„Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali”
Spróbujmy wyobrazić sobie tę scenę: oto Apostołowie pełni zapału i entuzjazmu, z wypiekami na twarzy i błyskiem w oczach opowiadają Jezusowi o swoich pierwszych sukcesach misyjnych; dzielą się tym, co uczynili. Jezus, który jest prawdziwym wzorem dobrego wychowawcy, rozumie swoich uczniów, docenia ich pracę, dowartościowuje i zarazem motywuje ich do dalszego działania. Myślę, że w każdym z nas jest taka potrzeba podzielenia się tą radością. Szukamy jakiegoś potwierdzenia, uznania u innych, zauważenia, nawet krytycznego spojrzenia – czyli tak naprawdę docenienia ludzkiego trudu i wysiłku. Zwłaszcza u kogoś, kto stoi wyżej od nas. Chodzi o zwykłe ludzkie: „Dziękuję, to było dobre i wartościowe, cieszę się tym!”. Często brakuje takich słów w rodzinach, w domach, w firmach, także i w Kościele. Czy umiem docenić czyjś trud i poświęcenie, czy umiem wyrazić jedno szczere dziękuję, za to co otrzymałem od innych?! Uczmy tej postawy dzieci i młodzież, bo niestety wielu z nich wydaje się że to co mają im się słusznie należy – tak rodzi się polityka roszczeniowa wśród młodych – wymagać od innych, nic nie dając w zamian od siebie.
Jezus mówi do uczniów: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu”.
Jezus widzi, że jego uczniowie są przemęczeni – dlatego zaleca im wypoczynek. Ale mówi wyraźnie: pójdźcie sami na miejsce pustynne – bo widzi, że przemęczeni Apostołowie potrzebują wyciszenia i samotności. Odpoczynek należy się wszystkim – mamy do niego prawo. Każdy z nas potrzebuje relaksu, oderwania się na kilka dni tygodni od codzienności– zresetowania głowy od nadmiaru zajęć i problemów. Nie można patrzeć na jutro, bez przemyślenia dnia wczorajszego; nie można budować przyszłości, bez zastanowienia się nad przeszłością. Próbujemy znaleźć wytchnienie od pracy wypoczywając zwłaszcza na łonie natury, podziwiając piękno przyrody, lasów, jezior, rzek, gór. Ale wraz z odnową biologiczną umęczonego ciała potrzebujemy też odnowy duchowej – wyciszenia, przemyślenia wielu spraw, nabrania dystansu, a przede wszystkim potrzebujemy czasu na osobiste spotkanie i pogłębienie relacji z Panem Bogiem.
Tego uczył nas Św. Jan Paweł II – który także przemierzał nasze piękne Bieszczady – zachowało się szereg zdjęć z tego czasu, kiedy papież wypoczywał i czytał książkę, odmawiał brewiarz na kajaku, modlił się na różańcu w czasie wędrówki na szlaku, zatrzymywał się na nartach, aby podziwiać piękno stworzonego świata. Nie ma tak naprawdę dobrych wakacji bez modlitwy, bez niedzielnej i świątecznej Eucharystii, bez pogłębionej refleksji oraz zadbania o zachowywanie przykazań Bożych i kościelnych.
„Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili”.
Jezusowi i Apostołom nie udał się do końca wypoczynek, gdyż szybko zostali odnalezieni przez tłumy.
Dziś nie jest łatwo uciec od rzeczywistości i nawet będąc na urlopie jesteśmy często tam, gdzie otacza nas tłum ludzi, kiedy dzwonią ciągle komórki, kiedy jest ruch, harmider i hałas. Poza tym lubimy się pochwalić w Internecie – na portalach społecznościowych, gdzie jesteśmy i co robimy. Próbujmy choć na chwilę sprawdzić, czy umiemy żyć bez komputera, bez telewizora, bez aparatu, bez komórki. Tego tez nas uczył Jan Paweł II – zaszyć się na chwilę odejść od innych, wyłączyć się i oderwać – zostać sam na sam w ciszy – bo wtedy można usłyszeć Boga, uporządkować swoje myśli i choć przez chwilę oderwać się od rzeczywistości – czyli zaznać tzw. świętego spokoju.
Pięknie to wyraził Bieszczadzki poeta w wierszu:
Tam, gdzie martwe liście z hukiem opadając zakłócają głuchej ciszy krzyk. Gdzie sędziwy potok lekko głaszcze kamienie, nie przerywając im snu. Tam, gdzie smagłe drzewa w szpaler ustawione, dystyngowanie kłaniają się, tam gdzie górska droga wiedzie wprost do Ciebie, gdzie odnajdę twój Panie ślad. O zabierz mnie tam do krainy łowów, urządzimy sobie polowanie na święty spokój.
„Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza.
I zaczął ich nauczać”.
Jezus lituje się nad ludźmi, którzy przybyli, aby go słuchać, i nie patrząc na zmęczenie, zaczął ich nauczyć. Widział ich samotność, zagubienie i głód duchowy. Ludzie ci znaleźli w Jezusie Nauczyciela i prawdziwy Autorytet, który napełniał ich serca pokojem i dawał im prawdziwą nadzieję. Prośmy gorąco Jezusa w czasie dzisiejszej Eucharystii, abyśmy wśród trosk i niepokojów potrafili zawsze odszukać Jezusa i odzyskali prawdziwą siłę i moc w Jego nauczaniu, abyśmy mieli wewnętrzną siłę w naszych codziennych zmaganiach. Amen.
