelii jest bardziej fascynujący. Po przeciwległej stronie sceny, gdzie stoją faryzeusze, pojawia się uboga wdowa. Wrzuciła do skarbony dwie drobne monety. Jej gest jest bardzo wymowny, wręcz heroiczny, bo ofiarowała całe swoje utrzymanie. I Jezus pochwalił ją, mówiąc; „Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony”. Wydaje się to paradoksalne, ale według Syna Bożego ta kobieta wrzuciła najwięcej z nich wszystkich…a wrzuciła tylko dwa pieniążki – czyli jeden grosz…Ten fragment pokazuje, jak bardzo Boża Ekonomia różni się od naszej ludzkiej ekonomii. Dla człowieka oczywistym jest, że ten kto daje więcej – jest bardziej hojny, bardziej szczodry – to chyba logiczne?! Widać gołym okiem, kto dał więcej… matematyka na poziomie klasy pierwszej szkoły podstawowej… A tu niespodzianka! Takie zaskoczenie! Nie dla Jezusa! Dla Boga nie jest ważna ilość, ale intencja, z jaką daję ofiarę, jałmużnę… potrzeba serca, wrażliwość, chęć podzielenia się z innymi tym, co aktualnie mam… Jak ta wdowa musiała ufać Bogu, skoro stać ją było na taki krok!
Na taki gest! I to jest prawdziwa POKORA! Postawa pełnego zaufania wobec Boga nie jest łatwa. Boimy się, że jeśli oddamy Mu wszystko, to nam może czegoś zabraknąć. A tymczasem nie zauważamy – że ile razy potrafimy się podzielić z hojności i dobroci serca, to On, nasz Bóg oddaje nam w trójnasób, otrzymujemy znacznie więcej i w rzeczach w których się nie spodziewamy – Bo Bóg docenia naszą hojność i miłość – i zawsze oddaje z większą hojnością i miłością. I nie chodzi tu o sprawy materialne, ale o naszą duchowość. Bo to jest kapitał na wieczność: Jałmużna, Post i Modlitwa.
Prymas Tysiąclecia – Bł. Kardynał Stefan Wyszyński zauważył, ze właściwy wybór inwestycji duchowej jest znakiem wiary lub jej braku: „Tylko niewiara pragnie nas przekonać, że nie mamy nic wspólnego z bogiem. Natomiast wiara wierzy Bogu i człowiekowi. Wiara wie, ze jest Miłość, a z niej wszystko się wywodzi! Wiara mówi nam wszystkim: Jesteście owocem Miłości, istniejecie przez Miłość”.
Jest wielu milionerów, którzy są gorliwymi chrześcijanami i chętnie dzielą się z potrzebującymi, niczego w zamian nie oczekując – wręcz odwrotnie – wolą pozostać anonimowi, w ukryciu i skrytości serca. Jest też wielu ludzi biednych, którzy mimo trudnej sytuacji życiowej potrafią się podzielić, tym co mają, niczego w zamian się nie spodziewając. Wdowi grosz jest symbolem zdobycia wielkiej wartości małą rzeczą. Ważny jest jednak kierunek i ostateczny cel tej naszej inwestycji – nasz wysiłek, siła i ambicja. Pytanie; do której skarbony my chcemy wrzucić i czy czegoś w zamian oczekujemy?
Panie Jezu, chcę się Tobie powierzyć z taką ufnością, na jaką mnie stać. Moje życie należy do Ciebie, nawet jeśli próbuję iść własną drogą. Niech w Twoich dłoniach będzie bezpieczne. Amen.
Homilia na Rocznicę Poświęcenia Kościoła
„<<Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska! >> Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: <<Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie>>” Zawsze zastanawiam się, skąd ten nagły gniew ze strony Pana Jezusa;
i czy miał prawo wyrzucić ze świątyni handlujących Żydów? Jezus miał takie prawo, ponieważ był Umiłowanym Synem Bożym, a świątynia – Dom Ojca – była także Jego domem! Pan Jezus przypomina im, jak powinni zachowywać się w świątyni wyznawcy, aby nie znieważać Domu Bożego i samego Boga. Bo jeśli w świątyni nie celebruje się liturgii, modlitwy i chwały Bożej, to miejsce może stać się w/g słów Jezusa „jaskinią zbójców”. Świątynia to nie Targowisko. Nie łączmy SACRUM z PROFANUM! Chociaż Pan Jezus rozgniewał się i wyrzucił niektórych ze świątyni, to jednak nie pragnie potępienia człowieka. Gniew Jezusa to zatroskanie o ludzi, aby nie zatracili w sobie istoty człowieczeństwa. Może w naszym życiu zagnieździli się jacyś kupcy, którzy zaśmiecają naszą duszę różnymi towarami: proponując dostatnie życie – sprawy materialne, przesłaniając naszą misję życiową…nasze powołanie… przesłaniając nam modlitwę, praktyki religijne i naszą duchową łączność z Panem Bogiem!
