Homilia na Święto Chrztu Pańskiego – 10 stycznia 2021

„Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”.

Scena ewangeliczna ukazuje Nauczyciela z Nazaretu, który staje w ogromnej kolejce oczekujących na chrzest pokuty, którego udzielał Jan Chrzciciel nad Jordanem. Jan rozumiał absurdalność tej całej sytuacji, dlatego początkowo ma opory i nie chce obrazić Jezusa – powtarzał z upartością, że to on potrzebuje chrztu od niego. Ale posłuszny woli Bożej przestał protestować i wykonał swoje zadanie. Po zanurzeniu Jezus w wodach Jordanu zstąpił na niego Duch Św. pod postacią gołębicy, a z nieba odezwał się głos Jego Ojca, który wyraził swoją miłość do Syna i utwierdził Go w Jego misji. Jezus przez przyjęcie chrztu potwierdził swoją solidarność z grzesznikami, których przyszedł zbawić. To wydarzenie bez precedensu pokazuje, że Jan, który miał zapowiedzieć misję i posłannictwo Mesjasza, tam nad jordanem ma szansę zapowiedzieć Go bezpośrednio. Sam chrzest w Jezusa w Jordanie jest dla nas znakiem nadziei, że Pan Jezus nie potępia najgorszego grzesznika i nie brzydzi się nawet najgorszego grzechu, ale chce nas wyrwać z jarzma niewoli i na nowo wyzwolić z sidła zła, abyśmy mieli szansę na życie wieczne.
uroczystość Chrztu Pańskiego przypomina nam własny chrzest i jest okazją do tego, aby za tę wielką łaskę Bogu podziękować. Do każdego z nas w chwili chrztu Stwórca wypowiada te same słowa: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”.
Dlatego król Francji – Ludwik IX za najważniejsze miejsce w swoim życiu uważał kościół, w którym został ochrzczony – nie katedrę gdzie ukoronowano go na władcę Francji, ale chrzcielnicę w kościele,  w rodzinnej miejscowości, gdzie otrzymał godność dziecka Bożego. Kiedy św. Jan Paweł II przybył z pierwszą pielgrzymką do Ojczyzny w 1979 roku, to cały świat obiegło zdjęcie z Bazyliki w Wadowicach, gdzie papież klęczał dłuższą chwilę i modlił się przy chrzcielnicy dziękując Bogu za dar chrztu. Pierwszą z ustanowionych przez papieża Polaka różańcowych tajemnic światła, poświęconych działalności publicznej Jezusa, jest tajemnica Chrztu Jezusa w Jordanie, po którym została potwierdzona tożsamość Jezusa – Syna Bożego i Zbawiciela świata.
Każdy z nas w jakiś sposób okazuje swoją tożsamość – to, kim jest naprawdę –  kiedy się przedstawia, gdy okazujemy dowód osobisty, paszport czy prawo jazdy, gdy ksiądz pokazujemy celebret, mówiący o tym że jest kapłanem z danej diecezji, czy ktoś pokazuje legitymację służbową. Chrzest jest takim znakiem naszej tożsamości – mówi, że należymy do Chrystusa. Data przyjęcia sakramentu chrztu świętego jest jedną z najważniejszych dat naszego życia. Chrzest jest najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga; jest pierwszym z siedmiu sakramentów; bez niego nie możemy przyjąć pozostałych – jest fundamentem życia i bramą całego chrześcijańskiego życia – gładzi grzech pierworodny, daje łaskę uświęcającą – czyli życie nadprzyrodzone, czyni nas członkami Wspólnoty Kościoła; przez chrzest upodabniamy się do Zbawiciela – mamy udział w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa.
Szkoda, że tak wielu chrześcijan zapomina o obowiązkach wynikających z chrztu. Zapomina o tym, że przez chrzest zostali powołani do nowego życia w Chrystusie.
