Homilia na środę,  31 sierpnia 2022 r.

„Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona.
A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją.
Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im”.

Zachowanie teściowej Szymona Piotra jest bardzo znamienne. Spotkanie z Jezusem i dar uzdrowienia uzdalnia ją do postawy wdzięczności Bogu przez możliwość usługiwania innym. Łaska, której doświadczamy, nie uczy nas większego egoizmu i egocentryzmu, wprost przeciwnie – otwiera nas na potrzeby innych. Obdarowani przez Boga – obdarowują innych. Ci którym usłużono – usługują. Pokochani – kochają. Teściowa Piotra, którą trawiła gorączka, gdy tylko otrzymała odrobinę zainteresowania i czułości
ze strony Jezusa, natychmiast zaczęła służyć Jemu i innym. Uzdrowienie miało więc z pewnością sens fizyczny – minęła gorączka. Ono jednak także dotyczy tego, co może zdarzyć się w duszy człowieka. Zapamiętajmy, że żaden cud nie jest na nasz prywatny użytek – nie służy temu, by ktoś poczuł się bardziej kochany od innych. Cuda dokonują się i są po to, aby nieść orędzie
o wielkiej miłości Boga do człowieka i aby ci którzy wierzą, jeszcze bardziej umocnili swoją wiarę i zjednoczenie z Bogiem, a ci którzy nie wierzą, na nowo odnaleźli ślad miłości Boga w swoim życiu.

Panie Jezu Chryste, pragnę wołać, jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii: „Nie odchodź”. Proszę Cię, kładź na mnie ręce i uzdrawiaj mnie, abym mógł – wypełniony Twoją łaską – głosić skutecznie Ewangelię. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na I piątek miesiąca – 2 września 2022 r.

«Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją».
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy swoistego rodzaju nowość nauki Jezusa. Faryzeusze zwracają uwagę na przestrzeganie rytuałów, zwyczajów i przepisów Prawa żydowskiego. Tymczasem Pan Jezus podkreśla, że ważne jest duchowe wnętrze człowieka «Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli».
Pan Jezus nie ustaje w wysiłkach, aby uświadomić nam, że życie możemy przeżywać jak wesele, pod warunkiem że przeżywamy je wraz z Nim. Tworzy więc wyraźną linię demarkacyjną: wesele kontra pogrzeb. To Jego obecność jest wyznacznikiem jakości naszego życia. Z Nim przeżywamy szczęście. Bez Niego doświadczamy śmierci. Młode wino i nowe bukłaki to tylko obraz, który może pomóc odkryć, że grozi nam niebezpieczeństwo faryzeizmu, czyli zgorzknienia. To ono sprawia, że nawet w samym środku weselnej uczty czujemy się głodni, jakbyśmy pościli. Jedynym bowiem pokarmem, który nas może nasycić, jest jedność z Tym, którego reprezentuje młode wino: pełnym życia Oblubieńcem.

Panie Jezu Chryste, Ty jesteś najważniejszą osobą na uczcie mojego życia, uczyń z niej prawdziwe wesele. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na rozpoczęcie roku szkolnego 2022/23