Wielu takich kupców jest w naszym sercu…Kiedy idziemy na kompromis ze złem, to grzeszymy, a potem mamy wyrzuty sumienia i nie jest tak cudownie, jak nam się wydawało…A potem gubimy się, nie wiemy co dobre, co złe, usprawiedliwiamy się: bo tak wszyscy robią… i krok po kroku oddalamy się od Kościoła i od Bożej rzeczywistości… A wystarczyłoby wtedy wezwać na pomoc Jezusa… i pozwolić mu, aby zadziałał i jak w świątyni jerozolimskiej …przegonił kupców z naszego serca…
Ostatnio przeżywaliśmy Peregrynację Obrazów Serca Jezusowego i Relikwii Bł. Rodziny Ulmów, która miała umocnić naszą wiarę i pogłębić życie religijne.
I trzeba powiedzieć, że wiele rodzin bardzo pięknie i poważnie to przyjęło, uczestnicząc we Mszy św, przystępując do spowiedzi i Komunii Św.
Niektórzy, jak sami mówili – choć nie chodzą zbyt często do Kościoła, to jednak obraz przyjęli i trwali na modlitwie. Ale trzeba zauważyć minusy- obraz szedł tzw. „skoczkiem na szachownicy”, bo niektórzy mieli problem przejąć go
od sąsiada –a to był jedyny czas i okazja – obok Misji Ewangelizacyjnych, aby pogodzić się i zażegnać wszelkie spory. W dniu 13 października br. badaliśmy frekwencję uczestnictwa wiernych w niedzielnej Mszy Św. i w naszej świątyni uczestniczyło 421 osób, w tym osoby z Wary, Hłudna i Niewistki, co przy liczbie 1250 mieszkańców wynosi 33,68% ;do Komunii Św. przystąpiło 196 osób – tj. 15, 68%. Od razu powiemy– przyczyną była pandemia, ale nie zwalajmy winy tylko na pandemię /ktoś mówi: oglądam w telewizji Mszę Św. bo tam pięknie liturgię prowadzi kapłan, zapominamy, że to jest możliwość uczestnictwa dla chorych, osadzonych w więzieniach i tych, którzy pracują w niedziele i święta/. A ktoś jest chory i mógłby się dyspensować, a jednak idzie, bo nie wyobraża sobie niedzieli bez Mszy bez Mszy Św., Boga i kościoła.
A ilu chorych przeżywa to, że z powodu choroby nie mogą pójść do świątyni/.
Dziś jest jawny atak na Kościół, kapłanów i na ludzi wierzących. Obronić możemy się tylko naszą modlitwą, zachowywaniem wartości chrześcijańskich w rodzinie, i obroną tego, co dla nas stanowi autorytet i świętość. Bo to jest nasza droga powołania. Pięknie o tym pisał Bl. ks. Jerzy Popiełuszko, którego 40 rocz. męczeńskiej śmierci obchodziliśmy: „Powołanie: przyzwyczailiśmy się łączyć je ze stanem duchownym… Ale przecież… powołany jest każdy człowiek, każdy chrześcijanin. Musimy wierzyć, że nasza praca, nasz zawód pozostają także ważnym świadectwem świętości i powołania. Być może jest ono nieraz skuteczniejsze, gdyż świeccy mogą dotrzeć tam, gdzie kapłan dotrzeć nie może”. Powołani są rodzice, nauczyciele, katecheci i wychowawcy. Problemem jest brak poszanowania i zrozumienia na linii: Szkoła – Kościół – Rodzina.
Uwierzcie – mam porównanie: nie ma większych problemów w naszej szkole, tylko czasem rodzice nie rozumieją tego, że ich dzieciom nie dzieje się krzywda – nie jest łatwo pracować i wykonywać swoją misję w szkole, kiedy patrzy się na ręce i podważa autorytety wychowujących. Za chwilę będzie tak, że nikt nie będzie chciał pracować w szkole. Pomóżmy, zrozummy i wspierajmy siebie nawzajem.
Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko w rozważaniach różańcowych zapisał: „Maryja wkroczyła w dzieje naszego Narodu od samego początku…od chwili, kiedy zaczęła się kształtować Polska jako naród… Jesteśmy wdzięczni Bogu za to, że w najtrudniejszych chwilach naszej historii Maryja szła z Narodem i zwyciężała. Nie sposób wymienić wszystkich zwycięstw, jakie dokonały się w naszej Ojczyźnie za pośrednictwem Bożej Matki”. W październiku nasze uczestnictwo w modlitwie różańcowej poprawiło się nieznacznie, ale nie wszyscy czują potrzebę uczestnictwa w tej wspólnotowej modlitwie. Zelatorzy Róż żalą się, że jak mają modlitwę różańcową przed sumą, czy zmiana tajemnic różańcowych, to jest tylko kilka osób, najwyżej połowa – czy naprawdę tak trudno raz w miesiącu przyjść na różaniec czy na zmianę? Modlitwa różańcowa to także jest formacyjne przygotowanie do sakramentów świętych – zwłaszcza dla kl. III i dla kl. VIII i powinno się wszystkim umożliwić uczestnictwo w nabożeństwach, a nie dyspensować od uczestnictwa.. Dlatego drodzy rodzice dopilnujcie, aby dzieci i młodzież mogły uczestniczyć w tych nabożeństwach, uczyły się prawd katechizmowych, bo to jedyny moment i czas na pogłębienia wiary.
Ks. Abp Józef Michalik w jednym z wywiadów wypowiedział się na temat roli rodziny: „Słaba rodzina to niestety słabe społeczeństwo. Problem leży w tym, by nie tylko przytakiwać w kościele, czy zgłaszać jakieś pretensje, ale mieć odwagę publicznie artykułować swoje przekonania religijne i w każdej sytuacji ich bronić. Nawiązując do roli państwa, uważam, ze nie powinno ono za daleko wkraczać w rodzinę, ale ją chronić i jej pomagać. Zachodzi potrzeba, aby państwo otoczyło swoją troską rodziny wielodzietne, tym bardziej, że wielodzietność nie cieszy się uznaniem, a często bywa przedmiotem lekceważenia i drwin. Znakiem firmowym współczesnego katolika powinna być jego wiara”.
Dlatego tak ważna jest modlitwa w domach i rodzinach, modlitwa za rodziny, za wszystkie stany Kościoła., aby były Bogiem silne.
Dziś dziękujmy Bogu za dar naszej świątyni, za tych wszystkich braci i siostry w wierze, którzy swoją modlitwą, pracą, wsparciem materialnym i zaangażowaniem w sprawy Kościoła przyczynili się do tego że mamy piękny kościół, cmentarz parafialny, kaplicę pogrzebową i plebanię. Dziękujemy Bogu, że przez tyle lat istnienia parafii Nozdrzec, postawił na tej drodze tak wielu dobrych i gorliwych kapłanów i Siostry Zakonne, którzy troszczyli się o sprawy duchowe i materialne naszej wspólnoty. Spodobało się Chrystusowi zbawić ludzi we Wspólnocie Kościoła, bo tylko Kościół jako prawdziwa wspólnota może przemienić każdego człowieka. Nie powinno nas dziwić i gorszyć, że niektórzy odeszli od wiary i Kościoła, pobłądzili i pogubili się w swoim życiu – nie wolno ich potępiać, trzeba się za nich modlić, zaprosić i przygarnąć, aby na nowo powrócili do świątyni, bo i dla nich jest miejsce w tej wspólnocie. Dziś Kościół jest bardzo mocno atakowany, a ludzie wierzący boją się stanąć w obronie wiary i wolności religijnej. Nie brakuje osób, którzy widzą tylko upadłość Kościoła, błędy i grzechy osób duchownych i świeckich, którzy nieustannie atakują, widząc samo zło – a nie widząc dobra, bogactwa i duchowej głębi, którą na przestrzeni historii zbawienia Kościół czynił. Prawdziwa Wspólnota Chrystusowego Kościoła powinna być źródłem prawdziwej obrony wiary, moralności i jedności, wspólnotą przebaczenia, pojednania i wzajemnego szacunku. Prorok Naszych Czasów – Bł. Kard. Stefan Wyszyński mówił ,,Jeśli przyjdą zniszczyć ten Naród, to zaczną od Kościoła gdyż Kościół jest siłą tego narodu”. I wołał dalej: „Nie lękajmy się o Kościół, że gdy za bardzo wejdzie w życie ludzkie, to się trochę przybrudzi. To jest Kościół grzeszników i świętych, Kościół pszenicy i kąkolu, Kościół wprawdzie Boży, ale też i ludzki”.
