Homilia na I piątek lipca – 1 lipca 2022.

„Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!». A on wstał i poszedł za Nim”.
Jezus przez wypowiedzenie tych znamiennych słów: „Pójdź za Mną!”, wezwał Mateusza w drogę. Z Ewangelii wynika, że nie wyruszyli natychmiast w dalekie strony – na górskie szczyty ani na bezdroża pustyni. Wyruszyli w pierwszej kolejności do jego domu. Kto chce wyruszyć w duchową pielgrzymkę, musi wpierw zmierzyć się z tym, co najbliższe. Musi się zmierzyć z codziennością, zrozumieć siebie. Być może Mateusz liczył, że wezwanie Jezusa będzie od razu zaproszeniem do wielkiej duchowej przygody, a nie, że pierwszym przystankiem w tej drodze był jego własny dom. Jak inaczej jednak miał stać się apostołem, jeśli nie przy własnym stole, przy którym pewnie tak wielu ludzi okradł, oszukał, skrzywdził. Jezus pragnie nowej jakości jego życia, aby wychodząc z własnego domu, zrozumiał sens swojego posłannictwa.

Faryzeusze nie potrafią tego zrozumieć, a widząc Jezusa siedzącego w domu za stołem, są wzburzeni i wręcz zgorszeni Jego postawą, dlatego mówią do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami
Oni uważają się za najlepszą cząstkę – za tzw. elitę duchowych przywódców tego narodu i nie bardzo rozumieją tzw. bratania się Jezusa z osobami z marginesu, tzw. wyrzutkami społecznymi, za jakich uważano celników i jawnogrzesznice. Nie rozumieją i tak naprawdę nie chcą zrozumieć sensu posłannictwa samego Jezusa. Jezus jednak cierpliwie im tłumaczy: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Misja Zbawiciela jest jasna – Jezus zachowuje się i  jest jak lekarz
,
który – by uzdrowić pacjenta – musi wpierw znaleźć źródło jego problemów, ognisko zapalne. Dlatego spotkanie z nim ma uzdrawiającą moc, jest to terapia powracająca do miejsc i źródeł rozwoju wiary – przypominająca człowiekowi – także celnikowi Lewiemu jego korzenie, kim był od samego początku.
Do miejsca, w którym się wychowywał, dorastał, w którym kształtowała się jego osobowość; do miejsca, w którym uczył się kochać i odkrywał swoją relację z Bogiem. A wtedy mógł wyruszyć z domu, aby wypełnić zaproszenie Jezusa: Pójdź za mną!
Prośmy gorąco o to, abyśmy nie zapominali o naszych duchowych korzeniach i o drodze naszego powołania i pójścia za Panem:
Panie Jezu Chryste, Ty wiesz, jak bardzo pragnę pójść za Tobą. Jeśli to oznacza zmierzenie się z własną przeszłością, z własnymi błędami, z samym sobą, jestem na to – dzięki Twojej łasce – gotów. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na XIII niedzielę zwykłą

Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mojego ojca. Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże».
Dzisiejsza Ewangelia może i powinna nas szokować.
To co słyszymy z ust Jezusa wydaje się nam mocno kontrowersyjne – Jego odpowiedź jest zaskakująca!
Brzmi jak zaprzeczenie tego, co najgłębiej zakorzenione w sercu człowieka.
Ten zwyczajny odruch człowieka cywilizowanego wobec bliskich: żywych czy zmarłych jest aktem wielkiej miłości. Jakie to było bolesne, kiedy w czasie pandemii wiele osób  nie mogło uczestniczyć w pogrzebie swoich najbliższych czy odwiedzać ludzi chorych w szpitalach  – sam coś wiem na ten temat!
Ale przecież my wiemy, że słów Pana Jezusa nie można traktować z bezmyślną dosłownością. Otóż Jezus nie odradza nam spełnienia tego ważnego uczynku miłosierdzia, tylko przypomina, że istnieje bardzo konkretna hierarchia dóbr, w której służenie Mu, pójście za Nim, słuchanie Go, oddanie Mu życia dla człowieka wierzącego – dla chrześcijanina – powinno być na pierwszym miejscu. Wszystko inne ma być temu poddane, wszystko inne jest mniej ważne.
«Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królestwa Bożego».
Wymagania, które stawia nam Jezus, są wyjątkowo radykalne, ale muszą takie być. Świat – zarówno ten w czasach Jezusa, jak i ten dzisiejszy – potrzebuje ludzi zdecydowanych oddać wszystko dla Niego.
Letni chrześcijanie nikogo nie fascynują, dlatego szybko się wykruszają, odchodzą, bo nie zdają egzaminu, nie wytrzymują próby czasu. Dlaczego w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, w czasie zaborów, powstań czy wojen światowych ludzie potrafili znosić wiele cierpień prześladowań i upokorzeń? Bo mieli niezłomną wiarę i wiedzieli co to znaczy być katolikiem, chrześcijaninem i dlaczego tak ważne jest bycie wiernym i w pełni oddanym Jezusowi. Radykalizm, zachowywanie Przykazań, praktyki religijne to wszystko hartowało ducha i umacniało charakter w człowieku, sprawiało, że ludzie z byle powodu nie poddawali się nie wymiękali, byli twardzi  i niezłomni.
My tak łatwo pochłaniamy się i czasem zatracamy w swoich pracach, zadaniach, obowiązkach, a potem jesteśmy tak potwornie zmęczeni, że na modlitwę, na pójście do kościoła nie mamy sił –kolokwialnie mówiąc: nie mamy czasu. A potem dziwimy się, że to  małżeństwo się sypie, rodzina sypie, załamujemy się psychicznie, tracimy wiarę i zasmuceni jak Ewangeliczny młodzieniec, który miał wiele majętności – odchodzimy od Pana. Chodzi o to, aby w swoim życiu zrobić tzw. właściwą hierarchię wartości – są rzeczy ważne, ważniejsze i najważniejsze. Trzeba nauczyć się właściwie wybrać kierując się tą właściwą hierarchią. Rozpoczynają się wakacje – czas wypoczynku. Czy w czasie wędrówek, wyjazdów nad morze, w góry nad jeziora znajdziemy czas na spotkanie z Panem? W ubiegłym tygodniu w naszej miejscowości gościła grupa ojców razem z dziećmi – 12 osób, którzy wybrali się na spływ kajakowy doliną Sanu, nocowali przy promie i przyszli na Mszę Św. o godz. 8.00 wraz ze swoimi pociechami, bo chcieli wypełnić swój obowiązek chrześcijański i uszanować Dzień Pański. W czasie wakacji w Cisnej zobaczyłem młodych adeptów szkółki piłkarskiej, którzy przyjechali z Polski i wraz z trenerem i opiekunami przyszli na spowiedź, bo prawie wszyscy chłopcy praktykowali I piątki miesiąca, a wielu z nich było ministrantami.
Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Definicja słowa powołanie – odnosząc je do życia religijnego, możemy powiedzieć, że powołanie jest wezwaniem człowieka przez Boga do określonego sposobu życia. Czy bliższa jest mi Ewangelia nakazu, powinności, przymusu czy perswazji, cierpliwości, miłości? Co jest moją norą, gniazdem, moją sekretnym miejscem, które mnie zatrzymuje i nie pozwala pójść radykalniej za Jezusem? Czy nie należę do ludzi wiecznego „jeszcze nie teraz”? Co mnie najbardziej zniewala? Za czym się wciąż oglądam? Czy nie żyję „połowicznie”? Rozmowa dwóch chłopców na placu zabaw. „Już jest prawie Dzień Dzięk­czynienia” – mówi pierwszy. „Ja to wiem” – odpowiada drugi. „I święty Mikołaj już niedługo pojawi się w sklepach” – mówi pierwszy. „Ja to wiem” – odpowiada drugi. „Powinniśmy być bardzo grzeczni i dobrzy do świąt Bożego Narodzenia” – mówi pierwszy.
„Ja to wiem” – odpowiada drugi. „Ale ja i tak nie będę taki, bo zawsze coś nabroję” – mówi pierwszy. „Ja to wiem” – odpowiada drugi.

Trzeba nam słuchającym tej Ewangelii poczuć się zapraszanymi do głębszego życia chrześcijańskiego, nacechowanego apostolstwem. Prośmy gorąco, abyśmy potrafili właściwie wybierać, i abyśmy czując powołanie i wybór Jezusa, dokonywali w naszym życiu właściwej hierarchii wartości:

Panie Jezu Chryste, proszę Cię abym, umiał wybierać to co właściwe i słuszne w moim życiu i zawsze podążał za tobą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na zakończenie roku szkolnego 2022

