Poniedziałek – 25 stycznia 2016, Święto Nawrócenia św. Pawła

Ewangelia wg św. Marka 16,15-18.
Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie».

Każde z Jezusowych wezwań stanowi element działalności św. Pawła.
On po powołaniu wyruszył, zamierzając przemierzyć cały świat, aby głosić Ewangelię.
Ze słowem życia docierał do wszystkich:
Żydów i Greków, wolnych i niewolników, mężczyzn i kobiet.
Chrzcił tych, którzy uwierzyli w Chrystusa, a wobec odrzucających Go strząsał proch z nóg na znak potępienia.
Kładł ręce na chorych, aby ich uzdrowić i uwolnić od złego ducha.
Przemawiał językiem miłości.

III Niedziela zwykła – 24 stycznia 2016

Jezus w Nazarecie. Wraca do miasta, które wykołysało Jego dzieciństwo, do miasta, w którym spędził młodość, i z którego nie więcej jak przed rokiem wyszedł, by głosić po całej Galilei Dobrą Nowinę. Opromieniała go już sława nauczyciela i cudotwórcy. Całe więc liczące się Nazaret ściągnęło do synagogi, by zobaczyć i posłuchać rodaka. A On wracał ten sam, co wyszedł, i nie ten sam. Wracał, by wszystkim, co Go znali, a w gruncie rzeczy nie znali, powiedzieć, kim naprawdę jest.
Wchodzi do synagogi. Zajmuje honorowe miejsce, które rodacy odstępują Mu dzisiaj chętnie i bez zazdrości. Bierze zwój świętej księgi, rozwija go i zaczyna czytać. Tekst, który wybrał, pochodzi z Izajasza. Wszyscy w synagodze wiedzą, że jest to tekst o czasach mesjańskich. Jezus zwija rulon pergaminu i siada. Oczy wszystkich są w Nim utkwione. I wtedy w jednym, jedynym zdaniu mówi im wszystko: Dziś wypełniły się te słowa Pisma, któreście przed chwilą słyszeli.
Patrzą po sobie zdumieni. Gdzie i kiedy się wypełniły? – W Nim? Owszem, stugębna fama wieści, że tu i tam jacyś ślepi odzyskali wzrok, a chromi odrzucili kule i pewnie stanęli na nogach. A wszystko zdziałał to Ten, który teraz siedzi przed nimi. Ale na miłość Boską! Chyba cytując Izajasza, nie chce im przez to powiedzieć, że to On właśnie jest tym Posłanym, o którym mówi prorok. Przecież to niemożliwe!
Jakże trudno przychodzi nam uwierzyć w obecność Boga nie gdzieś tam i kiedyś, ale tu właśnie i dziś. Szukamy Go daleko wśród gwiazd, pytamy o Niego tych, co pomarli przed wiekami, wypatrujemy Jego śladów na kartach zamierzchłej historii. Zawsze daleko. Zawsze z dystansem. A On jest pośród nas.

Sobota – 16 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 2,13-17.
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?» Jezus usłyszał to i rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

Jezus uzdrawia człowieka nie tylko przez czynione cuda.
Dokonuje tego również przez powołanie.
Dochodzi wówczas do pełniejszego i głębszego uzdrowienia, bo dokonującego się w ludzkim wnętrzu.
Słowa powołania mają oczywiście tę samą budzącą podziw moc, co Jego nauka.
Jezus przyszedł do Lewiego i powiedział Pójdź za Mną tak skutecznie, że ów celnik wstał i poszedł za Nim, stając się wiernym apostołem.
To Jezusowe wezwanie dotarło również do serc innych celników i grzeszników.
Oni, uznając swoją słabość, oczekiwali lekarza, który ich uleczy.
Pragnęli uzdrowienia, ponieważ nie tylko w oczach sprawiedliwych, ale przede wszystkim we własnych uchodzili za chorych, to znaczy grzesznych.
I Jezus ich uzdrowił.

Piątek – 15 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 2,1-12.
Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy». A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?» Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!». On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: «Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego».

Jezus nie jest kolejnym cudotwórcą.
On jest Synem Bożym, który działa własną mocą.
Uzdrawia człowieka z choroby, ale nade wszystko odpuszcza mu grzechy.
Słusznie uczeni w Piśmie twierdzą, że może to uczynić jedynie Bóg.
Błędnie jednak powątpiewają w Niego.
Ten czyn, który sprawił, że ludzie uwielbiali Boga, jest w gruncie rzeczy czymś niewielkim w porównaniu z odpuszczeniem grzechów, a więc uzdrowieniem duchowym.

Czwartek – 14 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 1,40-45.
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Trędowaty łamie wszelkie przepisy dotyczące jego choroby.
Zamiast trzymać się daleko, przychodzi do Jezusa i w modlitewnej formie prosi:
Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić.
Jest to jedna z najpiękniejszych próśb, jaką człowiek skierował do Boga.
W takim przypadku odpowiedź może być tylko jedna:
Chcę, bądź oczyszczony.
Została ona poprzedzona gestem, który łamał Mojżeszowe rozporządzenia jeszcze bardziej niż wcześniejszy czyn trędowatego.
Jezus wyciągnął rękę i dotknął go.
W tym geście widać nowy akt stwórczy.
Na początku Bóg dał człowiekowi tchnienie życia, a teraz Syn Boży przywraca ten utracony dar.
Jest on i nam ofiarowany, bo poprzez grzech stajemy się nieczyści.
Z nadzieją prośmy Jezusa, abyśmy zostali oczyszczeni.

