W dzisiejszej Ewangelii czytamy o Mędrcach, o Herodzie, o arcykapłanach i uczonych w Piśmie, którym objawił się Chrystus.
Stąd święto Objawienia Pańskiego.
I każda kategoria tych ludzi inaczej na ten fakt zareagowała.
Najpierw postawa Heroda.
Herod na wieść o Jezusie przeraził się.
On zwyczajnie boi się.
I ten lęk przeradza się w agresję, która doprowadza go aż do zbrodni.
Podobne do herodowego zachowania widzimy i dziś.
Są ludzie, którzy czują się zagrożeni Jezusem, Jego nauką.
Boją się Jezusa i Jego Ewangelii i dlatego są agresywni.
Biedni, zaślepieni ludzie…
Druga możliwa postawa wobec nowo Narodzonego, to postawa arcykapłanów i uczonych w Piśmie.
Oni o Jezusie, w przeciwieństwie do Heroda, widzieli co trzeba.
Zapytani o miejsce narodzenia Mesjasza bez wahania wskazali Betlejem.
Ale Ewangelia nie odnotowuje, aby byli przy żłóbku Pana Jezusa.
Bo znać Chrystusa, to za mało.
Trzeba pójść za Nim.
Trzeba Go szukać.
I tak dochodzimy do postawy Mędrców.
Postawy poszukiwania.
Upartego, konsekwentnego szukania.
Szukania aż do skutku.
Do znalezienia.
Ktoś sformułował definicję człowieka jako osobę stale czegoś poszukującą.
Człowiek istotą poszukującą.
Pan Jezus mówi:
Kto szuka – znajduje.
Mędrcy szukali i znaleźli.
Szli za światłem gwiazdy.
Ona ich prowadziła.
Prośmy dla siebie o taką gwiazdę słowami tej pięknej, modlitewnej i o głębokiej teologii kolędy:
O gwiazdo betlejemska, zaświeć na niebie mym,
tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym…
Ja nie wiem, o mój Panie, któryś miał w żłobie tron,
czy dusza moja milsza Ci jest niż on.
Ulituj się nade mną, błagać Cie kornie śmiem,
gdyś stajnią nie pogardził, nie gardź i sercem mym!