Dzisiejsza Ewangelia opisuje, jak dwie siostry: Marta i Maria przyjmują Chrystusa w swoim domu. Jedna z sióstr – Marta uwija się koło rozmaitych posług. Marta jest zaniepokojona o to, aby posiłek był pięknie podany, dlatego krząta się po domu z pośpiechem. Widząc, że sama nie daje rady, zirytowana zwraca uwagę gościowi – czyli Jezusowi: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
Tymczasem Jezus ją zaskakuje, kiedy mówi: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Słowa Chrystusa, wypowiedziane do Marty, odnoszą się także do nas. My podobnie jak Marta, pani domu, tak troszczymy się i niepokoimy o wiele spraw, że nie dostrzegamy tego co najważniejsze, skupiając się na kuchni i stole. Jesteśmy czasami tak zaangażowani w naszą aktywność, że nie wiemy już, po co i dla kogo żyjemy. Jesteśmy tak zajęci zdobywaniem rzeczy, które można kupić za pieniądze, że zapominamy o takich rzeczach, których za pieniądze kupić się nie da! Niejednokrotnie chorujemy od trosk, zmartwień, zabiegania, zapracowania; zapominając, że ciągła krzątanina i praca nie wypełnią nas bez reszty. Papież Św. Jan XXIII napisał kiedyś: „Moje zmartwienia nie mogą wyjść poza ten dzień; o jutrze pomyśli Opatrzność”.
„Druga siostra – Maria, podeszła i usiadła blisko Jezusa”. Maria zachowała się jak rasowa uczennica Pańska; umiała zatrzymać się, usiąść u stóp Jezusa i posłuchać, co On – Boski Syn ma nam do powiedzenia. Bo najważniejsze jest spotkanie z Jezusem, przebywanie w Jego obecności, radość ze spotkania z Nim, a przez to udzielanie Mu jak najlepszej gościnności. Każdy z nas, jak ewangeliczna Maria, powinien znaleźć czas dla swej duszy: czas na modlitwę, czas na czytanie Pisma Św., czas na dobre, pełne skupienia uczestnictwo we Mszy Św., czas na czytanie dobrych książek, czasopism, czas na spotkania z najbliższymi w gronie rodziny czy przyjaciół. Czy potrafimy znaleźć na to czas w każdą niedzielę, w czasie wakacji i urlopów?!
Pełny chrześcijanin – to ten, który potrafi połączyć w sobie harmonijnie postawę Marty i Marii modlitwę z pracą. Jak zatem praktycznie możemy połączyć w naszym życiu te dwie postawy?!
Młody zakonnik miał wątpliwości, dotyczące reguły zakonu benedyktyńskiego, opartej na słowach: „ORA ET LABORA – MÓDL SIĘ I PRACUJ”.
Dlatego poprosił opata o wytłumaczenie mu znaczenia tych słów. Opat zaprosił zakonnika na mały rejs łodzią po jeziorze. Przełożony rozpoczął wiosłowanie, używając jednego, prawego wiosła. W rezultacie łódka nie płynęła do przodu, tyko zaczęła zataczać koło na jeziorze.
Młody zakonnik ośmielił się zwrócić uwagę opatowi:
– Ojcze, jeśli nie użyjemy obydwu wioseł, to nigdzie nie dopłyniemy!
– Masz rację synu. Prawym wiosłem jest modlitwa, a lewym praca. Dopóki nie użyjesz ich obu równolegle, z tą samą siłą, nic nie zyskasz i będziesz się kręcił tylko wokół samego siebie. Prośmy gorąco, abyśmy umiejętnie łączyli postawę naszej codziennej pracy z naszą modlitwą i kontaktem z Bogiem, abyśmy umieli być jak Marta i Maria na co dzień:
Panie Jezu Chryste, przychodzisz do mnie, abym mógł „skosztować, jak dobry jest Pan”. Zostawiam moją codzienną krzątaninę, która niepotrzebnie oddala mnie od Ciebie, i wybieram to, co lepsze. Naucz mnie w ciszy łączyć się duchowo z Tobą, abym ciągle doświadczał twojej obecności w moim życiu. Amen.