Wielki Czwartek Wieczerzy Pańskiej – 24 marca 2016

Ewangelia wg św. Jana 13, 1-15
Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.
W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał».
Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!»
Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści».
A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem».

Zaskoczył Jezus swoich uczniów.
Nie jakimś nadprzyrodzonym znakiem, cudem przekraczającym ludzkie możliwości.
Tym już nie byliby zaskoczeni. Byli naocznymi świadkami wielu takich wydarzeń. Wiedzieli, że Jezus może uzdrawiać, uciszać morze, wypędzać złe duchy, wskrzeszać umarłych.
Teraz jednak zaskoczył i zadziwił ich zwyczajnym gestem, jednak nie pasującym do niczego, co o Nim myśleli.
Już przyjęli do wiadomości, że jest Mesjaszem, że jest Synem Bożym, że jest Nauczycielem i Panem. A Jezus staje przed nimi jako najniższy sługa umywający im nogi.
Dlatego Piotr się wzbrania. Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Sprzeciwia się tej czynności, podobnie jak kiedyś sprzeciwił się Męce i Śmierci swojego Mistrza, gdy Jezus ją zapowiadał, gdy powiedział:  Panie nigdy to nie przyjdzie na ciebie. Usłyszał wtedy: Zejdź mi z oczu, szatanie.
I teraz słyszy trudne słowa: nie będziesz miał udziału ze mną. To znaczy: nie wejdziesz do mojego Królestwa, jeśli na to się nie zgodzisz.
Warunkiem dostąpienia Zbawienia jest zgoda na posługę Jezusa wobec mnie, na Jego służbę, na to „umywanie nóg”, na oddanie życia za mnie. Przyjęcie daru Jezusa w Jego służbie.
I jeszcze więcej: czynienie tego samego wobec innych. i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili
Taki przykład daje nam Jezus do naśladowania.

Wielka Środa – 23 marca 2016

Ewangelia wg św. Mateusza 26, 14-25
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?» A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.
W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?»
On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami”». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda».
Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?»
On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».
Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: «Czyżbym ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak, ty».

Jezusa wydał na śmierć nie jakiś wrogi mu faryzeusz, nie urażony uczony w Piśmie, nie jakiś pominięty w pochwałach arcykapłan. Zrobił to Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu.
Judasz wybrany spośród wielu uczniów Jezusa, razem z Szymonem Piotrem, Andrzejem, Jakubem, Janem, Jakubem, Judą Tadeuszem, Filipem, Bartłomiejem, Tomaszem, Mateuszem, Szymonem Gorliwym.
Co wydarzyło się w życiu Judasza, że podjął taką decyzję, świadomie kierując się na drogę sprzeciwu wobec Jezusa, kiedyś swojego Mistrza, za którym podążał, od którego doznał wiele słów i czynów miłości?
Nie był to przecież jakiś przypadek, zbieg okoliczności, chwilowa słabość. Judasz szukał sposobności, żeby Go wydać.
Śpiewamy w pieśni wielkopostnej: Ludu mój ludu, cóżem ci uczynił? Judaszu, cóżem ci uczynił?
Szczęście przeżywane przy Zbawicielu i Jego obietnicę wiecznego życia zamienił na dobra doczesne. Co chcecie mi dać?  pyta arcykapłanów. I wystarczyło mu trzydzieści srebrników.
Jeśli najbliższy uczeń i wybrany towarzysz Jezusa to uczynił, to nikt z nas nie może uważać się za wolnego od niebezpieczeństwa zdrady.

Wielki Wtorek, 22 marca 2016

Ewangelia wg św. Jana 13, 21-33. 36-38
W czasie wieczerzy z uczniami Jezus wzruszył się do głębi i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie wyda». Spoglądali uczniowie jeden na drugiego, niepewni, o kim mówi.
Jeden z Jego uczniów – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: «Kto to jest? O kim mówi?» Ten, oparłszy się zaraz na piersi Jezusa, rzekł do Niego: «Panie, któż to jest?»
Jezus odparł: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego Szatan.
Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz uczynić, czyń prędzej!» Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: «Zakup, czego nam potrzeba na święto», albo żeby dał coś ubogim. On więc po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc.
Po jego wyjściu rzekł Jezus: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie».
Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, dokąd idziesz?»
Odpowiedział Mu Jezus: «Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz».
Powiedział Mu Piotr: «Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie».
Odpowiedział Jezus: «Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz».

