Homilia na środę popielcową – 22 lutego 2023

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli”.
Wielki Post to czas szczególnej łaski powrotu do osobistej relacji z Bogiem. Mówią nam o tym dzisiejsze czytania – najpierw Liturgia Słowa bardzo głęboko wchodzi w tę narrację przemiany najpierw słowami proroka Joela: „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem… Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!”; a później Św. Pawła apostoła, który woła: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia”.
Jezus przestrzega nas przed tzw. hipokryzją – czyli obłudnym zachowaniem i postępowaniem, przed robieniem tzw. pokazówki, aby uzyskać aplauz, owacje na stojąco od innych ludzi.
On zaprasza nas do tego, abyśmy czynili dobro nie dla pochwał, ale wszystko z pokorą i w wyciszeniu dla Ojca, który zna najgłębsze pragnienia i motywacje serca każdego z nas. Dlatego Pan Nasz pokazuje nam w dzisiejszej Ewangelii, że w tym budowaniu relacji z Bogiem pomagają nam trzy drogi  życia duchowego:
Pierwsza to JAŁMUŻNA, która oczyszcza  i uwalnia serce w relacji  do drugiego człowieka. Kiedy składasz jałmużnę – czyli ofiarę, nie trąb przed sobą, aby cię  ludzie chwalili – bo już nagroda została odtrąbiona i odebrana. Ale „niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Druga to MODLITWA, 
która oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji  do Boga. W czasie modlitwy nie bądź jak ludzie pełni obłudy, którzy lubią robić pewne rzeczy żeby zabłysnąć, żeby się innym pokazać, jacy są pobożni: „Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę”.
Gdy Ty chcesz się naprawdę pomodlić, czyń to z potrzeby serca, dla siebie, nie dla innych; „wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Trzecia to POST, 
który oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji do samego siebie. Kiedy naprawdę pościsz – czyli się umartwiasz, rezygnujesz z czegoś , nie bądź posępny jak ci ludzie przybierają wygląd ponury, aby pokazać innym , że się umartwiają – że poszczą. „Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę”. Mam być człowiekiem normalnym, pełnym życzliwości, otwartym i uśmiechniętym wobec innych; aby nie ludziom ale Ojcu pokazać – Temu, który jest w ukryciu. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Za dobre uczynki wielu z nas otrzymuje zapłatę już tu, na ziemi. Nieprzemijająca zapłata jest jednak dla ludzi pokornych, którzy czyniąc dobro, nie robią tego na pokaz czy dla własnej chwały, a nawet satysfakcji. To słowo Jezusa jest bardzo konkretne i dotyczy każdego z nas. Dlatego myśląc o tym szczerze, prośmy Jezusa, abyśmy pozostali pokorni. Abyśmy umieli przyjmować pochwałę, lecz również krytykę z pokojem serca.Za chwilę będziemy uczestniczyli w obrzędzie posypania głów popiołem. Na słowa kapłana „Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz” i „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” odpowiadamy Amen i z pokorą przyjmujemy popiół na nasze głowy, aby na początku Wielkiego Postu wraz z całym kościołem pokutującym obrać kurs na prawdziwą metanoię – czyli przemianę, duchowe przebudzenie. Znajdź dziś chwilę czasu i pomyśl, co w tym Wielkim Poście będzie twoją autentyczną ofiarą?
Co będzie twoją prawdziwą modlitwą, twoim postem i twoją jałmużną – czyli konkretnym darem miłości, złożonym Bogu i ofiarowanym innym ludziom.

Panie Jezu, daj mi, proszę, poznać dobroć Ojca, który z miłością patrzy w moje serce; pomóż mi stać się człowiekiem pokornym, chroń mnie od pokusy pychy. Wiem, że z Twoją pomocą będzie to możliwe. Amen.

Homilia na VII Niedzielę zwykłą – 19 lutego 2023

„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.”

