Orędzie Papieża Franciszka na XXVIII Światowy Dzień Chorego 2020 r.

«Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię»//Mt 11, 28/.

Drodzy Siostry i Bracia!
1. Słowa Jezusa: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” są wyrazem  solidarności Syna Człowieczego wobec ludzkości dotkniętej smutkiem i cierpieniem. Jakże wiele osób cierpi w ciele i na duchu! Jezus Chrystus wzywa wszystkich, obiecuje ulgę i wytchnienie. «Kiedy Jezus to mówi, ma przed oczyma ludzi, których spotyka każdego dnia na drogach Galilei: wielu ludzi prostych, ubogich, chorych, grzeszników, znajdujących się na marginesie społeczeństwa z powodu ciężaru prawa i opresyjnego systemu społecznego… Ludzie ci zawsze uganiali się za Nim, aby słuchać Jego słowa — słowa, które dawało nadzieję!»
W XXVIII Światowym Dniu Chorego, Jezus kieruje zaproszenie do chorych, uciśnionych i biednych, którzy wiedzą, że zależą całkowicie od Boga i, dotknięci ciężarem próby, potrzebują uzdrowienia. Osobom przeżywającym przygnębienie z powodu słabości i bólu Jezus Chrystus oferuje swoje miłosierdzie, czyli samego siebie jako odnawiającą moc. Jezus patrzy na poranione człowieczeństwo. On ma oczy, które widzą i które zauważają i akceptują całego człowieka, każdego z jego stanem zdrowia, nie odrzucając nikogo, zapraszając każdego do wejścia w Jego życie, aby doświadczyć Boskiej miłości i łagodności.

  1. Dlaczego Jezus Chrystus żywi te uczucia? Ponieważ On sam uczynił się słabym, doświadczając ludzkiego cierpienia i otrzymując następnie pokrzepienie od Ojca. Faktycznie tylko ten, kto osobiście przeżywa to doświadczenie, będzie potrafił pocieszyć drugiego. Istnieje kilka poważnych form cierpienia: choroby nieuleczalne i przewlekłe, choroby psychiczne, schorzenia wymagające rehabilitacji lub opieki paliatywnej, różne niepełnosprawności, choroby wieku dziecięcego i podeszłego… Wobec nich czasami brakuje człowieczeństwa, dlatego konieczne jest odpowiednie podejście do pacjenta, dodając do leczenia takżeopiekęw celu integralnego uzdrowienia człowieka. Ponadto obok człowieka chorego jest jego rodzina, która cierpi i również potrzebuje pociechy i bliskości, troskliwości, uwagi… jednym słowem miłości.
  2. Drodzy chorzy bracia i siostry, wasza choroba stawia was w szczególny sposób pośród owych, “utrudzonych i obciążonych”, którzy przyciągają wzrok i serce Pana. Jezus zaprasza was, abyście przyszli do Niego: «Przyjdźcie». Tak, Chrystus nie dał nam recept, ale swoją męką, śmiercią
    i zmartwychwstaniem uwalnia nas i staje się lekiem na ucisk zła. W tym stanie na pewno potrzebujecie miejsca, aby się pokrzepić. Kościół chce być coraz bardziej „gospodą Dobrego Samarytanina”, którym jest Chrystus. W tym domu będziecie mogli spotkać ludzi, którzy, uzdrowieni miłosierdziem Bożym ze swojej słabości, będą umieli pomóc wam nieść krzyż. W to dzieło przynoszenia ulgi chorym braciom wpisuje się działalność pracowników służby zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, personelu pomocniczego, administracji placówek sanitarnych, wolontariuszy, którzy, wykonując swoje zadania zgodnie z kompetencjami, pozwalają odczuć obecność Chrystusa, który troszczy się o chorą osobę i ofiaruje jej pociechę. W odniesieniu do nich mają szczególne znaczenie słowa, że «otrzymawszy pokrzepienie i pocieszenie Chrystusa, jesteśmy z kolei wezwani, aby stać się pokrzepieniem i pocieszeniem dla naszych braci, poprzez postawę łagodności i pokory na wzór Mistrza» (Anioł Pański, 6 lipca 2014).
  3. Drodzy Pracownicy Służby Zdrowia, każda interwencja diagnostyczna, prewencyjna, terapeutyczna, badawcza, lecznicza i rehabilitacyjna skierowana jest do osoby chorego, gdzie rzeczownik “osoba” zawsze pojawia się przed przymiotnikiem “chory”. Dlatego wasze działanie niech będzie stale nakierowane na godność i życie człowieka, bez jakiejkolwiek zgody na działania o charakterze eutanazji, wspomaganego samobójstwa, zaprzestania podtrzymywania życia, nawet wtedy, gdy stan choroby jest nieodwracalny. Pamiętamy, że życie jest święte i należy do Boga, dlatego jest nienaruszalne i nietykalne. Życie ma być przyjmowane, chronione, szanowane i trzeba mu służyć od jego zaistnienia aż do śmierci: domagają się tego zarówno rozum, jak i wiara w Boga autora życia. Nawet wówczas, kiedy nie będziecie w stanie wyleczyć, zawsze będziecie mogli otoczyć opieką i życzliwością, które przynoszą ulgę i wytchnienie pacjentowi.
  4. W tym XXVIII Światowym Dniu Chorych myślę o wielu braciach i siostrach, którzy na całym świecie nie mają dostępu do leczenia, ponieważ żyją w biedzie. Zwracam się zatem do instytucji opieki zdrowotnej i rządów wszystkich krajów świata, aby mając na uwadze aspekt ekonomiczny, nie zaniedbywały sprawiedliwości społecznej. Ufam, że zostanie podjęta współpraca do zapewniania wszystkim dostępu do odpowiedniej opieki medycznej w celu ochrony i odzyskiwania zdrowia. Z serca dziękuję wolontariuszom, którzy oddają się służbie chorym, tworząc piękny obraz Chrystusa Dobrego Samarytanina. Najświętszej Maryi Pannie, Uzdrowieniu Chorych, zawierzam wszystkich, którzy dźwigają ciężar choroby wraz z ich rodzinami, a także wszystkich pracowników służby zdrowia. Wszystkich z czułością zapewniam o bliskości w modlitwie i z serca udzielam Apostolskiego Błogosławieństwa. Watykan, 3 stycznia 2020 r.,
    we wspomnienie Najświętszego Imienia Jezus
              Franciszek, papież.