Judasz i Szymon Piotr.
Apostołowie, wybrani przez Jezusa.
Obydwaj w pewnym momencie swojego życia wyrzekli się Jezusa.
Jednak drogi ich życia są bardzo odmienne. Judasz od dłuższego czasu przygotowuje zdradę, postępując w swojej nieuczciwości, wykradając pieniądze z trzosa.
Piotr podąża gorliwie drogami swojego Mistrza, aż do deklaracji krańcowego poświęcenia dla Jezusa: Życie moje oddam za ciebie.
Nawet jeśli nie przygotowuję zdrady w moim zatwardziałym sercu, to może mnie dotknąć chwilowa słabość, lęk przed niebezpieczeństwem, zagrożeniem życia, który mnie – jak Piotra – popchnie do gwałtownego zaprzeczenia nawet jakiejkolwiek znajomości z Jezusem: Nie znam tego człowieka.
I dobrze, jeśli w odpowiedniej chwili usłyszę pianie koguta, a Jezus spojrzy na mnie.
Wtedy będę mógł gorzko zapłakać.

2 Niedziela Wielkiego Postu, 21 lutego 2016

Łk 9, 28b-36
Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok.
A z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

Czas wielkopostnego oczekiwania zostaje dziś rozpromieniony jasnością Przemienienia Pańskiego. Jezus zaprasza na wysoką Górę Tabor, wyższą niż Golgota, swoich wybranych uczniów. Apostołom, którzy zmierzają z Jezusem do Jerozolimy na święto Paschy, Mistrz objawia sens i cel drogi, którą sam wędruje. Czyni to także wobec nas, przygotowujących się do świąt paschalnych. On wzywa każdego, kto chce być Jego uczniem, aby wziął krzyż i szedł za Nim. Piotr pełen lęków i obaw woła jednak do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”.
Na ile utwierdziło Piotra w wierze to wydarzenie przemienienia na Górze Tabor, tego nie wiemy. Stawiając trzy namioty na górze, chce on przedłużyć zapowiedź zmartwychwstania i przyszłej chwały Mesjasza. Pragnienie zamieszkania na Górze jest wyrazem ludzkiego pragnienia nieba. Dla nas także jest przygotowana ta chwała.
Czy my też mamy takie pragnienie chwały nieba, jak wybrani uczniowie: Piotr, Jakub i Jan? Czy wierzymy w to, że niebo stanie się naszym udziałem, jeśli na nie solidnie zapracujemy? Jak wygląda moje codzienne staranie o osiągnięcie chwały nieba?!

Panie, tylko przy Tobie jest dobrze być, bo Ty dajesz to szczęście, którego sam szukam po omacku. Dobrze jest być z Tobą, idąc na Górę Przemienienia, tak samo jak i idąc na Golgotę.

Sobota, 20 lutego 2016

Mt 5, 43-48
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził».
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski”.

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują!
Dlaczego mamy miłować swoich nieprzyjaciół? To jest szczyt heroizmu chrześcijańskiego, ale czy jest taka potrzeba? Czy ja muszę przebaczać swoim wrogom i prześladowcom? Czy ja powinienem im przebaczać? Odpowiedź jest bardzo prosta i oczywista: tak, ponieważ jest to jedyny skuteczny i najdoskonalszy sposób naśladowania Pana Boga i kolejny krok na naszej wielkopostnej drodze nawracania, do przemiany własnego serca. Wczoraj Jezus wzywał nas, abyśmy się uwolnili serca od gniewu, a dziś pokazuje nam postawę wymagającą od nas jeszcze więcej – miłości nieprzyjaciół. Czy Jezus nie przesadza? Jak mamy miłować naszych nieprzyjaciół i tych, którzy nam złorzeczą, nienawidzą i źle nam życzą?! Taka lekcja miłości ma nas upodobnić do Boga, który umiłował nas bezgranicznie, gdy jeszcze przez grzech byliśmy Jego nieprzyjaciółmi. To właśnie Jezus z krzyża woła: „Ojcze przebacz im bo nie wiedzą co czynią!” Jezus przebacza i modli się za swoich oprawców – czyli miłuje nieprzyjaciół. Skoro jestem obdarowany taką samą miłością od Boskiego Zbawiciela, to powinienem miłować wszystkich, także moich wrogów i nieprzyjaciół.

