Homilia na XVI Niedzielę zwykłą 17 lipca 2016

Dzisiejsza Ewangelia opisuje, jak dwie siostry: Marta i Maria przyjmują Chrystusa w swoim domu. Jedna z sióstr – Marta uwija się koło rozmaitych posług. Marta jest zaniepokojona o to, aby posiłek był pięknie podany, dlatego krząta się po domu  z pośpiechem. Widząc, że sama nie daje rady, zirytowana zwraca uwagę gościowi – czyli Jezusowi: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
Tymczasem Jezus ją zaskakuje, kiedy mówi: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Słowa Chrystusa, wypowiedziane do Marty, odnoszą się także do nas. My podobnie jak Marta, pani domu, tak troszczymy się i niepokoimy o wiele spraw, że nie dostrzegamy tego co najważniejsze, skupiając się na kuchni i stole. Jesteśmy czasami tak zaangażowani w naszą aktywność, że nie wiemy już, po co i dla kogo żyjemy. Jesteśmy tak zajęci zdobywaniem rzeczy, które można kupić za pieniądze, że zapominamy o takich rzeczach, których za pieniądze kupić się nie da! Niejednokrotnie chorujemy od trosk, zmartwień, zabiegania, zapracowania; zapominając, że ciągła krzątanina i praca nie wypełnią nas bez reszty. Papież Św. Jan XXIII napisał kiedyś: „Moje zmartwienia nie mogą wyjść poza ten dzień; o jutrze pomyśli Opatrzność”.
„Druga siostra – Maria, podeszła i usiadła blisko Jezusa”. Maria zachowała się jak rasowa uczennica Pańska; umiała zatrzymać się, usiąść u stóp Jezusa i posłuchać, co On – Boski Syn ma nam do powiedzenia. Bo najważniejsze jest spotkanie z Jezusem, przebywanie w Jego obecności, radość ze spotkania z Nim, a przez to udzielanie Mu jak najlepszej gościnności. Każdy z nas, jak ewangeliczna Maria, powinien znaleźć czas dla swej duszy: czas na modlitwę, czas na czytanie Pisma Św., czas na dobre, pełne skupienia uczestnictwo we Mszy Św., czas na czytanie dobrych książek, czasopism, czas na spotkania z najbliższymi w gronie rodziny czy przyjaciół. Czy potrafimy znaleźć na to czas w każdą niedzielę, w czasie wakacji i urlopów?!
Pełny chrześcijanin – to ten, który potrafi połączyć w sobie harmonijnie postawę Marty i Marii modlitwę z pracą. Jak zatem praktycznie możemy połączyć w naszym życiu te dwie postawy?!
Młody zakonnik miał wątpliwości, dotyczące reguły zakonu benedyktyńskiego, opartej na słowach: „ORA ET LABORA – MÓDL SIĘ I PRACUJ”.
Dlatego poprosił opata o wytłumaczenie mu znaczenia tych słów. Opat zaprosił zakonnika na mały rejs łodzią po jeziorze. Przełożony rozpoczął wiosłowanie, używając jednego, prawego wiosła. W rezultacie łódka nie płynęła do przodu, tyko zaczęła zataczać koło na jeziorze.
Młody zakonnik ośmielił się zwrócić uwagę opatowi:
Ojcze, jeśli nie użyjemy obydwu wioseł, to nigdzie nie dopłyniemy!
– Masz rację synu. Prawym wiosłem jest modlitwa, a lewym praca. Dopóki nie użyjesz ich obu równolegle, z tą samą siłą, nic nie zyskasz i będziesz się kręcił tylko wokół samego siebie.
Prośmy gorąco, abyśmy umiejętnie łączyli postawę naszej codziennej pracy z naszą modlitwą i kontaktem z Bogiem, abyśmy umieli być jak Marta i Maria na co dzień:
Panie Jezu Chryste, przychodzisz do mnie, abym mógł „skosztować, jak dobry jest Pan”. Zostawiam moją codzienną krzątaninę, która niepotrzebnie oddala mnie od Ciebie, i wybieram to, co lepsze. Naucz mnie w ciszy łączyć się duchowo z Tobą, abym ciągle doświadczał twojej obecności w moim życiu. Amen.

Homilia na XIV Niedzielę zwykłą – 3 lipca 2016

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

Pan Jezus ma pełną świadomość, że potrzeba wielu głosicieli słowa Bożego.

Dlatego sam wyznacza jeszcze siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysyła ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam zamierza przyjść. Dzisiaj także potrzeba ludzi, którzy będą świadkami wiary, znakiem sprzeciwu dla innych. Ci którzy wyjeżdżają na rekolekcje wakacyjne, którzy będą wędrować w Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, ci którzy wybierają się na ŚDM w Krakowie – szczególnie są zaproszeni do żywego przekazu wiary i dawania świadectwa innym. Ale także my wszyscy, powinniśmy pamiętać w czasie wakacji i urlopów, że naszą postawą i chrześcijańskim zachowaniem jesteśmy żywymi świadkami wiary i zarazem obrońcami tradycji i kultury chrześcijańskiej, wszędzie tam gdzie nas Pan Bóg postawi. Bo jak mówi Papież Franciszek: „Wszystko przemija, a tylko Bóg pozostaje…” „Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki”.

