„Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Dzisiejsza Ewangelia przybliża nam prawdziwą misję Jana Chrzciciela. Oto człowiek, którego Bóg powołuje do odnowy moralnej Narodu Wybranego i przygotowania go na przyjście Mesjasza.
Jan pojawia się jako asceta o, które stawia najpierw sobie, a potem innym wysokie wymagania. Przebywa na pustyni; ma ubogie odzienie i bardzo skromny pokarm. Wielkość Jana brała się stąd, że nie był on jak trzcina chwiejąca się na wietrze. W odczytanym fragmencie słyszymy przepiękne świadectwo Jana Chrzciciela o Jezusie: „To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”.
To on ogłasza wszem i wobec, że Jezus Chrystus jest Barankiem, który gładzi grzech świata. Mówi to wyraźnie: „Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”. Dlaczego Jan rozpoznał w Jezusie Syna Bożego? Przecież, jak sam oświadczył – nie znał Go. Może dlatego, że „ujrzał Ducha,
który zstępował z nieba jakby gołębica i spoczął na Nim”.
Czy potrzebny był jeszcze bardziej czytelny i wyraźniejszy znak?
Czy któreś ze starotestamentowych proroctw wspominało o gołębicy? Jan rozpoznał w Jezusie prawdziwego Mesjasza, ponieważ potrafił słuchać Boga. To osobiste objawienie, jakie otrzymał Jan, a o którym ewangelista pisze: Ten, który posłał mnie chrzcić wodą, zapowiedział mi, pozwoliło właściwie zinterpretować znak zstępujący z nieba:
„Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.
Lekcja Janowego zasłuchania w Słowo Boże uczy nas dzisiaj właściwego nastawienia do powołania chrześcijańskiego.
Kimkolwiek jesteśmy we wspólnocie Kościoła, to jesteśmy przez samego Boga powołani. To nasze powołanie realizuje się zawsze we wskazywaniu na Jezusa. Cokolwiek robimy, mamy to robić na chwałę Bożą; nie szukając własnych korzyści, poklasku, aby się przed ludźmi pokazać, nie podkreślając mocno własnego wizerunku, nie dbając o to, co z tego będziemy mieli. Nie jesteśmy tu na ziemi po to, żeby błyszczeć własnym blaskiem, ale zawsze mamy błyszczeć blaskiem Chrystusa. To On ma się powiększać, a my zawsze umniejszać.
Czy to rozumiemy? Czy czasem nie chcemy uprawiać tzw. duchowego celebryctwa przed ludźmi, aby chwalili nas, jacy to z nas dobrzy ludzie, katolicy, parafianie, małżonkowie; a przy okazji wbijamy szpilkę naszym bliźnim – braciom i siostrom w wierze, krytykując i punktując ich wady, grzechy, słabości- tak abyśmy zawsze na ich tle wypadli dobrze – jak faryzeusz na tle celnika. Każdy z nas może zaczerpać wzór do naśladowania z postawy Jana. Jakiego głosu słuchamy każdego dnia i skąd on pochodzi? Czy jest to autentyczny głos Boga, czy są to natchnienia Ducha Świętego? Czy czasem nie są to poszepty szatana, księcia ciemności, dla którego każdy człowiek jest wrogiem nr1! Nieustannie powinniśmy bronić i chronić w sobie postawy poszukiwacza, która cechowała Jana Chrzciciela.
Ale też tej postawy poszukiwania drogi do celu, jakim jest Jezus, powinniśmy uczyć młode pokolenie – dzieci, wnuki, uczniów, wychowanków. Tak trudno wpływać na innych, za których jako rodzice i wychowawcy jesteśmy odpowiedzialni. Młody człowiek zanurzony po uszy w wirtualnym świecie, atakowany medialnie niewiele znaczącymi słowami, oczekuje od swoich rodziców nauczycieli i katechetów, nie tyle mądrych nauk, co dobrego przykładu i świadectwa życia /Świadectwo jest pierwszą i niezastąpioną formą misji – pisał Jan Paweł II w RM/
Panie Jezu, tak często jednak moje dni mijają na szukaniu własnej chwały, bo wybieram to, co złe. Naucz mnie słuchać bardziej Twoich natchnień, aniżeli własnych pragnień, abym potrafił robić wszystko na chwałę Bożą i dawać o Tobie prawdziwe świadectwo. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.