Homilia na sobotę, 15 lutego 2020 r. – Dzień Chorego w parafii

„Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka” Ewangelia wskazuje na postawę Jezusa, który okazuje prawdziwą empatię – czyli jest wrażliwy i głęboko zatroskany o osoby, które Go słuchają, idą za Nim, poszukując Boga. Zaspokaja nie tylko ich potrzeby duchowe, lecz także te materialne, jest wrażliwy na niegodności z powodu braku jedzenia. Współczucie serca Jezusa: „Żal Mi tego ludu”, dziś dotyka również moich potrzeb. Jezus karmi mnie i zaprasza, abym razem z Nim stał się zatroskany o innych. Postaw sobie pytanie: co budzi we mnie troskę i współczucie Jezusa? Co jest moim głodem, który Jezus pragnie nasycić, abym nie zasłabł w drodze życia?
Ewangelista Marek nie tylko chce nam ukazać cud drugiego rozmnożenia chleba, którym Jezus nasyca około czterech tysięcy ludzi, mając do dyspozycji tylko siedem chlebów i kilka rybek. On zwraca naszą uwagę na bardzo istotną prawdę. Najważniejsze w życiu każdego chrześcijanina jest to, aby trwać nieprzerwalnie przy Panu Bogu i wchodzić z nim w jak najlepsze relacje – mieć z nim nieprzerwalny kontakt. Dziś często mówimy – będziemy w kontakcie: telefonicznym, sms-owym, komputerowym, na tzw. Skype, e-mailowym. Dzisiejsza Ewangelia uczy nas tego, że powinniśmy dla naszego duchowego dobra być w stałym kontakcie z panem Bogiem. Jeśli pójdziemy za Bogiem i poświęcimy Mu nasz czas i energię, aby Go poznawać i wypełniać Jego wolę, nawet za cenę poświęceń i wyrzeczeń, jeśli przyjdą na nas jakieś doświadczenia i upokorzenia, choroby i cierpienia, a my nie zwątpimy, nie obrazimy się na Boga i nie odejdziemy od niego – wręcz przeciwnie będziemy przy nim trwać i Mu ufać; to On nas nie zostawi i zatroszczy się o każdego z nas nawet jeśli będzie to wymagało – jak w dzisiejszym opisie – cudownego rozmnożenia chleba.
W tym roku obchodzimy 100 rocznicę urodzin Św. Jana Pawła II. Dziś chcemy popatrzeć na największego z rodu Polaków nie przez pryzmat jego wiedzy, mądrości i znajomości języków, kultury i świata – ale przez pryzmat Jego wierności Bogu i Matce Najśw. w najtrudniejszych i najważniejszych momentach jego życia. W Wadowicach, na wieży kościoła znajduje się zegar słoneczny, na którym widnieje napis: Czas ucieka wieczność czeka! Ten napis miał przed swoimi oczyma Karol Wojtyła, kiedy był mały, kiedy dorastał i kiedy jego najbliżsi: mama, brat a potem ojciec powoli odchodzili z tego świata. W wieku 9 lat stracił mamę, kiedy miał lat 11, zmarł jego brat Edmund, który pomimo młodego wieku był cenionym lekarzem i pracował w szpitalu miejskim w Bielsku jako zastępca ordynatora. Walcząc z epidemią szkarlatyny, zaraził się od niej śmiertelnie i zmarł 4 grudnia 1932 r. w wieku 26 lat. Kiedy Karol Wojtyła skończył 22 lata, zmarł jego ojciec. Pozostał sam na świecie.
W okresie okupacji jedynym sposobem uratowania się przed wywiezieniem do obozu była praca fizyczna. Pracował w kamieniołomie, w fabryce „Solvay”; kiedy wracał z pracy, uległ wypadkowi – został potrącony przez samochód. Już wcześniej zaczął myśleć o wyborze drogi kapłańskiej i podjął tajne nauczanie w podziemnym seminarium. Wyświęcony 1 listopada 1946 roku, następnego dnia w krypcie Św. Leonarda odprawił swoją pierwszą Mszę Św. w intencji zmarłych rodziców i brata – takie miał pełne zadumy i nostalgii Prymicje. Po studiach, kiedy przyjął sakrę biskupią, został Metropolitą Krakowskim a dwa lata później kardynałem. Jako profesor KUL-u ciągle spotykał się z innymi wykładowcami, przyjaciółmi i studentami, spędzał wakacje, wspólne wyprawy wędrówki, spływy kajakowe. I przyszedł pamiętny dzień 16 października 1978 roku, kiedy wybrano „papieża z dalekiego kraju” – nie mógł już wrócić do swojej ukochanej Ojczyzny, ale ciągle tęsknił za nią, jak ta posadzona sosna w watykańskich ogrodach, przywieziona kiedyś przez górali, która uschła z tęsknoty za polską ziemią. Oprócz duchowych cierpień i rozterek przyszły fizyczne.
