Homilia na Niedzielę Dobrego Pasterza – 22 kwietnia 2018

„Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają,
podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca”.

Jezus przekazuje uczniom obraz pasterza, znany w Palestynie jako oczywisty dla nich. Pasterz to osoba z powołania, nie najemnik, który potrafi opuścić owce w trudnym położeniu. Ten obraz jest bardzo prosty do odczytania: Jezus Dobry Pasterz to przewodnik stada i wszyscy pełniący tę rolę, a Owczarnia i owce to Kościół i my wszyscy wierni należący do niego. Dziś w naszych czasach tę funkcję pasterską pełnią nie tylko papież, biskupi, kapłani, siostry zakonne, pełnią ją nauczyciele, wychowawcy, rodzice, dziadkowie i wszyscy, którzy odpowiadają za kształtowanie młodego pokolenia. Św. Jan Paweł II mówił o posłudze pasterskiej w wychowaniu dzieci i młodzieży, w przesłaniu skierowanym do rodziców: „Rodzice słowem i przykładem życia są pierwszymi katechetami swoich dzieci. Prawdziwość modlitwy wymaga prawdziwości życia. Świadectwo życia znajduje tutaj całą swą wartość”. Dlatego dziś tak ważna wychowawcza rola spoczywa na rodzicach, wychowawcach i na ich autentycznym świadectwie życia. Czy jestem dobrym pasterzem w owczarni powierzonej mi przez Jezusa, którą jest dom, małżeństwo, rodzina? Czy nie milczę i świadomie nie przyzwalam na zło i grzech w moim domu?! Czy sumiennie wypełniam powierzone mi obowiązki? Czy umiem dawać świadectwo chrześcijańskiego życia?!
„Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego”. Dobry Pasterz nie narzuca się, ale szanuje ludzką wolność, wybór i decyzję. Jeśli ktoś czyni dobro, zasługuję na nagrodę. Jeśli zaś czyni zło, to czeka go sankcja. Ale nawet w taki położeniu Jezus nie zostawia mnie samego, bo jako Dobry Pasterz zostawia 99 owiec w bezpiecznym miejscu i idzie szukać tej jednej, zagubionej owcy. Dlaczego?! Ponieważ każda owca – każdy człowiek w jego oczach jest ważny i wyjątkowy. W dobie kryzysu wartości i egoistycznej wizji świata, kiedy ludzie walczą ze sobą o pracę, o miejsce, o udział w teleturniejach na zasadzie wyeliminowania przeciwnika – wizja Jezusa, który walczy o każdego i każdą z nas, to coś naprawdę niespotykanego na skalę naszych czasów.
„I nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz”. Prawdziwy Pasterz dąży zawsze do zgody, do jedności, do prawdziwego poszanowania każdego człowieka, jako owcy powierzonej swojej pieczy, bo spotkanie w Chrystusowej owczarni – w świątyni, posilanie się Bożym Słowem i Ciałem Chrystusa, to wszystko ma nas jednoczyć i łączyć; bo taki jest sens, cel i zamysł uczestnictwa w Eucharystii: łączy nas zawsze Jezus Dobry Pasterz i Chrystusowa Owczarnia, czyli Kościół.
W Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczynamy Dzień Modlitw o Powołania kapłańskie i zakonne.
Dziś naprawdę zaczyna powoli brakować kapłanów. Seminaria duchowne odnotowały w ciągu ostatniego roku o ponad 10% spadek liczby powołań do kapłaństwa, a na pierwszy rok zgłosiło się do nich aż o 25 % mniej kandydatów. Powodów jest wiele: tendencja do szybkich zmian, sekularyzacja /zeświecczenie/, sytuacje nagłaśniane przez media… Kapłaństwo, zakon to jest grupa podwyższonego ryzyka – bardzo łatwo wyjść na świecznik, ale można łatwo z niego spaść… Ta rzeczywistość powoduje, że ludzie młodzi, mający mniejszą odporność psychiczną, boją się podejmowania odpowiedzialnych decyzji na całe życie /brak dojrzałej decyzji i odpowiedzialności za swoje życie/. Dziś trzeba naprawdę duchowego wsparcia i modlitwy w intencji wszystkich kapłanów, zakonników i zakonnic oraz wszystkich powołanych do kapłaństwa i zakonu, aby byli prawdziwymi przewodnikami stada, aby sami potrafili wytrwać, aby innych podnosili z upadków i umacniali ich życie.
Sługa Boży – Prymas Stefan Wyszyński powiedział kiedyś bardzo mądre słowa na temat wartości: „Ludzie ratują wartość pieniądza, ale nie umieją ratować wartości życia, wartości rodziny!” Widzimy, co dzieje się na świecie, do czego to prowadzi, kiedy zostaną zatracone i odrzucone najważniejsze wartości chrześcijańskie. Dziś trzeba także dobrych małżeństw i rodzin, scalonych i nierozbitych, bo to małżeństwo i rodzina stają się prawdziwą kolebką powołań kapłańskich i zakonnych /jakie mamy rodziny, takich mamy kapłanów, zakonników i zakonnice/.
Papież Franciszek zapisał na Twitterze swoją myśl: „W rodzinie uczymy się szanować godność każdej osoby, zwłaszcza tej najsłabszej” .
Panie Dobry Pasterzu, ześlij mi łaskę kroczenia za Tobą, abym potrafił odrzucić pokusy łatwego i wygodnego życia. Umocnij w posłudze Dobrego Pasterza nas wszystkich abyśmy potrafili dawać młodemu pokoleniu przykład wiary. Prosimy Cię panie daj łaskę powołania tym, którzy ochotnie na nią odpowiedzą, a tym którzy wybrali tę drogę, daj łaskę wytrwania i gorliwej służby w twoim Kościele. Amen.

Homilia na Zmartwychwstanie Pańskie – 1 kwietnia 2018

„Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.