Środa – 13 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 1,29-39.
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Jezus głosi Ewangelię nie tylko słowami, ale także czynami.
To wskazuje na to, kim jest.
Jednak dynamika dokonanych cudów nie idzie równolegle z wiarą ludu.
Owszem, Szymon jako reprezentant spragnionego tłumu mówi Jezusowi, że wszyscy Go szukają.
Wynikało to raczej z zapotrzebowania na uzdrowienia i zaspokojenie głodu sensacji niż z uwielbienia Boga.
Jezus, wzywając do nawrócenia i wiary w Ewangelię, wskazuje na istotę swojej misji.
Nastanie Królestwa Bożego wiąże się z wyrzucaniem złych duchów, które trzymają człowieka na uwięzi.
Należytą odpowiedź widzimy u teściowej Piotra, która po uzdrowieniu usługiwała Jezusowi i uczniom.
Gorączka grzechu powinna przemienić się w gorączkę służebnej miłości.

Wtorek – 12 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 1,21-28.
W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał.
Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Nauka Jezusa wzbudzała podziw, ponieważ Jego słowo objawiało moc skutecznie działającą nad ludzkimi słabościami.
To odróżniało Go od ówczesnych nauczycieli.
Jego moc przyciągała i fascynowała.
Nawet duchy nieczyste nie pozostawały obojętne wobec Jezusa.
Jego pojawienie się w synagodze wywołało u nich krzyk.
Rzecz znamienna, że nie świętość miejsca (synagoga) ani wspólnoty zebranej na modlitwie i czytaniu słowa Bożego, lecz dopiero przyjście Jezusa sprawiło, że zły duch zaczął krzyczeć pełen niepokoju.
Więcej, słowa demona pokazują, że świętość do synagogi przyszła dopiero w Nim.
On przecież nazywa Jezusa Świętym Boga.
Odnosi się to do Jezusowej nauki – ma ona moc, ponieważ jest święta.
Dlatego budzi podziw.

Poniedziałek – 11 stycznia 2016, dzień powszedni

Ewangelia wg św. Marka 1,14-20.
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię». Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

Jedynie za Bogiem można pójść natychmiast, bez pytań i powątpiewań oraz bez przegranej.
Piotr i Andrzej oraz Jakub i Jan zrozumieli to, podczas pierwszego spotkania z Jezusem.
Na Jego wezwanie natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Od samego początku Jezus jest ukazany jako Mesjasz i Bóg.
On ogłasza nadejście Królestwa Bożego, wzywa do nawrócenia, wiary w Ewangelię i powołuje uczniów.
Ich gotowość zostawienia wszystkich i wszystkiego, co było sensem i treścią codziennego życia jednoznacznie wskazuje, że w Jezusie ci prości ludzie ujrzeli blask Bożej chwały.
Skoro czas się już wypełnił, to należy pójść za słowem Boga.

Święto Chrztu Pańskiego – 10 stycznia 2015

Dziś stajemy nad wodami Jordanu i słyszymy głos z nieba: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Tymi słowami Bóg „autoryzował” i potwierdził dzieło, które wtedy się rozpoczynało. Dzieło zbawienia człowieka.
„Tyś jest mój Syn umiłowany” – te słowa odnoszą się też do nas, do każdego człowieka. Bóg zawsze pochyla się nad człowiekiem i jego nędzą. Dziś do mętnego, brudnego Jordanu naszego życia wchodzi Chrystus, by powiedzieć w jakiś szczególnie ciepły, intymny sposób: Tyś jest mój syn, moja córka umiłowana, w tobie mam upodobanie.
Chrystus wziął na siebie nasze, moje, twoje grzechy i wszedł z nimi w wody Jordanu, aby je zmyć, i weźmie je po raz drugi na drzewo krzyża, aby dokonać dzieła naszego odkupienia. Ale też solidarnie od nas, ode mnie, od ciebie oczekuje postawy zerwania z grzechem, dezaprobaty dla zła.
To prawda, grzesznikami zawsze będziemy, ale musimy dźwigać się z grzechu. Ktoś powiedział, że o naszej wielkości, o naszej świętości decyduje nie to jak często człowiek upada, grzeszy, ale jak szybko z upadku, z grzechu się podnosi. Bo dopóki człowiek podnosi się z grzechu i jak długo chce się podnieść, tak długo jest wielki. Autentycznie wielki. Małym staje się wtedy, gdy już nie chce się dźwigać, gdy stracił wiarę w sens podnoszenia się, dźwigania się z upadku.
Chrystus wstępujący dziś w wody Jordanu wskazuje nam drogę życia, sposób postępowania: konieczność ciągłego oczyszczania się.
Ciągłego oczyszczania się z grzechu, z naszych słabości.

Sobota – 9 stycznia 2016, dzień powszedni okresu Narodzenia Pańskiego

Ewangelia wg św. Marka 6,45-52.
Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się». I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

Umiłowany uczeń mówi, że doskonała miłość odrzuca lęk.
Istotnie, strach przed Bogiem był pierwszą reakcją ludzi po grzechu pierworodnym.
Lęk bowiem przesłania prawdziwe dobro i odbiera pokój.
Tego doświadczyli uczniowie Jezusa zmagający się z przeciwnym wiatrem i ciemnościami.
Noc i żywioł jest obrazem udręczenia człowieka, któremu brak miłości i wiary.
Wówczas łatwo jest zapomnieć o Chrystusie lub nie dostrzegać Jego zbawczej obecności w codziennym życiu.
On jednak przychodzi do nas i mówi:
Uspokójcie się
Nie bójcie się!
Jego obecność sprawia, że nawet najgroźniejsze zawieruchy życiowe zostają uciszone.
Tylko z Nim bez lęku możemy przejść przez wzburzone życie.