Pochyleni nad Słowem Pana słyszymy piękną przypowieść o talentach. O czym tak naprawdę mówi przypowieść o talentach? – Jakie jest prawdziwe znaczenie przypowieści?! Mówiąc o talentach – czyli o pomnożeniu pieniędzy Pan Jezus ukrył jednak w tej przypowieści najważniejszą prawdę.
Każdy z nas otrzymał od Boga talenty – czyli dary, predyspozycje, uzdolnienia. Znamy kogoś, kto jest utalentowany, za co by się nie wziął, to wszystko mu wychodzi. U takich ludzi bez problemu na pierwszy rzut oka widać obdarowanie. Ludzie, którzy mają talenty artystyczne, sportowe itd. To wszystko daje się poznać bardzo wcześnie w młodym wieku. Talentem może być naprawdę wszystko, zależy tylko od nas jak to wykorzystamy. Wiele osób posiada talenty dosyć nietypowe i trzeba dobrze poznać siebie aby je odkryć. Ktoś może mieć talent do śpiewania, ktoś inny do muzykowania, ktoś inny talent sportowy –do gry w piłkę do biegania itp. Jeszcze ktoś inny talent kulinarny – do gotowania lub pieczenia, ktoś jeszcze inny talent dekoracyjny, strojenia kwiatami. Ktoś może mieć talent solidnej pracy i wykonywania obowiązków, ktoś może mieć talent radości i rozbawiania innych, ktoś może mieć talent prowadzenia gier i zabaw, dzięki temu może pomagać przy opiece nad innymi dziećmi. Ktoś może mieć talent wykonywania każdej pracy i chętnego pomagania innym. Bóg uzdalnia nas na wiele sposobów i daje nam różne talenty, abyśmy budowali Królestwo Boże. Często zapominamy o tym, że Od człowieka zależy to czy je wykorzysta, czy zmarnuje. Aby pomnożyć talenty potrzeba wysiłku i uniżenia. Będąc mistrzem w jednej dziedzinie, musimy stać się pokornym uczniem w innej. Bóg ze wszystkiego chce wyprowadzać dobro.
Jest jeden największy talent – dar, który otrzymaliśmy wszyscy od Pana Boga. Tym talentem jest Nasze Życie Talent dany nam od Boga jako nasze życie i to co z nim zrobimy – zależy tylko i wyłącznie od nas.
Czytałem o pewnym chłopcu, który żył czternaście wieków temu, ale myślał podobnie jak niektórzy z was. Miał na imię Izydor i pochodził z Hiszpanii. Gdy był w waszym wieku, nie lubił się uczyć. Wolał się bawić ze swoimi braćmi i siostrą: Leandrem, Fulgencjuszem i Florentyną i marzył, żeby wakacje trwały nawet cały rok! Wiem, że i wśród Was są tacy, którzy chcieliby, żeby wakacje trwały dziesięć miesięcy!
Pewnego dnia jego starszy brat podsunął mu książkę o wojnach Gotów i Wandalów, którzy kiedyś napadali na Hiszpanię, a potem następną i jeszcze jedną, do tego stopnia że Izydorowi spodobało się czytanie. Polubił je tak bardzo, że gdy już dorósł, miał największą bibliotekę nie tylko w swoim mieście – Sewilli, ale i w całej Hiszpanii. Po latach nauki został księdzem, a później arcybiskupem Sewilli. Powiem wam więcej, Izydor, który w dzieciństwie tak uciekał od książek, sam zaczął je pisać! Czy wiecie, ile tomów – tak grubych jak ten, który mam w ręku (kapłan pokazuje tom encyklopedii) – jednej książki napisał? Napisał aż dwadzieścia tomów! Pewnie nie każdy z was wie, co to jest encyklopedia? To jest taka książka, w której znajdują się wyrazy ułożone w porządku alfabetycznym. Każdy taki wyraz – pojęcie jest tam objaśniony, dzięki czemu można poznać jego znaczenie. Kiedyś książka ta była bardzo potrzebna, bo nie było Internetu. Jeśli ktoś chciał się dowiedzieć, co znaczy jakieś słowo, to musiał szukać w encyklopedii pod odpowiednią literą.
