Homilia  na  Prymicje  Kapłańskie Nozdrzec – 5  Czerwca  2022 r.

„Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym,

i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.

Czcigodny Księże Prymicjancie – Drogi Księże Adamie!

Drodzy Bracia w Kapłaństwie,

Czcigodne Siostry Zakonne,

Drodzy Rodzice, Rodzice Chrzestni, Rodzeństwo i Najbliższa Rodzino ks. Prymicjanta!

Umiłowani Bracia i Siostry w Wierze!

Przeżywamy Wielką Radość Chrystusowego Kościoła, kiedy 50 dni po Zmartwychwstaniu Jezus Chrystus, posyła do Apostołów, zgromadzonych na modlitwie w Wieczerniku, Parakleta – Ducha Pocieszyciela, aby ich umocnił w odważnej misji głoszenia i ewangelizowania narodów. Duch Święty staje się prawdziwą  energią,  działająca w Kościele. Komputer – np. laptop,  telefon komórkowy czy inne urządzenie, aby działało, musi być podłączone do źródła energii.
I jeśli nie ma źródła zasilania: baterii lub prądu to taki aparat jest bezużyteczny. Dopiero prąd elektryczny, energia z zewnątrz ożywia go i staje się użyteczny. I takie jest działanie Ducha Świętego: zasilanie Bożą energią Kościoła i każdego z nas.  W momencie Zesłania Ducha Świętego rozpoczynają się prawdziwe dzieje Kościoła – to On jest motorem napędowym Chrystusowej Owczarni.
Spełniają się słowa zapowiedzi Jezusa: „A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”
To Duch Święty towarzyszy w życiu każdego z nas od momentu chrztu świętego aż do śmierci.

Duch daje nam Życie Boże, wypełnia serca nasze Miłością Boga samego, wskrzesza nas ze śmierci grzechu do nowego życia w łasce uświęcającej. Jest nieustannie przy nas, aby nas chronić, prowadzić, pocieszać i uświęcać. Jego obecność jest dla nas tajemnicą  i radością!

Ten Duch Święty z wielkim entuzjazmem i mocą działa w darach i charyzmatach, których udziela każdemu wierzącemu. Ten Duch Św. jest szczególnie obecny w sakramentach Kościoła, które są widzialnymi znakami niewidzialnej łaski Bożej.

Drogi Księże Adamie – podobnie jak Apostołowie zgromadzeni w Wieczerniku, wraz ze swoimi współbraćmi trwałeś na modlitwie w czasie tygodniowych rekolekcji, aby jak najgodniej przygotować się do wczorajszego dnia, kiedy w Wigilię dzisiejszej Uroczystości, przez włożenie rąk ks. Arcybiskupa, ks. biskupów i kapłanów otrzymałeś Dar Namaszczenia Duchem Świętym – Dar Sakramentu Kapłaństwa.

Sakrament Kapłaństwa to wielkie wyróżnienie, ale to zarazem wielka, osobista tajemnica każdego, który został wybrany.

I tak naprawdę nie wystarczy ludzkiego życia, aby tę tajemnicę zgłębić do końca. Pozostaje świadomość, że Bóg nie ma względu na osoby, posługuje się często tymi, którzy po ludzku sądząc – nie pasują lub się nie nadają. Wybraństwo Boże wymyka się spod władzy ludzkich spekulacji, nie daje się przewidzieć ani ująć w racjonalne formy.

Bo Bóg powołuje, kogo chce i kiedy chce. Każdy z nas przyjmując kapłaństwo, nie stał się automatycznie lepszym człowiekiem, bez skazy – nie opuściły go ludzkie słabości. Jednak musi stawić czoła trudnościom, dochowując wierności i podołać wszystkim obowiązkom, wynikającym
z kapłańskiego stanu. Zapewne w tym kontekście ks. Jan Twardowski kapłan, poeta napisał swoje osobiste przemyślenia na temat sakramentu kapłaństwa:
Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam.
I przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem uklękam.

W lipcowy poranek mych święceń,
dla innych szary zapewne.
Jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie.

Jadę z innymi tramwajem,
biegnę z innymi ulicą.
Nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą.

Kapłan każdego dnia staje przed tą tajemnicą swego powołania.
Trafnie to ujął Św. Jan Paweł II: „Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas kapłanów doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy!”
Te rozterki duchowe człowieka wybranego i powołanego ujął poeta – Zbigniew Herbert, który  w „Przesłaniu Pana Cogito” napisał:
Idź wyprostowany, wśród tych co na kolanach,

Wśród odwróconych plecami
i obalonych w proch,
ocalałeś, nie po to aby żyć,
masz mało czasu, trzeba dać świadectwo!

Bądź odważny, gdy rozum zawodzi.
Strzeż się jednak dumy niepotrzebnej,
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz,
powtarzaj: zostałem powołany czyż nie było lepszych…

Bądź wierny. Idź!…

Niejednokrotnie na początku swej drogi kapłan pyta sam siebie: Dlaczego właśnie ja zostałem wybrany?; dlaczego ja, a nie ktoś inny? Czy podołam? Czy dam radę?
Każda tajemnica wymaga uszanowania, dlatego nie pytajmy o zbyt wiele – pamiętajmy, że najważniejszym zadaniem jest to, aby zaufać i zawierzyć Temu, który sam nas wybiera i powołuje.
Wszak Jezus Chrystus mówi: „Ja was wybrałem i przeznaczyłem na to, abyście szli i owoc przynosili, i aby trwał wasz owoc!”

Kapłaństwa trzeba się uczyć przez całe życie. Jest to trudna służba, nakazująca być w każdym czasie i w każdym miejscu dla drugich. Jest ona ciągłą dyspozycyjnością w stosunku do Boga, przełożonych i ludzi. Kapłan powinien poświęcić się Bogu bez reszty, dlatego trzeba polecać go w modlitwie niebu, by poświęcał się całkowicie, aby nie stał się przeciętnym kapłanem. Nieraz tak bywa, że kapłaństwo mocno waży – przygniecie brzemię obowiązków, pojawi się niezrozumienie otoczenia, ludzkie drwiny, krytyka, czasem i bezpodstawne oskarżenia, czy wreszcie samotność. Niewiele jednak zna Chrystusa ten, kto nie pamięta, że obok radości z przepowiadania, czynienia cudów i znaków, ustanowienia Eucharystii, Zmartwychwstania i Wstąpienia do nieba, Jezus przeżywał cierpienie w samotności w Ogrodzie Oliwnym, był bity i prześladowany aż do wyniszczenia i agonii na Górze Kalwarii. Cierpienie jest zatem wkomponowane w ludzkie życie – a szczególnie w życie kapłana, który w czasie Najświętszej Ofiary – wypowiadając słowa: BIERZCIE I JEDZICIE TO JEST CIAŁO MOJE…, BIERZCIE I PIJCIE, TO JEST KREW MOJA… TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ! – jako ALTER CHRISTUS –  DRUGI CHRYSTUS, tak naprawdę uczestniczy w pełni tajemnicy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Syna Bożego. Jezus Chrystus wraz z darem święceń kapłańskich wkłada w ręce każdego nowo wyświęconego kapłana trzy dary – trzy skarby, a zarazem trzy wielkie zadania do wypełnienia.

