„Dąż do sprawiedliwości” (Pwt 16,20)
- Cud weselny w Kanie Galilejskiej.
Dzięki Ewangelii dzisiejszej niedzielnej odżywa przed nami cud dokonany przez Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Niesłychane wydarzenie. Oto na wniosek Maryi Jezus przemienia wodę w wino. Nic podobnego nie miało dotąd miejsca na ziemi. Nie ulega wątpliwości, że w sytuacji opisanej przez Ewangelistę, interwencja Pana miała wielkie znaczenie dla zachowania dobrej reputacji gospodarzy, bo zapobiegła ich kompromitacji i ciężkiemu zawstydzeniu przed zaproszonymi gośćmi i sąsiadami. W tym cudzie jest jednak coś ważniejszego, co nie pozwala nam koncentrować się tylko na zjawisku przemiany wody w wino. Św. Jan wyraźnie stwierdza, że ten cud jest znakiem – informacją dla ludzi; po pierwsze, że Jezus jest istotą z boskiej „chwały”, której z naszej strony należy się się cześć i bezwzględne zawierzenie i, po drugie, że Jego obecność wśród ludzi sprawia ich zbawcze przemienienie. Na takie rozumienie tego cudownego wydarzenie wskazują także kolejne cuda, których ten jest publicznym zapoczątkowaniem. Te wszystkie, takie jak: wyzwalanie ludzi od opętania przez złe duchy, poskramianie żywiołów przyrody, wskrzeszania zmarłych, ale przede wszystkim ustanowienie Eucharystii, w której Pan przemienia chleb
i wino w swoje Ciało i swoją Krew, czy w końcu przemienienie przezeń swej ludzkiej śmierci w stan zmartwychwstania stanowią jakby nadprzyrodzony palec wskazujący na Bóstwo Jezusa i Jego wolę absolutnego zbawienia ludzi. Chrystus Pan, po objawieniu i dokonaniu tej zleconej Mu przez Ojca Niebieskiego misji-dzieła na ziemi wrócił do Niego. Postanowił jednak, by ta Jego działalność zbawcza była kontynuowana nadal, aż do końca świata wśród wszystkich pokoleń ludzkich w Kościele.
- Cud w Kanie a Kościół.
Dzisiejszym cudem potwierdził Pan piękno, szlachetność i upodobanie Stwórcy w zaślubinach mężczyzny i kobiety. Ale na tym nie kończy się mowa Boża. Ludzkie zaślubiny dwojga młodych stały się dla Pana okazją, by nam powiedzieć o innym oblubieńcu i innej oblubienicy. Otóż o tym, że wraz z Jego przyjściem dokonały się na świecie mistyczne zaślubiny między Bogiem a ludzkością, które zapowiadali prorocy jako nowe i wieczne przymierze. Bóg wielokrotnie mówił o swojej miłości do ludzi posługując się obrazem miłości małżeńskiej. W sposób doskonały i wieczny dokonał się ten akt w Jezusie Chrystusie i założonym przez Niego Kościele. „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie”- czytamy w Nowo Testamentalnym liście do Efezjan (Ef 5, 25). (…) „aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,26) zapłacił za to swoją krzyżową męką i śmiercią. Czyż nie były one przekonywującym i jednocześnie najwyższym dowodem Jego miłości do Kościoła? Ależ tak!
- Chrześcijaństwo o wielu Kościołach
Bracia i Siostry! Przeżywamy niedzielę w oktawie modlitw o jedność chrześcijan. Sygnalizuje nam ona bardzo bolesną sprawę. Jest nią przykra rzeczywistość rozczłonkowanego Kościoła. Uważający się za uczniów Chrystusowych w wielu ważnych i w wielu nieważnych kwestiach nie zgadzają się ze sobą. Żyją w utworzonych przez siebie odrębnych, często skłóconych ze sobą Kościołach i Wspólnotach chrześcijańskich (których jest kilkaset). Chciałoby się rzec: oto, oszpecone oblicze oblubienicy Chrystusowej. Jednakże, chce czy nie chce, wcześniej czy później, ale z pewnością musi się ona skonfrontować z niezmienną wolą swego Pana i Oblubieńca Jezusa Chrystusa. A On w swej Arcykapłańskiej Modlitwie w Wielki Czwartek wyraźnie ją oznajmia. Tak się wtedy modlił: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno (…) ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17,11, 20). Rachunek sumienia w tej materii potrzebny jest, jak widzimy, nie tylko pojedynczym osobom, ale także całym wspólnotom chrześcijańskim. Ale nie tylko ten rachunek, bo także i skrucha połączona z ekspiacją za grzech niezgody. Właśnie w tych dniach chrześcijanie o różnej przynależności kościelnej gromadzą się na wspólnej modlitwie, czy to we własnych, czy wielowyznaniowych wspólnotach, by wołać do Boga o pomoc w przezwyciężeniu tego tak upokarzającego grzechu.