Dziś pragnę podziękować wszystkim, którzy posługują i pomagają w naszej świątyni Pamiętajmy, że czynią to z potrzeby serca, i warto uszanować ich pracę dla dobra całej Wspólnoty, bo gdyby ich zabrakło, to jak wyglądałaby nasza świątynia, nasza plebania i nasz cmentarz?!
Szanujmy i doceniajmy to, co mamy, i Bogu dziękujmy za tych którzy posługują w naszej wspólnocie!
Pięknie opisał to św. Ojciec Pio z Pietrelciny: „Tak jak zaprawa trzyma cegły w budowli, tak miłość, przebaczenie i posłuszeństwo Bogu jednoczą ludzi w Kościele”. Prośmy gorąco, abyśmy naszą wspólnotę budowali wiernością i zaangażowaniem religijnym, w naszych domach i rodzinach, pamiętając że tylko prawdziwa miłość gotowa do poświecenia, ofiary i przebaczenia; ona jest w stanie nas przemieniać, umacniać i ożywiać jako Wspólnotę Chrystusowego Kościoła.
W tych niełatwych czasach niech ciągle towarzyszy nam pamiętna modlitwa Jana Pawła II, wypowiedziana na Placu Zwycięstwa, w 1979 roku:
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi”. Amen.
I znowu powraca nam myśl Bł. Jerzego Popiełuszki: „Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet z takich, które stoją do Niego plecami. I dlatego każdy ma szansę. Choćbyś po ludzku przegrał całkowicie, choćbyś zatracił swoją godność i całkiem się zaprzedał, jeszcze masz czas. Zbierz się, ogarnij, dźwignij. Zacznij od nowa. Spróbuj budować na tym, co w tobie jest z Boga. Spróbuj, bo życie masz tylko jedno”.
Homilia na XXVI Niedzielę zwykłą
„Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” Apostoł Jan zafascynowany nauką i cudami Jezusa, zauważa, że pewien człowiek, który nie był uczniem Jezusa, w Jego imię wyrzucał złe duchy, a on wraz z pozostałymi uczniami, wybranymi przez Pana – po prostu zabraniali mu. Jezus koryguje postawę Apostoła Jana, bo nikt im nie dal patentu na wyłączność, nie dostali tzw. praw autorskich, że tylko oni mogą i nikt inny. A skoro czyni to w imię Jezusa i nie jest przeciwko nim to jest z nimi. I dziś też nie możemy patrzeć okiem złym na braci chrześcijan, należących do kościołów protestanckich i prawosławnych, ponieważ oni wraz z nami mają wspólny mianownik –przyjęli znak chrztu świętego w imię Jezusa i są włączeni do wspólnoty wierzących chrześcijan.
W Paryżu kilku uczonych cyników postanowiło wysłać jednego z nich do Ars, aby zdemaskować cała prawdę o tamtejszym proboszczu – Św. Janie Vianney’u. Nie mogli uwierzyć w to, co słyszeli i widzieli – tłumy pielgrzymów udawały się do jego parafii – utworzono specjalną kasę biletową na dworcu kolejowym w Lyonie, sprzedającą bilety, każdego dnia ok. 3 tys. pielgrzymów. Kiedy ów cynik powrócił z Ars, był cichy skupiony i zawstydzony. Na pytanie ciekawych kolegów – jak było naprawdę, odpowiedział: „Milczcie! Ujrzałem Boga w człowieku”
Życie dobrego człowieka – dobrego chrześcijanina potrafi promieniować, a jednocześnie świadczy o źródle dobra –czyli o samym Panu Bogu. Angielskie przysłowie mówi: „Chrześcijanie to Biblia, jaką ludzie światowi jeszcze czytają”.
