Czwartek – 19 listopada 2015, wspomnienie bł. Salomei

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim
i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».

Bóg posłał swojego Syna, aby odkupił ludzkość z grzechów.
Chciał, aby odkupienie dotyczyło wszystkich ludzi, bez wyjątku.
Niestety nie wszyscy przyjęli Jezusa jako Zbawiciela.
Syn Boży został odrzucony nie tylko w czasach biblijnych.
Także współcześnie jest On w wielu miejscach odtrącany, a Jego wyznawcy są prześladowani.
Jeśli żyjemy tam, gdzie za przyznawanie się do Jezusa nie grozi nam prześladowanie, dziękujmy za to Opatrzności.
Ale bądźmy też przygotowani na to, że mogą nas spotkać prześladowania.
I módlmy się wówczas, abyśmy nie zdradzili Jezusa.

Środa – 18 listopada 2015, wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny

Ewangelia wg św. Łukasza 19,11-28.
Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Zarabiajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami”.
Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami.”
Następny przyszedł i rzekł: „Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. Powiadam wam: „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”». Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.

Otrzymujemy do Boga różne dary.
W Kościele noszą one nazwę charyzmatów.
Nie służą one naszej chwale, ale budowaniu wspólnoty Kościoła, której głową Jest Chrystus.
Nie bójmy się ich przyjmować.
Ale jednocześnie bądźmy zobowiązani do tego, że gdy je otrzymamy, to będziemy się starali wykorzystać je jak najlepiej jak potrafimy.
Jezus obiecuje, że każdemu, kto ma, będzie dodane.
Im bardziej otworzę się na dary duchowe, tym więcej otrzymam łask.
Bywa, że rodzą się w nas obawy, czy sprostamy temu, czego oczekuje od nas Pan, i boimy się przyjmować nowe zobowiązania.
Gdy Bóg wyznacza nas do jakiegoś dzieła, to na pewno nie pożałuje nam swoich darów i będzie nas umacniał w dziele, którego się podejmujemy.

Wtorek – 17 listopada 2015, wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej

Ewangelia wg św. Łukasza 19,1-10.
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».

Łaska Boża dotknęła Zacheusza na drzewie.
Wdrapał się on na nie po to, aby zobaczyć Jezusa.
Każde miejsce i okoliczności są dobre, jeśli służą naszemu spotkaniu z Bogiem.
W sprawach Bożych nie krępujmy się reakcji otoczenia.
Gest Zacheusza, który był człowiekiem bogatym, mógł wzbudzić zdziwienie otoczenia.
Ktoś mu zapewne powiedział, że mając pewną pozycję społeczną, nie wypada wdrapywać się na drzewo.
Być może i ty usłyszysz coś podobnego: mając taką czy inną pozycję społeczną, nie warto być chrześcijaninem.
Przypomnij sobie wówczas Zacheusza wypatrującego Jezusa z drzewa.

Poniedziałek – 16 listopada 2015, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Łukasza 18,35-43.
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

Marzeniem niewidomego spod Jerycha było odzyskanie wzroku.
Gdy dowiedział się o przechodzącym Jezusie, wyznał swoją wiarę i zaczął błagać Go o przywrócenie wzroku.
Miał tak silną wiarę, że nie przeszkodzili mu w tym nawet ci, którzy nalegali, aby zamilkł.
Wytrwałość i cierpliwość w wierze są bardzo ważne.
Człowiek chwiejny łatwo będzie ulegał sugestiom otoczenia.
A jak pokazuje dzisiejsza Ewangelia, otoczenie wcale nie musi radzić dobrze.
W życiu może się zdarzyć, że natrafimy na środowisko, które nie jest przyjazne Chrystusowi.
Nie ulegajmy mu.
Bądźmy odważni i stanowczy w wyznawaniu wiary.

33 Niedziela zwykła – 15 listopada 2015

Dzisiejsza Ewangelia o sądzie ostatecznym wprowadza nas w nastrój powagi, refleksji nad rzeczami ostatecznymi, a są nimi: śmierć, sąd zwany szczegółowym, niebo, piekło, czyściec i sąd ostateczny.
Chcę rzucić tylko kilka myśli, reszta niech będzie naszą refleksją nad tym, co nas czeka, co nas nie minie.
Śmierć. Tak często jesteśmy jej świadkami. Przyjdzie i na mnie. Kiedy? – Nie wiem. Ale przyjdzie na pewno.
Sąd szczegółowy to ukazanie prawdy o człowieku. To tak, jak z wizytą u lekarza. Lekarz stwierdza tylko stan faktyczny, to, z czym do niego przyszliśmy. Rak, białaczka, serce… To brzmi jak wyrok, ale to tylko zdiagnozowanie przedstawionego stanu faktycznego. Nic więcej.
Istotą nieba jest osobiste, niezwykle bliskie spotkanie z Bogiem. Spotkanie Ojca z dzieckiem. Dziecka z Ojcem. Ale do tego spotkania trzeba być odpowiednio przygotowanym. A to przygotowanie nazywamy czyśćcem.
Czyściec to trud człowieka, który przyszedł na przyjęcie zaproszony przez samego Boga i gdy zobaczył wspaniałą salę balową i wypełniających ją wspaniałych ludzi, zatrzymał się na progu, mówiąc: Teraz nie mogę tam wejść, muszę się przedtem oczyścić, przygotować, by być doskonałym jak oni.
Piekło to dzieło tych, którzy sami odrzucili Boga-Miłość. Piekło to świadomość zmarnowanej szansy. Człowiek odkryje, jak łatwo mógł się zbawić. Mógł wygrać życie, ale z własnej winy je przegrał.
I wreszcie sąd ostateczny. To podsumowanie dziejów ludzkości. Ostateczny, końcowy bilans dobra i zła.
Dzisiejsza niedziela niech będzie niedzielą refleksji, zadumania nad naszą przyszłością, której nie wolno nam zmarnować!