Jezus doskonale wie, że nie jest to łatwa misja głoszenia. Tak wielu będzie z nich wyszydzonych i wyśmianych, tak wielu odejdzie i ucieknie, tak wielu będzie prześladowanych z powodu głoszenia Dobrej Nowiny – wielu przyprawią o śmierć. I tak jest do dziś. Dlaczego ludzie wycofują się z misji głoszenia?! Bo wstydzą się wiary, bo boją się odpowiedzialności za nią, bo nie rozumieją do końca, dlaczego mają być wyszydzeni, dlaczego mają znosić urągania i prześladowania za to, że są chrześcijanami, dlaczego mają ponosić męczeńską śmierć /bo tylu ludzi ginie każdego dnia na kuli ziemskiej za Chrystusa/. Tymczasem, jak podkreśla to Św. Paweł w Liście do Galatów, Krzyż Chrystusa ma być chlubą dla wszystkich chrześcijan: „Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”. Skoro Jezus oddał za nas życie na krzyżu, nie ma większego powodu do chluby i dumy. Skoro chlubimy się, że jesteśmy Polakami, po ostatnich poczynaniach naszych piłkarzy na Euro, to tym bardziej powinniśmy się chlubić z tego, że Jezus jest naszym Jedynym Panem i Zbawicielem. Papież Franciszek zapisał na Twitterze piękną myśl: „Jezus zawsze nas kocha, aż do końca, bez granic i bez miary. I kocha nas wszystkich, tak iż każdy z nas może powiedzieć: <<Za mnie oddał życie>>. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi”. Tak mają mówić uczniowie przychodzący do nowego miejsca. Apostoł to inaczej Niosący pokój. Pokój jest tym, co Chrystus przyniósł nam w darze. Jest to pojednanie z Bogiem. Odtąd człowiek, który spotkał Chrystusa, jest obdarzony pokojem. Pokojem, który sprawia, że możemy prawdziwie się radować jest Pokój Królestwa Bożego.

Na pewno spotykamy ludzi, którzy potrzebują naszego dobrego słowa, prostego pocieszania, życzliwości czy uśmiechu, czasami jedynie przyjacielskiego spojrzenia. Czy jednak o tym pamiętamy? Czy jesteśmy życzliwie nastawieni do każdego człowieka? To jest okazja do tego, abyśmy i my dzielili się pokojem, którym możemy obdarzać innych i mieć przez to pełną radość chrześcijańską. Prośmy o to gorąco w czasie tego rozważania:

Panie, Ty jesteś naszym pokojem i dzięki Tobie możemy cieszyć się wolnością dzieci Bożych. Bądź uwielbiony, Książe Pokoju, i daj nam moc, abyśmy stali się Twymi radosnymi apostołami. Naucz nas postawy wierności, abyśmy potrafili niezłomnie trwać na drodze wiary i głosić prawdę, że Ty jesteś Zbawicielem Świata i Naszą Największą Miłością. Amen.

Homilia na XIII Niedzielę zwykłą – 26 czerwca 2016

„Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy”
Podróż Jezusa do Jerozolimy, a więc ku męce i śmierci, rozpoczęła się, gdy nadchodził czas, kiedy miał być zabrany z tego świata. Jezus doskonale wie co go czeka. Dlatego idzie On z wielką stanowczością i determinacją, posłuszny woli Ojca, gotowy do złożenia ofiary krzyża.
W życiu człowieka jest taki moment, gdy kończy się czas namysłu i trzeba podjąć konkretną decyzję – wyruszyć w daną drogę, od której nie ma odwrotu. Wóz, albo przewóz.
Taka postawa powinna cechować wszystkich, którzy idą za głosem Chrystusa.
Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”.
Jezusowi chodzi o radykalizm wiary, ale nie o „chory radykalizm”, nacechowany zemstą i mściwością, a taki reprezentują uczniowie i bracia: Jakub i Jan – nie na darmo nazwani przydomkiem „Boanerges” czyli Synowie Gromu.  Nie dziwi nas, że Jezus ich zgromił i zabronił im. Gorliwość jest piękną cechą. Ale zapalczywość, urażona duma czy chęć rewanżu mogą stroić się w piórka gorliwości, ale to tylko pozory. Pomyślmy kiedy jesteśmy synami gromu, jak reagujemy, gdy ktoś nie podziela naszych planów, ambicji czy słusznych zamiarów? Czy torując drogę Jezusowi w naszym świecie pamiętamy, że logika Jego krzyża jest zupełnie inna niż logika miecza?! Jezus już na początku swojej drogi pokazuje, że przynosi inny ogień. Nie ten, który pożera, niszczy i karze, lecz ten, który oczyszcza i przemienia. Jest to ogień Bożej miłości, który sprawia, że w człowieku dokonuje się gruntowna przemiana. Rozpalenie tego ognia dokonało się na krzyżu. Teraz płonie on na ołtarzu, kiedy jest sprawowana Eucharystia.
„<<Pójdź za Mną>>. Ten zaś odpowiedział: ”Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Odparł mu: <<Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś Królestwo Boże>>”.
Prawdziwy uczeń Chrystusa musi umieć podejmować decyzje, musi zawsze wybierać. Jezus nie przekreśla obowiązku pochowania zmarłych; celowo używa tej przesady, żeby podkreślić jak ważne jest pójście za Jego głosem i jego nauką. Czasem potrzebne jest postawienie pewnych spraw na ostrzu noża, pozostawienie ich, bo inaczej człowiek, który w gąszczu spraw nie potrafi się od nich oderwać, zapomina o swoich duchowych obowiązkach i potrafi się sam tak zamotać, jak mucha w pajęczej sieci – Radykalizm wiary – zostaw to i pójdź za mną – czyli wybieraj to co ważniejsze i pożyteczne dla twego duchowego dobra.
„<<Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz>>. Jezus mu odpowiedział: <<Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć>>”.
To zdanie kryje swoistą skargę samego Boga, który doświadcza samotności i bezdomności ·w ludzkim świecie. Trzeba często porzucić wszystko, aby iść za Jezusem i narazić się na niezrozumienie w otaczającym nas środowisku. Kto idzie za Jezusem, musi być świadomy tego, że często godzi się na bycie samotnym z Samotnym i opuszczonym z Opuszczonym.
Prośmy Jezusa, abyśmy nie bali się radykalnych postaw w naszym życiu, ale zawsze chcieli Mu
z wiarą służyć:
Chryste, wyruszasz w drogę do Jerozolimy. Od początku jest ona rozjaśniona ogniem Twojej miłości. Niech on rozpali me serce, abym nie ociągał się, lecz chętnie i wiernie szedł za Tobą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na XII Niedzielę zwykłą – 19 czerwca 2016

