„Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali”
Spróbujmy wyobrazić sobie tę scenę: oto Apostołowie pełni zapału i entuzjazmu, z wypiekami na twarzy i błyskiem w oczach opowiadają Jezusowi o swoich pierwszych sukcesach misyjnych; dzielą się tym, co uczynili. Jezus, który jest prawdziwym wzorem dobrego wychowawcy, rozumie swoich uczniów, docenia ich pracę, dowartościowuje i zarazem motywuje ich do dalszego działania. Myślę, że w każdym z nas jest taka potrzeba podzielenia się tą radością. Szukamy jakiegoś potwierdzenia, uznania u innych, zauważenia, nawet krytycznego spojrzenia – czyli tak naprawdę docenienia ludzkiego trudu i wysiłku. Zwłaszcza u kogoś, kto stoi wyżej od nas. Chodzi o zwykłe ludzkie: „Dziękuję, to było dobre i wartościowe, cieszę się tym!”. Często brakuje takich słów w rodzinach, w domach, w firmach, także i w Kościele. Czy umiem docenić czyjś trud i poświęcenie, czy umiem wyrazić jedno szczere dziękuję, za to co otrzymałem od innych?! Uczmy tej postawy dzieci i młodzież, bo niestety wielu z nich wydaje się że to co mają im się słusznie należy – tak rodzi się polityka roszczeniowa wśród młodych – wymagać od innych, nic nie dając w zamian od siebie.
Jezus mówi do uczniów: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu”.
Jezus widzi, że jego uczniowie są przemęczeni – dlatego zaleca im wypoczynek. Ale mówi wyraźnie: pójdźcie sami na miejsce pustynne – bo widzi, że przemęczeni Apostołowie potrzebują wyciszenia i samotności. Odpoczynek należy się wszystkim – mamy do niego prawo. Każdy z nas potrzebuje relaksu, oderwania się na kilka dni tygodni od codzienności– zresetowania głowy od nadmiaru zajęć i problemów. Nie można patrzeć na jutro, bez przemyślenia dnia wczorajszego; nie można budować przyszłości, bez zastanowienia się nad przeszłością. Próbujemy znaleźć wytchnienie od pracy wypoczywając zwłaszcza na łonie natury, podziwiając piękno przyrody, lasów, jezior, rzek, gór. Ale wraz z odnową biologiczną umęczonego ciała potrzebujemy też odnowy duchowej – wyciszenia, przemyślenia wielu spraw, nabrania dystansu, a przede wszystkim potrzebujemy czasu na osobiste spotkanie i pogłębienie relacji z Panem Bogiem.
Tego uczył nas Św. Jan Paweł II – który także przemierzał nasze piękne Bieszczady – zachowało się szereg zdjęć z tego czasu, kiedy papież wypoczywał i czytał książkę, odmawiał brewiarz na kajaku, modlił się na różańcu w czasie wędrówki na szlaku, zatrzymywał się na nartach, aby podziwiać piękno stworzonego świata. Nie ma tak naprawdę dobrych wakacji bez modlitwy, bez niedzielnej i świątecznej Eucharystii, bez pogłębionej refleksji oraz zadbania o zachowywanie przykazań Bożych i kościelnych.
„Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili”.
Jezusowi i Apostołom nie udał się do końca wypoczynek, gdyż szybko zostali odnalezieni przez tłumy.
Dziś nie jest łatwo uciec od rzeczywistości i nawet będąc na urlopie jesteśmy często tam, gdzie otacza nas tłum ludzi, kiedy dzwonią ciągle komórki, kiedy jest ruch, harmider i hałas. Poza tym lubimy się pochwalić w Internecie – na portalach społecznościowych, gdzie jesteśmy i co robimy. Próbujmy choć na chwilę sprawdzić, czy umiemy żyć bez komputera, bez telewizora, bez aparatu, bez komórki. Tego tez nas uczył Jan Paweł II – zaszyć się na chwilę odejść od innych, wyłączyć się i oderwać – zostać sam na sam w ciszy – bo wtedy można usłyszeć Boga, uporządkować swoje myśli i choć przez chwilę oderwać się od rzeczywistości – czyli zaznać tzw. świętego spokoju.
Pięknie to wyraził Bieszczadzki poeta w wierszu:
Tam, gdzie martwe liście z hukiem opadając zakłócają głuchej ciszy krzyk. Gdzie sędziwy potok lekko głaszcze kamienie, nie przerywając im snu. Tam, gdzie smagłe drzewa w szpaler ustawione, dystyngowanie kłaniają się, tam gdzie górska droga wiedzie wprost do Ciebie, gdzie odnajdę twój Panie ślad. O zabierz mnie tam do krainy łowów, urządzimy sobie polowanie na święty spokój.
„Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza.
I zaczął ich nauczać”.
Jezus lituje się nad ludźmi, którzy przybyli, aby go słuchać, i nie patrząc na zmęczenie, zaczął ich nauczyć. Widział ich samotność, zagubienie i głód duchowy. Ludzie ci znaleźli w Jezusie Nauczyciela i prawdziwy Autorytet, który napełniał ich serca pokojem i dawał im prawdziwą nadzieję. Prośmy gorąco Jezusa w czasie dzisiejszej Eucharystii, abyśmy wśród trosk i niepokojów potrafili zawsze odszukać Jezusa i odzyskali prawdziwą siłę i moc w Jego nauczaniu, abyśmy mieli wewnętrzną siłę w naszych codziennych zmaganiach. Amen.