Sobota – 14 listopada 2015, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Łukasza 18,1-8.
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”». I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»

Pełne nadziei są słowa, które Jezus kieruje dziś do nas.
Mówi nam, abyśmy nigdy się nie zniechęcali i zawsze się modlili.
Bóg nas na pewno wysłucha.
On chce naszego dobra, będzie troszczył się o nas.
Czasem możemy modlić się o to, co nie jest dla nas dobre.
Jesteśmy przecież tak krótkowzroczni.
Grzech przysłania nam zdolność poznania i właściwego rozeznawania.
Módlmy się często o Ducha Świętego.
On będzie nas ukierunkowywał na modlitwie i w życiu.
Bądźmy wytrwali na modlitwie, nie zniechęcając się tym, że czasem Bóg będzie wymagał od nas cierpliwości w czekaniu.

Piątek – 13 listopada 2015, wspomnienie św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna

Ewangelia wg św. Łukasza 17,26-37.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona». Pytali Go: «Gdzie, Panie?» On im odpowiedział: «Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy».

Powtórne przyjście Syna Bożego związane będzie z Sądem Ostatecznym.
Tego dnia nastąpi podział na tych, którzy dostąpią wiecznego zbawienia, i tych, którzy zostaną odrzuceni.
Wizja Sądu Ostatecznego przez wieki przerażała ludzi i dyscyplinowała ich życie moralne.
Kluczem do zrozumienia tego wydarzenia mogą być słowa z Księgi proroka Ozeasza:
Miłości pragnę, nie krwawej ofiary.
Nasz Bóg nie jest krwawym tyranem, który wyczekuje tylko na to, aby nas zniszczyć.
On daje nam miłość i tej miłości oczekuje.
Ten, kto kocha, nie boi się sądu, bo wie, że spotka się z miłosiernym i miłującym Ojcem.

Czwartek – 12 listopada 2015, wspomnienie św. Jozafata

Ewangelia wg św. Łukasza 17,20-25.
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest». Do uczniów zaś rzekł: «Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: „Oto tam” lub: „Oto tu”. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie».

Żyjąc w jedności z Chrystusem, budujemy Królestwo Boże.
Nie ma ono struktury materialnej ani granic wyznaczonych na mapie.
To królestwo tworzą sami chrześcijanie, którzy żyją duchem Ewangelii.
Jeśli dwaj lub trzej gromadzą się w imię Jezusa, tworzą tym samym Królestwo Boże.
Jeśli ludzie okazują sobie miłość i szacunek, Królestwo Boże jest pośród nich.
Wystarczy odwiedzić dom, w którym mieszkańcy autentycznie żyją Dobrą Nowiną.
Od razu wyczuwa się, że tutaj mieszka Bóg.
W takim domu każdy chce zamieszkać i każdy czuję się w nim mile widziany.

Środa – 11 listopada 2015, wspomnienie św. Marcina z Tours

Ewangelia wg św. Łukasza 17,11-19.
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».

Bywa, że osoba, po której spodziewaliśmy się najmniej wdzięczności, potrafi ją okazać, a przyjaciele odwracają się plecami.
Gdy Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych, tylko jeden przyszedł i podziękował Mu za to.
Był to samarytanin, cudzoziemiec, którego naród był skłócony z Żydami.
Jezus uzdrawiał bez względu na to, czy ktoś należał do Narodu Wybranego, czy nie, czy był grzesznikiem, czy też sprawiedliwym.
Najważniejsza była wiara:
Wstań, idź! Twoja wiara cię uzdrowiła.
Wiara w Chrystusa jednoczy ludzi różnych ras i kultur.
Wszyscy oni, jeśli tylko wierzą w Syna Bożego, są równi wobec Boga.
Dlatego my sami nie stwarzajmy sztucznych podziałów i barier, bo są one obce Ewangelii.

Wtorek – 10 listopada 2015, wspomnienie św. Leona Wielkiego

Ewangelia wg św. Łukasza 17,7-10.
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu?” Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?” Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».

Bądźmy pokorni wobec dzieł, które Bóg czyni naszymi rękami.
Szatan będzie nas kusił do wywyższania się, abyśmy sobie przypisywali to, co należy do Boga.
Wielu sług Chrystusa odeszło od Mistrza, bo zniszczyła ich pycha.
Nie oczekujmy tutaj, na ziemi, profitów z tej racji, że jesteśmy jego uczniami.
Nie jest ważne, że nikt nie zauważył dobra, które uczyniłeś.
Nie przejmuj się, że nikt nie podziękował ci za to, że pięknie zaśpiewałaś psalm podczas Mszy świętej.
Pomyśl, czy zbyt wielu rzeczy nie czynisz w swoim życiu na pokaz?