Homilia na V Niedzielę Wielkanocną – 29 kwietnia 2018

„Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić”.
Przypowieść o winnym krzewie należy do tego obrazu, który był mocno rozpoznawany. WINNICA – to ważne miejsce pracy obok pasterstwa i rybołówstwa w Palestynie; to miejsce, gdzie uprawia się winorośl z przeznaczeniem na wino, rodzynki oraz do bezpośredniej konsumpcji. Znany polski pisarz eseista, historyk literatury – Marek Bieńczyk –współpracownik Tygodnika Powszechnegoi „Magazynu Wino” mówi że najdłuższy korzeń winnego krzewu, który wykopano, miał 29 metrów. Są ponoć i takie które mogą dochodzić do 50 metrów.
Tutaj rzeczywiście możemy już mówić o podróży do wnętrza ziemi. W praktyce chodzi o to, żeby korzenie sięgały najgłębszych pokładów, bo tam znajdują się minerały i woda.
Dobre zakorzenienie jest podstawą dobrego zbioru winorośli. Kolejny raz Boski Nauczyciel przez przenośnię ukazuje nam swoją myśl. My którzy jesteśmy latoroślami, uświadamiamy sobie, że nasze duchowe życie zależy od prawdziwej łączności z Jezusem Chrystusem. Jeśli jesteśmy z nim złączeni, wręcz w niego wszczepieni – jak latorośl w winny krzew, to czerpiemy z niego soki, rozwijamy się duchowo, rośniemy – czyli przynosimy zbawienny owoc.
„Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy”.
Jezus nazywając siebie winnym krzewem wie, że wszystko jest w ręku Boga Ojca, który go uprawia.
Kiedy kropla wody wpada do morza, wówczas się w nie zamienia, nie odwrotnie. Podobnie jest z duszą ludzką, jeśli zostanie pociągnięta przez Boga. Duchowe dojrzewanie polega na coraz ściślejszym zjednoczeniu z Chrystusem. Trafnie to doświadczenie opisał św. Paweł: „Żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”. Jeśli trwamy w Bogu przez wiarę, nadzieję i miłość, wówczas nasze życie nabiera nowego sensu. Żyjemy w nim jak mała kropla miłości w Wielkim Oceanie Miłosierdzia. Obficie owocuje. Każdy, kto doświadczył łaski zjednoczenia z Bogiem, wie, jak prawdziwe są słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę/…/Beze Mnie nic nie możecie uczynić”. To od stopnia naszego zakorzenienia w Chrystusie zależy nasza wierność Jezusowi oraz zdolność do przezwyciężania codziennych problemów.
Polski aktor – Tadeusz Chudecki wspomina w jednym z wywiadów swoją niewierzącą przyjaciółkę, która napisała mu kiedyś: „Nawet nie wiesz, jakbym pragnęła uwierzyć. Chodzę do kościoła, stoję na Mszy, ale nie spłynęła na mnie ta łaska!” Czy Msza Św. która jest dla nas momentem czerpania soków z krzewu winnego, jakim jest Chrystus, kiedy posilamy się słuchając jego Słowa i przyjmując Komunię Św. jest dla mnie rutyną, przyzwyczajeniem, spełnieniem obowiązku, czy też potrzebą serca, dzięki której możemy pogłębić nasz związek z Jezusem?
Prośmy gorąco, abyśmy przez nasze zaszczepienie w Jezusie, potrafili przynosić właściwe owoce naszego duchowego życia:
Panie Jezu, Ty obiecałeś, że jeśli będziemy trwać w Tobie, spełnisz wszystko, o cokolwiek Cię poprosimy. Daj nam Panie łaskę żywej wiary i spraw abyśmy nigdy nie odłączyli się od Ciebie. Amen.