Pochyleni nad Słowem Pana słyszymy piękną przypowieść o talentach.
O czym tak naprawdę mówi przypowieść o talentach i jakie jest prawdziwe znaczenie tej przypowieści?!
Talent
to nie tylko pieniądz, to symbol naszych zdolności i umiejętności. Pomnażając talenty, budujemy naszą przyszłość. Każdy z nas otrzymał od Boga talenty – czyli dary, predyspozycje, uzdolnienia. Ktoś może mieć talent artystyczny – do śpiewania, ktoś inny do muzykowania, do recytacji wierszy, do pisania; ktoś inny talent sportowy –do gry w piłkę nożną, w siatkówkę, do jazdy na rowerze, do pływania, biegania itp. Jeszcze ktoś inny talent kulinarny – do gotowania lub pieczenia, ktoś jeszcze inny talent dekoracyjny, strojenia sali lub wnętrza, do dekoracji kwiatami. Ktoś może mieć talent solidnej pracy i wykonywania obowiązków, ktoś może mieć talent radości i rozbawiania innych, ktoś może mieć talent prowadzenia gier i zabaw, dzięki temu może pomagać przy opiece nad małymi dziećmi. Ktoś może mieć talent do chętnego pomagania  innym. Bóg uzdalnia nas na wiele sposobów, ale to od człowieka zależy, czy je wykorzysta, czy zmarnuje. Rozpoczynamy nowy rok szkolny. Wielu sportowców żeby osiągnąć cel – czyli dobiec do mety, potrzebuje żmudnego wysiłku i pracy, systematycznych treningów, aby zdobyć jakąś nagrodę czy medal.
Ważny jest CEL czyli META, ale równie ważny jest POCZĄTEK czyli START! Dlatego zróbmy wszystko, aby za plecami zostawić wakacyjny czas a rozpocząć z pełną parą i zaangażowaniem, bez ociągania się  – nowy rok szkolny- czyli aby dobrze wystartujmy! Jak zawsze dacie 1 września towarzyszy inna, smutniejsza, historyczna data –  83 rocznica wybuchu II wojny światowej. Dzieci w czasie okupacji nie miały tyle szczęścia, co my; nie mogły uczyć się w pokoju, wiele z nich zostało wywiezionych na roboty do Niemiec, wiele zginęło w obozach koncentracyjnych, wiele brało czynny udział w Powstaniu Warszawskim. Widzimy, co dzieje się w czasie wojny na Ukrainie, dlatego dziś także modlimy się o pokój i bezpieczeństwo, abyśmy bezpiecznie i w prawdziwej wolności mogli wypełniać nasze zadania i obowiązki szkolne.
Dziś wśród dzieci i młodzieży bardzo popularna jest postać  Bł. Carlo Acutisainformatyka, programisty i wolontariusza. W wieku 11 lat uczył już katechizmu młodsze dzieci,  podjął pracę jako wolontariusz w jadłodajni dla ubogich, a swoje kieszonkowe rozdawał dla ubogich jako jałmużnę. Życiowym mottem Carlo Acutisa były słowa: Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie”. Carlo twierdził, że kompasem naszego życia winny być słowa Boga, z którymi musimy stale iść w kierunku Celu (Nieba) i nie umrzeć jako „kserokopie”. Jednakże, by dojść do Celu, potrzebujemy specjalistycznych środków, tj. sakramentów i modlitwy. W swoim życiu, Carlo stawiał na pierwszym miejscu sakrament Eucharystii, który nazywał swoją autostradą do Nieba”. Został dopuszczony do Pierwszej Komunii w wieku zaledwie 7 lat i od tamtej pory nigdy nie opuścił codziennej Mszy Świętej, ani nie zaniedbał odmawiania Różańca. Często uczestniczył w Adoracji Najśw. Sakramentu w przekonaniu, że stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci.
Carlo miał swoje konto na Facebooku , gdzie z żarliwością głosił swoją wiarę, dzięki czemu zyskał pewne grono fanów  – nie robił tego na pokaz. Carlo często zastanawiał się, dlaczego powstają kilometrowe kolejki, w których ludzie stoją godzinami, by zobaczyć koncert muzyki rockowej lub film, ale nikt nie ustawia się w takich kolejkach do Jezusa w Eucharystii. Twierdził, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego co tracą, bowiem, w przeciwnym razie, kościoły byłyby tak pełne, że ciężko byłoby wejść do środka. Żarliwie powtarzał, że w Przenajświętszym Sakramencie Jezus jest obecny w taki sam sposób, jak w czasach Apostołów. Ale my mamy więcej szczęścia, bo możemy Go znaleźć w dowolnym kościele, blisko domu – Jerozolimę mamy pod domem. Carlo utworzył stronę internetową miracolieucaristici.org,  na której można znaleźć pełną listę z opisem 136 uznanych przez Kościół cudów eucharystycznych, które miały miejsce na świecie. Strona Acutisa jest wygodna w użytkowaniu, gdyż możliwe jest „wirtualne zwiedzanie” tych miejsc / w tym dodane już po śmierci Carla – opisy zdarzeń w Sokółce i Legnicy/. Carlo Acutis był u progu programistycznej i duchowej kariery, kiedy w sierpniu 2006 roku zachorował na białaczkę promielocytową typu M3.
Zmarł w wieku 15 lat, ale do końca pozostał wierny Panu Jezusowi  i wartościom, które sobie założył jako cel w swoim życiu. Carlo pokazuje nam, że można mieć czas na naukę, pracę, zabawę, na życie religijne, tylko trzeba to wszystko dobrze zaplanować; w odpowiednim momencie wyłączyć komputer i odłożyć smartfon, bo zbyt wielu godzin przy nim grozi uzależnieniem; znaleźć czas na solidne odrobienie zadań, na czytanie książek, na osobiste spotkanie z Jezusem na modlitwie i Eucharystii, na zaangażowanie się w pomoc ludziom – jako wolontariusz/ka. Pandemia nas rozleniwiła –  w kwestii zaangażowania w pracę i naukę szkolną ale też i w wypełnianiu obowiązków religijnych. Mówienie: że się nie da! – tylko świadczy o naszym duchowym i materialnym lenistwie – bo tak najczęściej mówią ci którym się nie chce. Nie wiemy, co przyniesie ten czas – czy rozwinie się kolejna fala pandemii, czy może zagrozić nam wojna, której straszliwe skutki widzimy na Ukrainie,  ale chcemy rozpocząć ten nowy rok z ufnością, że będziemy właściwie rozwijać swoje talenty i tak uporządkować swoje zajęcia, żeby na wszystko mieć czas.
Znany amerykański ewangelizator – Abp Fulton Sheen pisze, że istnieje różnica między człowiekiem, który napędza łódź na morzu tylko wiosłami a człowiekiem który płynie żaglówką, napędzaną przez wiatr. Potrzebujemy   Bożego wiatru – światła, mocy i mądrości Ducha Św., aby nas stale prowadził i umacniał w drodze do celu. Życzę nam wszystkim, abyśmy wzrastali w mądrości Bożej i wchodzili w nowy rok szkolny z wielkimi nadziejami! Dlatego pomódlmy się na zakończenie tego rozważania:

Duchu Święty, proszę Cię
o dar mądrości do lepszego poznawania
Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia
ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności,
abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady
i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,
który Ciebie, o Boże, obraża. Amen.