Pierwszym z nich jest Pokuta i Pojednanie. Posługa kapłana w tym sakramencie jest wypełnieniem Chrystusowego polecenia po zmartwychwstaniu, o którym słyszymy w Ewangelii: „Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; a którym zatrzymacie, są im zatrzymane!”

Św. Jan Paweł II, pisząc o posłudze w zaciszu konfesjonału stwierdza: „Jest to niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość posługa kapłańska”. Wymaga ona od spowiednika umiłowania prawdy, doświadczenia w sprawach ludzkich, szacunku i delikatności wobec spowiadającej się osoby, cierpliwości w prowadzeniu jej do uzdrowienia. Największą radością jest to, że kapłan ma wielki zaszczyt pośredniczyć w osobowym spotkaniu innych ludzi z Panem, pomaga w pogłębieniu życia religijnego i prawdziwego pojednania z Bogiem.

Drugim – bardzo wielkim skarbem i zadaniem jest dar Eucharystii, zarazem DAR I TAJEMNICA, który kapłan otrzymuje od samego Chrystusa! Jest to ukoronowanie Dzieła Pańskiego i najwyższe świadectwo Jego miłości. Sprawowanie tego daru w skupieniu, bez pośpiechu, bez nerwowości, z namaszczeniem  jest możliwe wtedy, kiedy sami żyjemy Tą Tajemnicą i wierzymy w Tę Tajemnicę! Jakże piękne było świadectwo kapłana, który po 40- tu latach kapłaństwa mówił: „Ile razy zbliżam się do słów konsekracji we Mszy Św., tyle razy wewn. drżę, tyle razy drżą moje ręce, bo wiem Kogo dotykam i Kogo jestem tak blisko!”

Św. Jan Paweł II mówił do kapłanów: „Wy sami nie wiecie, jak jesteście piękni wówczas, gdy znajdujecie się w zasięgu Słowa Bożego i Eucharystii. Sami nie wiecie, jacy jesteście piękni, kiedy obcujecie z bliska z Chrystusem – Mistrzem, starając się żyć w jego łasce uświęcającej”.
Eucharystia jest źródłem miłości, z niej czerpiemy prawdziwą siłę do codziennych zadań, posług  i tego, co stanowi nasze życie.
Trzecim – bardzo ważnym zadaniem jest przepowiadanie Słowa Bożego. Potrzeba ufnej modlitwy wielu serc, zanoszonej do Wszechmogącego Boga, aby wzbudził Kościołowi żarliwych głosicieli Słowa Bożego. Potrzeba Kościołowi pełnej żaru i gorliwości postawy kapłanów, którzy rozpaleni Ogniem Ducha Świętego będą posiadali niekończącą się moc i dynamikę, aby Dobra Nowina dotarła do każdego człowieka –do każdego dziecka, do każdego młodzieńca, do każdej kobiety i do każdego mężczyzny, aby to serce poruszyła i aby była przekazywana z pokolenia
na pokolenie.
Drogi księże Adamie, bądź głosicielem Bożego Słowa według słów Apostoła Narodów – Św. Pawła, wypowiedzianych do Tymoteusza:
„Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z cała cierpliwością, ilekroć nauczasz!”

Pamiętam, jak wróciłem z pierwszej praktyki duszpasterskiej
i usłyszałem z ust spowiednika słowa:Synu zwietrzałeś!” Jeśli sól zwietrzeje – czymże ją naprawić? Dziś tak łatwo się zagubić, pójść w akcyjność duszpasterską – ważne żeby nie zatracić tego suchego piasku codziennej modlitwy, żeby ciągle jak w komputerze aktualizuje się dane, aktualizować, czyli umacniać głęboką przyjaźń  i miłość z Mistrzem Jezusem Chrystusem, która jest stabilizatorem – regulującym nasze kapłańskie życie.

Drogi Księże Prymicjancie! Bądź kapłanem, pełnym dynamizmu
i entuzjazmu w głoszeniu Prawdy, ale nie zapominaj o wierności w modlitwie, o skupieniu i o prawdziwym wyciszeniu w duchu Pana.
Dziś świat potrzebuje prawdziwych świadków Chrystusa – kapłanów radosnych, pełnych gorliwości i zapału, a jednocześnie żarliwych na modlitwie i stale umacniających swoją wiarę. Od wczoraj jesteś kapłanem – ale  z ludzi wziętym i dla ludzi ustanowionym! Pamiętaj drogi Księże,
że jesteś jednym z tych braci i sióstr, że jesteś cząstką tej nozdrzeckiej ziemi i wszędzie, gdzie będziesz pracował, będziesz tę wspólnotę reprezentował!
Nie zapominaj o tych, którzy dziś z radością i dumą dziękują Bogu za dar powołania i Chrystusowego kapłaństwa, które wczoraj otrzymałeś.

Jak bumerang wracają słowa naszego biblisty, ks. prof. Stanisława Potockiego: „Ty najpierw bądź człowiekiem, a potem lekarzem, księdzem, pielęgniarką, dyrektorem, nauczycielem, sprzątaczką…Bądź człowiekiem!”
Człowieczeństwo to podstawa i fundament naszego chrześcijańskiego życia.

Życzę Ci, Drogi Księże Adamie tego człowieczeństwa w otwartości i zrozumieniu każdego napotkanego na twej drodze człowieka; ale też świadomości, że tak naprawdę największą pomoc możesz okazać drugiemu człowiekowi przez posługę sakramentalną i przez swoją modlitwę.
Ważne jest także to, abyś zawsze pamiętał, że w środowisku kapłańskim masz najlepsze wsparcie. To w braterstwie kapłańskim trzeba szukać pocieszenia, porady, wsparcia, odnowy duchowej w sakramencie pokuty, wspólnotowej modlitwy, radości z przebywania z innymi kapłanami – bo nikt obok Boga nie zrozumie kapłana tak, jak zrozumie go brat – drugi kapłan.

Drodzy Bracia i Siostry! Kochani Moi!

Na zakończenie tego rozważania pomódlmy się o łaskę wytrwania dla naszego Ks. Prymicjanta, dla wszystkich, powołanych na służbę Bogu
oraz za nas przeżywających tę radosną Uroczystość Prymicji, abyśmy wszyscy byli wiernymi świadkami Chrystusa w naszym duchowym powołaniu:


Przyjdź, Duchu Święty, zapal w nas ogień Twojej miłości! Przyjdź i umacniaj tych, których mocą sakramentalnej posługi uświęciłeś do pełnienia posługi kapłańskiej. Przyjdź Duchu Święty i bądź Pilotem naszego życia, prowadź nas nieustannie, abyśmy potrafili właściwie wybierać w naszym życiu. Przyjdź Duchu Święty i otwórz nasze serca, abyśmy byli zdolni przyjąć Twoje dary i stawać się autentycznymi świadkami Jezusa w naszym otoczeniu. Amen.

