„Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.
Wszyscy jak tu jesteśmy, zostaliśmy obdarowani różnymi darami i predyspozycjami od Pana. Możliwości ich pomnażania mamy wiele. Ta wewnętrzna potrzeba rozwoju, którą każdy z nas posiada, jest wyrażona słowami: mam przynosić zysk. Dlaczego więc jest tak, że jedni z pasją podejmują różne wyzwania, rozwijają się, a inni zamykają się w sobie i czekają? Odpowiedź znajdziemy w dzisiejszej Ewangelii, w słowach złego sługi.
On lękał się swego pana, ponieważ uważał go za okrutnego, kogoś, kto niczego mu nie ofiarował, a w zamian oczekuje zysków. Czy właśnie nie taki obraz Boga czasem nosimy w swoim umyśle i sercu? Boga niczym surowego Sędziego, wręcz okrutnego, który wymaga jedynie dobrych uczynków, wymusza oddanie w podejmowanych zobowiązaniach, wierność przykazaniom, nieustanną pracę duchową. Wyobrażenie, jakie mamy o Nim, determinuje nasze zachowanie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy spotkali w naszym życiu Boga żywego i prawdziwego, objawionego przez Jezusa Chrystusa, Boga który owszem jest sprawiedliwy, ale nie można zapominać, że jest także miłosierny – Bóg wie, doskonale jacy jesteśmy, jakie mamy duchowe braki i czego nam tak naprawdę potrzeba. Kiedy stajemy się darem dla Boga i dla ludzi; kiedy wiemy, że Bóg wierzy w nas, ufa nam i nas wspiera, to wtedy jest o wiele łatwiej zaryzykować dla niego, przynosić tzw. duchowy zysk i pomnażać te wszystkie dary, które otrzymaliśmy od niego. Bóg zachęca nas, abyśmy spróbowali patrzyć Jego oczami na świat, na rzeczywistość, która nas otacza i na drugiego człowieka – oczyma sprawiedliwymi i miłosiernymi.
Św. John Henry Newman pisał, że: „Chrześcijanin to człowiek, który stara się patrzeć na świat i na innych oczami Boga, przyjmując Jego punkt widzenia i próbując odkryć Jego plan miłości dotyczący całego stworzenia”. My natomiast tak często zatrzymujemy się na tym, co widoczne dla oczu a jeszcze częściej na tym, co jak w krzywym zwierciadle jest wykrzywione naszymi emocjami. O ile praca z emocjami to długa droga, bo nasza emocjonalność jest ściśle związana z naszym charakterem o tyle umiejętność patrzenia głębiej to już kwestia pewnego rodzaju praktyki. I wobec zaniedbania tej płaszczyzny naszego życia duchowego nie możemy się już zbyt łatwo tłumaczyć. Można by zatem powiedzieć, że sposób patrzenia to jedna z cech które różnią człowieka Boga od człowieka światowego. Uczmy się tego Bożego patrzenia. Autor „Małego Księcia”, Antoine de Saint-Exupery pisał, że: „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu; dobrze widzi się tylko sercem”. Modlitwa serca jest jedną z praktyk, która uczy właśnie takiego sposobu patrzenia. Wspominany już dziś John Henry Newman mawiał: „Tylko człowiek, który wie gdzie stoi, potrafi wskazać kierunek, w którym chce naprawdę iść”. Warto zastanowić się nad naszą drogą, w jakim miejscu na niej jesteśmy i w jakim kierunku chcemy podążać? Czy ta droga prowadzi nas do spotkania z Ojcem, który jak pan z dzisiejszej przypowieści jest hojny dla wszystkich, którzy go nieustannie poszukują i kochają całym sercem.
Panie Jezu, oczyść mój umysł i serce z wszelkich fałszywych obrazów Boga. Ty sam objawiaj mi Ojca w darach i charyzmatach Ducha Świętego, który ma moc przemienić moje serce i napełnić je pełną miłością. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków Amen.