Ludzie wierzący mają być drogowskazem i światłem dla tych, którzy na swojej drodze nie spotkali i nie doświadczyli Boga. Mamy zdobywać się na prawdziwe świadectwo wiary, bo to postawa godna naśladowania. Niestety wśród osób wierzących są i tacy, którzy nie są przykładem godnym do naśladowania – są źli i żyją w grzechu, a ich zgorszenie wychodzi na świat. Dlatego Jezus przestrzega przed takimi ludźmi: „A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze”. W świetle Ewangelii zgorszenie wiąże się nierozerwalnie nie tylko z konsekwencjami ludzkiego postępowania, ale de facto z samym człowiekiem, który staje się powodem grzechu innych, czyniąc ich gorszymi.
„Jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła”. Jezusowi nie chodzi o to, abyśmy obcinali sobie ręce czy nogi, ale o zdecydowaną – radykalną walkę ze złem, które często przybiera postać atrakcyjną i uległą. Grzech ma wymiar społeczny! Jest jak błoto – ubrudzona ręka brudzi drugą! Każdy grzech, nawet skryty,
jest szkodą wyrządzoną wspólnocie, jest raną zadaną Kościołowi.
Dlatego grzech jednego szkodzi nam wszystkim, podobnie jak świętość jednego przynosi dobrodziejstwa i uświęca wszystkich. Ale dzięki łasce odkupienia Chrystusa wszyscy mamy drugą szansę na zbawienie.
Abp Fulton J. Sheen napisał: „Skandale czy grzechy Kościoła nie wpływają na Jego wrodzoną świętość. To, że mamy brudne ręce, nie oznacza, że całe nasze ciało jest zanieczyszczone”. W ten sposób ten znany amerykański ewangelizator nawiązał do słów Jezusa, który w Wieczerniku mówi do Piotra: „Wykąpany potrzebuje sobie umyć nogi, cały bowiem jest czysty”
Nie pierwszy raz Jezus przeciwstawia sobie dwie rzeczywistości: zbawienie i potępienie. Ci, którzy wchodzą do Królestwa, mają udział w życiu Boga. Ci, którzy tam nie wejdą, są skazani na potępienie. Jezus mówi o stanie zbawionych i potępionych jako o stanie wiecznym.
W zmaganiu o wejście do Królestwa Bożego nie może być kompromisów. Bądźmy otwarci na ludzi, pełni szacunku i zrozumienia, wrażliwi na ludzką krzywdę i nędzę, ale jednak uczmy się w sytuacjach dwuznacznych mówić: „NIE”, bo postawa radykalizmu naszej wiary pokazuje, że jesteśmy stali w wierności Boskiemu Zbawicielowi, a czasem zbytnia uległość wobec osób na pozór miłych może być przyczyną grzechu zaniedbania.
Panie Jezu, udziel mi łaski, abym wyraźnie dostrzegał różnicę między dobrem a złem. Bym szedł za tym, co jest dobre i prowadzi do wspólnoty z Tobą, a za wszelką cenę unikał tego, co może mieć nawet pozory zła. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na XXV niedzielę zwykłą
„O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”.
Jezus przez trzy lata formował swoich uczniów: wyjaśniał im niektóre przypowieści, uczył modlitwy i przede wszystkim dawał przykład, jak odnosić się do Boga i do ludzi, do których już wkrótce zostaną posłani. Apostołowie, którzy już przeszli drogę od entuzjazmu w chwili powołania, przez trudy wspólnej wędrówki i wysiłek głoszenia nowiny o królestwie, po trudne lekcje, których w większości nie bardzo rozumieli – nagle poczuli wewnętrznie, że są ważni, że ludzie ich poważają i jak zawsze diabelską kością niezgody stał się tzw. prymat – zaczęli się spierać, kto z nich jest najważniejszy pośród całej dwunastki. Od razu doszło do podziałów, sporów i niesnasek . A Jezus usiadł pośród nich i tłumaczył im: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich».
Bycie uczniem Jezusa to nie magia władzy, sprawowanie urzędu, poważanie wśród innych, obnoszenie się z głową wysoko uniesioną, drwiący uśmieszek wobec innych, bo udało się kogoś oszukać, wykantować czy wykpić –nie na tym polega bycie uczniem Boskiego Zbawiciela.
„Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał»”.
