Środa – 9 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 11,28-30.
Jezus przemówił tymi słowami:
«Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».

Jezus jest naszym wytchnieniem i ukojeniem.
Życie bywa nieraz bardzo trudne.
Musimy przechodzić przez wiele prób.
Nie powinniśmy się jednak zniechęcać.
Syn Boży składa nam bardzo wyraźną obietnicę:
Jeśli przyjdziemy do Niego, On da nam wytchnienie.
Zły duch będzie posuwał nam czarny scenariusz, zniechęcając nas do życia.
Będzie nam wmawiał, że ciężar, jaki niesie wiara, przygniecie nas i że lepiej zrzucić go z ramion na najbliższym postoju.
Nie ulegajmy temu podszeptowi, bo jest to niezgodne z obietnicą Boża.
Żaden krzyż nie będzie tak ciężki, aby nas doszczętnie zniszczyć.
Żadna pokusa, jeśli my sami nie damy jej przyzwolenia, nie zdominuje nas.

Wtorek – 8 grudnia 2015, Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP

Ewangelia wg św. Łukasza 1,26-38.
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa». Wtedy odszedł od Niej anioł.

Przez naszą ziemię z biegiem wieków przeszli różni wielcy ludzie o różnym stopniu świętości.
Jedni z nich budzą nasz podziw niezwykłym umartwieniem, surową ascezą i głęboką pobożnością.
Innych już za życia wyróżniał Bóg rozmawiając z nimi za pośrednictwem swoich aniołów; jeszcze do innych w dowód wyjątkowego wyróżnienia przemawiał Bóg sam bezpośrednio.
Żaden jednak z wymienionych nie może nawet w przybliżeniu równać się z jedną istotą najświętszą, wybraną z całego rodzaju ludzkiego, z wszystkich pokoleń i wieków – Niepokalaną Dziewicą Maryją.
Bo gdy jednych Bóg zaszczycał co najwyżej poselstwem aniołów, innych rozmową z sobą, to Maryję uczynił Matką Jednorodzonego Syna swego, którego posłał na ziemię dla naszego zbawienia.
I dlatego że miała być Matką Syna Bożego, zawiesił Bóg w stosunku do Niej prawo dziedzicznej zaraźliwości grzechu pierworodnego.
Ona jedna, jedyna rodzi się bez skazy pierworodnej.
To dogmat naszej wiary.
Nieraz może fałszywie rozumiany jako wolność w życiu od wszelkiego grzechu.
Oczywiście, Maryja była wolna od najmniejszego nawet grzechu w całym swoim życiu, co wynika ze słów Gabriela w Zwiastowaniu:
Pełna łaski.
Pan z Tobą.
Jako pełna łaski nie mogła zgrzeszyć i nie zgrzeszyła.
Ale dogmat o Niepokalanym Poczęciu to stwierdzenie, że Maryja przyszła na świat nie dotknięta grzechem pierworodnym.
Nie dotknięta skutkami nieposłuszeństwa Panu Bogu naszych pierwszych rodziców.
Łaska to jedyna.
Niepowtarzalna.
Maryja przez tę łaskę nigdy nie była pod władzą szatana.
I nie mogła być jako Matka Syna Bożego!
Przez Niepokalane Poczęcie Maryja, jak mówi Pismo święte, zdeptała głowę węża.
Zdeptała grzech, czyli zaprzeczenie miłości.
Bo grzech jest właściwie jeden: samolubna, wynaturzona, zwyrodniała miłość.
Niepokalane Poczęcie to pełna realizacja miłości.
Nareszcie wróciła z ziemi do Boga prawdziwa miłość.
Wróciła miłość, która była odpowiedzią na Bożą miłość ujawnioną w dziele stworzenia.
Bo na miłość jest tylko jedna odpowiedź: odpowiedź miłością.
I przez Niepokalaną taka miłość popłynęła z ziemi do Boga.
Znalazł się człowiek, który umie kochać.
I chce kochać!
Nie tak jak my: chwiejnie, kapryśnie, interesownie.
Maryja kocha całą swoją istotą.
Jak mówi Pismo święte:
Całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.
Tylko ten, kto umie kochać znaczy coś przed Bogiem.
I tylko miłość czyni z nas ludzi pełnych i dojrzałych.
Dlatego najwyższą sztuką i pierwszym zadaniem życia jest nauczyć się kochać.
Mądrze, prawdziwie kochać Boga i ludzi.
Prawdziwa miłość jest trudna.
Prawdziwa miłość kosztuje, bo jest zaprzeczeniem wrodzonego nam samolubstwa.
Bóg jest miłością.
Stworzył nas, bo nas kocha.
Prowadzi nas do siebie, bo Nas kocha.
Ale chce, byśmy i my szli przez życie drogą miłości.
Bo droga do Boga, to droga miłości.
I dlatego jeśli myślisz tylko o sobie, jeśli nie interesuje cię Bóg i obojętny jesteś na dobro drugich – marnujesz szansę życia i będziesz żałował.
Kochać, to szukać dobra dla drugiego człowieka.
Całym wysiłkiem myśli poznawać, co dla niego jest dobre i całą mocą swej działalności to dobro mu dawać.
Całą mocą!
Miłość to wysiłek, to praca, to wytężenie całej naszej energii dla dobra wszystkich dookoła.
Miłość to zaofiarowany czas, pomoc, chleb i uśmiech.
Najwyższym dobrem jest Bóg.
Najbardziej kocha ten, kto całą mocą swej działalności daje ludziom Boga.
A nie może oddać się Bogu ten, kto przez miłość nie chce oddać się bliźniemu.
Tak On postanowił.
Do Boga – przez człowieka.
Nie ma drogi do nieba „na skróty” z pominięciem człowieka.
Do nieba nie wchodzi się samotnie, indywidualnie.
Do nieba wchodzi się razem z drugimi.
Może nawet niosąc drugiego na swoich plecach.
Ten drugi to twój bilet wstępu do nieba.
Pamiętaj:
Tyle jesteś wart – ile kochasz.
Miłość to ABC chrześcijaństwa.
Ile miłości – tyle chrześcijaństwa!
Kto tego nie rozumie, nie rozumie w ogóle Ewangelii.
Ponieważ niełatwo jest kochać, potrzebne są wzory.
I w Niepokalanej Bóg ukazuje człowieka, który umiał kochać.
Wskazuje na Maryję.
I mówi:
Takim bądź!
Choć trochę takim!
Niepokalana – to nasz wzór.
Ona Matką miłości.
Prośmy Ją o łaskę miłości.
Nie patrz czy twój brat kocha, czy nienawidzi.
Nie oglądaj się na wzajemność.
Miłość, prawdziwa miłość, daje niczym się nie zrażając.
O Niepokalana, Matko miłości!
Naucz nas kochać Boga, jak Ty Go kochałaś.
Naucz nas także kochać bliźnich.
Zapatrzeni w Ciebie, chcemy iść przez życie wszystkim dobrze czyniąc.

