Homilia na V Niedzielę Wielkiego Postu – 17 marca 2024

„A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.
Pan Jezus działał przeważnie w Galilei i Judei, zwracając się w pierwszej kolejności do Żydów. W Samarii także zostaje przyjęty z entuzjazmem. I to właśnie Samarytanie, tak bardzo pogardzani i poniżani przez Izraelitów,  rozpoznali w Nim Zbawiciela świata. O poznanie Jezusa proszą również Grecy. Zwracając się do Filipa, mówią: „Pragniemy zobaczyć Jezusa”.
Tłumacząc ten fragment z j. greckiego, oznacza to dokładnie: „zobaczyć i zrozumieć”. To coś więcej niż poznanie tylko powierzchowne, wyłącznie zmysłem wzroku. Chodzi tu o zrozumienie, kim jest Jezus. Ta prośba jest sprzeczna z postawą wielu Żydów, którzy zatrzymując się na ogólnikowym poznaniu, odrzucali misję Jezusa. On natomiast w odpowiedzi na prośbę Greków tłumaczy swoją drogę, która nadeszła: „Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy”. Boski  Nauczyciel wyjaśnia to przez analogię do ziarna pszenicy. „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”. Ziarno, które wpada w ziemię, musi mieć odpowiednie warunki: wilgotną glebę, sole mineralne, temperaturę, słońce, dopływ powietrza, aby obumrzeć w ziemi, a  na jej powierzchni wydać plon. Jest wiele podobieństwa pomiędzy historią ziarna, a losem człowieka. Ziarno, pochwycone dłonią siewcy, wrzucone jest w ziemię, aby w niej zgnić, obumrzeć. Jest to jednak pozorna klęska, bo zapłatą za tę ofiarę jest nowy plon – na miejscu tego jednego ziarenka wyrasta cały kłos, mnożąc je wielokrotnie.
Denis Legrix, która urodziła się bez rąk i nóg, pomagała ludziom, malując swe obrazy ustami. W książce: „Taka się urodziłam”, napisała: „Bądź błogosławiony Panie, który zsyłasz nasze cierpienia jako Boskie lekarstwo na nasze nieprawości… Nigdy nie zdołam podziękować moim rodzicom za to, że pozwolili mi żyć! Pokonywanie trudności sprawia mi wielką radość. Ogłaszam i stwierdzam, że jestem szczęśliwa, bo żyję! Oto niewątpliwie prawdziwa alchemia: przeistoczyć nasze cierpienia w miłosierdzie, w bratnią miłość, w dzieła sztuki. Przeistoczyć lichy ołów codzienności w lśniące zloto wieczności”. Gdy ktoś w swym rozwoju duchowym ucieka przed cierpieniem i krzyżem, nie potrafi go zaakceptować i przyjąć, kiedy chce je skrócić, jest na etapie niedojrzałego dziecka, które stłukło wazon w pokoju i uciekło do ogrodu, i chowa się, myśląc że nikt go nie znajdzie i ominie go konsekwencja.

W II części „Dziadów” Adama Mickiewicza podczas obrzędów w cmentarnej kaplicy pojawiają się dzieci, które wypowiadają następującą kwestię: „Kto nie doznał goryczy ni razu, nie dozna słodyczy w niebie”. Proszą o ziarnko goryczy, które umożliwiłoby im poznanie życia w całym bogactwie – słodyczy i goryczy. Jezus jest blisko swojej śmierci, która przyniesie plon dla wszystkich ludzi. Podobną drogę ma przejść każdy, kto chce iść za Nim. Bo Syn Boży prowadzi swoich uczniów drogą pełnienia woli Ojca, bez względu na to, czy jest to łatwe, czy trudne zadanie. On sam szedł trudną ciernistą drogą posłuszeństwa Ojcu, której treścią było pełne wyrzeczenie, a szczytem i celem – Krzyż. To w krzyżu człowiek odnajduje największy sens i miłość samego Boga. To krzyż jest swoistym pomostem, po którym możemy przejść na drugą stronę: Kto krzyż odgadnie ten nie upadnie, w boleści sercu zadanej”.A by osiągnąć życie wieczne, nie wolno przeceniać swojego życia na tym świecie. A dziś próbuje się nam to wmówić za wszelką cenę – życie przejść lekko, bezboleśnie i przyjemnie – bez żadnych problemów, bez zobowiązań, bez utrudnień, bez przykazań – pełny komformizm – swoistego rodzaju Nirvana XXI wieku. Czy tak się naprawdę da? Jezus mówi wyraźnie, że nie – i dlatego dziś jest wyśmiewany i odrzucany Boski Nauczyciel i jego  nauka, płynąca z Tajemnicy Krzyża.
W 1956 roku niemiecki filozof Günther Anders w książce: „Ludzka przestarzałość”, opisał tę „proroczą” strategię: „Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy…Kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… Niech pogłębia się przepaść między ludźmi a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami.
Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi. Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką lekką i przyjemną, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności. Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem i musi być monitorowany tak, jak powinno być monitorowane stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone… kwestionują ten system, są traktowani jako wrogowie publiczni”.
 Komentarz jest zbytecznypasuje jak ulał do naszej sytuacji.
Człowiek jest niekiedy tak zaabsorbowany sprawami codziennymi, że z trudem zdobywa się na spojrzenie na całość swojego życia. Chętnie uczymy się wielu rzeczy, a najmniej przejmujemy się, jak dobrze i właściwie żyć.
Taką beztroskę myślenia piętnował rzymski filozof i moralista Lucius Annaeus Seneka /zm w 65 r. p. Chr./, pisząc w swym dziełach: „Żadnej innej umiejętności, niż życie nie uczymy się z większym trudem. Przez cale życie należy uczyć się żyć i co może jeszcze bardziej dziwi – przez całe życie należy uczyć się umierać!… Niektórzy dopiero wtedy zaczynają żyć, kiedy trzeba zakończyć…a  niektórzy przestali żyć, zanim jeszcze zaczęli”.
Na statku, będącym od dłuższego czasu w rejsie, wyczerpał się zapas wody pitnej. Woda morska nie jest zdatna na dłuższą metę do picia, bo zwiększa pragnienie i prowadzi do choroby morskiej. Sternik zauważył płynący z naprzeciwka statek. Porozumieli się z załogą statku, prosząc o udzielenie wody spragnionym. Odpowiedź załogi ze statku, płynącego z naprzeciwka, była zaskakująca: „Śmiało! Możecie zaczerpnąć sami!” Okazało się, że statek na którym zabrakło wody pitnej, od jakiegoś czasu płynie bardzo szerokim ujściem rzeki, niosącej ogromne masy słodkiej wody- tak  byli zmartwieni brakiem wody, że tego nie zauważyli…Często jesteśmy otoczeni morzem łask, chociaż nieraz jesteśmy tak zakręceni i pochłonięci problemami, że duchowo konamy z pragnienia. Nie zauważamy, jakie wody nas niosą – bo woda Bożych łask jest na wyciągnięcie ręki – konfesjonał, Eucharystia, modlitwa, uczynki miłosierdzia wobec innych ludzi – „Śmiało! Możecie zaczerpnąć sami!”
Przed nami ostatnie dwa tygodnie Wielkiego Postu – czas na duchowe przygotowanie do przeżywania Tajemnic Paschalnych –prośmy gorąco, aby to był czas modlitwy, refleksji i dobrego przygotowania do sakramentu Miłosierdzia.