Homilia na środę,  31 sierpnia 2022 r.

„Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im”.

Zachowanie teściowej Szymona Piotra jest bardzo znamienne. Spotkanie z Jezusem i dar uzdrowienia uzdalnia ją do postawy wdzięczności Bogu przez możliwość usługiwania innym. Łaska, której doświadczamy, nie uczy nas większego egoizmu i egocentryzmu, wprost przeciwnie – otwiera nas na potrzeby innych. Obdarowani przez Boga – obdarowują innych. Ci którym usłużono – usługują. Pokochani – kochają. Teściowa Piotra, którą trawiła gorączka, gdy tylko otrzymała odrobinę zainteresowania i czułości ze strony Jezusa, natychmiast zaczęła służyć Jemu i innym. Uzdrowienie miało więc z pewnością sens fizyczny – minęła gorączka. Ono jednak także dotyczy tego, co może zdarzyć się w duszy człowieka. Zapamiętajmy, że żaden cud nie jest na nasz prywatny użytek – nie służy temu, by ktoś poczuł się bardziej kochany od innych. Cuda dokonują się i są po to, aby nieść orędzie o wielkiej miłości Boga do człowieka i aby ci którzy wierzą, jeszcze bardziej umocnili swoją wiarę i zjednoczenie z Bogiem, a ci którzy nie wierzą, na nowo odnaleźli ślad miłości Boga w swoim życiu.

Panie Jezu Chryste, pragnę wołać, jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii: „Nie odchodź”. Proszę Cię, kładź na mnie ręce i uzdrawiaj mnie, abym mógł – wypełniony Twoją łaską – głosić skutecznie Ewangelię. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę, 17 sierpnia 2022 r.

 „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
Dzisiejszy fragment Ewangelii można by zatytułować – Ekonomia Bożej Miłości. Patrząc na opowiedzianą przez Jezusa przypowieść okiem ekonomisty, z pewnością dostrzeżemy pewnego rodzaju niesprawiedliwość. Oto ci, którzy pracowali od świtu, poświęcili najwięcej wysiłku, otrzymali taką samą zapłatę jak ci, którzy pracowali najkrócej, i do tego otrzymali tę zapłatę jako ostatni. Według kategorii ludzkich, dwukrotnie stracili. A ci, którzy pracowali najkrócej, dwukrotnie zyskali. „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”
Trzeba jednak pamiętać, że przypowieść nie mówi o sprawiedliwości w stosunkach pracowniczych, tylko o nagrodzie, którą jest niebo. Nagrodzie, którą może otrzymać każdy, kto – choćby w ostatniej chwili – przyłoży swoją rękę do Bożej winnicy. Nie o denary tu chodzi, lecz o miejsce przy Bożym stole. Nie o stosunki ekonomiczne, lecz o hojną miłość Jezusa Chrystusa, którego miłosierdzie dotknie przede wszystkim tych, którzy najmniej sobie na nie zasłużyli. Nie ma w tym niesprawiedliwości, lecz litość. Miłość bowiem kieruje się bardzo szczególną ekonomią, której po ludzku nie musimy rozumieć. Możemy ją tylko przyjąć ze zdumieniem i wdzięcznością. Bo to my jesteśmy tymi robotnikami ostatniej godziny, którzy dostali najwięcej, i to jako pierwsi.

Panie Jezu Chryste, pod wieczór mojego życia, gdy odkryję, jak mało i niechętnie pracowałem w Twojej winnicy, zmiłuj się nade mną. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Środę, 10 sierpnia  2022 r.