Podczas środowej audiencji 13 maja 1981 r. Ojciec Święty, stojąc w papamobile, po raz drugi okrążał plac św. Piotra. Kiedy zbliżał się do Spiżowej Bramy, ok. godz. 17.17, turecki terrorysta Ali Agca oddał do niego trzy strzały z odległości około 3 metrów, /przy czwartym strzale zaciął mu się pistolet/, raniąc papieża w jamę brzuszną, prawy łokieć i wskazujący palec prawej ręki. Wraz z papieżem zostały ranne osoby. Kardynał Stanisław Dziwisz – ówczesny sekretarz papieża, tak wspomina to wydarzenie: „Huk był ogłuszający. Naturalnie zrozumiałem, że ktoś strzelał. Ale kto? I zobaczyłem, że Ojciec Święty został zraniony. Zapytałem: gdzie? Odpowiedział: w brzuch. Spytałem jeszcze: czy bardzo boli? A on odpowiedział: tak. Stojąc za Ojcem Świętym, podtrzymywałem go, żeby nie upadł. Półleżał w aucie oparty o mnie i tak dojechaliśmy do ambulansu koło centrum sanitarnego wewnątrz murów watykańskich. Ojciec Święty oczy miał zamknięte, bardzo cierpiał i powtarzał krótkie modlitwy w formie aktów strzelistych. O ile dobrze pamiętam, to najczęściej: »Maryjo, Matko moja! Maryjo, Matko moja!«”. Papież, który cudownie przeżył po bardzo trudnej operacji zamach, napisał znamienne słowa: „Czyjaś ręka strzelała, a inna ręka prowadziła kulę” – dziękując w ten sposób za uratowanie życia patronce tego dnia – MB Fatimskiej. Od tego momentu jego związek i łączność z osobami chorymi stała się bliska i zażyła – ponieważ sam doświadczył w swoim życiu wielokrotnie cierpienia i doświadczenia choroby.
Jeszcze w Polsce, w 1983 roku, na Jasnej Górze zawierzył swoje   życie Bogu i Matce Najśw. i wszystko oddal Jego Woli; wypowiadając często słowa: TOTUS TUUS – Jam Cały Twój Maryjo –   w cierpieniu, chorobie i starości.
Kiedy papież w czasie swej pielgrzymki do Ojczyzny w 1987 roku był w Gdańsku –Oliwie, wtedy spotkał się z osobami chorymi i cierpiącymi.  Wtedy też wypowiedział pamiętne słowa do osób cierpiących: „Wy jesteście moją siłą. Kiedy na was patrzę moja siła w Was. Wasze cierpienie jest SKARBEM dla Chrystusowego Kościoła!” Dlatego w 1992 r. Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Chorego uświadamiając wszystkim wierzącym, jak ważna jest rola i powołanie osób starszych, chorych i cierpiących w Kościele… Dlatego tak mocno wołał o poszanowanie ludzkiego życia od naturalnego poczęcia, aż do naturalnej śmierci. Zamach przyczynił się do spadku odporności, było wiele mechanicznych uszkodzeń – zszyto rozerwane jelito grube i wycięto ponad 56 cm jelita cienkiego. Tak silne naruszenie jelit spowodowało poważne kłopoty z układem pokarmowym. Konieczna była długa rekonwalescencja. pojawiły się inne schorzenia – po latach przyszła choroba Parkinsona /najprawdopodobniej dziedziczna po matce, którą ojciec nosił w ostatnich dniach życia na rękach/. Ostatnie miesiące życia Jana Pawła II naznaczone były szczególnymi dolegliwościami. W lutym 2005 r. papież zachorował na grypę, w wyniku której rozwinęła się niewydolność oddechowa. Konieczne było przeprowadzenie tracheotomii. Na skutej infekcji dróg moczowych Jan Paweł II doznał wstrząsu septycznego. Papież, który