Panie Jezu, pragnę nieustannie poznać Ciebie. osobiście przez rozważanie Twojego słowa i życia, przez karmie nie się Twoim Najświętszym Ciałem. Niech zasmakuję na nowo Twojej Przyjaźni. Proszę Cię, oświeć mnie, abym rozpoznał swe grzechy przeciw Tobie i przeciwko moim bliźnim. Abym miał odwagę uznania, że źle postępuję, że potrzebuję zmiany postępowania, myślenia, nawrócenia. Daj łaskę prawdziwego żalu i poprawy, abym doznał radości Twojego przebaczenia. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na III Niedzielę zwykłą – 21 stycznia 2024

«Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!».
Bóg od wieków zaplanował zbawienie świata. Zapowiadał je przez proroków i oczekiwał stosownego czasu, aby wypełnić swoje obietnice. Z przyjściem Jezusa Chrystusa na świat czas się wypełnił, w Nim nadeszło królestwo Boże. Właśnie od tego Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność: od ogłoszenia pełni czasu, od objawienia tego, że nadszedł czas zbawienia. Jak mamy interpretować naukę Jezusa, który rozpoczyna swoje posłannictwo od wezwania do nawrócenia?!
Aby mieć udział w Królestwie Bożym, trzeba zwrócić się do Boga z przemienionym sercem. Nawrócenie oznacza odmianę życia, odrzucenie tego, co egoistyczne i grzeszne, a co jest przeciwne miłości Bożej. W to miejsce powinna przyjść wiara w Ewangelię. Czym jest w istocie Ewangelia?
To Dobra Nowina o tym, że Ojciec dokonuje w swoim Synu, Jezusie, zbawczej interwencji na rzecz człowieka, że nas ratuje z opresji śmierci duchowej, że dokonuje naszego usprawiedliwienia i odkupienia. To dowód  na to, jak bardzo Panu Bogu na nas zależy!
A czy nam zależy równie bardzo na Nim?!
Aby Ewangelia mogła być jak najszerzej głoszona, Pan Jezus powołuje swoich uczniów. Czyni to w sposób zwyczajny, prozaiczny: „Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim”.
Podobnie było z synami Zebedeusza: Jakubem i Janem, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Ich także w podobny sposób Jezus powołał. Jest to radykalne powołanie – oni natychmiast zostawiają swoje zajęcia, życiowe plany i idą za Nim. Potrafili podjąć decyzję! Porzucić sieci, które dotąd trzymali w ręce, łowiąc nimi swe małe ryby i wyczekując na złotą rybkę, aby z Jezusem zacząć czynić największe dzieła i stawać się rybakiem dla Jego Królestwa. W ten sposób stają się częścią Jego misji, głosicielami Ewangelii, świadkami Jego dzieła zbawienia. Ewangelia ma być dla nas wierzących Nowym Stylem Życia. Spróbujmy zatem zaryzykować i zaufajmy propozycji Jezusa, przyjmując Ewangelię jako osobisty, własny sposób na nasze życie.

Panie Jezu, chcę być częścią Twojego Królestwa, które oznacza zbawienie. Pragnę z wiarą przyjąć Ewangelię i iść za Tobą. Udziel mi łaski nawrócenia i przemiany, aby w moim sercu zagościł Twój pokój. Amen.