Poniedziałek – 7 grudnia 2015, wspomnienie św. Ambrożego

Ewangelia wg św. Łukasza 5,17-26.
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić. «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?» Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga. Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».

Sparaliżowanego człowieka musieli, przynieść do Jezusa inni ludzie, gdyż sam nie był w stanie iść.
Wokół Jezusa był tak duży tłum, że nie można było się do Niego dostać.
Dlatego niosący wpadli na pomysł, aby spuścić paralityka na noszach przez dach.
Tyle trudu!
Ale było warto.
Człowiek ten został uzdrowiony.
Nie bójmy się zadawać sobie trudu, gdy chodzi o pomoc drugiemu człowiekowi.
To jest jedyna rzecz, którą naprawdę warto robić.

2 Niedziela Adwentu – 6 grudnia 2015

Nad Jordanem słychać głos Jana Chrzciciela: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki do Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównany, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi. Był to głos, który wstrząsnął Izraelem i odbił się żywym echem w każdym żydowskim sercu. W naszym też powinien.
Pan przychodzi. Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Chodzi o nasze serca. Pan pragnie, by była w nich prosta droga dla Jego słowa i Jego miłości.
Każda dolina niech będzie wypełniona. Nasze puste serca trzeba wypełnić czynami dobroci i miłości.
Każda góra i pagórek niech będą zrównane. Wygórowany egoizm i miłość własna zamykają Bogu do nas dostęp. Grzech jest drutem kolczastym, który zagradza Bogu drogę. Trzeba to usunąć.
Drogi kręte niech się staną prostymi. Chętnie i często chodzimy krętymi drogami. Jedną rękę wyciągamy do Boga, drugą do Jego nieprzyjaciela; jedną połowę serca dajemy Bogu, a drugą pozostawiamy dla siebie. Tymczasem Bogu trzeba dać całe serce i podać Mu obie ręce.
Pan przychodzi. Przyjdzie w pamiątce Bożego Narodzenia. A Boże Narodzenie to spotkanie z przebaczającym Bogiem na spowiedzi, w Komunii świętej, spotkanie w naszych domach, kiedy gromadzimy się w miłości i modlitwie przy wspólnym stole.
Pamiętajmy:
Bez Boga w sercu nie ma Bożego Narodzenia!
Boże Narodzenie bez Boga to absurd!

Sobota – 5 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 9,35-38.10,1.6-8.
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».

Jezus zachęca do modlitwy za tych, którzy będą robotnikami w winnicy Pańskiej.
W szczególny sposób słowa te odnoszą się do kapłanów i osób konsekrowanych.
Jest na wiecie wiele takich miejsc, gdzie brakuje kapłanów i utrudnione jest korzystanie z sakramentów.
Wierni powinni czuć się współodpowiedzialni za swoich duchowych pasterzy.
Kapłani są ludźmi powołanymi do służby Bożej, ale nie są wolni od pokus szatana.
Będąc na pierwszej linii frontu walki z grzechem, są kuszeni przez złego ducha z jeszcze większą siłą.
Dlatego pamiętajmy o modlitwie za kapłanów i o kapłanów.

