Homilia na X Niedzielę zwykłą

„Jezus, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim”.
Historia powołania Apostoła i Ewangelisty Mateusza – można powiedzieć: historia jak wiele innych. Był skupiony na sprawach materialnych, pobierał cło i przez to był znienawidzony przez Żydów, ponieważ dorabiał si…ę na ich krzywdzie, współpracując z okupantem rzymskim. W jednej chwili zostawia wszystko i podążą za Jezusem. Czy jestem gotów postawić na Jezusa, rzucić wszystko i pójść za nim? Czy tak bym potrafił?
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
Gdyby Jezus chciał, aby nie mówiono za Jego plecami, unikałby domów ludzi, o których wszyscy wiedzieli, że są grzesznikami. Pokazywanie się w takim otoczeniu nasuwało od razu skojarzenie, że popiera się taki styl życia, toleruje grzech. Tak patrzą ludzie, nie Jezus. Nauczyciele Pisma w swej powierzchowności byli bez zarzutu, a w sercu zupełnie pozbawieni miłosierdzia. Niebezpieczną rzeczą w życiu przyrodzonym, ale i duchowym nie jest sama choroba – grzech, ale okłamywanie siebie, że nie jest się chorym – grzesznym. A okłamywać siebie można na różne sposoby.
Jednym z nich jest uważanie siebie za lepszego od innych.
Mówienie sobie: co prawda grzeszę, ale tamci to dopiero są grzesznicy. Wszyscy potrzebujemy lekarza. Naszym powołaniem jest być lekarzem, który leczy miłosierdziem, tak jak Jezus.
Dlatego On mówi «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Ta dzisiejsza Liturgia zachęca nas do tego, abyśmy na nowo odczuli sens i wymiar naszego powołania: do kapłaństwa, do zakonu, ale też do małżeństwa do życia w rodzinie, do samotności.
Pieniądze to nie wszystko – bo można zapomnieć się i tylko pracować od rana do nocy, zarabiać pieniądze, a nie mieć czasu na rodzinę, na odpoczynek, na sprawy duchowe. Postawmy dziś na to co najważniejsze: na Boga i umocnienie z nim więzi duchowej, a kiedy będziemy mocni Bogiem, to wtedy umacniajmy relacje domowe i rodzinne, bo tak naprawdę to się tylko liczy: Bóg, rodzina, dom i miłość do Boga i do ludzi.
Matka Teresa z Kalkuty mówiła: „Starałam się być kroplą czystej wody. Jeśli staniesz się kroplą czystej wody, będzie nas już dwoje.
A jeśli stanie się nią twoja żona, czy twój mąż, będzie nas już troje…”

Prośmy abyśmy potrafili nasze priorytety- czyli to co jest najważniejsze w moim życiu właściwie ukierunkować:

Panie Jezu, Ty powołałeś mnie nie ze względu na sprawiedliwość, ale ze względu na mój grzech. Uznaję, że jestem grzesznikiem. Powierzam się Twojej łasce i miłosierdziu. Niech one mnie uzdrowią, abym i ja uzdrawiał moich braci. Amen.

Homilia na X Niedzielę zwykłą – 11 czerwca 2023

„Jezus, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim”.
Historia powołania Apostoła i Ewangelisty Mateusza – można powiedzieć: historia jak wiele innych. Był skupiony na sprawach materialnych, pobierał cło i przez to był znienawidzony przez Żydów, ponieważ dorabiał się na ich krzywdzie, współpracując z okupantem rzymskim. W jednej chwili zostawia wszystko i podążą za Jezusem. Czy jestem gotów postawić na Jezusa, rzucić wszystko i pójść za nim? Czy tak bym potrafił?
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
Gdyby Jezus chciał, aby nie mówiono za Jego plecami, unikałby domów ludzi, o których wszyscy wiedzieli, że są grzesznikami. Pokazywanie się w takim otoczeniu nasuwało od razu skojarzenie, że popiera się taki styl życia, toleruje grzech. Tak patrzą ludzie, nie Jezus. Nauczyciele Pisma w swej powierzchowności byli bez zarzutu, a w sercu zupełnie pozbawieni miłosierdzia. Niebezpieczną rzeczą w życiu przyrodzonym, ale i duchowym nie jest sama choroba – grzech, ale okłamywanie siebie, że nie jest się chorym – grzesznym. A okłamywać siebie można na różne sposoby.
Jednym z nich jest uważanie siebie za lepszego od innych.
Mówienie sobie: co prawda grzeszę, ale tamci to dopiero są grzesznicy. Wszyscy potrzebujemy lekarza. Naszym powołaniem jest być lekarzem, który leczy miłosierdziem, tak jak Jezus.
Dlatego On mówi «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Ta dzisiejsza Liturgia zachęca nas do tego, abyśmy na nowo odczuli sens i wymiar naszego powołania: do kapłaństwa, do zakonu, ale też do małżeństwa do życia w rodzinie, do samotności.
Pieniądze to nie wszystko – bo można zapomnieć się i tylko pracować od rana do nocy, zarabiać pieniądze, a nie mieć czasu na rodzinę, na odpoczynek, na sprawy duchowe. Postawmy dziś na to co najważniejsze: na Boga i umocnienie z nim więzi duchowej, a kiedy będziemy mocni Bogiem, to wtedy umacniajmy relacje domowe i rodzinne, bo tak naprawdę to się tylko liczy: Bóg, rodzina, dom i miłość do Boga i do ludzi.
Matka Teresa z Kalkuty mówiła: „Starałam się być kroplą czystej wody. Jeśli staniesz się kroplą czystej wody, będzie nas już dwoje.
A jeśli stanie się nią twoja żona, czy twój mąż, będzie nas już troje…”

Prośmy abyśmy potrafili nasze priorytety – czyli to co jest najważniejsze w moim życiu – właściwie ukierunkować:

Panie Jezu, Ty powołałeś mnie nie ze względu na sprawiedliwość, ale ze względu na mój grzech. Uznaję, że jestem grzesznikiem. Powierzam się Twojej łasce i miłosierdziu. Niech one mnie uzdrowią, abym i ja uzdrawiał moich braci. Amen.

Homilia na Uroczystość Odpustową – Święto Nawiedzenia Św. Elżbiety – Szklary, 31 MAJA 2023 r.