Homilia na Wniebowstąpienie Pańskie – 29 maja 2022

«Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».

Kiedy mija 40 dni od Zmartwychwstania – Chrystus zgodnie z zapowiedzią, na oczach swych uczniów wstępuje do nieba. Jezus wypełnił swoją misję do końca i choć odchodzi, to jednak nie zostawia uczniów samych. Otrzymali obietnicę Ducha Świętego. A Jezus do końca jako Boski Nauczyciel daje im wskazówkę – jeżeli będziecie przestrzegali i zachowywali Moją naukę, to pokażę wam drogę, którą podążycie kiedyś, aby osiągnąć niebo miejsce wiecznej szczęśliwości. To jest również wskazówka dla nas: niebo to nie jest dobre miejsce dla naiwnych – chociaż nie wiemy jak wygląda w nim życie,  to jest prawdziwy i realny stan wiecznej szczęśliwości – czyli nagrody za życie dobre, godziwe i przyzwoite tu na ziemi.  Czy naprawdę pragnę tam pójść za Jezusem i je osiągnąć?
„Chrystus wszedł nie do świątyni zbudowanej rękami ludzkimi, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga”
Autor Listu do Hebrajczyków pisze, że Jezus wstępujący do nieba, stale o nas pamięta, wstawiając się za nami przed Ojcem. ponieważ zależy Mu na naszej wieczności. Czy nam również zależy na naszym zbawieniu i wieczności, jak Panu Jezusowi?
Na portalach społecznościowych widzimy reklamówki koncernów farmaceutycznych, SPA, salonów piękności, gdzie można poprawić i udoskonalić ciało, jego witalność i jędrność – pokazujące kuszące i często prowokujące zdjęcia. Ludzie poprawiają swój wizerunek w zdjęciach, żeby tylko nas inni podlajkowali i napisali: jak ślicznie wyglądasz!
Zapominamy, że w oczach naszego Stwórcy wszyscy jesteśmy piękni, bo mamy to duchowe piękno w postaci duszy nieśmiertelnej.
Pytanie: dlaczego tak mało ludzi chce skorzystać z duchowego SPA, poprawiającego naszą modlitwę, moralność – słowem życie duchowe każdego chrześcijanina? Dlaczego, gdy zapraszamy na  dni skupienia, rekolekcji dla dzieci, młodzieży, dla małżeństw, tak mało osób chce z nich korzystać, mając wytłumaczenie– dziękuję to nie dla mnie, mam tyle zajęć, po prostu nie mam czasu! Czy zależy nam na pogłębieniu naszej duchowości?
Ewangeliczna opowieść o Wniebowstąpieniu kończy się stwierdzeniem: „Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga”. Dla apostołów odejście Jezusa Chrystusa do nieba nie stanowiło zerwania z Nim kontaktu, lecz jeszcze bardziej go pogłębiło. Uznali, że jest on wciąż możliwy, jeśli oddadzą się modlitwie. Dotąd zwracali się do Jezusa bezpośrednio.
Ale gdy podejmowali modlitwę w świątyni i Wieczerniku był dla nich równie dostępny i bliski. Wniebowstąpienie nie zmieniło w relacji między Bogiem a człowiekiem. Zrozumieli, że ich kontakt z Jezusem na modlitwie jest głębszy niż wtedy, gdy jako garstka towarzyszyli w Jego ziemskiej wędrówce. Choć chcielibyśmy mieć Boga na wyciągnięcie ręki, to powinniśmy wierzyć mocno, że duchowo, w czasie modlitwy możemy przenieść się z naszych ziemskich świątyń do niebieskiego Jeruzalem,
w którym na nas czeka. To stać się może tylko w Kościele, przez posługę i sakramenty Kościoła i tylko w duchu Kościoła.
Znany amerykański ewangelizator – Abp Fulton Sheen, który mottem swego życia uczynił słowa: „Myśl właściwie, żyj szczęśliwie!”, w refleksjach na każdy dzień, pod dzisiejszą datą zapisał:
W ludzkim porządku rzeczy, osoba zakochana stale myśli o obiekcie swych uczuć, przebywa w jego obecności, pragnie czynić jego wolę/…/ porównaj to do duszy zakochanej w Bogu, a posiądziesz tajemnicę medytacji – czyli modlitwy”.
Prośmy gorąco, abyśmy jak Apostołowie potrafili  uwierzyć w tajemnicę wieczności i do niej starannie się przygotowywali, żyjąc tu na ziemi:
Panie Jezu Chryste, wychodzę dziś poza miejsce mojej codzienności, poza obszar moich zwyczajnych spraw, by spojrzeć w niebo i na nowo nawiązać z Tobą głęboką relację. Panie kocham Cię i pragnę być zawsze świadom Twojej obecności tu na ziemi, aby pogłębić to uczucie kiedyś w niebie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na VI Niedzielę Wielkanocną – 22 maja 2022

„Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę…Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich”
Zachować Słowa Jezusa – to pierwsze wezwanie z dzisiejszej Ewangelii. Tylko ten kto jest wierny Słowu, okazuje że naprawdę kocha Jezusa. Prawda i miłość idą w parze. Wierność Słowu Bożemu oznacza stałość względem osoby Jezusa.
Zachować Słowa Jezusa – to zdanie koliduje z wieloma hasłami naszych czasów. Które nie domagają się zachowania , lecz kwestionowania; nie trwałości, lecz zmiany, nie tego, co zawsze istniało, lecz czegoś innego, nowego. Presja na nowość, na zmianę na słuchanie ludzkich opinii jest dziś większa niż kiedyś. Ale Kościół będzie mieszkaniem Boga na ziemi tylko wtedy, gdy pozostanie  wierny Słowu Boga. Tożsamość Kościoła nie jest określana stale na nowo przez debaty, dyskusje, sondaże, ankiety ale zostaje za chowana przez wierność słowu, przez posłuszeństwo woli Jezusa Chrystusa.

„A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”
Jezus obiecuje Ducha Świętego tym wszystkim, którzy pragną zachowywać na zawsze Jego naukę. Tylko Duch Święty podtrzymuje życiodajną pamięć wśród prawdziwych wyznawców Chrystusa. Tylko Duch Święty wspiera Kościół w misji głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Dlatego tak ważna jest modlitwa o Dary Ducha Świętego, o prawdziwe otwarcie na Jego dary i charyzmaty, aby przetrwać w życiu wszelkie załamania, kryzysy wiary, aby nie bać się być wiernym świadkiem Jezusa, aby zachowywać i pielęgnować w sobie jak najpiękniejszą roślinę te wartości i zasady w których zostaliśmy wychowani i przekazywać je naszym najmłodszym.
Rosyjski pisarz Fiodor Dostojewski napisał pewnego dnia list do nieznanej matki trzyletniego dziecka i zawarł w nim takie słowa: „Niech je pani zapozna z Ewangelią i nauczy wierzyć ściśle według katechizmu. Jest to podstawa. Inaczej nie wychowa pani dobrego człowieka. W najlepszym razie wyrośnie z niego cierpiętnik, w najgorszym – samolub albo coś gorszego. Nie znajdzie pani nic lepszego od Chrystusa, niech mi Pani wierzy”.