Homilia na II Niedzielę zwykłą – 14 stycznia 2024

„Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem”.
Zadaniem Jana Chrzciciela było przygotowanie drogi Mesjaszowi. W spotkaniu nad Jordanem wskazuje on na Jezusa jako Baranka Bożego, który dokona odkupienia ludzkości. To świadectwo staje się czytelne dla uczniów Janowych: Andrzeja i Jana. Na początku idą za Jezusem zapewne z ciekawości. Na pytanie Jezusa: «Czego szukacie?», odpowiadają również pytaniem: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?». Jezus w sposób tajemniczy zaprasza ich, aby trochę zaspokoić ich ciekawość: «Chodźcie, a zobaczycie». „Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej”.
To spotkanie z Jezusem musiało na nich odcisnąć niebagatelne piętno, skoro Jan zapisał w Ewangelii godzinę tego spotkania. Wydarzyło się coś jeszcze ważnego: bo oto z roli obserwatorów prywatnej ciekawości stali się uczniami i świadkami Jezusa.
Swoim doświadczeniem ze spotkania z Nim dzielą się z innymi, jak Andrzej, który mówi „«Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa”; a następnie przyprowadza swojego brata Szymona do Jezusa.  Jezus kolejny raz zaskakuje swoim głębokim spojrzeniem i przenikaniem na wskroś swojego przyszłego ucznia, kiedy mówi w konfrontacji z nim: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr”.
Piotr da później świadectwo swojej wiary i miłości do Jezusa przez męczeńską śmierć. To jest i nasze powołanie: spotkać się z Jezusem, doświadczyć Jego obecności i dzielić się tym z innymi. Na tej drodze najpierw otrzymaliśmy zaproszenie do wiary w Jezusa od tych, którzy przekazali nam katechezę, popartą świadectwem życia. Podobnie i my mamy dzielić się naszą wiarą z innymi. Aby stać się świadkami Jezusa, trzeba najpierw doświadczyć Jego bliskości. Dopiero wówczas, gdy nasza więź z Nim będzie mocna, w sposób naturalny możemy dawać świadectwo o tym, co przepełnia nasze serce. Żeby świadczyć o Jezusie, trzeba najpierw uwierzyć w to Kim On jest dla mnie? Kim zatem Jezus jest dla mnie? Czy postrzegam go jako Mesjasza, Zbawiciela świata? Żeby uwierzyć, trzeba Go poznać i z Nim przebywać. Wydaje się nam, że jesteśmy na straconej pozycji, bo nie mamy możliwości spotkania en face – czyli twarzą w twarz, tak jak uczniowie. Ale to nieprawda!. Mamy możliwość spotkania sercem, umysłem i duszą – na modlitwie, przez formację i życie sakramentalne. Czy potrafię poświęcić swój czas, aby z Jezusem  być blisko, w pełni Go poznawać i zaprzyjaźnić się z Nim na całe życie?

Panie Jezu, uczyń mnie narzędziem w przekazywaniu wiary innym. Pozwól mi doświadczać Twojej bliskości, dzielić się nią tam, gdzie jest to możliwe, a przede wszystkim dawać świadectwo. Amen.

Homilia  na Pasterkę – 2023

„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło .Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele”.
Każdy z nas nie chce żyć w ciemności. Noc napawa nas lękiem i robimy wszystko aby jak najszybciej zapalono światło. Wszyscy pragniemy żyć w świetle, pragniemy światła. Ale Tej nocy nikt z nas nie odczuwa strachu, nie ma w nas lęku, przybywamy do stajenki, aby napełnić się tym Boskim Światłem – Blaskiem Nowonarodzonego Jezusa.. Małe Dzieciątko przychodzi do nas i  obdarza nas swoim światłem, które rozjaśnia wszystkie mroki i cienie naszego życia. Jezus objawia się w tajemnicy swego Narodzenia, przychodzi do nas, przynosi światło swojej nauki, sam będąc Światłością świata „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Kolejny raz  spotykamy się z Bożym paradoksem. Oto ten zapowiadany przez 4000 lat, który miał być Królem i wybawieniem Izraela, Syn Boży – Mesjasz – Zbawiciel przychodzi na świat w warunkach wręcz ekstremalnych, z dala od domu rodzinnego, z dala od ludzkich domów, gdzieś na peryferiach miasta w nędznej stajence, bo nie było miejsca w żadnej gospodzie;  zamiast kołyski ma żłóbek i siano, a wół i osioł ogrzewają go parą. Zamiast królów, książąt znamienitych rodów oraz poddanych, fanfar i wystrzałów armatnich na cześć nowonarodzonego potomka królewskiego, witają go prości pasterze, wypasający niedaleko stado. Witamy go także my, którzy z wiarą przyszliśmy do tej świątyni. Stajemy przy stajence, jest wkomponowana w tajemnicę Bożego Narodzenia, a jej twórcą i pomysłodawcą był – jak pamiętamy z tegorocznych Rorat – Św. Franciszek z Asyżu, który pierwszą szopkę wybudował w maleńkim Greccio w 1223 roku – czyli 800 lat temu.
Jan Kasprowicz w wierszu „Narodzenie Chrystusowe” zapisał:
Na wysokościach chwała Bogu! chwała!
Na ziemi spokój ludziom dobrej woli!
Zadrżyj z radości! zadrżyj, ziemio cała!
Bo czas nadchodzi, gdzie świat ten wyzwoli
Potęga serca i ducha potęga
Z tego, co rani, i z tego, co boli.
Wszystkie żywioły, które złość rozprzęga,
Że w bezprzestannym ścierają się boju,
Połączy w jedno promienista wstęga!
Pielęgnowanie Bożonarodzeniowych tradycji jest rzeczą ważną, ale to tylko pierwszy kroczek do duchowego przeżywania świąt. Ważne są kolejne kroki…Marzymy czasem o dokonywaniu rzeczy wielkich i spektakularnych, także w sferze  wiary i duchowości.
Niech w okresie Bożego Narodzenia nie zabraknie rzeczy wydawałoby się – zwyczajnych i podstawowych: Niech nie zabraknie modlitwy i osobistej adoracji Dzieciątka Jezus w Żłóbku, której kulminacyjnym momentem jest spotkanie z Nim w Eucharystii; niech nie zabraknie prawdziwej radości ze spotkania z najbliższymi przy świątecznym stole i autentycznego nacieszenia się sobą. W rzeczywistości tak bardzo dynamicznej i pędzącej z zawrotną prędkością niczym pociąg Pendolino, potrzeba tej chwili zatrzymania się, refleksji i dziękczynienia za to czego dokonał Jezus. Spróbujmy choć na chwilę oderwać  naszych myśli od spraw powszednich, przyzwyczajeń, obowiązków i  zobaczmy ten Wielki Cud Miłości, które przynosi Dzieciątko Jezus, rodząc się w ludzkim ciele. Niech Jego miłość rozpali naszą miłość do ludzi; bo kiedy będziemy dla siebie dobrzy, mili i serdeczni, to Jezus tak naprawdę narodzi się w nas…

Panie, klękam dziś przed Tobą ze łzami radości i dziękuję Ci za Twoją miłość, za to, że dla mnie stałeś się człowiekiem. Dziękuję Ci, że tak dobrze mnie znasz i przychodzisz do mnie w tę noc niepodobną do innych nocy. Proszę Cię, abym w Tobie odnalazł prawdziwe życie i cieszył się radością twoich narodzin z tymi, których w te dni postawisz na mojej drodze. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Boże Narodzenie – Msza w Dzień

 „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga… Słowo stało się Ciałem i zamieszkało  wśród nas…”
Ewangeliści Mateusz i Łukasz bardzo realistycznie opisują wydarzenie narodzin Jezusa. Jan natomiast rozważa teologiczne znaczenie tajemnicy wcielenia Syna Bożego. Bóg posłał anioła do dziewczyny o imieniu Maryja. Ona przyjęła Boże Słowo, wypowiadając słowo „fiat” – ‘niech mi się stanie’. I oto Słowo w Niej stało się Ciałem. Przykład Maryi uczy nas, jak bardzo ważna jest odpowiedź, jak bardzo ważne dla Boga jest nasze słowo.
Odwieczne Słowo  – LOGOS – wypowiedziane przez Boga, które stało się przyczyną sprawczą stworzenia świata i człowieka jako Korony Stworzeń w tym świecie, jest także znakiem Narodzin Zbawiciela –, przychodzi na świat, rodzi się z dziewicy Maryi i staje się Ciałem.
Boże Narodzenie jest jednym z najbardziej wyrazistych i najważniejszych świąt w roku.
Jan Kasprowicz w wierszu „Narodzenie Chrystusowe” zapisał:
Na wysokościach chwała Bogu! chwała!
Na ziemi spokój ludziom dobrej woli!
Zadrżyj z radości! zadrżyj, ziemio cała!
Bo czas nadchodzi, gdzie świat ten wyzwoli
Potęga serca i ducha potęga
Z tego, co rani, i z tego, co boli.
Wszystkie żywioły, które złość rozprzęga,
Że w bezprzestannym ścierają się boju,
Połączy w jedno promienista wstęga!
Papież Franciszek napisał: „Narodzone w Betlejem Dzieciątko Jezus jest znakiem czułości Boga”.
B
óg pragnie nas uwrażliwić na swoją dobroć i miłość, skierowaną do każdego z nas. Pielęgnowanie Bożonarodzeniowych tradycji jest rzeczą ważną, ale to tylko pierwszy kroczek do duchowego przeżywania świąt. Ważne są kolejne kroki…
Niech w okresie Bożego Narodzenia nie zabraknie rzeczy wydawałoby się – zwyczajnych i podstawowych: Niech nie zabraknie modlitwy i osobistej adoracji Dzieciątka Jezus w Żłóbku, której kulminacyjnym momentem jest spotkanie z Nim w Eucharystii; niech nie zabraknie prawdziwej radości ze spotkania z najbliższymi przy świątecznym stole i autentycznego nacieszenia się sobą. Friedrich Teodor Vischer napisał: „Sprawiaj innym radość, a wtedy zobaczysz, ze radość cieszy!”
W rzeczywistości tak bardzo dynamicznej i pędzącej z zawrotną prędkością niczym pociąg Pendolino, potrzeba tej chwili zatrzymania się, refleksji i dziękczynienia za to czego dokonał Jezus. Spróbujmy choć na chwilę oderwać  naszych myśli od spraw powszednich, przyzwyczajeń, obowiązków i  zobaczmy ten Wielki Cud Miłości, które przynosi Dzieciątko Jezus, rodząc się w ludzkim ciele. Niech Jego miłość rozpali naszą miłość do ludzi; bo kiedy będziemy dla siebie dobrzy, mili i serdeczni, to Jezus tak naprawdę narodzi się w nas…
Panie Jezu, uzdolnij mnie, abym przyjmował Cię w słowie Bożym i sakramencie Eucharystii tak często, jak to możliwe. Ono daje mi moc, bym się stawał Twoim dzieckiem. Amen.