Pewien obcokrajowiec zadał księdzu pytanie: „Dlaczego proszę księdza tyle u was zła, kłótni politycznych i sporów, dlaczego tyle pogardy  dla drugiego człowieka. Przecież jesteście narodem katolickim i szczycicie się Janem Pawłem II, którego zna cały świat. A to przecież papież rozmawiał z każdym człowiekiem, szanując jego odmienność, światopogląd, religię czy przekonania? Dlaczego w was Polakach tak mało zgody, miłości, akceptacji dla drugiego człowieka, pomimo tylu kazań wygłoszonych w waszych świątyniach,  mimo tylu pielgrzymek, rekolekcji, spowiedzi, przyjętych Komunii Św.?”
Są to gorzkie i cierpkie słowa, ale niestety bardzo często prawdziwe. Ktoś porównał życie współczesnych chrześcijan do kamienia leżącego na dnie rzeki. Wydaje się cały mokry, ale gdy się go rozłupie na pół, to w środku okazuje się suchy!  Do jego wnętrza nie dotarła nigdy kropla, choć w wodzie leżał dziesiątki a może setki lat…
Dziś tak wielu ludzi ochrzczonych wyrzeka się wiary, podpisuje akt apostazji – choć nie ma takiej gąbki, która z duszy wymaże tę pieczęć Ducha Św. – niezatarte znamię przynależności do Chrystusa. Wiara lub jej brak jest sprawą indywidualnej relacji z Bogiem. Odejście jest zawsze osobistą decyzją danego człowieka i on powinien wiedzieć, dlaczego odchodzi od Kościoła, od wiary, w której byli wierni wszyscy jego przodkowie.
Dlatego każdy odchodzący musi sobie sam odpowiedzieć na pytania: Dlaczego nie potrzebuję już spowiedzi? Dlaczego nie mam w sobie pragnienia Mszy św.? Dlaczego liturgia, wspólnota Kościoła nie są już dla mnie miejscem spotkania Boga? Dlaczego Ewangelia tak samo czytana w Kościołach od 2000 lat nie jest już moja wartością? Dlaczego Chrystus w Kościele nie jest już Kimś, z kim warto tworzyć relację Warto w święto Chrztu Pańskiego rodzi się wiele: Jak wygląda moja chrześcijańska tożsamość? Czy żyję jak chrześcijanin? Czy ja jestem w moim otoczeniu świadkiem wiary? Czy moja rodzina jest środowiskiem wiary, czyli miejscem, gdzie moja wiara się pogłębia? Jeśli rodzice dziecka żyją w związku niesakramentalnym albo w ogóle nie mają ślubu, to czy są gwarancją wychowania dziecka w duchu wiary?! Chrzest – a więc ceremonia w kościele, pamiątkowe zdjęcia, rodzinna impreza w postaci chrzcin – nie może być jednorazowym fajerwerkiem, który w końcu gaśnie. Bo sam rytuał bez wiary nie ma żadnego sensu. Chrzest ma być początkiem nowej drogi, nowej formy życia, dlatego dziecko potrzebuje towarzyszenia rodziców na drodze chrześcijańskiego życia i doprowadzenia go swoim przykładem do źródła wiary. Podziękujmy zatem dzisiaj Panu Bogu za dar chrztu świętego; odnówmy przyrzeczenia chrztu świętego, które w naszym imieniu złożyli rodzice i chrzestni. Odnówmy naszą przyjaźń i bliskość z Bogiem. Starajmy się być takimi synami i córkami w których Bóg – nasz Ojciec ma upodobanie:
Duchu Święty, umacniaj nas swoimi darami każdego dnia, abyśmy byli wierni przyrzeczeniom chrzcielnym.
Strzeż nas Panie, abyśmy nie byli:
tymi, którzy dużo mówią, a nie podejmują niczego,
tymi, którzy podejmują wszystko, a niczego nie kończą,
tymi, którzy zawsze obiecują, a nigdy nie dotrzymują słowa,
tymi, którzy nic nie robią, a wciąż krytykują,
tymi, którzy ubolewają nad okrucieństwem obecnych czasów i ludzkim egoizmem,
a nie podejmują niczego, by wspomagać innych,
tymi, którzy marzą, by otrzymywać, a nic nie dawać,
tymi, którzy umieją prosić, a nie chcą dziękować. Amen.