Świat nie był przygotowany na Jezusowe Zmartwychwstanie. Nie było tak łatwo zrozumieć, co się naprawdę wydarzyło tej nocy. I nagle Noc Paschy stała się Wielką Nocą.
Karol Wojtyła zapisał w Wigilię Wielkanocną 1966 roku:
Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej jesteśmy Kościołem –
Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją: Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów, Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie”.
Chrystusa nie zdołał przygnieść najcięższy kamień, nie zdołały upilnować najczujniejsze straże. Dokonał się największy Cud, zrealizowany przez Jezusa.  Pusty grób, poskładane chusty są niemym świadkiem tajemnicy Zmartwychwstania! „Dotąd bowiem nie rozumieli Pisma, że On ma powstać z martwych”.
Pochyleni nad tajemnicą Wieczernika, męki, śmierci i złożenia w grobie Jezusa przez trzy kolejne dni wchodziliśmy uroczyście do tej świątyni, aby w czasie nabożeństw Triduum Paschalnego i Adoracji Najśw. Sakramentu w Ciemnicy i Bożym Grobie, aby nabrać prawdziwego doświadczenia wiary.  Przenikało nas ciepło i pokój tego miejsca. Można było wejść i zanurzyć się w tej ciszy. I można było naprawdę duchowo odpocząć.
Dziś nakarmieni ciszą i pokojem wychodzimy z tej świątyni z Chrystusem Zmartwychwstałym uobecnionym w Najśw. Sakramencie niesionym w procesji, aby jak Maria Magdalena, Piotr, Jan i uczniowie podzielić się z całym otaczającym nas światem: Chrystus rzeczywiście. Zmartwychwstał!
W Jezusowym Zmartwychwstaniu została wyrażona cala ważna dla nas prawda:
Bóg jest Panem i Pełnią Życia, On po prostu jest ŻYCIEM.
Jakże zrozumiale dziś brzmią jego słowa: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie”.
W dobie nieposzanowania ludzkiego życia, myśli o skróceniu tego życia Bóg chce nam dzisiaj pokazać i udowodnić, że Życie to coś niewyobrażalnego, nieograniczonego, pięknego – PRAWDZIWE ŻYCIE TO ON SAM! Wielkanoc jest zaproszeniem, aby nie tylko posłuchać Jezusa i Jego uczniów opowiadających o tym, co się stało, ale aby doświadczyć we własnym życiu tego światła, tej nadziei i tej radości, których źródłem może być tylko Zmartwychwstały Pan. Ilekroć w moim życiu światło zwycięża nad ciemnością, dokonuje się cud Zmartwychwstania. Gdy powraca życie i nadzieja, choć wydawało się, że wszystko stracone, dokonuje się cud Zmartwychwstania. Jeśli radość wypiera z serca smutek, a pokój zastępuje niepewność i lęk, dokonuje się cud Zmartwychwstania. Brytyjski powieściopisarz, Lewis Carroll, twórca m.in. „Alicji w krainie czarów”, tak pisze: „Tylko to wszystko, co robimy dla innych, jest tym, co naprawdę warto robić.” Jezus, który umarł na krzyżu i zmartwychwstał – uczynił to z myślą o każdym z nas. I jest to kolejny raz pokazanie nam, że sensem życia ludzkiego jest nasza troska, poświęcenie, ofiarność i otwartość dla innych. Przyszło nam żyć w czasach, w których chce się nam ludziom wierzącym wmówić, że niepotrzebny jest kościół, niepotrzebny wiara, przykazania. kiedy dokonują się niespotykane dotąd publiczne ataki na Krzyż, na Biblię, na Kościół.
Dlatego Św. Paweł przypomniał, kto ma być tym fundamentem w budowaniu prawdziwej wspólnoty Kościoła, podkreślając dobitnie: „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus – Zmartwychwstały Pan!”
Wielkanocne ukazuje nam jeszcze jeden ważny obraz: Tak jak wiosna zaczyna budzić się do życia, topnieją śniegi i lody, zakwitają łąki, tak chrześcijanie mają się stawać prawdziwą wiosną Chrystusowego Kościoła przez świadectwo wiary, ewangelizację oraz autentyczne życie.

Panie Jezu Chryste, Ty przez swoje chwalebne Zmartwychwstanie przemieniłeś smutek uczniów
w radość wieczną, udziel także mnie tej łaski, bym się stał Twoim prawdziwym świadkiem.

Homilia na II Niedzielę Wielkiego Postu – 25 lutego 2018

„To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”.

Dziś Pan Jezus zaprasza nas na Górę Tabor. Prowadzi nas razem z Piotrem, Jakubem i Janem, gdzie ci trzej Apostołowie stają się świadkami szczególnego działania i przemienienia Boga – twarz Chrystusa zajaśniała jak słońce, a jego odzienie stało się lśniąco białe. Apostołowie oglądają chwałę Chrystusa, stojącego w otoczeniu Mojżesza i Eliasza i rozmawiającego z nimi. Są zdumieni, zaszokowani, ale i zachwyceni, choć poznali jedynie zalążek – niewielki odblask wiecznej chwały Ojca. „Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: <<Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza>>”.
 Panie, dobrze, że tu jesteśmy – ale tak naprawdę kieruje Piotrem strach i przerażenie.

Bo z jednej strony dobrze jest być blisko Boga. Wtedy wszystko jest takie proste i łatwe.
Gdy jest się blisko Boga, to wtedy nie ma żadnych problemów! Tak, jak nie ma problemów małe dziecko, które beztrosko zasypia w ramionach ojca czy matki, ufając w ich opiekę. Ale czasem ta obecność może nas przerazić – tak jak przeraziła uczniów na górze Tabor. Oni mieli świadomość, że każdy z nich jest słabym i grzesznym człowiekiem – stąd lęk, strach i przerażenie. Dlatego Piotr na jeziorze, po cudownym połowie ryb woła do Jezusa: Odejdź ode mnie Panie, bo jestem grzeszny…
Tymczasem Jezus, czyni to ze świadomością, bo wie, że ten obraz Jego potęgi  i mocy Bożej miłości  ma w przyszłości dodać im sił w trudnych sytuacjach. Uczniowie będą świadkami cudów, jakich dokonywać będzie Jezus, ale będą też świadkami Jego pojmania, męki i śmierci na krzyżu i chwalebnego zmartwychwstania.
Ale łaska, jakiej doświadczyli na Górze Przemienienia, pozostanie dla nich umocnieniem na życiowych zakrętach. Tak wygląda dziś klasztor na Górze Przemienienia – tak wygląda wnętrze świątyni z freskiem, upamiętniającym to wydarzenie, miejsce szczególne pokazujące dar wybrania i powołania uczniów do szczególnej misji…

Góra Tabor to są trzy kroki powołania: wyjście, wytrwanie i przemiana.