Homilia na Uroczystość Św. Piotra i Pawła – 24 czerwca 2018
Na to pytanie prawidłową odpowiedź podał jedynie Św. Piotr, który z wiara i odwagą mówi „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!” Każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na pytanie: Kim dla mnie jest Jezus? Jest to pytanie, które zostaje postawione chrześcijaninowi, gdy zaczyna wchodzić w wiek dojrzały. Gdy jesteśmy dziećmi, do Jezusa prowadzą nas nasi rodzice. Gdy się usamodzielnimy, wówczas sami wybieramy, jaką drogą pójdziemy. Bez szczerej odpowiedzi na to pytanie nasza wiara pozostanie jedynie nawykiem z dzieciństwa, zwyczajem wyniesionym z domu i w obliczu trudności i moralnych wyborów łatwo się załamie. Kim jest dla mnie Jezus?
Jeśli dotychczas nie odpowiedziałem sobie szczerze na to pytanie, może warto uczynić to dziś.
Dziś obchodzimy Uroczystość Św. Piotra i Pawła. Chociaż byli tak różni w sposobie zachowania i postępowania, to jednak Kościół czci ich w Jednej Uroczystości. DLACZEGO? Ponieważ obaj stali się PRAWDZIWYMI FILARAMI KOŚCIOŁA CHRYSTUSOWEGO!
Trudno dziś wyobrazić sobie chrześcijaństwo bez tych dwóch ludzi, ich wrażliwości, szczerej i mocnej wiary oraz misyjnego zapału. Zarówno Piotr jak i Paweł mieli swoje projekty na życie.
Spotkali na swojej drodze Jezusa, który radykalnie zmienił ich punkt widzenia i wartościowania – w sposób, który przekroczył ich najśmielsze oczekiwania. Połączyła ich miłość do Jezusa.
Dla tej miłości opuścili też swoją ojczyznę i wyruszyli do Rzymu, by tam głosić Dobrą Nowinę.
Tam też ukoronowaniem ich miłości i wierności Jezusowi stała się śmierć męczeńska.
Św. PIOTR – prosty rybak z Galilei, przyprowadzony przez brata Andrzeja do Mistrza z Nazaretu, stał się odtąd prawdziwym przyjacielem Jezusa. Choć był pełen energii i zapału, to jednak nie ustrzegł się błędu, na jeziorze uląkł się wiatru i wołał: Panie ratuj, bo ginę!
Na dziedzińcu arcykapłana trzykrotnie zaparł się Jezusa i otrzeźwiony pianiem koguta gorzko zapłakał, ale kiedy po zmartwychwstaniu Jezus zapytał go: Piotrze czy miłujesz mnie? to choć zasmucony, jednak z wiarą odpowiada: Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię kocham!
Piotr otrzymał władzę nad chrześcijanami pochodzącymi z Żydów /JUDEOCHRZEŚCIJAN/
Św. PAWEŁ – pochodzący z greckiego Tarsu, był również obywatelem Rzymskim.
Został starannie wykształcony jako faryzeusz. Najpierw jako Szaweł był zaciekłym wrogiem chrześcijaństwa i prześladowca uczniów Jezusa. Ale kiedy upadł z konia pod Damaszkiem i dostąpił cudownego nawrócenia pod Damaszkiem, stał się odtąd gorliwym uczniem Jezusa i natchnionym teologiem, który w listach zawarł syntezę wiary młodego Kościoła.
Napisał w jednym z listów: Zostałem zdobyty przez Chrystusa! Zdobyty – tzn. pokonany w walce, schwytany, przyłapany, obalony na ziemię. Paweł otrzymał władzę nad chrześcijanami pochodzącymi z innych kultur i religii/ POGAN/. Kiedy nadszedł kres ziemskiej wędrówki, wtedy osamotniony Paweł w więzieniu mamertyńskim i czekający na wyrok śmierci, pisze do swojego ucznia Tymoteusza swoje ostatnie słowa: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem. Wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, Sprawiedliwy Sędzia”. Ma pełną świadomość, że wykonał zadanie, do którego został powołany przez samego Jezusa. Piotr z Galilejskiego rybaka stal się rybakiem ludzi – czyli Apostołem Judeochrześcijan. Paweł gorliwego faryzeusza o grecko-żydowskich korzeniach, stał się Apostołem Pogan. Ponieważ jak głosi stara rzymska maksyma: Petrus, non morietur – Piotr nigdy nie umiera… dziś naszą modlitwą i ofiarą wspieramy papieża Franciszka i Stolicę Apostolską. W każdym papieżu, który jest następcą świętego Piotra Jezus ukazuje prawdziwą więź i kontynuację słów: Wierzę w jeden święty i Apostolski Kościół…To oznacza, że nasza wiara budowana jest na spuściźnie i tradycji uczniów Pańskich – czyli na fundamencie nauki Apostołów i ich wyznania wiary.
