„Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami”.
Żyjemy w świecie lęków i obaw: najpierw Pandemia – tyle zachorowań i tyle zgonów, teraz straszliwa wojna za wsch. Granicą na Ukrainie, kryzys energetyczny, obawy czy wystarczy środków na żywność i za prąd gaz i opał. Czy to rzeczywiście jest powód aby trwać w ciągłym niepokoju, zestresowaniu i niepewności?
Odpowiedź daje nam dzisiejsza Ewangelia, która ukazuje wątpliwości i lęk przed nieznanym, tak jak to miało miejsce w sercu św. Józefa, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Józef zdawał sobie sprawę, że Maryja brzemienna to ogromne obciążenie moralne. Oboje mogą być posądzeni o różnorakie wykroczenia wobec Prawa. Józef miał świadomość, że będzie wytykany palcem przez innych. Kiedy usłyszał św. Józef od Anioła te słowa: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów»; to zrozumiał, że oznaczają one stałą opiekę nad Maryją i nad jej Synem – Jezusem. Zrozumiał swoją misję: musi się starać, aby Im się nic nie stało.
Nie możemy bać się wziąć ze sobą Jezusa. Czy to oznacza, że trzeba coś jeszcze w życiu zmienić? Tak, bo istnieją cztery bardzo konkretne skutki tego swoistego wzięcia ze sobą Boga. Wziąć ze sobą Boga, to znaczy w pierwszej kolejności zaufać Mu pomimo różnego rodzaju problemów czy utrapień. Nieraz myślimy sobie: łatwiej być niewierzącym, nie trzeba zrywać się do kościoła w niedzielę, można się wyspać, nie trzeba zachowywać przykazań; można mieć swoją etykę, która pomija niektóre przykazania, nie trzeba stać w długich kolejkach do sakramentu pokuty, nie trzeba zrywać się rano na 7.00 na Roraty. To może lepiej odpuścić, po co się męczyć? I tak wielu ludzi odpuszcza w erze dobrobytu, zamieszkiwania poza granicami kraju – tak lepiej, wygodniej, bezpieczniej, bez żadnego przymusu, bez żadnych zobowiązań! Nie możemy lękać się świąt, nie należy się obawiać tego, że za kilka dni trzeba będzie skorzystać z sakramentu pokuty, najpierw trzeba pogodzić się i podać rękę do zgody jako ten pierwszy, a potem podejść do kogoś z opłatkiem Nie można bać się tego, że ten świąteczny czas jest trudny, bo wymaga wysiłku duchowego, fizycznego i psychicznego.
Znany przywódca Indii Mahatma Gandhi pisał tak: „Prościej jest rządzić narodem niż wychować czwórkę dzieci”. Nie będzie dobrego wychowania ani dobrej atmosfery w domu, jeśli nie zadbamy o wzajemną troskę o siebie i o Boga w drugim człowieku. Jeśli nie pochylimy się nad bliźnim, który akurat teraz przeżywa jakieś trudności, to święta będą jedną wielką mistyfikacją. Będziemy udawać, że w naszych domach jest wszystko w porządku, a dobrze wiemy że nie jest! Aby pokonać w sobie uprzedzenia czy lęki, trzeba zapomnieć o sobie. Józef musiał zapomnieć o sobie, aby wziąć do siebie Maryję. Gdyby zaczął myśleć w kategoriach egoistycznych, że nie opłaca mu się narażać własnej osoby na zniesławienie, nigdy nie stałby się opiekunem Boskiego Zbawiciela. Jeśli Pan Jezus myślałby w kategoriach egoistycznych, że nie opłaca mu się przychodzić na świat, to nie bylibyśmy odkupieni. Jeśli coś ma się narodzić w Boże Narodzenie w naszych sercach, to właśnie taka „Józefowa postawa”: myślenie o najbliższych w kategoriach daru, a nie obciążenia.
„Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”. Józef zrozumiał, że ma Ją wziąć na zawsze.
Wziąć ze sobą Jezusa oznacza także być wiernym i konsekwentnym w tym wyborze. Jeżeli uważam się za osobę wierzącą, to wiara musi być pogłębiona. To nie tylko „audiencja” udzielana Bogu dwa razy do roku z okazji świąt, ale codzienne zacieśnianie z Nim więzi.
Kilka lat temu wielu zbulwersowała wiadomość o tym, że uczniowie jednej z paryskich szkół wystosowali protest przeciwko ustawianiu choinki w szkole, bowiem ona rzekomo narusza prawo do świeckiego charakteru miejsc publicznych. Wielu skomentowało to wydarzenie w duchu absurdu. Skoro choinka przeszkadza młodym ludziom, to zaczynamy żyć w świecie, w którym współczesny człowiek ucieka od Boga, jak boi się nie tylko symboli religijnych, ale także wejścia w głębię świąt. W tej dzisiejszej Ewangelii można znaleźć klucz do przeżywania świąt Bożego Narodzenia. Jeśli święta Bożego Narodzenia mają się kojarzyć tylko z jedzeniem, piciem, biesiadowaniem i wydawaniem pieniędzy na prezenty, to rzeczywiście lepiej, żeby ich nie było!
Ale jeśli święta traktujemy jako czas radości, pokoju, ciepłej rodzinnej atmosfery bez sporów, kłótni i waśni, to może to być naprawdę wyjątkowy i niezapomniany czas!
Antoine de Saint-Exupéry pisał: „Obowiązek rozpoznasz po tym przede wszystkim, że nie pozostawia ci prawa wyboru”. Obowiązkiem człowieka wierzącego jest codzienne włączanie Boga we własne życie.
Dzisiaj Chrystus mówi do każdego: „Weź Mnie do swojego domu. Weź prawdę o miłości, o szczęściu, które jest dawaniem siebie drugim”. Aby święta były autentycznym przeżyciem, muszą mieć charakter zarówno religijny, jak i rodzinny. Jest takie piękne niemieckie przysłowie: Wdzięczność jest pamięcią serca. Wdzięczność Bogu przynagla nas do przyjęcia Chrystusa do własnego serca, do własnego domu.