Na zakończenie maja, miesiąca maryjnego,  Kościół obchodzi Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w domu Jej krewnej Elżbiety. Rozważamy dziś jedną z najpiękniejszych scen ewangelicznych. Św. Łukasz Ewangelista informuje, że  Maryja, gdy tylko dowiedziała się od archanioła Gabriela,  o swojej krewnej Elżbiecie, że tak, która uchodziła za bezpłodną, ma porodzić syna.
Maryja „spiesząc się”, poszła w górskie okolice Judei. Starożytna tradycja chrześcijańska przekazała, że Zachariasz i Elżbieta żyli w miejscowości Ain-Karim, położonej 7 kilometrów na zachód od Jerozolimy. Odległość między Nazaretem i Ain-Karim wynosi blisko 150 kilometrów.
Maryja odbyła podróż z Nazaretu do Ain Karim pieszo, Dlaczego Maryja podjęła tę podróż? Skąd decyzja, aby przebyć tyle kilometrów? Po co ten pośpiech? Odpowiedź na te  pytania jest kluczem dla zrozumienia tej ewangelicznej sceny.
Maryja poprzez swoją wielkoduszną odpowiedź daną Bogu podczas Zwiastowania, całkowicie weszła w Boże plany i zamiary. W pełni zjednoczyła się z Bogiem poprzez obecność Jego Syna w swoim łonie. Dowiadując się o niezwykłej interwencji Bożej w życiu bezpłodnej Elżbiety, Maryja pragnie być blisko tych spraw, chce w nich uczestniczyć osobiście. Nie czyni tego ze zwykłej kobiecej ciekawości. Ona żyje z Bogiem i w Bogu i to, co On sprawia, jest dla Niej najważniejsze. Jakikolwiek poniesiony trud, największa odległość nie mają żadnego znaczenia w tej sytuacji. Tutaj nie ma miejsca na ociąganie się. Tym samym, scena Nawiedzenia ukazuje Maryję jako w pełni uczestniczącą w Bożych sprawach. Maryja jawi się jako wzór dla wszystkich powołanych przez Boga.
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Elżbieta wyznaje, że na dźwięk pozdrowienia Maryi poruszyło się dzieciątko w jej łonie. Wiara ludu Bożego uczy, że podczas tego spotkania dwóch wielkich matek dokonał się akt powitania Chrystusa przez Jana Chrzciciela. To jednak Elżbieta – matka Jana Chrzciciela, kłania się Maryi i mówi: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”. Święta Elżbieta, która już wiedziała o Zwiastowaniu Pańskim, daje najwspanialsze świadectwo o Maryi i Jej wierze, mówiąc: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Wielki czciciel Maryi, nasz rodak – Św. Jan Paweł II, stwierdził, że „słowa te słusznie odnoszą się do »fiat« Maryi — Dziewicy, która z pełną gotowością otworzyła drzwi Zbawicielowi świata. Wielkie i heroiczne było posłuszeństwo Jej wiary. Właśnie przez tę wiarę Maryja doskonale zjednoczyła się z Chrystusem”.
W przytoczonych słowach odsłania się zasadnicza prawda o Maryi, która wypowiadając słowa: „Fiat” znaczy „niech mi się stanie”-  jest rzeczywiście obecna w tajemnicy Chrystusa przez to, że uwierzyła, a Jej wiara, choć poddana próbom ciemności, była w przeciwieństwie do Zachariasza niezachwiana.
 W odpowiedzi na słowa Elżbiety Maryja wypowiada słowa uwielbienia Boga: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny i święte jest imię Jego”. To słowa pokory, wiary i nadziei. Jest to hymn Magnificat, który odkrywa przed nami wielkość duszy Matki Zbawiciela.
Jest to żywiołowe uniesienie. Jej duch jest rozpierany Bożą radością. której nikt i nic nie może powstrzymać. Hymn Magnificat, wyśpiewany po raz pierwszy podczas nawiedzenia św. Elżbiety, ukazuje również Maryję jako tę, która jako pierwsza swoją postawą, swoim życiem głosi Ewangelię świadcząc o rychłym przyjściu Mesjasza. Dlatego nazywamy ją „Gwiazdą Zaranną Nowej  Ewangelizacji”
W prorockim uniesieniu wyznaje, że znalazła się jakby w samym sercu tej pełni zbawczej misji Chrystusa. Maryja jest świadoma, że w Niej wypełnia się obietnica dana ojcom, Dlatego — jak uczy Sobór Watykański II: „Magnificat Maryi stał się modlitwą całego Kościoła, w której liczy się świąteczna radość starego i nowego Izraela”
Kościół, który upodabnia się w swoim ziemskim pielgrzymowaniu do Maryi, stale powtarza za Nią słowa Magnificat, śpiewając: „Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego. Chwal Boga miłosierdzia tak bardzo dobrego”. Słowa te wyrażają definitywne zwycięstwo nad grzechem niewiary, który legł u początku ziemskich dziejów człowieka. Maryja natomiast głosi z całą mocą prawdę o Bogu: świętym, wszechmocnym i miłosiernym, który jest źródłem zbawczego obdarowania.
I znowu odnosimy się do myśli Jana Pawła II, który mówi, że; „Prawda ta jest fundamentem Jej świętości, która wyraża się w głębokiej pokorze, mocnym zaufaniu  i nieustannym uwielbieniu Boga w ojczyźnie niebieskiej, do której pielgrzymujemy”.
Elżbieta mówi i o Maryi: Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana. Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto zna wartość słowa Bożego, kto nim żyje. Postawa Elżbiety potwierdza, że życie słowem Bożym dodaje naszej wierze niezwykłej mądrości życia. Dzisiejszy fragment Ewangelii skłania nas także do refleksji: Czy słowo Boże potrafi nas przemienić i zaskoczyć? Jak je przyjmujemy w naszym życiu? Czy potrafimy jak Maryja i Elżbieta z wielką radością i prostotą, w pełni ufając Bogu uwielbiać go za wszystko co czyni w naszym życiu?
Prośmy gorąco aby postawa Maryi i Elżbiety z dzisiejszej sceny Nawiedzenia uczyła nas otwartości na Boże Słowo i wypełniania go na co dzień w szacunku a przez to stawania się błogosławionym, czyli szczęśliwym człowiekiem który jak Maryja umie służyć Bogu i ludziom. Amen.

