„«Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha». Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem”.
Spróbujmy spojrzeć oczami wyobraźni na tę scenę z dzisiejszej Ewangelii. Spotyka się determinacja i pozorna obojętność – czyli kobieta kananejska i Jezus z Nazaretu. Determinacja wynika z matczynej miłości do córki, a pozorna obojętność z „chodzącej Dobroci i Miłości Jezusa”. Nauczyciel z Nazaretu – kiedy milczy, nie robi tego z okrucieństwa. On wiedział, na ile może sobie pozwolić, aby nie przebrać miary. Wiedział, że matka ze swoją miłością nigdy nie odpuści. Ona miała w sobie tyle siły, że milczenie jej nie złamało, wręcz przeciwnie – ono ją wzmocniło. Ale w pewnym momencie woła z pokorą: «Panie, dopomóż mi». I co słyszy w zamian?! Słowa które –po ludzku – powinny ją zmrozić, odebrać nadzieję na wszystko: „Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom». Kobieta kananejska kolejny raz zadziwia swoją postawą: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów”.
Za tą postawę, wystawioną na próbę, otrzymuje wielką pochwałę od samego Jezusa i łaskę uzdrowienia dla córki: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz!”
Tak wielu współmałżonków, matek ojców, dziadków klęczy przy szpitalnych łóżkach, dniem i nocą, prosząc Boga o cud uzdrowienia dla swoich dzieci, dla współmałżonka, swoich bliskich Bóg kocha tych zdeterminowanych, nieustępliwych, gorących. I jeśli nawet wystawia ich na próbę, to tylko po to, aby przez ich wiarę i nieustępliwość na modlitwie pokazać swoją wielką moc i dać łaskę uzdrowienia z niemocy. Prawdziwa szkoła miłości – zatroskanie o innych i wiara, że potrafimy im pomóc, aby osiągnęli dobro.
Leonard Amossou Katchekpele napisał nieco żartobliwą, ale mądrą i wymowną w swej treści książkę pt.: „Bóg jest wystarczająco duży, aby obronić się sam!”. Autor we fragmencie pisze: „Na czym polega szaleństwo świętych? Na tym, że nie usiłują zgrywać mądrali przed ludźmi, ale żyją mądrzej, niż się śniło filozofom!Ich szaleństwo nie polega na tym, że inteligencji im nie wystarcza, ale że przebiera ona miarę”.
3 sierpnia 2023 r. zmarła Matka Elvira, właściwie Rita Petrozzi – włoska zakonnica katolicka ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Św. Joanny Antidy Thouret. Siostra ta była nazywana „siostrą od narkomanów” i „córką ludzi ubogich”. W 1983 r., na wzgórzu w Saluzzo założyła Wspólnotę Cenacolo, zatwierdzoną w 2009 r. przez Papieską Radę ds. Świeckich jako Międzynarodowe Stowarzyszenie Wiernych. Regułę życia Wspólnoty oparła na trzech filarach: Modlitwa, Przyjaźń i Praca. Rita Petrozzi ukończyła zaledwie trzy klasy szkoły elementarnej, ale żyła o wiele mądrzej i rozważniej, niż wielu filozofów i profesorów wszystkich dziedzin razem wziętych. Miała w sobie tę niezwykłą chęć docierania do ludzi i pomogła wrócić tak wielu ludziom powrócić do świata żywych, kiedy świat postawił na nich krzyżyk i uznał ich za prawie umarłych. Potrafiła wyciągnąć rękę do tych, którzy się bardzo w swoim życiu pogubili. Dziś liczy się w tysiącach te osoby, którym pomogła siostra Elvira i Wspólnota Cenacolo /w Medjugorie/. Wybór tych, którzy zaufali tej niepozornej, niewykształconej zakonnicy, był strzałem w dziesiątkę! Połączyło ich jedno: uwierzyli, że ktoś daje im kolejną szansę, której tym razem nie wolno im zmarnować!
Matka Elvira tak wspominała swoje doświadczenia „Przeżyłam „ubóstwo” uzależnienia alkoholowego mego taty, czyli trudność mamy, była pielęgniarką i cały „ciężar” rodziny spoczywał na niej, mimo to niosła ten ciężar z godnością. Wieczorami, gdy wracała wykończona, my widzieliśmy ją pogodną i uśmiechniętą: nauczyła nas, że życie jest warte więcej niż jego problemy, trudności i cierpienia. Życie nauczyło mnie od maleńkości, że muszę zawsze myśleć więcej o innych niż o sobie i dziś widzę, że to jest moje bogactwo i moja pierwsza formacja jako człowieka i jako chrześcijanki. Kiedy mieliśmy w domu choćby jeden kawałek chleba, a podczas wojny nie zawsze było to łatwe – albo kiedy były wiśnie mama mówiła: „Rita pamiętaj wszystkie usta to siostry! Nie możesz włożyć nic do buzi zanim nie podzielisz się ze wszystkimi.”
Dzisiaj widzę, że Bóg zawsze prowadził moje życie, nawet przez słabości taty, który mimo wszystko był moim nauczycielem życia, ponieważ nauczył mnie co to poświęcenie, czy upokorzenie…, Doświadczyłam, że spotykając Boga przeszłość staje się świetlista i jest bogactwem życia i doświadczenia, nie wstydzę się, powiedzieć, że słabość taty była dla mnie wszystkim, moją szkołą życia, która ukształtowała moje serce, abym mogła prowadzić ludzi takich jak on.”
Zgromadzeni dziś w świątyni, chciejmy wołać słowami kobiety kananejskiej: „Ulituj się nade mną Panie, Synu Dawida!” My, każdego dnia potrzebujemy obecności Jezusa, który mocą swojego Ducha działa w głębi naszych serc i ma moc uzdrowienia każdego z nas:
Panie Jezu, chcę Ci podziękować za łaski, których nieustannie mi udzielasz, chcę także podziękować za tych, którzy pomogli mi w moim życiu, którzy wspierali mnie w chwili nieszczęścia, choroby, cierpienia czy uzależnienia. Którzy podali mi rękę, kiedy ginąłem w otchłani grzechu czy nałogu. Panie naucz mnie, abym jak Kananejka, wstawiał się za tymi, którzy potrzebują Twego uzdrowienia i abym zawsze ufał w Twoją Moc i Twoje Miłosierdzie. Amen.