W encyklopedii Izydora, którą napisał na początku VII wieku i zatytułował Etymologia, znajdowało się aż osiem tysięcy haseł ze wszystkich znanych wtedy dziedzin nauki: z matematyki, medycyny, historii, filozofii i teologii. Można powiedzieć, że Izydor stworzył pierwszą w historii bazę danych!
Czternaście wieków później na uniwersytecie w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych spotkało się dwóch studentów – Sergiej Brin i Larry Page. Początkowo bardzo się kłócili, w niczym się nie zgadzali. Obaj jednak lubili się uczyć i chcieli zostać wielkimi naukowcami. Pasjonowała ich matematyka, informatyka i programy komputerowe. Postanowili, że wymyślą taki program, który uporządkuje całą wiedzę, jaka znajduje się w Internecie. Pewnie zapytacie, czy się im udało. Tak! Osiągnęli swój cel! Stworzyli najpopularniejszą obecnie wyszukiwarkę internetową – Google. Pierwsze badania i obliczenia prowadzili w garażu swojej koleżanki Susan, a dziś wszyscy posługują się tym, co stworzyli, zaś ich firma jest jedną z najbogatszych na świecie.
Zobaczcie! Sergiej i Larry zrobili w Internecie to samo, co uczynił św. Izydor tylko 14 wieków wcześniej. Pewnie jesteście ciekawi, dlaczego Izydor został świętym…
Trzeba przyznać, że był on bardzo mądry. Mówiono o nim: „najbardziej uczony człowiek swoich czasów”. Bardzo dużo czytał i zdobywał nową wiedzę. Głosił tak piękne kazania, że ludzie słuchali ich zachwyceni i pełni podziwu. Było jednak coś ważniejszego: św. Izydor kochał Pana Boga i swoich bliźnich. Gdy był w podeszłym wieku i czuł, że umrze, kazał się zanieść do katedry i w obecności księży i wiernych zdjął biskupie szaty, włożył wór pokutny, głowę posypał popiołem i ze łzami w oczach publicznie się wyspowiadał. Błagał ludzi o przebaczenie win i zaniedbań oraz prosił, by się za niego modlili. Zmarł po czterech dniach w wieku osiemdziesięciu dwóch lat.
Gdy po latach posługiwania się Internetem okazało się, że nie ma on swojego patrona, hiszpańscy informatycy poprosili papieża Jana Pawła II, żeby patronem cyberprzestrzeni został właśnie św. Izydor.
Drugą postacią, pomnażającą w bardzo piękny sposób swoje talenty jest Bł. Carlo Acutis – 15-letni święty z Mediolanu. Na pierwszy rzut oka nie różnił się zbytnio od swoich rówieśników: nosił dżinsy i trampki, uwielbiał bawić się z psem oraz grać w piłkę z przyjaciółmi. Ponadto jak wielu rówieśników grywał na swoim PlayStation, choć na gry wideo poświęcał nie więcej niż godzinę tygodniowo. Zatem można pomyśleć, iż był typowym włoskim dzieckiem z dobrze sytuowanej rodziny. To jednak pozory, bo Carlo już w wieku 7 lat codziennie chodził na Mszę Św. i przynajmniej raz w tygodniu przyjmował Eucharystię, co jak stwierdził po latach; było dla niego „autostradą do nieba”. Carlo wywodził się z rodziny intelektualistów, jednak wpływ na rozwój pobożności Carlo miała polska niania o imieniu Beata, która nauczyła go się modlić i zabierała ze sobą do kościoła. Z perspektywy czasu można więc stwierdzić, iż nasza rodaczka miała wielki wpływ na to, że bohater tego wpisu został katolikiem. Carlo Acutis nie tylko żył sprawami wyznaniowymi, ale bardzo szybko na poważnie zainteresował się informatyką. Niewątpliwie w odkryciu tej pasji pomogli mu rodzice, kiedy na ósme urodziny podarowali wymarzony komputer. W wieku 9 lat zaczął interesować się programowaniem, co pomogło mu opracowywać strony internetowe dla lokalnych organizacji katolickich, W międzyczasie Carlo chodził do różnych prywatnych szkół, w tym do Liceum