„Za kogo uważają Mnie tłumy?”
Jezus robi wśród swoich uczniów tzw. sondaż badania opinii publicznej „Kim jestem?”
On wie kim jest naprawdę, ale chce zobaczyć, czy inni potrafią go rozpoznać?! Kiedy mi na kimś zależy, wtedy pytam: „Kim jestem dla ciebie, co dla ciebie znaczę?!” Być prawdziwym chrześcijaninem oznacza rozpoznać, kim jest naprawdę Jezus?! Uznać w nim osobiście Boga i Zbawcę czyli tego, który wyzwala mnie od zła i daje nowe życie.
Oni odpowiedzieli: <<Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał>>”.
Wynik sondy nie jest jednoznaczny – są różne opinie.
Te opinie choć są skrajnie różne, to jednak idą w dobrą stronę, bo przecież Jan Chrzciciel, Eliasz czy prorocy to są ludzie wybrani przez Boga, Jego wysłańcy obdarzeni mocą słowa i czynienia znaków w Jego imię. Te odpowiedzi wskazują, że ludzie widzą w nim działanie Boże. To już dużo, ale wciąż za mało, aby zrozumieć,  że Jezus jest kimś więcej.
„<<A wy, za kogo Mnie uważacie ?>>. Piotr odpowiedział: <<Za Mesjasza Bożego>>.
Piotr to nie tylko brat Andrzeja Apostoła i historyczna postać rybaka.  Piotr to również człowiek niezłomny, świadek wiary, wzór prawdziwego ucznia Pańskiego. Każdy z nas powinien odnaleźć w Nim drogę prawdy i wiary. Prawdziwym uczniem zostaje ten kto odkrywa w Jezusie Mesjasza – czyli wierzy w to że On jest prawdziwym wysłannikiem samego Boga – Synem Bożym, przez niego namaszczonym.
Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili”.
Wolter,
filozof okresu oświecenia, powiedział, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz, a ten odwdzięczył Mu się tym samym. To prawda, bo my mamy różny obraz Boga – Bóg jest przez nas, różnie postrzegany. Często bywa to jednak obraz bardzo wypaczony.
Prawdziwy Bóg objawiony w Chrystusie objawia się jako Syn Człowieczy, który musi wiele wycierpieć i zostanie zabity. Dlatego Jezus mówi wyraźnie: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Do tego, żeby się nie buntować przeciw krzyżowi, tylko podjąć go mężnie, jest potrzebna wiara.
Słynny kompozytor niemiecki, Ludwig van Beethoven  /który stracił słuch, ale nie stracił wiary i z pokorą dźwigał swoje cierpienie/ napisał kiedyś: „Krzyże w życiu pełnią taką samą rolę, jak krzyżyki w muzyce – na pięciolinii – podwyższają!”.
Jezus stawia przed nami jedno z najtrudniejszych wymagań, dźwiganie krzyża czyli przyjęcie cierpienia w życiu i pełna akceptacja doświadczeń, które na mnie spadają.
To jest droga do poznania Boga i Jego miłości do nas wszystkich. To jest tzw. równość wobec Boga i siebie- wobec wszystkich. Wobec tego nie można pozostać obojętnym. Ale człowiek ma w sobie coś takiego, że próbuje pokazywać tylko swoją wartość i w ten sposób się wywyższać. Albo więc tworzy się fałszywy obraz Boga dla swoich potrzeb, albo bierze się swój codzienny krzyż i wiernie naśladuje się Jezusa.
Znany powieściopisarz i podróżnik, marynista – Joseph Conrad napisał kiedyś: „Tylko praca daje okazję odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamy”. Prośmy gorąco, abyśmy umieli rozpoznawać w Jezusie prawdziwego Boga i abyśmy pełnili Jego misję w swoim życiu podejmując trud cierpienia i doświadczenia:
Panie Jezu, Ty pytasz mnie, za kogo Cię uważam, a ja tak często bezradnie szukam odpowiedzi.
Z wiarą patrzę na Ciebie i pragnę zawsze pamiętać, że jesteś Chrystusem Bożym, który z miłości umarł za mnie. Chcę Cię przyjąć jako Pana i Zbawiciela i uwierzyć w Twoją Zbawczą Miłość. Amen.

