Homilia na III Niedzielę Wielkanocną

„Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego”.
Uczniowie nie uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, mimo że zapowiadali je prorocy i sam Jezus. Byli bardzo zasmuceni, wręcz zawiedzeni, bo runęły ich plany na wyzwolenie Izraela. Oni zupełnie inaczej wyobrażali sobie misję i posłannictwo Mesjasza. Tymczasem zupełnie inny był Plan Syna Bożego. On miał cierpieć, umrzeć i w konsekwencji zmartwychwstać, aby wyzwolić nas od śmierci wiecznej. Uczniowie czuli podświadomie, że powinni być jeszcze tego wieczoru razem w Wieczerniku, czyli powrócili do źródła. I przyszedł moment kulminacyjny, kiedy Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom i sprawia, że jego słowa są poświadczone czynem.
A czego tak naprawdę my oczekujemy od Jezusa? Jakże często i my mamy swoje wizje, plany, jak ma wyglądać nasze życie, życie naszych dzieci i oczekujemy od Jezusa szybkiego rozwiązania naszych problemów…Kiedy coś jest nie tak jak chcielibyśmy; jakże często, podobnie jak uczniowie, wątpimy, jesteśmy smutni, źli czy nawet zrozpaczeni?! Czy zauważamy Jego obecność i wierzymy w to, że On prawdziwie zmartwychwstał i wyznacza nam drogę prowadzącą do wieczności? Wiara, jaką wyznajemy, jest drogą. Jeśli się na tej drodze zatrzymamy, jeśli będziemy się wahać, to nie dojdziemy do punktu, w którym Jezus da nam się poznać.
Pan Jezus zauważa ich przerażenie i lęk, dlatego mówi do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Uczniowie są przestraszeni, niedowierzają, widzą przemienione przez zmartwychwstanie ciało, ale nie wiedzą, jak to wszystko wyjaśnić, jak zrozumieć to, co niepojęte. Dlatego Pan odwołuje się do prostych znaków, które mogą ich przekonać: «Macie tu coś do jedzenia?. Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich». pokazuje im, że nie jest zjawą i spożywa posiłek, jak każdy człowiek. Kiedy już na dobre oswoił ich z tym nowym doświadczeniem, wyjaśnia sens Pism, które mówiły o losie Chrystusa: „Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Jezus objawia się swoim uczniom z konkretnym przesłaniem: „Wy jesteście świadkami tego!”. Czyli macie być moimi świadkami i głosić to, czego was nauczyłem i co widzieliście na własne oczy, czego dotknęliście po moim Zmartwychwstaniu. I to jest także nowe zadanie dla nas – obecnych uczniów Chrystusa, którzy otrzymaliśmy depozyt wiary przekazany przez Apostołów – przekazywać objawioną prawdę o Męce, Krzyżu Chrystusa oraz o chwalebnym Zmartwychwstaniu. Żeby iść i głosić, trzeba być samemu przekonanym, trzeba wierzyć i ufać Bogu, a wtedy można być Jego świadkiem! A czy my mamy mocną wiarę w tajemnicę Zmartwychwstania?  Czy rozpoznajemy Go na  łamaniu chleba – tak jak Apostołowie – w czasie najpiękniejszej Uczty, jaką jest Eucharystia?
Roman Brandstaetter w książce „Krąg Biblijny” opisuje, jak ważna było Pismo Św. w jego domu: „Miejsce na którym leżała Biblia, było miejscem wyróżnionym, było środkiem całego mieszkania”. Brandstaetter wspominał swego dziadka, który każdego dnia czytał Pismo Święte i nauczył szacunku dla Biblii swego wnuka.Dziadku to ty napisałeś Biblię? Nie ja jej nie napisałem. A kto ją napisał? Dziadek podniósł głowę i powiedział: BÓG!”