Homilia na Zesłanie Ducha Świętego – 28 maja 2023

„Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.
Zesłanie Ducha Świętego, opisane przez Św. Łukasza w Dziejach Apostolskich jest wyjątkowym znakiem mocy i siły Ducha Pocieszyciela – Trzeciej Osoby Boskiej, pochodzącej od Ojca i Syna,  który zstępuje na Apostołów, aby ich umocnić w wierze, w głoszeniu i przepowiadaniu Dobrej Nowiny o Zbawieniu.
„Ukazały się języki z ognia”  – Duch Św. jest Darem osobistym , którego otrzymuje każdy wierzący, ale jest zarazem darem udzielanym we wspólnocie: sakramenty chrztu – otrzymuje dziecko we wspólnocie rodziców i chrzestnych, bierzmowanie – otrzymuje kandydat ale we wspólnocie innych kandydatów i świadków, którzy ich wspierają modlitwą i obecnością.
„Wszyscy zaczęli mówić obcymi językami…” – Dar języków sprawił, że Apostołowie, prości ludzie zaczęli głosić wielkie dzieła Boże w różnych językach, przez to stali się zrozumiali dla innych. I dziś także Duch Św. działa przez dar języków tzw. glosolalia, spoczynek w Duchu Św., oczyszczenie przez łzy, śmiech i radość, dary poznania, uzdrowienia od wszelkich dolegliwości.
„Otwarły się drzwi Wieczernika – Wszyscy głoszą Wielkie Dzieła Boże”

Nagle zatrwożeni dotąd Uczniowie Pańscy, którzy pouciekali i zostawili samego Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, umocnieni darami z wysoka, nie boją się, otwierają drzwi Wieczernika na oścież i z wielką odwagą, mocą i  determinacja idą i głoszą mocą Ducha Św., przez co stają się bardzo skuteczni w dziele przekazywania  Dobrej Nowiny o zbawieniu. Apostołowie doskonale zrozumieli, że każdy człowiek uczy się prawdziwej wiary przez całe życie. Jeśli staramy się żyć blisko Boga, dojrzewamy w poznaniu siebie i świata w świetle wiary. Odkrywamy, że poznawanie Boga jest największą przygodą życia. W dojrzewaniu wiary Bóg nie zostawia nas samych. Duch Święty czuwa zarówno nad każdym z nas, jak i nad całą wspólnotą wierzących. Duch Święty działa w Kościele przez znaki sakramentalne: takie jak chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo. Sprawia, że trwamy w jednej wierze. Uczy nas boskiego sposobu porozumiewania – języka miłości. Dba, abyśmy rozumieli poznawaną prawdę, i wciąż objawia nam Chrystusa. Gdy człowiek zaczyna wierzyć swoim lękom, zamyka się na działanie Ducha. Natomiast gdy jak Apostołowie czuwa w wieczerniku, choć jest słaby i pełen obaw, Duch przychodzi, aby go umocnić i napełnić mocą do dawania świadectwa.
Dzisiejsza Uroczystość jest okazją do odnowienia zaufania w działanie Ducha Świętego w naszym życiu. Jak zatem powinna wyglądać moja nasza postawa wobec działania Ducha Świętego w moim życiu?
Abp Fulton Sheen
pisze, że: „Istnieje różnica między człowiekiem, który napędza łódź na morzu tylko wiosłami a człowiekiem który płynie żaglówką, napędzaną przez wiatr”. Tak samo jest różnica między człowiekiem żyjącym bez Boga – żyjącym duchem tego świata, a między człowiekiem żyjącym pod natchnieniem Ducha Świętego. Jeśli chcesz, aby to Duch Święty prowadził Cię, umacniał  i towarzyszył Ci przez całe życie, spełnij trzy zasadnicze warunki:
– proś o dary Ducha Pocieszyciela – aby cię umacniał i prowadził swoim  światłem przez życie;
– pragnij osobistego spotkania z nim – jak wędrowiec pragnie wody na pustyni;
otwórz się na działanie Ducha Świętego – aby mógł dotykać twego serca i  przemieniać je nieustannie. 
Dzisiejsza Ewangelia kończy się zdaniem: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Zmartwychwstanie Jezusa oraz zesłanie Ducha Świętego znajdują swoje miejsce w formule rozgrzeszenia. Słowa wypowiadane przez spowiednika mają moc. W nich przywołuje on zbawcze wydarzenia: „Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła”. W sakramencie pokuty i pojednania realizuje się wydarzenie, któremu Jezus nadał w Wieczerniku w dniu Pięćdziesiątnicy konkretny kształt.
W tym kontekście każda nasza spowiedź jest małym Wieczernikiem. W tym sakramencie działa Jezus, który przekazuje nam Ducha Świętego posłanego od Ojca, aby udzielił nam nie tylko przebaczenia, ale i pokoju.
My dziś na nowo potrzebujemy wylania Ducha Świętego na nas, na nasze rodziny, na  nasze domy, nasz naród – całą Ojczyznę aby zstąpił i odnowił nasze serca, tak jak 44 lata temu wołał na Placu Zwycięstwa w Warszawie Jan Paweł II: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej Ziemi!”
Przybądź, Duchu Święty, Duchu Prawdy, i poprowadź mnie do całej prawdy. Wlej w moje serce miłość i spraw, bym coraz bardziej upodabniał się do Chrystusa. Amen.