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”.
Dziś kolejny raz w Ewangelii czytamy o ziarnie…Jezus mówi: ziarno, które nie obumrze zostaje samo…a to, które obumrze przynosi plon…To znaczy, że poświęcenie wszystkiego, co jest dla nas cenne – włącznie z życiem – procentuje na przyszłość. Współcześnie – w dobie indywidualizmu, materializmu…zapomina się o tym zaleceniu…
„Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”.
Ludzie kochają swoje życie…chcą je przeżyć w pełni…Zwiedzają świat, bywają na imprezach, kupują drogie samochody i wille z basenem…Ale to wszystko jest chwilowe… Dobra materialne nie są niczym złym…ale kiedy stawia się je ponad wszystko, zasłaniają nam prawdziwy świat…i prawdziwe wartości… Kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne…Panu Jezusowi  nie chodzi o jakieś cierpiętnictwo czy skrajną ascezę, ale o pewne spojrzenie na życie; że w życiu są sprawy ważniejsze niż nawet samo życie…Jeżeli ktoś chce być wiecznie piękny, młody, bogaty i popularny, to zapomina o rodzinie, znajomych, przyjaciołach, ale przede wszystkim o Bogu…a kiedy nagle czar pryska…przychodzi starość, kończą się pieniądze…lub zdarza się wypadek, po którym nigdy już nie będzie się takim sprawnym, wtedy okazuje się, że został  sam odeszli pseudo przyjaciele, bo wszyscy, którzy byli obok wyłącznie ze względu na popularność czy pieniądze…ulatniają się jak kamfora…Kiedy jednak postawimy sobie inną hierarchię wartości…stawiając jako top sprawy Królestwa  Niebieskiego…wtedy wszystko inne wskoczy w odpowiednią szufladkę…i będziemy świadkami wielkich cudów.
„Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
I jeszcze najważniejsza myśl na zakończenie dzisiejszej Ewangelii. Ta  myśl, to wezwanie Jezusa, skierowane do Jego sług, by zawsze być blisko Niego. Oto sposób, jak nasze krótkie życie, które nieuchronnie kiedyś się zakończy, uczynić dobrym i pięknym: jako uczniowie Jezusa powinniśmy pamiętać, że powinniśmy być zawsze tam gdzie On – nasz Mistrz i Pan. Zrozumiał tę prawdę dzisiejszy patron – Św. Wawrzyniec, poświęcając cale życie Jezusowi. Prośmy gorąco, abyśmy także zrozumieli przesłanie Jezusa płynące z dzisiejszej Liturgii Słowa:

Panie Jezu Chryste, jestem jak ziarno rzucone w ziemię: obumieram. Wiem jednak, że moje obumieranie zbliża mnie do Ciebie, dlatego przyjmuję tę trudną drogę.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Uroczystość Wniebowzięcia NMP -15 sierpnia 2022 r.

„Wielki Znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”.
Wizja Apokaliptyczna Św. Jana nie pozostawia żadnych  wątpliwości.
Tą Tajemniczą Niewiastą obleczoną w słońce jest Najświętsza Maryja Panna – Matka Jezusa Chrystusa! Maryja, która w pełni jest otoczona Jego światłem. Na głowie ma wieniec z dwunastu gwiazd, czyli dwunastu pokoleń Izraela – symbol wspólnoty świętych i błogosławionych w niebie. U Jej stóp leży księżyc – odbijający blade światło słoneczne, który symbolizuje śmierć i przemijalność ludzkiego życia.