Dzisiejsze słowo Boże pobudza nas do zastanowienia się nad miłością nieprzyjaciół – czyli ludzi, którzy nam źle życzą i pragną nam zaszkodzić. Jest to bardzo trudne zagadnienie, gdyż miłość do nieprzyjaciół jest najtrudniejszą rzeczą w życiu człowieka. Ewangelia poucza nas, że miłość do nieprzyjaciół stanowi miarę doskonałości człowieka wierzącego. Człowiek, który miłuje nieprzyjaciół, jest przyjacielem samego Boga. Chrystus mówi nam dzisiaj bardzo wyraźnie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”.
W naszym życiu chrześcijańskim powinniśmy naśladować przede wszystkim samego Chrystusa, który umierając na krzyżu, modlił się za swoich nieprzyjaciół: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Zło jest wynikiem jakiegoś zaślepienia, błądzenia, i dlatego Jezus modli się na krzyżu za swoich prześladowców. Bł. ks. Jerzy Popiełuszko  tak często w swoich słynnych kazaniach do narodu przypominał słowa św. Pawła: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” Gdy czynimy dobro tym, którzy nas nienawidzą, to tym samym nie dajemy się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężamy, a w ten sposób realizujemy Jezusową Ewangelię na żywo. Dlaczego tak trudno jest nam realizować miłość w stosunku do naszych wrogów?
Przede wszystkim dlatego, bo przesadnie rozczulamy się nad naszymi cierpieniami i nie jesteśmy w stanie współczuć błądzącemu człowiekowi, który popełnia zło. Gniewamy się, że ktoś źle o nas mówi, a nie bolejemy nad tym, że taki człowiek w ogóle nie umie dobrze mówić o innych ludziach, i potrzebuje naszej modlitwy. Gniewamy się, że ktoś spojrzał krzywo na nas, a nie umiemy dostrzec, że może ma problemy z własnym zdrowiem lub źle układa mu się w pracy lub w domu. Gniewamy się, że ktoś przeszkadza nam w robieniu kariery, a nie widzimy, że to nasza nieumiarkowana pogoń za awansem rodzi niechęć innych do nas. Jesteśmy źli i zazdrośni, że ktoś jest młodszy od nas, że ktoś inny jest mądrzejszy, a nie chcemy przyznać, że nie umiemy się cieszyć z dobra innych ludzi. Gniewamy się, że ktoś nam zwraca uwagę na niewłaściwe zachowanie naszych dzieci, bo nie chcemy widzieć ich wad, a może i naszych błędów wychowawczych. Przesadna koncentracja na sobie i swoich przykrościach sprawia, że w naszym odczuciu miłość do nieprzyjaciół jest po prostu niemożliwa do zrealizowania.
W kontekście dzisiejszej Ewangelii postawa wobec nieprzyjaciół stanowi doskonałą formę miłości, w której nie kryje się nasz interes doraźny.
Sama miłość najlepiej realizuje się w przyjaźni. Przyjaźń tak bardzo potrafi złączyć ludzkie serca, że nawet czas nie jest w stanie zniszczyć tej więzi. Autentyczna przyjaźń tworzy najgłębszą więź między ludźmi i dlatego też tyle cierpienia rodzi się po śmierci przyjaciela. Takie cierpienie przeżył swego czasu św. Augustyn, który po śmierci swojego przyjaciela z lat młodości, pisał: „Wiele nas łączyło: mieliśmy wspólne zainteresowania… razem dorastaliśmy, razem chodziliśmy do szkoły… I nagle Ty, Panie… zabrałeś mojego przyjaciela… Wtedy ból zamroczył moje serce. Na cokolwiek patrzyłem, wszędzie widziałem tylko śmierć… Wszystko, co przedtem było nam obu wspólne, teraz, bez niego, zmieniło się w straszną mękę. I stałem się sam dla siebie wielkim problemem… dziwiłem się, że po jego śmierci żyję ja, który byłem połową jego duszy”. Aby ukoić ból po śmierci przyjaciela, wyjechał z Tagasty do Kartaginy.
Wielka jest potęga miłości, zwanej przyjaźnią, ale Chrystus mówi nam wyraźnie: „Jeśli bowiem miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują…”  Kto więc umie zachować życzliwość wobec nieżyczliwego mu człowieka, ten realizuje miłość najbardziej heroiczną i doskonałą. Przykładem niech będzie Św. Jan Paweł II, który potrafił odwiedzić w więzieniu i przebaczyć z serca swemu zamachowcy; przykładem tej heroicznej miłości jest Bł. ks. Jerzy Popiełuszko, który w dniu męczeńskiej śmierci modlił się w intencji prześladowców i ich ofiar, aby umieli wybaczyć swoim oprawcom; przykładem może być postawa znanej piosenkarki Eleni, która wybaczyła chłopakowi, który zabił jej córkę Afrodytę. Jezus Chrystus wraz z Ewangelią przynosi naszemu światu dobrą nowiną o miłości. Starajmy się o miłość przebaczającą  wobec osób nam nieżyczliwych, bo nie wiemy, jaką miarą nam odmierzą, gdy nadejdzie czas sądu nad nami. Starajmy się o miłość w naszym życiu chrześcijańskim, bo jak poucza nas św. Augustyn: „takim każdy jest, jaka jest jego miłość”.
W miłości realizuje się nasza prawdziwa, chrześcijańska tożsamość.
Jezu, Ty przyjąłeś ludzkie ciało i oddałeś życie za grzesznego człowieka. Spraw, aby moje serce było podobne do Twojego. Abym zawsze potrafił kochać tego, kto mnie skrzywdził. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę, 15 lutego 2023 r.

Uzdrowienie człowieka niewidomego – czyli cud opisany w dzisiejszej Ewangelii uświadamia nam, że sytuacjach Jezus czyni gesty, które mają wielką moc. W nich wypełnia się proroctwo.
Słowo staje się faktem. Pan Jezus bierze niewidomego za rękę.
Jest to nawiązanie do fragmentu z Księgi Izajasza: „Ponieważ Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, tym, który mocno ujął cię za prawą rękę, który ci mówi: Nie bój się! Ja pomagam tobie!” Zwilża mu oczy śliną, co symbolizuje obdarowanie mądrością. I tu Jezus odnosi się doi Mądrości Syracha: „Wyszłam z ust Najwyższego, jak mgła okryłam ziemię” Kładzie na niego ręce, co jest źródłem błogosławieństwa. Zadziwia nas ta niezwykła zwyczajność w drobnych, ludzkich gestach, jakie czyni Pan Jezus. Ludzkie dramaty zaczynają się od braku pochylenia się nad drugim człowiekiem, od braku wrażliwości i empatii, od tych drobnych gestów czy wydawałoby się – niewiele znaczących słów miłości. Dlatego nie lekceważmy okazji, aby pochylić się nad tymi cierpiącymi i potrzebującymi, aby stale pokazywać, że zależy nam na drugim człowieku i włożymy wiele troski i starań, aby tego drugiego brata lub siostrę po ludzku uszanować i znaleźć dla niego czas w potrzebie:

Jezu, Ty wobec mnie często czynisz niezwykłe rzeczy, posługując się codziennymi sytuacjami, innymi ludźmi. Otwórz moje oczy na tę niezwykłą zwyczajność, w której okazujesz mi swoją prawdziwą miłość i troskę. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków.  Amen.