Homilia na Wniebowstąpienie Pańskie

«Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba». Św. Łukasz Ewangelista – autor Dziejów Apostolskich, opisuje dzisiejsze wydarzenie, kiedy mija 40 dni od Zmartwychwstania – Chrystus zgodnie z zapowiedzią, na oczach swych uczniów wstępuje do nieba. Ponieważ wypełnił swoją misję do końca i odchodzi, to jednak nie zostawia uczniów samych. Otrzymali obietnicę Ducha Świętego, który ma ich umocnić i poprowadzić w dziele głoszenia Dobrej Nowiny.
Św. Paweł Apostoł w Liście do Efezjan
zapisał, że Jezus wstąpił do nieba i zasiadł po prawicy Ojca, aby pokazać nam, że NIEBO – to jest nasza droga i perspektywa naszego życia: „Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem, wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym”
On stale o nas pamięta, wstawiając się za nami przed Ojcem. ponieważ zależy Mu na naszej wieczności. Czy nam również zależy na naszym zbawieniu i wieczności, tak jak Panu Jezusowi?
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus poleca swoim uczniom udać się na górę. Tam spotyka się po raz ostatni z nimi i przekazuje im swoje polecenia: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».
Dla Apostołów odejście Jezusa Chrystusa do nieba nie stanowiło zerwania z Nim kontaktu, lecz jeszcze bardziej go pogłębiło. Uznali, że jest on wciąż możliwy, jeśli oddadzą się modlitwie. Ale gdy podejmowali modlitwę w świątyni i Wieczerniku był dla nich równie dostępny i bliski. Czy ja mam świadomość, że ile razy uczestniczę we Mszy Św., trwam na modlitwie to Jezus jest obok mnie i będzie aż do skończenia świata, bo jestem mu bliski i szczególnie dla niego ważny?!
Chrystus, wstępujący do nieba zapowiada także nasz, definitywny powrót do domu Ojca. Nie próbujmy sprowadzać Wniebowstąpienia tylko do niezwykłego i niewytłumaczalnego zdarzenia. nie można go zbagatelizować, czy pominąć. NIEBO JEST I MUSI BYĆ OKRYTE TAJEMNICĄ!
Dlatego nie wiemy jak wygląda w nim życie. Jednak udowodniono teologicznie, że jest to prawdziwy i realny stan wiecznej szczęśliwości – czyli nagrody za życie dobre, godziwe i przyzwoite tu na ziemi.  Czy naprawdę pragnę tam pójść za Jezusem i je osiągnąć?
Na portalach społecznościowych, ale i w telewizji  widzimy reklamy kremów, kosmetyków, promowanych przez koncerny farmaceutyczne, salony piękności, zachęcające do zakupu i przekonywujące, że tylko tak można poprawić i udoskonalić ciało, jego witalność i jędrność.
W oczach naszego Stwórcy wszyscy jesteśmy piękni, bo mamy to duchowe piękno w postaci duszy nieśmiertelnej. Pytanie, czy potrafimy zadbać o nasze duchowe piękno, tak jak dbamy o piękno naszego ciała? Czy jesteśmy świadomi, że droga do nieba prowadzi przez życie sakramentalne i trzeba je sobie i innym umożliwić. Kiedy ktoś odchodzi z tego świata, dbamy aby miał piękny pogrzeb, oprawę liturgiczną, żeby biły dzwony, zaśpiewał organista i ksiądz pięknie przemówił.
A kiedy kapłan pyta się; a czy zmarły był u spowiedzi, czy przyjął sakrament namaszczenia, to okazuje się, że nie! I pojawia się pytanie: kto weźmie odpowiedzialność za zbawienie tego człowieka, kiedy w momencie choroby nie dało mu się możliwości skorzystania z sakramentów świętych?
Kapłani odwiedzają chorych z racji I Piątków miesiąca, z racji zbliżających się świąt, mogą to czynić także kapelani w szpitalach i domach opieki – zadbajmy o to, tak jak dbamy o to, żeby kogoś chorego zawieść do lekarza, do szpitala. To naprawdę ważne, aby nasi chorzy czuli się duchowo odnowieni i przygotowani w perspektywie wieczności.
Znany rzeźbiarz i architekt – Michał Anioł Buonarotti powiedział kiedyś: „Drobnostki są podstawą doskonałości, ale doskonałość wcale nie jest drobnostką”.
Prośmy gorąco,  abyśmy zawierzając Bogu swoje życie, szli zwykłą i normalną drogą życia wykonując codzienne czasem zwyczajne i banalne zadania i obowiązki, bo tylko tak drogą trudów, wyrzeczeń i samozaparcia, zmierza się do domu Ojca.

Panie Jezu Chryste, wstępujący do nieba, daj mi pragnienie bycia z Tobą, abym tu na ziemi, w mojej codzienności, potrafił z nadzieją spojrzeć w niebo i na nowo nawiązać głęboką relację z Tobą.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na VI Niedzielę Wielkanocną – Rocznica Pierwszej Komunii Świętej – 14 maja 2023

„Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie widział. Ale wy Mnie widzicie; ponieważ Ja żyję, i wy żyć będziecie”
Jezus ciągle myśli o nas, nie jest samolubnym egoistą, nie jest super bohaterem lub agentem, który wykonał swój plan, zadanie – kończy się jego misja, więc odchodzi. Wie, że uczniowie są zbyt słabi, że nie mają na tyle siły i odwagi, żeby sobie poradzić w misji głoszenia Bożego Słowa. Potrzebują Jego pocieszenia i umocnienia, zapewnienia, że zawsze będzie obok nich i będzie się o nich troszczył – jak dobry ojciec, matka, jak dobry przyjaciel. To co zapowiada sam Jezus, jest Subtelnym działaniem Ducha Prawdy. Dlatego zapowiada nie tylko swoje odejście, ale
i przyjście kogoś tak bardzo istotnego, który im pomoże kontynuować Jego Misję: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze; Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna”. Zapowiedź Parakleta – Ducha Prawdy jest skierowana również do nas.
W zachowywaniu przykazań potrzebujemy Wspomożyciela, zarówno jako członkowie Wspólnoty Kościoła, jak i w naszych domowych wspólnotach –
w rodzinach oraz każdy z nas indywidualnie. Duch Święty czyni nas swoim mieszkaniem w momencie chrztu. Umacnia w nas wiarę w bierzmowaniu. Coraz bardziej jednoczy się z człowiekiem w pełnionych przez niego dziełach. Oprócz tego Duch Święty daje zwyczajną łaskę oświecenia, natchnienia, wzrastania. To pełne łaski działanie sprawia, że Jezus Chrystus wzrasta w każdym z nas, obdarza nas najbardziej zadziwiającymi skutkami: oświeceniem umysłu, świętym uczuciem serca, natchnieniem woli. Duch Święty, wchodząc wraz z łaską do wnętrza duszy, wlewa wiarę, daje nadzieję, rozpala miłość. Przekazuje siedem darów: rozumu, mądrości, wiedzy, rady, pobożności, męstwa, bojaźni Bożej. Co więcej, daje radość i szczęście, które jest przedsmakiem pełnego szczęścia w niebie. Bycie w stałej przyjaźni i bliskości z Panem Jezusem ma nas uskrzydlać i napełniać autentyczną radością  oraz chęcią bycia dobrym i pomagania innym tak jak to czynił sam Pan Jezus. Bo dobro nam dane ma w nas pomnażać potęgować dobro. Dlatego dziś chcemy się modlić w tej intencji, aby na kuli ziemskiej nie brakowało ludzi dobrych i wrażliwych na potrzeby innych.
Bł. Stefan Wyszyński napisał: „Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi”. Jesteśmy przez Boga zaproszeni do życia w prawdziwym szczęściu. To szczęście może zapewnić nam Duch Święty i Jego dary. Dlatego wołajmy gorąco i prośmy abyśmy umocnieni Tą wielką mocą z wysoka potrafili kontynuować dzieło Jezusa na ziemi, żyjąc duchem miłości i pokoju:
Panie Jezu, ześlij mi Ducha Wspomożyciela. Tak bardzo potrzebuję jego owoców: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, dobroci, życzliwości, wierności, łagodności, opanowania. Spraw Panie, aby Duch pocieszyciel dotkną mego serca, rozpalił  je i przemienił tak, bym na nowo poczuł pragnienie bycia twoim wiernym świadkiem i gorliwym Apostołem. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Ks. Ludwik Chiavarino
napisał piękną książeczkę o Eucharystii w której znajduje się wiele opowiadań o cudach i znakach, pt.: „Największy Skarb, czyli codzienna Msza Św.”. Opowiada o tym, jak król francuski Karol IX, posiadał perłę drogocenną, rzadkiej piękności, na której kazał, wyryć następujące słowa:, „Kto mnie posiada, nie zazna ubóstwa” Jakże podobnie brzmią słowa, które wypowiedział Pan Jezus: „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki!” Bo prawdziwe bogactwo można osiągnąć spożywając Chleb Eucharystyczny – wtedy osiągniemy najcenniejszą perłę, jaką jest niebo – czyli życie wieczne. Ile razy korzystamy z tego daru, ile razy przyjmujemy Komunię Św. tyle razy umacniamy nasze spotkanie z Jezusem w wieczności. Wiedział o tym inny bohater książki ks. Ludwika – Św. Dominik Savio – patron ministrantów i dzieci komunijnych. Gdy miał 12 lat, został przyjęty przez nadzwyczajnego człowieka – św. ks. Jana Bosko do Oratorium w Turynie i prosił o pomoc, aby mógł zostać świętym. Posłuszny, zawsze pogodny i radosny, z wielka pilnością wypełniał swoje szkolne obowiązki, na wszelki możliwy sposób starał się pomagać kolegom, ucząc ich katechizmu, opiekując się chorymi, godząc zwaśnionych. Mały Dominik uczestniczył we Mszy św. z wielką pobożnością, a często, zwłaszcza po Komunii św., wpadał w zachwyt i pozostawał tak dość długo z rękoma złożonymi, z twarzą rozjaśnioną uśmiechem, z oczyma utkwionymi w Ołtarzu. Kiedyś przed lekcjami poszedł na modlitwę do kościoła. Minęło południe – przyszła pora obiadowa, a Dominika nigdzie nie było. Ktoś przyszedł zaniepokojony do ks. Bosko, który od razu wiedział gdzie go szukać. Wszedł do kościoła i  w tylnej części ołtarza odnalazł Dominika zatopionego w modlitwie, aby przywołać go do powrotu do dalszych zajęć. Zmarł w wieku 15 lat, a  papież Pius XI nazwał go „małym, a raczej wielkim gigantem ducha”. Prośmy gorąco, abyśmy potrafili z radością przeżywać tajemnicę Eucharystii podziękujmy Bogu, za to że już od roku mamy ten wielki przywilej uczestniczenia w pełni we Mszy Św. i starajmy się zawsze z tego daru korzystać.
Panie Jezu dziękujemy Ci za to, że od roku możemy przyjmować Cię pod postacią chleba i wina w Komunii Św. Umacniaj nas swoim Ciałem i Krwią abyśmy tylko tobie wierni i  zawsze służyli. Amen.