Maryja – Niewiasta obleczona w słońce jest SIGNUM – czyli znakiem zwycięstwa Boga, zwycięstwa Jego miłości, zwycięstwa dobra, nad szatanem, nad grzechem – nad wszelkim złem. Wielkim znakiem zawierzenia, wielkim znakiem pocieszenia. Można śmiało do niej odnieść stwierdzenie: „Jakie Życie, taka Śmierć” – bo jak wierzymy tradycji K-ła, Maryja zasnęła i z ciałem i duszą została wzięta do nieba. Wniebowzięcie NMP  jest wypełnieniem obietnic danych przez Boga i jest równocześnie nagrodą za Jej zgodę, poświęcenie i świętość życia. Pieśń uwielbienia, którą wyśpiewała Maryja w domu Elżbiety, jest wyrazem postawy,  jaka cechowała Jej całe życie. „Wielbi dusza Moja Pana i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” Słowa wypowiedziane w domu Elżbiety są hymnem dziękczynienia i uwielbienia Boga za wszystko, czego dokonał w Jej życiu. Maryja należy do tych osób wybranych przez Pana, którym okazuje swoje niezgłębione miłosierdzie, chociaż została wystawiona na wielką próbę wiary! Chwała, jakiej doświadczyła, jest dla niej nagrodą za Jej postawę życia – postawę miłości: służby, pokory, wierności i pełnego zaufania Bogu. Jej Magnificat wypowiedziane w domu Elżbiety może stać się codzienną modlitwą każdego z nas. Przecież my jako Polacy –mamy Panu Bogu za co dziękować i za co Go uwielbiać!
Tak łatwo zapominamy, że nasz naród tyle razy doświadczał Bożej opieki i orędownictwa Maryi – tyle razy doświadczał wyzwolenia z trudnych i dramatycznych sytuacji. Nie możemy zapominać, w jakich czasach przyszło nam żyć i z jakich opresji wyprowadził nas Bóg!
I tym przypomnieniem jest dzisiejsza data: 15 sierpnia  – 102 rocznica słynnej Bitwy Warszawskiej, kiedy Armii Polskiej stającej naprzeciwko potężnej Armii Radzieckiej nie dawano żadnych szans, a jednak determinacja narodu, chęć życia w prawdziwej wolności po 123 latach niewoli zaborów, chęć prawdziwej niezależności od innych sprawiły, że tego dnia dokonał się zwycięski „Cud nad Wisłą”. Potrafiliśmy wyjść z ruin i zgliszcz, potrafiliśmy odbudować naszą Ojczyznę, potrafiliśmy walczyć o naszą wolność i prawdziwą rzeczywistość. Ale zawsze z Bogiem i z Matką Najświętszą! Bo ta niezwykła  determinacja była Świadectwem modlitwy, wierności i zaufania Bogu, zachowywania zasad chrześcijańskiego życia. Dlatego spróbujmy przeżyć ten dzisiejszy dzień –jako dzień Wielkiej Wdzięczności i Radości uwielbienia Boga za wszystko, co dla nas uczynił na przestrzeni całej historii naszego narodu!
Kiedy w  rodzinie kiedy ktoś z rodziców – np. Mama, Tato obchodzi imieniny lub urodziny, cała rodzina gromadzi się w jej domu, składa życzenia przynosząc okolicznościowe prezenty, a później przy stole jest okazja, żeby porozmawiać. ale też pochwalić się swoimi sukcesami, sukcesami i osiągnięciami dzieci i wnuków.
To wielka radość i duma dla starszych osób, które cieszą się owocami małżeńskiego i rodzinnego życia. Wniebowzięcie NMP – zwane w tradycji Świętem Matki Bożej Zielnej jest takim właśnie dniem narodzin Maryi dla nieba, a my jako jej dzieci przychodzimy do niej, aby złożyć jej życzenia. Przychodzimy, aby pochwalić się  naszymi sukcesami i osiągnięciami w postaci tegorocznych plonów, zbiorów: na polu, w sadzie, w ogrodzie, czego symboliką jest piękna dekoracja w świątyni,  wykonana przez naszych dekoratorów. Dziś przynosimy owoce naszej pracy, naszego trudu i poświęcenia, które składamy wraz z modlitwą dziękczynienia za to, że dobry Bóg pozwolił nam w tym roku zebrać kolejny raz obfite plony. Bo przecież każdy z nas- jak Maryja pracuje na nagrodę wieczną u naszego Pana. Zechciejmy dziś razem z Maryją, naszą Matką uwielbiać Boga. Co to oznacza?
To znaczy uwielbiać Boga słowem, pracą, radością i życiem tak jak Ona. Każde nasze spotkanie z Bogiem, każdą naszą modlitwę zaczynajmy więc od uwielbienia Boga w Jego dziełach. Uwielbiajmy Go za Jego obecność. Dziękujmy za to, czego doświadczamy, za Jego niepojętą miłość, którą nas obdarza, za dobro. Z miłością przyjmijmy Jego plan na nasze życie, zaufajmy Mu, i starajmy się żyć blisko Niego i dla Niego – tak jak Maryja. Niech napełnia nas swoją mocą, abyśmy mogli pokonać nasze trudności w życiu codziennym.
Dlatego przepełnieni wdzięcznością do Boga, naszego Ojca za dar Maryi Wniebowziętej, Dziewicy zasłuchanej w Słowo Pana wołajmy w naszej modlitwie:
„Maryjo, Pani Wniebowzięta – Królowo Nieba i Ziemi, naucz nas postawy pięknej miłości, która umie Bogu dziękować za wszystko i nieustannie uwielbiać Jego Majestat. Naucz nas Maryjo – Niewiasto Mądra i Roztropna takiej miłości, która przez pokorę i wytrwałość prowadzi do Jezusa!” Amen.

Homilia na niedzielę, 14 sierpnia 2022 r.