sam walczył z chorobą, cierpieniem i starością, choć nie zawsze po ludzku potrafił się z tym pogodzić /rzucił ze złością laską, stukał pastorałem zanim udało się ruszyć- no wreszcie idziemy! /, to jednak nauczył się akceptować stan postępującej choroby. Św. Jan Paweł II pokazywał nam, jak godzić się z cierpieniem. To było to jego TOTUS TUUS w cierpieniu, chorobie i starości. Pracował do końca swoich dni, dopóki nie przeszkodziła mu całkowicie choroba. Pewna 67-letnia kobieta, która cierpiała na chorobę Parkinsona napisała: „Podziwiam papieża, iż wciąż wykazuje taki upór i hart ducha, tym bardziej że u niego choroba jest prawdopodobnie bardziej zaawansowana niż u mnie – mówi – Jego widok, jego uśmiech pozwalają mi przetrwać, cieszyć się życiem”. A Św. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała na spotkaniu z papieżem: Jesteś otuchą dla świata. W tobie, Ojcze Święty, w twojej sile każdy cierpiący odnajduje cząstkę siebie. W tobie chorzy odnajdują nadzieję”
Jakże pięknie mówił o świadomym znaczeniu o cierpienia fizycznego, którego sam niejednokrotnie doświadczał: „Cierpienie ma sens! Cierpienie nie jest karą za grzechy ani odpowiedzią Boga za zło człowieka. Można je rozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje!”
Papież, który doświadczał sędziwego wieku, jakże trafnie i pięknie mówił o też starości: „Starość wieńczy nasze życie. Jest czasem żniw: tego, czego się nauczyliśmy, co przeżyliśmy; a także tego, co wycierpieliśmy i wytrzymaliśmy”.   Te zdjęcia pokazują, jak bardzo cierpiał, ale do końca zachował spokój i wierność Bogu i Maryi. Pamiętny Wielki Piątek – ostatnia Droga Krzyżowa papieża i ostatnia Wielkanoc – kiedy już nie mógł przemówić, ale tylko pobłogosławił lud zebrany na placu. Aż nadszedł dzień – sobota, 2 kwietnia 2005 r. Wieczorem, wobec rzeszy ludzi zgromadzonych na Placu św. Piotra i milionów na całym świecie czuwających w kościołach, na placach i przed telewizorami, abp Leonardo Sandri wygłosił pamiętne słowa: „Drodzy bracia i siostry, o godzinie 21.37 nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do Domu Ojca”. Ten wyjątkowy i niesamowity w swoim wymiarze pontyfikat Papieża – Polaka dobiegł końca.
Papież przez cały czas dawał nam przykład niezłomnej wiary – ale w tych ostatnich latach, miesiącach i dniach choroby i agonii dal nam najpiękniejszą lekcję – przechodzenia z wielką wiarą, nadzieją i miłością stąd do wieczności – wprost w kochające ramiona Boga Ojca. Otoczony życzliwością wielu ludzi: tych,  którzy mu służyli do ostatniego tchnienia i tych, którzy czuwali na modlitwie – prosząc o zdrowie ,a potem o łaskę wypełnienia się woli Bożej w jego życiu.
Patrząc na ten niedościgły wzór wierności Bogu i wytrwałości w bólu i chorobie
do końca, prośmy gorąco o łaskę wytrwania w cierpieniu i doświadczeniach życiowych dla nas, dla wszystkich chorych i cierpiących, o siłę i pogodę ducha, o ufność Bożej Opatrzności w wypełnieniu jego woli względem każdego z nas, prośmy też za wszystkich, którzy troszczą się o chorych o łaskę pokory, cierpliwości i wytrwałości w trudnym zadaniu opieki nad ludźmi doświadczonymi przez starość, chorobę  i cierpienie. Niech to rozważanie zakończą słowa modlitwy Św. Jana Pawła II:
 „Naucz nas Panie znosić w pokorze i zgodnością nasze cierpienia, choroby i przeciwności. Pomóż nam wytrwać w najtrudniejszych momentach życia. Naucz nas godzić się z cierpieniem, które nas doświadcza. Panie nasz Boże, bądź dla nas skała schronienia i warownią, która ocala”. Amen.