Homilia na Boże Narodzenie – Msza o świcie

„Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili między sobą: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił». .Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę”.
Pasterze mieli ważną misję – ważne zadanie do wykonania: Odnaleźć  nowonarodzonego Boga. Odnaleźć Boga. Odnaleźć Betlejem. To właściwa droga dla człowieka wiary. Wielkie tajemnice dokonują się w ciszy i pokorze. „Bóg wchodzi w najtajniejsze głębiny naszego jestestwa w ciszy, a nie we wrzawie i hałasie” (kard. Robert Sarah). Pasterze odnajdują Boga, bo są posłuszni nakazom anioła. My także w posłuszeństwie powinniśmy kroczyć drogami Bożymi. Jeśli potrafimy zaufać Bogu, to zawsze będziemy gotowi na nieoczekiwaną przyszłość. Czy wraz z pasterzami z Betlejem odnaleźliśmy już Maryję, Józefa i Niemowlę? Czy odnalazłem Boga w moim sercu?
Jan Kasprowicz w wierszu „Narodzenie Chrystusowe” zapisał:
Na wysokościach chwała Bogu! chwała!
Na ziemi spokój ludziom dobrej woli!
Zadrżyj z radości! zadrżyj, ziemio cała!
Bo czas nadchodzi, gdzie świat ten wyzwoli
Potęga serca i ducha potęga
Z tego, co rani, i z tego, co boli.
Wszystkie żywioły, które złość rozprzęga,
Że w bezprzestannym ścierają się boju,
Połączy w jedno promienista wstęga!
Papież Franciszek napisał: „Narodzone w Betlejem Dzieciątko Jezus jest znakiem czułości Boga”. Bóg pragnie nas uwrażliwić na swoją dobroć i miłość, skierowaną do każdego z nas.
Pielęgnowanie Bożonarodzeniowych tradycji jest rzeczą ważną, ale to tylko pierwszy kroczek do duchowego przeżywania świąt. Ważne są kolejne kroki…Marzymy czasem o dokonywaniu rzeczy wielkich i spektakularnych, także w sferze  wiary i duchowości.
Niech w okresie Bożego Narodzenia nie zabraknie rzeczy wydawałoby się – zwyczajnych i podstawowych: Niech nie zabraknie modlitwy i osobistej adoracji Dzieciątka Jezus w Żłóbku, której kulminacyjnym momentem jest spotkanie z Nim w Eucharystii; niech nie zabraknie prawdziwej radości ze spotkania z najbliższymi przy świątecznym stole i autentycznego nacieszenia się sobą. Friedrich Teodor Vischer napisał: „Sprawiaj innym radość, a wtedy zobaczysz, ze radość cieszy!”
W rzeczywistości tak bardzo dynamicznej i pędzącej z zawrotną prędkością niczym pociąg Pendolino, potrzeba tej chwili zatrzymania się, refleksji i dziękczynienia za to czego dokonał Jezus. Spróbujmy choć na chwilę oderwać  naszych myśli od spraw powszednich, przyzwyczajeń, obowiązków i  zobaczmy ten Wielki Cud Miłości, które przynosi Dzieciątko Jezus, rodząc się w ludzkim ciele. Niech Jego miłość rozpali naszą miłość do ludzi; bo kiedy będziemy dla siebie dobrzy, mili i serdeczni, to Jezus tak naprawdę narodzi się w nas…
Panie Jezu, wraz z pasterzami pragnę Ci dziś oddać pokłon i zaprosić do swojego serca. Spraw aby kolejne święta nie były tylko zwyczajową tradycją, ale pomogły jak Pasterzom na nowo odkryć Tajemnicę Wiary  i ożywić ją w naszych sercach. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na IV Niedzielę Adwentu

«Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Pozdrowienie Anielskie Gabriela kolejny raz nas zadziwia. Nasuwa się pytanie: co takiego miała w sobie Maryja spośród tysięcy niewiast, że właśnie ją wybrał Bóg na Matkę swego Syna?
„Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”.
Różne wyobrażenia sylwetki i  wizerunku Maryi najczęściej podkreślają w Niej postawę bogobojności, prostotę, pokorę i pełne zaufanie Bogu. Postawa Maryi wskazuje na duże pokłady dobra i bezinteresowności w jej życiu. Dobro ma swoje źródło w Bogu, któremu od najmłodszych lat służyła w świątyni. Dlatego po zapewnieniu Anioła, Maryja wie, komu złożyła swoje śluby i z pełną świadomością odpowiada: «Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego».
Pokora Maryi jest świadomością prawdy o sobie. Nigdy nie jesteśmy tak nieważni, by być zapomniani przez Boga; nigdy nie jesteśmy tak ważni i samowystarczalni, byśmy Go nie potrzebowali. Znany francuski pisarz – Honore de Balzac /1799-1850/ mawiał; „Ci, co są z siebie zadowoleni, mają zawsze zły gust”.
Ciągle bowiem brakuje nam czegoś do idealnego obrazu samych siebie. Pycha to brak prawdy o sobie i skupienie jak w soczewce tylko na sobie, do tego stopnia, że trudno dostrzec problemy innych.
Pokora to świadomość prawdy o sobie – zarówno o swej wielkości, wartości i godności, jaki i o swej małości i słabości.
Głos zdrowego rozsądku często nam podpowiada, że sami powinniśmy decydować o tym, co jest dla nas dobre.
Nie możemy jednak przewidzieć wszystkich skutków naszych decyzji. Wiara, że dobro ma swoje źródło w Bogu, pozwala uporządkować nasze pragnienia. Jako ludzie autentycznie wierzący, mamy zaszczytne zadanie, aby przybliżać prawdę o Bogu Wcielonym; tak jak przykładem swego życia  czyniła Maryja.
Przed nami Wigilijny Wieczór – preludium Bożego Narodzenia – jest po to, aby w końcu dostrzec wartość rzeczy pozornie niewielkich: stół rodzinny, obecność bliskich, smak opłatka – białego chleba, ciepłe słowa i wspólne kolędowanie – mają w tym dniu niepowtarzalny urok i klimat – wiele narodów nam tego zazdrości. Czy potrafimy to docenić i uszanować? I niekiedy trzeba wiele, albo wszystko stracić, aby to po latach docenić…
Czy znamy urok rzeczy niepozornych i zwykłych?
Czy potrafimy cieszyć się z dzisiejszej obecności tych, których naprawdę kochamy? Dzisiejszy dzień to zweryfikuje i nam pokaże…