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął”.
Ogień który przynosi Jezus i pragnie rzucić na ziemię to Duch Święty – Duch Prawdy i Miłości.
prawda ma coś z ognia – daje światło do poznania mądrości Boga, ale równocześnie wypala w nas to co jest kłamstwem, postawą faryzejską w nas. Ogień prawdy ma moc osuszać bagna fałszu i zakłamania. To dlatego Jezus mówi: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam”. Prawda jest niczym miecz obosieczny, ponieważ wiąże się z jawną walką z obłudą i zakłamaniem.  Prawda to ogień, który ma najpierw wypalić ludzkie sumienie. Być sługą prawdy to znaczy przyjąć na siebie brzemię cierpienia, na los, który dotknął proroka Jeremiasza – słyszymy o tym w I Czytaniu. Wrzucono go do cysterny z błotem, ponieważ mówił rzeczy niewygodne dla króla i narodu. «Niech umrze ten człowiek, gdy mówi do nich podobne słowa. Człowiek ten nie szuka przecież pomyślności dla tego ludu, lecz nieszczęścia». Ulitował się jednak nad nim król Sedecjasz i nakazał Kuszycie Ebedmelekowi:
« Wyciągnij proroka Jeremiasza z cysterny, zanim umrze».
Nie wolno budować jedności kosztem prawdy. Pytanie co jest prawdą – bo kiedy w rozmaitych konfliktach i sporach słyszymy, że jedna strona ma rację, za chwilę że druga strona też mówi prawdę i ma rację – to pojawia się pytanie: kto kłamie i oszukuje i gdzie jest ta prawda?! Dziś w dobie środków medialnych żyjemy w świecie pełnym pozorów i iluzji – dbamy o image – czyli o swój obraz, wygląd – świadczą o tym programy retuszujące zdjęcia w Internecie, gdy poprawiamy swój wygląd, po to, by  usłyszeć komentarz – jak ty ślicznie wyglądasz?! Czy dbamy o prawdę czy raczej o swój prywatny marketing – swój wizerunek?! I nawet jeśli to jest lekko podretuszowane, to cóż to komu szkodzi, że troszkę obraz jak towar jest przereklamowany? W wielu przypadkach życie współczesnego człowieka staje się niewolą wykreowanej przez nas pozornej prawdy, ciągłym poprawianiem retuszowaniem, ciągłą grą komputerową, ciągłym udawaniem. W środowisku zakłamanym sługa Boga nie będzie miał łatwo, bo będzie odkłamywał rzeczywistość, będzie pokazywał prawdę i będzie powodował rozłam, kiedy powie prawdę.
Ogień jest również symbolem miłości. Duch prawdy jest duchem miłości. Ponieważ kocham Cię jako twój współmałżonek, jako rodzic, jako dziecko, jako dziadek, babcia, jako przyjaciel, jako sąsiad – to powiem Ci w duchu miłości prawdę. A ty jeśli rozumiesz, ze to jest ogień miłości, który ma moc wypalić w tobie zło i grzech – to się nie obrazisz na swego brata czy siostrę, ale przyjmiesz to z pokorą i rozważysz – a może on rzeczywiście ma rację i powinienem coś zmienić w swoim życiu?! Przed nami za miesiąc Misje Ewangelizacyjne w parafii – czas przebudzenia – czas zapalania w naszych sercach i sumieniach Ognia Prawdy i Miłości. Czy nie ulegniemy podszeptom i pokusom szatana, żeby ten czas zlekceważyć? Czy naprawdę podejdziemy do przeżycia tego czasu z odwagą, pokorą i poświęceniem – czy zechcemy pojednać się z Bogiem i ludźmi?! Jak to najlepiej zrobić, radzi nam w II czytaniu autor Listu do Hebrajczyków: „Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala”. Jezus umierał na krzyżu nie tylko za prawdę, gdyż był niewinnie osądzony i skazany, ale także za nas, bo do końca nas umiłował. Umierał z miłości, by nas zapalić na nowo ogień miłości wiecznej. Zrozumiał tę prawdę Św. Maksymilian, który w obozie nienawiści i śmierci, pogwałcenia wszelkich praw  i godności człowieka, pokazał prawdziwe człowieczeństwo i rzucił ogień prawdy i miłości, kiedy oddał życie za Franciszka Gajowniczka. Rozumiemy tę prawdę kiedy pomagamy ludziom cierpiącym i udręczonym wojną na Ukrainie, kiedy wznosimy się ponad podziały i rozłamy, kiedy rozmawiamy ze sobą i szukamy drogi dialogu i porozumienia.
Bo tylko w  ten sposób zapalamy ogień prawdy i miłości.
Panie Jezu Chryste, Ty wiesz, jak bardzo nie chciałbym poróżnić się z tymi, których kocham. Zdecydowanie bardziej jednak nie chciałbym rozłamu między Tobą a mną. Tobie powierzam pokój swojego serca. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Nabożeństwo Fatimskie Sobota, 13 sierpnia 2022 r.

„Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.
Drodzy Bracia i Siostry w Wierze!