Dzień Chorego w parafii Nozdrzec

W sobotę, 15 lutego 2020 r. obchodziliśmy w naszej parafii Dzień Chorego, obchodzony od 28 lat na całym świecie, ustanowiony przez Św. Jana Pawła II w 1992 roku. Obchody centralne odbywają się we Wspomnienie NMP z Lourdes. Tradycyjnie w naszej parafii w najbliższą sobotę przypadającą przed lub po wydarzeniu. Tego dnia zgromadziły się w naszej świątyni osoby starsze, chore, cierpiące, samotne i opuszczone, aby wspólnie przeżywać ten czas. Najpierw była możliwość spowiedzi. Następnie o godz. 9.00 rozpoczęła się Uroczysta Msza Św. która koncelebrowali: ks. proboszcz Janusz Marszałek, ks. Stanisław Sękowski – nasz rodak pracujący w Hiszpanii i ks. wikariusz Andrzej Wójcik.  W homilii ks. proboszcz nawiązał do postaci Św. Jana Pawła II, który w swojej postawie wierności i zaufania Bogu i Matce Najśw. – TOTUS TUUS – Cały Twój dawał piękne świadectwo wytrwania w cierpieniach i doświadczeniach życiowych oraz w chorobie a także w agonii, jak godnie przechodzić z tego świata do wieczności. Na zakończenie Mszy Św. było wystawienie Najśw. Sakramentu, odmówiona Litania Loretańska oraz modlitwa w intencji wszystkich chorych i cierpiących. I błogosławieństwo Najsw. Sakramentem na sposób lourdzki.

Po Eucharystii uczestnicy spotkania – zaproszeni przez duszpasterzy – udali się na plebanię na skromny posiłek, herbatę, kawę i pączki przygotowany przez naszych wolontariuszy – przedstawicieli Akcji Katolickiej, Caritas i Domowego Kościoła. Agapa połączona ze wspólnym radosnym śpiewem i rozmowami, umiliła wszystkim uczestnikom czas spotkania. W naszym spotkaniu obok kapłanów uczestniczyli jeszcze: kleryk IV roku WSD Adam Jakielaszek, który robił zdjęcia oraz siostry Dominikanki: Siostra Elżbieta i siostra zakrystianka Werena. Dziękujemy Bogu za dar naszego radosnego spotkania i zapraszamy wszystkich seniorów już za rok!

Homilia na I Piątek Miesiąca, 7 lutego 2020 r.

