<<Panie, ile razy mam przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”. Jezus mu odrzekł: <<Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy>>.
Piotr ma problem z wybaczaniem. Przychodzi do Jezusa i pyta: „Panie ile razy mam przebaczać?” I rzuca symboliczną liczbą: siedem. Na czym polega ten „fenomen siódemki”? Liczba siedem, to liczba uważana za mistyczną, wyróżniającą się bogatą symboliką. W mitologiach i religiach świata jest symbolem całości, a w Nowym Testamencie oznacza pełnię i doskonałość. Piotr myśli, że przebaczenie siedem razy jest zatem szczytem miłosierdzia…. Ale Jezus wyprowadza go z błędu: „Nie mówię ci, że aż siedem… lecz aż siedemdziesiąt siedem razy… Jezus podwaja siódemkę by pokazać Piotrowi, że ma przebaczać w nieskończoność, czyli zawsze… A dlaczego? Bo i Bóg przebacza nam… w nieskończoność, czyli zawsze… I nigdy nie ustaje w przebaczaniu. Na dowód tej prawdy o Przebaczającym Bogu, Jezus opowiada przypowieść – podkreśla dramat i niesprawiedliwość człowieka, któremu został darowany bardzo wielki dług, ale on nie potrafił darować małego długu – 1/1000 z tego, co był winien swemu panu.
Każdy wie, jak trudno jest nam przebaczyć, temu kto wyrządził krzywdę, zranił; jak trudno jest podarować coś, co nam się należało; kiedy jesteśmy przekonani, że ktoś nas jawnie oszukał, nabrał i wykorzystał. Czy my – jako wspólnota…jako Kościół…- jesteśmy gotowi przebaczyć naszym winowajcom? Pamiętajmy o słowach Chrystusa, które są puentą tej przypowieści. „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”. Przebaczenie prowadzi do zmiany myślenia z egoistycznego „ja”, do myślenia w kategoriach wspólnotowego „my”.
Ilekroć skruszeni prosimy o miłosierdzie, Jezus przebacza nam i daje szansę. Bo na tym polega miłosierdzie prawdziwie rozumiane – wybaczam temu, który widzi swój błąd, z pokorą potrafi przyznać się do swojej winy, potrafi przeprosić, pragnie zadośćuczynić – czyli wynagrodzić za zło popełnione i rozpoczyna proces nawrócenia, czyli całkowitej przemiany swego życia! Taka osoba ma prawo liczyć na miłosierdzie. Ale nie mylmy pojęć! Miłosierdzie to nie łatwowierność, naiwność czy całkowita amnezja – zaćmienie umysłu, zapomnienie. W duchu miłosierdzia trzeba zobaczyć, czy człowiek pragnie prawdziwej poprawy i zmiany życia. Bardzo ważny jest inny element – czyli tzw. upomnienie braterskie, o którym mówi ten sam Pan Jezus w tej samej Ewangelii, ale kilka rozdziałów wcześniej: „Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi!
A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik”
Czy to ma sens?! Raz Jezus mówi o upomnieniu, a raz o miłosierdziu! Jedno z drugim idzie w parze. Celem napomnienia braterskiego jest „pozyskiwanie brata”, przywrócenie jedności, którą rozerwał grzech i wina.
Porządek napomnienia jest bardzo ważny, bo on wyraża szacunek dla drugiego, nie odbiera mu „prawa do dobrego imienia” przy wezwaniu do odrzucenia grzechu.
A dopiero kiedy winny, mimo tego wszystkiego, nie uznaje swojej winy, nie chce poprawić swojego postępowania, prawda ma zostać ujawniona i w konsekwencji prowadzi do oddalenia. To nie jest dodatkowa kara, ale potwierdzenie tego, co grzech wprowadza: zerwanie jedności – „niech ci będzie jak poganin i celnik”.
Taki człowiek nie może liczyć na miłosierdzie, bo nie przyznał się do winy! Tylko prawda o sobie samym leczy i jest w stanie wprowadzić zmiany w nasze życie. Natomiast my najczęściej kończymy na gorszeniu się, wylewaniu swojej złości w słowach, co ani nie leczy samego grzechu, ani nie pomaga temu, który zgrzeszył, ani nie prowadzi do żadnych pozytywnych wniosków. Tylko narasta poczucie frustracji, pogłębia się atmosfera nieufności, patrzenia złym okiem na drugiego.
A z tego tylko cieszy się szatan, że jesteśmy skłóceni i podzieleni!
Gdyby Boski Zbawiciel się nami gorszył, to by nas nie zbawił! A nawet Jezus miał wśród swoich 12 uczniów Judasza, który był blisko niego i go zdradził i Piotra, który się go trzykrotnie zaparł. Gdyby jednak Judasz przyznał się do winy, powrócił jak Piotr skruszony i błagał o miłosierdzie wyznając trzykrotnie miłość Jezusowi, to otrzymałby łaskę, a tak dramatycznie zakończył swoje życie.
Św. Jan Bosko napisał: „Pomoc bliźnim jest dziełem miłości, a dzieła miłości są zawsze godne pochwały” Wszyscy potrzebujemy pomocy, potrzebujemy duchowej terapii. Musimy się nawzajem leczyć, modlić za siebie, rozmawiać ze sobą, wzajemnie wspierać i budować jedność przez upominanie braterskie, ale i przez autentyczne przebaczenie i miłosierdzie, bo tylko wtedy dochodzimy do prawdy, która nas oczyści.
Dziś rozpoczęliśmy X Tydzień Wychowania pod hasłem: „Budujmy więzi”. Potrzeba relacji to najważniejsza z potrzeb człowieka. Przeżywanie wiary polega na rozwijaniu relacji z Bogiem, na osobistym kontakcie z nim. Relacje między małżonkami, między rodzicami a dziećmi, relacje uczniów z nauczycielami, wychowawcami i katechetami mają fundamentalne znaczenie. Dziś ludzie mają portale internetowe na Facebooku, chwalą się że mają setki znajomych i przyjaciół w świecie wirtualnym, a w świecie rzeczywistym, realnym nie mają dla siebie czasu, nie potrafią oderwać się od telefonu czy komputera, nie umieją ze sobą rozmawiać, nie potrafią budować więzi.
W tym roku przypada 100 rocznica urodzin Św. Jana Pawła II, którego można nazwać „papieżem relacji”. Sam Ojciec Święty godziny spędzał na modlitwie, umacniając relacje z Bogiem był mistrzem w nawiązywaniu relacji i kontaktów z innymi ludźmi. Dlatego tak powszechnie był szanowany i poważany przez polityków, artystów sportowców, ludzi świata kultury, sztuki, bo nie przeszkadzało mu to, jaki mają światopogląd, czy są wierzący, czy ateiści; dla wielu ludzi na świecie do dziś jest największym autorytetem. Prośmy o to, abyśmy potrafili budować właściwe relacje miedzy nami, abyśmy umacniali więzi rodzinne, abyśmy nie bali się upominać z serca i wzywać innych do poprawy życia, abyśmy potrafili także przebaczać i okazywać miłosierdzie tym, którzy szczerze żałują, chcą przemiany życia i naprawdę na nie zasługują:
Panie Jezu, który pragniesz, abyśmy potrafili wybaczyć nie 7, ale aż 77 razy; naucz nas postawy przyznawania się do win i błędów, naucz nas postawy braterskiego upominania z miłością tych, którzy błądzą i grzeszą, a i wlej w nasze serca gorącą miłość, dzięki której będziemy potrafili z całego serca przebaczyć i okazać miłosierdzie tym, którzy na nie w pełni zasługują. Amen.