Homilia na IV Niedzielę Wielkanocną

„Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem”.
Pochyleni nad Słowem Pańskim zauważamy, że Pan Jezus jak zawsze kontrastuje  obraz: z jednej strony postać człowieka, który wdziera się przez bramę – Jezus nazywa go złodziejem i rozbójnikiem.
A z drugiej strony obraz człowieka odpowiedzialnego za powierzone stado – rzetelnego i kompetentnego pasterza owiec: „Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je”.
Dobry Pasterz to taki człowiek, który prowadzi owce przez właściwą bramę – jest nią Jezus, Zbawiciel. I Jezus sam o tym poświadcza w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą… Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony”
Przez tę bramę przeszedł św. Paweł pod Damaszkiem. On poznał Chrystusa i Jego miłość. Dlatego mógł z przekonaniem powiedzieć: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Przyjęcie tej prawdy całym umysłem, wolą i sercem może rozpalić miłość również w nas.
Miłość, która niczego się nie boi, jest gotowa pobudzać innych do poznania i naśladowania Chrystusa. Tylko od nas zależy, czy chcemy być pasterzami. Nie obawiajmy się trudu ponoszonego dla zbawienia bliźniego. Nie zostawiajmy ukrytych skarbów łaski, prawdy Ewangelii, sakramentów zbawienia tylko dla siebie
„Ja
przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”.

Dobry Pasterz  jest zatroskany o pokarm dla owiec. Dobry Pasterz jest tym, który nie szuka własnego zysku, ale troszczy się o innych ludzi Dobry Pasterz to osoba, która wypełnia swoją funkcję z prawdziwego powołania.
Dziś w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczynamy Dzień Modlitw o Powołania kapłańskie i zakonne do służby w Kościele. W ciągu ostatnich lat odnotowano potężny spadek liczby powołań do kapłaństwa i zakonu. Seminaria duchowne i domy zakonne świecą pustkami. Powodów jest wiele: grzechy i zaniedbania osób duchownych, tendencja do szybkich zmian, sekularyzacja /zeświecczenie/, życie bez ryzyka i żadnych zobowiązań,  jawna walka z Kościołem i wiele dyskusyjnych sytuacji nagłaśniane przez media… To powoduje, że  ludzie młodzi, mający mniejszą odporność psychiczną, boją się podejmowania odpowiedzialnych decyzji na całe życie… Tak ważne są dobre wzorce i wychowanie w rodzinie.
Dlatego Św. Jan Paweł II mówił o tajemnicy powołania: „Rodzice słowem i przykładem życia  są pierwszymi katechetami  swoich dzieci. Prawdziwość modlitwy wymaga prawdziwości życia. Świadectwo życia znajduje tutaj całą swą wartość”. Jeżeli rodzice są świadkami wiary dla dzieci, to dzieci będą wybierały właściwą drogę w życiu, opartą na zasadach chrześcijańskiego życia.
Bł. Prymas Tysiąclecia Stefan WYSZYŃSKI wołał: „Ludzie ratują wartość pieniądza, ale nie umieją ratować wartości życia, wartości rodziny!”
Dziś przeżywamy kryzys, autorytetów, kryzys rodziny i kryzys w wychowaniu; do tego szybki tryb życia nastawiony na konsumpcję sprawia, że ludzie młodzi nie są chętni i gotowi do poświęcenia dla innych, do służby Bogu i ludziom. Tak wiele zależy od rodziny!
Jakie będą nasze rodziny, takie będą powołania kapłańskie i zakonne.
Dlatego z całego serca módlmy się i prośmy w intencji naszych dzieci i młodzieży, aby wzrastały w posłudze wierności Bogu, umacniając swoje chrześcijańskie życie:
 Panie Jezu, chcę rozpalić w sobie miłość do Boga, do Kościoła,
do bliźniego, abym mógł ewangelizować przykładem swojego życia. Proszę Cię, pomóż mi być podobnym do Ciebie.