Homilia na XI Niedzielę zwykłą – 12 czerwca 2016

„Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”

W pierwszym czytaniu słyszymy dziś historię króla Dawida, najpotężniejszego z królów izraelskich, który wydawał się „władcą wręcz idealnym”. Ta historia pokazuje, że takim nie był – jest opisem jego wielkiego grzechu. Jego wielkość polegała na tym, że potrafił uznać swoją winę i powiedzieć: „Zgrzeszyłem wobec Pana!” Dlatego otrzymuje przebaczenie w słowach odważnego proroka Natana: „Pan odpuszcza ci też twój grzech – nie umrzesz!” Natan, który mówi do Dawida: „Królu, to ty jesteś tym złym człowiekiem”, jest uosobieniem spowiednika, który potrafi z wiarą i odwagą upomnieć penitenta, świadomy również tego, że sam jest grzesznikiem i także potrzebuje łaski nawrócenia. W krajach, w których kapłani przestali się spowiadać, także zanikła spowiedź!  Dlatego papież Franciszek ogłosił Rok Miłosierdzia, aby wlał nadzieję, że konfesjonały na nowo ożyją /w dużych miastach „noc konfesjonałów”/.

Niejako idąc tą linią św. Paweł pisze w Liście do Galatów, że: „Jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę w Chrystusa”. Apostoł Narodów tym samym wyraźnie świadczy, że ten kto cieszy się na nowo życiem Jezusa, w swoim wnętrzu doznaje szczególnej łaski od Pana. Jest to wielka eksplozja tej łaski.

Ewangelia opisuje historię trzech osób, które zetknęły się ze sobą na drodze: gospodarza domu– faryzeusza Szymona, jawnogrzesznicy oraz samego Jezusa. Faryzeusz, który zaprosił Jezusa na wieczerzę, jest otwarty na to spotkanie. Kiedy jednak widzi dziwne zachowanie kobiety jawnogrzesznej i brak konkretnej postawy Jezusa, zaczyna powątpiewać w Jego boską moc i kwestionować jego autorytet: „Gdyby On był prorokiem wiedziałby, co to za jedna  i jaka to jest ta kobieta, która się go dotyka; ze jest grzesznicą!”  Ile razy pod pozorem domniemanej porządności zachowujemy się podobnie. Ile razy słyszałem takie właśnie teksty: „Ksiądz nie wie kto to jest – to jest straszna rodzina – patologia – ksiądz nie zdaje sobie sprawy, co to za ludzie! Tam nie warto nawet zachodzić”

„Kobieta prowadziła w mieście grzeszne życie!” Kobieta, która znana była ze złego stylu życia, nagle zaczyna mówić do Jezusa gestami. Mową ciała wyraża swoją prawdziwą miłość: stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem”. Jezus to pięknie puentuje słowami: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”. Jawnogrzesznica przy tych gestach, zaczęła doznawać prawdziwego ukojenia w słowach Jezusa. Wreszcie otrzymała miłość za swoją miłość.

Jezus uczy nas, że tak jak do każdego zamka w drzwiach pasuje inny klucz, tak do każdego człowieka trzeba znaleźć – dopasować indywidualny klucz, aby go otworzyć na miłość i prawdę.  Nie można wobec wszystkich stosować tych samych metod Nowej Ewangelizacji, bo to się staje nudne i miałkie.

Panie Jezu, pragnę szczerych łez pokuty i pełnego oddania się Tobie, aby ugasić w sobie płomienie grzechu. Dlatego z wiarą przychodzę do Twych nóg, klękam i bez słów wyrażam moją miłość. Spraw, aby doświadczał zawsze Twojego przebaczenia, tak jak doświadczyła go kobieta jawnogrzeszna i obym zawsze rozumiał, jak ważne jest Twoje miłosierdzie. Amen.

Homilia na Uroczystość Zesłania Ducha Św. – 15 maja 2016

„I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym,
i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.

     Dzisiejsza liturgia słowa objaśnia to, co się wydarzyło w święto Pięćdziesiątnicy, jako element dzieła Nowego Stworzenia. „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali”. Święty Łukasz w Dziejach Apostolskich podkreśla z jakim wytęsknieniem czekali Apostołowie na obiecanego Parakleta – Ducha Pocieszyciela.

Ten Duch Boży ma moc przemienienia ich sposobu działania i myślenia. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden” Duch Pocieszyciel jest darem indywidualnym skierowanym do każdego z uczniów, ale otrzymanym we wspólnocie, która przez dziesięć kolejnych dni trwa na modlitwie i otrzymuje Jego dary. Jest dynamiczny i sprawia, ze Apostołowie zostają autentycznie przemienieni. Ci zatrwożeni przelęknięci uczniowie, którzy uciekli w wielki Czwartek z Wieczernika, po Zesłaniu Ducha Św. otwierają drzwi i głoszą Ewangelię z odwagą i wiarą, w darze obcych języków, tak że rozumieją ich przybysze z innych narodów. Z pośród 12 Apostołów tylko jeden – Św. Jan umiera śmiercią naturalną wygnany na wyspę Patmos, pozostałych 11 umiera śmiercią męczeńską. To Duch Św. przemienił ich i sprawił, że z tak wielką determinacją głosili Słowo Boże po całym świecie.