„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję”
Uciekanie w marzenia o świecie bez konfliktów, bez granic,  bez podziałów nie jest ewangelią miłości. Tego typu marzycielstwo otwiera drogę do dyktatury silniejszych, którzy  usiłują narzucić innym swój porządek zazwyczaj pod pretekstem budowania stabilizacji, jedności i pokoju, lepszego świata, którego tylko oni są gwarantami. Widzimy do czego to prowadzi. Nic tak nie służy pokojowi, jak autentyczna wiara chrześcijańska, nic tak nie służy jedności i sprawiedliwości, jak zachowywanie zasad w oparciu o Dekalog i Przykazania Miłości Jezusa, jak wierność prawdzie o Jedynym Bogu, który jest prawdziwą pełnią miłości i gwarantem ludzkiej godności; przed którym wszyscy odpowiadamy za swoje czyny. Ten Boży pokój przetrwa na ziemi, dopóki będą żyli ludzie dobrej woli. Znaczna część naszego apostolstwa pokoju będzie polegała na niesieniu pogody ducha i radości ludziom, którzy nas otaczają; Jest to ważne tym więcej, im większy panuje niepokój i smutek wokół nas. Św. Jan Paweł II mówił, że w każdą rodzinę, w każdy związek musi być wpisane pewne ryzyko rozczarowania. Jeśli jednak jesteśmy ludźmi pokoju i miłości, to owo rozczarowanie nie będzie miało skutków destrukcyjnych.
Bł. kardynał Stefan Wyszyński mówił przed laty: „Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi”.
A jakie uczucia ja budzę w ludziach, z którymi mieszkam, z którymi się spotykam? Czy budzę w nich pokój? Podziękujmy dziś Jezusowi za te cenne wskazania i dary, które przekazał nam w dzisiejszej Ewangelii. Prośmy też, abyśmy opierając nasze życie na miłości, nadziei i pokoju, potrafili być autentycznymi świadkami i misjonarzami Jezusa Chrystusa, naszego jedynego Pana i Odkupiciela.

Panie Jezu Chryste, oto otwieram przed Tobą drzwi mojego skromnego mieszkania. Zamieszkaj ze mną, pragnę zachowywać Twoją naukę! Naukę o uniżonej miłości. który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Uroczystość NMP Królowej Polski – 3 maja 2022

„<<Niewiasto, oto Syn twój… Synu, oto Matka twoja>>.
I od tej chwili uczeń wziął ją do siebie”.

Zasłuchani dziś w Słowo życia, patrzymy na obraz ewangeliczny, nazywany często Testamentem Krzyża, kiedy Jezus wiszący na krzyżu w momencie najgłębszego zjednoczenia z Ojcem, zwraca swoje oczy ku Matce i ku umiłowanemu uczniowi Janowi, by zabezpieczyć ich przyszłość, a przez to zabezpieczyć przyszłość swojego Kościoła. Jezus oddaje swoją Matkę każdemu z nas. wskazując Ją jako naszą Wychowawczynię i Wzór.
Maryja – Oblubienica Boga, uczy nas, jak  powinniśmy kochać Ojca i jak wytrwać w tej miłości do końca.  Jej odpowiedź w dniu Zwiastowania jest wzorem odpowiadania Bogu na Jego wezwanie: „FIAT – Niech mi się stanie według słowa twego”.
I tak, jak Abraham jest nazwany Ojcem Wiary, tak Maryja ma tytuł Matki Wiary. Dlatego w dniu 3 maja br. Kościół w naszej Ojczyźnie dziękuje Bogu za opatrznościowy dar Matki Bożej, która jako Królowa Polski, otacza macierzyńską troską i opieką cały nasz Naród, a moc jej opieki jaśniała wielokrotnie na przestrzeni naszych dziejów.
Docenił to najpierw król Jan Kazimierz, który po obronie Jasnej Góry, i przepędzeniu wojsk szwedzkich z terytorium naszego kraju,1 kwietnia 1656 roku, przed obrazem MB Łaskawej w katedrze lwowskiej złożył śluby, w których Maryję obrał na Królową Polski: Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico. Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram”.
Potem Parlament Rzeczpospolitej Polskiej, mimo różnicy poglądów i różnych zawirowań historycznych wielokrotnie ten akt odnawiał i w sposób uroczysty potwierdzał. Doceniał to i pielęgnował przez całe życie Prymas Tysiąclecia –
Bł. Stefan Kardynał Wyszyński, który napisał Jasnogórskie Śluby Narodu, odnowione w 300 rocznicę tych złożonych we Lwowie, a w czasie jednej z  homilii wołał: „Ten dzień, to dla wierzącego Polaka nie tylko rocznica przyjęcia Konstytucji 3 Maja, ale także dzień obchodzonego od 1906 r. święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Chcemy oddać naród i całą Ojczyznę w macierzyńską, słodką niewolę Maryi za wolność Kościoła w świecie i w Polsce!”.  
Pewien misjonarz pracujący w Afryce Południowej opowiadał, że jechał kiedyś pociągiem i odmawiał brewiarz, a w brewiarzu miał kolorowy obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. Obok niego siedział mały czarnoskóry chłopiec, który przyglądał się temu obrazkowi. Zaciekawiony, przerwał misjonarzowi modlitwę i zapytał: „Kto to jest? Twoja siostra? – Nie…” „Narzeczona? – Nie”. „No to kto to jest?” Misjonarz po namyśle odpowiedział: „Matka Boża Częstochowska – Moja Matka”. Murzynek popatrzył na obrazek, na misjonarza i kręcąc przecząco głową, z przekonaniem powiedział: „Wcale nie jesteś do Niej nie podobny”.
Na najbliższym przystanku chłopiec wysiadł; a misjonarz zaczął się zastanawiać, czy chłopiec nie miał racji i w czym nie jest do Niej podobny.
Zróbmy rachunek sumienia: Moje oczy – czy mają w sobie coś z dobrych oczu Maryi i Jej miłosiernego Syna? Moje serce – czy ma coś z wrażliwości serca Maryi i Jej Syna? Moje ręce – czy potrafią trudzić się dla innych? Czy potrafię dojrzeć najdrobniejsze potrzeby braci i sióstr, współczuć im i pomagać? Czy potrafię to czynić dyskretnie, nie czekając na oklaski? Jej obecność pod krzyżem to wzór miłości i ufności do końca. A jaka jest moja obecność przed Bogiem i wśród ludzi? Czy potrafię kochać i być wiernym do końca, niczego w zamian nie oczekując, i niczego się nie spodziewając?!
Kapłan – Poeta Ks. Jan Twardowski napisał: „Bóg natchnął polski lud, by tak bardzo ukochał święta Matki Bożej /…/ Bóg dał nam Jasną Górę jako arkę na czas potopu /…/ Bóg powołał nas do tego, abyśmy byli narodem maryjnym” .
Prośmy gorąco, abyśmy umacniali naszą osobową więź z Maryją, uznając ją swoją Matką. Prośmy aby Maryja zawsze była dla nas kimś ważnym, szczególnym i bliskim. Uczmy się od Niej postawy prawdziwej wierności
i miłości do Boga Ojca, do Jezusa i do braci i sióstr we Wspólnocie Kościoła i starajmy się Ją czcić, jako naszą Matkę, Panią i Królową:
Panie Jezu Chryste, dziękuję Ci za to, że w momencie śmierci na krzyżu powierzyłeś mnie Maryi postanowiłeś uczynić ze mnie dar dla swojej Matki. Chcę być tym darem, chcę być Jej powierzony, chcę do Niej należeć. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na uroczystość I Komunii św. –  1 maja 2022 r.

«Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?»
« Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham».

Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas nad Jezioro Tyberiadzkie. Siedmiu uczniów na czele z Piotrem, Jakubem i Janem spotyka na swej drodze żywego Pana Jezusa, który po Zmartwychwstaniu – czyli największym cudzie, którego dokonał na ziemi staje kolejny raz przed Apostołami.. Jezus działa w sposób bardzo jasny i czytelny: stanął na brzegu jeziora czyli objawia siebie, zaspokoił ich głód – czyli nakarmił w obfitości rybami i przeprowadził swoistego rodzaju egzamin – zapytał Piotra o miłość. «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Kiedy zapytał Piotr pierwszy raz, odpowiedział ze spokojem: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».
Ale kiedy Pan Jezus po raz drugi i trzeci powtórzył to samo pytanie, to Piotr się zastanowił i  zasmucił – dlaczego? Bo przypomniał sobie, jak w momencie pojmania Jezusa trzykrotnie się go zaparł mówiąc, że go nie zna. Ale na końcu zwyciężyła u Piotra prawdziwa pokora i miłość, kiedy odpowiedział: „Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię kocham!” I dlatego to on został zastępcą pana Jezusa na ziemi – czyli pierwszym papieżem.
Moje Kochane Dzieci!

Dzisiaj, podobnie jak dawno temu Apostoł Piotr, zdajecie najważniejszy egzamin z miłości i wierności do Pana Jezusa – w dniu I Komunii Św. Przez cały rok przygotowywałyście się do tego spotkania, uczyłyście się pilnie, uczestniczyłyście w nabożeństwach różańcowych, w Roratach i nabożeństwach wielkiego Postu: jak Droga krzyżowa czy Gorzkie Żale; otrzymując trzy znaki wtajemniczenia chrześcijańskiego na drodze wiary: różaniec, medalik i książeczkę,
a wczoraj po raz pierwszy skorzystałyście z daru sakramentu pokuty, aby przeprosić Pana Boga i swoich najbliższych. A wszystko to po to, aby dziś w naszej pięknie udekorowanej świątyni zdać najważniejszy egzamin z wierności i powiedzieć, jak Piotr: „Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię Kocham!” Cale serce oddaję tylko Tobie i pragnę abyś pozostał Moim najlepszym Przyjacielem na całe życie!
Zapamiętajmy! Uroczystość I Komunii Św. to spotkanie z Największą Miłością Waszego Życia – a ta miłość ma na Imię JEZUS!
Dziś wśród wielu prezentów
i życzeń, które Moi Kochani otrzymacie od Waszych bliskich jest jeden – najważniejszy i najcenniejszy. Bez niego nie byłoby tej uroczystej mszy Św. w kościele, nie byłoby uroczystego przyjęcia, nie byłoby spotkania najbliższej rodziny. Tym darem jest I Komunia Św. – bo Eucharystia to największy dar miłości otrzymany od  Pana Jezusa! Pan Jezus jest naszym najlepszym Przyjacielem, bo nigdy nas nie zdradził, nie oszukał, nie okłamał, nie obraził – dlaczego? Bo naprawdę kocha każdego z nas i na każdym mu bardzo zależy! To dla nas tak wiele wycierpiał, dał się przybić do krzyża i zmartwychwstał! Zapamiętajcie, że to jest najprawdziwsza historia naszego zbawienia, a nie jakaś wymyślona bajka czy opowiastka, jak usiłują nam dziś to wmówić! Największą radość i satysfakcję każde dziecko ma wtedy, gdy dotrzymuje słowa, wierności i nigdy swojego przyjaciela nie zdradzi, nie oszuka.
Tego Wam dzisiaj Moi Kochani życzę, abyście w tej wierności Panu Jezusowi wytrwali przez całe życie. Bo największym szczęściem każdego człowieka – małego czy dużego jest bycie szczerym i prawdomównym, przyzwoitym i uczciwym, który nie zawiedzie swojego Największego Przyjaciela. A jeśli nawet zdarzy się mu popełnić błąd, to zawsze wraca do swego Przyjaciela Jezusa- aby przeprosić w sakramencie pokuty i aby wyznać mu na nowo miłość razem z dzisiejszym bohaterem Ewangelii – Piotrem: Panie ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię kocham! Pan Jezus dziś ma do was jedną jedyną prośbę: „Wytrwajcie w miłości mojej! Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony!”
Moi Drodzy Rodzice!
Uroczystość I Komunii Św. to święto całej Rodziny.
Najcenniejszym darem, jaki przekazujecie swym dzieciom jest wiara, która nadaje ostateczny sens naszemu istnieniu. Sakrament chrztu św. o który poprosiliście Kościół dla waszych dzieci kilka lat temu, nałożył na Was ciężki ale i piękny obowiązek, że staniecie się dla Waszych dzieci pierwszymi głosicielami Ewangelii i nauczycielami wiary.
Pięknie napisał o tym Św. Jan Paweł II w punkcie 42, Encykliki „Redemptoris Missio”: „Człowiek współczesny bardziej wierzy świadkom, aniżeli nauczycielombardziej doświadczeniu, aniżeli doktrynie, bardziej życiu i faktom, aniżeli teoriom. Świadectwo życia chrześcijańskiego jest pierwszą i niezastąpioną formą misji”.
Na rodzicach spoczywa wielka odpowiedzialność: jeśli nie dadzą dzieciom Boga, nie przekażą niczym pałeczki w sztafecie wartości chrześcijańskich, płynących z Waszej wiary do Boga – wszystko inne, co im dacie, nie będzie miało większej wartości i fundamentu. Dlatego zachęcam Was, Drodzy Rodzice, byście dawali dzieciom Boga, byście razem z dziećmi każdego dnia wspólnie się modlili, żebyście pokazywali im swoim życiem Boga, by mieli wzór w Was. Niech dzieci uczestniczą w tym, co jest ważne dla rodziców. Niech udają się z Wami na Mszę świętą, i widzą, jak się modlicie, jak się spowiadacie, jak przeżywacie przyjęcie Komunii świętej.
Wasze świadectwo życia sprawi w ich życiu i powie więcej dziecku niż niejedna katecheza. Bądźcie razem w przeżywaniu wiary, bo towarzyszenie dzieciom i wasza obecność przy nich – także dziś w tak Uroczystym dniu, ale i później, kiedy będą praktykować I piątki miesiąca, kiedy będą przychodzić na nabożeństwa, na katechezę i kiedy będą za rok przeżywać Rocznicę I Komunii Św. – już bez prezentów i życzeń, ale z wiarą i dziękczynieniem, że już tak długo spotykają się z Panem Jezusem w Komunii Św. To będzie największy egzamin miłości i największa radość i satysfakcja dla Was, że właściwie uformowaliście Wasze dzieci. Dziś razem z dziećmi poprośmy Pana Jezusa w modlitwie:
Panie Jezu Chryste,  przyjdź dziś do mojego serca, nakarm mnie swoją świętą obecnością, nakarm mnie pokarmem z Twojej ręki, nakarm mnie swoją Miłością i bądź moim Najlepszym Przyjacielem na zawsze. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę, 27 kwietnia 2022 r.

„Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

Pierwsze zdanie dzisiejszej Ewangelii można by uznać za Dobrą Nowinę w pigułce. Jest to klasyczny tekst – sztandarowe zdanie Kerygmatu Nowej Ewangelizacji. To rzeczywiście sama esencja nauczania Jezusa Chrystusa. Jedno proste zdanie, które wyjaśnia nam nie tylko, jaki jest Bóg, ale także kim my dla Niego jesteśmy.
Bardzo zadziwia nas to sformułowanie: Bóg umiłował świat –  a przecież wielokrotnie w Ewangelii Jezus zachęca do tego, by świata nie kochać, by nie przywiązywać się do swojego życia tu, na ziemi. Zdanie: Bóg umiłował świat, znaczy: umiłował ze względu na nas, dlatego właśnie podczas Wigilii Paschalnej usłyszeliśmy, że dzieło zbawcze jest większe nawet niż dzieło stwórcze.

Dlatego Jezus kontynuuje swoje nauczanie mówiąc:Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.
Oto cały świat zostanie uratowany, nie dlatego jednak, że jest cokolwiek wart w oczach Bożych, lecz dlatego, że Bóg ze względu na miłość do człowieka uratuje także wszystko, co stworzył. Cały świat, cały kosmos przetrwa, tylko dlatego, że Bóg kocha człowieka. Dziś podziękujmy Bogu za ten przejaw niezgłębionej miłości do każdego i za to, że stale o nas pamięta – mimo naszych wad, słabości, mimo naszych niewierności i zdrad.

Panie Jezu Chryste, gdy patrzę na Twe dzieła, odkrywam, jak bardzo mnie pokochałeś. Chcę także służyć Tobie, kochając w tym świecie to, co wskazuje na Twoją miłość. Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Niedzielę Zmartwychwstania

„Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych”.
Dziś w celu promocji zdrowia jest na czasie uprawianie sportu. Jedną z form aktywnego stylu życia jest bieganie. Często mijam na trasie osoby biegające amatorsko czy profesjonalnie – biegacz wyróżnia się strojem termicznym w celu utrzymania temperatury ciała, specjalnym obuwiem, ułatwiającym poruszanie się w różnym terenie, często posilają się na drodze specjalnymi batonami oraz napojami izotonicznymi. Większość korzysta ze specjalnych zegarków pokazujących nie tylko czas, ale poziom zmęczenia, pomiar tętna,  poziom aktywności, spalane kalorie. To nie tylko moda ale często sposób na życie aktywne i kondycję ciała. Wielu ludzi uważa to za filozofię swojego życia. Jest forma fizyczna rozwoju ciała. Dziś tempo naszego życia diametralnie wzrosło. Ludzie poruszają się w niesamowitym tempie ciągle pędzą w pogoni za jakimś wyznaczonym celem. Bardzo często zestresowani, zdenerwowani, zawsze na czas, często spóźnieni, chcą zdążyć na daną godzinę. To zawrotne tempo pokazuje, że w tym wszystkim tak łatwo o zdenerwowanie, o zniechęcenie, znużenie a wręcz o pewnego rodzaju zobojętnienie na otaczającą rzeczywistość. Często brakuje na nie po prostu czasu na pochylenie się nad sprawami które są równie ważne a istotne.
O tym mówi tekst piosenki – Maratończyk – wykonywanej przez kultowy w latach 80-tych zespół TSA i wokalistę/  znanego  ostatnio z programów The Voice of. Poland/ – Marka Piekarczyka:
Wciąż biegnę i biegnę dobrze mi z tym
Nic co biegnące nie jest mi obce
Biegnę więc jestem lecz nie wiem kim
Biegnę choć czasem brakuje mi sił
Dokąd biegnę dokąd biegnę
Nie wie nikt
Dokąd gnam
Przed nikim nie uciekam po prostu gnam
Nikogo nie gonię biegnę więc nie stoję
W tym swoim biegu mam własny styl
Kto biegnie nie grzeszy uwierzcie mi
Dokąd tak biegnę, dokąd tak biegnę
Nie wie nikt…  Dokąd gnam?! Dokąd tak ciągle biegnę?!

Dziś jesteśmy świadkami szczególnego BIEGU – wyścigu dwóch Apostołów. Pierwszy z nich to JAN, umiłowany uczeń Jezusa,  rozgorączkowany młody człowiek, który – gdy usłyszał o zmartwychwstaniu – wybiegł na spotkanie Mistrza pełen emocji i nowej siły. Drugi to przygnieciony ciężarem zaparcia się Jezusa – SZYMON PIOTR. Znamienne jest, że Jan po dotarciu do grobu czeka na tego, którego Chrystus ustanowił pierwszym z apostołów. Tradycja Kościoła widzi w tych dwóch postaciach personifikację charyzmatu i urzędu. Charyzmaty zawsze wyprzedzają to, co urzędowe, wyprzedzają przełożeństwo. Ale jeśli zanurzone są w woli Chrystusa, to zawsze się podporządkowują temu, co reprezentuje Piotr, głowa Apostołów. To on, choć czasem powolny i zmęczony, bierze odpowiedzialność za to, co będzie sercem wspólnoty: za dobrą nowinę o pustym grobie, za paschalne orędzie zmartwychwstałego Pana.
Święta Paschalne to zaproszenie do swoistego biegu. Zmartwychwstanie Pańskie – to bieg ku wolności. W tak niespokojnym okresie, kiedy za wschodnią granicą Ukraina walczy o wolność i o godność człowieczeństwa, zdeptana do granic ziemi jest to szczególne zaproszenie, abyśmy skorzystali z daru świętowania Tajemnicy Zmartwychwstania Pańskiego w wolnej Ojczyźnie. Mamy czas dla Boga, który przynosi nam jeden z najcenniejszych darów – NADZIEJĘ. Zapalmy to światło nadziei na lepszy czas, na nowe jutro we wspólnocie rodzinnej, we Wspólnocie Kościoła. Poczujmy się jednością – bo tylko tak możemy przetrwać trudne momenty, które napełniają nas niepokojem i lękiem. ZMARTWYCHWSTANIE to nie tylko największe święto naszej wiary to również czas odnowienia duchowych relacji z Bogiem w sakramentalnych znakach, które w obliczu pandemii zostały zakurzone oraz odnowienia relacji międzyludzkich, które są tak istotne i ważne w obliczu zagrożenia wojny.
Wykorzystajmy ten czas i spróbujmy zrozumieć, że tylko we wspólnocie, dziękując Panu za Jego Cud Zmartwychwstania możemy być duchowo mocni, a to nam zapewni ten swoisty bieg ku prawdziwej wolności dzieci Bożych – ku odrodzeniu i ożywieniu naszej wiary i nadziei, która jak pisze Paweł Apostoł – zawieść nie może.
Panie Jezu Chryste, jest we mnie wiele z entuzjazmu Jana. Jest też wiele z Piotra, który pierwszy wszedł do Twojego pustego grobu. Niech to uczyni mnie prawdziwym świadkiem Twojego zmartwychwstania. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Wielką Sobotę – 16 kwietnia 2022

