Poniedziałek – 21 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Łukasza 1,39-45.
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Elżbieta dzięki spotkaniu z Maryją została również napełniona Duchem Świętym i otrzymała słowa proroctwa, wychwalające macierzyństwo Maryi.
Matka Boża w teologii wschodniej określana jest jako Pneumofora czyli przepełniona Duchem.
Ona nosi w sobie Ducha Świętego, ale nie trzyma Go wyłącznie dla siebie, tylko udziela Go tym, których spotka.
Kościół przeżywa dziś nowe Zesłanie Ducha Świętego.
W wielu miejscach pojawiają się charyzmaty, które umacniają wierzących i przydają im siły, aby szli i zdobywali duchowe góry, aby wychodzili na place i ulice, by głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.
Otwórzmy nasze serca na słowa, które kieruje do nas Pan i idźmy głosić Jego Ewangelię.

4 Niedziela Adwentu – 20 grudnia 2015

„Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.

Powoli dobiega końca tegoroczny Adwent, który jest czasem oczekiwania i przygotowania na przyjście Pana. Jak każde oczekiwanie, powinno zakończyć się spotkaniem z tym, na kogo czekamy. Mamy spotkać się z Bogiem. Jeśli nie miałoby dojść do spotkania, to całe to oczekiwanie byłoby bez sensu.
Kiedyś Bóg przyszedł na świat i czekał. Wiemy, ilu wtedy do Niego przyszło…Niewielu. Pan jest blisko! Do nas też przyjdzie już za kilka dni. A ilu z nas tak naprawdę na Niego czeka!?
Ilu z nas do Niego przyjdzie?!
W IV Niedzielę Adwentu liturgia wskazuje nam Maryję jako wzór naszego przygotowania się na spotkanie z Jezusem. Do Betlejem idzie się zawsze – jak kiedyś szła Maryja – przez Ain Karim, przez dom Elżbiety i Zachariasza, przez dom spotkania z drugim człowiekiem.
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”.
Zdawać by się mogło, że po zwiastowaniu Maryja zamknie się w sobie, by kontemplować tajemnicę, która nagle wtargnęła w Jej życie; że odgrodzi się od świata, że zatopi się w modlitwie i w świętym odosobnieniu. Byłoby to rzeczą naturalną i zrozumiałą.
Tak pewnie zrobilibyśmy na Jej miejscu. Ale nie Ona!
Ona z tą radosną wiadomością idzie, biegnie do drugich, do drugiego człowieka.
Św. Jan Paweł II napisał: „Góry odsłaniają swoje sekrety tylko przed tym, kto ma odwagę rzucić im wyzwanie”. Góry to symbol tajemniczości oraz szczególnego trudu i ryzyka.
Maryja nie boi się podjąć trudu i ryzyka, nadal pozostała tą prostą, spontaniczną dziewczyną z Nazaretu, gotową nieść pomoc Elżbiecie.
Św. Łukasz zapisał w dzisiejszej Ewangelii, że Maryja poszła z pośpiechem w góry, do krewnej swej Elżbiety, by podzielić się z nią radosną wiadomością, że Bóg jest z Nią, a przez Nią Bóg jest z nami i z całym światem; że zakończyły się przeczucia, zapowiedzi i oczekiwania.
Ten, który miał przyjść, jest już wśród nas!
Jej przybycie wywołuje okrzyk radości i zdziwienia u Elżbiety: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” Maryja niesie Dobrą Nowinę o tym wydarzeniu w pierwszej kolejności do Elżbiety i wie, że to jest jej obowiązek: ma tę prawdę objawioną przez Boga przekazać innym ludziom. Ona nam wskazuje, że my także powinniśmy iść do innych ludzi i przynosić im Jezusa. Naszą wiarą, naszym życiem, naszymi dobrymi uczynkami, darem zgody, przebaczenia i pojednania, cierpliwością i poszanowaniem drugiego człowieka.
To jest nasze zadanie i życiowe powołanie! Bo tak naprawdę Jezus ma narodzić się w nas, a Noc Bożego Narodzenia ma stać się cudem przemiany naszych serc! Łamany w dniu wigilijnym chleb jest symbolem przełamania wśród nas wszelkich barier, wszelkich podziałów, antypatii, wszelkiej agresji i lęków! Opłatek ma w sobie tę wielką moc
to inaczej – „Power of Love” – Siła miłości!
Dziś na pierwsze miejsce wysuwa się pokora Maryi jako Służebnicy Pańskiej. Maryja doświadczyła szczególnego wybrania ze strony Boga. Bycie Matką Syna Bożego to największy przywilej, jaki mógł otrzymać ktokolwiek na ziemi. Łaska ta nie wbiła Maryi w pychę.
Wpatrując się w przykład Maryi, warto zadać sobie pytanie, czy łaski i przywileje, jakie otrzymuję od Boga – doceniam, zauważam i za nie dziękuję?! Czy czasem nie wbijają mnie w pychę, pewność siebie i zarozumiałość?! Czy jakakolwiek funkcja nie jest dla mnie powodem do wynoszenia się nad innych?!
Jakże trafnie o tej tajemnicy napisał papież Franciszek na Twitterze: „Jeśli nie jesteś w stanie przyznać się przed samym sobą, że jesteś grzesznikiem i że inni są lepsi od ciebie, nie jesteś pokorny. Pierwszym krokiem Kościoła Pokornego jest poczucie własnej grzeszności. To jest pierwszy krok dla nas wszystkich. Jeśli ktoś ma zwyczaj przypatrywania się słabościom innych i plotkowania o nich, to nie jest pokorny, ale uważa się za sędziego innych”.