Panie Jezu, proszę Cię, abyś kroczył ze mną przez wszystkie tajemnice mojego życia w radości, świetle, cierpieniu i chwale, z uwielbieniem i zawierzeniem. Maryjo dziękuję Ci za twoje „FIAT – TAK”, przez które stałaś się Matką Kościoła i moją Matką. Chcę razem z Tobą z wiarą pokorą i zaufaniem czuwać tej Nocy, aby ujrzeć cud Narodzin Twego Syna. Amen.

Homilia na III Niedzielę Adwentu – 17 grudnia 2023

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego”..
Bohater dzisiejszej Ewangelii – Jan Chrzciciel został posłany, aby zaświadczyć o Światłości. W Ewangeliach znajdujemy różne imiona Jezusa. Mówi On o sobie, że jest Światłem, Drogą, Prawdą, Życiem. Ewangelista Jan nazywa Boga Miłością. Co konkretnego dowiadujemy się z powyższego fragmentu. Żydzi – pod tym znaczeniem kryją się przedstawiciele elity religijnej Izraela – wysyłają kapłanów i lewitów z pytaniem do Jana „Kim ty jesteś?”. Pytanie: „Kim jesteś?” – to nie tylko pytanie o tożsamość metrykalną, typu „coś ty za jeden?” bo większość kapłanów kojarzyła, że to jest syn Zachariasza, czyli jednego z nich – starsi pamiętali, jak to Zachariasz stracił mowę w Przybytku a potem cudownie ją odzyskał, kiedy napisał na tabliczce imię Jan , jakie miał nosić jego syn; oni wiedzieli z kim mają do czynienia. Pytanie miało o wiele głębszy sens. Chodziło o to, by Jan wyjawił swoje prawdziwe intencje, prawdzie JA. Mniej więcej jest to tego samego kalibru jest pytanie, jakie usłyszy Jezus ze strony faryzeuszy i Starszych Izraela: „Jakim prawem to czynisz?” W dalszej części pytanie zostaje dopracowane: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?», «Czy ty jesteś prorokiem?». Jeśli nie jesteś ani Eliaszem, ani prorokiem, to kim jesteś i jak się przedstawiasz? I kto ci kazał robić to, co robisz? Jan odpowiada na ich pytania. Mógł powiedzieć: „ Tak jestem prorokiem i przychodzę w duchu Eliasza, bo już niedługo objawi się Mesjasz”. Nawet sam Jezus mówi o Janie: „Eliasz już przyszedł, a wyście go nie rozpoznali!” Zgodnie ze współczesną wiedzą teologiczną byłaby to prawda. Jan jednak  mówi: nie jestem żadnym z nich. Ani Eliaszem, ani Mesjaszem, ani nawet żadnym prorokiem. To przykład pokory godny naśladowania. Nawet jeżeli wiesz, że masz ważne zadanie do wykonania w Kościele, warto byś miał w sobie pokorę i umiał powiedzieć: jestem tylko narzędziem. Kiedy po śmierci Jana Pawła II kard. Joseph Ratzinger został wybrany na papieża i kiedy jako Benedykt XVI wyszedł na balkon powiedział: „Po wielkim Papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie – prostego, skromnego pracownika winnicy Pana”. To przykład pokory współczesnego człowieka, który będąc na samym szczycie hierachii kościelnej, potrafił dać przykład skromności i pokory. Dlatego Jan Chrzciciel mówi: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz”.
Jan jest głosem tego, który woła na pustyni; głosem wzywającym do prostowania dróg, do nawrócenia. Jest głosem, czyli tylko narzędziem. Taka jest właśnie prostota, skromność Jana. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?” Faryzeusze nie rozumieją tego, w jaki sposób przedstawił się Jan. Są zafiksowani na tradycyjne postrzeganie proroka/Mesjasza/Eliasza – a przecież ani Eliasz ani żaden z proroków nie udzielał w jordanie chrztu pokuty i nawrócenia. I znowu Jan kolejny raz odpowiada w taki sposób, by pokazać, że to nie on jest najważniejszy. Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Ja chrzczę wodą… nie robię nic wielkiego. Ale ten, który będzie dokonywać wielkich rzeczy stoi pośród was. On jest blisko, pośród was…. Ale WY Go nie znacie… Mocne słowa. Ten, który jest największy na świecie, największy spośród was, jest pośród was… pośród narodu żydowskiego, Ale wy Go nie znacie… czyli nie chcecie go rozpoznać! A czy my… Znamy Tego, który JEST POŚRÓD NAS ?  Czy jesteśmy w stałym kontakcie, w bliskiej relacji z Bogiem?