Dziś przeżywamy Narodowe Czytanie Pisma Świętego oraz kolejny XVI Tydzień Biblijny pod hasłem: „Powołani do Wspólnoty – Komunii z Bogiem i bliźnimi w Kościele”. Czy potrafimy rozpoznać Jezusa – naszego Pana  w Jego Słowie na kartach Pisma Św.? Jak my pojmujemy dzisiaj te słowa Mistrza? Czy nie jest tak: nierozumni jesteśmy, gdy słuchamy Ewangelii, ale nie odkrywamy jej głębi. Czy nie jesteśmy leniwi, gdy Go ani słuchać, ani wierzyć, ani kochać? A Jezus daje nam przykład, jak powinniśmy postępować. On towarzyszył uczniom w drodze, poświęcił im czas na katechezę – od Mojżesza przez wszystkie Pisma, a gdy zasiedli za stołem, chociaż był gościem w ich domu, usłużył im jako pierwszy, łamie dla nich  chleb i wyjaśnia im Pisma – czyli czyni to, co umie najlepiej – daje im cząstkę samego siebie! Po tym geście Go poznali, bo Jezus był taki zawsze, nie tylko od święta. Ten gest był bardziej wymowny niż mądrość, z jaką przemawiał.
Czy każde  moje osobiste spotkanie z Jezusem wywołuje u nas podobne uczucia – czy odczuwamy kołatanie serca, dreszcze, ciarki na skórze – czy jesteśmy mocno podekscytowani tym faktem, że to sam Jezus jest blisko Mnie, w zasięgu mojej ręki, karmi nas swoim słowem i ciałem, ma zawsze dla mnie czas, choć ja tak często usprawiedliwiam się – nie mam czasu na modlitwę, na Eucharystię, na Kościół, bo mam tyle zadań prac i obowiązków?. Niech ta dzisiejsza scena ewangeliczna napełni nas nadzieją na to, że każde spotkanie z Jezusem może być wielkim darem samego Boga dla każdego z nas. I jeszcze jeden fakt, który mocno nas do tego zobowiązuje!
Dziś, 14 kwietnia br., przeżywamy 1058 rocznicę CHRZTU POLSKI.
Na Polach Lednickich dokonało się symboliczne włączenie Polski do wspólnoty Chrześcijańskiej. Przyjęcie chrztu przez księcia Mieszka I w 966 r. jest tradycyjnie uważane za początek chrystianizacji Polski. Pięć lat temu – przyjęciem ustawy w dniu 22 lutego 2019 r. Sejm RP ustanowił Święto Chrztu Polski – jako Święto Narodowe. Chrzest księcia nie był jedynie wydarzeniem religijnym, włączył bowiem rodzące się państwo polskie w krąg polityczno-kulturowy Europy Łacińskiej, otwierając przed krajem nieznane wcześniej możliwości – wyjście z kryzysu i przyłączenie się do zupełnie nowej strefy kulturowej i cywilizacyjnej.
Ostatni czas – Święta Wielkanocne przeżyte w parafii, wzbudzają Wielką Nadzieję – zaczynamy nieśmiało, powoli powracać do źródła wiary, a może wcale tak  daleko nie odeszliśmy, tylko jak w zamkniętym pokoju- zapomnieliśmy go otworzyć, przewietrzyć, trochę posprzątać, umyć podłogę
i odkurzyć meble i książki – może to jest właśnie taki czas odkurzenia zakurzonej duchowej pamięci i  czas pielęgnowania, a nie odcinania korzeni, z których wyrośliśmy. Pisał o tym Karol Wojtyła – Św. Jan Paweł II w przepięknym poemacie: „Myśląc Ojczyzna”:
Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi
o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas; z niej się wyłaniam… gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb. Pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia”.