Ogólnokształcącego prowadzonego przez zakon jezuitów, gdzie nauczył się dobrze grać na saksofonie. Kiedy Carlo miał 15 lat stworzył stronę internetową miracolieucaristici.org, na której można znaleźć pełną listę z opisem 136 uznanych przez Kościół cudów eucharystycznych, które miały miejsce na świecie, w tym – dodane już po śmierci Carla – opisy zdarzeń w Sokółce i Legnicy. Warto zaznaczyć, iż strona Acutisa jest wygodna w użytkowaniu, gdyż możliwe jest „wirtualne zwiedzanie” tych miejsc. Carlo załapał się jeszcze na Facebook’a, gdzie z wielką żarliwością głosił swoją wiarę, dzięki czemu zyskał pewne grono fanów – nie robił tego na pokaz i faktycznie żył w zgodzie z naukami Pisma Świętego. Życiowym mottem Carlo Acutisa były słowa: „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie”. W wieku 11 lat uczył już katechizmu młodsze dzieci. Niedługo potem Carlo podjął pracę jako wolontariusz w jadłodajni dla ubogich, a swoje kieszonkowe rozdawał dla ubogich jako jałmużnę. Carlo Acutis był u progu programistycznej i duchowej kariery, kiedy w sierpniu 2006 roku dowiedział się, że choruje na białaczkę promielocytową typu M3. Choroba miała u niego ostry przebieg i po dwóch miesiącach doprowadziła do śmierci. Jednak jeszcze przed odejściem ofiarował swoje życie za papieża i Kościół katolicki — co zresztą ogłosił w bardzo emocjonalnym nagraniu, dostępnym na kanale YouTube. Carlo Acutis zmarł 12 października 2006 roku i został pochowany na własne życzenie w Asyżu — tam bowiem żył w XIII wieku św. Franciszek, który był jego duchowym przewodnikiem.
Izydor i Carlo pokazują nam, że można mieć czas na naukę, pracę, zabawę, na życie religijne, tylko trzeba to wszystko dobrze zaplanować.
Pandemia nas rozleniwiła – w kwestii zaangażowania w pracę i naukę szkolną ale też i w w wypełnianiu obowiązków religijnych.
Mówienie: że się nie da! Świadczy o naszym duchowym i materialnym lenistwie – bo tak najczęściej mówią ci którym się nie chce. Nie wiemy, co przyniesie ten czas – czy rozwinie się kolejna fala, czy nie, ale rozpoczynamy ten nowy rok z nadzieją, że będziemy właściwie go pożytkować w nauce, pracy, w rozwoju życia duchowego. Gdy zaprzyjaźnimy się ze św. Izydorem i bł. Carlo Acutisem, to będziemy potrafili mądrze korzystać z komputera: wchodzić na strony przydatne podczas odrabiania zadań domowych, bezpieczne i przeznaczone dla dzieci. Nie wybierzemy też gry, która polega tylko na zabijaniu przeciwników. Św. Izydor i Bł. Carlo Acutis pomogą nam w odpowiednim momencie wyłączyć komputer, bo zbyt wielu godzin przy nim grozi uzależnieniem i zaniedbywaniem obowiązków domowych i szkolnych; pomogą nam znaleźć czas na czytanie książek, na osobiste spotkanie z Jezusem na modlitwie i Eucharystii, na zaangażowanie się w pomoc ludziom – jako wolontariusze. Spróbujmy na wzór tych świętych rozwijać swoje piękne talenty i tak uporządkować swoje zajęcia, żeby na wszystko mieć czas. Amen.
NA ZAKOŃCZENIE PRZED ROZESŁANIEM.
Zwykle w nowy rok szkolny wchodzimy z wielkimi nadziejami! Każdy z nas obiecuje sobie i ma na początku jakieś konkretne postanowienia. że będzie zdobywał wiedzę i wypełniał solidnie swoje obowiązki. Życzę wam wszystkim, żebyście tak jak kiedyś Pan Jezus wzrastali w mądrości. A mądrość mieszka w podręcznikach, w dobrych książkach, w umysłach waszych nauczycieli i katechetów, w sercach waszych rodziców; Mądrość Boża mieszka w świątyni, w Piśmie Św., jest obecna na katechezie, w czasie spotkań i posługi ministrantów, scholi i innych grup młodzieżowych.