Ten Duch Święty staje się także  źródłem jedności chrześcijan Podkreśla to wyraźnie Św. Paweł w drugim czytaniu, który pisze:  „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch”. Dzięki mocy Ducha Św. jest możliwa jedność w różnorodności darów i charyzmatów, które każdy ochrzczony może otrzymać. Ewangelia podkreśla gest Jezusa, który ukazując się Apostołom, tchnął na nich jest to ten sam gest, który wykonał Bóg przy stworzeniu człowieka, gdy tchnął w jego nozdrza tchnienie życia. Przyjście zmartwychwstałego Jezusa do Apostołów przypomina spotkanie eucharystyczne. Najpierw wchodzi On do wewnątrz i staje pośrodku, pozdrawiając uczniów słowami: Pokój wam. Podobnie czyni kapłan na początku Mszy św. Później wskazuje na siebie, na swoje rany, a więc objawia się w konkretnych znakach. W ten sposób daje się poprzez nie poznać. Tak samo my Go poznajemy w przełamanym Chlebie, który jest Jego Ciałem. Na koniec Jezus posyła swoich uczniów, aby w mocy Ducha Świętego objawili światu Bożą miłość, która jest silniejsza niż ludzki grzech: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

Ten Duch Boży działa przez widzialne znaki – pamiętna modlitwa na placu Zwycięstwa Jana Pawła II w 1979 roku: „Niech zstąpi Duch twój i odnowi oblicze ziemi!” a 10 lat później dokonuje się całkowita transformacja w naszej Ojczyźnie. Działanie Ducha Św. podobne jest do jazdy w samochodzie rajdowym: Kierowca – Pilottylko zgrany team dojeżdża z powodzeniem do METY!

Dzisiaj, kiedy w Kościele radujemy się Uroczystością Zesłania Ducha Świętego, módlmy się wspólnie  o światło i moc Ducha Świętego dla nas wszystkich słowami modlitwy  Św. Jana Pawła II:

Duchu Święty, proszę Cię o dar Mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych, o dar Rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej,
o dar Umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar Rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar Męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar Pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar Bojaźni Bożej, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać. 
Panie, Ty swoim słowem dokonujesz przemiany w moim sercu, które odradza się do nowego życia. Niech Duch Święty, który tego dokonał i rozpoczął dobre działanie, zamieszka w mnie. Amen.

Homilia na IV Niedzielę Wielkanocną

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

Jako wspólnota Kościoła w Polsce wielbimy Boga za dar wiary, przekazany naszym przodkom wraz z sakramentem chrztu, przyjętym przez księcia Mieszka I w 966 roku.

Chcemy być wierni zobowiązaniom, które z tego faktu wypływają. Dlatego włączamy się w to wielkie dziękczynienie Kościoła w Polsce z racji Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski, bo nie sposób wykreślić i zapomnieć tego, że u początków zrębu tzw. państwowości polskiej był Chrystusowy Kościół, który jak Maryja pod krzyżem Jezusa towarzyszy nieustannie naszej Ojczyźnie na przestrzeni dziejów. „Gdzie chrzest, tam nadzieja” – te słowa towarzyszą nam w Roku Jubileuszowym. Ta nadzieja ma nam towarzyszyć, kiedy będziemy chcieli na nowo przeżywać prawdziwą wiosnę Kościoła – na fundamencie naszej wiary /odnawiając obietnice chrzcielne/.

Dziś słyszymy słowa Jezusa:Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je”.

Obraz Dobrego Pasterza ukazuje charakter więzi łączącej nas z Jezusem. Już nawet zwierzęta są w stanie rozpoznać glos swego pana, właściciela i opiekuna. Dziecko w łonie matki noszone pod sercem rozpoznaje głos swojej mamy, swego ojca i odpowiednią postawą, ruchem daje znaki, że słyszy.  Tymczasem na ziemi ludzie nie potrafią, albo bardziej nie chcą słuchać, toczą potyczki na słowa, na argumenty, wykrzykują swoje racje, wzajemnie się obrażają i tak powstaje jeden wielki chaos, zamieszanie i niezrozumienie – Wieża Babel XXI wieku. Brak kultury słowa w mediach powoduje, że takiej postawy uczą się dzieci i młodzież. Dorośli nie słuchają dorosłych, dzieci nie słuchają rodziców, dziadków, uczniowie nie słuchają nauczycieli. Nie umiemy słuchać siebie, a czy zatem potrafimy słuchać głosu Chrystusa?   Jak jest moja więź z Jezusem Dobrym Pasterzem? Czy godzę się na status bycia owcą, którą w pełni opiekuje się Jezus Dobry Pasterz?

„Idą one za mną i Ja daję im życie wieczne”.

Wiara jest ciągłym, żmudnym podążaniem za Jezusem, za Jego głosem w stronę życia. Usłyszeć głos – to jedna strona medalu, a pójść za nim – to druga strona medalu. Pasterz nigdy nie prowadzi owiec na smyczy, na łańcuchu. Owca idzie dobrowolnie – zna jego glos i podąża za nim w pełni mu ufając. To jest totalna wolność! Tak naprawdę najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca nie jest wcale niezależność, ale przynależność do kogoś. To jest prawdziwa wolność, bo życie rodzi się z prawdziwego zjednoczenia z kimś w miłości, a nie w samotności.

„Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”.

Ręce Jezusa Dobrego Pasterza dają pokój, miłość i wolność. To są ramiona, które obejmują i przytulają do siebie poranione owce. Bo tak naprawdę gdzieś podświadomie szukamy Miłości, która jest wieczna. Kiedy człowiek odkrywa, że słuchał złych doradców, czy naśladował głupie wzorce, bardzo często nie chce się do tego przyznać i idzie w zaparte, przekonując cały świat, że dokonywał słusznych wyborów. A Jezus zaprasza nas do refleksji nad tym, za kim tak naprawdę idziemy, jakimi ideami kierujemy się w naszym życiu, kto jest dla nas prawdziwym autorytetem? Kto jest naszym pasterzem? /Świadectwo kapłana, który był piątym dzieckiem w rodzinie – namawiano jego matkę – usuń, po co ci zagrożenie życia; a potem powikłania przy porodzie – cudem urodzony syn po kilkunastu latach wybrał drogę powołania kapłańskiego/.
Dziękuję Ci Mamo za to, że mnie wtedy urodziłaś!