Fundamentem świata, w którym żyjemy powinny być  wartości.
Wartości –  obejmują i normują wszystkie wymiary życia. Dotyczą sfery fizycznej, psychicznej, duchowej i społecznej. Stanowią one kryteria takiej postawy i takich decyzji, które umożliwiają człowiekowi integralny rozwój oraz realizację jego aspiracji życiowych. Do świata wartości trzeba powracać, odnawiać, i wzrastać, do tego świata trzeba zaprosić nasze małżeństwa i rodziny, dzieci i młodzież, aby tam weszły i pozostały, i aby od nas wzięły ten wielki depozyt wiary, którego nie należy się wstydzić, ale nieustannie pielęgnować i rozwijać. Jeśli nie będzie fundamentu, jakim są wartości – dla nas wartości chrześcijańskie- dla innych wartości oparte na prawie naturalnym – to nie można mówić o rozwoju cywilizacyjnym, moralnym, duchowym, o rozwoju edukacyjnym i religijnym, o rozwoju wychowawczym, rodzinnym i społecznym – znowu trzeba sobie przypomnieć i zrozumieć; co jest dobre co złe, co właściwe, a co niewłaściwe, co przyzwoite, a co nieprzyzwoite, co można i należy robić, a czego robić nie wolno; bo w tym ciągłym zapętleniu i swoistego rodzaju wyścigu szczurów wielu osobom się to wszystko pomieszało.
Panie Jezu, pozwól, aby moje życie przeniknęła radość z Twojego zmartwychwstania. Niech ustąpią lęk, obawa, niedowierzanie. A w to miejsce niech pojawi się wiara, którą pragnę dzielić się z innymi. Panie dziękuję Ci za Chrzest Polski i proszę Cię, abym wychowany w duchu tych wartości nieustannie umacniał i rozwijał swoją  wiarę i pomógł tym, którzy wchodzą w nowe tysiąclecie chrześcijaństwa. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na piątek w Oktawie Wielkanocy – 5 kwietnia 2024 r.

„Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście».

 «Chodźcie, posilcie się!”. Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan”.

Zmartwychwstały Jezus ukazywał się swoim uczniom przeważnie w Jerozolimie, ale także w Galilei, nad Jeziorem Tyberiadzkim. W miejscu, gdzie dla uczniów zaczęła się droga za Mistrzem. Tam wiedli proste życie, tam zostali powołani do pójścia za Nim, tam też powrócili jakże odmienieni tym, co było dane im ujrzeć na własne oczy. Teraz, gdy jeszcze nie znają pełnego sensu niedawnych wydarzeń, wrócili do tego, co umieją robić – do łowienia ryb.
W tych okolicznościach ukazuje się im Pan, otwierając ich oczy cudownym połowem. Wspomniana jest nawet dokładna liczba: sto pięćdziesiąt trzy wielkie ryby. Ojcowie Kościoła na różny sposób interpretowali tę liczbę. Na przykład św. Hieronim widział tu uniwersalność /153 to liczba gatunków ryb znanych w I w./ Obfity połów to symbol owocności przyszłej pracy apostolskiej, mającej polegać na zdobywaniu ludzi dla królestwa niebieskiego. Kiedy realnie staje przed nami Chrystus i objawia się w swoich niepodważalnych znakach: w swoim słowie i w ofierze Eucharystycznej, jeśli jak uczniowie wierzymy w Jego realną obecność, to nie będziemy zadawać zbędnych pytań, nie będziemy pytać: a dlaczego tak? – bo podobnie jak uczniowie my wiemy: To jest Pan! A skoro to jest Pan, to pytania są zbędne. Prośmy, aby bliskość Pana Jezusa umacniała naszą wiarę w Jego Zmartwychwstanie i Życie oraz o to, abyśmy pełniąc misję Ewangelizacji, mogli doświadczyć obfitego połowu tych, którzy Jezusa nie znają, albo chwilowo zagubili Jego ślad na swojej drodze:
Panie Jezu, dziękuję, że mogę rozpoznać Ciebie w moim życiu dzięki doświadczeniu Twojej obecności i miłości w Twoim słowie, w Eucharystycznym Chlebie, w bliskości innych osób. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na środę w Oktawie Wielkanocy – 3 kwietnia 2023 r.

„W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi”.
Uczniowie idący do Emaus, oni Go nie rozpoznali Jezusa, który nagle przybliżył się do nich. Byli tak załamani sytuacją, która wydarzyła się w Jerozolimie, tym że ich Mistrza i Pana zabito i złożono jego Ciało w grobie: „A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje”.
Uczniowie nie uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, mimo że zapowiadali je prorocy i sam Jezus. Uczniowie byli zawiedzeni, bo runęły ich plany na wyzwolenie Izraela. Oni zupełnie inaczej wyobrażali sobie misję i posłannictwo Mesjasza. Tymczasem zupełnie inny był Plan Syna Bożego. Jezus widząc to chwilowe zaślepienie swoich uczniów, lekko zniecierpliwiony, tłumaczy im wszystko w oparciu o Pisma: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?”
Jezus osobiście wyjaśnia i tłumaczy uczniom proroctwa i zapowiedzi dotyczące Jego osoby. On miał cierpieć, umrzeć i w konsekwencji zmartwychwstać, aby wyzwolić nas od śmierci wiecznej.
A czego tak naprawdę my oczekujemy od Jezusa? Czy zauważamy Jego obecność i wierzymy w to, że On prawdziwie zmartwychwstał i wyznacza nam drogę prowadzącą do wieczności?
„Przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił».
Uczniowie czuli podświadomie, że powinni być jeszcze tego wieczoru razem z tym tajemniczym wędrowcem, który tak pięknie wyjaśniał im Pisma. I przyszedł moment kulminacyjny, że wreszcie spadły łuski z ich oczu i poznali Pana przy łamaniu chleba. Byli przejęci tą całą nietypową sytuacją, do tego stopnia, że mówili po nagłym zniknięciu Jezusa: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» Jezus ukazujący się uczniom, sprawia, że jego słowa są poświadczone czynem.
A czy my Go rozpoznajemy na drogach naszego życia? Jakże często i my mamy swoje wizje, plany, jak ma wyglądać nasze życie, życie naszych dzieci i oczekujemy od Jezusa szybkiego rozwiązania naszych problemów…Kiedy coś jest nie tak jak chcielibyśmy; jakże często, podobnie jak uczniowie, wątpimy, jesteśmy smutni, źli czy nawet zrozpaczeni?! Wiara, jaką wyznajemy, jest drogą. Jeśli się na tej drodze zatrzymamy, jeśli będziemy się wahać, to nie dojdziemy do punktu, w którym Jezus da nam się poznać. Jezus określa taki nasz stan serca: O nierozumni i leniwi w sercu! Jak my pojmujemy dzisiaj te słowa Mistrza? Nierozumni jesteśmy, gdy słuchamy Ewangelii, ale nie odkrywamy jej głębi. Leniwi jesteśmy, gdy nie kochamy. Jezus daje nam przykład, jak powinniśmy postępować. On towarzyszył uczniom w drodze, poświęcił im czas na katechezę – od Mojżesza przez wszystkie Pisma, a gdy zasiedli za stołem, chociaż był gościem w ich domu, usłużył im jako pierwszy, łamiąc chleb. Po tym geście Go poznali, bo Jezus był taki zawsze, nie tylko od święta. Ten gest był bardziej wymowny niż mądrość, z jaką przemawiał.
Czy każde  moje osobiste spotkanie z Jezusem wywołuje u nas podobne uczucia – czy odczuwamy kołatanie serca, dreszcze, ciarki na skórze – czy jesteśmy mocno podekscytowani tym faktem, że to sam Jezus jest blisko nas, w zasięgu naszej ręki, że karmi nas swoim słowem i ciałem. Niech ta dzisiejsza scena ewangeliczna – spotkanie z uczniami w drodze do Emaus, napełni nas nadzieją na to, że każde spotkanie z Jezusem może być wielkim darem samego Boga dla każdego z nas:

Panie, wzmocnij moją wiarę, abym powierzył Ci swoje życie, bo tylko wtedy będę naprawdę szczęśliwy i dzięki Tobie osiągnę moc płynącą z Twojego Zmartwychwstania. Jezu, naucz mnie być jak Ty. Naucz mnie tej cudownej jedności w tym, czego mnie nauczasz, i jak żyję. Daj mi serce gorliwe w miłości, zabierz zwątpienie i plany, które nie są tymi, jakie przygotowałeś dla mnie z miłości. Amen.

Homilia na Zmartwychwstanie Pańskie 2024 r.

«Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».
Kiedy Maria Magdalena, zaraz po szabacie poszła, by namaścić ciało Jezusa, zastała grób pusty.  Jest pierwszą zwiastunką faktu, którego jeszcze sama nie rozumie. Uczniowie, słysząc zaskakującą wiadomość, że Pana nie ma w grobie, do końca  jej nie uwierzyli! Wprawdzie Piotr i Jan biegli na wyścigi, aby się o tym przekonać naocznie. I dopiero, kiedy zobaczyli porzucone płótna, zwiniętą chustę to one przemówiły do nich rzeczywistością pustego grobu i dowodem na Jego Zmartwychwstanie. Wtedy doznali olśnienia i zrozumieli! „Dotąd bowiem nie rozumieli Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych”.
Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego
jest dniem pełnym radości i chwały, a zarazem czasem głoszenia wielkiej prawdy naszej wiary.
Razem z innymi znakami – pustym grobem, wielokrotnym ukazaniem się Jezusa w chwalebnym ciele – prowadzi do wiary w Bożą moc, jaką Jezus objawił w swoim zmartwychwstaniu.
Maria Winowska – autorka wielu książek katolickich  napisała: „Krzyż Wielkiego Piątku jest pytaniem,  na które Wielkanoc daje odpowiedź!”
Wielkanoc jest przypomnieniem tej Siły, która potrafi odwalić każdy kamień grobowy i rozświetlić każdą ciemność! Chrystus jest światłem, radością
i zmartwychwstaniem. Bo wiara w Tajemnicę Zmartwychwstania wypływa z otwartego i miłującego serca człowieka. Kto ma serce zamknięte i ściśnięte, ten nie doświadczy radości Poranka Wielkanocnego, nie ujrzy Światła, będzie nadal trwał w ciemności w chłodzie świata.
Dlatego Wiktor Gomulicki w jednym ze swoich wierszy, tak się modli:
Na świecie tak strasznie,
na świecie tak czarno,
W męczarniach ludzkość się wije,
Bezpłodnie zamiera Słowo i ziarno,
A w mózgach lęgną się żmije…
Ty ziarnom daj plenność,
Ty skrzydła daj słowom.
Najlepszy ojcze i Panie!
Niech jutrznia zabłyśnie
i niechaj znowu powtórzy
Twe Zmartwychwstanie!”
MISTERIUM PASCHALNE to DNA  życia duchowego każdego człowieka.
Jest naszą chrześcijańską konstytucją, jest dokumentem naszej tożsamości duchowej. Poznając Misterium Paschalne, poznajemy równocześnie dynamikę i głębię  naszego życia chrześcijańskiego. Dlatego Św. Paweł pisze: „Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremna byłaby nasza wiara i przepowiadanie!” Chociaż Misterium Paschalne przypada tylko raz w roku, to jednak doświadczenie paschalne w postaci celebracji Eucharystii towarzyszy nam każdego dnia. Musimy się nauczyć  przeżywania całego Misterium – czyli Męki Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. I temu właśnie służyła Liturgia Triduum Paschalnego – Wielkiego Czwartku, Piątku i Soboty, które podprowadziły nas do radosnego Poranka Zmartwychwstania Pańskiego. Niektórzy usłyszeli właściwy przekaz o Zmartwychwstaniu, taki jak przekaz niewiast i Apostołów, ale jednak nie uwierzyli. Dlaczego? Otóż, żeby uwierzyć, nie wystarczy tylko usłyszeć Słowo Boże uszami; trzeba jeszcze stanąć w Prawdzie o Bogu – Człowieku i o sobie samym, trzeba dać świadomą odpowiedź, trzeba mieć otwarte serce, nie stawiać Bogu oporu, trzeba mieć w sercu wielką nadzieję, bo jest to oczywiste, że jeśli uwierzymy w prawdę o Zmartwychwstaniu i Zbawieniu człowieka, to trzeba będzie w swoim życiu coś diametralnie zmienić, coś ożywić, coś rozpocząć na nowo.
Wierzymy, że powstaliśmy z Miłości i w Miłość się obrócimy!
Wiara człowieka zawsze jest narażona na zwątpienie, miesza się z nim i tworzy w życiu duchowym jedną całość. Rosyjski pisarz i myśliciel, Fiodor DOSTOJEWSKI, w liście do Natalii Fonwisin z marca 1854 r. tak pisał: „Jestem dzieckiem mojego wieku, dzieckiem niewiary i zwątpienia, aż do chwili obecnej a nawet wiem to aż do grobu. Ileż męki kosztowało mnie i kosztuje to pragnienie wiary tym mocniejsze w mojej duszy, im więcej rodzi się w niej argumentów przeciwnych. A jednak Bóg zsyła mi chwile, kiedy czuję się doskonale spokojny. W takich momentach stworzyłem sobie swoje CREDO,  gdzie wszystko jest dla mnie jasne i święte. A tym Credo jest to, że nie ma nić piękniejszego niż Chrystus. Nie ma nic głębszego, nic bardziej miłego, nic rozsądniejszego, bardziej odważnego i bardziej doskonałego niż Chrystus!”
W jednym ze swoich kazań wygłoszonych 24 grudnia 1980 roku , Bł. Kard. Stefan Wyszyński tak wspominał: „We wrześniu 1939 roku, gdzieś w pobliżu Dęblina, spowiadałem w okopie żołnierza. Podczas, gdy ten płakał, mówiąc: <<Co z nami zrobili?>>; w pewnej odległości od nas rolnik siał. Potem, gdy skończyłem swoją powinność kapłańską, podszedłem do niego i pytam: – Panie, samoloty pikują, wszyscy uciekają, a pan sieje?” – Proszę księdza, gdybym zostawił to ziarno w spichlerzu, spaliłoby się od bomby, a gdy wrzucę je w ziemię, zawsze ktoś będzie jadł z niego chleb”.
I to jest ta właśnie wizja chrześcijańskiej Nadziei, która przyświeca nam w ten radosny poranek wielkanocny. Bo taki jest sens naszej wiary w potęgę i siłę Jezusowego Zmartwychwstania –mówią o tym słowa piosenki: „choć na świecie wojny, nienawiść rodzi nienawiść, zło potęguje zło, przemoc sieje przemoc – Zaufaj mi.  Uwierz, Jam zwyciężył Świat! Uwierz że życie wieczne trwa! Jeśli chcesz przejść na drugi brzeg, za mną choć , i nie lękaj się, pomogę ci! Podaj mi swą dłoń!” Ja Zmartwychwstałem i Ja Żyję!
Abp Fulton J. Sheen
powiedział: „To, w co wierzymy, jest bardzo ważne, bo nasze przekonania wpływają na to, co robimy. Jeśli nasze przekonania są dobre, to będziemy postępować właściwie!”
I to niech będą nasze życzenia w ten Wielkanocny Poranek, abyśmy mając mocną wiarę potrafili ją potwierdzać naszymi czynami i postępowaniem, i poświęcić swój czas i uwagę najbliższym, aby przeżyć radość wielkanocną, spędzając ten czas wśród swoich rodzinach, w pełnej wzajemnego szacunku, pokoju i radości, rodzinnej atmosferze.

Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoje przejście paschalne: przez cierpienie i śmierć na krzyżu aż do chwalebnego zmartwychwstania i ostatecznego wejścia do chwały Ojca. W ten sposób otworzyłeś i dla mnie drogę do nieba. Panie umocnij moją wiarę, abym przyjął prawdę o Twoim Chwalebnym Zmartwychwstaniu i miał nadzieję w sercu na moje zbawienie i zmartwychwstanie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Wielką Sobotę 2024 r.

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!”
Jednym z kluczy do czytania obrzędów Triduum Paschalnego jest spojrzenie na nie z perspektywy Żydowskiej PASCHY. Rabini żydowscy podkreślają, że najważniejszym daniem deseru paschalnego jest SŁOWO!. Haggada Paschalna zaczynała się od opowiadania ojca rodziny o tym, co Bóg dla nich zrobił – przy stole głowa rodziny przypominała dawne wydarzenia związane z wyjściem Izraelitów z niewoli egipskiej. W czasie celebracji TRIDUUM PASCHALNEGO  liturgia na dwa sposoby przypomina o dziele paschalnym Jezusa Chrystusa: słowem i gestem. Najpierw w Wielki Czwartek – we Mszy Św. Wieczerzy Pańskiej – poprzez ustanowienie Eucharystii i obmycia nóg uczniom przez Jezusa. W Wielki Piątek, w Liturgii Męki Pańskiej  – poprzez proklamację Pasji Jezusa i Adorację Krzyża, a następnie przez trwanie na modlitwie przy Grobie Pana.
I tak dochodzimy do Wielkiej Soboty Liturgia WIGILII PASCHALNEJ jest bardzo bogata w znaki. Najpierw OGIEŃ, będący symbolem światła, ciepła i bezpieczeństwa.
W dawnych zabudowach centralnym miejscem było palenisko – to tam gromadzili się pierwotni ludzie, aby przy nim  spożywać posiłek, ogrzać się i przy jego świetle wykonywać czynności i w spokoju odpoczywać. W Starym Testamencie Bóg w slupie ognia prowadził Izraelitów przez Morze Czerwone do Ziemi Obiecanej. Wnosząc dziś do świątyni zapalony Paschał – woskową kolumnę, symbolizującą Światło Zmartwychwstałego Pana jesteśmy wyprowadzeni jak naród wybrany z niewoli zła i grzechu do prawdziwej wolności, którą daje nam Jezus – Nowy Mojżesz.
Drugim wymownym symbolem jest WODA.
Kiedy Bóg stwarzał świat oddzielił wody górne od wód dolnych – oddzielił niebo od ziemi. Woda to życiodajny symbol, bez wody nie wyobrażamy sobie życia na tej ziemi. Gdy jej zabraknie – zabraknie życia. Woda i ogień dwa przeciwstawne żywioły symbolizują nasze duchowe oczyszczenie. Ogień wypala w nas to co trwałe w naszym życiu płynącym z wiary, a woda obmywa nas z grzechu i oczyszcza w źródle zbawienia.
Dlatego z zapalonymi świecami po obrzędzie poświęcenia wody odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne, aby podziękować Bogu za źródło chrześcijańskiego życia.
Te wigilijne znaki interpretuje dzisiejsze Słowo, ukazujące nam jak powstawał świat – dzieło Boga Stwórcy, jak naród wybrany został przez Boga Jahwe oswobodzony z niewoli egipskiej oraz zapowiedź prorocka Izajasza, jak Bóg pełen miłości pragnie zawrzeć Nowe Przymierze z ludem wybranym, a pełnia tej zapowiedzi – jak mówi Św. Paweł Apostoł – objawia się w Nowym Życiu, które przynosi nam Zmartwychwstały Jezus.
Kiedy czytamy dzisiejszą Ewangelię, to najpierw zadziwia, a nawet rozczarowuje nas postawa Apostołów, a następnie postawa kobiet. Dotykamy tu ludzkiej niewiary, którą obrazuje ciemna noc. Niewiarę w zmartwychwstanie, sceptyczny dystans do tej części nauczania Jezusa apostołowie manifestują, pozostając w domu, a kobiety – wpadając w przerażenie, panikę i bezradność na widok pustego grobu. Kiedy poszły aby po szabacie namaścić Jezusowe ciało wonnościami i olejkami – to spotykają się z aniołami. I wtedy następuje zmiana ich optyki –zupełnie inne spojrzenie na tajemnicę pustego grobu. Nikt Jezusa nie wykradł! Uspokajają je słowa Jezusa, cytowane przez aniołów:  „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie” – to one są prawdziwym światłem. Tylko Słowo Boga może nas oświecić.

Potrzebujemy Dobrej Nowiny, aby święte Słowo przeorało, a nawet wypaliło nasze myślenie. Inaczej nie uwierzymy.
Zmartwychwstanie sprawia, że Jezus wymyka się spod wszelkiej kontroli i próbie zamknięcia go w czasie i historii. Zmartwychwstanie sprawia, że Jezus jak sam Bóg jest ponad czasem i ponad historią. Tylko wtedy gdy Jezusa  – jak niewiasty nieustannie poszukujemy, przez moc modlitwy, potwierdzamy, że On stał się naszym życiem, naszym światłem i najczarniejsza noc nie jest straszna. Tylko wtedy każdego dnia zachowamy pokój bo ufamy Jezusowi, który wyszedł z grobu i jest nieustannie koło nas. Niech ta noc uspokoi nasze serca i będzie radosnym oczekiwaniem na Poranek Zmartwychwstania, kiedy zapowiedzi proroków się wypełnią. Prośmy gorąco o to, abyśmy przyjmując te znaki Wigilii Paschalnej właściwie przygotowali się do Świętowania Paschy na cześć Pana – Tajemnicy Jego Chwalebnego Zmartwychwstania.

Zmartwychwstały Zbawicielu, Ty widzisz, że nawet wobec pustego grobu mogę pozostać  niewierzący, jeśli nie otrzymam jasnego światła Twojego Słowa. Oświecaj moje myśli, moje sumienie i moją duszę. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na Wielki Czwartek 2024 r.    

„Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
 Przed swoim odejściem z tego świata Jezus pragnął pouczyć swoim uczniów o potrzebie służenia innym. Dlatego klęka przed uczniami i obmywa im stopy. Jezus swoją postawą zmienia ogólnie panujące normy i standardy: mycie stóp to jedna z tych czynności codziennych, którą przed wejściem do domu wykonywali niewolnicy albo służący. Uczniowie są zdziwieni – zaszokowany Piotr nie chce początkowo zgodzić się na umycie nóg. