4 Niedziela Adwentu – 20 grudnia 2015

„Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.

Powoli dobiega końca tegoroczny Adwent, który jest czasem oczekiwania i przygotowania na przyjście Pana. Jak każde oczekiwanie, powinno zakończyć się spotkaniem z tym, na kogo czekamy. Mamy spotkać się z Bogiem. Jeśli nie miałoby dojść do spotkania, to całe to oczekiwanie byłoby bez sensu.
Kiedyś Bóg przyszedł na świat i czekał. Wiemy, ilu wtedy do Niego przyszło…Niewielu. Pan jest blisko! Do nas też przyjdzie już za kilka dni. A ilu z nas tak naprawdę na Niego czeka!?
Ilu z nas do Niego przyjdzie?!
W IV Niedzielę Adwentu liturgia wskazuje nam Maryję jako wzór naszego przygotowania się na spotkanie z Jezusem. Do Betlejem idzie się zawsze – jak kiedyś szła Maryja – przez Ain Karim, przez dom Elżbiety i Zachariasza, przez dom spotkania z drugim człowiekiem.
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”.
Zdawać by się mogło, że po zwiastowaniu Maryja zamknie się w sobie, by kontemplować tajemnicę, która nagle wtargnęła w Jej życie; że odgrodzi się od świata, że zatopi się w modlitwie i w świętym odosobnieniu. Byłoby to rzeczą naturalną i zrozumiałą.
Tak pewnie zrobilibyśmy na Jej miejscu. Ale nie Ona!
Ona z tą radosną wiadomością idzie, biegnie do drugich, do drugiego człowieka.
Św. Jan Paweł II napisał: „Góry odsłaniają swoje sekrety tylko przed tym, kto ma odwagę rzucić im wyzwanie”. Góry to symbol tajemniczości oraz szczególnego trudu i ryzyka.
Maryja nie boi się podjąć trudu i ryzyka, nadal pozostała tą prostą, spontaniczną dziewczyną z Nazaretu, gotową nieść pomoc Elżbiecie.
Św. Łukasz zapisał w dzisiejszej Ewangelii, że Maryja poszła z pośpiechem w góry, do krewnej swej Elżbiety, by podzielić się z nią radosną wiadomością, że Bóg jest z Nią, a przez Nią Bóg jest z nami i z całym światem; że zakończyły się przeczucia, zapowiedzi i oczekiwania.
Ten, który miał przyjść, jest już wśród nas!
Jej przybycie wywołuje okrzyk radości i zdziwienia u Elżbiety: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” Maryja niesie Dobrą Nowinę o tym wydarzeniu w pierwszej kolejności do Elżbiety i wie, że to jest jej obowiązek: ma tę prawdę objawioną przez Boga przekazać innym ludziom. Ona nam wskazuje, że my także powinniśmy iść do innych ludzi i przynosić im Jezusa. Naszą wiarą, naszym życiem, naszymi dobrymi uczynkami, darem zgody, przebaczenia i pojednania, cierpliwością i poszanowaniem drugiego człowieka.
To jest nasze zadanie i życiowe powołanie! Bo tak naprawdę Jezus ma narodzić się w nas, a Noc Bożego Narodzenia ma stać się cudem przemiany naszych serc! Łamany w dniu wigilijnym chleb jest symbolem przełamania wśród nas wszelkich barier, wszelkich podziałów, antypatii, wszelkiej agresji i lęków! Opłatek ma w sobie tę wielką moc
to inaczej – „Power of Love” – Siła miłości!
Dziś na pierwsze miejsce wysuwa się pokora Maryi jako Służebnicy Pańskiej. Maryja doświadczyła szczególnego wybrania ze strony Boga. Bycie Matką Syna Bożego to największy przywilej, jaki mógł otrzymać ktokolwiek na ziemi. Łaska ta nie wbiła Maryi w pychę.
Wpatrując się w przykład Maryi, warto zadać sobie pytanie, czy łaski i przywileje, jakie otrzymuję od Boga – doceniam, zauważam i za nie dziękuję?! Czy czasem nie wbijają mnie w pychę, pewność siebie i zarozumiałość?! Czy jakakolwiek funkcja nie jest dla mnie powodem do wynoszenia się nad innych?!
Jakże trafnie o tej tajemnicy napisał papież Franciszek na Twitterze: „Jeśli nie jesteś w stanie przyznać się przed samym sobą, że jesteś grzesznikiem i że inni są lepsi od ciebie, nie jesteś pokorny. Pierwszym krokiem Kościoła Pokornego jest poczucie własnej grzeszności. To jest pierwszy krok dla nas wszystkich. Jeśli ktoś ma zwyczaj przypatrywania się słabościom innych i plotkowania o nich, to nie jest pokorny, ale uważa się za sędziego innych”.

Niech dar Bożego Miłosierdzia, z którego korzystamy w tych ostatnich dniach przed świętami pomoże nam duchowo przygotować się na święta narodzenia Pańskiego. Prośmy o to w naszej modlitwie:
„Maryjo, to dzięki Tobie przyjdzie na ziemię Zbawiciel Świata. Ty uczysz mnie postawy pokory i nie wynoszenia się nad innych. Proszę, prowadź mnie do Twojego Syna taką właśnie drogą. Niech cud Narodzin Twojego Syna stanie się pięknym światłem, które rozjaśnia ciemności grzechu. Niech Dzieciątko Jezus narodzi się w nas i zapali w naszych sercach prawdziwy ogień miłości. Matko Zbawiciela wstawiaj się za nami!” Amen.