„Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiesz że Cię kocham!”
Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii podejmują zadanie pójścia za Piotrem, który mówi: „Idę łowić ryby”. Są gotowi są do współpracy dlatego mówią: „Idziemy z Tobą!”.
Uczniowie Jezusa wypływają na Morze Galilejskie. Z jednej strony jako wytrawni rybacy znają swój zawód, znają jezioro. Ale wody jeziora, a do tego jest noc sprawiają, że podejmują zadanie, które nie jest łatwe. Podobnie w naszym życiu. Każdego dnia podejmujemy nasze obowiązki, które staramy się wypełniać sumiennie i uczciwie, bo czujemy, że takie jest nasze powołanie. Także w sferze religijnej zabiegamy o to, aby znaleźć czas dla Boga, na modlitwę i sakramenty, na słuchanie czy lekturę Bożego Słowa. Ale przychodzą realne przeciwności i przeszkody. I wtedy stajemy się podobni do Apostołów. Z jednej strony zatem ambitne zadanie, z drugiej realizm otaczającego ich świata.
„Tej nocy nic nie złowili”
Uczniowie wiedzieli jak łowić ryby, czynili to niejednokrotnie i z sukcesem. Jednak „tej nocy nic nie złowili”. Ich trud nie przyniósł żadnych efektów – sieć pozostaje pusta. Jak bardzo musieli czuć się zawiedzeni, rozczarowani, zniechęceni. Ile razy i my przeżywamy takie życiowe sytuacje. Staramy się, zabiegamy o wiele spraw, wydaje nam się, że wszystko czynimy jak należy, a jednak nie ma owoców naszych wysiłków, a przynajmniej my ich nie widzimy. Zapominamy, że wszystko od nas nie zależy.
„Zarzućcie sieć po prawej stronie”
Kiedy zmartwychwstały Jezus pojawił się na brzegu Jeziora Galilejskiego, uczniowie nie rozpoznali Go. Nagle nieznajomy z brzegu zwraca się do uczniów z konkretnym poleceniem: „Zarzućcie sieć po prawej stronie”. Logika i doświadczenie zawodowe kazały im zignorować polecenie Jezusa. Wiedzieli, że zarzucenie sieci po prawej stronie może spowodować jej zaplątanie lub uszkodzenie, a także utratę sterowności łodzi i jej wywrócenie. Jednak bez słowa posłusznie zarzucają sieć i staje się rzecz nadzwyczajna: „z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć”. Obfity połów jest możliwy dzięki posłuszeństwu Jezusowi. Możemy być tak skoncentrowanymi na sobie, że nie dostrzegamy obecności Chrystusa w naszym życiu. Jednak posłuszeństwo Jezusowi i Jego Słowu może przynieść właściwe efekty. Ono rodzi się ze słuchania tego Słowa, przyjmowania, rozpoznawania głosu Jezusa w tym świecie. I tak okazując posłuszeństwo Jezusowi dajemy świadectwo życia i wiary.
„To jest Pan!”
To zdarzenie pozwoliło Janowi rozpoznać Nieznajomego z brzegu Jeziora Galilejskiego. Dlatego mówi do pozostałych: „To jest Pan”. Jest to wyznanie wiary w zmartwychwstałego Chrystusa. Termin „Kyrios” /Pan/ był greckim odpowiednikiem Imienia Bożego. Wcześniej w Ewangelii czytamy, że umiłowany uczeń Jan, kiedy zobaczył pusty grób Jezusa, „ujrzał i uwierzył”. A zatem wiara, że Pan prawdziwie zmartwychwstał, uzdolniła go do rozpoznania obecności Jezusa w znakach i cudach, które czyni Zmartwychwstały. Co nam dzisiaj Chrystus przypomina? Wiara w to, że On prawdziwie zmartwychwstał jest gwarancją umiejętności rozpoznawania Jego obecności w świecie i w naszym życiu.
„Chodźcie, posilcie się!”
Jezus przygotowuje posiłek dla swoich uczniów. Oni już wiedzą kim On jest, dlatego nie ośmielą się o nic Go pytać. Ale Jezus pragnie sprawdzić ich wiarę i a zwłaszcza u jednego z nich. Dlatego po śniadaniu stawia Piotrowi pytanie o miłość: Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? To jest swoisty egzamin z miłości do Jezusa. Kiedy pyta raz – w porządku. Ale kiedy to pytanie powtarza po raz drugi i trzeci?! Zasmucił się Piotr, że go po raz trzeci zapytał: Czy miłujesz mnie?! – dlatego, że przypomniał sobie swoją niewierność i trzykrotne zaparcie się Jezusa na dziedzińcu arcykapłana. Ale z pokorą odpowiada: „Panie ty wszystko wiesz! Ty wiesz, że Cię kocham!” Prawdziwie rozpoznać Jezusa może tylko ten, kto Go miłuje. Kto jest otwarty na miłość do innych, kto nie jest życiowym egoistą w miłości, kto umie przebaczać i prosić o wybaczenie, kto staje z pokorą serca i kto zrobi wszystko aby zasłużyć sobie na Boże Miłosierdzie ten wie na czym polega prawdziwa miłość!
Nie sposób przejść obojętnie obok kolejnej już VI rocznicy katastrofy lotniczej, która miała miejsce pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób – polska elita. Te pierwsze DWA TYGODNIE po katastrofie, udokumentowane w mediach, stały się lekcją wychowania obywatelskiego i wielkim egzaminem miłości do Boga, Ojczyzny i ludzi. Tragedia nas Polaków zjednoczyła. Nagle społeczeństwo polskie odkryło, że podstawą naszego istnienia i działania jest tożsamość narodowa i chrześcijańska, pamięć dla historii narodu i sumienie obywatelskie, które umie właściwie wybierać i rozróżniać między dobrem a złem. Ówczesny Przewodniczący KEP mówił wtedy: „Jako chrześcijanie musimy spojrzeć na naszą narodową tragedię w świetle Zmartwychwstania Chrystusa, którego tajemnicę przeżywamy w liturgii Kościoła. Niech Zwycięzca śmierci, piekła i szatana otworzy bramy swego Miłosierdzia przed tymi, którzy zginęli, niech ukoi ból serca tych, którzy ich opłakują, a zjednoczoną w bólu Ojczyznę niech umacnia w jedności swoim błogosławieństwem”.
Czy to samo możemy powiedzieć po 6 latach, że ta tragedia nas połączyła czy raczej na nowo podzieliła?! Niech to nie będzie kolejna rocznica, którą jak np. rocznicę śmierci papieża obchodzimy co roku – budząc się na chwilę z duchowego letargu. Prośmy, abyśmy umieli zdawać egzamin chrześcijańskiej miłości przed samym Chrystusem:
„Panie Jezu, Ty wiesz jak bardzo Cię kocham! Przyjdź i oczyść mnie ogniem Twojej miłości, abym nauczył się kochać i przebaczać, abym zdobywał się na wyobraźnię miłosierdzia, abym potrafił budować jedność i zgodę w mojej rodzinie i w pracy, aby okazywał miłość, życzliwość i zrozumienie moim braciom i siostrom, abym stał się prawdziwym świadkiem Twojej zwycięskiej, zmartwychwstałej miłości! Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz że Cię kocham!” Amen.