Pochyleni nad Słowem Pana zauważamy, że Jezus wielokrotnie w Ewangelii porównuje siebie do różnych rzeczy lub osób /Dobry Pasterz, winny krzew, Droga, Prawda, Życie, brama, światłość świata/. Każde z tych określeń zwraca uwagę na jakiś szczegółowy aspekt misji Jezusa, przybliża nam Jego naturę czy działanie. Tym razem Pan Jezus mówi o sobie: „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez podstawowego pokarmu, jakim jest chleb: na śniadanie, do zupy, na kolację, kanapki do pracy, do szkoły – suchy prowiant
na wycieczkę. Może zabraknąć innych produktów, ale chleba nie może zabraknąć w każdym gospodarstwie domowym. Chleb jest podstawowym pokarmem.
Gdy brak chleba, brak pożywienia, człowiek odczuwa głód. Jezus mówi nam wyraźnie, że on sam jest chlebem – czyli jest tym, który syci nasze łaknienie. Podobnie, gdy człowiek nie karmi się słowem Bożym, nie spożywa Eucharystycznego chleba, odczuwa jakiś wewnętrzny głód, więc dąży do zaspokojenia tego głodu. Szuka sposobów, aby poczuć się lepiej. Nikt poza Bogiem nie może w pełni zaspokoić głodu człowieka, ponieważ stworzeni jesteśmy do wieczności. Jasno dziś Jezus mówi jednak, że nasycenie pragnienia zależy także od naszej wiary w Niego: „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.
Jezus został posłany przez Ojca, aby wypełnić Jego wolę. Bóg chce, aby Jezus, który jest całkowicie posłuszny Jego woli, stawał się dla nas inspiracją – przykładem, jak wypełniać Jego Wolę. Ludzie zjednoczeni z Jezusem, ludzie głębokiej wiary są szczęśliwi, bo mają udział w życiu Bożym. Oni nie będą już odczuwać głodu ani pragnienia. Wiedzą, Komu ufają, za Kim idą i w Kogo wierzą. Przed nimi życie, a nie pustka i nicość. Są świadomi, że Jezus jest blisko, że ten pokarm – Chleb życia jest na wyciągnięcie ręki, a to napełnia pokojem i rodzi prawdziwą radość.
Bo ludzie prawdziwie wierzący to znaczy naprawdę szczęśliwi!
Każdy musi prędzej czy później odpowiedzieć sobie na to pytanie: Czy ja wierzę w Jezusa – Syna Bożego, że jestem gotów poświęcić mu cale moje życie?
Jezus objawia mi serce Ojca. Ojciec pragnie, aby Jezus mnie wskrzesił.
Ojciec pragnie mnie na wieczność. Jakie uczucia budzą się we mnie na myśl o tym? Czy mogę iść przez życie ze spokojem serca i radością nadziei na zmartwychwstanie?
„Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał”. Zdajemy sobie sprawę, że dziś wszędzie trzeba się umawiać z innymi: Władcy, politycy, osoby sprawujące władzę lub piastujące ważne stanowiska w urzędach, udzielają innym audiencji, umawiają terminy spotkań, konferencji. Żeby dostać się na wizytę do lekarza rodzinnego, do specjalisty, do dentysty, na rehabilitację, trzeba się wcześniej umówić na kalendarz, na dany dzień, na daną godzinę – w przeciwnym razie możemy się nie dostać.
A czy ja mam świadomość i w to wierzę, że ilekroć przyjdę do Jezusa, tylekroć mnie przyjmie – bez żadnych problemów, bez zapisu w kalendarzu.
Bo Pan Jezus ma zawsze – 24 h dobę – otwarte serce dla mnie.
Jest moim pokarmem i napojem, jest moim prawdziwym przyjacielem, nie zbywa mnie tanimi obietnicami, nie odcina się ode mnie – ma zawsze dla mnie czas! Boski Zbawiciel pokazał, że tak naprawdę z perspektywy czasu, wszelkie ziemskie problemy, nie mają większego znaczenia, jeśli powierzymy je Bogu. Nawet z największego zła, cierpienia, niesprawiedliwości, On może nas wyzwolić jeśli nawet nie na tym świecie, to w życiu przyszłym.
Znany ewangelizator i kaznodzieja działający w połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych – abp Fulton J. Sheen powtarzał, że jeśli człowiek będzie się karmił Bożym słowem, czyli ukształtuje swe myśli Jego Prawdą, to będzie miły Bogu, szczęśliwy i osiągnie świętość. Jego mottem były słowa: „Myśl właściwie, żyj szczęśliwie!”
Postaw sobie pytanie: Jezus na mnie czeka – ma dla mnie czas, a czy ja mam czas dla Jezusa? Co tak naprawdę przeszkadza mi przychodzić do Jezusa? Czy boję się odrzucenia? Każdy może przeżywać pokusę odcięcia od ludzi, których nie rozumie, z którymi się nie zgadza, z którymi mu zwyczajnie nie jest po drodze. Jezus udowadnia nam, że nikt na świecie nie jest bezwartościowy ani przez niego wykluczony z jego rodziny. Módlmy się dziś o ducha otwarcia na innych ludzi abyśmy zawsze byli gotowi się dzielić darem Bożej miłości ze wszystkimi – niezależnie od tego, skąd pochodzą i kim są!
Panie Jezu, poszerz moje serce, abym świadczył o Twojej miłości także wobec tych, z którymi się nie zgadzam.
Ty Panie jesteś moim pokarmem i moim napojem. Spraw, aby spotykając się często z Tobą uwierzył, że życie bez Ciebie nie ma sensu, że tylko Ty jesteś najważniejszy, a Twoje Słowo i Twoje Ciało są życiodajnym pokarmem, które spożywane regularnie może dać mi największe szczęście – życie i spotkanie z Bogiem w wieczności.