– Wyjście – żeby wyjść w góry należy się odpowiednio przygotować do wyprawy /przykład himalaistów: przygotowania do wyprawy latami, zdobywanie szczytu trwa miesiącami, a czasem ktoś z tej wyprawy nie wraca/;

– Wytrwanie – to postawa, która dziś nie jest popularna – tak łatwo zniechęcamy się trudnościami: to nie dla mnie – wiara nie jest dla mnie. My dobrze wiemy: na ziemi nie ma raju. Raj był, ale ludzie go zniszczyli. Teraz raj jest przygotowany dla nas w wieczności i tam mamy podążać po wytrwałej, pełnej utrudzenia, wędrówce ziemskiej. Dlatego Jezus mówi wyraźnie: Mnie prześladowali i was prześladować będą /…/ Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony…”

– Przemiana – zejście z góry prowadzi do nowego – to już nie są ci sami uczniowie…

Uczniowie stali się odtąd już innymi ludźmi – umocnionymi w wierze. Człowiek, który w swoim życiu choć raz doświadczy wyraźnego działania Boga, nigdy nie jest już taki sam. Każdy z nas potrzebuje tej duchowej przemiany, prawdziwego doświadczenia obecności Jezusa w swoim życiu i zrozumienia kim jest w świetle Bożej miłości. Postawmy sobie to pytanie: Czy mam już za sobą wyjście? Czy trwam przy Bogu mimo trudów i przeciwności?
Kulminacyjnym punktem tego wydarzenia jest głos, który słyszą z obłoku: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie!” Tymi słowami Ojciec niebieski „autoryzuje” działalność Syna.
To jest mój Syn. To jest mój Wysłannik do was. Te słowa to Boża pieczęć pod życiem i nauką Jezusa.
To potwierdzenie Jego misji. To jest wola samego Ojca. A skoro tak, to Bóg mówi wyraźnie: Jego słuchajcie! Apostołowie mają być posłuszni Jezusowi. Jego nauce, Jego Ewangelii. Ale ta wola Ojca dziś usłyszana jest adresowana również i do nas. Do wszystkich wierzących. Jego słuchajcie! Pamiętajmy: z Wolą Bożą się nie dyskutuje i nie polemizuje. A jeśli tak, to te słowa: Jego słuchajcie! to recepta na nasze życie doczesne i wieczne. Jeśli więc chcemy przeżyć życie mądrze, jeśli chcemy oglądać kiedyś Boga przez całą wieczność – to powinniśmy słuchać Jezusa! Postawmy sobie to zasadnicze pytanie: Czy ja zawsze słucham Jezusa? Czy jestem Mu posłuszny, posłuszna? Czy umiem zgodzić się na to, ażeby wolę Boga wypełnić w swoim życiu?

Św. Jan Paweł II napisał piękne słowa o Tajemnicy Przemienienia: „Przemienienie jest nie tylko objawieniem chwały Chrystusa, ale także przygotowuje do doświadczeń Jego Krzyża. Wiąże się z «wejściem na górę» i z «zejściem z góry»: uczniowie, którzy przez chwilę mogli się cieszyć bliskością Nauczyciela, słyszą wezwanie, aby powrócić na nizinę i tam wraz z Nim wypełniać z trudem Boży zamysł i odważnie wejść na drogę Krzyża”.

Nasz wielki rodak udowodnił swoim życiem, że jego cierpienie i godna śmierć, były owocem duchowej przemiany w ciągłym obcowaniu z żywym Bogiem, na Eucharystii, na modlitwie, w czasie godzinnych Adoracji Najśw. Sakramentu. Jego życie było ciągłym wychodzeniem z Jezusem na Górę Przemienienia

Jezus zaprasza i nas na Górę Tabor – Górę Przemienienia. Jest nią żywe Słowo – Ewangelia oraz Komunia Św. Każda Eucharystia to wyjście; każde spotkanie z żywym Jezusem to doświadczenie Jego Boskiej chwały.

Nie wstydźmy się Jezusa – nie bójmy się mówić o naszym doświadczeniu Jego miłości. Dziś potrzebujemy żywych świadków wiary, którzy nie będą się bali mówić o swoich relacjach z Jezusem.
Znany publicysta i podróżnik – p. Wojciech Cejrowski zapytany w programie publicystycznym, czy chodzi do kościoła w każdą niedzielę, odpowiada – tak, czy przyjmuje Komunię w każdą niedzielę odpowiada – tak; a na ironiczne stwierdzenie pytającego: to szacun – śmieje się i mówi: „Szacun?! To jest norma…”
Dla prawdziwego katolika być w każdą niedzielę na Mszy Św. i przyjmować jak najczęściej Komunię Św., to powinna być norma… A czy jest dla nas?! Czy jest dla mnie?! Jak Jezus ma mnie przemienić, jak mnie nie ma na Górze Przemienienia – w czasie Eucharystii?!
Spróbujmy zrozumieć, że każde nasze realne uczestnictwo w niedzielnej lub codziennej Eucharystii, każde posilanie się Słowem i Ciałem Chrystusa, to żywy udział w Przemienieniu Pańskim. Prośmy gorąco, abyśmy przemienieni obecnością Chrystusa, nie tylko umacniali się duchowo, ale żebyśmy potrafili innych przemieniać swoją wiernością, życiem zgodnie z zasadami Dekalogu, wartościowaniem według głosu sumienia:

Panie, dziękuję Ci za to spotkanie na Górze Przemienienia. Dziękuję Ci Panie za wszystkie momenty w moim życiu, gdy byłeś blisko i umacniałeś mnie swoją obecnością. Niech te doświadczenia dodadzą mi sił w sytuacjach trudnych i wymagających ode mnie ofiary. Umocnij mnie Jezu darem Eucharystycznego chleba. Panie spraw, aby zawsze pamiętał, że prawdziwa Przemiana dokonuje się w moim sercu. Amen.

