29 Niedziela zwykła – 18 października 2015

Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie – proszą synowie Zebedeusza. Nie wiecie, o co prosicie – ostrzega Jezus. Marzyć o miejscu obok Niego „kiedyś” – to zdecydować się z Nim przemierzać całe ziemskie „dziś”. A to „dziś” wcale nie będzie łatwe. Jest to bowiem „dziś” krzyża.
Królestwa Bożego nie otrzymuje się nigdy bez krzyża z tej prostej przyczyny, że nie otrzymuje się go nigdy bez łączności z Chrystusem. A ten jest i pozostanie na zawsze Jezusem Ukrzyżowanym. On powie tym, którzy chcą być Jego uczniami: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze swój krzyż i niech Mnie naśladuje. To jedyna droga do wielkości. Droga krzyża.
Prosili o miejsce w chwale. Wyprosili sobie krzyż. Jakub zginie ścięty mieczem Heroda Agrypy I już w 44 roku po narodzeniu Chrystusa, jako pierwszy męczennik z grona Apostołów. Jego brat Jan, przeżyje długie, choć niełatwe życie.
Przyszłej naszej wielkości nie wyżebrzemy. Nie wyprosimy jej posługując się protekcją, jak to próbują Jakub i Jan. Schodami, które do niej prowadzą i na które Chrystus każe nam wstąpić, jest służba. Życie dla innych.
A tak w ogóle to nie celujmy za wysoko. Nawet w marzeniach. Najgorzej, kiedy kura śni, że jest orłem, a ślimak zakłada się, że prześcignie zająca. A jeśli już wielkie pragnienia, to idźmy z nimi najpierw, jak Jakub i Jan, do Jezusa. Niech On zobaczy, co się z tego da zrobić. Może nie od razu stołki po prawej i lewej stronie tronu. Może po prostu, zwykłe, piękne, wartościowe, bliskie Bogu i pożyteczne dla drugich życie?