Przeżywając Niedzielę Gaudete – Radujcie się, bo Pan jest blisko – mamy zaświadczyć o przychodzącym Panu. Jan Chrzciciel mówi o sobie, że jest głosem Słowa. Słowo potrzebuje głosu, by mogło zostać wyrażone. Jezus potrzebuje nas, by mógł być słyszany w dzisiejszym świecie. Dlatego i my mamy być Jego głosem. Aby być Jego głosem, mamy się odpowiednio przygotować Dlatego Św. Paweł Apostoł zachęca nas w drugim czytaniu, abyśmy sumiennie przygotowali duszę i ciało na przyjście Pana: „Sam zaś Bóg pokoju niech uświęca was całych, aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Wielki konwertyta – Św. John Henry Newman napisał kiedyś: „Sumienie jest prawem naszego ducha, ale go przewyższa. Upomina nas, pozwala poznać odpowiedzialność i obowiązek, obawę i nadzieję… Sumienie jest pierwszym ze wszystkich namiestników Chrystusa!”
Prośmy gorąco, abyśmy dobrze wykorzystali te dni Adwentu i przez sakrament pokuty, uczestnictwo w Roratach i dobre uczynki przygotowali się na przyjęcie Jezusa i byli jak Jan głosem wzywającym innych do przemiany i nawrócenia:
Panie Jezu, jestem posłany. Proszę Cię o pokorę, abym ukazywał sobą Światłość, którą Ty jesteś. Chcę być Twoim głosem w tym świecie, który bez Ciebie jest jak pustynia. Amen.

 

Homilia na II Niedzielę Adwentu – 10 grudnia 2023

„Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy”.
Do Jana przychodzili ludzie świadomi swoich problemów życiowych, własnej winy i popełnionych grzechów. Zauważyli, że oddalili się od Boga i chcieli do Niego wrócić. Zaufali słowom Jana, uwierzyli w możliwość nawrócenia.
„Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym”.
Wygląd ascetyczny Jana i jego twarde i radykalne zasady sprawiały, że ludzie drżeli na jego widok ale jednak chętnie przychodzili aby słuchać jego nauczania i przyjmować chrzest pokuty. Prostota znaku, jakim jest chrzest, wskazuje, że Bóg nie wymaga od człowieka spektakularnych aktów wynagradzania za grzechy. Jego pragnieniem jest przemiana umysłu, czego naturalną konsekwencją będzie uporządkowanie swoich życiowych ścieżek.
Jan miał jednak w sobie tyle prostoty i pokory, że nie wykorzystywał tego, że lud lgnie do niego i chętnie go słucha. Wiedział, że jest heroldem – czyli tym, który przygotowuje drogę dla zbawiciela. Dlatego mówi wyraźnie: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
Aby Bóg mógł wejść w nasze życie i obdarzyć nas wewnętrznym pokojem, musimy przygotować Mu drogę. Usunąć przeszkody nagromadzone przez lata: góry naszej pychy, oczekiwań czy egoizm, który zamienia nas w samotne wyspy. Problemem może być brak nadziei, przez co ze wszystkich stron dostrzegamy tylko zło. Tych przeszkód może być bardzo wiele, wszystkie związane są z naszym grzechem i słabościami. Ale nawoływanie Jana nie wprowadza klimatu beznadziei. On pokazuje, że pokuta i autorefleksja są narzędziem przemiany człowieka, jeżeli zechce otworzyć się na Boga. Adwent to czas metanoi – czyli przemiany sposobu myślenia i wartościowania, to czas na większą dawkę modlitwy i czas na pogłębioną refleksję nad naszym życiem. Czym mam ten czas dla Boga?
Czy korzystam z tych dróg nawrócenia jakimi są Roraty, sakrament pokuty, a ostatnio Triduum i Odpust ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP?
Wielu z nas z tej drogi korzysta i skorzystało, ale czy wszyscy?! Jak w okresie Adwentu wygląda nasza modlitwa, która ma być przygotowaniem duchowym na spotkanie Pana.
Żaliło mi się 4 Zelatorów Róż Różańcowych, że mają luki w Różach, wiele osób poumierało, nikt nie chce przejąć po nich różańca, ale także osoby wycofują się z modlitwy różańcowej, tłumacząc że nie mają czasu. Dawniej ludzie więcej pracowali w gospodarstwie i mieli czas na 1 dziesiątek różańca, a dziś?
Jesteśmy Parafią Maryjną – naszą Patronką jest Niepokalana Dziewica Maryja, przeżyliśmy naprawdę wyjątkowy
i piękny czas Triduum i Odpustu Parafialnego; chwalą nas za tradycję w postaci procesji z figurą Matki Bożej, ale za chwilę będziemy z tego czy tamtego rezygnować, zelatorzy myślą już o łączeniu róż. Czy nie warto byłoby wziąć to na nasze adwentowe postanowienie, że może spróbuję podjąć ten trud odmawiania 1 dziesiątka różańca codziennie – to zobowiązanie, ale też i wielki przywilej dla tych, którzy mają czas dla Maryi, to ona będzie się szczególnie nimi opiekowała. Przecież tak wielu spośród Was – Moi Kochani – wiem to od was; odmawia całą cząstkę różańca codziennie, są tacy, którzy odmawiają Nowennę Pompejańską – 4 części różańca;  są tacy, którzy w drodze do pracy czy do szkoły; w samochodzie, w autobusie potrafią się modlić. Czy to naprawdę tak dużo? Ten 1 dziesiątek różańca dziennie? Czy możemy to – jako dar od siebie ofiarować Maryi?! A w zamian tak wiele od niej otrzymać? Zastanówmy się i spokojnie przemyślmy, czy nie warto wejść do wspólnoty różańcowej, zanim będziemy zmuszeni je zredukować?! Bo to będzie nasza odpowiedź na dzisiejsze Janowe zawołanie: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki»
Prośmy gorąco, abyśmy jak najlepiej wykorzystali ten czas na duchowe przygotowanie na spotkanie Pana.