Homilia na Środę Popielcową -14 lutego 2018

„A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Rozpoczynając Środą Popielcową 40-dniowy Okres Wielkiego Postu pragniemy wejść w ten czas prawdziwego wyciszenia, zadumy i pochylenia nad tajemnicą męki i śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby po 7 tygodniach Wielkiego Postu z radością świętować i opiewać tajemnicę Jego Zmartwychwstania.
Podczas Mszy św. na rozpoczęcie Wielkiego Postu posypujemy głowy popiołem. Ten gest zastępuje w liturgii akt pokuty; z pokorą pochylamy głowy, a kapłan posypuje je popiołem. Wymowny znak – gest wiary w Boże miłosierdzie i przyznania się do własnej słabości.
Popiół sypany na głowy, zapowiada zmianę bardzo pożądaną i oczekiwaną. Przypominając nam o kruchości życia ludzkiego, o przemijalności ciała, całą naszą uwagę kieruje ku ludzkiemu wnętrzu. Prorok Joel wskazuje nam na serce człowieka, które potrzebuje nawrócenia: „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament”.
To tutaj ma się dokonać ta wielka przemiana – dlatego woła: „Rozdzierajcie wasze serca, a nie szaty” Jeśli ma się dokonać oddzielenie tego co dobre od tego co złe, to ma się to dokonać przede wszystkim – w człowieku, w jego sercu. Na serce człowieka, dla którego przyszedł czas nawrócenia, wskazuje również Chrystus w Ewangelii. To jest charakterystyczne, że do pozytywnych zmian w ludzkim sercu ma posłużyć rezygnacja z różnych rzeczy. Nawrócenie może być zainicjowane przez podjęcie uczynków pokutnych. Jezus mówi w Ewangelii, że pokuta ma być czyniona bez rozgłosu ma wypływać z potrzeby serca, duchowych przemyśleń, a nie na pokaz, dla oczu innych ludzi – lubimy się pokazać, żeby nas inni zauważyli. Wystarczy, że widzi ją sam Bóg, nasz Ojciec, który jest w ukryciu. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. Pan Jezus pokazuje trzy drogi:
JAŁMUŻNA, która oczyszcza  i uwalnia serce w relacji  do drugiego człowieka;
MODLITWA,  która oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji do Boga;
POST,  który oczyszcza i uwalnia moje serce w relacji do samego siebie.
W nawróceniu serca post  ma się stać „duchowym odchudzaniem” przez umartwienia i postanowienia, rezygnacja z części własności przeznaczonej w zamian  na jałmużnę  pomoc ubogim /dzieci w szkole będą miały skarbonki/,  i okazja do poświęcenia czasu Panu Bogu czyli modlitwa. Znajdźmy czas na Drogę Krzyżową, znajdźmy czas na Gorzkie Żale, na przeżycie Rekolekcji Wielkopostnych, na dobrą spowiedź- na inne niż dotąd przeżywanie Mszy Św. – bo w tajemnicy Eucharystii jest źródło naszego duchowego życia- ta sama bezkrwawa ofiara staje się dla nas przypomnieniem tego, co Jezus uczynił w Wielki Czwartek w wieczerniku, a w Wielki Piątek na krzyżu -i  staje się prawdziwym Misterium Redemptoris – Tajemnicą Naszego Odkupienia.
Ale Jezus stawia konkretny warunek, zwracając uwagę na właściwą postawę: nie trąb przed sobą, kiedy dajesz jałmużnę…; gdy się modlicie… gdy pościcie – nie bądźcie jak  obłudnicy
Dziś modne jest słowo „przekręt” na oznaczenie różnych nieczystych zachowań, machlojek, kradzieży, manipulacji, mataczenia, złego i niewłaściwego postępowania.
Wielki Post, który dziś rozpoczynamy jest właśnie taki stosowny czas, aby odkręcić to wszystko, co zostało przekręcone w naszym życiu – jeszcze nie wszystko stracone i może się udać! Jeśli tylko chcemy to naprawić!
Św. Wincenty à Paulo zapisał: „Prawdziwa miłość otwiera ramiona, a zamyka oczy.”
Kiedy patrzymy na krzyż Jezusa, to widzimy na nim przedziwne wyznanie miłości. Kiedy będziemy rozważać Drogę krzyżową i Gorzkie Żale, to zobaczmy, jak wielką miłością obdarzył nas Bóg i zachwyćmy się tą miłością – spróbujmy na nią odpowiedzieć naszą miłością /pracą nad wadami, nałogami, postanowieniami, umartwieniami wyrzeczeniami, które możemy jako przejaw naszej miłości ofiarować Jezusowi/.
Boże, proszę Cię, aby moje serce było pełne miłości. Niech Duch Święty, który sam jest miłością, uczy mnie kochać Ciebie, Boże, ponad wszystko, i odnajdywać w Tobie drugiego człowieka. Amen.

Homilia na VI Niedzielę zwykłą – 11 lutego 2018

Trędowaty z dzisiejszej Ewangelii i upadając przed Jezusem na kolana, prosi Go z pokorą:
 „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus zdjęty litością, wyciąga rękę, dotyka go i mówi do niego: „<<Chcę, bądź oczyszczony>>. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony”.
Zauważmy, że Jezus mógł uzdrowić trędowatego swoim słowem, zachowując bezpieczny dystans. Tak nakazywało Prawo. On jednak zbliżył się, wyciągnął rękę i dotknął go. Bóg przychodzi bardzo blisko do ludzi, zwłaszcza do tych którzy są w potrzebie, doświadczeni, samotni, cierpiący i odrzuceni, dotykając swoją miłością ich ludzkich serc.
Opowiadając o swojej posłudze wobec ubogich i trędowatych, św. Matka Teresa mówiła:
„Najgorszą rzeczą dla ludzi, których spotykałam codziennie na ulicach Kalkuty, była świadomość, że są niepotrzebni. Nikomu nie zależało na ich zdrowiu, nikt na nich nie czekał. Dlatego razem ze swoimi siostrami starałam się nie tylko tych ludzi nakarmić, ale również dać im poczucie, że nie są sami”.
Matka Teresa stała się prawdziwym świadkiem miłości i otwartości na ludzi najbardziej potrzebujących.
To jest także przesłanie dla nas, ponieważ prawdziwa miłość do Boga ma wyrażać się w naszym szacunku i relacjach z ludźmi, ma być wyrazem naszych postaw wobec spraw społecznych i obywatelskich. Dziś, kiedy rozpoczynamy Nowennę przed Jubileuszem 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, to uświadamiamy sobie, że 11 listopada 1918 r. spełnił się sen wielu pokoleń Polaków. Po rozbiorach i 123 latach niewoli, rusyfikacji i germanizacji, po wielkich powstaniach, wolna Polska powróciła na mapę świata. To jest lekcja na całe życie – nawet jeśli doświadczamy niesprawiedliwości, jeśli nas jawnie tłamszą i krzywdzą, nie możemy dać się złamać, nie możemy popadać w zaślepiony gniew, nienawiść czy rozpacz; musimy zawsze pozostać nieugięci, wierni i pełni miłości do Ojczyzny, do zasad, do tego co jest naszą tożsamością. Dzięki takiej postawie nasz Naród, jeśli nawet był gnębiony czy upadał, to podnosił się z kolan; zawsze zwycięsko wychodził z dziejowej próby.
Czym dziś dla nas jest Ojczyzna?! Karol Wojtyła napisał swoje przemyślenia na ten temat w poemacie:
Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica,
Która ze mnie przebiega ku innym,
Aby wszystkich ogarnąć w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
Z niej się wyłaniam…
Gdy myślę Ojczyzna –
By zamknąć ją w sobie jak skarb.
Pytam wciąż, jak pomnożyć,
Jak poszerzyć tę przestrzeń,
Którą wypełnia.

Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 r. stwierdza: „czwarte przykazanie domaga się ukazywania czci, miłości i wdzięczności obywateli względem Matki Ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą lub kierują” Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 r. zawiera w sobie nauczanie Kościoła na temat wiary i moralności, ale w ramach tegoż nauczania jasno określa, że „miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości. Służba na rzecz dobra wspólnego wymagają od obywateli wypełniania ich zadań w życiu wspólnoty społecznej i politycznej”.
Czym dziś jest patriotyzm?
Patriotyzm oznacza umiłowanie dobra, jakim jest ojczyzna; umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, kultury, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu. Nasze dzieje uczą, że Polacy jako patrioci byli zawsze zdolni do heroicznej miłości i składania wielkich ofiar. Świadczą o tym tak liczne mogiły żołnierzy, którzy walczyli za Polskę na różnych frontach świata. Są one rozsiane na ziemi ojczystej oraz poza jej granicami.
Prawdziwym nauczycielem patriotyzmu był nasz znamienity rodak – Św. Jan Paweł II.
Kiedy przybywał do Ojczyzny, wzruszający był moment, gdy wysiadał z samolotu, klękał i całował polską ziemię: „Kiedy przybywam do Ojczyzny pierwszym słowem, wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach, jest pocałunek tej ziemi: ojczystej ziemi. Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki – albowiem Ojczyzna Polska jest matką szczególną. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”.
Nasz diecezjalny egzorcysta ks. prałat Marian Rajchel wspomniał, że podczas jednego z egzorcyzmów szatan przez osobę opętaną wrzasnął: „A ten biały to po co?! Ten Wasz PAPIEŻ!!! On tym pocałunkiem więcej nam szkody czyni niż WY WASZYMI egzorcyzmami! Jeden taki pocałunek gorszy niż 1500 egzorcyzmów. Dla nas to był tylko piękny gest – a to była autentyczna miłość do tej ziemi i zły duch to dobrze odczytał”.
To właśnie papież w czasie I pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku, widząc narastające zagrożenia duchowe, moralne religijne i społeczne wołał i mocno apelował do serc i sumień Polaków:
I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! To jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry!”
Jak my dziś mamy kochać Polskę? I jak mamy to okazywać? Dziś bardzo ważna jest postawa przywiązania do tych zasadniczych wartości stanowiących naszą narodową tożsamość, jak: nasze narodowe godło, nasza flaga, nasze barwy biało – czerwone, hymn narodowy, świętowanie naszych narodowych uroczystości, nauka pieśni patriotycznych… od tego rodzi się prawdziwe przywiązanie i miłość do kraju, w którym mieszkamy. Św. Jan Paweł II w czasie rozważania Apelu Jasnogórskiego mówił do rodaków:
„Czuwam – to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Naród jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości”.
Prośmy gorąco, abyśmy przez ten miesiąc szczególnie pielęgnowali w sobie oraz w młodym pokoleniu prawdziwą miłość do naszego kraju, uczyli siebie oraz młode pokolenie prawdziwego zdrowego patriotyzmu i okazywania na co dzień tej postawy w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym:

Panie Jezu, pragnę kochać Cię taką miłością, jaką Ty mnie ukochałeś. Pokornie Cię błagam: uczyń serce moje zdolne do takiej miłości do mego kraju, któremu na imię Polska i do ludzi, których w tym kraju nad Wisłą spotykam każdego dnia; abym realizował prawdziwą postawę patriotyzmu na co dzień.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Jubileusz 25-lecia Koła Wędkarskiego „Brzana” w Nozdrzcu – 10 lutego 2018

„Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!”
Jezus przygotowuje uczniów do cudownego połowu ryb, ale jest to również zachęta i zaproszenie do umocnienia wiary. Postawa Piotra i pozostałych uczniów, choć są sceptyczni do pomysłu Jezusa, bo są zmęczeni po całonocnym łowieniu, jest wyrazem jego wiary i zaufania – skoro Jezus tak mówi, to należy to uszanować: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Piotr i niektórzy Apostołowie: jak brat jego Andrzej oraz bracia Jakub i Jan – synowie Zebedeusza byli zawodowymi rybakami. Znali się na połowie ryb. Ale w spotkaniu z Jezusem chodzi o coś więcej o zaufanie i wiarę. I dlatego Jezus nagradza ich za posłuszeństwo cudownym połowem mnóstwa ryb, a niejako puentując to wydarzenie mówi do Piotra: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” – powołując go na Apostoła do misji głoszenia Słowa. Kiedy byliśmy na pielgrzymce w Ziemi Świętej, to mogliśmy płynąć po jeziorze. Tak wygląda dziś Jezioro Galilejskie – czyli Tyberiadzkie, tak wygląda żegluga po jeziorze, tak wygląda współczesny połów na tym jeziorze, a na zakończenie w planie pielgrzymki degustacja ryby Św. Piotra /bardzo pikantnie przyprawionej/. Rybołówstwo jest do dnia dzisiejszego formą zarobkowego połowu ryb. Jest to niebezpieczny zawód wykonywany na morzach i oceanach przez wiele tysięcy osób. Niejako z niego wyodrębniło się Wędkarstwo – rodzaj zajęcia rekreacyjnego hobby, i sportu, polegający na typowo amatorskim łowieniu ryb na wędkę, dla własnej satysfakcji i przyjemności. Wyróżnia się sześć rodzajów wędkarstwa – w każdym z nich używa się innej metody wędkowania i przystosowanej do wybranej techniki wędki:

  • wędkarstwo spławikowo-gruntowe,
  • wędkarstwo spinningowe,
  • wędkarstwo morskie,
  • wędkarstwo muchowe,
  • wędkarstwo podlodowe,
  • trolling.