- Hasło Tygodnia ekumenicznego: „Dąż do sprawiedliwości” (Pwt 16,20)
Wezwanie wyjęte z Księgi Powtórzonego Prawa: „Dąż do sprawiedliwości” stanowi Hasło tegorocznego tygodnia modlitw ekumenicznych. Zaproponowali je chrześcijanie mieszkający w Indonezji. Oni, którzy stanowią zaledwie dziesięć procent w dwieście pięćdziesiąt sześć milionowej społeczności o różnej przynależności religijno-kulturowej, mieszkającej na tysiącach wysp, są szczególnie uwrażliwieni na potrzebę jedności. Słusznie więc wskazują na moralny postulat Boga, by człowiek żył w sprawiedliwości. Wydaje się, że jego sens moralny, to znaczy nakaz, by człowiek dążył do przestrzegania prawa naturalnego, które Bóg wlewa w jego serce (sumienie) jest do zaakceptowania przez każdego niezależnie od jego przynależności religijno-kulturowej człowieka i jego spólnoty. Dla nas chrześcijan to wezwanie ma również znaczenie charyzmatyczne, o którym słyszymy dziś z ust św. Pawła Apostoła zawartych w liście do Koryntian. Przecież zgodnie z katechizmem wierzymy, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. Sprawiedliwość bowiem w rozumieniu chrześcijańskim jest nie tylko postulatem etycznym i socjologicznym, ale też przymiotem samego Boga. Właśnie to ostatnie znaczenie słowa „sprawiedliwość” jest dla nas najważniejsze i życiowo zobowiązujące. Taka sprawiedliwość jest dla nas ludzi jednak niedostępna, chyba że sam Bóg ją nam udzieli. O nią więc należy Go prosić, a otrzymaną pielęgnować i rozwijać zgodnie z Jego Wolą. Pan Jezus swoim życiem pokazał nam jak należy to czynić. Wspomniany Apostoł poucza, że wszystkie dary miłosiernego Ojca a więc i ten rozdziela i „sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1Kor 12, 11). Sprawiedliwość, której łaskawie udziela nam Bóg, domaga się współdziałania z Nim z naszej strony ale także spożytkowania jej dla wspólnego dobra (por. 2 Kor 8, 4 ). To Duch Święty – przypomina Sobór Watykański II – „który mieszka w wierzących i napełnia cały Kościół oraz nim kieruje, jest sprawcą tej dziwnej wspólnoty wiernych i tak dogłębnie wszystkich zespala w Chrystusie, iż jest zasadą jedności Kościoła. On dokonuje rozdawnictwa łaski posług ubogacając Kościół Jezusa Chrystusa w przeróżne dary „ku doskonaleniu świętych w dziele posługiwania, ku budowaniu Ciała Chrystusa” (Ef 4, 12 (DE 2). W działalności ekumenicznej nie możemy się obejść bez boskiego działania Ducha Świętego. Do wzywania Go i otwierania się na Jego ożywczy wpływ apelują do nas szczególnie gorąco biskupi polscy twórcy tegorocznego programu duszpasterskiego. Przewodniczący komisji ekumenicznej Konferencji Episkopatu Polski przytaczając myśl teologa watykańskiego przypomniał, że „możemy być podzieleni w głowie co do pewnych wizji duszpasterskich, ale w sercu musimy być razem. Oznacza to, że mamy iść w kierunku jedności, modląc się o nią i kochając się nawzajem” Kościoły chrześcijańskie codziennie doświadczając Bożej miłości i przekonujący swych wiernych, że żaden z ich wierzących w Chrystusa nie jest „wykluczony”, ani „opuszczony” przez Boga, nie powinny też zapominać, że Duch Boży przynagla je do szukania dróg prowadzących ich do wzajemnego pojednania i zgody, aby świat uwierzył, że Ojciec Przedwieczny posłał Syna na świat, aby go zbawił. By wreszcie na świecie także Oblubienica Chrystusa Kościół zajaśniała pełnym blaskiem Boskiego Oblubieńca.
Opracował:
Ks. prałat Stanisław Janusz, dziekan dekanatu dynowskiego,
odpowiedzialny za duszpasterstwo ekumeniczne Archidiecezji Przemyskiej.