Homilia na XXX Niedzielę zwykłą – 29 października 2017

„Jezus… w świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie”.
Świątynia dla Żydów była piękną i okazałą budowlą, symbolizują obecność Boga. W niej odbywały się obrzędy kultu. Każdy wyznawca judaizmu miał obowiązek przynajmniej raz w roku przybyć do świątyni.
Na uroczyste świętowanie Paschy chodził również Jezus, gdy był jeszcze dzieckiem, ze swoją Matka Maryją i opiekunem Józefem.
„Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni …”
Czy Chrystus miał rzeczywiście prawo wyrzucić ze świątyni przebywających tam Żydów?
Jezus wierny żydowskiej tradycji, aprobował świątynne praktyki i sam w nich uczestniczył, dlatego kontynuował pielgrzymowanie wraz ze swoimi uczniami. Niejednokrotnie, osobiście w niej nauczał i modlił się, a lud słuchał go z największym skupieniem. Jako ten, który często do niej pielgrzymował, miał prawo domagać się, aby świątynię otoczono należytym szacunkiem. Stwierdził, że nic się nie zmieniło od lat. I dlatego postanowił „oczyścić” świątynię z tego bezprawia i niegodziwości.
„Do tych, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska”. Był Synem Boga i „dlatego gorliwość o dom Pana rozpaliła go”. Targowisko to gwar, nawoływanie kupujących, reklamowanie swoich towarów, kakofonia dźwięków, harmider, który jest wpisany w to miejsce handlu i obrotu towarami. Świątynia to miejsce, gdzie obwiązują inne zasady – Sacrum – czyli miejsce wyciszenia, skupienia i modlitwy. Nie można jednego połączyć z drugim – nie można gwaru i harmideru targowiska, który jest profanum, połączyć z ciszą i kontemplacją, która jest sacrum. Niestety ale zauważam z ubolewaniem, że tak dzieje się 2000 lat po Chrystusie! Nic ta Ewangelia nie straciła na aktualności!
kościół pisany z małej litery – to świątynia budynek, miejsce kultu – dziś szczególnie dziękujemy Bogu za dar naszej świątyni, w której przebywamy. Kościół pisany z dużej litery to wspólnota ludzi, których łączy jedna wiara i jeden chrzest. My jesteśmy tym żywym Kościołem, który gromadzi się w kościele materialnym na wspólnotowej modlitwie przed Panem.
Postawmy sobie zasadnicze pytanie: czy gdyby dziś Jezus przyszedł do naszej świątyni, przyglądnąłby się naszemu uczestnictwu we Mszy Św., to czy spotkałaby nas nagroda, czy wyrzucenie ze świątyni?! Wtedy, gdy nie potrafimy należycie się zachować, kiedy rozmawiamy i przeszkadzamy innym w skupieniu, kiedy dzwonią telefony, a my nie jesteśmy w stanie ich wyłączyć, kiedy zapominamy, że kościół to nie plaża i obowiązuje wewnątrz świątyni strój bardziej godny niż swobodny, kiedy nie zawsze zwracamy uwagę czy też nie panujemy nad zachowaniem naszych dzieci i młodzieży.
Dziś niestety coraz częściej z ust ludzi słychać hasło: Bóg tak, Chrystus tak, Kościół nie!
Jestem wierzący, ale nie praktykujący – to tak samo jakby ktoś powiedział – jestem żyjący, ale nie oddychający!

Czy powodem takiego patrzenia i zrażania się innych ludzi do Wspólnoty Kościoła nie jest postawa tych, którzy do niego należą; czy nie jest to czasem powód, że wielu ludzi odchodzi z kościoła?!
Wspólnota Chrystusowego Kościoła powinna być źródłem prawdziwej jedności. Czy jest nim naprawdę?! Na pewno nie jest nim, kiedy ludzie ze sobą są zwaśnieni, kiedy nie potrafią sobie przebaczyć, kiedy się kłócą, procesują, kiedy na siebie donoszą, kiedy ciągle obrzucają siebie epitetami i inwektywami.  To nie jest postawa budowania wspólnotowej jedności Kościoła. Dom, który jest skłócony nie może przetrwać. Wspólnota, która jest skłócona, ulega rozbiciu. Małżeństwo, rodzina, która jest wewnętrznie skłócona, ulega rozłamowi, rozpadowi. Spodobało się Chrystusowi zbawić ludzi we Wspólnocie Kościoła. Chrystus do tego stopnia ukochał swoich braci i siostry w wierze, że nie waha się utożsamiać z Kościołem. Chrystus kocha nas jako swój Kościół, bo wierzy, że jest to prawdziwa wspólnota przemieniająca każdego człowieka ku dobremu. Kościół to wspólnota wspólnot. Ale nie możemy zapominać, że każde spotkanie formacyjne nie jest spotkaniem towarzyskim – grupą wzajemnej adoracji. Nie jest miejscem plotek, obmów, hipokryzji i dwulicowości Nie jest miejscem rozbijania jedności, niszczeniem ducha wspólnotowego. Nie jest miejscem rządzenia, uprawiania polityki roszczeniowej, decydowania bez wiedzy pasterzy o sprawach Kościoła.
Papież Franciszek zapisał na Twitterze taką oto myśl:
„Istnieje tendencja stawianie siebie i naszych osobistych ambicji na pierwszym miejscu.
To bardzo ludzkie, ale nie chrześcijańskie! Podział  i rozłam we wspólnocie chrześcijańskiej jest ciężkim grzechem, jest dziełem samego diabła!”
Czym zatem powinna być  prawdziwa Wspólnota Kościoła Chrystusowego dla każdego wierzącego:
– MIEJSCEM WZROSTU WIARY – przekazujemy doświadczenie wiary naszym najmłodszym –
rodzice dzieciom, starsze rodzeństwo młodszemu rodzeństwu, dziadkowie wnukom, kapłani, nauczyciele, wychowawcy, katecheci swoim wychowankom;
MIEJSCEM  UMOCNIENIA  W  WIERZE – wzajemnie się umacniamy i mobilizujemy w
wierności Bogu, w zaangażowaniu religijnym, przez świadectwo życia – jesteśmy za siebie odpowiedzialni przed Bogiem w kwestii wiary;
MIEJSCEM POWRACANIA DO ŹRÓDŁA WIARY – kiedy upadniemy, mamy zawsze   możliwość powrotu, drzwi Wspólnoty Kościoła nie są zamknięte, zawsze łatwiej we wspólnocie na nowo się  odrodzić i znaleźć ten prawdziwy pion życia.
Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie.
Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia”.

Niech dla nas wzorem będzie pierwsza wspólnota Jerozolimska Apostołowie, uczniowie, niewiasty, którzy na czele z Maryją trwali na modlitwie i zostali umocnieni darami Ducha Św. Budujmy tak w naszej parafii, w naszych domach i rodzinach, pamiętając, że tylko prawdziwa miłość jest właściwym elementem budowania wspólnotowej jedności chrystusowego Kościoła. Amen.