Za wstawiennictwem Świętych Apostołów Piotra i Pawła z ufnością proszę Cię, Boże, za papieża i biskupów. Ty ich ustanowiłeś, by kontynuując w świecie i w Kościele misję pierwszych uczniów, byli widzialnym znakiem jedności wszystkich wierzących. Ucz mnie miłości i wierności względem moich pasterzy, zwłaszcza wtedy, kiedy są atakowani i prześladowani. Naucz mnie panie bronić Kościoła
i być jego prawdziwym świadkiem na zawsze. Amen.
Homilia na XI Niedzielę zwykłą – 17 czerwca 2018
Dziś kolejny raz tematem wiodącym i myślą przewodnią Ewangelii jest siewca i ziarno.
„Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię.
Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak”.
Bóg działa w sposób zaskakujący. Zasiewa ziarno swojej łaski w najgłębszych pokładach ludzkiego serca, dlatego Królestwo Boże wzrasta w człowieku w sposób niedostrzegalny zarówno dla niego samego, jak i dla innych.
„Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.
Jezus przyrównuje Królestwo Boże do najmniejszego z ziaren, jakim jest nasienie gorczycy. Raz zasiane, w tajemniczy sposób potrafi kiełkować i rosnąć, osiągając wielkie rozmiary. Małe ziarno staje się zaczynem wzrostu wielkiego krzewu, którego gałęzie dają schronienie i życie ptakom. Ktoś słusznie zauważył, że w każdym sercu jest kawałek żyznej roli, na której rośnie życie Boże. W każdym, to znaczy również w sercu moim, twoim, nawet w sercu największego grzesznika. Z tego wniosek, że nie ma ludzi straconych, porzuconych i zapomnianych przez miłosiernego Ojca. Ważne, żebyśmy pragnęli się choć trochę zmieniać na lepsze.
Św. Matka Teresa z Kalkuty nigdy nie myślała o tym, żeby zmieniać świat. Mówiła: „Starałam się być kroplą czystej wody. Jeśli staniesz się kroplą czystej wody, będzie nas już dwoje.
A jeśli stanie się nią twoja żona, czy twój mąż, będzie już nas troje…”
„W kropli ukryta jest ta tajemna moc, dzięki której łączy się z innymi kroplami, przekształcając się w czystą rzekę, a potem z jezioro z nadzieją, że kiedyś uzdrowi morze martwe naszej historii” pisze Gianfranco Ravasi.
Można narzekać na ludzi, na otoczenie, na cały świat; ale narzekanie nic nie zmieni!
Prawdziwa zmiana zaczyna się od naszych postanowień i od naszego konkretnego działania.
Prośmy gorąco, aby ta dzisiejsza Eucharystia, w której uczestniczymy, stała się momentem naszych duchowych przemyśleń i postanowień. Zacznijmy od rzeczy najmniejszych, ale realnych, które możemy rzeczywiście zmienić w naszym życiu. Bądźmy jak ta kropla wody, oczyszczająca świat.
Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty wiesz, jak dotrzeć do mego serca, które tak często oddala się od Ciebie i od Twego Kościoła. Przymnóż moją wiarę w to, że Ty nigdy nie zapominasz o mnie. Amen.
Homilia na X Niedzielę zwykłą – 10 czerwca 2018
„Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać”. Królestwo wewnętrznie skłócone nie może się ostać. Podobnie jest z małżeństwem i rodziną. Dlatego tak ważny w domu jest dialog. On pozwala wzrastać i rozwijać się miłości, a w sytuacjach trudnych staje się ratunkiem. Pierwszym warunkiem udanego dialogu jest znalezienie czasu dla siebie. Następnym – cierpliwe wysłuchanie drugiej strony, danie jej szansy powiedzenia wszystkiego, co uważa za ważne. Trzeba umieć powstrzymać swój język, który od razu rwie się, by wyrażać własne opinie, rady, by krytykować. Są często w naszym otoczeniu takie osoby, które zdają się wszystko wiedzieć najlepiej. Trudno z nimi rozmawiać, bo nie potrafią posłuchać opinii innych. Dialog to nie monolog – wymaga od innych osób okazania sobie wzajemnego szacunku, cierpliwości w wysłuchaniu osoby i przekonania, że druga strona ma mi coś ważnego do przekazania, a ja jednak chcę to koniecznie usłyszeć!
„Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać /…/ Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie” Odpowiedział im: Kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką!”
Jezus nie podważa wartości rodziny, nie przekreśla roli i znaczenia matki, którą bardzo kochał i szanował, nie lekceważy swoich bliskich – jak mogłoby się wydawać, ale wskazuje, że rodzina powinna przekazywać wartości duchowe. Nie wszystkie rodziny są idealne, ich członkowie przychodzą do kościoła, mimo że są skłóceni lub zwaśnieni ze sobą i nie zamierzają się pogodzić. Czasem ktoś jest w kościele i pięknie uczestniczy we Mszy Św., a ktoś inny albo nie idzie do kościoła albo byle jak przeżywa Mszę Św. / jak wytłumaczyć uczniowi w szkole na lekcji religii, który pyta: proszę księdza, czy można świadomym uczestnictwem we Mszy Św. określić tych, którzy poza kościołem stoją i palą papierosy w czasie Mszy Św., albo stoją na zewnątrz lub siedzą w świątyni i cały czas rozmawiają, przeszkadzając innym – po co oni przychodzą do kościoła – i wytłumacz to dziecku/ . A przecież Jezus mówi wyraźnie, że „wasze dzieci będą kiedyś dla was sędziami i oskarżycielami w niebie”.