„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?”
Dziś zaskakuje nas dziwna postawa  pasterza, który wyrusza na poszukiwanie jednej owcy. Zastanówmy się, dlaczego tak postąpił. Czy rzeczywiście pozostawił  99 owiec na pewną zagładę, bo tak kochał tę jedną jedyną?
Nie, zdecydowanie nie! Przecież miał prawo sądzić i wiedział doskonale, że 99 owiec, które od dawna karmił, pielęgnował, bronił i kochał, pozostawia nie na pustyni, nie na odludziu, z narażeniem na atak drapieżnych zwierząt – ale w bezpiecznym miejscu, gdzie mogą otoczone psami pasterskimi i skalami spokojnie się paść i oczekiwać Jego powrotu!
To Jezus ma prawo oczekiwać, że my – te 99 owiec, które Go znają i doświadczyły Jego miłości – wyruszymy kiedyś razem z Nim na pustynię, aby szukać tych zagubionych.. Jakże niemądry byłby Kościół, wypełniony pobożnymi katolikami, którzy nie poszliby szukać razem z Jezusem zagubionych, nie ruszyliby się z miejsca, z tej przysłowiowej kanapy, aby iść za pasterzem na peryferie i ratować grzeszników.
Mea West napisała kiedyś: „Masz tylko jedno życie! Ale jeśli je właściwie przeżyjesz, to jedno życie w zupełności wystarcza!” Otrzymaliśmy wiele darów i talentów, aby rozwijać nasze życie, aby pokazywać, że warto dobrze
i godnie żyć, że warto być człowiekiem uczciwym, wierzącym, żyjącym zgodnie z zasadami – człowiekiem przyzwoitym – jak mawiał nasz rodak
Św. Jan Paweł II.
Dzień zakończenia roku to czas podsumowania wyników, ocen, naszego zachowania, to czas radości i satysfakcji dla jednych, czas zadumy a może
i smutku dla innych – to okazja żeby zrozumieć, że czasem zabrakło niewiele, aby mieć lepszą ocenę. Ale też  czas pokory – aby zrozumieć, że czasem otrzymaliśmy ocenę lub zachowanie wyższe, na które może nie zasłużyliśmy. Dziś żegnamy się z uczniami kl. VIII, którzy po wakacjach przechodzą do szkół średnich i rozpoczną nowy start w nowych okolicznościach.
Ważne żeby się w tym nowym środowisku nie pogubili i czerpali z tych wartości,  w których w naszym środowisku zostali wychowani.
Michel Quoist powiedział kiedyś: „Czerp z innych, ale nie kopiuj ich. Bądź zawsze sobą!”
Być sobą w pozytywnym tego słowa znaczeniu – to mieć zasady i wartości, których zawsze będziemy przestrzegać i zachowywać na co dzień. Wychodząc z tego środowiska, wszędzie gdzie jesteśmy reprezentujemy naszą miejscowość, naszą gminę, naszą parafię, naszą szkołę – i jeśli będziemy odznaczać się wiedzą, ale także, kulturą osobistą, taktem, szacunkiem wobec starszych, pokorą i chęcią pomocy innym – to będziemy dobra wizytówką naszej społeczności. Ale kiedy pójdziemy na żywioł o tych, którzy nas wychowywali i przekazali właściwe wzorce – to tylko damy świadectwo naszej bezmyślności, arogancji, pychy i braku kultury.
Dziś na zakończenie Roku Szkolnego warto wypowiedzieć te trzy magiczne słowa: Proszę, Dziękuję
i Przepraszam.
Wobec Boga, któremu dziękujemy za ten czas nauki i zdobywania wiedzy, doświadczeń oraz prosimy o jego opiekę i bezpieczeństwo w czasie wakacji, ale także wobec ludzi – naszych katechetów, nauczycieli, wychowawców, rodziców i opiekunów, którym wiele zawdzięczamy i którym chcemy wyrazić naszą wdzięczność, ale także przeprosić za nasze uchybienia i braki. Kiedy wyjdziemy ze szkoły rozpoczną się zasłużone dla wszystkich  i upragnione, tak wyczekiwane – WAKACJE!
Ale dla nas ludzi wierzących – chrześcijan – ważne żeby to były WAKCJE Z BOGIEM, abyśmy wszędzie, gdzie będziemy pamiętali, że: POZNAJĄC PIĘKNO ŚWIATA, ODKRYWAMY PIĘKNO BOGA! Dzisiejsza Uroczystość Najśw. Serca Pana Jezusa przypomina nam o wierności – tym wszystkim, którzy co miesiąc praktykują I piątki miesiąca, aby mimo wakacji o Boskim Sercu Jezusowym nie zapominali i korzystali z sakramentu pokuty i Eucharystii.
Panie Jezu Chryste, Dobry Pasterzu, pragnę dziś ukryć się w Twoim najświętszym Sercu, by odnaleźć tam pokój i bezpieczeństwo, by schronić się przed nawałnicą. Jedynie tutaj jestem szczęśliwy. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na zakończenie oktawy Bożego Ciała

„Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię. Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I zdumieli się wszyscy. A natychmiast otworzyły się jego usta i rozwiązał się jego język i mówił, błogosławiąc Boga”.
Dziś obchodzimy Święto Narodzenia Świętego Jana Chrzciciela – największego z proroków, narodzonego z niewiasty – Św. Elżbiety. Zachariasz miał święte prawo nadać swojemu synowi imię, które zakorzeniłoby go w historii jego rodu.
Odkrył jednak, że nadeszły zupełnie nowe czasy, że na jego oczach otwiera się zupełnie nowa perspektywa, że nastaje nowy świat, w którym nie będą liczyć się stare genealogie, lecz tylko jedno: zakorzenienie w Chrystusie. Nadaje więc swojemu synowi zupełnie nowe imię, wyraźnie wskazując, że odtąd jedynym powodem do chluby będzie wypełnianie woli Boga, zakorzenianie się w Nim. Wszyscy się zdumieli, być może dlatego właśnie, że zrozumieli, iż nowa era
era mesjańska – wymaga, aby wszystko stało się nowe. Jan, człowiek stojący na pograniczu dwóch Testamentów, na pograniczu dwóch wielkich epok, otrzymuje nowe imię, bo nie jest już synem swojego rodu, lecz ojcem wiary dla wielu pokoleń po nim.
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie! Nie zabraniajcie im! Do takich bowiem należy Królestwo Boże”.
Pan Jezus upomina uczniów, którzy surowo zabraniali tulącym się do Niego dzieciom, aby im tego nie zabraniali, bo w naturze małego dziecka jest to, że wyczuwa, kiedy ktoś jest dla niego dobry i miły, kiedy ktoś go autentycznie
kocha. A taka była natura Jezusa –Syna Bożego, który był żywym odbiciem miłości samego Ojca. Jezus zachęca nas do tego, abyśmy przyprowadzali i przynosili dzieci do Niego – abyśmy uczyli dzieci kontaktu z Panem Jezusem, abyśmy potrafili je właściwie przygotować i wychować, aby wiedziały dobrze jakim miejscem jest świątynia, jak należy się ubrać, aby godnie uczestniczyć w nabożeństwach, jak należy się w niej zachować to nie jest miejsce gdzie można przynosić zabawki, gdzie można jeść chrupki, paluszki, cukierki – to jest miejsce święte – i dziecko ma to wiedzieć, ale kto jak kto – tylko rodzice – pierwsi katecheci i nauczyciele wiary, mogą nauczyć i przygotować dzieci do właściwego kontaktu i zachowania przed Panem Jezusem.
„I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”.
Pan Jezus pokazuje jak ważne jest błogosławieństwo dzieci. Dlatego Kościół w tak specjalne dni jak ten dzisiejszy – Zakończenie Oktawy Bożego Ciała zaprasza rodziców i dzieci, aby te nasze pociechy – nadzieja Kościoła wzrastały w wierze i miłości do Pana Jezusa – umocnione Jego błogosławieństwem / tak jak dziś na zakończenie procesji/. To jest również zachęta i zaproszenie dla Was drodzy rodzice i dziadkowie, abyście modlili się z wasze dzieci, modlili się razem z waszymi dziećmi – ucząc je pacierza i abyście często te dzieci błogosławili.
Dlaczego? Dlatego, że z tym Bożym błogosławieństwem Wasze Dziecko idzie w świat! A jeśli Pan Jezus będzie z nim, jeśli Boża łaska i błogosławieństwo będą mu towarzyszyły, to o wiele łatwiej będzie mu wytrwać w dobrem
i jawnie przeciwstawiać się złu i grzechowi.
1. Błogosławieństwo nie jest żadną czynnością magiczną! Jest wielkim darem, które rodzice mogą przekazywać swoim dzieciom
/mamusiu zrób mi krzyżyk/.
2.Błogosławieństwo w najważniejszych wydarzeniach sakramentalnych.
3.Błogosławieństwo rodziców towarzyszy ich dzieciom.
Dziękując Panu Bogu za dar Eucharystii, za kończący się okres Oktawy Bożego Ciała, prośmy gorąco, abyśmy wzrastali w wierze i miłości, abyśmy swoim przykładem i świadectwem chrześcijańskiego życia pomagali dzieciom odnajdywać prawdziwą drogę, która będzie ich prowadziła do prawdziwej wierności Panu Jezusowi:

Panie Jezu Chryste, Ty przyniosłeś światu zupełnie nowy czas, wielką mesjańską rewolucję, która odnowiła oblicze ziemi. Odnawiaj także historię mojego serca, by to, co stare, ustąpiło, a ożyło to, co zakorzenione w Tobie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Uroczystość Bożego Ciała 2022

„Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu mówiąc: Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu”.
Logika uczniów jest nam bardzo bliska. Każdy sam powinien radzić sobie w życiu, każdy powinien sam zatroszczyć się o sprawy tak podstawowe jak pokarm. Bo kto tak naprawdę może nakarmić tłum, taką wielką rzeszę ludzi głodnych? Było bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn /nie licząc kobiet i dzieci/. Lecz On rzekł do nich: „Wy dajcie im jeść”. Pan Jezus ma zupełnie inny pomysł na rozwiązanie tej skomplikowanej sytuacji. On wręcz nakazuje uczniom nakarmić tłum. Chce, aby Apostołowie poczuli się odpowiedzialni  za ludzi, do których kiedyś będą w Jego imieniu podążać z Dobrą Nowiną. Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby”.

Jezus jest w pełni świadomy tego,  co czyni. Chce w ten sposób skonfrontować ich z absolutną niewystarczalnością ludzkich środków, aby zaspokoić pragnienia człowieka. Wtedy kiedy ludzka zaradność i przewidywalność ponoszą fiasko, wtedy trzeba zdobyć się na pełne ryzyko wiary czyli absolutne zaufanie Panu Bogu w trudnym położeniu, bo On nigdy nas nie zostawia samych   i zawsze ma jakieś  cudowne rozwiązanie.

A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. To nie uczniowie, ale tak naprawdę sam Jezus karmi tłum, biorąc za punkt wyjścia ich stwierdzenie, że nic nie mają i co może być pokarmem dla takiej liczby głodnych ludzi.

Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały. Z tego „nic” oddanego Jezusowi i z ich totalnej bezsilności rodzi się w sposób cudowny dar dla wszystkich. Uczucie głodu niezwykle silnie oddziałuje na ludzką psychikę. Bywa wprost destrukcyjne. Z głodu gotowi jesteśmy zabić, z głodu potrafimy nawet zaprzeć się Pana Boga. Jezus, który przecież nie tak dawno odmówił szatanowi na pustyni zamienienia kamieni w chleb, dziś zaspokaja głód tysięcy ludzi. On jedyny ma możliwość spełniania obietnic. Szatan obiecuje rzeczy, których nie może nam dać. Obiecuje, że zaspokoi głody, które zaspokoić może tylko Bóg. Tymczasem obietnice Boga wypełniają się na naszych oczach. Bóg jednak potrzebuje pomocy. Przecież nie byłby w stanie uczynić cudu, gdyby nie ów biedny chłopiec, który miał ze sobą tę odrobinę jedzenia. To jego odwaga i dobroć sprawiły, że Jezus miał szansę na cud. Rozmnożenie chleba staje się wzorem podstawowej i najważniejszej misji Kościoła, który ma Jezusowym Słowem i Eucharystią karmić rzesze ludzi głodnych duchowo.
Tak oto Eucharystia to współdziałanie Boga z człowiekiem.
Chrystus zaspokaja nasze głody, także te najbardziej duchowe, najgłębsze, jeśli tylko podzielimy się z Nim tymi okruchami życia, które posiadamy.
Dziś w Uroczystość Bożego Ciała nie sposób nie odwołać się w takim dniu do myśli Św. Jana Pawła II zawartych w Encyklice: „Ecclesia de Eucharistia”:Pozwólcie, umiłowani Bracia i Siostry, że w świetle waszej wiary i ku jej umocnieniu przekażę Wam to moje świadectwo wiary w Najświętszą Eucharystię. Od ponad pół wieku, począwszy od pamiętnego 2 listopada 1946 roku, gdy sprawowałem moją pierwszą Mszę św. w krypcie św. Leonarda w krakowskiej katedrze na Wawelu, mój wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu (…)Ciągle doświadczam kosmicznego wymiaru Eucharystii. Oto Wielka Tajemnica, która z pewnością nas przerasta i wystawia na wielką próbę zdolność naszego rozumu do wychodzenia poza pozorną rzeczywistość. Pozwólcie że, podobnie jak Piotr pod koniec mowy eucharystycznej w Janowej Ewangelii, w imieniu każdego i każdej z Was powtórzę Chrystusowi: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego».

Jest zawsze  taka pokusa złego, żeby uprawiać kryptochrześcijaństwo i konformistyczne podejście do życia – nikomu się nie narazić, za dużo się naszą pobożnością nie przemęczyć.
Tym którzy nie rozumieją znaczenia procesji Bożego Ciała, trzeba tłumaczyć jasno: Ludzie korzystają z wolnego czasu, z weekendu majowego: wyjeżdżają rodzinami na wypoczynek, organizują grilla, wędrówki górskie, rowerowe, motocyklowe, koncerty uwielbienia, biegi i zawody sportowe, i wiele innych atrakcji itp. Ale nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie dzisiejsza Uroczystość Bożego Ciała, która od wielu lat daje nam przepustkę – czyli możliwość czasu wolnego. Oddajmy zatem Bogu to, co należy do Boga – oddajmy Mu naszą cześć i uwielbienie, wszak jesteśmy jego dziećmi, a on jest naszym Ojcem, a potem radujmy się czasem wolnym i rekreacją – a nie odwrotnie. Dajmy dziś nasze świadectwo wiary w realną obecność Jezusa Naszego Pana w Najśw. Sakramencie i prośmy gorąco, aby zaspokoił nasze serca i dusze swoją żywą obecnością pośród nas:

Panie, Chlebie Żywy, który zstąpiłeś z nieba; Ty który uczyniłeś cud rozmnożenia chleba, spraw abym świadomie uczestniczył w misji karmienia tłumów, którą ma do spełnienia twój Kościół. Chcę Ci dziś ofiarować moją wiarę  w to, że jesteś żywy i prawdziwy pod postacią chleba i wina. Naucz mnie jak być Twoim świadkiem i twoim uczniem we współczesnym świecie, pełnym pokus i przewrotności. Umocnij mnie swoim Słowem i Ciałem, aby w misji dawania świadectwa trwał przez cale moje życie. Amen.

Homilia na Środę, 22 czerwca 2022 r.

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach”.
Jest tylko jeden sposób na rozpoznanie fałszywych proroków: Mówią oni tylko to, co pragniemy usłyszeć, nie stawiają nigdy żadnych wymagań ani nie oczekują, że naprawimy swoje życie. Gotowi są potakiwać, serdecznie się uśmiechać i we wszystkim zgadzają się z tym, który ich słucha. A najbardziej z tym, który płaci. Fałszywi prorocy zostawią swoich słuchaczy dokładnie w tym momencie, w którym zrobi się trudno i mogliby coś stracić.
Zawsze wskażą najłatwiejsze rozwiązanie. Nigdy nie wyznaczą jasnych granic dobra i zła. Jeśli powołują się na słowo Boże, to robią to wybiórczo i manipulują nim dla uzasadnienia swoich tez. Fałszywi prorocy mówią z reguły: „to zależy”, „z drugiej strony” i „trzeba słuchać Boga, ale…”, „jestem katolikiem, ale…”. Wielu bowiem pretenduje do bycia prorokiem, nikt jednak nie chce oddawać lub poświęcać swego  życia tak jak dobry pasterz za owce.
„Każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. A więc: poznacie ich po ich owocach”.
Naturą rośliny, krzewu, drzewa jest wydawanie dorodnych owoców. Drzewa i krzewy owocują w odpowiedniej porze roku. potrzebują do tego odpowiedniej gleby, wody, słońca, mikroelementów w ziemi – czyli odpowiednich warunków atmosferycznych oraz troski i wprawnej ręki człowieka, który je uprawia.
Chcemy być jak dobre drzewo i wydawać dobre owoce. Jeśli jednak zbłądzimy, sami czujemy, że to, co uczyniliśmy, nie jest dobrym owocem. W takich chwilach nie wolno się załamywać. Dobry ogrodnik, który troszczy się o swoje drzewo, walczy o nie do końca; podlewa je i usuwa z niego chore oraz uschłe gałęzie. Zrób tak samo drogi bracie i siostro! Zatroszcz się o siebie, zerwij z grzechem, który Cię niszczy. Oczyść siebie z tego, co nie pozwala zdrowo się rozwijać. Tak jak owocowe drzewo potrzebuje słońca, wody i powietrza, tak i Ty potrzebujesz miłości Jezusa, miłości, która wybacza i która ma siłę pomóc Ci się zmieniać, abyś mógł „wydawać dobre owoce”.
Wpatrując się w przykład życia dzisiejszych patronów: bpa Jana Fischera i Tomasza Moore’a – kanclerza na dworze króla Henryka VIII, starajmy się nie ulegać modzie współczesnych proroków, tylko jak dobre drzewo strać się wydawać właściwe owoce naszego życia:

Panie Jezu Chryste, w Tobie wyznaję mojego jedynego pasterza. Tylko przy Tobie czuję się bezpieczny i dlatego postanawiam nigdy nie oddalać się od Twojej owczarni. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę, 1 czerwca 2022 roku

„Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno”.
Jezus modli się do swego Ojca za Apostołów. A Jego podstawowym wezwaniem jest modlitwa o Jedność wśród uczniów. Wie, że tylko w duchu jedności, umocnieni darami Ducha Pocieszyciela, są w stanie pokonać wszelkie trudności i przeszkody na drodze głoszenia Ewangelii narodom.
Są w stanie mężnie wyznawać wiarę i bronić jej, nawet za cenę narażenia życia czy męczeństwa, jak to uczynił patron dnia – wielki apologeta – Św. Justyn. Modlitwa o jedność w domu, małżeństwie, rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie, we wspólnocie parafialnej, w naszej Ojczyźnie, na świecie – to ważne zadanie, które powinno być podstawą działania współczesnych ludzi. Na świecie wszelkie rozłamy, nienawiści, podziały, antagonizmy, bratobójcze wojny biorą się z braku jedności.
„Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to,  że nie są ze świata”.
Świat ich znienawidził, gdyż nie należą do świata. Ów świat to ci, którzy nie odkryli swojej duchowej więzi z uwalniającą miłością Boga i dlatego nieustannie próbują zagarnąć coś dla siebie, próbują wykorzystać ludzi wokół siebie. Gdy to się nie udaje, wpadają w nienawiść. To mechanizm często spotykany w wielu środowiskach: Albo jesteś z nami, nam służysz, do nas należysz, albo będziesz naszym wrogiem. By tak reagować, trzeba nienawidzić samego siebie. Dlatego uczniowie Chrystusa nigdy nie będą chcieli posiadać innych ani nie będą skłonni do tego, by stać się czyjąkolwiek własnością.
„Żyją bowiem w Prawdzie i mają świadomość swojej wielkiej godności dzieci Bożych”.
Możemy powiedzieć, że my wszyscy możemy czuć się dziećmi, nie tylko dlatego, że każdy z nas ma lub miał rodziców, ale dlatego, że mamy Jednego Ojca w niebie, i Matkę Maryję. prośmy gorąco, abyśmy jako współcześni uczniowie i wybrańcy Jezusa potrafili żyć w prawdzie i mieli świadomość dziecka Bożego.

Panie Jezu Chryste, dziś pragnę nie tylko odkryć w Tobie swoją wolność, lecz także zaświadczyć o niej przed tymi, którzy żyją w niewoli i innych próbują zniewalać. Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Święto Matki Kościoła

„<<Niewiasto, oto syn twój. Synu, oto Matka twoja>>. I od tej chwili uczeń wziął ją do siebie”.
Zbawiciel oddaje swego ducha Ojcu. Z otwartego boku Zbawcy – niczym z żebra Adama – rodzi się Kościół. Ona, Maryja Panna, rozumie to dzieło i trwa pod zbawczym krzyżem. Wie, że Jej macierzyństwo nie kończy się z chwilą śmierci Zbawiciela, ale rozszerza się na wszystkie wieki. Przeżywa powtórne, bez porównania trudniejsze zwiastowanie. Matka Jezusa z Nazaretu staje się Matką Wielkiego Chrystusa, Matką Kościoła, Matką odkupionej rodziny człowieczej. Rodzący się na krzyżu Kościół święty w swym niemowlęcym okresie potrzebował Matki.
Od razu Ją też otrzymał. Św. Łukasz relacjonuje w Dziejach Apostolskich to wydarzenie po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa i zapisał szczególną obecność Maryi wśród Apostołów powracających do miejsca będącego źródłem ich wiary – do Wieczernika: „Gdy Jezus został wzięty do nieba, apostołowie wrócili do Jeruzalem z góry, zwanej Oliwną…Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego”.
To wydarzenie uważane jest za symboliczny początek działalności Kościoła i od samego początku towarzyszy mu Maryja jako Matka, na którą wraz z Apostołami również zstępuje Duch Św., aby umocnić ich w głoszeniu Dobrej Nowiny o Zbawieniu.
Kościół to żyjący i działający Chrystus, z którym z woli Ojca od początku współdziałała Matka Boga-Człowieka, Maryja. Polscy biskupi, na czele z prymasem Tysiąclecia – Bł. Kardynałem Stefanem Wyszyńskim zabiegali o ten tytuł u papieża Św. Pawła VI, który 21 listopada 1964 roku nadal jej ten tytuł, a od 4 maja 1971 roku Episkopat Polski wprowadził do kalendarza liturgicznego w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Przed pierwszą uroczystością Paweł VI podarował Prymasowi płaskorzeźbę matki Kościoła. Od niedawna – od 2018 roku, papież Franciszek rozszerzył to święto na cały Kościół Katolicki.
Maryja jest stale z nami, jak była pod krzyżem, w Wieczerniku, jak interweniowała na Weselu w Kanie Galilejskiej mówiąc z ufnością: „Zróbcie, cokolwiek powie wam mój  Syn…”. Pamiętajmy o jej stałej obecności i uczmy się od niej wierności w zachowywaniu Bożego prawa:

Panie Jezu Chryste, Twoja miłość ogarnia mnie całego i prowadzi pod krzyż – do Twojej Matki, Matki Kościoła. Naucz mnie kochać Twoją i Naszą Matkę i razem z nią wiernie trwać przy krzyżu naszych zadań i obowiązków, które wynikają z naszej przynależności do Wspólnoty Kościoła. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

XII Niedziela zwykła – 19 czerwca 2022

„Za kogo uważają Mnie tłumy?”

Pytanie Jezusa skierowane do uczniów jest ogólnym sondażem opinii publicznej. Pytanie takie stawia sobie wielu ludzi i wielu próbuje na nie odpowiedzieć.
To pytanie jest bardzo istotne, ale gdzie znaleźć na nie prawdziwą odpowiedź? Apostołowie wypowiadają opinie zasłyszane pośród ludzi: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Tak mówią ci, którzy nie potrafili zaakceptować faktu, że Jezus jest obiecanym i zapowiadanym przez proroków Mesjaszem. Nie rozpoznali w nim Boskiego Zbawiciela, a może po prostu nie chcieli – tak im było wygodnie.
Dlatego Jezus stawia tym razem konkretne pytanie skierowane do uczniów: „A wy za kogo mnie uważacie?” Wy którzy zostaliście przeze mnie wybrani i powołani do mojej szkoły, do tego swoistego 3-letniego Seminarium – kim Ja jestem dla Was?
Cisza i konsternacja wśród Apostołów oznaczała fakt, że albo nie do końca wierzyli w Jego mesjańskie posłannictwo, albo po prostu nie wiedzieli.
Widzieli znaki i cuda, słyszeli Jego radykalne i bezkompromisowe nauczanie, ale do końca nie byli przekonani, co mają o Nim myśleć?!
Jezus Chrystus domaga się bardzo osobistej odpowiedzi od każdego z nas.
Niestety, nie zawsze jesteśmy w stanie odpowiedzieć szczerze. Odpowiadając na pytanie, kim jest dla nas Jezus, często zaczynamy kluczyć. Mówimy, że jest wybitnym mędrcem i mówcą, głosicielem wyjątkowo pięknej filozofii, że był dobry i życzliwy dla ludzi, wpłynął na losy świata i historię wielu osób. Wszystko to prawda, ale jest to odpowiedź niewystarczająca.
Jedynie Piotr odpowiedział wprost i wyczerpująco: „Za Mesjasza Bożego!”. Prawdziwą odpowiedź możemy znaleźć jedynie w lekturze Pisma Świętego, która jest prawdziwym Słowem Bożym. To właśnie Biblia opisuje nam dokładnie osobę Jezusa Chrystusa. Jeśli dziś nie znajdujemy w sobie wystarczającej wiary, by tak zawołać, jeśli nie zobaczyliśmy jeszcze w swoim życiu owoców zbawienia, wysłużonych przez Jezusa, możemy zawsze zdać się na Piotra Apostoła, który składa swoje wyznanie wiary. Naszą słabą wiarę, nawet naszą niewiarę, możemy zakorzenić w słowach, które wyznaje Kościół: Ty jesteś Chrystusem Synem Bożym. Ty jesteś Zbawicielem świata.
Wybitny kaznodzieja i rekolekcjonista, występujący często w mediach, zakonnik z Opactwa OO. Benedyktynów w Tyńcu – ojciec Leon Knabit tak mówił w swoim świadectwie: „Dla mnie Jezus Chrystus jest tym, który mówi: Ja ci gwarantuję, że nie wprowadzam Cię w błąd, choć nie rozumiesz do końca!”
A kim dla Ciebie bracie i siostro jest Jezus Chrystus? Czy uważasz go za prawdziwego Pana i Zbawiciela? Czy starasz się tak żyć i postępować, aby swoim życiem potwierdzać tę prawdę i dawać prawdziwe świadectwo wierności Jemu?!
Współczesny świat, szalony i oderwany od zasad chrześcijańskich nie wiele różni się od czasów współczesnych Jezusowi. Dlatego Św. Paweł w Liście do Galatów napisał: „ Wszyscy przez wiarę jesteście synami Bożymi w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa”. Apostoł Narodów tym samym potwierdza, że prawdziwa wiara w Jezusa Chrystusa nie tylko prowadzi do usprawiedliwienia i zbawienia, ale także znosi wszelkie podziały  i rozłamy między ludźmi. Jeżeli wśród ludzi jest tyle zła i nienawiści, tyle sporów i antagonizmów, to dowód na to, że ludzie zagubili w sobie ślad Jezusa, odeszli od Jego nauczania, żyją tak jak im wygodnie, idąc na kompromis z pędzącym niczym pociąg Pendolino, współczesnym światem – ku iluzji szczęścia, a tak naprawdę ku zatraceniu; bez prawdziwego sensu, bez wiary w Boga i bez prawdziwego sytemu wartości, opartego na Dekalogu.
Znany rekolekcjonista, egzorcysta naszej Archidiecezji – nieżyjący ks. prałat Marian Rajchel mówił w jednym z kazań: „Nie błędy nasze będą decydować o odrzuceniu na wieki, tylko nasza wiara, najpierw, ze to ON – Jezus; ufność, że nam przebaczy; miłość, którą odzyskujemy w świetle Bożym”.
Prośmy na zakończenie rozważania w naszej modlitwie o to, abyśmy umieli w naszym codziennym działaniu dawać prawdziwe świadectwo wiary w Jezusa:

Panie Jezu, Ty jesteś Zbawicielem świata dziękuję ci za dar chrztu, za moje powołanie i za Wspólnotę Kościoła święty, która niezłomnie przez wieki wyznaje wiarę w Ciebie. W nim pragnę zakorzenić swoją wiarę, szczególnie wtedy, gdy jest ona słaba. Umacniaj moją wiarę, aby z odwagą potrafił wyznać jak Piotr, że Ty Jesteś Mesjaszem Synem Bożym. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Zesłanie Ducha Świętego – 5 czerwca 2022

„Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”.

Przeżywamy Wielką Radość Chrystusowego Kościoła, kiedy 50 dni po Zmartwychwstaniu Jezus Chrystus, posyła do Apostołów, zgromadzonych na modlitwie w Wieczerniku, Parakleta – Ducha Pocieszyciela, aby ich umocnił w odważnej misji głoszenia i ewangelizowania narodów. Duch Święty staje się prawdziwą  energią,  działająca w Kościele. Komputer – np. laptop,  telefon komórkowy czy inne urządzenie, aby działało, musi być podłączone do źródła energii.
I jeśli nie ma źródła zasilania: baterii lub prądu to taki aparat jest bezużyteczny. Dopiero prąd elektryczny, energia z zewnątrz ożywia go i staje się użyteczny. I takie jest działanie Ducha Świętego: zasilanie Bożą energią Kościoła i każdego z nas.  W momencie Zesłania Ducha Świętego rozpoczynają się prawdziwe dzieje Kościoła – to On jest motorem napędowym Chrystusowej Owczarni. To Duch Święty towarzyszy w życiu każdego z nas od momentu chrztu świętego aż do śmierci.

Duch daje nam Życie Boże, wypełnia serca nasze Miłością Boga samego, wskrzesza nas ze śmierci grzechu do nowego życia w łasce uświęcającej. Jest nieustannie przy nas, aby nas chronić, prowadzić, pocieszać i uświęcać. Jego obecność jest dla nas tajemnicą  i radością!
Ten Duch Święty z wielkim entuzjazmem i mocą działa w darach i charyzmatach, których udziela każdemu wierzącemu. Ten Duch Św. jest szczególnie obecny w sakramentach Kościoła, które są widzialnymi znakami niewidzialnej łaski Bożej.

„A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam rewolucję, jaka dokonuje się w relacji Boga do człowieka. Z jednej strony bowiem trudno mówić, że kochamy Boga, gdy nie wypełniamy przykazań. Z drugiej jednak – wiemy dobrze, że nie jesteśmy w stanie wypełnić przykazań ani żyć w sposób dobry i piękny, jeśli nie poznamy wpierw wielkiej miłości Boga do nas. To prawdziwa rewolucja: odkryć, że nie swoim wysiłkiem ani swoją doskonałością zdobywamy miłość Boga. Bóg wie, że owa doskonałość jest dla nas niedostępna, że nie jesteśmy w stanie żyć tak, by nic nigdy nie można było nam zarzucić. Dlatego jako lekarstwo na naszą ludzką biedę proponuje swoją wielką miłość. Jest nią Paraklet – Duch Święty i Jego dary – owoc miłości Ojca i Syna. To ta miłość ma siłę zmienić nasze życie. Tylko ta miłość ma moc przemienić nasze serca. Miłość uzdalnia nas do czynienia dobra. Nie ma tej mocy strach czy poczucie przyzwoitości, moralności, obowiązku. Oto Nowy Testament zapisany literami Ducha Świętego: Kto poznał miłość Boga, stał się zdolny do dobrego i pięknego życia!

Panie Jezu Chryste, otwieram swoje spragnione serce na dar Twojego Świętego Ducha. Wypełniaj mnie, przenikaj, wylewaj na mnie te święte dary, które prowadzą do odkrycia, jak bardzo jestem przez Ciebie kochany. Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.