Prawdziwe bycie Apostołem to postawa pokornej służby Bogu i ludziom, to prostota i szczerość dziecka, które Jezus stawia na środku jak o wzór i przykład do naśladowania, to świadomość swojej odpowiedzialności za misję, którą zlecił mi sam Jezus i z której będę kiedyś rozliczony, czy byłem gorliwy i pracowity w swoim działaniu, czy też tylko szukałem splendoru i poklasku żeby zabłyszczeć i zaistnieć pośród innych.
Dlatego Św. Jakub Apostoł w II Czytaniu pisze, że źródłem niepokojów pośród wierzących w Chrystusa jest nieład wewnętrzny: „Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami?”. Bo w człowieku niestety rodzi się poczucie wartości wtedy, kiedy może wywyższać się ponad innych, kiedy może naśmiewać się i drwić z innych, kiedy może poniżać godność ludzką innych kiedy może obwiniać, oskarżać i ciągle wskazywać palcem winnych, zamiast uderzyć się we własne piersi. I nie doceniamy tego co mamy, nie zauważamy, że inni są dla nas dobrzy życzliwi, tylko ciągle mamy jakieś żale i nieuzasadniane pretensje i często najbliższych i tych którzy nas kochają i dobrze nam życzą, obwiniamy za zlo całego świata. Teognis z Megary – grecki poeta i arystokrata, żyjący w VI wieku przed Chrystusem, został wygnany ze swego ojczystego miasta, przez jedno ze stronnictw, ponieważ krytykował stosunki panujące w mieście. W liście do Kyrrosa tak pisał: „Miasto co prawda się nie zmieniło, natomiast zmienili się ludzie… Ludzie nie mieli żadnego pojęcia o sądzie i prawdach, obecnie czują się wytrawnymi panami. A ci którzy dawniej coś znaczyli, obecnie nie mają nic do powiedzenia. Potajemnie wyśmiewają i oszukują się wzajemnie, nie uznając żadnej normy, która by stanowiła granicę, między tym, co szlachetne i nieszlachetne, gdyż nie mają żadnej tradycji. Kyrrosie, nie szukaj wśród tych ludzi przyjaciela. Bądź dla nich grzeczny, rozmawiając z nimi, lecz nigdy nie zadawaj się z nimi, w poważnych sprawach, gdyż wtedy dopiero przekonasz się o ich wartości i doświadczysz, ze nie można na nich liczyć! Oszustwo, przebiegłość i chytrość – oto w czym kocha się to beznadziejne społeczeństwo”.
Ludzie mądrzy zawsze będą siać pokój, zgodę, rozsądek i bezpieczeństwo; ludzie ulegający żądzy tego świata, będą posługiwać się tzw. „mądrością szatańską” i niszczą nie tylko świat i tych, którym zazdroszczą i podświadomie nienawidzą, tak naprawdę– o czym często nie wiedzą – niszcząc samych siebie. Nie potrafimy żyć w zgodzie i harmonii z Bogiem i ludźmi, kiedy mamy w miarę ustabilizowany ład, pokój i bezpieczeństwo, to my szukamy konfliktów i sporów; lubujemy się w kłótniach, sporach sąsiedzkich, procesach sądowych, hejtowaniu i mowie nienawiści wobec innych ludzi.
Szwedzki mąż stanu – Sekretarz Generalny ONZ Dag Hammarskjold, który zginął w katastrofie lotniczej razem z 15 pasażerami w dżungli w Rodezji Północnej. w książce pt.: „Drogowskazy” napisał: „Życie ma wartość jedynie przez swą treść – dla innych!”
To co przeżywamy od tygodnia, to SIGNUM – ZNAK. Musiała się wydarzyć kolejna TRAGEDIA – kataklizm powodzi i dramatyczna walka z żywiołem, utrata domów i dobytku całego życia, miejsc pracy; gdzie wszyscy stają obok siebie do pracy i sypią piasek do worków i uszczelniają wały, gdzie ze łzami w oczach zbierają dary i środki materialne dla powodzian, bo uświadamiamy sobie, co by to było, gdyby ta klęska spadła na nas – bo tacy jesteśmy – czuli i wrażliwi na nędzę i biedę wokół nas – musi coś się stać, coś w nas tąpnąć, abyśmy się przebudzili, poczuli solidarność i więź z potrzebującymi, żebyśmy na nowo stawali się wspólnotą jednego serca, ponad wszelkimi podziałami.
