„Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.
Ten wstęp Jakuba i Jana brzmi bardzo naturalnie. To normalne, że kogoś bliskiego, przyjaciela mamy śmiałość poprosić o pomoc. W tym sposobie mówienia nie ma nic złego i niestosownego. Ale kiedy słyszymy treść prośby, to już inaczej patrzymy na obu Uczniów Pańskich.
„Co chcecie, żebym wam uczynił?” Rzekli Mu: „Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie”.
Janowi i Jakubowi ewidentnie uderzyła woda sodowa do głowy. Marzą o wielkości, o sławie i o chwale. Nie są obiektywni – nie patrzą na to, czy ktoś inny jest godniejszy, tylko z góry oceniają: My się nadajemy! Nam to pasuje! My chcemy zasiadać po twojej prawej i lewej stronie Panie! Jezus zna pragnienia ich serca, wie że są to pragnienia egoistyczne, pełne pychy
i próżności. Dlatego Jezus mówi do uczniów: „Nie wiecie, o co prosicie…”. Dokładnie tak!
Żyjemy w ciągłej gonitwie, w stresie, z tysiącami problemów i spraw na głowie, przygniatają nas problemy rodzinne, zawodowe, zdrowotne. Często bywa tak, że nie rozumiemy samych siebie, bo jesteśmy mieszanką wybuchową słusznych pragnień, ale i pychy, kompleksów, zdrowych i niezdrowych ambicji. „Nie wiecie, o co prosicie…” – czyli: „Nie znacie samych siebie, nie rozumiecie, czego tak naprawdę chcecie!” Trzeba razem z Jezusem zajrzeć w głąb serca, zobaczyć swój nieład i próbować go razem z Nim uporządkować.
„Lecz kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich”.
Pożądanie władzy materialnej czy duchowej sprzeciwia się nauce Ewangelii. W sprawowaniu władzy nie chodzi o to, aby panować nad innymi, ale o to, aby być dyspozycyjnym dla innych. Przykład takiej służby pokazał swoim życiem Jezus.
Kluczem do zrozumienia, czym jest chrześcijaństwo, są słowa Jezusa wypowiedziane do uczniów: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. On pochylał się nad ubogimi, niósł pociechę strapionym, uzdrawiał chorych i przywracał nadzieję tym, którzy ją utracili. Dziś wielu nie rozumie, na czym polega prawdziwa władza. Przełożeństwo, kierownictwo jest zawsze służbą. Prawdziwa władza to służba, a służba to miłość – miłość gotowa do poświęcenia, do ofiary, do wyrzeczenia; miłość umywa nogi, służy z pokorą, schodzi do potrzebujących, aby pomóc tym, którzy cierpią. Zasady te, jeśli są zachowywane w małżeństwie i w rodzinie, to czynią małżonków szczęśliwymi i spełnionymi w ich życiowym zadaniu. na fundamencie miłości, nierozerwalności ,wierności, i uczciwości małżeńskiej. Przypomniał o tym obradujący Synod Biskupów o Rodzinie.
A dopełnieniem tych zasad jest w dniu dzisiejszym uroczysta kanonizacja małżonków – Bł. Zeli Marii i Ludwika Józefa Martin – prywatnie rodziców Św. Teresy od Dzieciątka Jezus z Lisieux, którzy obok starannego wychowania religijnego swoich dzieci, spieszyli z pomocą wszystkim potrzebującym w ich miasteczku. Tej postawy uczył nas na swoim przykładzie Św. Jan Paweł II jak winniśmy postępować,
aby swoją władzą służyć i być wrażliwym na potrzeby innych. Dlatego papież tak chętnie spotykał się
z rozmaitymi ludźmi, wędrował na krańce świata, wszędzie tam, gdzie byli ludzie potrzebujący, stawał się ich głosem, bronił ich. Skąd miał tyle mocy i energii niespożytej w sobie? Tę siłę czerpał z tego, że oddał swoje serce Jezusowi. Mało kto wiedział, że papież nosił w małym relikwiarzyku Św. Teresy od Dzieciątka Jezus, napisany odręcznie i poskładany w kwadracik akt osobistego oddania Najśw. Sercu Pana Jezusa.
Jak się potem okazało, nosił go przez cale życie przy sobie, aby mu przypominał moment oddania Boskiemu Sercu. Nie rozstawał się z nim aż do dnia 2 kwietnia 2005 roku, do dnia swojej śmierci.
Kardynał Franciszek Macharski, w Święto Bożego Miłosierdzia, w dniu 3 kwietnia 2005 roku – dzień po śmierci Jana Pawła II powiedział w homilii znamienne słowa: „Dziś płaczemy po naszym Janie Pawle, ale był taki czas, kiedy to On płakał z naszego powodu (…) Czas, kiedy cierpiał przez nas, bo nie chcieliśmy słuchać, co chciał nam powiedzieć(…), bo źle wybieraliśmy w naszym życiu jako naród! To było w 1991 roku, gdy przybył po raz pierwszy do wolnej Polski i gdy mówił nam fundamentalne homilie o Dekalogu, a my Polacy nie chcieliśmy go słuchać!”
Panie Jezu Chryste, mój Królu i Zbawicielu, Ty cierpiałeś za nasze grzechy i zostałeś skazany na śmierć. Naucz mnie przyjmować każde cierpienie w łączności z Twoim krzyżem, naucz mnie służyć z miłością braciom w duchu twojej Ewangelii. Amen.