Niech dar Bożego Miłosierdzia, z którego korzystamy w tych ostatnich dniach przed świętami pomoże nam duchowo przygotować się na święta narodzenia Pańskiego. Prośmy o to w naszej modlitwie:
„Maryjo, to dzięki Tobie przyjdzie na ziemię Zbawiciel Świata. Ty uczysz mnie postawy pokory i nie wynoszenia się nad innych. Proszę, prowadź mnie do Twojego Syna taką właśnie drogą. Niech cud Narodzin Twojego Syna stanie się pięknym światłem, które rozjaśnia ciemności grzechu. Niech Dzieciątko Jezus narodzi się w nas i zapali w naszych sercach prawdziwy ogień miłości. Matko Zbawiciela wstawiaj się za nami!” Amen.

IV Niedziela Adwentu – 20 grudnia 2015

Adwent – oczekiwanie, jak każde oczekiwanie, powinno się skończyć spotkaniem; spotkaniem z tym, na kogo czekamy. Jeśli nie miałoby dojść do spotkania, to całe oczekiwanie byłoby bez sensu.
Mamy spotkać się z Bogiem, czekamy na to spotkanie. Z inicjatywą spotkania On sam wystąpił. To On wyznaczył ludzkości i miejsce, i czas spotkania – kiedyś Betlejem, dziś chce się spotkać z nami w nas samych, w naszych sercach. Kiedyś przyszedł i czekał. Wiemy, ilu wtedy do Niego przyszło… Niewielu. Do nas też przyjdzie już za kilka dni. Ale ilu z nas na Niego czeka?
W urzędach, w biurach, kancelariach są ściśle określone godziny przyjęć. W betlejemskim żłobku nie będzie takich godzin; on będzie stale otwarty, zawsze gotów przyjąć mnie, ciebie. Pamiętajmy o tym!
Pełny tytuł do radości z Bożego Narodzenia mamy tylko wtedy, jeśli Jezus narodzi się w naszej duszy przez spowiedź, Komunię świętą, przez dobro czynione bliźnim. Bóg jest miłością. Gdzie miłość – tam Bóg! Dobro przeze mnie czynione sprowadza Boga na ziemię. Rozumiał to dobrze nasz wielki Mickiewicz, pisząc:
Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
Lecz biada ci, jeżeli się nie zrodził w tobie!
Jeżeli nie będzie Bożego Narodzenia w naszych sercach, to nadchodzące święta będą puste. Będą jak atrapa na sklepowej wystawie, czyli coś, co udaje towar, ale nim nie jest. Będzie opłatek, choinka, kolędy, ale to mogą być tyko atrapy, puste opakowania, za którymi nic się nie kryje.
Do tego nie wolno mi dopuścić!