Ewangelię trzeba umieć odpowiedni dobrze zrozumieć i odczytać. Trzeba ją odczytać nie tylko w kluczu: <JA OWCA>, ale i w kluczu: <JA PASTERZ>. Mamy pełnić tę posługę pasterską wobec naszych rodzin, wobec naszych małżeństw, wobec naszych dzieci. Nie niszcząc i nie ograniczając wolności, mamy innych chronić przed złem, zatroskani i odpowiedzialni za swoich bliskich! Rodzic – Dobry Pasterz wie, czy jego dziecko się modli, czy chodzi do kościoła, czy chodzi na spotkania formacyjne przed bierzmowaniem, czy robi I piątki miesiąca po I Komunii Św. – bo najczęściej jest razem z tym dzieckiem – bo mu towarzyszy… Kiedy nasze dzieci wyjeżdżają na kolonie, na wycieczki, potrafimy sprawdzić wszystko: stan techniczny pojazdu, noclegi, tachograf, czy kierowca jest trzeźwy, czy nie jest zmęczony; ale kiedy nasze dzieci wyjeżdżają, czy potrafimy się zatroszczyć o to, żeby były w niedzielę na Mszy Św., u spowiedzi, na I piątki miesiąca – mamy taki obowiązek, ale też i prawo oraz przywilej, możemy to wymóc na opiekunach i wychowawcach – o tę wolność religijną walczyliśmy przez tyle lat. /przykład turystów przyjeżdżających z Polski/.

Dziś w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczynamy Dzień Modlitw o Powołania kapłańskie i zakonne. Ci którzy mają na co dzień kapłanów i korzystają z ich posługi, nie doceniają tego co mają /przykład o kapłanie w Kazachstanie, który przybył na parafię po blisko 30 latach nieobecności księdza/.

Seminaria duchowne odnotowały w ciągu ostatniego roku o 10% spadek liczby powołań do kapłaństwa, a na pierwszy rok zgłosiło się do nich aż o 25 % mniej kandydatów. Powodów jest wiele: tendencja do szybkich zmian, sekularyzacja /zeświecczenie/, sytuacje nagłaśniane przez media… Kapłaństwo, zakon to jest niestety grupa podwyższonego ryzyka – bardzo łatwo wyjść na świecznik, ale można łatwo z niego spaść…

Ta rzeczywistość powoduje, że ludzie młodzi, mający mniejszą odporność psychiczną, boją się podejmowania odpowiedzialnych decyzji na całe życie… Wyrazem tego jest również niespotykany na tę skalę fenomen wolnych związków /brak dojrzałej odpowiedzialności za małżeństwo/.

Panie Dobry Pasterzu, ześlij mi łaskę kroczenia za Tobą, abym potrafił odrzucić pokusy łatwych i egoistycznie nastawionych ideologii Umocnij w posłudze Dobrego Pasterza nas wszystkich abyśmy potrafili dawać młodemu pokoleniu przykład wiary. Prosimy Cię panie daj łaskę powołania tym, którzy ochotnie na nie odpowiedzą, a tym którzy wybrali tę drogę, daj łaskę wytrwania. Amen.

Homilia na III Niedzielę Wielkanocną

„Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiesz że Cię kocham!”

Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii podejmują zadanie pójścia za Piotrem, który mówi: „Idę łowić ryby”. Są gotowi są do współpracy dlatego mówią: „Idziemy z Tobą!”.

Uczniowie Jezusa wypływają na Morze Galilejskie. Z jednej strony jako wytrawni rybacy znają swój zawód, znają jezioro. Ale wody jeziora, a do tego jest noc sprawiają, że podejmują zadanie, które nie jest łatwe. Podobnie w naszym życiu. Każdego dnia podejmujemy nasze obowiązki, które staramy się wypełniać sumiennie i uczciwie, bo czujemy, że takie jest nasze powołanie. Także w sferze religijnej zabiegamy o to, aby znaleźć czas dla Boga, na modlitwę i sakramenty, na słuchanie czy lekturę Bożego Słowa. Ale przychodzą realne przeciwności i przeszkody. I wtedy stajemy się podobni do Apostołów.  Z jednej strony zatem ambitne zadanie, z drugiej realizm otaczającego ich świata.

„Tej nocy nic nie złowili”

Uczniowie wiedzieli jak łowić ryby, czynili to niejednokrotnie i z sukcesem. Jednak „tej nocy nic nie złowili”. Ich trud nie przyniósł żadnych efektów – sieć pozostaje pusta.  Jak bardzo musieli czuć się zawiedzeni, rozczarowani, zniechęceni. Ile razy i my przeżywamy takie życiowe sytuacje. Staramy się, zabiegamy o wiele spraw, wydaje nam się, że wszystko czynimy jak należy, a jednak nie ma owoców naszych wysiłków, a przynajmniej my ich nie widzimy. Zapominamy, że wszystko od nas nie zależy.

„Zarzućcie sieć po prawej stronie”

Kiedy zmartwychwstały Jezus pojawił się na brzegu Jeziora Galilejskiego, uczniowie nie rozpoznali Go. Nagle nieznajomy z brzegu zwraca się do uczniów z konkretnym poleceniem: „Zarzućcie sieć po prawej stronie”. Logika i doświadczenie zawodowe kazały im zignorować polecenie Jezusa. Wiedzieli, że zarzucenie sieci po prawej stronie może spowodować jej zaplątanie lub uszkodzenie, a także utratę sterowności łodzi i jej wywrócenie. Jednak bez słowa posłusznie zarzucają sieć i staje się rzecz nadzwyczajna: „z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć”. Obfity połów jest możliwy dzięki posłuszeństwu Jezusowi. Możemy być tak skoncentrowanymi na sobie, że nie dostrzegamy obecności Chrystusa w naszym życiu.  Jednak posłuszeństwo Jezusowi i Jego Słowu może przynieść właściwe efekty. Ono rodzi się ze słuchania tego Słowa, przyjmowania, rozpoznawania głosu Jezusa w tym świecie. I tak okazując posłuszeństwo Jezusowi dajemy świadectwo życia i wiary.