Homilia na Dzień Chorego – 11 lutego 2023 r.

„Miej o nim staranie”
Miłosierny Samarytanin – ten biblizm pochodzi z przypowieści, którą odnajdziemy w 10 rozdziale Ewangelii wg św. Łukasza. Ta przypowieść była odpowiedzią Jezusa na pytanie jednego z uczonych w Piśmie: Kto jest moim bliźnim? Odnosząc się do tego pytania, Jezus opowiedział tę przypowieść. Historia jak z rzeczywistości: pewien człowiek w drodze z Jerozolimy do Jerycha został napadnięty, pobity i tak pozostawiony był bliski śmierci. Mijali go kapłan i lewita, jednak żaden z nich nie zrobił nic, aby mu pomóc, tylko obaj przeszli obojętnie, nie interesując się za bardzo tym, co się stało. Dopiero,  kiedy pobitego człowieka mijał pewien Samarytanin, przejął się nim; opatrzył mu zadane rany, wsadził na swojego osła i zawiózł do pobliskiej gospody i tam się nim opiekował. Nazajutrz polecił właścicielowi gospody, aby dalej opiekował się rannym, zostawiając przy tym pieniądze na ten cel, jednocześnie obiecując, że zwróci jeśli coś więcej wyda. Ten przykład mógł wydać się szokujący dla słuchaczy Jezusa, ponieważ Żydzi nie darzyli sympatią Samarytan. Właśnie dlatego ukazanie Samarytanina jako człowieka miłosiernego było celowym zabiegiem w tej przypowieści. Jezus użył przykładu Samarytanina w opozycji do kapłana i lewity, którzy powinni dawać dobry przykład, jednak nic nie zrobili w tej kwestii. Natomiast Samarytanin pomógł obcemu człowiekowi, nie zwracając uwagi na to, że pochodzi z wrogo nastawionego do niego narodu. Dlatego zachęca na koniec tej przypowieści:  „Idź i Ty, czyń podobnie”.
Dziś przeżywamy we Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes gdzie 11 lutego 1858 roku, w Matka Boża ukazała się ubogiej pasterce Bernadecie Soubirous w Grocie Massabejskiej gdzie podczas osiemnastu objawień Maryja wzywała do modlitwy i pokuty. Nakazała, aby na miejscu objawień wybudowano kościół. Kościół katolicki uznał oficjalnie 70 cudów i ok. 7 tys. uzdrowień, których nie dających się wyjaśnić naukowo. Siedem pierwszych cudów odegrało rolę w uznaniu objawień za prawdziwe. Od pierwszego uzdrowienia – dnia 1 marca 1858 r., chorzy napływają do Lourdes, spodziewając się uzdrowienia ciała lub szukając sił do znoszenia cierpienia. Dlatego  papież Jan Paw II w 1992 roku, w to liturgiczne wspomnienie ustanowił Światowy Dzień Chorego. To właśnie papież Polak, który namacalnie doświadczył cierpienia w swoim życiu bardzo umiłował tę szczególną cząstkę kościoła – ludzi chorych i cierpiących. W Wiedniu, 1983 r. Św. Jan Paweł II  mówił: „Świat bez ludzi chorych byłby światem uboższym o przeżycie ludzkiego współczucia, uboższym o doświadczenie nieegoistycznej miłości”
Światowe obchody tego Dnia  mają nas wszystkich uwrażliwić na pomoc i życzliwość wobec ludzi starszych, cierpiących, chorych i samotnych:
– konieczność zapewnienia lepszej opieki ludziom starszym i chorym;
– dowartościowanie cierpienia chorych na płaszczyźnie ludzkiej;
– popieranie zaangażowania wolontariatu
– włączenie w duszpasterstwo służby zdrowia wspólnot  chrześcijańskich.
Mamy piękne przykłady osób wśród nich  Św. Matka Teresa z Kalkuty, która przez całe swoje życie była hojną szafarką Bożego miłosierdzia, gotową do służenia wszystkim. Dlatego dziś prośmy Jezusa przez przyczynę Matki Najświętszej o łaskę uzdrowienia na ciele i na duszy każdego z nas, abyśmy jak Maryja potrafili zaufać Bogu i służyć ludziom doświadczonym w chorobie  przez całe swoje życie.

Panie Jezu, Ty zobaczyłeś w człowieku wielki głód. Widzisz we mnie otchłań tęsknoty, którą zaspokoić może tylko Twoja miłość. Rozmnażaj dla mnie chleb Twojej obecności. Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Środę, 8 lutego 2023 r.

„Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym”.
Chociaż zagadnienie to zostało przez Jezusa wyjaśnione, dla Piotra i pozostałych Apostołów nie było ono tak oczywiste. W tradycji Narodu Wybranego bardzo mocno podkreślano wartość czystości rytualnej, czyli takiej, która umożliwiała uczestniczenie w kulcie liturgicznym w świątyni Jerozolimskiej. Zwracano uwagę przede wszystkim na czystość zewnętrzną, nie dbając o czystość serca i myśli.
Żeby zrozumieć zagadnienie: jaki pokarm jest czysty, a jaki nieczysty, trzeba nam wejść w mentalność ludzi współczesnych Jezusowi. Żydzi chętnie zrzucali winę na czynnik zewnętrzny – w tym wypadku na pokarm, Umysł człowieka lubi kombinować, usprawiedliwiać siebie i każdy grzech. My chętnie doszukujemy się winy w zewnętrznych okolicznościach w drugim człowieku, trudnych czasach, wrodzonych skłonnościach, obciążeniach społecznych i rodzinnych. Owszem, to wszystko może być okolicznością łagodzącą naszą winę moralną, czasem nawet do zera, ale zło zawsze jest złem!
„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzi…całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.
Nie ma żadnych wątpliwości, że prawdziwa nieczystość zawsze wychodzi z ludzkiego serca.
Jak zatem wynika z dzisiejszej wypowiedzi Jezusa, chrześcijanin winien przede wszystkim dbać o czystość swego serca. Bo ludzkie serce jest głównym źródłem naszej świętości lub naszego duchowego brudu.
Panie Jezu, wiem co jest złe, a co dobre i co czyni mnie nieczystym. Nie pozwól mi popaść w pokusę usprawiedliwiania swego złego postępowania niewiedzą, ale daj mi łaskę pokornego poszukiwania drogi skruchy i przemiany mego serca. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Jubileusz 30-lecia Koła  „Brzana” w Nozdrzcu

„Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!”
Jezus przygotowuje uczniów do cudownego połowu ryb, ale jest to również zachęta i zaproszenie do umocnienia wiary. Postawa Piotra i pozostałych uczniów, choć są sceptyczni do pomysłu Jezusa, bo są zmęczeni po całonocnym łowieniu, jest wyrazem jego wiary i zaufania – skoro Jezus tak mówi, to należy to uszanować: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Niektórzy Apostołowie jak: Piotr i jego brat Andrzej oraz bracia Jakub i Jan – synowie Zebedeusza byli zawodowymi rybakami. Znali się na połowie ryb. Ale w spotkaniu z Jezusem chodzi o coś więcej: o zaufanie i wiarę.
I dlatego Jezus nagradza ich za posłuszeństwo cudownym połowem mnóstwa ryb, a niejako puentując to wydarzenie mówi do Piotra: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” – powołując go na Apostoła do misji głoszenia Słowa. Kiedy byliśmy na pielgrzymce w Ziemi Świętej, to mogliśmy płynąć po jeziorze. Tak wygląda dziś Jezioro Galilejskie – czyli Tyberiadzkie,  tak wygląda żegluga po jeziorze, tak wygląda współczesny połów na tym jeziorze, a na zakończenie w planie pielgrzymki jest przewidziana degustacja ryby Św. Piotra  /bardzo pikantnie przyprawionej/.
Rybołówstwo jest w Ziemi Świętej, do dnia dzisiejszego formą zarobkowego połowu ryb. Jest to niebezpieczny zawód wykonywany na morzach i oceanach przez wiele tysięcy osób. Niejako z niego wyodrębniło się Wędkarstwo – rodzaj zajęcia rekreacyjnego hobby, i sportu, polegający na typowo amatorskim łowieniu ryb na wędkę, dla własnej satysfakcji i przyjemności.
W niektórych krajach wędkarze  posługują się sprzętem o określonych parametrach oraz posiadają licencję /w Polsce jest to karta wędkarska/. Patronem wędkarzy –niejako z  urzędu jest Św. Piotr; ale w Internecie  jest informacja, że oficjalnym patronem wszystkich wędkarzy, zatwierdzonym przez Kościół,  jest  Św. Zenon z Verony – biskup tego miasta.
W ikonografii jest przedstawiany z wędką i rybą jako „rybak dusz”. Św. Zenon jest czczony we Włoszech i Bawarii, jest patronem niemowląt, wędkarzy i miasta Werony, a jego wspomnienie liturgiczne przypada
na 12 kwietnia br.
Dziś, kiedy obchodzimy 30-lecie Koła Wędkarskiego „BRZANA” w Nozdrzcu, chciałbym nawiązać do historii powstania. .Jednym z założycieli  i inicjatorów i zarazem pierwszym prezesem był śp. Henryk Koryto – wtedy do koła zapisało się ok. 35 osób. Dziś Koło w Nozdrzcu liczy ok 150 członków – 70% to osoby z lokalnej społeczności, ok. 30% to osoby spoza naszej miejscowości – de facto z obszaru całej Polski. Podstawą działania koła wędkarskiego obok rekreacji i hobby była promocja ochrony środowiska, obcowanie z naturą dbanie o krajobraz rzeczny, promocja czystej rzeki, ale także promocja regionu i gminy.
Dziś Koło organizuje liczne zawody wędkarskie dla dzieci i młodzieży oraz starszych, ale także trwa akcja zarybiania Sanu.
Dziś tez polecamy zmarłych wędkarzy, dziękując Bogu za ich wkład i zaangażowanie w powstanie i działanie Kola Wędkarskiego. Podziękujmy także Panu Bogu za dar tego Koła, za 30  lat prężnej działalności wędkarzy promujących ekologię, ochronę środowiska i zarybianie rzek, prośmy o to aby radość wędkowania i szacunek dla otoczenia połączona z obcowaniem z przyrodą przynosiła zamierzone cele. Zakończmy to rozważanie fragmentami wiersza „Modlitwa wędkarza” napisaną przez poetkę Ewę Ćwikła–Stynka:

Dopóki wody płyną
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze…
Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie…
A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci…
Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary.