Sobota – 19 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Łukasza 1,5-25.
Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach. Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy i mówiła: «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».

Zachariasz przez całe życie modlił się o potomstwo.
Tym bardziej dziwne wydają się jego wątpliwości, które pojawiły się, gdy Gabriel ogłosił mu, że jego żona Elżbieta oczekuje dziecka.
Był to jednak czas, gdy Elżbieta z racji swojego wieku, patrząc kryteriami medycznymi, nie powinna już zajść w ciążę.
Wiadomość, jaką otrzymał Zachariasz od anioła, przerosła go.
Nawet będąc kapłanem, nie spodziewał się takiego cudu.
Bóg dopuszcza pewne sytuacje po to, aby jeszcze bardziej objawiła się chwała Boża.
Modlitwa Zachariasza została wysłuchana, choć w czasie, którego on się najmniej spodziewał.
Pamiętajmy jednak, to Bóg decyduje, kiedy jest najlepszy czas na wysłuchanie naszej modlitwy.

Piątek – 18 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 1,18-24.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”». Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

Józef kochał Maryję.
I gdy dowiedział się, że spodziewa się dziecka, nie rozumiejąc całej tej sytuacji, nie chciał Jej zniesławić i postanowił rozstać się z Nią po kryjomu.
Ale Bóg znalazł sposób na Józefa.
Posłał swojego anioła, aby ten we śnie wyjaśnił mu całą tą sytuację.
Pamiętajmy:
Jeśli Bóg ma wobec nas plany i chce posłużyć się nami do realizacji jakiegoś dzieła, znajdzie zawsze sposób, aby rozwiać nasze wątpliwości i wskazać nam kierunek działania.
Ważne jest tylko nasze przyzwolenie i chęć współdziałania z Bogiem.
Józef po przebudzeniu się ze snu wiedział już, co ma robić.
Pojął Maryję za żonę i do końca pozostał wierny zadaniu, jakie mu Bóg powierzył.

Czwartek – 17 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 1,1-17.
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była dawna żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
Tak więc w całości od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń.

Coraz częściej słyszy się, że ludzie sporządzają drzewo genealogiczne swojej rodziny.
Wynika to z potrzeby lepszego poznania i zrozumienia swojej tożsamości.
Chcemy wiedzieć skąd pochodzimy i kim byli nasi protoplaści.
Nie chcemy być anonimowi.
Jako chrześcijanie od dnia chrztu jesteśmy wszczepieni w Chrystusa.
Stanowimy wraz z Nim jedno mistyczne ciało.
Im bardziej upodabniamy się do Niego i dążymy do zjednoczenia się z Nim, tym mniej jest w nas lęku i samotności.
Przypomnijmy sobie męczenników i tych, którzy znosili dla Jezusa prześladowanie,
Pomimo cierpienia fizycznego ich serca przepełnione były obecnością Boga i dlatego nie czuli się osamotnieni.

Środa – 16 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Łukasza 7,18b.19-23.
Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Pana z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Gdy ludzie ci zjawili się u Jezusa, rzekli: «Jan Chrzciciel przysyła do Ciebie z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» W tym właśnie czasie wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i [uwolnił] od złych duchów; oraz wielu niewidomych obdarzył wzrokiem. Odpowiedział im więc: «Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi».

Najlepszym potwierdzeniem, czy coś pochodzi od Boga, są dobre owoce.
Gdy uczniowie Jana przyszli, aby zapytać się Jezusa, czy jest On prawdziwym mesjaszem, w odpowiedzi usłyszeli:
Idźcie i opowiedzcie o tym, co widzieliście i słyszeliście.
A zobaczyli i usłyszeli rzeczy zadziwiające, takie jak uzdrowienia i wskrzeszenia.
Nie zamartwiajmy się, że to, co czynimy dobrego, bywa niezauważone przez innych.
Mamy czynić dobro i to ma nam wystarczyć.
Jesteśmy tylko sługami w winnicy Pańskiej.
Jeśli Bóg będzie chciał się posłużyć naszymi czynami, to uczyni je widoczne.