„To jest Pan!”

To zdarzenie pozwoliło Janowi rozpoznać Nieznajomego z brzegu Jeziora Galilejskiego. Dlatego mówi do pozostałych: „To jest Pan”. Jest to wyznanie wiary w zmartwychwstałego Chrystusa. Termin „Kyrios” /Pan/ był greckim odpowiednikiem Imienia Bożego. Wcześniej w Ewangelii czytamy, że umiłowany uczeń Jan, kiedy zobaczył pusty grób Jezusa, „ujrzał i uwierzył”. A zatem wiara, że Pan prawdziwie zmartwychwstał, uzdolniła go do rozpoznania obecności Jezusa w znakach i cudach, które czyni Zmartwychwstały. Co nam dzisiaj Chrystus przypomina? Wiara w to, że On prawdziwie zmartwychwstał jest gwarancją umiejętności rozpoznawania Jego obecności w świecie i w naszym życiu.

„Chodźcie, posilcie się!”

Jezus przygotowuje posiłek dla swoich uczniów. Oni już wiedzą kim On jest, dlatego nie ośmielą się o nic Go pytać. Ale Jezus pragnie sprawdzić ich wiarę i a zwłaszcza u jednego z nich. Dlatego po śniadaniu stawia Piotrowi pytanie o miłość: Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? To jest swoisty egzamin z miłości do Jezusa.  Kiedy pyta raz – w porządku. Ale kiedy to pytanie powtarza po raz drugi i trzeci?! Zasmucił się Piotr, że go po raz trzeci zapytał: Czy miłujesz mnie?! – dlatego, że przypomniał sobie swoją niewierność i trzykrotne zaparcie się Jezusa na dziedzińcu arcykapłana. Ale z pokorą odpowiada: „Panie ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię kocham!” Prawdziwie rozpoznać Jezusa może tylko ten, kto Go miłuje. Kto jest otwarty na miłość do innych, kto nie jest życiowym egoistą w miłości, kto umie przebaczać i prosić o wybaczenie, kto staje z pokorą serca i kto zrobi wszystko aby zasłużyć sobie na Boże Miłosierdzie ten wie na czym polega prawdziwa miłość!

Nie sposób przejść obojętnie obok kolejnej już VI rocznicy katastrofy lotniczej, która miała miejsce pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób – polska elita. Te pierwsze DWA TYGODNIE po katastrofie, udokumentowane w mediach, stały się lekcją wychowania obywatelskiego i wielkim egzaminem miłości do Boga, Ojczyzny i ludzi. Tragedia nas Polaków zjednoczyła. Nagle społeczeństwo polskie odkryło, że podstawą naszego istnienia i działania jest tożsamość narodowa i chrześcijańska, pamięć dla historii narodu i sumienie obywatelskie, które umie właściwie wybierać i rozróżniać między dobrem a złem. Ówczesny Przewodniczący KEP mówił wtedy: „Jako chrześcijanie musimy spojrzeć na naszą narodową tragedię w świetle Zmartwychwstania Chrystusa, którego tajemnicę przeżywamy w liturgii Kościoła. Niech Zwycięzca śmierci, piekła i szatana otworzy bramy swego Miłosierdzia przed tymi, którzy zginęli, niech ukoi ból serca tych, którzy ich opłakują, a zjednoczoną w bólu Ojczyznę niech umacnia w jedności swoim błogosławieństwem”.

Czy to samo możemy powiedzieć po 6 latach, że ta tragedia nas połączyła czy raczej na nowo podzieliła?! Niech to nie będzie kolejna rocznica, którą jak np. rocznicę śmierci papieża obchodzimy co roku – budząc się na chwilę z duchowego letargu. Prośmy, abyśmy umieli zdawać egzamin chrześcijańskiej miłości przed samym Chrystusem:

„Panie Jezu, Ty wiesz jak bardzo Cię kocham! Przyjdź i oczyść mnie ogniem Twojej miłości, abym nauczył się kochać i przebaczać, abym zdobywał się na wyobraźnię miłosierdzia, abym potrafił budować jedność i zgodę w mojej rodzinie i w pracy, aby okazywał miłość, życzliwość i zrozumienie moim braciom i siostrom, abym stał się prawdziwym świadkiem Twojej zwycięskiej, zmartwychwstałej miłości! Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz że Cię kocham!” Amen.

Homilia na Święto Miłosierdzia Bożego

„Uwierzyłeś Tomaszu, bo mnie ujrzałeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!”

Tomasz chce dotknąć i sprawdzić, a więc doświadczyć realnie pewnego faktu, aby go przyjąć i zaakceptować. W końcu jednak wyznaje z wiarą: „Pan mój i Bóg mój!” Dlaczego? Przestał szukać Jezusa sam! Odnalazł Go wtedy, gdy wrócił do pozostałych uczniów i wszedł ponownie we wspólnotę, która trwała w miłości Boga i była umocniona Duchem Świętym. Jezus objawił się wówczas tak wyraźnie, że Tomasz rozpoznał w Nim już nie tylko Syna, ale i Ojca. Słowa Pan mój i Bóg mój to najlepsza odpowiedź na Jezusowe słowa: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca.