A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże, tam znaleźć też to wszystko…
Amen.

Homilia na środę, 1 lutego 2023 r.

„Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie”.

Jezus wie, kim jest i skąd pochodzi oraz dlaczego został posłany. Określa siebie prorokiem. Dlatego powraca do swoich rodzinnych stron, nie odcina się od swoich korzeni, wie doskonale skąd pochodzi i jak wyglądało jego dzieciństwo, lata dorastania. Kiedy w dniu szabatu wszedł do synagogi, aby nauczać to wielu jego rodaków, miało duże wątpliwości co do jego prorockiej misji i mesjańskiego powołania:
„Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?. I powątpiewali o Nim”.
Pan Jezus  nie został rozpoznany, a wręcz został zlekceważony w swoim rodzinnym Nazarecie. I nie mógł dokonać żadnego cudu, jak to czynił w innych miejscach; jedynie – jak pisze ewangelista –  na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich.
Jezus jest zdziwiony ich postawą niedowiarstwa.
Również przez nas ma się objawiać godność prorocka Jezusa, w którą zostaliśmy włączeni w dniu chrztu. Czy nie boimy się tej misji?
Czy w ogóle zdajemy sobie z niej sprawę? Czy nie obawiamy się odrzucenia, gdy mamy bronić prawdy? Kiedy prawda jest kwestionowana, zakazuje się jej głoszenia, zmusza do poprawności
w mowie, stajemy przed wyborem: milczenie i wygoda czy obrona i trudności?. Często, niestety, wybieramy milczenie, bo tak jest łatwiej, ale wtedy nie jesteśmy już prorokami. Tę godność wolimy oddać
za chwilę spokoju. Jaka jest nasza miłość do prawdy, ile ona w rzeczywistości dla nas znaczy, możemy dowiedzieć się, gdy stajemy oko w oko z kimś, kto kwestionuje prawdę, kiedy zostajemy sprowokowani, by opowiedzieć się za nią bądź się jej wyprzeć.
„Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”.
Często na naszych oczach prawda bywa tak lekceważona, bo jest bardzo trudno być prorokiem we własnej ojczyźnie – czyli w swoim domu, sąsiedztwie,  otoczeniu, środowisku pracy, w swojej szkole – bo inni nie potrafią zrozumieć, albo po prostu nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś z ich podwórka, z otoczenia; ktoś, kogo dobrze znają nagle zaczyna mówić im prawdę, upominać, stawiać do pionu, krytykować ich postawę – przecież Ty lepszy od nas nie jesteś, jesteś taki sam jak my, to dlaczego masz czelność nas upominać? Kto ci dał takie prawo? Nie przyszło im do głowy, że to może właśnie sam Bóg stawia na ich drodze kogoś, kogo dobrze znają, aby po ludzku przemówił im do rozsądku – powiedział prawdę, która jest bolesna, ale w bólu rodzą się dobre rzeczy i jest to jedyna okazja do przemiany i nawrócenia.
Abp Fulton J. Sheen w książce: „365 refleksji na każdy dzień roku” pod dzisiejszą datą, napisał: „Zycie to niezwykły spektakl, podczas którego mamy okazję powiedzieć wieczności: „TAK” lub „NIE”> Wpuszczając światło do oka, muzykę do ucha, i pokarm do żołądka, udoskonalamy każdy z naszych organów, na podobnej zasadzie, napełniając umysł Prawdą a wolę – Mocą, stajemy się czymś więcej niż stworzeniem; stajemy siłę uczestnikiem Boskiej Natury”.
Prośmy gorąco, abyśmy wpatrując się w Jezusa, który nie został dobrze przyjęty w Nazarecie, nie zrażali się trudnościami w głoszeniu prawdy, ale jak On – szedł dalej, obchodził okoliczne wsie i nauczał – potrafili wypełniać swoje zadania związana z misją głoszenia Jego nauki:

Panie Jezu, całe życie dojrzewam do misji bycia prorokiem. Prorocy Starego Testamentu zawsze bronili prawdy, znosząc prześladowania, oddając za nią życie. Zabierz mój lęk przed byciem prorokiem, obrońcą prawdy Ewangelii. Panie chcę mówić absolutnie „TAK” wszystkiemu, co dla mnie przewidziałeś. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na IV Niedzielę zwykłą – 29 stycznia 2023