Panie Dobry Pasterzu, ześlij mi łaskę kroczenia za Tobą i słuchania twego głosu. Umocnij mnie w posłudze Dobrego Pasterza, abym potrafił dawać młodemu pokoleniu przykład wiary.
Prosimy Cię Panie, udziel łaski powołania tym, którzy ochotnie na nie odpowiedzą, a tym którzy wybrali tę drogę, daj łaskę wytrwania. Amen.

Homilia na Święto Miłosierdzia Bożego – 16 kwietnia 2023

Cichym bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest Św. Tomasz Apostoł.
Wieczorem, w dniu Zmartwychwstania, mimo zamkniętych drzwi Wieczernika, Jezus przychodzi do swoich uczniów i pozdrawia ich słowami: „Pokój Wam!”. Cel Jego przyjścia jest podwójny:
Po pierwsze – pragnie ich pokrzepić i zapewnić, że prawdziwie zmartwychwstał. Po drugie – pragnie im oznajmić wolę Ojca i przygotować ich do misji, do której zostali wybrani.
Jednak wśród zgromadzonych uczniów zabrakło niewiernego Tomasza. Jego ścisły, matematyczno-logiczny umysł; a może podrażnione Ego, że jemu Jezus się nie ukazał – zablokowały Tomasza na tę prawdę: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca w miejsce gwoździ i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę!”
Kiedy po ośmiu dniach w Wieczerniku razem z Apostołami jest Tomasz, to Jezus od razu zwraca się do niego i karci go słowami: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Zawstydzony i upokorzony  Tomasz pada na kolana przed Panem i z wielką  żarliwością woła: „Pan mój i Bóg mój!”
Jezus w dalszym ciągu wyrzuca mu to, że nie uwierzył świadectwu 10 Apostołów, którzy widzieli Go po zmartwychwstaniu:„Uwierzyłeś Tomaszu, bo mnie ujrzałeś! Błogosławieni którzy nie widzieli, a uwierzyli!”
Dziś nie brakuje współczesnych Tomaszów, którzy mają problem z wiarą w tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Nauczycielka religii w jednym z włoskich liceów, postawiła prowokacyjne pytanie młodzieży: „Jaka jest różnica między Chrystusem, a świątecznym Mikołajem?” W odpowiedzi jednego z uczniów usłyszała: „Taka, że ten ostatni/ czyli Mikołaj/ istnieje naprawdę!” Iluż specjalistów od tzw. ideologicznej indoktrynacji próbowało wmówić, że Jezus jest wytworem rewolucyjnej wyobraźni sfrustrowanych Żydów z Palestyny, a francuski filozof Rene Girard napisał: „Jak można dopuszczać myśl, że pewien młody Żyd, zamordowany 2000 lat temu w sposób, który od dawna został zaniechany, mógłby być wcieleniem Wszechmogącego Boga?”
Na te wątpliwości odpowiedź dał Św. Jan Paweł II, który napisał: „Chrystus nieustannie wzywa Kościół, tak jak kiedyś Apostoła Tomasza, aby dotykał Jego ran, to znaczy uznawał Jego pełne człowieczeństwo przyjęte od Maryi, ofiarowane w chwili śmierci, przemienione przez zmartwychwstanie. Kościół podobnie jak Tomasz klęka przed Zmartwychwstałym, otoczonym pełnią Boskiej chwały i woła bezustannie: „Pan mój i Bóg mój!”
Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, jest miłosierny i pragnie udzielać nam swoich łask, ale trzeba powrócić do pierwotnej gorliwości, do mocnej wiary i bratniej miłości, do pełnego zaufania Jezusowi, który wraz ze zmartwychwstaniem przynosi nam wieczną radość i pokój!
I to właśnie próbuje nam przekazać w swoim „Dzienniczku” Św. Siostra Faustyna – nazywana Apostołką Bożego Miłosierdzia.
Opisała swoje niezwykle głębokie życie duchowe, głębię poznania tajemnicy Miłosierdzia Bożego i jej kontemplację w codzienności, zmagania i walkę trudy związane ze słabościami ludzkiej natury. „Dzienniczek” zawiera nade wszystko orędzie o Miłości Miłosiernej Boga do człowieka, które Siostra Faustyna miała przekazać Kościołowi i światu. Dlatego Św. Jan Paweł II nazwał „Dzienniczek”, „Ewangelią  Miłosierdzia,  pisaną w perspektywie XX wieku”.
Dziś patrzymy na Boga w Trzech Osobach i widzimy, że jest on Oceanem Miłosierdzia.
1. Bóg Ojciec jest Miłosierny – świadczy o tym sam Jezus, kiedy mówi: „Bądźcie Miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”.
Jego fundamentalnym aktem jest Miłosierdzie Boże – jak ewangeliczny Ojciec odpuszcza Synowi Marnotrawnemu grzechy, tak Bóg Ojciec w pełni udziela nam daru swego Miłosierdzia.
2. Jezus Chrystus jest Miłosierny
– kiedy przychodzi na ziemię, aby dokonać zwycięstwa nad złem i naszego odkupienia, mówi: „Miłosierdzia pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń”. Swoim gestem Pan Jezus zapoczątkował nowe stworzenie.
Jak bardzo Bóg musi nas kochać, skoro pozwolił przybić do krzyża swego Umiłowanego Syna i wszystkim ludziom ofiarował swoje miłosierdzie, a wraz z nim dar zbawienia.
3. Duch Święty jest Miłosierny – najpierw Apostołowie w Wieczerniku, a przez ich ręce ludzie wszystkich czasów otrzymali najcenniejszy dar – sakrament pokuty: Weźmijcie Ducha Świętego, którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Spowiednik i kierownik Duchowy Siostry Faustyny – Bł. Ks. Michał SOPOĆKO pisze, że Duch Święty jest darem Miłosierdzia Bożego: „Ducha Świętego zowiemy Miłością i Darem. Miłością – dlatego, że z niej pochodzi, że ona jest początkiem i znamieniem jego, że ona nadaje mu imię swoje, bo jest Osobą miłości Ojca i Syna”.
Tajemnica Bożego Miłosierdzia jest zaproszeniem do postawy uwierzenia i potwierdzenia jej czynami, bo jak pisze Św. Paweł Apostoł: „Wiara bez uczynków martwa jest”.
Dlatego wielki Apostoł Dzieł Miłosierdzia wobec bliźnich naszych czasów – Św. Matka Teresa z Kalkuty mówi: „Wrażliwość na innych jest początkiem drogi świętości”
Prośmy gorąco, abyśmy przeżywając Niedzielę Miłosierdzia Bożego potrafili uwierzyć w tę tajemnicę i zarazem świadczyć o Bogu: Ojcu, Synu i Duchu Świętym który jest Miłosierny,. a w rozpoczynającym się  Tygodniu Miłosierdzia okazywali prawdziwą troskę i pomoc tym, którzy są biedni, zagubieni, poranieni, osamotnieni, utracili wiarę i pragną na nowo doświadczyć prawdy o Bożej Miłości, wypływającej z konkretnych uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego. Amen.