Znana piosenkarka polsko-czeskiego pochodzenia – Ewa Farna bardzo ładnie wypowiedziała się na łamach jednego z tygodników, że jest wdzięczna swoim rodzicom za to, że zadbali o jej religijne wychowanie. Dzięki temu ma zasady i kieruje się w życiu przykazaniami; nie boi się też publicznie mówić o Bogu, w którym znajduje podporę!”
Charles Peguy francuski pisarz, eseista i prozaik napisał kiedyś: „Wiara jest katedrą, miłość – szpitalem, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem”
Bóg jest źródłem wszelkiego dobra. Troszczy się i kocha każdego z nas. On uczy, jak iść Jego drogą, najlepszą dla nas. Kiedy jednak sprzeciwiamy się Bogu i łamiemy jego przykazania, pojawia się w nas lęk i zaczynamy jak Adam w raju ukrywać się przed nim swoje wnętrze, zapominając, że przecież On sam nas stworzył i zna nas. Pamiętajmy, że Bóg jest większy od naszych grzechów i ma moc je zgładzić, okazując nam bezmiar swojego Miłosierdzia.
Prośmy dziś gorąco abyśmy umacniali naszą wiarę w żywą obecność Jezusa, abyśmy w Jego miłości oczyszczali rany naszych serca w Jego nieskończonym Miłosierdziu umacniali naszą nadzieję. Amen.
Homilia na Uroczystość Trójcy Świętej – 27 maja 2018
„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Jezus przygotowuje swoich uczniów do misji głoszenia. Uczniowie mają nauczać wszystkie narody udzielając im chrztu w imię Boga Trójjedynego. Prawda o Trójcy Świętej nie jest łatwa do zrozumienia – jest to jeden z najtrudniejszych dogmatów naszej wiary. Zapewne nieraz próbowaliśmy sobie wyobrazić Trójcę Świętą i zastanawialiśmy się jak to możliwe, że Jeden Bóg jest w Trzech różnych Osobach. Ta prawda nie umniejsza jednak wielkości i głębi Istoty Boga – dodaje prawdziwej tajemniczości Bogu w Trzech Osobach. Ludzkie dociekania na temat tej największej prawdy wiary nigdy nie oddają jej istoty. Jerzy Nowosielski napisał, że tajemnica Trójcy Świętej jest niewyczerpana, ponieważ to rzeczywistość nadprzyrodzona.
Kim zatem jest Bóg Trójjedyny?
Pierwsza Osoba Trójcy to Bóg Ojciec, który jest naszym Stworzycielem. Dokonał On powstania świata oraz człowieka, jako korony stworzeń. To Bóg wybrał naród izraelski i uczynił go narodem wybranym. To Bóg Ojciec mimo nieposłuszeństwa pierwszych ludzi dalej kocha człowieka i świat i daje mu nadzieję na zbawienie.
Druga Osoba to Jezus Chrystus – Syn Boży, który przychodzi na ziemię i staje się naszym Zbawicielem. Nigdy nie zrozumiemy ogromu i szaleństwa miłości Boga. No bo jak można zrozumieć prawdę, że Bóg staje się człowiekiem?! Choć jesteśmy głęboko przeświadczeni o godności ludzkiej, to jednak zdajemy sobie sprawę, że Bóg, który staje się człowiekiem, uniża samego siebie, aby dokonać naszego usprawiedliwienia na krzyżu.
Trzecia Osoba to Duch Święty który jest Pocieszycielem. To On umacnia Apostołów w Wieczerniku w odważnej misji głoszenia i ewangelizowania narodów. Duch Święty staje się prawdziwą energią, działającą w Kościele. Bez źródła zasilania każde urządzenie: laptop, telefon komórkowy, radio, telewizor, aparat cyfrowy, lodówka, pralka –stają się bezużyteczne. Dopiero prąd elektryczny, energia z zewnątrz, ożywia go i staje się użyteczny. Takie jest działanie Ducha Świętego: zasilanie Bożą energią Kościoła i każdego z nas. W momencie Zesłania Ducha Świętego rozpoczynają się prawdziwe dzieje Kościoła – to On jest motorem napędowym Chrystusowej Owczarni.
Symbol Trynitarny Trójcy Św. jest znakiem prawdziwej jedności, równości i miłości:
Ojca Syna i Ducha. Dlatego – jak mówią słowa prefacji – wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, Jedność w istocie i równość w majestacie.
Prawdziwą Istotę Trójcy Świętej oddaje myśl zapisana przez anonima: „Bóg Ojciec jest źródłem, Jezus jest rzeką, która wypływa z tego źródła, a Duch Święty jest prądem tej rzeki.”