Jedna z filozoficznych maksym mówi, że: „Prawdziwe dobro zawsze się pomnaża i rozlewa”.  Bo co się gromadzi, to potem można rozlewać!  Słowo Boże przedstawia nam dwie historie dwóch królów: Dawida i Heroda. Są one bardzo podobne i zbliżone do siebie. Grzechy także mieli podobne – Dawid wziął Batszebę, która była żoną Uriasza Hetyty, a Herod Herodiadę – żonę swego brata.
Ale to o Dawidzie, a nie o Herodzie pisze Mędrzec Syrach: „Albowiem starł nieprzyjaciół znajdujących się wokół, zniszczył wrogich Filistynów i złamał ich moc aż do dnia dzisiejszego. W każdym swym czynie oddał chwałę Świętemu i Najwyższemu słowami uwielbienia, z całego serca swego śpiewał hymny i umiłował Tego, który go stworzył”. Król Dawid po słowach proroka Natana: „To ty jesteś królu tym człowiekiem – tym grzesznikiem”, potrafił przyjąć z pokorą upomnienie proroka, rozpoczął czas pokuty i nawrócenia.  Niestety postawy braku nawrócenia zabrakło w zachowaniu króla Heroda. Dlatego bardzo pięknie autor I czytania puentuje postawę Dawida „Pan darował mu grzechy, moc jego podniósł na wieki, dał mu przymierze królowania i tron chwały w Izraelu”.
Historia Heroda mogła mieć co najmniej dwa zakończenia.
Król Herod pierwszy raz dostał swoją szansę nawrócenia, Sumienie królewskie nie dawało mu spokoju, gdy słuchał Jana Chrzciciela. „Ilekroć go posłyszał, odczuwał lęk i duży niepokój w swojej duszy, a przecież chętnie go słuchał”. Drugi raz podczas uczty, kiedy córka Herodiady tańczyła przed biesiadnikami, kiedy stał się niewolnikiem pustej obietnicy, mówiąc do dziewczyny: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”.
Zawistna matka zemściła się na Janie Chrzcicielu, który i tak już gnił w lochu za to, że upomniał króla: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Okazało się, że urok tańczącej dziewczyny i słowo dane przy pijanym towarzystwie, było o ironio ważniejsze od życia ludzkiego: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. Trzecia szansa, kiedy usłyszał o Jezusie, to nie potrafił się przyznać do grzechu, nie uwierzył w obiecanego Zbawiciela, którego zapowiadał Jan Chrzciciel tylko mówił: „To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał”.
Dwie głowy, dwie straty, dwa różne zakończenia. Jan fizycznie stracił głowę dla świadectwa prawdy. Herod stracił głowę z własnej pożądliwości i oportunizmu. Jan stracił życie, Herod – stracił prawe życie i czystość sumienia. Jan zyskał wieczność w Bogu, Herod – lęki i wyrzuty sumienia. Tylko ode mnie zależy, czy w życiu opowiem się za prawdą, czy przeciwko niej, reszta to konsekwencja wyboru. Ode mnie także zależy, czy będę opierać moje życie na wartościach, czy na instynktach. Na czym zatem opieram swoje życie? Co jest dla mnie podstawą w działaniu i codziennym postępowaniu?!
Wybieranie dobra i zła to nasza codzienność. Dla nas ludzi wierzących to jest norma – to jest rzeczywistość Bo jak pisze Św. Paweł: „Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę!” Prośmy gorąco, abyśmy byli wierni naszemu powołaniu i zawsze wybierali właściwą drogę, zgodnie z głosem sumienia:
Panie Jezu, ty wybrałeś mnie na swoje narzędzie, aby dawał świadectwo prawdzie. Pomóż mi odkrywać i doświadczać, że wybierając prawdę, zawsze wybieram Ciebie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

V Niedziela zwykła – 9 lutego 2020

  1. Msze Św. w tygodniu są odprawiane o godz. 17.00, a w sobotę o godz. 9.00.
  2. Modlitwę różańcową prowadzi Róża Św. Stanisława Bpa, a za tydzień Róża NMP z Lourdes.
  3. We wtorek Koronkę do 7 Boleści MB prowadzi Róża I, w środę zapraszamy na Nowennę do MB Nieustającej Pomocy.
  4. W tygodniu wspominamy:
    – w poniedziałek,10 lutego br. – Św. Scholastyki, dziewicy;
    – we wtorek, 11 lutego br. – NMP z Lourdes – Światowy Dzień Chorego /modlimy się tego dnia za chorych i cierpiących, prosząc o okazywanie im chrześcijańskiej miłości/;
    – w piątek, 14 lutego br.Święto Św. Cyryla i Metodego – Patronów Europy oraz Św. Walentego – Patrona Zakochanych. Wszystkim solenizantom i jubilatom składamy najserdeczniejsze życzenia.
  5. Zarząd Spółki Wodnej Jaszcz zaprasza wszystkich na zebranie, które odbędzie się dziś – w niedzielę, 9 lutego br. o godz. 17.00 w Domu Strażaka w Nozdrzcu /w sali dawnej biblioteki/.
  6. W sobotę, 15 lutego br. obchodzimy Dzień Chorego w naszej parafii. Zapraszamy wszystkich chorych, cierpiących samotnych i opuszczonych na Mszę Św. o godz. 9.00. Wcześniej będzie możliwość spowiedzi. Po Mszy Św. będzie krótka Adoracja Najśw. Sakramentu, odmówienie Litanii Loretańskiej i błogosławieństwo na sposób lourdzki. Po spotkaniu w kościele zapraszamy wszystkich uczestników na spotkanie na plebanii /na skromny posiłek – kawa herbata i ciastko/.
  7. Dziękujemy za posprzątanie kościoła: Monika Karnas-Toczek, Matylda Trzciańska, Mariola Pęcherek, Janina Kusińska, Zbigniew Malawski.
  8. Dziękuję paniom: Lidii Cupak i Danucie Gibała oraz panom: Andrzejowi Baran i Zbigniewowi Knap za pomoc przy posprzątaniu dekoracji bożonarodzeniowej w kościele.
    O posprzątanie i wystrój kościoła w tym tygodniu prosimy: Stanisława Malawska, Janina Burzyńska, Barbara Nowosielska, Anna Kurzydło, Jan Łach.
  9. Dziękuję panom: Lesławowi Bielec za prace montażowe zwyżką przy kościele, Arkadiuszowi Szerszeniowi
    i Grzegorzowi Baranowi
    za naprawienie i przybicie kołkami blachy na kościele, oderwanej przez wiatr. Bóg zapłać!
  10. Ofiary na potrzeby kościoła złożyli:
    – Adam BUCZEK – 200 zł;
    – Edward FIEŃ – 300 zł;
    – Maciej ŁACH – 200 zł;
    – Zdzisław SOCHA – 200 zł.  Serdeczne Bóg zapłać wszystkim naszym ofiarodawcom!
  11. Spotkania formacyjne w tym tygodniu:
    – we wtorek – spotkanie Domowego Kościoła – Oazy Rodzin;
    – w środę – spotkanie ministrantów;
    – w piątek – spotkanie RAM-u.