Homilia Na Zmartwychwstanie Pańskie

 „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.
Maria Magdalena, jako pierwsza zwiastuje Apostołom Dobrą Nowinę o Zmartwychwstaniu Pańskim. Apostołowie mieli problem z uwierzeniem w zmartwychwstanie. Jezus chciał ich przygotować na ten dzień, wielokrotnie o nim mówił. Odnosimy jednak wrażenie, że nikt z nich do końca nie potrafił uwierzyć!
Jednak żaden z uczniów nie mógł pozostać na miejscu. Dlatego musieli zareagować! „Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra
i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka”.
Piotr i Jan poderwali się z miejsca, chcieli naocznie przekonać się o tej niewiarygodnej prawdzie, że Jezus po trzech dniach zmartwychwstaje! Grób jest pusty! On żyje!
Chrystus  zmartwychwstał i oto wszystko stało się nowe! Odtąd cały świat, całe stworzenie, cała ziemia, morze, ludzie i zwierzęta zostało przeniknięte Jego mocą i łaską, otrzymało nowe życie!
I nagle zaczyna się im wszystko powoli, pomału klarować – to jest rzeczywiście PRAWDA! Jezus zapowiadał to co teraz stało się realnym faktem – najważniejszym wydarzeniem wiary i największym cudem na świecie – ZMARTWYCHWSTAŁ! Dlatego Jan, który wszedł do grobu: „Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych”.
Podstawą przyjęcia prawdy o zmartwychwstaniu jest wiara Jana– tak po prostu ujrzał i uwierzył, bo kochał Jezusa i w pełni Mu ufał. Podobnie było z Piotrem – choć trzykrotnie się zaparł Jezusa,
to teraz niezłomnie wierzy w to, co się dokonało. Zmartwychwstanie stało się centrum przepowiadania Apostołów. Odtąd, kiedy głoszą Dobrą Nowinę, to ich nauczanie opiera się przede wszystkim na Zmartwychwstaniu Jezusa! Dlatego, że Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa zmienia wszystko i nadaje właściwy sens logice życia chrześcijańskiego. Życie wieczne jest możliwe tylko dzięki temu, że Jezus umarł i zmartwychwstał! Nie moglibyśmy mieć w sercu nadziei i pragnienia na spotkanie z nim w domu Ojca, gdyby nie było Zmartwychwstania! „Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał – pisze Św. Paweł Apostoł – daremna byłaby nasza wiara i daremne byłoby przepowiadanie o Nim!”
Czy rzeczywiście jest aż tak trudno uwierzyć w Tajemnicę Zmartwychwstania?!
Czym jest dla każdego z nas Zmartwychwstanie Jezusa? Czy jest najważniejszym świętem w życiu każdego chrześcijanina, ukoronowaniem Wielkiego Postu, czasem, w którym zwracamy się ku swojej duchowej stronie? A może ukazaniem triumfu dobra nad złem? Czy w ogóle przyjmujemy prawdę o zmartwychwstaniu? Czy łatwo jest nam w nią uwierzyć?
Karol Wojtyła – Jan Paweł II
zapisał w Wigilię Wielkanocną 1966 roku takie oto słowa: „Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej jesteśmy Kościołem! Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją: Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów, Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie”.
I widzieliśmy to namacalnie, że stajemy się Jednym Kościołem – Wspólnotą Wierzących, kiedy przychodziliśmy tak licznie do naszej świątyni, w czasie spowiedzi wielkopostnej, kiedy uczestniczyliśmy tak licznie w czasie Triduum Paschalnego, trwaliśmy na modlitwie w czasie Adoracji, kiedy pojawiła się tak liczna rzesza dzieci i młodych. To prawdziwy zwiastun – to bardzo dobry znak! To świadomość, że w tym świecie, często zakręconym i zakłamanym, kiedy gubimy się, co jest prawdą, a co nie, co jest dobre a co złe, tą Jedyną Prawdą i Jedynym Dobrem, które trwa odwiecznie jest sam Bóg – to w Nim szukamy naszego pocieszenia, wyciszenia, to w nim poszukujemy sensu naszej drogi, to w Nim próbujemy odnaleźć źródło naszego życia. A Jezus Zmartwychwstały przynosi nam pocieszenie, pokój
i nadziej. Znany amerykański ewangelizator, Abp Fulton J. Sheen powiedział: „To, w co wierzymy, jest bardzo ważne, bo nasze przekonania wpływają na to, co robimy. Jeśli nasze przekonania
są dobre, to będziemy postępować właściwie!”
I to niech będą nasze życzenia w ten Wielkanocny Poranek, abyśmy mając mocną wiarę potrafili ją potwierdzać naszymi czynami i postępowaniem.
Przed świętami, w niektórych kręgach została zainicjowana AKCJA EWANGELIZACYJNA: „Odłóż telefon na Święta”. 
Może warto odłożyć te wszystkie narzędzia internetowe, które na co dzień absorbują naszą uwagę,  i poświęcić swój czas i uwagę współmałżonkowi, rodzicom, dzieciom, dziadkom i wnukom, aby przeżyć radość wielkanocną, spędzając ten czas wśród najbliższych, w pełnej wzajemnego szacunku, pokoju i radości, rodzinnej atmosferze.
Niech to będzie czas dla nas i naszych rodzin.

Panie, dziękujemy Ci za twoją mękę i śmierć na krzyżu dla owoców naszego odkupienia.  Dziękujemy za dar Zmartwychwstania, który rodzi nadzieję w sercu na nowe życie. Prosimy Cię, daj nam tak niezłomną nadzieję, abyśmy potrafili umacniać  ten Chrystusowy Kościół i cieszyć się jego i naszym duchowym odrodzeniem. Amen.