Dziękujmy Bogu za dar niepojęty, którego nie jest w stanie zgłębić żaden ludzki rozum:
Boże Trójjedyny dziękujemy Ci za dar twojej Obecności. Dziękujemy Ojcu Stworzycielowi, który z miłości stworzył świat, dziękujemy Synowi Bożemu Zbawicielowi, który świat odkupił, dziękujemy Duchowi Świętemu Pocieszycielowi, który umacnia i ożywia Kościół. Dziękujemy Trójcy Świętej, która obdarza nas darem miłości, jedności i pokoju.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Homilia na Uroczystość Zesłania Ducha Św. – 20 maja 2018
„Kiedy nadszedł Dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu”
Zesłanie Ducha Świętego, opisane przez Św. Łukasza w Dziejach Apostolskich jest wyjątkowym znakiem mocy i siły Ducha Pocieszyciela – Trzeciej Osoby Boskiej, pochodzącej od Ojca i Syna, a który zstępuje na Apostołów, aby ich umocnić w wierze, w głoszeniu i przepowiadaniu Dobrej Nowiny o Zbawieniu.
„Ukazały się języki z ognia” – Duch Św. jest Darem osobistym, którego otrzymuje każdy wierzący, ale jest zarazem darem udzielanym we wspólnocie: sakramenty chrztu – otrzymuje dziecko we wspólnocie rodziców i chrzestnych, bierzmowanie – otrzymuje kandydat, ale we wspólnocie innych kandydatów i świadków, którzy ich wspierają modlitwą i obecnością.
„Wszyscy zaczęli mówić obcymi językami…” – Dar języków sprawił, że Apostołowie, prości ludzie zaczęli głosić wielkie dzieła Boże w różnych językach, przez to stali się zrozumiali dla innych. I dziś także Duch Św. działa przez dar języków tzw. glosolalia, spoczynek w Duchu Św., oczyszczenie przez łzy, śmiech i radość, dary poznania, uzdrowienia od wszelkich dolegliwości.
„Otwarły się drzwi Wieczernika – Wszyscy głoszą Wielkie Dzieła Boże”
Nagle zatrwożeni dotąd Uczniowie Pańscy, którzy pouciekali i zostawili samego Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, umocnieni darami z wysoka, nie boją się, otwierają drzwi Wieczernika na oścież i z wielką odwagą, mocą i determinacja idą i głoszą mocą Ducha Św., przez co stają się bardzo skuteczni w dziele przekazywania Dobrej Nowiny o zbawieniu. Apostołowie doskonale zrozumieli, że każdy człowiek uczy się prawdziwej wiary przez całe życie.
Jeśli staramy się żyć blisko Boga, dojrzewamy w poznaniu siebie i świata w świetle wiary. Odkrywamy, że poznawanie Boga jest największą przygodą życia. W dojrzewaniu wiary Bóg nie zostawia nas samych. Duch Święty czuwa zarówno nad każdym z nas, jak i nad całą wspólnotą wierzących.
Duch Święty działa w Kościele przez znaki sakramentalne: takie jak chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo. Sprawia, że trwamy w jednej wierze. Uczy nas boskiego sposobu porozumiewania – języka miłości. Dba, byśmy rozumieli poznawaną prawdę i wciąż objawia nam Chrystusa. „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej Ziemi!” Jan Paweł II tak mocno wołał o światło i dary Ducha Świętego, uświadamiając nam, że prawdziwa moc Ducha Pocieszyciela rodzi się z postawy wytężonej i ufnej modlitwy. To jest także nasza droga dzisiaj, kiedy wzywamy Jego wstawiennictwa.
Jak powinna wyglądać moja nasza postawa wobec działania Ducha Świętego w moim życiu
– proś o dary Ducha Pocieszyciela – aby cię umacniał i prowadził swoim światłem przez życie;
– pragnij osobistego spotkania z nim – jak wędrowiec pragnie wody na pustyni;
– otwórz się na działanie Ducha Świętego – aby mógł dotykać twego serca i przemieniać je nieustannie.
Przybądź, Duchu Święty, Duchu Prawdy i poprowadź mnie do całej prawdy. Wlej w moje serce miłość i spraw, bym coraz bardziej upodabniał się do Chrystusa. Amen.
Homilia na Wniebowstąpienie Pańskie – 13 maja 2018
„Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu”
W dzisiejszej Liturgii Słowa opowiadającej o Wniebowstąpieniu Jezusa nie widać cienia smutku ani u Jezusa, ani u Apostołów. Od razu widać, że Jezus starannie zaplanował i gruntownie ich przygotowywał na to wydarzenie. Uczniowie nie płaczą, nie protestują, nie użalają się nad sobą, że już więcej nie zobaczą Mistrza i Nauczyciela. Może się to wydać trochę dziwne. Przecież pożegnania zwykle bywają trudne, zwłaszcza gdy odchodzi ktoś, kogo bardzo kochamy, z kim jesteśmy mocno złączeni, do kogo się przywiązaliśmy. Uczniowie doskonale wiedzą, że pożyteczne jest odejście Jezusa, bo inaczej nie przyjdzie Duch Pocieszyciel, którego On im obiecał.