Stanisław Adam JAMAK w „Przesłaniu do śmiertelników” napisał: „Nie szukaj przyjaciół w tabloidach i mediach społecznościowych, nie dziel się z całym światem tym, gdzie byłeś, co robiłeś, co jadłeś, jakie miejsca zwiedziłeś. Nie szukaj miejsca, w którym otrzymasz aplauz sztucznych klakierów. Raczej szukaj miejsca, gdzie naprawdę możesz zaistnieć. Zadbaj o to, aby odzyskać utraconą przyjaźń, aby umocnić relacje z tymi, którzy są obok ciebie i żyją po sąsiedzku. Dobrzy ludzie i przyjaciele powinni być blisko nas, bo prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”.
Prośmy gorąco, abyśmy z rozważanego dziś Słowa wyciągnęli konkretne wnioski dotyczące nas samych, abyśmy zrozumieli, że podziały i mury nienawiści i agresji trzeba zburzyć – zgoda buduje niezgoda rujnuje – bo prawdziwy chrześcijanin to ten, który jest pokorny i wrażliwy na niedolę innych, a swoje życie opiera tylko i wyłącznie na wskazówkach i nauce Jedynego Nauczyciela – Jezusa z Nazaretu – Syna Bożego:
Panie Jezu, trudno wyrzec się własnej wizji świata, ambicji, odpowiedzi, które wcale nie są pewne. Proszę Cię, uwolnij moje serce od tego, co utrudnia mi przyjęcie Ciebie. Spraw abym był jak dziecko pełen miłości, prostoty i szczerości wobec Ciebie i innych. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Homilia na rozpoczęcie roku szkolnego 2024/25
„Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca”.
Przypowieść o dziesięciu pannach ukazuje młode dziewczęta, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pan Jezus na samym początku zaznacza, że: „ Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych”. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Natomiast panny roztropne zabrały ze sobą zapasową oliwę.
Kiedy o północy rozległo się wołanie: „Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”, to panny roztropne były przygotowane, a nierozsądne poszły zakupić zapas oliwy. Kiedy powróciły, zastały drzwi zamknięte.
Mimo kołatania i rozpaczliwej prośby: „Panie, Panie, otwórz nam!”, nie zostały wpuszczone na ucztę, a wyrokiem dla nich stały się słowa oblubieńca: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Ile razy słucham tego fragmentu Ewangelii, to zawsze zadziwia mnie postawa nieroztropnych panien. Przecież doskonale wiedziały, że wychodzą na spotkanie pana młodego, którego trzeba z cierpliwością i wytrwałością oczekiwać. Wiedziały, że skoro dokładna godzina jego nadejścia nie jest znana to trzeba się zabezpieczyć i zabrać ze sobą zapas oliwy do lamp.
A jednak tego nie zrobiły. Potem tego żałowały, ale było już za późno.
Oliwa jest symbolem wiedzy, którą zdobywamy przez solidną pracę, zaangażowanie i zaradność Kiedy dziś rozpoczynamy Nowy Rok Szkolny, to wiemy, że skończyły się wakacje – za które dziś Panu Bogu dziękujemy, że trzeba dobrze wystartować do szkolnych zadań i obowiązków, nie ociągając się – bo tylko solidna praca, zaangażowanie dobry start od początku daje nadzieję na sukces. Zachwycamy się sportowcami, którzy zdobywają medale, wygrywają turnieje – np. Iga Świątek, Robert Lewandowski, Siatkarze, czy choćby teraz na paraolimpiadzie osoby niepełnosprawne. Ale nie ma nic za darmo!
Ile wyrzeczenia, pracy, potu, łez, żmudne treningi każdego dnia, kosztem domu, rodziny, ile wsparcia ze strony najbliższych –i mają wielkie sukcesy, ale bez pracy, poświęcenia i wysiłku nigdy by tego nie osiągnęli.
Moi Kochani! Będziemy podobni do panien roztropnych, kiedy będziemy przewidywali, co może się stać, jeśli nie będziemy się uczyć do sprawdzianu, czy kartkówki. Jeśli nie będziemy powtarzać materiału do egzaminu – jeśli będziemy umieli odłożyć smartfon, wyłączyć komputer, telewizor i poświęcić czas na lekturę, na przygotowanie do sprawdzianu, na powtórzenie wiadomości. Bo to będzie ten zapas oliwy, która nam się kiedyś przyda. Mój dziadek, często mi powtarzał: „Janusz, jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć, to pamiętaj – dobrze jest otrzymać bardzo dobre stopnie; ale obok zdobywania dobrych ocen ważne jest też to, że zdobywasz wiedzę i uczysz się tak naprawdę nie dla mnie, nie dla rodziców, ale dla siebie – i kiedyś ta wiedza w twoim życiu zaprocentuje”. Tego wam życzę, abyście roztropnie i z wielką mądrością rozpoczęli ten kolejny rok zmagań z wiedzą, przez waszą solidną pracowitość i wytrwałość.