„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie”. Uczniowie czuli, że są szczęściarzami. Dlatego, że byli blisko Jezusa. Wszyscy widzieli, że są dla Niego ważni. Cieszyli się wyjątkową pozycją. Zapewne byli z tego powodu bardzo dumni. Ciekawe, że Jezus o szczęściu zaczyna mówić wtedy, gdy przybliżyli się do niego właśnie ci wybrani. I nagle jak grom z jasnego nieba słyszą z ust Jezusa słowa, których w życiu by się nie spodziewali: Błogosławieni ubodzy w duchu… Błogosławieni, którzy się smucą… Błogosławieni cisi… Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości… Błogosławieni miłosierni… Błogosławieni czystego serca… Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój…Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości…
Czy przypadkiem nie zrzedły im miny, gdy usłyszeli: Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie?”
Na pewno byli zdumieni, tym co Jezus mówi. Bo co to za perspektywa i wizja szczęścia: Cieszcie się, gdy jesteście cierpiący i udręczeni, łagodni, sprawiedliwi, miłosierni, czyści, pełni pokoju, prześladowani, znieważani, oczerniani? Czy o takim szczęściu marzyli apostołowie? A my? Jakiego szczęścia pragniemy?
Świat oddziałuje przez ukazanie wizji szczęścia i fascynację:
mass mediami: telewizją, reklamą, smartfonem, Internetem, pornografią, kolorową prasą, plotkami z życia gwiazd;
– luksusową willą z basenem, ogrodem i samochodem;

– wypoczynkiem, rekreacją, tzw. zresetowaniem po tygodniu zajęć, integracją;
– intensywną pracą, kreatywnością i przebojowością, rozwojem kariery zawodowej, zdobywaniem kolejnych szczebli awansów;
– życiem bez żadnych zobowiązań – na luzie.
Problem pojawia się wówczas, gdy człowiek w pogoni za tą pseudo-wizją szczęścia, nagle uświadamia sobie, że zaniedbał swoje życie rodzinne – małżonkowie, rodzice, dzieci oddalili się od siebie; zaniedbał swoje życie duchowe, jest z dala od Boga i od wartości, w których został wychowany, stoi na krawędzi rozpaczy, bo został sam, a to co robił stało się – jak fatamorgana na pustyni – wizją, która nagle zniknęła. I nagle ludzie zgłaszają się do poradni, szukają specjalistów, terapeutów, psychologa, bo coś im uciekło, umknęło, bo czują się na pozycji przegranej.
Nie tak miało być – a miało być tak pięknie!
Znany duszpasterz osób wykluczonych i uzależnionych –  ks. Guy Gilbert mówił: „Jezus wychodził zawsze do ludzi. Jezus był zawsze po stronie tych, którzy przegrywają. A Kościół musi o tym stale pamiętać i być po stronie przegranych…”
Nadzieją dla osób przegranych w życiu jest to co proponuje nam dziś Jezus zupełnie inna wizja szczęścia i radości – tylko Bóg ją może nam dać i nie tu na ziemi, ale w wieczności.
Bł. Stefan Wyszyński napisał: „Ewangeliczne Osiem Błogosławieństw  Jezusa to uniwersalny program dla wszystkich wierzących na  XXI wiek”. Czy to jest rzeczywiście nasz program?
Czy to jest nasza droga, którą chcemy podążać za Chrystusem? Czy nasze marzenie, aby być blisko Jezusa, mające swój konkretny wyraz w gorliwej pobożności, jaką się odznaczamy, jest gotowe zaakceptować „szczęście jest w niebie gdy cierpisz na ziemi?”
Czy nadal je odczuwamy, gdy nikt nas nie widzi i nie może nas pochwalić? Gdy nie brylujemy wśród innych ludzi? Zastanówmy się nad jednym zdaniem: Kluczem do szczęścia jest pokora w przyjęciu nauki samego Boga, bo tylko Jezus doskonale wie, co oznacza prawdziwe szczęście: Panie Jezu, ty wiesz, że prawdziwa wizja szczęścia jest w niebie; dlatego, z pokorą wołam: Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według Serca Twego. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Refleksja ekumeniczna na Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan 2023

Odczytany przed chwilą fragment Ewangelii wg św. Mateusza przedstawia nam początek publicznej działalności Pana Jezusa. Cała Ewangelia, to jedna wielka proklamacja a także opis urzeczywistnienia Królestwa Niebieskiego wśród ludzi. Tym królestwem, które zesłał Bóg na ziemię,  jest Jego Syn Jezus Chrystus i dzieło, którego dokonał. Dziś słyszymy o tym,  że aby weń wstąpić, my ludzie musimy ze swej strony spełnić jeden warunek: nawrócić się. Oczywiście, jak wskazuje na to dalszy tekst Ewangelii, zakorzenienie się tegoż królestwa na ziemi, jego rozkwit i zbawcze owocowanie nie jest uzależnione od woli indywidualnego człowieka, który się nawraca. W  tym celu Jezus powołuje do życia wspólnotę z „Szymonem zwanym Piotrem” i innymi jedenastoma Apostołami na czele. Im też, wracając do swego Ojca w niebie, poleca:
Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.  Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Tę wspólnotę Jezus nazywa „swoim Kościołem”, gdy pod Cezareą Filipową oznajmił Piotrowi: „Ty jesteś opoką i na tej opoce zbuduję mój Kościół” Jezus „swój”  Kościół utworzył zatem po to, by kontynuował Jego misję, Jezus gwarantuje mu swą stałą w nim obecność. To konkretnie oznaczają Jego słowa skierowane do Apostołów i ich następców: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi Mną gardzi”(Łk 10,16), „którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. Mówiąc krótko – Pan Jezus zakładając Kościół i posyłając go z misją zbawczą na świat, wyposaża go w moce nadprzyrodzone. Zauważmy, że  Zbawiciel udzielając Apostołom takiej władzy, nie narusza ich ludzkiej natury, ale szanuje ją z jej słabościami i ograniczeniami, choć ją wzmacnia potęgą Ducha Świętego.  Dzieje tej Wspólnoty pokażą, że te ludzkie słabości czasem, niestety, negatywnie odbiją się jej obliczu. Co by jednak o tym nie powiedzieć, innego niż ten Kościoła Chrystus nie założył.