„Mężowie z Galilei, dlaczego wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” Jeszcze przez chwilę po ludzku zapatrzeni, wręcz zagapieni w niebo nie mogą się nadziwić, jak Jezus wznosi się na ich oczach, niczym na jakiejś platformie, na statku kosmicznym w niebo – spektakularnie, powoli i majestatycznie – aż obłok zabrał im Go sprzed oczu. Jednak aniołowie sprowadzają ich na ziemię. Już go nie ma, ale przyjdzie
– a wy macie przygotować się do misji głoszenia!
Dlatego posłuszni, schodzą z Góry Oliwnej wprost do Wieczernika i tam przygotowują się na spotkanie z Pocieszycielem, trwając przez 10 dni na modlitwie.
Wniebowstąpienie Jezusa jest Jego triumfem – ukoronowaniem i zakończeniem życia ziemskiego Jezusa. Jezus wstępujący do nieba przekazuje nam swoje ostatnie przesłanie: „Wasza Ojczyzna jest w Niebie! /…/ Idę przygotować wam miejsce!” To nie jest żadna mrzonka, tania obietnica przedwyborcza, mamienie opinii publicznej – to jest najprawdziwszy fakt!
Niebo istnieje naprawdę – to jest realne miejsce i realna rzeczywistość! Pytanie czy wierzę w istnienie nieba? Czy wierzę, że tam jest Jezus mój Zbawiciel i moi najbliżsi, którzy już odeszli.
Czy mam nadzieję, że się tam dostanę? Czy rzeczywiście pragnę nieba?!
Pan Jezus, który za chwilę wstępuje do Ojca, jednocześnie pozostaje do końca obecny ze swoim Kościołem, współdziała ze swoimi uczniami i wskazuje prawdziwy kierunek naszego życia.
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”
Wysyła ich na niełatwą drogę – mają iść i głosić Dobrą Nowinę, tak jak to on czynił. Są wystawieni na próbę, na ludzką krytykę, kpiny, uwagi, ludzkie powątpiewanie, niedowiarstwo i wyszydzenie – ale jednak decydują się, bo wiedzą kto i po co ich wybrał.
„Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły”. Apostołowie nie zastanawiają się ani przez moment, wiedzą doskonale, że do tego zostali powołani. To jest ich zadanie i twarda Misja, do której powołał ich Jezus. Dziś Jezus liczy na nas i pragnie, abyśmy sami uwierzyli w realną rzeczywistość nieba i innych o tym przekonali swoją wiarą i swoim świadectwem.
Chryste, Ty, wstępując do nieba, obdarzyłeś swoich uczniów nową mocą, by z odwagą i radością szli na krańce świata głosić Ewangelię. Udziel także mnie łaski Ducha Świętego, abym wszędzie tam, gdzie jestem, potrafił świadczyć o Tobie. Amen.
Homilia na VI Niedzielę Wielkanocną – 6 maja 2018
„To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
Szczera i głęboka miłość do Boga zaczyna się od miłości do bliźniego. Dlatego najpierw powinniśmy prawdziwie pokochać tych, którzy są najbliżej – naszą rodzinę. Dopiero wówczas to uczucie będziemy w stanie rozszerzać na innych. Łatwo bowiem kochać na odległość, deklarować przyjaźń wobec tych, co są daleko. Najbliższych miłować jest zawsze najtrudniej. Żyjąc pod jednym dachem, obrastamy we wzajemne pretensje, żale, winy… Wobec najbliższych często czujemy się usprawiedliwieni z naszej obojętności i skamieniałego serca. Znając ich wady i słabości, potrafimy też boleśnie zranić. Prawdziwa Miłość ma imię Jezus – to inaczej zaproszenie do czynnej miłości Boga przez zachowywanie Jego przykazań oraz miłości bliźniego przez dobre uczynki, szacunek i respekt dla drugiego człowieka.
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!”.
To jest Jezusowa recepta na całe nasze życie chrześcijańskie – wytrwałość w Bożej miłości i zachowywanie przykazań. Jezus pokazuje na swoją wierność Ojcu i prawdziwą miłość, która łączy w jedno Ojca i Syna. Jeżeli będziemy starali się żyć duchem wierności do Bożego prawa i miłości do naszego Ojca, wtedy rzeczywiście będziemy jego naśladowcami i prawdziwymi uczniami.
„Jeśli będzie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w mojej miłości”.
Jezus udowodnił przez śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie oraz przez wniebowstąpienie, jak bardzo nas kocha i jak mu na każdym człowieku zależy, skoro wypełnił swoją misję do końca, dokonując naszego usprawiedliwienia na drzewie krzyża.