List Prymasa Polski przygotowujący do beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego

ZWIASTUN DOBREJ NOWINY, ŚWIADEK CHRYSTUSA UKRZYŻOWANEGO, ORĘDOWNIK PRAWDY I WOLNOŚCI

Umiłowani Siostry i Bracia,

W tekstach Pisma Świętego czytanych podczas dzisiejszej niedzielnej Eucharystii mowa jest o dwóch niezwykle ważnych i cennych darach, jakie otrzymujemy od Boga. Są nimi sól i światło. Jedno i drugie jest niezbędne dla życia człowieka i przyrody, która go otacza. Sól nadaje smak pokarmom i zachowuje je przed zepsuciem, światło natomiast ogrzewa i oświeca. Obraz soli i światła to nauka jaką otrzymuje każdy od Chrystusa. Jako Jego uczniowie nosimy w sobie jej „niepowtarzalny smak”. Naszym zadaniem jest to, by nie zatrzymywać Chrystusowej nauki dla siebie, ale przenosić ją tam, gdzie panuje ciemność. Dlatego tak ważne jest nasze codzienne zaangażowanie w głoszenie Ewangelii i dawanie o niej świadectwa, wówczas światło słowa Bożego, które w sobie nosimy, „zabłyśnie w ciemnościach i będzie świeciło wszystkim, którzy są w domu”.

Solą ziemi i światłem świata był i jest ciągle Sługa Boży, Stefan Kardynał Wyszyński. Siedemdziesiąt jeden lat temu, 2 lutego 1949 roku, prymas Polski Stefan Wyszyński stanął z wielkim drżeniem, a jednocześnie z pokorą i dumą przed podwojami „prastarej, płodnej matki kościołów polskich, bazyliki prymasowskiej”, by odbyć ingres do gnieźnieńskiej katedry. Cztery dni później, uczynił to samo w Stolicy Polski – Warszawie. Jego pasterska posługa w naszej Ojczyźnie była niczym sól i światło, bo dawała ludziom smak wiary i wlewała strumień światła w niejedno ludzkie serce, w którym zgasła ufność. Stefan Wyszyński w liście na dzień ingresu, wypowiedział program swojej posługi: „Nie przychodzę jako nieprzyjazny człowiek, ale jako zwiastun Dobrej Nowiny! Idę przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego (…). Idę, by zwiastować Wam Ojca, który jest w niebie, (…) by głosić Wam miłość, pokój i dobro, by wszczepiać w dusze Wasze nowe życie łaski Bożej, by serca otuchą krzepić”. Nie sposób wymienić wszystkich Jego dokonańale warto zwrócić uwagę na niektóre z nich, które wiernie realizował i były dla niego drogowskazem.  Dzisiaj z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że  te nakreślone zadania wypełnił.   1.„Przychodzę (…) jako zwiastun Dobrej Nowiny”.
Prymas Stefan Wyszyński miał świadomość tego, że w pierwszym rzędzie dla powierzonych mu kapłanów i wiernych jest pasterzem. Dlatego też, wielką wagę przykładał do głoszenia Bożego słowa. Zdawał sobie sprawę z tego, że „potrzebna jest światu Ewangelia, głoszona przez Kościół”, a „biskup jest po to, by głosił Ewangelię” .
Nie sposób zliczyć kazań, homilii, przemówień, listów pasterskich, w których przepowiadał Dobrą Nowinę o zbawieniu. Ten Boży Pasterz był wiernym głosicielem Ewangelii, bardzo kochał Kościół i czuł się za niego odpowiedzialny. Prymas uczył, że „Ewangelia i krzyż to nie są zabytki, że Kościół to nie archiwum – to aktualne życie! Właśnie i dziś aktualna jest Ewangelia i krzyż Chrystusowy, i dziś jest potrzebna służba Kościoła Chrystusowego Narodowi przez biskupów i kapłanów. Bo Kościół Chrystusowy to Kościół Boga Żywego, to Chrystus, który nie umiera. On żyje w nas!” Istnieje dzisiaj potrzeba przypomnienia tych prymasowskich słów, kiedy wiara w Polsce u wielu zwłaszcza młodych ludzi po prostu gaśnie. Kardynał Wyszyński jest ogromnym wyrzutem sumienia, że niekiedy z obojętnością przechodzimy wobec wyzwań Chrystusowej Ewangelii i przypominamy zwietrzałą sól, która utraciła swój smak i nie świecimy przykładem żywej wiary otrzymanej na chrzcie świętym. Nie zapominajmy o tym, że wyrośliśmy z tych samych korzeni, tak jak i cała zjednoczona Europa.„Idę przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego”.
Prymas Tysiąclecia był wierny temu, co przyrzekł w dniu ingresu. Słowa te stały się realne, kiedy doświadczył tułaczki i więzienia, pozbawiono go możliwości spełniania biskupiej posługi, zabroniono bezpośrednich kontaktów z kapłanami i wiernymi, odizolowano go od świata, tak jakby był największym zbrodniarzem i przestępcą. Po uwolnieniu, spotykał się ze strony komunistycznej władzy z upokorzeniami, oskarżeniami o zdradę Ojczyzny, o współpracę z obcymi mocarstwami. Stał się świadkiem Chrystusa ukrzyżowanego i przykładem wytrwałego znoszenia każdego cierpienia. Dlatego u schyłku swojego życia, mógł otwarcie wyznać: „Z wielu rzeczy musiałem zrezygnować. Ale jednego nie mogłem się wyrzec: odwagi, męstwa i gotowości na każdą ofiarę, której Pan Bóg ode mnie zażąda. A wiecie, że zażądał wiele” Patrząc na bolesny wymiar życia prymasa Wyszyńskiego, przypominamy sobie słowa św. Pawła z drugiego czytania: „Postanowiłem (…) nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”. Chociaż współczesny człowiek często wzbrania się przed taką perspektywą swojego życia, to tylko w taki sposób dojdzie do świętości i doskonałości – przez krzyż i ofiarę z życia. Przypomina nam o tym sam Chrystus, który będąc solą ziemi i światłem świata nadaje smak i moc naszemu życiu. Przypomina o tym również Prymas Tysiąclecia poprzez swoją heroiczną wiarę, która nie cofnęła się nawet przed upokarzającym więzieniem.