  1. Wierzę w jeden Kościół

W bieżącym roku, my katolicy wezwani jesteśmy do głębszego uświadamiania sobie swej przynależności do tegoż Kościoła. Szczególnie w każdą niedzielę i święta na mszy św. wyznajemy: „wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Niech te słowa naszego credo brzmią pewnie, mocno i bez żadnych wątpliwości. Wierzę więc mocno, że przynależę do jedynego prawdziwego Chrystusowego Kościoła. Na czym opieram swoje przekonanie?
Po pierwsze: widzę w papiestwie i episkopacie kontynuację struktury wspólnoty Piotra z Apostołami, którą  Pan Jezus nadał swemu Kościołowi. Po drugie: istnieją w nim wszystkie dobra i środki zbawienia wiecznego, po które mogę sięgnąć w każdym dniu. Wierzę zatem niewzruszenie, że w sakramentach: chrztu św., Eucharystii, bierzmowania, spowiedzi św., małżeństwa i kapłaństwa dla nas w sposób tajemniczy, a dla Boga znany, dokonuje się wznoszenie nas do Królestwa Bożego, według woli naszego Pana Jezusa Chrystusa. Ufam, że staje się to tak, jak tego chce Zbawiciel. Swą pewność opieram na przekonaniu, że to Duch Święty, dany przez Niego Kościołowi, przekazuje mi wolę Boga w Ewangelii Jezusowej głoszonej w „moim” Kościele. Tę wiarę w Kościół wyraził zmarły niedawno Papież Senior Benedykt XVI w swej deklaracji: „Gdy idzie o Kościół katolicki, to jak naucza Sobór, w nim w sposób pełny i bez żadnej przerwy czasowej, czyli zawsze trwał i trwa (subsistit) ten założony przez Jezusa Chrystusa Kościół” . „Chrystus ustanowił jedyny Kościół i uczynił go jako widzialne zrzeszenie i wspólnotę duchową, (…) która wciąż istnieje i będzie istnieć i w której to jedynie pozostały i pozostaną wszystkie elementy ustanowione przez samego Chrystusa. To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski. Kościół ten ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność trwa w Kościele katolickim rządzonym przez następcę Piotra oraz Biskupów pozostających z nim we wspólnocie.”

  1. Widzę wiele Kościołów

Tydzień Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan przypomina nam o dramacie podziału wśród wierzących w Chrystusa. Niestety, doświadczyli tego już Apostołowie. Św. Paweł z bólem zwraca się – do Koryntian „(…) upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli”. Jeszcze większe podziały nastąpiły w wiekach następnych. Próby przywracania jedności wśród wierzących w Chrystusa zarówno w czasach apostolskich jak i późniejszych natrafiały na rozliczne i poważne trudności. Nasze czasy, dzięki Bogu, są świadkiem dość dużego ekumenicznego wysiłku na jej rzecz. Nie zapominajmy jednak, że zgodnie z jego definicją ekumenizm jest ruchem zmierzającym do przywrócenia jedności chrześcijan. A jedność Chrześcijan i jedność Kościoła to nie to samo. My katolicy wyznajemy tożsamość naszej wspólnoty kościelnej z jedynym Chrystusowym Kościołem, ale też jesteśmy świadomi tego, że Jezus  oczekuje od nas, byśmy się zaangażowali w poszukiwanie dróg prowadzących do jedności z „braćmi odłączonymi”. O tę jedność prosi Jezus w swej modlitwie arcykapłańskiej podczas Ostatniej Wieczerzy prosił Jezus Ojca Niebieskiego: „aby wszyscy, którzy we Mnie wierzą stanowili jedno jak Ty we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17,11nn).  Mając to na uwadze ekumeniczna grupa robocza powołana przez Radę Kościołów Minnesoty (USA) jako główny tekst tegorocznego Tygodnia Modlitw wybrała werset z pierwszego rozdziału księgi proroka Izajasza: „Uczcie się postępować dobrze, szukajcie sprawiedliwości, pomagajcie uciśnionemu, dbajcie o prawa sieroty, brońcie wdowy!”. Izajasz nauczał, że Bóg wymaga prawości i sprawiedliwości od nas wszystkich, zawsze i we wszystkich sferach życia. Nasz dzisiejszy świat pod wieloma względami odzwierciedla wyzwania związane z podziałami, z którymi niegdyś mierzył się Izajasz. Sprawiedliwość, prawość i jedność wywodzą się z głębokiej miłości Boga do każdego z nas. Obietnica Boga, że uczyni nową ludzkość „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków” wzywa nas do pokoju i jedności, których Bóg zawsze pragnął dla stworzenia.
Niech modlitwy w tym tygodniu ekumenicznym wyproszą u Pana Boga zarówno pogłębienie naszej świadomości kościelnej jak i zwiększenie miłości i solidarności między chrześcijańskiej Podejmijmy i w tym sektorze współdziałanie z Bogiem, a na pewno przyczyni się to do przezwyciężania uprzedzeń i wrogości wobec chrześcijan przynależnych do różnych wspólnot kościelnych i uznania godności wszystkich tak naprawdę naszych braci i sióstr ochrzczonych w Chrystusie.