Nick Vujicić – australijski ewangelizator i mówca motywacyjny pochodzenia serbskiego; człowiek, który urodził się z rzadką chorobą znaną jako zespół tetra-amelia, bez rąk i nóg, jest dzieckiem pastora i pielęgniarki. Rodzice byli zszokowani, gdy okazało się, że ma jedynie jedną zdeformowaną stopę z dwoma palcami. Dziś Na całym świecie prowadzi wykłady na temat niepełnosprawności, motywacji i wiary w Boga. Vujicić był jednym z pierwszych niepełnosprawnych uczniów uczęszczających do szkoły razem z pełnosprawnymi. W szkole był poniżany przez kolegów, przez co miał depresję i myśli samobójcze. Później zrozumiał, że może inspirować innych, dawać tym najsłabszym wiarę i nadzieję. Dziś jest mężem i ojcem dwójki dzieci, odwiedził Polskę 30 kwietnia 2015 roku, w Poznaniu. Powiedział wtedy takie słowa: „Chcecie więcej uczciwości i miłości w Polsce? Wszystko zaczyna się w waszych rodzinach. Chcecie więcej przebaczenia w Polsce? Zacznijcie sami sobie przebaczać. Bądźcie zmianą sami w sobie”.
„To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.
Jezus wskazuje na ścisły związek, jaki istnieje między radością a miłością, bez której miłość zawsze będzie niepełna. Ojciec Timothy Radcliffe twierdzi, że radość chrześcijańska to prawdziwy dowód na istnienie Pana Boga. Wystarczy spojrzeć na uśmiechniętych, ludzi. Patrząc na uczestników niedzielnej Mszy Św. zauważamy, że wielu z nich jest bardzo poważnych, a nawet smutnych. Św. Teresa z Avilla – wielka reformatorka zakonu karmelitańskiego, tak się modliła: „Od pretensjonalnych modlitw i świętych o kwaśnych minach zachowaj mnie Panie!”
Nie chodzi o to, aby śmiać się od ucha do ucha, ale radość ze spotkania z Jezusem na Eucharystii –Panie dobrze, że tu jesteśmy – ma wypełniać nasze serca i ma sprawić, że jesteśmy pełni duchowej radości i może być prawdziwym świadectwem naszej wiary.
„Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję”.
Stawanie się Chrystusowym przyjacielem jest trudnym zadaniem i wyzwaniem. Ale nie możemy popadać w pesymizm, że nam się nie uda, skoro wybrał nas sam Pan Jezus. Eucharystia, w której uczestniczymy, to największy dar miłości otrzymany od Pana Jezusa. On daje łaskę i szczególne umocnienie tym, których powołuje i przeznacza na to, abyśmy wypełniali polecenie naszego przyjaciela Jezusa, abyśmy szli i owoc przynosili.
Panie Jezu, proszę dziś o pogłębienie miłości w mojej rodzinie. Pomóż nam wzrastać we wzajemnym zrozumieniu, ucz szacunku do siebie, życzliwości. Daj łaskę przebaczenia.
Dziękuję Ci, Boże, za wszystkich moich bliskich. Amen.
Homilia na Uroczystość MB Królowej Polski – 3 maja 2018
„<<Niewiasto, oto syn Twój /…/ Oto Matka twoja>>
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”.
Wielu przechodziło obok miejsca ukrzyżowania Jezusa, w ostatnich chwilach Jego ziemskiego życia. Ale tylko Jan i Maryja zostali sobie wzajemnie powierzeni. To nie tylko zwykła ludzka prośba Jezusa o opiekę nad Matką, ale wyrażenie posłannictwa Maryi. Odtąd stanie się ona duchową Opiekunką i Matką dla chrześcijan wszystkich czasów. Fragment duchowego testamentu Jezusa rozważamy dziś, kiedy Kościół obchodzi Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – Głównej Patronki Kraju. Ten tytuł używany przez polskich katolików od stuleci, ma dla nas szczególne znaczenie. Mówi o obecności Maryi w historii polskiego narodu. Tytuł Królowej Polski to wielka historia dziejów polskiego narodu, o której nie można zapomnieć. Gdy po zwycięstwie na Szwedami, 1 kwietnia A.D. 1656, w katedrze lwowskiej, przed obrazem Matki Bożej Łaskawej król Jan Kazimierz w sposób oficjalny ślubował: „Ciebie za patronkę moją i za królową państw moich dzisiaj obieram”, uświadomił wszystkim wierzącym, że uznać Maryję za Królową oznacza przede wszystkim żyć na Jej wzór, brać przykład z Jej autentycznej postawy zawierzenia Bogu i wypełniania właściwie swoich obowiązków.
Ks. Marek Dziewiecki napisał, że: „Maryja jest Arcydziełem kobiecości i człowieczeństwa”.
Maryja uczy nas jak rzetelnie wypełniać powołanie do miłości Boga i drugiego człowieka w swoim życiu. Najwspanialszy nauczyciel naszych czasów – Św. Jan Paweł II, w czasie Pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku całkowicie oddał się w macierzyńską niewolę miłości, wypowiadając słowa: „Totus Tuus – jam cały Twój Maryjo”.
Potem niejednokrotnie tłumaczył znaczenie tych słów. Mówił: „Pamiętam jak takim momentem dla mnie, było odnalezienie tych słów: Totus Tuus. Przyjąć Maryję do swego domu, do swojego życia, to przywilej każdego wiernego. Mocą tych słów mogłem przejść przez doświadczenie strasznej wojny, straszliwą okupację nazistowską, a później także przez inne trudne powojenne doświadczenia. Maryja każdego dnia towarzyszy mi w wypełnianiu misji Następcy św. Piotra Możliwość przyjęcia Maryi do swojego domu, do swego życia, jest propozycją dla nas wszystkich”.
