„Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty”.
Bohater dzisiejszej Ewangelii nie był tylko zwykłym urzędnikiem, ale był zwierzchnikiem celników. Należał do wyższej grupy społecznej, do kasty urzędniczej, która podpisywała roczny kontrakt z Imperium Rzymskim, wypłacając należność podatkową z góry, a potem starali się wyciągnąć jak największe pieniądze od podatników, dochodzili często do wielkiego majątku. Dlatego byli tak wręcz znienawidzeni przez ludzi.
„Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu.
Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć…”.
Bogaty Zacheusz chciał zobaczyć Jezusa. Przeszkodą był jego niski wzrost, ale szybko znalazło się rozwiązanie. Zacheusz wspiął się na sykomorę, która do dziś rośnie w Jerychu.
Sykomora, tzw. figa morwowa – to drzewo często spotykane w Palestynie; gatunek drzewa z rodziny morwowatych, rośnie dziko w Afryce i na Półwyspie Arabskim jest uprawiany w wielu krajach świata, o wysokości do 15 m i bardzo grubym pniu ma szerokie rozłożyste gałęzie i owoce – drobne orzeszki w kulistym kształcie. Zacheusz wspiął się na sykomorę, ryzykując ośmieszenie i utratę szacunku w swoim środowisku – tak bardzo pragnął ujrzeć Jezusa. Jego desperacki gest przyniósł wielkie owoce. Czasami warto zaryzykować.
Kiedy odczuwamy pustkę, osamotnienie, kiedy borykamy się z problemami, z którymi nie da się łatwo żyć, to nie zagłuszymy ich muzyką, alkoholem czy innymi używkami. To nie jest żadne rozwiązanie. Czasem wewnętrzny. głos sumienia podpowiada nam: „jedź na rekolekcje, jedź na pielgrzymkę, idź do kościoła, idź do spowiedzi, pojednaj się z bratem, porozmawiaj z kimś”. Ważne, żeby tego w sobie nie zagłuszyć, pójść za ciosem i to zrealizować.
Tak uczynił Zacheusz i się nie zawiódł. Odnalazł pomocną dłoń Jezusa.
„Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. To jednak Jezus jako pierwszy przejmuje inicjatywę w całym tym spotkaniu. To On ujrzał niskiego zwierzchnika celników, to On go zawołał po imieniu, to On poszedł, wręcz wprosił się do niego w gościnę.
„Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to szemrali: <<Do grzesznika poszedł w gościnę”. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: <<Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam>>”.
Największy problem współczesnych polega na tym, że jeśli nie chcemy sami skorzystać z pomocy Jezusa, a robią to inni, to my wtedy widzimy ich wady: złodziej, pijak, udaje świętego – my go znamy…, my dobrze wiemy jaki on jest…Zagłuszamy w ten sposób w nas poczucie naszej winy i słabości. Rozwiązanie jest proste – uznaj swoją grzeszność, skorzystaj z daru miłosierdzia i spróbuj rozpocząć nowe życie w zjednoczeniu z Jezusem.
„Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”
Zacheusz prawdziwie przejrzał, co sprawiło, że postanowił zerwać z dotychczasowym grzesznym życiem. Nic więc dziwnego, że zbawienie stało się udziałem tego domu. Właśnie po to Bóg posłał swego Syna. Jezus tę misję wypełnił. Jego przyjście było ustawicznym poszukaniem grzeszników i obdarowaniem ich zbawieniem. Jeżeli i my przejrzymy, to zbawienie stanie się także naszym udziałem.
W nadchodzących dniach szczególnym aktem wiary i modlitwy będzie Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, Pragniemy, żeby był on znaczącym krokiem w procesie przywracania Jezusowi należnego Mu miejsca w naszym życiu osobistym, zawodowym i społecznym. Dlatego zachęcamy do podjęcia trudu duchowego przygotowania do niego i realizacji płynących z niego zobowiązań. Trzeba treść Aktu trzeba poznać, gruntownie rozważyć w sercu i przyjąć. Warunkiem jest serce czyste, stan łaski uświęcającej, pojednane z Bogiem i z bliźnimi. Ważna jest modlitwa do Ducha Świętego, ponieważ bez Jego pomocy nikt nie powie, że „Panem jest Jezus”.
Panie Jezu Chryste, Ty nieustannie spoglądasz na mnie z miłością, nawet wtedy gdy bojaźliwie ukrywam się przed Tobą. Obym w Twym spojrzeniu już dziś odczytał Bożą miłość i ofiarowany mi dar zbawienia. Amen.