W niektórych krajach wędkarze posługuje się sprzętem o określonych parametrach oraz posiada licencję /w Polsce jest to karta wędkarska – uprawniająca wszystkich obywateli do amatorskiego połowu ryb na wodach publicznych RP/.
Zastanawialiśmy się wczoraj nad patronem wędkarzy – urzędowo jest nim Św. Piotr; ale poszperałem w Internecie i znalazłem informację, że tak naprawdę oficjalnym patronem wszystkich wędkarzy, zatwierdzonym przez Kościół, jest Św. Zenon z Verony – biskup tego miasta. W ikonografii jest przedstawiany z wędką i rybą jako „rybak dusz”. Św. Zenon jest czczony we Włoszech i Bawarii, jest patronem niemowląt, wędkarzy i miasta Werony, a jego wspomnienie liturgiczne przypada na 12 kwietnia. Dziś, kiedy obchodzimy 25-lecie Koła Wędkarskiego „BRZANA” w Nozdrzcu, chciałbym nawiązać do historii powstania – parę słów trzeba o tym powiedzieć.
Jednym z założycieli i inicjatorów i zarazem pierwszym prezesem był śp. Henryk Koryto – wtedy do koła zapisało się ok. 35 osób. Dziś Koło w Nozdrzcu liczy ok 140 członków – 70% to osoby z lokalnej społeczności, ok. 30% to osoby z poza naszej miejscowości – de facto z obszaru całej Polski. Podstawą działania koła wędkarskiego obok rekreacji i hobby była promocja ochrony środowiska, obcowanie z naturą dbanie o krajobraz rzeczny, promocja czystej rzeki, ale także promocja regionu i gminy. Dziś Koło organizuje liczne zawody wędkarskie dla dzieci i młodzieży oraz starszych, ale także trwa akcja zarybiania Sanu /ok. 300 tys. zł/. Dziś tez polecamy zmarłych wędkarzy, dziękując Bogu za ich wkład i zaangażowanie w powstanie i działanie Kola Wędkarskiego. Wśród tych, którzy odeszli do pana po wieczną nagrodę, nie sposób nie wymienić tych najbardziej zasłużonych: pierwszego prezesa i założyciela śp. Henryka Koryto i aktywnego członka koła śp. Jana Trzciańskiego. Wędkarze to również ludzie związani z innymi dziedzinami, przede wszystkim to członkowie OSP w Nozdrzcu, ale to również sportowcy, związani z piłką nożną – i to jest także piękno – można pogodzić codzienne zadania i obowiązki z innych dziedzin życia z wędkarstwem i promocją tego pięknego zajęcia.
Iwan S. Turgieniew napisał kiedyś: „Należy tak zorganizować życie, aby każda chwila była ważna.” Podziękujmy dziś Bogu za dar tego Koła w naszej miejscowości, podziękujmy za 25 lat prężnej działalności wędkarzy promujących ekologię, ochronę środowiska i zarybianie rzek, prośmy o to aby radość wędkowania i szacunek dla otoczenia połączona z obcowaniem z przyrodą przynosiła zamierzone cele. Zakończmy to rozważanie fragmentami wiersza „Modlitwą wędkarza” napisaną przez poetkę Ewę Ćwikła *Stynka*:
Dopóki wody płyną
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze…

Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie…

A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci…

Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary

A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże
Tam znaleźć też to wszystko…
Amen.

Homilia na Światowy Dzień Chorego – 10 lutego 2018.

„<<Niewiasto Oto syn Twój (…) Synu oto Matka twoja>>.

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”

Tematem przewodnim tegorocznego Dnia Chorego są słowa, które Jezus, wywyższony na krzyżu, kieruje do swojej Matki Maryi i do Jana. Te słowa Jezusa zapoczątkowały „powołanie Maryi do opieki nad dziećmi i przechodzi ono na Jana i na cały Kościół jako Matki całej ludzkości”.

Te słowa testamentu Jezusa rzucają głębokie światło na tajemnicę krzyża. Nie jest on beznadziejną tragedią, ale miejscem, gdzie Jezus ukazuje swoją chwałę i przekazuje swoją ostatnią wolę miłości.

Jezus na krzyżu troszczy się o Kościół i całą ludzkość. Syn Jednorodzony został dany ludzkości i przybliżył się do świata ludzkiego cierpienia przez to, że sam to cierpienie wziął na siebie. Chrystus cierpi dobrowolnie i cierpi niewinnie. Przezwycięża grzech swoim posłuszeństwem aż do śmierci. I chociaż przezwycięża śmierć Zmartwychwstaniem, to jednak nie usuwa cierpień doczesnych z życia ludzkiego, na cierpienie rzuca nowe światło, światło Ewangelii, światło zbawienia.

Mówiąc o cierpieniu nie sposób przejść obojętnie obok największego świadka cierpienia naszych czasów, jakim był Jan Paweł II. To właśnie papież – Polak, który w czasie swego 27- letniego pontyfikatu i 84-letniego życia był mocno naznaczony stygmatem cierpienia i dotknięty licznymi schorzeniami i chorobami, napisał piękne słowa na temat cierpienia: Cierpienie ma sens. Cierpienie nie jest karą za grzechy ani odpowiedzią Boga za zło człowieka. Człowiek dotknięty chorobą pyta samego siebie:<< Dlaczego ja muszę znosić ból?!(…)Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje”. Jan Paweł II uczył nas jak godzić się z doświadczeniem    i cierpieniem. Pracował do końca swoich dni, dopóki nie przeszkodziła mu całkowicie choroba. Zawierzył swoje cierpienie i chorobę Bogu i wszystko oddał Jego Woli. Papież podkreślał niejednokrotnie, jak ważna jest akceptacja wieku – TOTUS TUUS w starości i cierpieniu. Mówił: „Starość wieńczy życie. Jest czasem żniw: tego, czego się nauczyliśmy, co przeżyliśmy; a także tego, co wycierpieliśmy i wytrzymaliśmy”. Papież po zamachu na jego życie w 1981 roku bardzo zjednoczył się z ludźmi chorymi i cierpiącymi. Dlatego w czasie spotkania z chorymi w Bazylice Mariackiej w Gdańsku wypowiedział pamiętne słowa: „Wy jesteście moją siłą. Kiedy na was patrzę moja siła w Was. Wasze cierpienie jest SKARBEM dla Chrystusowego Kościoła”.