Wtorek – 15 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 21,28-32.
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł.
Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi». Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».

Bóg nie chce patrzeć na składane Mu z szacunkiem ukłony i nie pragnie słuchać hymnów na swoją cześć, jeśli nasze czyny są dalekie od wypowiadanych słów.
Wielu celników i nierządnic wyprzedziło w drodze do nieba tak zwanych sprawiedliwych, bo potraktowali poważnie nauczanie Jezusa.
Uznali swoją grzeszność i zmienili postępowanie.
Miłosierdzie Boże wyraża istotę miłości, jaką daje nam Jezus.
Jest ona bezgraniczna, przebaczająca i dająca impuls do działania na przyszłość.
Bóg pokazuje ci, że w każdej chwili możesz zacząć nowe życie.
Wystarczy tylko, abyś uwierzył i wyraził żal za grzechy, któreś popełnił.

Poniedziałek – 14 grudnia, wspomnienie św. Jana od Krzyża

Ewangelia wg św. Mateusza 21,23-27.
Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?» Jezus im odpowiedział: «Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?» Oni zastanawiali się między sobą: «Jeśli powiemy: „z nieba”, to nam zarzuci: „Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?” A jeśli powiemy: „od ludzi”, boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka». Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy». On również im odpowiedział: «Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię».

Przebiegłość kapłanów i starszych ludu doprowadziła do tego, że chociaż spotkali się z Jezusem, to spotkanie to nie wniosło w ich życie nic nowego.
Wniosek nasuwa się sam.
Jeśli pozostajemy zamknięci w naszych schematach myślenia, uwikłani w grzechy, to nawet jeśli będziemy chodzili do kościoła, przyjmowali Komunię św. i modlili się, to nie odniesiemy z tego wszystkiego żadnej duchowej korzyści.
Bóg jest otwarty na spotkanie z człowiekiem.
Ale człowiek musi też na to spotkanie przyjść z otwartym sercem i pragnieniem poznania prawdy, a nie narzucania Bogu swoich poglądów.

III Niedziela Adwentu – 13 grudnia 2015

Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Pan jest blisko. Tymi słowami św. Pawła z Drugiego Czytania wzywa nas Kościół do chrześcijańskiej radości. Człowiek – dziecko Boże nie może być smutny. Ewangelia to Radosna Nowina. Fakt, że Bóg jest z nami jest powodem największej naszej radości. Jesteśmy dziećmi Bożymi! Naszym Ojcem jest Bóg! Radość jest programem Ewangelii, naszego życia i wieczności. Jest także treścią Adwentu.
Można łatwo zauważyć, że ludzie coraz mniej są radośni. Coraz mniej uśmiechniętych twarzy. Radości szukamy w świecie bez Boga, w życiu bez Ewangelii, i Chrystusa. I w takiej sytuacji musimy być smutni. Chrześcijańska radość to nie ochrypły, pijacki śpiew i to nie małpie wrzaski na ulicach. Radość chrześcijańska wypływa z posiadania Boga, z czystego sumienia i spełnionego obowiązku.
Dalej można zauważyć, że człowiek jest coraz bardziej osamotniony. Wśród tysięcznych tłumów jest sam. Czuje się jakby odepchnięty przez innych i dlatego jest smutny. Chciałby być wesoły i szczęśliwy kosztem Boga i braci. A radość mieszka w otwartym sercu i na dłoni, która daje. Radość i szczęście rodzą się z naszych wysiłków, by stworzyć świat, w którym będzie mniej cierpienia, mniej krzywdy, w którym nie będzie nienawiści.
W dzisiejszej Ewangelii znajdujemy pytanie: Co mamy czynić? Znajdujemy tam również odpowiedź: czynić wszystkim dobrze, a wszyscy będziemy szczęśliwi i weseli.
Pan jest blisko. To źródło naszej prawdziwej radości.
Dlatego: Radujcie się zawsze w Panu!