Jezu Chryste, Ty umiłowałeś nas do końca i zostawiłeś nam wzór miłości obejmującej wszystkich. Dzięki Tobie wzrastam w Bożej doskonałości. Niech Twoja miłość prowadzi mnie do Ojca.

Czwartek, 18 lutego 2016

Mt 7, 7-12
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to co dobre tym, którzy Go proszą.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.

Fragment Ewangelii, dziś rozważany jest odpowiedzią dla tych wszystkich, którzy zwątpili w Bożą moc
z powodu Jego milczenia. Kiedy przychodzi bunt, rozpacz, a nawet niewiara, że Bóg nas nie wysłuchuje, zwłaszcza kiedy moja modlitwa była żarliwa w ważnej dla mnie intencji; niech wracają jak bumerang te słowa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Kiedy wydaje się nam że Bóg milczy i nie odpowiada, niech nas nie zwiedzie to milczenie. Postawa nieustępliwości na modlitwie kształtuje w nas wrażliwość na łaskę Boga, ale przede wszystkim na Jego obecność, o której często zapominamy. Bóg, który jest Ojcem, jest zawsze z nami i okazuje nam miłosierdzie. Z wiarą prośmy Go i z nadzieją szukajmy u Niego ratunku. Bo On nie zapomina o swoich dzieciach, kocha je i zawsze da to, co dobre i pożyteczne dla swoich dzieci.

Jezu, dziękuję Ci, że umacniasz mą wiarę w to, że jestem wysłuchiwany przez Ojca. Modlę się wytrwale i z ufnością, nie przestając prosić o dobro, a czas wysłuchania zostawiam Jego woli.

Środa, 17 lutego 2016

Łk 11, 29-32
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.

„Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. Łaska nawrócenia sprowadza na mieszkańców Niniwy miłosierdzie Boże. Niniwici o wiele poważniej potraktowali słowo Boże przekazane przez proroka Jonasza, niż ci, którzy bezpośrednio słuchali Jezusa. Gromadzący się wokół Niego ludzie wciąż oczekiwali na nowy znak, chociaż widzieli już tak wiele cudów.
„To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia”. To uporczywe żądanie nie pozostało bez odpowiedzi. Została ona wyrażona słowami: To pokolenie to ludzie źli. Znak bowiem został już wyraźnie dany. Jest nim Boże miłosierdzie. Niegdyś było ono zapowiadane przez Jonasza. Teraz w całej pełni jest objawione przez Jezusa w Jego słowach i czynach.
„Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Jak ja słucham słów Chrystusa – który nie jest prorokiem, lecz naszym Zbawicielem?
Jak przyjmuję jego zbawcze nauczanie? Czy potrafię mu zaufać? Czy przyjmuję Jego mądrość, która jest zbawieniem? Czy wierzę Mu i chcę się nawracać?

Panie, Ty jesteś największym znakiem, jaki został mi dany, dlatego tak wzrasta moja wiara. Tylko Ciebie słucham i jedynie Tobie wierzę. Tobie chwała na wieki!

Wtorek, 9 lutego 2016

Ewangelia według świętego Marka  7, 1-13
U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?”
Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie”.
I mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie”.

W czasach Jezusowych tradycja starszych funkcjonowała obok Prawa Mojżesza. Jej przepisy dotyczyły rytualnych obmyć rąk i naczyń przed posiłkiem. Ominięcie tej praktyki wywoływało zgorszenie. Dziś jest bardzo podobnie. Kolejny raz pojawia się spór o to, co jest ważniejsze: Prawo Boże czy tradycje ludzkie? Dziś również nie brakuje takich ludzi, którzy świadomie i z premedytacją uchylają Przykazania Boże. Słyszymy różne poprawki i klauzule, które mówią, że w wyjątkowych sytuacjach można pracować i kupować w niedziele i święta, można zabić poczęte dziecko, skoro jest to niechciana ciąża, jest obyczajowe przyzwolenie w zawieraniu związków partnerskich między osobami tej samej płci, a kombinacje finansowe stają się w wielu wypadkach legalne.
Tak się dzieje, kiedy prawo ludzkie stawiamy wyżej nad Prawo Boskie. Czy w moim życiu jest tak samo? Co jest dla mnie najważniejsze? Czy Prawo Boskie bardziej niż prawo ludzkie?!
Czy dla mnie Dekalog jest święty prawem, którego nigdy nie chcę zmieniać – prawem nie do ruszenia?!
Czy chcę je z pełną odpowiedzialnością i świadomością zachowywać?

