„Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”.
Stanisław Adam Jamak w krótkim opowiadaniu „ Odwiedziny mamy” zapisał:
„Postanowiła go odwiedzić po kilku latach, ponieważ nie miał czasu przyjechać do domu na święta. Mieszkał blisko centrum stolicy, w pięknym apartamentowcu. Pod domem w garażu stały trzy samochody: jeden prywatny, dwa firmowe. Kiedy weszła na górę, zobaczyła starannie i nowatorsko urządzone mieszkanie według najnowszych europejskich standardów, z telewizorem plazmowym, klimatyzacją i sprzętem stereofonicznym na czele. Na biurku leżały kolorowe teczki: jedna z napisem „plan samorealizacji i samodoskonalenia zawodowego”, druga z napisem „biznes plan firmy”, trzecia z napisem: „plan treningowy kształcenia pracowników firmy”. Na środku leżał w formie kalendarza plan dnia z uwzględnieniem joggingu – czyli biegania porannego, z wyjściem do siłowni i na basen, z wykupionymi karnetami na miesiąc, obok informator kulturalny z nowościami teatralnymi i kinowymi oraz najbliższymi wystawami sztuki. Zapytała go o najbliższe plany. Odpowiedział: „No wiesz mamo rynek jest konkurencyjny, myślę rozwinąć jeszcze sieć kilku sklepów firmowych. Za miesiąc kończę przewód doktorski, zaproszę Cię na obronę pracy”. Lekko zaczerwieniona, jakby nie takiej odpowiedzi oczekiwała, zapytała jeszcze raz: „Synku, ja pytam Cię o plany życiowe! Masz kogoś, narzeczoną? Planujesz ślub, założenie rodziny?”. Usłyszała słowa, które ją zmroziły do szpiku kości: „Mamo, planowanie małżeństwa i rodziny jest dziś nieracjonalne, to przestarzały model. Po co mam się angażować emocjonalnie w sprawy domowe, to jest ze szkodą dla prowadzenia firmy. Ważna jest integracja z pracownikami, czasem kręgle i piwko z kolegami w pubie, niezobowiązujący seks, czas relaksu. Po co się stresować?!” Postanowiła brnąć dalej w gąszcz pytań: „Synku, czy tym masz w tych swoich planach czas na Pana Boga? Czy chodzisz do kościoła, do spowiedzi? Nie widzę żadnego krzyżyka ani obrazka w twoim mieszkaniu?!” Tego już zupełnie się nie spodziewała: „Ależ mamo religia to przeżytek! Dla samodoskonalenia uprawiam jogę, poszerza koncentrację, odświeża umysł.
To w zupełności wystarczy. A poza tym ja naprawdę nie mam czasu. Sama widzisz” . Westchnęła cicho: „Tak, widzę…” i wyszła do sąsiedniego pokoju. Nie miała połączenia. Syn zaproponował, aby została na noc. Następnego dnia, kiedy odwoził ją na dworzec kolejowy, przed wyjściem z samochodu powiedziała mimochodem: „Synku, ja też kiedyś miałam zupełnie inne plany. Miałeś się urodzić wcześnie, tak nagle
i niespodziewanie, że nie wiedziałam co robić. Koleżanki proponowały mi przerwanie ciąży. Poszłam wtedy do kościoła i prosiłam Boga o radę. W kościele trwała Msza Św. Usłyszałam czytane w tym momencie proroctwo Izajasza: To mówi Pan – Albowiem myśli moje nie są waszymi myślami, a drogi moje drogami waszymi. Postanowiłam, że z Bożą pomocą urodzę i wychowam Cię na ludzi. Nie wiem,
co sobie pomyślisz, ale zagubiłeś najważniejszy plan – plan Pana Boga. Bo to On planuje nasze życie i pomaga nam je realizować każdego dnia”.