Z tego też tytułu Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Chorego w 1992 roku we wspomnienie NMP z Lourdes – 11 lutego każdego roku. Od tego momentu Sanktuarium w Lourdes stało się miejscem wielu pielgrzymek zwłaszcza osób chorych i niepełnosprawnych. Do dnia dzisiejszego Sanktuarium to jest uważane za światowe centrum kultu maryjnego. W tym roku przypada już XXVI Światowy Dzień Chorego. Dlatego Papież Franciszek w Orędziu na Światowy Dzień Chorego zaznaczył, ze to właśnie Maryi, Matce czułości, pragniemy powierzyć wszystkich chorych na ciele i duchu, aby umacniała ich nadzieję. Prośmy Ją także, aby nam pomagała być otwartymi na chorych braci. Papież pisze: „Niech Dziewica Maryja wstawia się za chorymi; niech pomaga przeżywać swoje cierpienie w jedności z Panem Jezusem i niech wspiera tych, którzy się nimi opiekują”.

Prośmy gorąco o siłę w cierpieniach i chorobie oraz o pełną zgodę na wypełnianie woli Boga w naszym życiu:

Naucz nas Panie znosić w pokorze i zgodnością nasze cierpienia, choroby i przeciwności. Pomóż nam wytrwać w najtrudniejszych momentach życia. Naucz nas godzić się z cierpieniem, które nas doświadcza. Panie nasz Boże, bądź dla nas skała schronienia i warownią, która nas ocala. Amen.

MODLITWA ZA TYCH, KTÓRZY CIERPIĄ

Panie Jezu, który z własnego doświadczenia wiesz, co to znaczy cierpienie, zmiłuj się nad sercami zranionymi i obolałymi ciałami. Ty sam bądź ich pokojem i pokrzepieniem. Spraw, aby odkryli skarby ukryte w chrześcijańskim przeżywaniu cierpienia. Niech pamięć o tym, co Ty przecierpiałeś dla nas, przemieni troski nasze, pomoże nam lepiej znosić je i wykorzystywać dla zbawienia świata. Aktem miłości obejmującym całą ziemię ofiarujemy Ci obecne cierpienia ludzkości. Racz złączyć je z Twoimi i przemienić w łaski miłości i odkupienia dla wszystkich dusz. Amen.

Homilia na Uroczystość Objawienia Pańskiego – 6 stycznia 2018

„Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”.

Uroczystość Objawienia Pańskiego zwana powszechnie Świętem trzech Króli, jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich i przypomina, że Jezus Chrystus przyszedł na ziemię, aby odkupić wszystkich ludzi na świecie, bez względu na to, gdzie żyją i w co wierzą!
Czym jest Uroczystość Objawienia Pańskiego, można lepiej zrozumieć, wczytując się w Ewangelię o mędrcach z dalekiej krainy. Zauważmy, że mędrcy ze Wschodu w drodze do Betlejem spotkali się z Herodem. To przestroga, że w wędrówce wiary nie brakuje przeszkód, które czasami mocno utrudniają dotarcie do celu, a czasami tak skutecznie zniechęcają, że ktoś się pogubi, załamie i ostatecznie przestanie szukać i walczyć o wiarę.
„A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali”.
Mędrcy, zobaczywszy niespotykaną gwiazdę na niebie, odczytali w niej znak narodzenia Nowego Króla i niezwłocznie wyruszyli, aby Go odnaleźć. Prowadzeni przez gwiazdę stają się potwierdzeniem prawdy, że w ludzkim sercu ukryte jest pragnienie poznania Boga.
To właśnie w tych tajemniczych trzech wędrowcach mogą odnaleźć się ci, którzy wciąż poszukują Boga. Kto uczciwie szuka Boga, z pewnością w końcu Go znajdzie. Podstawą jest jak zawsze nasza wiara. Wiara to przecież inaczej droga, a my wszyscy po niej idziemy. Pytanie czy nasza wiara potrafi nas doprowadzić do celu? Mędrców doprowadziła… A nas?!
„Weszli i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli i oddali Mu pokłon…”  
W końcu po wielu wydarzeniach i przygodach przybywają do celu żmudnej wędrówki.
I to jest fenomen tego niesamowitego spotkania – trzej bogaci Mędrcy, magowie ze Wschodu, którzy mieli autorytet w swoich krajach i byli na co dzień poważani, wybrali się w nieznane, szli przez cały czas w niepewności za kometą, a w końcu, jak dotarli, to znaleźli w ubogiej szopie małe Dzieciątko, Maryję i Józefa – i rozpoznali w nim zapowiadanego Mesjasza – weszli, zobaczyli i uwierzyli… Czy potrafię tak jak oni – wejść, zobaczyć i uwierzyć?!
Czy stać mnie na takie ryzyko wiary? Czy potrafię w swoim życiu – tak jak oni mocno zaryzykować dla Boga?!
„I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”.
Każdy z tych darów ma znaczenie symboliczne:
– złoto – to inaczej symbol władzy królewskiej;
kadzidło – to symbol chwały oddawanej Bogu;
mirra – to symbol cierpienia, oraz zapowiedź przyszłej męki i śmierci Zbawiciela.
Czy my potrafimy tak od siebie coś dać i ofiarować Bogu?! Na ile jesteśmy gotowi ofiarować mu nasze szczere intencje, postanowienia, naszą przemianę i chęć poprawy, wiedząc, że On jako Mesjasz ma moc nas przemienić.
Papież Senior Benedykt XVI powiedział  kiedyś w homilii na Boże Narodzenie: „Bóg przychodzi jako Baranek w sile bezbronnej miłości, i to jest Jego moc!”
Prośmy gorąco, aby ta Boża miłość, która przyszła na świat w osobie Bożego Dzieciątka, przemieniła i umocniła nas, tak jak przemieniła i umocniła trzech Króli: Kacpra, Melchiora i Baltazara, niech stanie się prawdziwym motorem napędowym naszego chrześcijańskiego życia:
Panie, który w osobach Mędrców ze Wschodu objawiłeś i wciąż objawiasz całemu  światu swojego Jednorodzonego Syna Jezusa Chrystusa, proszę Cię, otwórz szeroko moje serce, abym potrafił dostrzec Go na mojej drodze wiary. Amen.

Homilia na Uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi – 1 stycznia 2018

Rozpoczęliśmy Nowy Rok 2018! Kolejny raz Nowy Początek! Kolejny raz dany nam rok łaski w naszym życiu. Wszystko jeszcze przed nami i to wszystko należy otoczyć troską, odpowiedzialnością, miłością, dobrocią.