Opracował  ks. prałat  dr Stanisław Janusz,
odpowiedzialny za duszpasterstwo ekumeniczne Archidiecezji Przemyskiej.

Homilia na II Niedzielę Zwykłą – 15 stycznia 2023

„Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Dzisiejsza Ewangelia przybliża nam prawdziwą misję Jana Chrzciciela. Oto człowiek, którego Bóg powołuje do odnowy moralnej Narodu Wybranego i przygotowania go na przyjście Mesjasza.
Jan pojawia się jako asceta o, które stawia najpierw sobie, a potem innym wysokie wymagania. Przebywa na pustyni; ma ubogie odzienie i bardzo skromny pokarm. Wielkość Jana brała się stąd, że nie był on jak trzcina chwiejąca się na wietrze. W odczytanym fragmencie słyszymy przepiękne świadectwo Jana Chrzciciela o Jezusie: To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”.
To on ogłasza wszem i wobec, że Jezus Chrystus jest Barankiem, który gładzi grzech świata. Mówi to wyraźnie: „Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”. Dlaczego Jan rozpoznał w Jezusie Syna Bożego? Przecież, jak sam oświadczył – nie znał Go. Może dlatego, że ujrzał Ducha,
który zstępował z nieba jakby gołębica i spoczął na Nim”.

Czy potrzebny był jeszcze bardziej czytelny i wyraźniejszy znak?
Czy któreś ze starotestamentowych proroctw wspominało o gołębicy? Jan rozpoznał w Jezusie prawdziwego Mesjasza, ponieważ potrafił słuchać Boga. To osobiste objawienie, jakie otrzymał Jan, a o którym ewangelista pisze: Ten, który posłał mnie chrzcić wodą, zapowiedział mi, pozwoliło właściwie zinterpretować znak zstępujący z nieba:
„Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.
Lekcja Janowego zasłuchania w Słowo Boże uczy nas dzisiaj właściwego nastawienia do powołania chrześcijańskiego.
Kimkolwiek jesteśmy we wspólnocie Kościoła, to jesteśmy przez samego Boga powołani. To nasze powołanie realizuje się zawsze we wskazywaniu na Jezusa. Cokolwiek robimy, mamy to robić na chwałę Bożą; nie szukając własnych korzyści, poklasku, aby się przed ludźmi pokazać, nie podkreślając mocno własnego wizerunku, nie dbając o to, co z tego będziemy mieli. Nie jesteśmy tu na ziemi po to,  żeby błyszczeć własnym blaskiem, ale zawsze mamy błyszczeć blaskiem Chrystusa. To On ma się powiększać, a my zawsze umniejszać.
Czy to rozumiemy? Czy czasem nie chcemy uprawiać tzw. duchowego celebryctwa  przed ludźmi, aby chwalili nas, jacy to z nas dobrzy ludzie, katolicy, parafianie, małżonkowie; a przy okazji wbijamy szpilkę naszym bliźnim – braciom i siostrom w wierze, krytykując i punktując ich wady, grzechy, słabości- tak abyśmy zawsze na ich tle wypadli dobrze – jak faryzeusz na tle celnika. Każdy z nas może zaczerpać wzór do naśladowania z  postawy Jana. Jakiego głosu słuchamy każdego dnia i skąd on pochodzi? Czy jest to autentyczny głos Boga, czy są to natchnienia Ducha Świętego? Czy czasem nie są to poszepty szatana, księcia ciemności, dla którego każdy człowiek jest wrogiem nr1! Nieustannie powinniśmy bronić i chronić w sobie postawy poszukiwacza, która cechowała Jana Chrzciciela.
Ale też tej postawy poszukiwania drogi do celu, jakim jest Jezus, powinniśmy uczyć młode pokolenie – dzieci, wnuki, uczniów, wychowanków. Tak trudno wpływać na innych, za których jako rodzice i wychowawcy jesteśmy odpowiedzialni. Młody człowiek zanurzony po uszy w wirtualnym świecie, atakowany medialnie niewiele znaczącymi słowami, oczekuje od swoich rodziców nauczycieli i katechetów, nie tyle mądrych nauk, co dobrego przykładu i świadectwa życia /Świadectwo jest pierwszą i niezastąpioną formą misji – pisał Jan Paweł II w RM/

Panie Jezu, tak często jednak moje dni mijają na szukaniu własnej chwały, bo wybieram to, co złe. Naucz mnie słuchać bardziej Twoich natchnień, aniżeli własnych pragnień, abym potrafił  robić wszystko na chwałę Bożą i dawać o Tobie prawdziwe świadectwo. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.