Pochyleni nad Słowem Pana natrafiamy znowu na znajomy fragment…   Czytamy w nim o tym, jak Matka Jezusa i Jego krewni przyszli  do Niego. Chcieli z Nim mówić….a dokładnie: chcieli Go powstrzymać…zakazać Mu dalszego nauczania…bo będąc wędrownym nauczycielem przynosi wstyd rodzinie…Nie chodzi przecież o to, żeby roztrząsać w jakim celu przyszli do Jezusa, Jego „Matka i bracia”. Raczej chodzi o to jak zareagował Pan Jezus…Reakcja była dość…niespodziewana… Naturalnym odruchem jest przecież przerwanie swoich zajęć i spotkanie się z krewnymi, ale Jezus tego nie robi…On przenosi środek ciężkości… Informacja o przybyciu rodziny jest pretekstem do wygłoszenia kolejnej nauki… „Kto jest moimi braćmi? a kto jest matką? Ci, którzy pełnią wolę mojego Ojca” …Czyli uczniowie…
Jaki z tej nauki płynie morał…jakie zalecenia dla nas? Więzy krwi, choć ważne…nie są najważniejsze w oczach Jezusa. Najważniejszą rzeczą dla nas czyli dla uczniów Jezusa jest Pełnić Wolę Ojca…Rodzina – chociaż jest bardzo ważna w naszym życiu, to jednak nie może przysłaniać nam Boga i Jego praw, nie może nas uwsteczniać; nie może nas zamykać na Boże Słowo…Często najbliższe osoby mogą wymagać od nas zbyt wiele i często nie rozumieją  naszego przywiązania do wiary w Chrystusa i stawiania nas w trudnym położeniu między młotem a kowadłem…Mogą nawet blokować nasz rozwój duchowy…A to Boga boli najbardziej…
To duchowe pokrewieństwo znaczy o wiele więcej niż więzi rodzinne… Uczniowie Chrystusa tak właśnie mają postępować…i przez to stają się Jego krewnymi…Dlatego Jezus mówi, że od więzów ciała ważniejsze są więzy ducha…pokrewieństwo, które powstaje przez wspólną wiarę, wspólnie wyznawane wartości oraz wspólną misję, jaką jest głoszenie Dobrej Nowiny…aż po krańce Ziemi….
Niejednokrotnie przekonuję się każdego dnia, że we wspólnocie kapłańskiej, czy wspólnocie parafialnej, do której należę i w której posługuję;  wiele osób jest mi bliższych niż ciotki, wujkowie, kuzynki i kuzyni…Często w naszych rodzinach  w wielu dyskusjach prowadzonych na rodzinnych spotkaniach można odczuć, że to są ludzie, którzy jednak nie podzielają naszej wiary w takim stopniu, jakbyśmy sobie to wyobrażali…
Oczywiście jest to zawsze duże pole do Nowej Ewangelizacji, ale dziś w świetle słów zaczerpniętych z Ewangelii dziękujmy Panu  Bogu za to, że postawił na mojej, twojej drodze tak wielu ludzi, którzy są dla mnie prawdziwymi siostrami, braćmi; poprzez wspólnie wyznawaną wiarę, wspólnotową modlitwę, posługę dla dobra naszej wspólnoty parafialnej … a nie tylko przez krew i geny…
I dlatego dziś, kolejny raz przeżywając Nabożeństwo Fatimskie pragniemy rozważyć tę prawdę czego tak naprawdę Jezus I Jego Matka oczekują od nas prawdziwych czcicieli Boga w duchu i prawdzie…
13 sierpnia 1917 roku nastąpiło trzecie objawienie Matki Bożej.
Maryja ukazując wizję piekła i ostrzegając o kolejnej wojnie światowej oraz o nowej epoce męczeństwa przeraziła troje małych pastuszków,. To nadzwyczaj surowe objawienie miało wpływ na kształt wiary Kościoła w naszych czasach. Lucja zapisała to wydarzenie: Krótko po naszym przybyciu do Cova da Iria do dębu skalnego, gdy odmówiliśmy różaniec z ludźmi licznie zebranymi, zobaczyliśmy znany już blask światła, a następnie Matkę Boską na dębie skalnym… Maryja rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzone były demony i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli, które pływały w tym ogniu. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy /Na ten widok musiałam krzyczeć «aj», bo ludzie to podobno słyszeli/. Demony odróżniały się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt… Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy, a Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas: <<Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi.
Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa Xl rozpocznie się druga wojna, gorsza>>. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło/ nadzwyczajne światło północne, które widziano w nocy 25 stycznia 1938 r. w całej Europie, także w Polsce/; wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego.
Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci. Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”.

Mogłoby się wydawać to zbyt drastyczne – dlaczego Maryja właśnie małym dzieciom ukazuje piekło. Jedynym sensownym wytłumaczeniem pokazania takiej wizji dzieciom wydaje się fakt, że chodziło o drastyczne uświadomienie, iż piekło jest realną rzeczywistością, a my jesteśmy naprawdę zagrożeni niebezpieczeństwem znalezienia się w nim, jeśli nie będziemy chcieli i nie zrobimy czegoś radykalnego w naszym życiu.
Maryja powtórzyła najbardziej niepopularne do dziś – i najważniejsze – przesłanie chrześcijaństwa – WEZWANIE DO NAWRÓCENIA! Pan Jezus określił misję Kościoła jako głoszenie nawrócenia i odpuszczenia grzechów. Wszyscy papieże ostatnich dekad przekazują w swoim nauczaniu, że największym grzechem „grzechem stulecia jest utrata poczucia grzechu”. Odmowa nawracania się – przekonanie, że grzech nie ma żadnego znaczenia – leży u podstaw poważnej katastrofy moralnej naszych czasów: od aborcji po eutanazję, od handlu narkotykami i środkami psychoaktywnymi do handlu ludźmi, od epidemii pornografii po liczne brutalne przestępstwa na tle seksualnym. Ci, którzy nie widzą zła, robią straszliwe rzeczy.
Wizja piekła ukazana przez Matkę Bożą Fatimską była absolutnie niezbędnym skorygowaniem niedorzecznego oczekiwania, że wszyscy jesteśmy powołani do szczęścia wiecznego i mamy podążać do nieba bez względu na wszystko – to jest nasz zasadniczy kierunek i nasza droga.
To prawda, że ​​Bóg chce każdemu wybaczyć. Ale jedna rzecz Go może powstrzymać: brak naszej skruchy i chęci prawdziwego nawrócenia.
Matka Boża Fatimska kiedy mija 105 lat od objawień Fatimskich pokazuje nam, że te słowa nic nie straciły na swej aktualności, ciągle nie brakuje na świecie szaleńców, którzy chcą zaspokoić swoje ambicje i interesy dążą do imperialistycznych pragnień związanych z podbijaniem innych narodów i dominacji nad słabszymi /czego przykładem jest straszliwa wojna na Ukrainie/; pamiętajmy, że każda wojna nie jest dla Boga okazją, aby nagradzać zwycięzców, ale  jest związana z karą za grzechy i zło całego świata. Jako uczniowie Jezusa jego bracia i siostry pełniący wolę Ojca który jest w niebie, swoją postawą i świadectwem chrześcijańskiego życia, powrotem do wierności Bogu w zachowywaniu Jego praw i obowiązków, w postawie modlitwy ekspiacyjnej powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby pokój jedność, miłość i bezpieczeństwo znów zapanowały na świecie. Dlatego z pokorą i ufnością wołajmy na zakończenie naszego rozważania:

Pani Aniołów, Potężna Niebios Królowo, Matko Boża i Matko nasza Fatimska; Tobie Bóg powierzył posłannictwo i władzę, abyś starła głowę szatana i osłaniała swoje ziemskie dzieci przed jego złowrogim wpływem.
Ciebie Syn Twój a Pan Nasz Jezus Chrystus dał nam jako Przedziwną Pomoc i Obronę, Ty zaś, Pełna Ducha Świętego, uzdrawiasz nas lekarstwem pokuty i orężem modlitwy różańcowej umacniasz do walki z mocami ciemności. Prosimy Cię pokornie, rozkaż hufcom anielskim, aby ścigały złe duchy, stłumiły ich zuchwałość, a zwalczając je wszędzie, strąciły na dno piekła. Święci Archaniołowie i Aniołowie, brońcie nas i strzeżcie nas. Amen.
Najświętsze Serce Jezusa – zmiłuj się nad nami!
Niepokalane Serce Maryi – bądź naszym ratunkiem!

Homilia na Środę, 10 sierpnia  2022 r.

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”.
Dziś kolejny raz w Ewangelii czytamy o ziarnie…Jezus mówi: ziarno, które nie obumrze zostaje samo…a to, które obumrze przynosi plon…To znaczy, że poświęcenie wszystkiego, co jest dla nas cenne – włącznie z życiem – procentuje na przyszłość. Współcześnie – w dobie indywidualizmu, materializmu…zapomina się o tym zaleceniu…
„Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”.
Ludzie kochają swoje życie…chcą je przeżyć w pełni…Zwiedzają świat, bywają na imprezach, kupują drogie samochody i wille z basenem…Ale to wszystko jest chwilowe… Dobra materialne nie są niczym złym…ale kiedy stawia się je ponad wszystko, zasłaniają nam prawdziwy świat…i prawdziwe wartości… Kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne…Panu Jezusowi  nie chodzi o jakieś cierpiętnictwo czy skrajną ascezę, ale o pewne spojrzenie na życie; że w życiu są sprawy ważniejsze niż nawet samo życie…Jeżeli ktoś chce być wiecznie piękny, młody, bogaty i popularny, to zapomina o rodzinie, znajomych, przyjaciołach, ale przede wszystkim o Bogu…a kiedy nagle czar pryska…przychodzi starość, kończą się pieniądze…lub zdarza się wypadek, po którym nigdy już nie będzie się takim sprawnym, wtedy okazuje się, że został  sam odeszli pseudo przyjaciele, bo wszyscy, którzy byli obok wyłącznie ze względu na popularność czy pieniądze…ulatniają się jak kamfora…Kiedy jednak postawimy sobie inną hierarchię wartości…stawiając jako top sprawy Królestwa  Niebieskiego…wtedy wszystko inne wskoczy w odpowiednią szufladkę…i będziemy świadkami wielkich cudów.
„Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
I jeszcze najważniejsza myśl na zakończenie dzisiejszej Ewangelii. Ta  myśl, to wezwanie Jezusa, skierowane do Jego sług, by zawsze być blisko Niego. Oto sposób, jak nasze krótkie życie, które nieuchronnie kiedyś się zakończy, uczynić dobrym i pięknym: jako uczniowie Jezusa powinniśmy pamiętać, że powinniśmy być zawsze tam gdzie On – nasz Mistrz i Pan. Zrozumiał tę prawdę dzisiejszy patron – Św. Wawrzyniec, poświęcając cale życie Jezusowi. Prośmy gorąco, abyśmy także zrozumieli przesłanie Jezusa płynące z dzisiejszej Liturgii Słowa:
Panie Jezu Chryste, jestem jak ziarno rzucone w ziemię: obumieram. Wiem jednak, że moje obumieranie zbliża mnie do Ciebie, dlatego przyjmuję tę trudną drogę.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.