3.„Przychodzę (…), by serca otuchą krzepić”.
Prymas Wyszyński okazał się prawdziwym Ojcem Narodu sponiewieranego, upokorzonego i zniewolonego przez komunistyczny reżim. Dlatego wołał do rządzących, by uszanowali „prawo do prawdy, prawo do sprawiedliwości, prawo do szacunku, prawo do miłości, prawo do wolności, prawo do wolności sumienia, wyznania i do służby Bożej, prawo do katolickiego wychowania dzieci i młodzieży” Wiele razy upominał się o te elementarne prawa przysługujące każdemu człowiekowi. W okresach niepokojów społecznych zapewniał, że „Kościół nigdy nie mobilizuje dzieci żadnego narodu przeciwko temu narodowi i jego prawdziwemu dobru, przeciwko państwu i tym, którzy państwem władają”. Wsłuchując się w głosy polityków, ludzi nauki i kultury, dziennikarzy i publicystów, osób odpowiedzialnych za wychowanie młodego pokolenia, należy przypomnieć jakże aktualne dzisiaj słowa wielkiego Ojca Narodu; „Jesteśmy przekonani, że lepiej jest, gdy Naród wierzy, niż gdyby nie wierzył, że umacnianie wiary bardziej służy jedności Narodu, aniżeli jej niszczenie. (…) Umacnianie w Narodzie wiary w Boga Jedynego i Żywego dobrze Polsce służy. Sami oceńcie, co lepiej służy Narodowi: czy to, że jest zjednoczony w imię Boga Żywego, czy to, że jest bez Boga w sercu?”
Trwając w oczekiwaniu na beatyfikację Prymasa Tysiąclecia, w dniu 7 czerwca 2020 roku, bądźmy wyrazicielami głębokiej wdzięczności wobec Boga za dar nowego wkrótce błogosławionego. Wracajmy do naszych korzeni, do chrztu świętego, który uczynił nas dziećmi Bożymi i dał nam nowe życie w Chrystusie. Niech  ten czas, stanie się dla wszystkich okazją do przypomnienia sobie jego nauczania. Niech przez modlitwę przygotuje nas i sprawi, abyśmy odpowiadając na nasze powołanie, stawali się w tym świecie solą ziemi i światłem świata, którzy będą dawać innym „wyraźne świadectwo o zbawczej miłości Pana”. Na owocne przeżycie duchowego przygotowania do beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia wszystkim z serca błogosławię!

Arcybiskup Wojciech Polak

Metropolita Gnieźnieński

Prymas Polski