Panie Jezu, wierzę i wyznaję, że codzienne stawanie w prawdzie o sobie samym, codzienny wysiłek nawrócenia pozwoli mi zbudować piękną relację z Tobą. Wszystkie narzędzia potrzebne do tego złożyłeś w moich rękach. Amen.

Homilia na Uroczystość Chrystusa Króla – 26 listopada 2023

„Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!”
Jezus zaprasza nas, abyśmy wzięli w posiadanie królestwo przygotowane dla nas od początku świata. Jesteśmy zaproszeni nie po to, by być gośćmi, ale do pełnego uczestnictwa i udziału w królowaniu! Królestwo Boże jest do wzięcia i do posiadania przez każdego i każdą z Was. Jak mamy to czynić? Jezus jest Królem Królów i Panem Panujących. On pragnie królować w naszym życiu. Zaspokajać nasz głód prawdy, sensu życia i pragnienie miłości.
Nosi nas w swoim sercu, ilekroć tego potrzebujemy, okrywa łaską nasze ubóstwo, troszczy się o nas w chorobach i cierpieniach, uwalnia z niewoli grzechu. Królować z Jezusem to kochać jak On: zaspokajać głód i pragnienie, chronić od zimna, dawać schronienie, okazywać troskę, nieść nadzieję wolności. Ten ewangeliczny przekaz ukazuje, że w najgłębszym chrześcijańskim sensie panować to znaczy służyć, a nawet oddać życie za innych. Dlatego na końcu czasów Król Wszechświata wynagrodzi tych, którzy czynili dobro na ziemi:
„Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.
Miłosierdzie chrześcijańskie zawarte w uczynkach jest swoistym aktem naszej wiary. Piękno miłosierdzia polega na tym, że kształtuje zarówno tego, który daje, jaki i tego, który przyjmuje dar i przez to pomnaża się dzięki tej wymianie. Świat bez Pana Boga byłby światem wypalonym, bez iskry – a tą iskrą jest nadzieja! Tą integralną częścią naszej nadziei jest wiara w Sąd Ostateczny. Tymczasem Laureat Nagrody Nobla – Czesław Miłosz napisał: „Prawdziwe opium dla ludu to wiara w nicość po śmierci. Ogromna pociecha w tym, że za nasze świństwa upadki, tchórzostwa, morderstwa, nie będziemy sądzeni!”
Wierzymy że ta jedyna sprawiedliwość zostanie ukazana na końcu świata, po naszej śmierci. Pewnego dnia wszystkie krzywdy zostaną wynagrodzone, Źli ludzie odpowiedzą za swoje zbrodnie i grzeszne uczynki, a ci których odkupił Chrystus, zostaną wprowadzeni do życia wiecznego. Bez ostatecznej zapłaty za dobro i zło i bez Boga, jako Sprawiedliwego Sędziego, który za dobro wynagradza, a za zło każe sprawiedliwie – żylibyśmy w świecie, w którym mieszające się ze sobą na co dzień dobro i zło nie miałoby większego znaczenia.
Uroczystość Chrystusa Króla, przypadająca dziś, w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, mówi nam, że motywem tego święta jest zrozumienie królewskiej misji Jezusa, która wyraża się w służbie oraz w ofierze za innych. Święto Chrystusa Króla wprowadził papież Pius XI na zakończenie Roku Świętego, 11 grudnia 1925 roku.  Celem było uznanie panowania i władzy Chrystusa zarówno w życiu osobistym chrześcijan, jak i całych społeczności. Miało ono służyć odnowie wiary, także w przestrzeni publicznej, która szczególnie narażona jest na wypieranie zeń wartości i zasad chrześcijańskich. Pius XI traktował ustanowienie święta także jako „lekarstwo na zagrożenia niesione przez coraz powszechniejsze prądy laicyzacyjne, zaprzeczające panowaniu Chrystusa nad ludami i nad światem”. W związku z tym zachęcał do odnowy wszystkiego w Chrystusie. Papież Św. Paweł VI, w 1969 r. podniósł święto do rangi uroczystości, postulując czcić Chrystusa jako Króla Wszechświata. Po reformie liturgicznej uroczystość została przeniesiona na ostatnią niedzielę roku liturgicznego. Święto Chrystusa Króla od samego początku było obchodzone w Polsce.
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. Królestwo, które propaguje sam Chrystus, nazywamy Królestwem sprawiedliwości, prawdy, miłości i pokoju. Możemy je sami wybierać i stać się jego uczestnikami w prawdziwej wolności wszak Jezus mówi: „Jeśli chcesz, możesz zachowywać przykazania”.
Kiedy za chwilę, w Modlitwie Pańskiej wypowiemy te słowa: „Przyjdź Królestwo Twoje”, to módlmy się gorąco o to, aby  na nowo rozpaliła się naszą gorliwością wiara w to, że prawdziwa odnowa świata może dokonać się jedynie w Chrystusie zarówno w Kościele, jak i w przestrzeni publicznej, rodzinnej, szkolnej i parafialnej.

Panie Jezu, pragnę kochać bliźnich przez konkretne działanie, wybory, słowa, czyny. Wierzę, że wszystko, co robię dla innych, czynię dla Ciebie. Bądź Królem i Panem mojego życia teraz i na wieki wieków. Amen.