I znowu kolejny Adwent w naszym życiu. Kolejny, nowy rok liturgiczny. Ile ich jeszcze będzie? A może to już ostatni…
Adwent – oczekiwanie. Właściwie to całe nasze życie jest ciągłym oczekiwaniem. Oczekujemy na poprawę warunków życia, na pracę; jedni oczekują na mieszkanie, inni może na wyjazd za granicę. Każdy na coś, na kogoś czeka. I te wszystkie oczekiwania są dla nas ważne, ale one nie wypełniają całego naszego życia. Są to oczekiwania tylko cząstkowe. Pamiętajmy: Najważniejszym naszym oczekiwaniem, to oczekiwanie na spotkanie z Chrystusem.
Ale to nie może być bierne oczekiwanie. Święty Paweł poucza nas w Drugim Czytaniu, że do tego spotkania z Bogiem trzeba się intensywnie przygotowywać. Jeśli oczekuję na przyjście kogoś ważnego, to przecież nie siadam i nie czekam bezczynnie, ale robię w domu porządki, przygotowuję się. Chcę być do tego spotkania jak najlepiej przygotowanym. A jeśli nie wiem dokładnie, kiedy ten ważny gość przyjdzie, to staram się być zawsze przygotowanym, żeby nie być zaskoczonym jego nagłym przybyciem.
Czy ja jestem gotów na spotkanie z Panem? Choćby w tej chwili?
Adwent powinien nas przygotować również na spotkanie z Bogiem przy końcu dziejów. Tak wyraźnie przypomina o tym dzisiejsza Ewangelia.
Adwent wreszcie, to przygotowanie się na święta Bożego Narodzenia.
Oby to przygotowanie, czasem tylko zewnętrzne, nie było jedynym naszym przygotowaniem na tegoroczne Boże Narodzenie!