Homilia na XII Niedzielę zwykłą – 19 czerwca 2016

„Za kogo uważają Mnie tłumy?”
Jezus robi wśród swoich uczniów tzw. sondaż badania opinii publicznej „Kim jestem?”
On wie kim jest naprawdę, ale chce zobaczyć, czy inni potrafią go rozpoznać?! Kiedy mi na kimś zależy, wtedy pytam: „Kim jestem dla ciebie, co dla ciebie znaczę?!” Być prawdziwym chrześcijaninem oznacza rozpoznać, kim jest naprawdę Jezus?! Uznać w nim osobiście Boga i Zbawcę czyli tego, który wyzwala mnie od zła i daje nowe życie.
Oni odpowiedzieli: <<Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał>>”.
Wynik sondy nie jest jednoznaczny – są różne opinie.
Te opinie choć są skrajnie różne, to jednak idą w dobrą stronę, bo przecież Jan Chrzciciel, Eliasz czy prorocy to są ludzie wybrani przez Boga, Jego wysłańcy obdarzeni mocą słowa i czynienia znaków w Jego imię. Te odpowiedzi wskazują, że ludzie widzą w nim działanie Boże. To już dużo, ale wciąż za mało, aby zrozumieć,  że Jezus jest kimś więcej.
„<<A wy, za kogo Mnie uważacie ?>>. Piotr odpowiedział: <<Za Mesjasza Bożego>>.
Piotr to nie tylko brat Andrzeja Apostoła i historyczna postać rybaka.  Piotr to również człowiek niezłomny, świadek wiary, wzór prawdziwego ucznia Pańskiego. Każdy z nas powinien odnaleźć w Nim drogę prawdy i wiary. Prawdziwym uczniem zostaje ten kto odkrywa w Jezusie Mesjasza – czyli wierzy w to że On jest prawdziwym wysłannikiem samego Boga – Synem Bożym, przez niego namaszczonym.
Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili”.
Wolter,
filozof okresu oświecenia, powiedział, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz, a ten odwdzięczył Mu się tym samym. To prawda, bo my mamy różny obraz Boga – Bóg jest przez nas, różnie postrzegany. Często bywa to jednak obraz bardzo wypaczony.
Prawdziwy Bóg objawiony w Chrystusie objawia się jako Syn Człowieczy, który musi wiele wycierpieć i zostanie zabity. Dlatego Jezus mówi wyraźnie: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Do tego, żeby się nie buntować przeciw krzyżowi, tylko podjąć go mężnie, jest potrzebna wiara.
Słynny kompozytor niemiecki, Ludwig van Beethoven  /który stracił słuch, ale nie stracił wiary i z pokorą dźwigał swoje cierpienie/ napisał kiedyś: „Krzyże w życiu pełnią taką samą rolę, jak krzyżyki w muzyce – na pięciolinii – podwyższają!”.
Jezus stawia przed nami jedno z najtrudniejszych wymagań, dźwiganie krzyża czyli przyjęcie cierpienia w życiu i pełna akceptacja doświadczeń, które na mnie spadają.
To jest droga do poznania Boga i Jego miłości do nas wszystkich. To jest tzw. równość wobec Boga i siebie- wobec wszystkich. Wobec tego nie można pozostać obojętnym. Ale człowiek ma w sobie coś takiego, że próbuje pokazywać tylko swoją wartość i w ten sposób się wywyższać. Albo więc tworzy się fałszywy obraz Boga dla swoich potrzeb, albo bierze się swój codzienny krzyż i wiernie naśladuje się Jezusa.
Znany powieściopisarz i podróżnik, marynista – Joseph Conrad napisał kiedyś: „Tylko praca daje okazję odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamy”. Prośmy gorąco, abyśmy umieli rozpoznawać w Jezusie prawdziwego Boga i abyśmy pełnili Jego misję w swoim życiu podejmując trud cierpienia i doświadczenia:
Panie Jezu, Ty pytasz mnie, za kogo Cię uważam, a ja tak często bezradnie szukam odpowiedzi.
Z wiarą patrzę na Ciebie i pragnę zawsze pamiętać, że jesteś Chrystusem Bożym, który z miłości umarł za mnie. Chcę Cię przyjąć jako Pana i Zbawiciela i uwierzyć w Twoją Zbawczą Miłość. Amen.