Oliwa to także symbol łaski Bożej i przypomina nam prawdę o tym, że łaska jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Potrzeba do tego, aby rozświetlając drogi życia człowiek mógł dojść do poznania pełnej prawdy. Aby odnalazł tę jedyną Drogę, Prawdę i życie którą jest Pan Jezus. Dlatego człowiek rozsądny to ten, który nieustannie troszczy się o Boża oliwę w swoim życiu. W przypowieści o pannach roztropnych i nierozsądnych Jezus uświadamia nam, ze wiara i miłość nie biorą się znikąd. Jeśli jednak w czasie Mszy Św. która jest ucztą ofiarną, wychodzimy na spotkanie Oblubieńca czyli Pana Jezusa i odczuwamy w sercu, że brak nam wiary i miłości, pamiętajmy, ze Bóg zbawia nas nie przez nasze zasługi, lecz przez krzyż Chrystusa.. Panny nierozsądne idąc po oliwę, nie działały wbrew panu młodemu, oczekiwały go tak samo jak panny rozsądne – czyli mądre. Jednak ich oczekiwanie okazało się niewystarczająco gorliwe. To właśnie gorliwość lub jej brak ma stać się drogowskazem na naszej drodze wiary. Poznaliśmy Jezusa na drodze chrztu, a teraz powinniśmy to pomnażać, rozwijać i ubogacać naszą wiarę – przez modlitwę, przez przygotowanie do sakramentów świętych: i Komunii Św, Sakramentu bierzmowania, przez formację i życie sakramentalne, przez uczestnictwo we Wspólnocie Kościoła, przez pomoc tym, którzy są w potrzebie, ale tez przez świadectwo życia. Zabranie Oliwy łaski Bożej to symbol naszego zaangażowania w wiarę, to nasza chrześcijańska gorliwość. Prośmy o to, abyśmy potrafili naszą wiarę umacniać, ożywiać i według niej żyć, bo prawdziwa gorliwość w wierze i wierność Chrystusowi aż do końca swego życia, to postawa panien roztropnych oczekujących na przyjście oblubieńca.
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy! Nie ma co ukrywać, że ten rok szkolny zapowiada się jako jedna wielka niewiadoma na wielu płaszczyznach. Nie będzie to łatwy rok pracy w szkole. Ale potrzeba nam kolejny raz Bożej Oliwy mądrości i wzajemnego zrozumienia na linii: Kościół – Szkoła – Rodzina, bo tylko we wspólnym działaniu i wzajemnym poszanowaniu możemy przetrwać kryzysy i trudne chwile.
Kardynał GRZEGORZ RYŚ powiedział; „Mądrością jest to, co potrafi nas przeprowadzić przez trudne momenty… Mądrość to taka wiedza, która sprawdza się w życiu, zwłaszcza w sytuacjach gdy jesteśmy wystawieni na przedłużające się próby i działanie zła”.
Bądźmy dla siebie wsparciem i zrozumieniem w chwilach prób, wspierajmy się wzajemnie, nie podważajmy sobie autorytetów, bo przecież wszystkim, jak tu jesteśmy – zależy na jednym: na dobru naszych wychowanków – czyli dzieci i młodzieży.
Abp Fulton Sheen pisze, że:: „istnieje różnica między człowiekiem, który napędza łódź na morzu tylko wiosłami, a człowiekiem, który płynie żaglówką, napędzaną przez wiatr”.
Tym wiatrem, jest działanie i moc Ducha Świętego. Dlatego na początku roku szkolnego módlmy się gorąco o Światło Ducha Świętego, aby nas prowadził i umacniał, abyśmy potrafili wykorzystać czas nauki i pracy, a przez to stawali się podobni do panien mądrych i roztropnych, które wzięły ze sobą zapas oliwy:
Duchu Święty który oświecasz serca i umysły nasze dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Maryjo, Stolico Mądrości, módl się za nami.