„Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu mówiąc: Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu”.
Logika uczniów jest nam bardzo bliska. Każdy sam powinien radzić sobie w życiu, każdy powinien sam zatroszczyć się o sprawy tak podstawowe jak pokarm. Bo kto tak naprawdę może nakarmić tłum, taką wielką rzeszę ludzi głodnych? Było bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn /nie licząc kobiet i dzieci/. Lecz On rzekł do nich: „Wy dajcie im jeść”. Pan Jezus ma zupełnie inny pomysł na rozwiązanie tej skomplikowanej sytuacji. On wręcz nakazuje uczniom nakarmić tłum. Chce, aby Apostołowie poczuli się odpowiedzialni za ludzi, do których kiedyś będą w Jego imieniu podążać z Dobrą Nowiną. Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby”.
Jezus jest w pełni świadomy tego, co czyni. Chce w ten sposób skonfrontować ich z absolutną niewystarczalnością ludzkich środków, aby zaspokoić pragnienia człowieka. Wtedy kiedy ludzka zaradność i przewidywalność ponoszą fiasko, wtedy trzeba zdobyć się na pełne ryzyko wiary czyli absolutne zaufanie Panu Bogu w trudnym położeniu, bo On nigdy nas nie zostawia samych i zawsze ma jakieś cudowne rozwiązanie.
A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. To nie uczniowie, ale tak naprawdę sam Jezus karmi tłum, biorąc za punkt wyjścia ich stwierdzenie, że nic nie mają i co może być pokarmem dla takiej liczby głodnych ludzi.
„Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały. Z tego „nic” oddanego Jezusowi i z ich totalnej bezsilności rodzi się w sposób cudowny dar dla wszystkich. Uczucie głodu niezwykle silnie oddziałuje na ludzką psychikę. Bywa wprost destrukcyjne. Z głodu gotowi jesteśmy zabić, z głodu potrafimy nawet zaprzeć się Pana Boga. Jezus, który przecież nie tak dawno odmówił szatanowi na pustyni zamienienia kamieni w chleb, dziś zaspokaja głód tysięcy ludzi. On jedyny ma możliwość spełniania obietnic. Szatan obiecuje rzeczy, których nie może nam dać. Obiecuje, że zaspokoi głody, które zaspokoić może tylko Bóg. Tymczasem obietnice Boga wypełniają się na naszych oczach. Bóg jednak potrzebuje pomocy. Przecież nie byłby w stanie uczynić cudu, gdyby nie ów biedny chłopiec, który miał ze sobą tę odrobinę jedzenia. To jego odwaga i dobroć sprawiły, że Jezus miał szansę na cud. Rozmnożenie chleba staje się wzorem podstawowej i najważniejszej misji Kościoła, który ma Jezusowym Słowem i Eucharystią karmić rzesze ludzi głodnych duchowo.
Tak oto Eucharystia to współdziałanie Boga z człowiekiem.
Chrystus zaspokaja nasze głody, także te najbardziej duchowe, najgłębsze, jeśli tylko podzielimy się z Nim tymi okruchami życia, które posiadamy.
Dziś w Uroczystość Bożego Ciała nie sposób nie odwołać się w takim dniu do myśli Św. Jana Pawła II zawartych w Encyklice: „Ecclesia de Eucharistia”: „Pozwólcie, umiłowani Bracia i Siostry, że w świetle waszej wiary i ku jej umocnieniu przekażę Wam to moje świadectwo wiary w Najświętszą Eucharystię. Od ponad pół wieku, począwszy od pamiętnego 2 listopada 1946 roku, gdy sprawowałem moją pierwszą Mszę św. w krypcie św. Leonarda w krakowskiej katedrze na Wawelu, mój wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu (…)Ciągle doświadczam kosmicznego wymiaru Eucharystii. Oto Wielka Tajemnica, która z pewnością nas przerasta i wystawia na wielką próbę zdolność naszego rozumu do wychodzenia poza pozorną rzeczywistość. Pozwólcie że, podobnie jak Piotr pod koniec mowy eucharystycznej w Janowej Ewangelii, w imieniu każdego i każdej z Was powtórzę Chrystusowi: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego».
Jest zawsze taka pokusa złego, żeby uprawiać kryptochrześcijaństwo i konformistyczne podejście do życia – nikomu się nie narazić, za dużo się naszą pobożnością nie przemęczyć.
Tym którzy nie rozumieją znaczenia procesji Bożego Ciała, trzeba tłumaczyć jasno: Ludzie korzystają z wolnego czasu, z weekendu majowego: wyjeżdżają rodzinami na wypoczynek, organizują grilla, wędrówki górskie, rowerowe, motocyklowe, koncerty uwielbienia, biegi i zawody sportowe, i wiele innych atrakcji itp. Ale nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie dzisiejsza Uroczystość Bożego Ciała, która od wielu lat daje nam przepustkę – czyli możliwość czasu wolnego. Oddajmy zatem Bogu to, co należy do Boga – oddajmy Mu naszą cześć i uwielbienie, wszak jesteśmy jego dziećmi, a on jest naszym Ojcem, a potem radujmy się czasem wolnym i rekreacją – a nie odwrotnie. Dajmy dziś nasze świadectwo wiary w realną obecność Jezusa Naszego Pana w Najśw. Sakramencie i prośmy gorąco, aby zaspokoił nasze serca i dusze swoją żywą obecnością pośród nas:
Panie, Chlebie Żywy, który zstąpiłeś z nieba; Ty który uczyniłeś cud rozmnożenia chleba, spraw abym świadomie uczestniczył w misji karmienia tłumów, którą ma do spełnienia twój Kościół. Chcę Ci dziś ofiarować moją wiarę w to, że jesteś żywy i prawdziwy pod postacią chleba i wina. Naucz mnie jak być Twoim świadkiem i twoim uczniem we współczesnym świecie, pełnym pokus i przewrotności. Umocnij mnie swoim Słowem i Ciałem, aby w misji dawania świadectwa trwał przez cale moje życie. Amen.