Homilia na III Niedzielę Wielkiego Postu – 12 marca 2023 r.

„Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety”.
Kim była kobieta z dzisiejszej Ewangelii? Nie wiemy o niej zbyt wiele, ale fakt, że miała wielu mężów, może świadczyć o tym, że albo prowadziła życie bardzo rozwiązłe, albo po prostu szukała szczęścia i nie mogła go znaleźć. Była osobą samotną, której życie było poplątane. Samarytanka przeżyła sporo i „zaliczyła” kilka rozczarowujących „miłosnych przygód”. Wtrąciły ją one w opłakany stan. Doszło do tego, że nawet po zwykłą wodę chodziła do studni wtedy, gdy nie było tam innych kobiet z miasteczka. Bała się ich spojrzeń i osądów. I oto dla kogoś takiego jak ona zaczął się nowy rozdział życia. Sprawił to Jezus, który  ma prozaiczny  powód – chce ugasić pragnienie, dlatego woła: „Daj Mi pić!”
Kobieta delikatnie stawia opór, nawiązując do relacji jakie panowały między Żydami a Samarytanami: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?”  Te słowa to swoistego rodzaju zaczepka – ona zachowuje dystans, bo nie zna Jezusa, ale podświadomie jest ciekawa Jego odpowiedzi.
Czuła się przybita i zagubiona; a Jezus pojawił się w punkt – w odpowiednim momencie jej życia i subtelnie nawiązując do jej źle ustawionego pragnienia miłości, otwarł ją na miłość prawdziwą; miłość, której źródłem jest sam Bóg.
Św. Ojciec Pio mówił często: „Wszystko jest grą miłości. Tak, z punktu widzenia Boga i Jego świętych, wszystko jest grą miłości. Bogu zawsze chodzi o miłość; by ją zaofiarować i pobudzić do wzajemności”.
Dziś otrzymujemy jasny komunikat od Zbawiciela: Jezus mnie kocha i z miłości oddaje za mnie swoje życie, abyśmy nie umarli z pragnienia. Chrystus daje konkretną wskazówkę, jak dojść do źródła wody żywej: „Miłosierdzia pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” Mamy najwspanialszy dar pozostawiony przez Jezusa – sakrament pojednania, gdzie jest żywe źródło bezmiaru Bożego Miłosierdzia, który otwiera serca na nasze pragnienia. O tym pisze właśnie Św. Paweł:Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdy jeszcze byliśmy bezsilni. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami”.
Zastanówmy się: czy patrząc na postać Samarytanki, nie dostrzegamy w niej podobieństwa do siebie? Przecież wszyscy – jak tu jesteśmy –pragniemy miłości drugiej osoby, a często znajdujemy rozczarowanie i samotność. Pragniemy dobra i szczęścia dla samych siebie i dla naszych bliskich, a czynimy zło, które przynosi chaos i niepewność, ranimy innych zadając im, a także sobie ból i  cierpienie. Pragniemy zaspokoić nasze pragnienie wodą tego świata. Kuszą nas: duże pieniądze, luksusowe warunki życia, przelotne romanse, pornografia, ciągłe imprezowanie pod pozorem tzw. integracji, szukanie rozwiązania problemów w alkoholu, narkotykach, czy innych używkach, szukanie przyjaźni czy przelotnych znajomości w mediach społecznościowych, błyszczenie wyglądem, sukcesem i stylem życia. Czy to takie złe, że przez chwilę chcemy poczuć się jak gwiazdy kina, show biznesu, celebryci – którzy np. za kilka godzin pojawią się na słynnym dywanie Gali Rozdania Oscarów. A przecież wiemy, że to jest jaskinia próżności, tak wielu z nich umiera w samotności i niezrozumieniu, nie wytrzymuje nerwowo, popełnia samobójstwa, nie potrafiąc zrozumieć, że ich czas się skończył, bo nie wiedzieli kiedy zejść ze sceny niepokonanym?!
To jest woda świata, która nie ugasi pragnienia naszego serca. Czy czujemy to? Czy wierzymy Jezusowi, który mówi do Samarytanki: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić!, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”.
Katechizm KK nawiązując do wydarzenia przy studni Jakuba, mówi o dokonującym się cudzie modlitwy, czyli o czymś, co jest w tym życiu najgłębsze i najwznioślejsze: „«O, gdybyś znała dar Boży!» (J 4,10). Cud modlitwy objawia się właśnie tam, przy studni, do której przychodzimy – jak Samarytanka –  szukać naszej wody: tam Chrystus wychodzi na spotkanie każdej ludzkiej istoty; On pierwszy nas szuka i to On prosi, by dać Mu pić. Jezus odczuwa pragnienie, Jego prośba pochodzi z głębokości Boga, który nas pragnie. Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bo Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli”.
To zdjęcie obiegło cały świat w internecie –
autentyczna postawa chłopca na modlitwie, sprawiła, że jego wierny pies chciał naśladować swego pana.
Modlitwa ma wypływać z mojego wnętrza: postawę prawdziwej autentycznej modlitwy mamy wtedy, kiedy jesteśmy skupieni, wyciszeni, skoncentrowani i nastawieni na prawdziwą rozmowę z Bogiem, kiedy mamy czas dla Niego – kiedy potrafimy się oderwać od zajęć, od telefonu, od komputera, od wciągających seriali – i poświęcić czas dla niego. Ile czasu spędzamy każdego dnia dla modlitwie – i dlaczego tak mało? Czy w tej otaczającej nas rzeczywistości, kiedy mamy widmo zła grzechu, przemocy, rozwiązłości, wojny, nienawiści, niszczenia i deptania ideałów i autorytetów jest jakieś rozwiązanie? Jest nią żywa woda – moja osobista modlitwa – żywa woda, która zaspokaja moje pragnienie miłości i pokoju. I znowu wracamy do Św. Ojca Pio, który podkreślał, że tylko świadomość bliskości Boga na modlitwie pomoże nam przetrwać najtrudniejsze czasy: „Choćby cały świat wywrócił się do góry nogami, choćby ciemności ogarnęły wszystko; nic nie powinno napawać twej duszy niepokojem, gdyż Bóg jest z tobą”.
Prośmy o to, abyśmy stale o tym pamiętali:
Boże, Ty pragniesz czcicieli, którzy będą Cię wielbili w Duchu i prawdzie. Niech Duch Święty pouczy mnie, jak stanąć w prawdzie o samym sobie, bym nie udawał lepszego ani gorszego niż w rzeczywistości jestem. Ale przez modlitwę – rozmowę z tobą potrafił zaspokoić moje duchowe pragnienie. Amen.