Ewangelia wg św. Jana 14,1-6.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».
Wczoraj, w uroczystość Wszystkich Świętych, Kościół jakby uchylał bram nieba, by ukazać nam szczęście i triumf zbawionych, dziś, w Dzień Zaduszny, ukazuje nam czyściec, sytuację dusz, które jeszcze nie mogą oglądać Boga.
Czym jest czyściec?
Spróbuje odpowiedzieć posługując się obrazami, które przez dużą część życia były mi najbliższymi.
Czyściec to… szpital.
Tak, szpital.
Nagle po hałasie ulicy cisza, powaga.
Inny świat.
We wszystkich salach szpitalnych, czasem nawet na korytarzu, ludzie; ludzie, którzy cierpią.
Do szpitala przychodzi się z nadzieją uleczenia, wyzdrowienia.
Pobyt w szpitalu jest czasowy.
Jedni leżą tu dłużej, inni krócej.
Zależy to od tego, z jaką chorobą i w jakim stanie jej zaawansowania chory tutaj się znalazł.
Szpital jest po to, aby choremu przywrócić zdrowie.
Leżący na szpitalnym łóżku niewiele może sobie pomóc.
Zdany jest całkowicie na opiekę, na pomoc i serce drugich.
Ktoś musi podać basen, kaczkę, przewrócić na drugi bok, poprawić posłanie.
Chory czeka, że ktoś zatrzyma się przy jego łóżku, pochyli się nad nim, zapyta jak się czuje, czego mu potrzeba.
Może pocieszy, może natchnie otuchą, a może zwyczajnie potrzyma za rękę, gdy pomóc już nie można.
Bardzo wymowne są te spojrzenia chorych czekające i przyzywające do swego łóżka.
Mam je w moich oczach i w mojej świadomości.
Pamiętam taki mocny uścisk dłoni umierającego dyrektora szpitala, gdy milcząc trzymałem go za rękę.
Dla mnie czyściec, to taki wielki szpital, gdzie miliony, miliony ludzi czeka na pomoc.
Na naszą pomoc.
Na moją, na twoją pomoc!
Czyściec to taki specyficzny szpital, który każdego uleczy.
Stąd jest tylko jedno wyjście:
Wyjście do domu Ojca!
Dziś we Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych Kościół organizuje jakby „dni otwarte” czyśćca, by uzmysłowić nam, że mamy obowiązki wobec naszych zmarłych.
Wprowadza nas w bramy czyśćca, tego szpitala leczącego ludzkie choroby i słabości, byśmy tam zobaczyli może naszych rodziców, rodzeństwo, krewnych, znajomych, sąsiadów i przyszli im z pomocą.
A pomóc możemy naszą osobistą modlitwą, „wypominkami”, zyskanymi odpustami czy wreszcie ofiarą Mszy świętej.
Jest okazja do tego, by spłacić nasze długi wobec tych, którym jesteśmy coś winni.
Którzy mają prawo do naszej pamięci, do naszej miłości sięgającej poza grób.
W szpitalu, w nowszych oddziałach, przy każdym łóżku chorego jest przycisk alarmu wzywającego w razie potrzeby lekarza czy pielęgniarkę.
W dyżurce pielęgniarek odzywa się wtedy dzwonek, a nad drzwiami, skąd wzywana jest pomoc, zapala się czerwone światło.
Znak, że tam ktoś pilnie potrzebuje pomocy.
Wydaje mi się, że Dzień Zaduszny, że cały listopad, to taki alarm włączony przez Kościół, alarm wzywający nas do pomocy zmarłym.
Czy pozostaniemy obojętni?
Pomyślmy:
A może za rok to my będziemy potrzebowali takiej pomocy?