Dzisiejsza Ewangelia o sądzie ostatecznym wprowadza nas w nastrój powagi, refleksji nad rzeczami ostatecznymi, a są nimi: śmierć, sąd zwany szczegółowym, niebo, piekło, czyściec i sąd ostateczny.
Chcę rzucić tylko kilka myśli, reszta niech będzie naszą refleksją nad tym, co nas czeka, co nas nie minie.
Śmierć. Tak często jesteśmy jej świadkami. Przyjdzie i na mnie. Kiedy? – Nie wiem. Ale przyjdzie na pewno.
Sąd szczegółowy to ukazanie prawdy o człowieku. To tak, jak z wizytą u lekarza. Lekarz stwierdza tylko stan faktyczny, to, z czym do niego przyszliśmy. Rak, białaczka, serce… To brzmi jak wyrok, ale to tylko zdiagnozowanie przedstawionego stanu faktycznego. Nic więcej.
Istotą nieba jest osobiste, niezwykle bliskie spotkanie z Bogiem. Spotkanie Ojca z dzieckiem. Dziecka z Ojcem. Ale do tego spotkania trzeba być odpowiednio przygotowanym. A to przygotowanie nazywamy czyśćcem.
Czyściec to trud człowieka, który przyszedł na przyjęcie zaproszony przez samego Boga i gdy zobaczył wspaniałą salę balową i wypełniających ją wspaniałych ludzi, zatrzymał się na progu, mówiąc: Teraz nie mogę tam wejść, muszę się przedtem oczyścić, przygotować, by być doskonałym jak oni.
Piekło to dzieło tych, którzy sami odrzucili Boga-Miłość. Piekło to świadomość zmarnowanej szansy. Człowiek odkryje, jak łatwo mógł się zbawić. Mógł wygrać życie, ale z własnej winy je przegrał.
I wreszcie sąd ostateczny. To podsumowanie dziejów ludzkości. Ostateczny, końcowy bilans dobra i zła.
Dzisiejsza niedziela niech będzie niedzielą refleksji, zadumania nad naszą przyszłością, której nie wolno nam zmarnować!