Piątek – 4 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 9,27-31.
Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida». Gdy wszedł do domu niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie». Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie». Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.

Dwaj niewidomi zostali uzdrowieni przez Jezusa dzięki wierze, którą mieli.
Uzdrowienie oczu ma szczególne znaczenie.
Pozwali człowiekowi widzieć świat taki, jaki jest, we wszystkich jego barwach.
Niewidomy żył na wiecie, ale znał go jedynie z opisu, jaki ktoś mógł mu przekazać.
Jeśli mamy wiarę, Bóg pozwala nam widzieć rzeczy, które dla wielu pozostają niedostrzegalne.
Nasza wewnętrzna wrażliwość staje się o wiele większa.
Nie bójmy się prosić, nawet każdego dnia, o nowe dary duchowe.
Zwłaszcza wobec zadań i obowiązków, jakie stoją przed nami.
Abyśmy widzieli wszystko głębiej i pełniej.

Czwartek – 3 grudnia 2015, wspomnienie św. Franciszka Ksawerego

Ewangelia wg św. Mateusza 7,21.24-27.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».

Jeśli mamy wątpliwości, czy nasza modlitwa jest dobra i Bóg ją wysłuchuje, warto zrobić sobie mały nieskomplikowany test.
Postawmy sobie kilka pytań.
Niech one dotyczą ostatniego czasu.
Zwłaszcza tego, w którym zaczęliśmy prowadzić intensywniejsze życie modlitwy.
Czy coś się w moim życiu zmieniło?
Chodzi przede wszystkim o moją postawę.
Czy mam teraz więcej cierpliwości?
Czy potrafię lepiej słuchać?
Czy przyjmuję cierpienie bez narzekania?
Jeśli odpowiedzi na te pytania będą twierdzące, możemy być pewni, że modlimy się dobrze i idziemy we właściwym kierunku.
A jeśli nawet jeszcze gdzieś niedomagamy, bądźmy cierpliwi, powierzając się Bożemu miłosierdziu.
Jesteśmy w drodze, ale idziemy w dobrym kierunku.

Środa – 2 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Mateusza 15,29-37.
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo?» Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

Nad Jeziorem Galilejskim dokonało się wiele cudów.
Jezus uzdrawiał ludzi z ich fizycznych ograniczeń.
Wlewał w ich serca nadzieję, dotykając zranionych serc.
Nakarmił ich także w cudowny sposób, pokazując tym samym, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Dając ludziom pokarm, Syn Boży posłużył się swoimi uczniami.
To oni mieli Mu pomóc w rozdawaniu chleba, stając się bezpośrednio wykonawcami tego, co było wolą Bożą.
Dzisiaj takim pośrednikiem jest Kościół.
To we wspólnocie Kościoła poprzez ręce kapłanów dokonuje się codzienne rozmnożenie chleba.
To tutaj otrzymujemy odpuszczenie grzechów.
Pamiętajmy o kapłanach i wspierajmy ich misję naszą modlitwą i współpracą.

Wtorek – 1 grudnia 2015, dzień powszedni Adwentu

Ewangelia wg św. Łukasza 10,21-24.
Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł:
«Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».

Jezus wiele razy stawiał uczniom za przykład dzieci i ich podejście do wiary.
Dziecko jest bardziej spontaniczne od dorosłego i w sposób bezpośredni przyjmuje to, co jest mu przekazywane.
Osoba dorosła jest zazwyczaj bardziej krytyczna i mniej ufa.
Bóg troszczy się o człowieka i pragnie jego dobra.
Gdyba tak nie było, nie posłałby swojego Syna, aby odkupił ludzkość z niewoli grzechu.
Bóg chce jednocześnie, aby człowiek bardziej Mu zaufał i więcej zdał się na Jego prowadzenie.
Nie jest to takie proste w praktyce, bo mamy swoje schematy myślenia i oczekiwania.
Prośmy więc Boga o ducha pokory.

Poniedziałek – 30 listopada 2015, święto św. Andrzeja, Apostoła

Ewangelia wg św. Mateusza 4,18-22.
Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.

Powołanie rybaków Piotra i Andrzeja oraz Jakuba i Jana dokonało się bardzo szybko.
Otrzymali propozycję pójścia za Jezusem i natychmiast za Nim poszli.
Pozostawili sieci i całe swoje dotychczasowe życie.
Radykalizm, z jakim to uczynili, może budzić zdziwienie.
Bóg na różnych etapach naszego życia składa nam swoje propozycje.
Często jest to chwila, krótkie pytanie i propozycja, na którą możemy się zgodzić bądź ją odrzucić.
Życie wiarą zawsze będzie wymagało od nas pewnej wspaniałomyślności.
I nie dotyczy to tylko ludzi młodych, którzy stoją u progu ich życiowej drogi.
Dla Boga wiek nie ma znaczenia.
On może nas zaprosić w każdym czasie.
Obyśmy się tylko nie przestraszyli i dali Mu pozytywną odpowiedź.