Uroczystość Wszystkich Świętych to dzień szczególnej radości i szczęścia tych, którzy swoje życiowe plany i zamierzenia podporządkowali Bogu. To ludzie zwyczajni, którzy mieli na wszystko czas, ale w swoim życiu wszystko robili tak, jakby to było ostatni raz, mając świadomość, że wszystko od BOGA zależy! Jezus Chrystus w dzisiejszej Ewangelii przedstawia nam taki Boży Plan naszej duchowej samorealizacji i samodoskonalenia – to plan OŚMIU BOŻYCH BŁOGOSŁAWIEŃSTW Błogosławieństwa są nazywane kluczami do niebios bram. Dziś rozbrzmiewają one w sposób szczególny, ukazując nieprzeliczone rzeszę ludzi – 144 tys. opieczętowanych – to rzesza naprawdę szczęśliwych, do których Królestwo Niebieskie już należy, którzy już oglądają Boga i są nazwani Jego synami. Błogosławieństwa jako klucze otwierają nie tylko niebo, ale również drogę do chwalebnego triumfu tym, którzy na ziemi, byli ubodzy duchem, smutni, cisi, płaczący i spragnieni sprawiedliwości, a więc z ziemskiego punktu widzenia po prostu przegrani. Tymczasem Jezus nazywa błogosławionymi – czyli szczęściarzami tych, którzy szczęścia nie zaznali na ziemi, to jednak wg słów Chrystusa powinni się cieszyć, albowiem wielka nagroda przygotowana jest dla nich w Niebie. Oni radują się teraz tą chwałą, która trwa na wieki. To dzień wielkiego szczęścia – Wielki Bal Wszystkich Świętych.
Często wydaje się nam, że ideał świętości życia jest archaiczny – i nie na nasze czasy.
Patrząc na świętych ostatnich lat, widzimy normalnych ludzi, którzy pozostali wierni Bogu i zrealizowali ideał świętości:
Św. Matka Teresa z Kalkuty, która całe swoje życie poświęciła ubogim, wywołała poruszenie, kiedy boso odebrała Pokojową Nagrodę Nobla, a pieniądze przekazała na swoje szpitale i domy opieki;
bł. Pierre Giorgio Frassatti – syn ambasadora włoskiego w Berlinie, zupełnie nie rozumiany przez najbliższą rodzinę, który był wyczynowym alpinistą, ale pomagał ludziom chorym i cierpiącym – był woluntariuszem, godzinami spędzał czas na Adoracji Najśw. Sakramentu, a zmarł na chorobę Heine –Medina, zarażony przez jednego ze swoich podopiecznych; Św. Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski – uczony i pobożny biskup przemyski, który stał się pasterzem Kościoła na wzór Serca Jezusowego, bł. Ks. Jan Wojciech Balicki – patron Przemyśla i naszej Archidiecezji – który poświęcił tyle troski ludziom prostym i ubogim, ukazując piękno i sens życia moralnego, życia w pełnej przyjaźni z Bogiem; bł. Ks. Jerzy Popiełuszko – kapelan „Solidarności”, duszpasterz ludzi pracy, który wzywał do poszanowania ludzkiej godności, do sprawiedliwości społecznej, do walki z wyzyskiwaniem ludzi bezbronnych, do godziwej zapłaty za wykonywaną pracę – słowa nic nie straciły na ważności i autentyczności; Św. Jan Paweł II – który stracił najbliższą rodzinę, gdy miał 22 lata został sam, przeszedł gehennę okupacji, a jednak z tyloma talentami i zdolnościami, miał na wszystko czas: na naukę, seminarium, studia, teatr, piłkę nożną, na wędrówki po górach, narty, spływ kajakowy, na modlitwę i adorację Najśw. Sakramentu, a na koniec dał nam najpiękniejszą lekcję cierpienia i przechodzenia do domu Ojca! Ostatnie tragiczne wydarzenia – trzęsienie ziemi we Włoszech – pokazują nam, że nie znamy dnia ani godziny, człowiek może wyjść z domu, do pracy, do sklepu, wsiąść do samochodu i już nie wrócić. I czym stały się jego plany i zamierzenia? Bł. Jan Paweł II powtarzał często: „Spotkamy się, jak Pan Bóg pozwoli”. Bł. Jan Balicki modlił się słowami psalmu: „Dobrze Panie, żeś mnie upokorzył”
Czego nas zatem uczy dzisiejsza Uroczystość?! Wszyscy Święci, którzy przeżywają dziś radość Nieba – szczęście wieczne, uczą nas:
- pewnego dystansu do siebie i do spełnienia swoich planów życiowych;
- uczą nas pokory i cierpliwości w przyjmowaniu Bożego planu zbawienia;
- pełnienia Jego woli i zamierzeń w naszym życiu;
- uczą nas pełnego zaufania i zawierzenia Bogu – bo tak naprawdę wszystko od Niego zależy!
Tyle razy w życiu wypowiadamy słowo „AMEN” – to zgoda na działanie Boga w naszym życiu, to przyzwolenie na plan świętości.
Dziś razem ze Wszystkimi Świętymi wołajmy:
Niech się tak stanie! Niech łzy przemienią się w pocieszenie, a pragnienia zostaną zaspokojone. Niech wszystkim w nas stanie się Jezus – źródło świętości i prawdy. Niech Jego Osiem Błogosławieństw przeniknie nasze serca i nasze życie!” Amen.