Panie, wyzwól mnie z drogi zakłamania, fałszu i obłudy. Naucz mnie, abym chciał całym sercem zachowywać Twoje przykazania, aby wiodły mnie one do poznawania pełni dobra i otwierały drogę do poznania prawdziwego szczęścia i pełni życia.

Poniedziałek, 8 lutego 2016

Ewangelia według świętego Marka 6, 53-56
Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu.
Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

Kolejny raz widzimy Jezusa uzdrawiającego chorych. Jezus przynosi dla wszystkich dar uzdrowienia. Jest ono dostępne dla każdego, w sposób tak prosty, jasny i oczywisty. Ewangelia pokazuje również, że nie ma wyznaczonego miejsca do uzdrowienia. Uzdrowienie dokonuje się wszędzie, gdzie jest obecny Jezus. Nie trzeba wiele, wystarczy dotknąć się frędzli u Jego płaszcza. Jest tylko jeden podstawowy warunek – należy podejść do Niego z wiarą.
Bo tylko wiara otwiera na uzdrawiającą moc Jezusa i zbawienie płynące od Niego. Tylko wtedy każdy człowiek otrzymuje pełne zdrowie duszy i ciała.
Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. Najcięższą i nieuleczalną chorobą człowieka, której Chrystus w nas nie przełamie, jest nasza niewiara. Czy starczy mi wiary, abym pozdrowił się jezusowi dotknąć i uleczyć?! Jaka jest moja wiara? Czy potrafię ją uzdrowić i uleczyć na nowo?

Panie Jezu, który jesteś obecny pośród nas i przynosisz każdemu z nas pełnię uzdrowienia. Już nie muszę czekać w jednym miejscu, aż przejdziesz, bo Twoją Boska moc mogę zaczerpnąć z Eucharystii. Dlatego dziś z wiarą i pokorą przychodzę przed Twe oblicze i wołam; Tylko ty Panie możesz mnie uzdrowić! Wierzę Panie – zaradź memu niedowiarstwu!

5 Niedziela zwykła – 7 lutego 2016

Ewangelia według świętego Łukasza 5, 1-11
Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu.
Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

„Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów” To zaproszenie nie tylko dla rybaków i wędkarzy – dla wszystkich, którzy mają pokusę zapuszczenia kotwicy na mieliźnie, na płyciźnie. Po co się trudzić i wysilać, skoro i tak nie wychodzi, i tak się nie opłaca… Po co strzępić język po próżnicy.
„Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”
Czy potrafię, jak Piotr zaufać Jezusowi – wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi, zaprzeczając logice umysłu?! Bo Jezus działa poza ludzkim tokiem rozumowania – w głowie się nie mieści, to co On wyczynia!
„Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.
Lęk przed spotkaniem z Bogiem z powodu grzechów był właściwy dla ludzi Starego Testamentu. Mojżesz, Izajasz, Ezechiel lękali się spotkania i rozmowy z Bogiem. Ich reakcją było zasłonięcie twarzy Swoją grzeszność wyznaje Piotr, który nie jest jeszcze na to gotów. On nie czuje się on godny, aby stać i rozmawiać z Jezusem.
Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”
Chrystus uspokaja jego lęki i ustanawia go na rybakiem ludzi. Te Jezusowe słowa zapowiadają ustanowienie sakramentu kapłaństwa. Piotr zostawia wszystko i idzie za swoim Panem, dając przykład tym, którzy będą powołani.
„Oni zostawili wszystko i poszli za Jezusem”. Czy potrafię „ zostawić wszystko” czyli całe moje życie, pracę obowiązki domowe, życie rodzinne, małżeńskie, zawodowe podporządkować jednemu – pójściu za Jezusem i głoszeniu dobrej Nowiny o zbawieniu?! I doskonale wiem, że dla chcącego nic trudnego – jest to możliwe dla każdego, kto ufa i wierzy Jezusowi. Czy potrafię w pełni Mu zaufać i pójść za Nim.

Panie Jezu Chryste, Ty wzywasz mnie i zarazem zapraszasz do tego, abym poszedł za Tobą i pomagał innym w odnalezieniu Ciebie. Daj mi wewnętrzną siłę i ufność, abym umiał pozostawić wszystko, co mnie zatrzymuje przy brzegu i zdecydował się z Tobą wypłynąć na głębię. Amen.