Pan i Bóg stał się odtąd jego Panem i Bogiem. On miłuje każdego nas i do każdego przychodzi. Jeżeli będziemy umieli Go rozpoznać, wtedy staniemy się ludźmi błogosławionymi. Jak mamy zatem w swoim życiu rozpoznawać Jezusa i Jego znaki żywej obecności? Odpowiedzią na to pytanie jest dzisiejszy dzień i to święto – Święto Bożego Miłosierdzia – ustanowione na prośbę samego Jezusa.

To sam Pan Jezus przemówił w widzeniu do św. Faustyny Kowalskiej – wielkiego Apostoła Bożego Miłosierdzia: „Ludzkość nie zazna pokoju, jeśli z ufnością nie zbliży się do Bożego Miłosierdzia. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić…Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia

Misję głoszenia światu Tajemnicy Bożego Miłosierdzia przejął i kontynuował Jan Paweł II. Papież wyraźnie widział, że w świecie uwikłanym w ciągłe spory i nieporozumienia, przez liczne konflikty zbrojne i wojny domowe, niszczonym przez zamachy bombowe i ataki terrorystyczne, jest nieustanna potrzeba zdobywania się na wyobraźnię miłosierdzia, której fundamentem ma być prawdziwy pokój, jedność, przebaczenie i miłość.: Jan Paweł II przewodniczył uroczystościom w 2002 r., nawiązując do swojej wojennej przeszłości, mówił: „Przychodziłem tutaj w czasie okupacji, gdy pracowałem w pobliskim Solvayu. Do dzisiaj pamiętam tę drogę, którą odbywałem codziennie, przychodząc w drewnianych butach. Takie się wtedy nosiło. Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował Bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach? „Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście! To zadanie powierzam wam, drodzy Bracia i Siostry, Kościołowi w Krakowie i w Polsce oraz wszystkim czcicielom Bożego Miłosierdzia: Bądźcie Świadkami Miłosierdzia!”  

Dziś możemy powiedzieć, że w Wigilię Święta Bożego Miłosierdzia 2005 r. ten człowiek w drewniakach pomaszerował prosto w ramiona miłosiernego Boga. Prośmy dziś gorąco o to, abyśmy byli żywymi świadkami Bożego Miłosierdzia i czynili je na co dzień, wobec tych, których spotykamy na własnej drodze:

Chryste, klękam z pokorą przed Tobą i „jak niewierny Tomasz Twych nie szukam ran, lecz wyznaję z wiarą, żeś mój Bóg i Pan. Pomóż wierze mojej, Jezu, łaską swą, ożyw mą nadzieję, rozpal miłość mą”. Amen.

Homilia na 11 rocznicę śmierci Św. Jana Pawła II

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.
Chrystus zmartwychwstały posyła Apostołów na głoszenie Ewangelii. Ale za nim to czyni, to jednak upomina swoich wybrańców. Ewangelista Marek zrelacjonował to wydarzenie, używając bardzo ostrych słów, które są wyrzutem ze strony Jezusa wobec Apostołów – czyli naocznych świadków zmartwychwstania.
Mówi On o niewierze i uporze. Zmartwychwstały Pan nie gani jednak niewiary i zatwardziałości serca apostołów względem siebie, lecz to spotkanie z Nim ma ich napełnić wiarą i ufnością. Moc Ducha Świętego, obiecanego uczniom ma przezwyciężyć w nich niewiarę i uzdolnić do składania świadectwa o Tym, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Opisy spotkań ze Zmartwychwstałym Mają umocnić także naszą wiarę i uczynić nas świadkami tej wielkiej prawdy. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy Jezus nie wyrzucałby i nam niewiary i zatwardziałości serca? Nie możemy milczeć wobec prawdy. Nie możemy nie mówić prawdy, nawet wtedy, kiedy nie podobałaby się innym. Tego nas uczył Jezus Chrystus, tego przez lata uczył nas Św. Jan Paweł II, którego 11 rocznicę śmierci dziś wspominamy.

W niedzielę, 3 kwietnia 2005 roku w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach trwały obchody Święta Miłosierdzia. Jakże wyjątkowe. Dzień wcześniej, w sobotę, 2 kwietnia 2005 roku, o godz. 21.37 Umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do Domu Ojca.  W tej atmosferze ogromnej miłości do Jana Pawła II, kardynał Franciszek Macharski – tak mocno związany z Janem Pawłem II, jego następca na stolicy krakowskiej, wygłosił homilię – jakże sugestywną i wymowną na ten czas w swoich słowach. Mówił wówczas do wiernych: „Dziś płaczemy po naszym Janie Pawle, ale był taki czas, kiedy to On płakał z naszego powodu. Czas, kiedy bardzo cierpiał przez nas, bo nie chcieliśmy Jego i nie chcieliśmy słuchać tego, co chciał nam powiedzieć.
Tak było w 1991 roku, gdy przybył po raz pierwszy do wolnej Polski i gdy mówił nam fundamentalne homilie o Dekalogu”.

Prośmy gorąco o to, abyśmy umieli stawać w prawdzie, a serca uzdalniać do głoszenia Dobrej Nowiny o Zmartwychwstaniu:
Chryste, Zwycięzco śmierci, usuń z mojego umysłu wszelki mrok niewiary, a serce uczyń tętniącym dla Ciebie. Z wiarą pragnę świadczyć dobrą nowinę o Twoim zmartwychwstaniu. Amen.