Dlatego w Pierwszy Dzień Nowego 2018 Roku, słyszymy słowa błogosławieństwa, które Aaron – brat Mojżesza i jego synowie wypowiadali nad ludem izraelskim:

„Niech Cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku Tobie swoje oblicze i niech Cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił”.

To właśnie z tym Bożym błogosławieństwem w duchu nadziei chcemy zaczynać Nowy Rok.
Bo tylko z Bogiem możemy czuć się bezpiecznie. Bo tylko Bogu możemy całkowicie zaufać. Tej postawy zaufania chcemy nauczyć się od patronki Dnia – Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.

„Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”.

Św. Łukasz zwraca dziś naszą uwagę na postawę Maryi. Wszyscy „dziwili się”, a Maryja „zachowywała i rozważała”. Dzięki zachowywaniu i rozważaniu tego, co Bóg czyni w historii naszego życia, Maryja nawiązuje więź z Bogiem, która daje Jej siłę do trwania pod krzyżem, przyjęcie tajemnicy Zmartwychwstania oraz wytrwałość w oczekiwaniu razem z Apostołami na dary Ducha Świętego. Dlatego Św. Paweł opisuje obrazowo tę prawdę w Liście do mieszkańców Galacji: „Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”.

Bóg nieprzypadkowo wybrał Maryję na Świętą Bożą Rodzicielkę, bo to właśnie ona jawi się najbardziej wiarygodną osobą, która może piastować dar macierzyństwa Syna Bożego

Przysłowie niemieckie mówi: „Zacząć jest łatwo, wytrwać jest sztuką.”
Dziś na początku Nowego Roku prośmy o żywą wiarę, o niezłomną nadzieję i żarliwą miłość w wytrwaniu przy Bogu na wzór Matki Zbawiciela. Rozpoczynając ten Nowy 2018 Rok stańmy jak Maryja, z pełnią zaufania wobec Boga i z radością powierzmy nasze losy w jego Boskie ręce abyśmy mogli wytrwać do końca:

Panie Jezu, który prawdziwie stałeś się moim bratem, umocnij mnie swoją łaską i pomóż przez kolejny rok wiernie i z miłością iść za Tobą. Jezu, Ty z bezgraniczną ufnością złożyłeś samego siebie w życiu i dłoniach Maryi. Ja także składam w Jej matczynych dłoniach samego siebie i ten rozpoczynający się Nowy 2018 Rok, każdy jego dzień i każdą chwilę mojego życia. Tylko w ramionach Maryi – Twojej Matki czuję się bezpieczny jak dziecko w ramionach matki.
Maryjo Święta Boża Rodzicielko – Módl się za nami.

Homilia na Boże Narodzenie 2017

„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele”.

Prorok Izajasz zapowiada przyjście Zbawiciela, które narodziny sprawią, że nad krainą ciemności zabłyśnie na nowo prawdziwe światło 4000 lat ludzie z tęsknotą wyczekiwali na ten moment, aby w naszą codzienność i doczesność weszła z mocą Boża wieczność.
Nie był to jednak łatwy moment rozpoznania. Jezus narodził się w ubogiej stajence: „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”.
Maryja urodziła małego Jezusa w trudnych, ekstremalnych warunkach. Boże Narodzenie to nie jest jakaś przenośnia, bajka, legenda, haggada – to prawda objawiona nam przez Boga. Jezus – choć był Synem Bożym, to jak każde dziecko na ziemi miał matkę i ojca, prawdziwie począł się i narodził. „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy”.
Nadszedł wreszcie ten czas, gdy Słowo Stwórcy przyoblekło się w stworzenie i zamieszkało pośród nas, słabych ludzi. Bóg zawstydza nas kolejny swoją wiernością, miłością i przywiązaniem – przychodzi do nas, bo nas kocha, bo mu na każdym człowieku zależy.
Narodzenie Jezusa w Betlejem, choć dokonało się w ubogiej stajni, to jest czymś tak doniosłym. Bóg okazał się dużo bardziej hojny, niż zdolni byli to zrozumieć strzegący swoich trzód i obudzeni w nocy pasterze, którzy jednak postanowili: „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu”. Nie tylko poszli, znaleźli dziecię, ale uwierzyli w narodziny Mesjasza i zaczęli rozgłaszać prawdę wszystkim, których spotkali na swojej drodze. Radość z Narodzenia Jezusa stała się udziałem całego świata, który otrzymał w darze zbawienie.

Bóg prawdziwie stał się oczekiwanym Emmanuelem – Bogiem z nami. Skoro On jest z nami, to znaczy, że na drodze życia nie jesteśmy już sami. I to jest ta nadzieja, która powinna towarzyszyć wszystkim ludziom wątpiącym, rozgoryczonym i pozbawionym sensu życia.
To jest właśnie ta radosna Dobra Nowina, którą wraz z narodzinami przynosi nam Jezus.
Papież Franciszek napisał na Twitterze: Nasza radość wypływa z pewności, że Pan jest blisko ze swoją czułością, swoim miłosierdziem, przebaczeniem i miłością”.
Dziś bierzemy do ręki opłatek, który symbolizuje Jezusa – i dzieląc się nim składamy sobie życzenia. Śpiewamy w piosence wigilijnej: „Choć tyle żalu w nas, i nieuśpionych fal. Przekażmy sobie znak pokoju, przekażmy sobie znak”.
Bo właśnie  ta  błogosławiona Noc, niepodobna do innych nocy wzywa nas do przebaczenia, pokoju i prawdziwego chrześcijańskiego pojednania – a symbolem jest ta drobina chleba.
Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko powiedział kiedyś w homilii na Boże Narodzenie: „Jeżeli chcemy przeżywać prawdziwą radość świąt Bożego Narodzenia, to pozwólmy Bogu narodzić się w naszej duszy”.
Prośmy o łaskę narodzin Jezusa w każdym z nas, abyśmy zrozumieli na czym polega prawdziwa, pełna ofiary i poświęcenia miłość Boga do człowieka.
Panie Jezu narodzony w Betlejem, Zbawicielu, który obdarzasz nas życiem, otwórz nasze serca, abyśmy doświadczyli Twojej Zbawczej Miłości i potrafili o niej świadczyć i dzielić się jak chlebem z tymi, którzy jej nie rozpoznali. Amen.