Prymas Tysiąclecia – Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński wołał w homilii:
„Okazało się, że Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego; jest tą siłą, która trzyma cały Naród w pokornej, postawie wierności Bogu. Królowa Polski prowadzi Naród do Syna swego i jego Kościoła”.
Duchowo złączeni dziś z Jasną Górą, która jest największym konfesjonałem Polaków i gdzie najmocniej bije serce polskiego narodu, prośmy gorąco, aby Maryja Królowa Polski wypraszała nam tę wielką łaskę miłości do Boga i do naszej Ojczyzny, a na jej płaszczyźnie prawdziwej miłości do drugiego człowieka. Bo na fundamencie miłości odnajdziemy prawdę o samym sobie – czyli zrozumiemy, do czego tak naprawdę jesteśmy powołani.
Panie Jezu, dziękuję Ci za dar Maryi jako mojej Matki. Przyjmuję Ją, wraz z apostołem Janem, jako najcenniejszy skarb mojego życia. Od Niej pragnę uczyć się miłości do Ciebie i wierności Ewangelii. Pod Twoją obronę uciekam się, Święta Boża Rodzicielko. Moimi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz mnie zawsze wybawiać. Amen.
Homilia na V Niedzielę Wielkanocną – 29 kwietnia 2018
„Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić”.
Przypowieść o winnym krzewie należy do tego obrazu, który był mocno rozpoznawany. WINNICA – to ważne miejsce pracy obok pasterstwa i rybołówstwa w Palestynie; to miejsce, gdzie uprawia się winorośl z przeznaczeniem na wino, rodzynki oraz do bezpośredniej konsumpcji. Znany polski pisarz eseista, historyk literatury – Marek Bieńczyk –współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i „Magazynu Wino” mówi że najdłuższy korzeń winnego krzewu, który wykopano, miał 29 metrów. Są ponoć i takie które mogą dochodzić do 50 metrów.
Tutaj rzeczywiście możemy już mówić o podróży do wnętrza ziemi. W praktyce chodzi o to, żeby korzenie sięgały najgłębszych pokładów, bo tam znajdują się minerały i woda.
Dobre zakorzenienie jest podstawą dobrego zbioru winorośli. Kolejny raz Boski Nauczyciel przez przenośnię ukazuje nam swoją myśl. My którzy jesteśmy latoroślami, uświadamiamy sobie, że nasze duchowe życie zależy od prawdziwej łączności z Jezusem Chrystusem. Jeśli jesteśmy z nim złączeni, wręcz w niego wszczepieni – jak latorośl w winny krzew, to czerpiemy z niego soki, rozwijamy się duchowo, rośniemy – czyli przynosimy zbawienny owoc.
„Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy”.
Jezus nazywając siebie winnym krzewem wie, że wszystko jest w ręku Boga Ojca, który go uprawia.
Kiedy kropla wody wpada do morza, wówczas się w nie zamienia, nie odwrotnie. Podobnie jest z duszą ludzką, jeśli zostanie pociągnięta przez Boga. Duchowe dojrzewanie polega na coraz ściślejszym zjednoczeniu z Chrystusem. Trafnie to doświadczenie opisał św. Paweł: „Żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”. Jeśli trwamy w Bogu przez wiarę, nadzieję i miłość, wówczas nasze życie nabiera nowego sensu. Żyjemy w nim jak mała kropla miłości w Wielkim Oceanie Miłosierdzia. Obficie owocuje. Każdy, kto doświadczył łaski zjednoczenia z Bogiem, wie, jak prawdziwe są słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę/…/Beze Mnie nic nie możecie uczynić”. To od stopnia naszego zakorzenienia w Chrystusie zależy nasza wierność Jezusowi oraz zdolność do przezwyciężania codziennych problemów.
Polski aktor – Tadeusz Chudecki wspomina w jednym z wywiadów swoją niewierzącą przyjaciółkę, która napisała mu kiedyś: „Nawet nie wiesz, jakbym pragnęła uwierzyć. Chodzę do kościoła, stoję na Mszy, ale nie spłynęła na mnie ta łaska!” Czy Msza Św. która jest dla nas momentem czerpania soków z krzewu winnego, jakim jest Chrystus, kiedy posilamy się słuchając jego Słowa i przyjmując Komunię Św. jest dla mnie rutyną, przyzwyczajeniem, spełnieniem obowiązku, czy też potrzebą serca, dzięki której możemy pogłębić nasz związek z Jezusem?
Prośmy gorąco, abyśmy przez nasze zaszczepienie w Jezusie, potrafili przynosić właściwe owoce naszego duchowego życia:
Panie Jezu, Ty obiecałeś, że jeśli będziemy trwać w Tobie, spełnisz wszystko, o cokolwiek Cię poprosimy. Daj nam Panie łaskę żywej wiary i spraw abyśmy nigdy nie odłączyli się od Ciebie. Amen.