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!”
Liturgia Wielkiej Soboty jest bardzo bogata w znaki. Najpierw OGIEŃ, będący symbolem światła, ciepła i bezpieczeństwa.
W dawnych zabudowach centralnym miejscem było palenisko – to tam gromadzili się pierwotni ludzie, aby przy nim  spożywać posiłek, ogrzać się i przy jego świetle w spokoju odpoczywać. W Starym Testamencie Bóg w slupie ognia prowadził naród wybrane przez Morze Czerwone do Ziemi Obiecanej. Wnosząc dziś do świątyni zapalony Paschał – woskową kolumnę, symbolizującą Światło Zmartwychwstałego Pana jesteśmy prowadzeni jak naród wybrany z niewoli zła i grzechu do prawdziwej wolności, którą daje nam Jezus – Nowy Mojżesz. Drugim wymownym symbolem jest WODA.
Kiedy Bóg stwarzał świat oddzielił wody górne od wód dolnych – oddzielił niebo od ziemi. Woda to życiodajny symbol, bez wody nie wyobrażamy sobie życia na tej ziemi. Gdy jej zabraknie – zabraknie życia. Woda i ogień dwa przeciwstawne żywioły symbolizują nasze duchowe oczyszczenie. Ogień wypala w nas to co trwałe w naszym życiu płynącym z wiary, a woda obmywa nas z grzechu i oczyszcza w źródle zbawienia.
Dlatego z zapalonymi świecami po obrzędzie poświęcenia wody odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne, aby podziękować Bogu za źródło chrześcijańskiego życia.
Te wigilijne znaki interpretuje dzisiejsze Słowo, ukazujące nam jak powstawał świat – dzieło Boga Stwórcy, jak naród wybrany został przez Boga Jahwe oswobodzony z niewoli egipskiej oraz zapowiedź prorocka Izajasza, jak Bóg pełen miłości pragnie zawrzeć Nowe Przymierze z ludem wybranym, a pełnia tej zapowiedzi – jak mówi Św. Paweł Apostoł – objawia się w Nowym Życiu, które przynosi nam Zmartwychwstały Jezus.

Kiedy czytamy dzisiejszą Ewangelię, to najpierw rozczarowuje nas postawa Apostołów, a następnie postawa kobiet. Spotykamy się tu z wielką ludzką niewiarą, którą obrazuje ciemna noc. Niewiarę w zmartwychwstanie, sceptyczny dystans do tej części nauczania Jezusa apostołowie manifestują, pozostając w domu, a kobiety – wpadając w przerażenie i bezradność na widok pustego grobu. Zmiana nastąpi dopiero wtedy, gdy usłyszą słowa Jezusa, zacytowane przez aniołów – „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”to one są prawdziwym światłem. Tylko Słowo może nas oświecić. Nawet widok pustego grobu nie pomaga, gdy nie zostanie zinterpretowany przez słowo Chrystusa. Potrzebujemy Dobrej Nowiny, potrzebujemy, by święte Słowo przemieniło, wręcz przeorało nasze myślenie. Inaczej nie uwierzymy, choćbyśmy nawet zobaczyli jak najwyraźniejsze znaki i dowody. Prośmy gorąco o to, abyśmy przyjmując te znaki Wigilii Paschalnej właściwie przygotowali się do Świętowania Paschy na cześć Pana – Tajemnicy Jego Chwalebnego Zmartwychwstania.

Zmartwychwstały Zbawicielu, Ty widzisz, że nawet wobec pustego grobu pozostaję niewierzący, jeśli nie otrzymam Twojego słowa. Oświecaj moje myśli, moje sumienie i moją duszę. Który żyjesz
i królujesz na wieki wieków! Amen.

Homilia na Środę, 9  marca 2022 r.

„Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: «Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona».
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i przyoblekli się w wory od najstarszego do najmłodszego”.
Jonasz to prorok, który kiedy usłyszał wolę Bożą, zrobił wszystko, by jej uniknąć. Poszedł w stronę przeciwną, niż chciał Pan. Uciekał przed Panem, ale w końcu przejrzał na oczy i zrozumiał – że przed Bogiem uciec się nie da! Sprowadził zagrożenie na współuczestników podróży, wylądował na dnie swojego życia, zamknięty w brzuchu ryby niczym w trumnie. Jego historia to przejrzysty obraz upadku, ale także obraz wyzwolenia się z pęt grzechu i otchłani śmierci.
Do postaci Jonasza  nawiązuje w dzisiejszej Ewangelii Jezus Chrystus, kiedy mówi: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia”.
Jezus porównuje w dzisiejszym fragmencie znak proroka Jonasza do swego znaku – a jest nim śmierć i zmartwychwstanie.
Tak jak po trzech dniach w brzuchu ryby na dnie oceanu Jonasz zmartwychwstał, a jego widok zwrócił mieszkańców Niniwy ku Bogu, kiedy zobaczyli człowieka zmiażdżonego przez życie, ukrzyżowanego, ogołoconego; tak samo i Jezus ma stać się znakiem sprzeciwu dla Izraelskiego – zmiażdżony przez życie, ukrzyżowany, ogołocony, zabity, ale po trzech dniach powstaje z grobu i zmartwychwstaje do Nowego Życia!
„Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz». Jezus piętnuje przewrotność plemienia izraelskiego, wypomina im to że na własne oczy widzą znaki i cuda, jakie On czyni, słyszą naukę a jednak powątpiewają i nie potrafią – a właściwie nie chcą uwierzyć w Jego Mesjańskie posłannictwo, bo Jezus nie pasuje im do ich ram i norm jako Mesjasz i Zbawiciel.  jednocześnie zobaczyli zwycięstwo nad śmiercią. Większego znaku nie ma. Nie ma większej łaski. Prosimy o mało, gdy możemy otrzymać wszystko. Widzimy detale, ale dopiero cały obraz pełen jest nadziei.
Pochyleni nad Słowem Pańskim spróbujmy spojrzeć na to dzisiejsze rozważanie w kluczu: Jonasz – Chrystus – ja…
Jonasz uciekał przed Bogiem, ale zmiażdżony Jego laską wypełnił misję, Jezus posłuszny woli Ojca przychodzi, aby przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie dokonać naszego usprawiedliwienia.
A ja? Czy potrafię rozpoznać w swoim sercu i otworzyć swój umysł na to, czego Bóg oczekuje – czego wręcz zażąda ode mnie? Czy umiem być posłuszny woli Ojca w moim życiu? Czy czasem jak Jonasz nie buntuję się i nie uciekam przed Jego wolą, Jego decyzją, Jego głosem? Czy potrafię jak Jezus w Ogrójcu powiedzieć:
„Ojcze nie moja, ale twoja wola niech się spełni”?
Prośmy gorąco, abyśmy idąc wielkopostną drogą odkryli na nowo w sobie postawę uległości i posłuszeństwa woli Ojca, abyśmy na wzór Jonasza i samego Jezusa uczyli się wypełniać Jego wolę i realizować wg jego zamysłu naszą misję, nasze zadania, które nam powierzył – do samego końca:

Panie Jezu, wołam do Ciebie z głębokości mojego życia, z dna mojego upadku, z otchłani śmierci. Udzielaj mi nieustannie łaski, bym dojrzał znak Jonasza, znak Twojego zmartwychwstania. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na IV Niedzielę Wielkiego Postu – 27 marca 2022

 „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada… Podzielił więc majątek między nich”.
Historia starta jak świat – ojciec ma majątek, a syn domaga się tego, co mu się według prawa należy. Ojciec nie stawia żadnych warunków, nie protestuje, nie mówi: podział majątku dopiero po mojej śmierci, ale spełnia życzenie swego młodszego syna. Przypadek? Decyzja odejścia syna sprawia, że ojciec wewnętrznie cierpi i milczy, ale prawdziwa miłość nie pozwala mu nie uszanować prawa do spadku i wyboru życia na własną rękę.
Cała ta sytuacja pokazuje, że obaj postawili na totalną wolność.
„Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie”.
W krótkim czasie nastąpiły cztery etapy degradacji młodego człowieka:
– utrata całego majątku roztrwonionego przez syna,
– cierpienie głodu z powodu utraty pożywienia,
– najęcie się do poniżającej pracy przy trzodzie chlewnej /świnie były uważane przez Żydów za zwierzęta nieczyste/;
– podkradanie świniom strąków i spożywanie nieczystego pożywienia.
„A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”.
Przypowieść coraz częściej nazywamy przypowieścią o Miłosiernym Ojcu, ponieważ tak naprawdę w drugiej części tego fragmentu to Ojciec  staje się pierwszoplanową postacią i przyjmuje w całym tym zamieszaniu inicjatywę.
To Ojciec wybiega na spotkanie i cieszy się, że na nowo odzyskał swoje ukochane dziecko. Sekretarka znanego polityka, gen. Charlesa de Gaulle’aElżbieta de Mirabel, znana i przyjmowana przez wysokie osobistości ze świata finansjery, sztuki i dyplomacji, pewnego dnia postanowiła porzucić wszystko i wstąpić do zakonu karmelitańskiego. Na pytania zaskoczonych i zdziwionych dziennikarzy odpowiedzieć: „ Wreszcie muszę zacząć żyć po ludzku…”
„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Syn jest skruszony, z pokorą chyli głowę i przeprasza swego Ojca za to co uczynił. Nie spodziewa się pochwal zaszczytów, nagrody – wie że poważnie nabroił, że nadużył zaufania swego Ojca i najwyżej może zostać najemnikiem, który ma pod dostatkiem chleba i z głodu nie zginie. Tymczasem następuje kolejny zwrot akcji i kolejny raz zaskakuje nas postać Ojca, w pełni już przejmującego inicjatywę i kontrolę nad całym wydarzeniem.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.
W tej niezwykłej przypowieści, którą tak wielu komentatorów nazywa Ewangelią w Ewangelii, uderza pośród tysięcy fascynujących wątków jeden rzadko podejmowany. Oto po powrocie marnotrawnego syna ojciec wręcza mu trzy znaczące dary: biała szatę – to symbol przywrócenia utraconej godności,  sandały – które są symbolem przywrócenia prawdziwej wolności oraz pierścień na rękę – który symbolizuje przywrócenie utraconego dziedzictwa. Miłosierny Ojciec z centralnej przypowieści Nowego Testamentu wie, że syn wielokrotnie jeszcze opuści rodzinne gniazdo. I daje mu totalną wolność. Stąd sandały wolności. Pozwala odchodzić, jeśli tylko to odchodzenie prowokować będzie do większej tęsknoty i do powrotu. Ten Ojciec wie, że kochać można naprawdę tylko w wielkiej wolności. Ile razy decydujemy w wolności i podejmujemy życiowe ryzyko na własną rękę, ile razy się pomylimy i pobłądzimy w życiowych decyzjach, tyle razy mamy możliwość powrotu w ramiona kochającego Ojca. Tę możliwość daje nam konfesjonał – sakrament pokuty, bo w czasie spowiedzi Bóg jak Ojciec Miłosierny obdarowuje nas każdorazowo białą szatą, sandałami i pierścieniem – czyli zwraca nam straconą godność, wolność i dziedzictwo. Polski poeta i dramaturg – Tadeusz Różewicz w swoim opowiadaniu pt.: „Moja córeczka” napisał: „Miłość do człowieka jest najcięższa, to jest katorga, ale kochać trzeba… Świat zginie nie od bomby atomowej czy wodorowej, ale od tego, ze człowiek kocha pieniądze, samochód, a nie kocha drugiego człowieka”
Przepołowiony czas Wielkiego Postu oraz dzisiejsza Ewangelia wysyła nam słabym i grzesznym ludziom jasny i przejrzysty komunikat: Bóg jest miłosierny! Czeka na Ciebie, aby Ci przebaczyć i okazać swoje miłosierdzie. Nie przegap tej okazji, skorzystaj z tego wielkiego Daru, jakim jest Jego Bezmiar Miłosierdzia! Daj Bogu szansę! Uwierz w jego Ojcowską, niezmienną, bezwarunkową i osobistą Miłość i pozwól Mu się kochać, a na pewno się nie zawiedziesz!
Panie Jezu, tak często odchodzę z domu Ojca, poszukując szczęścia i miłości tam, gdzie nie da się ich znaleźć. Ocal we mnie pragnienie powracania w ramiona Miłosiernego Boga i świadomość, że On na mnie nieustannie czeka i niezmiennie kocha, bo mu na mnie ciągle zależy. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.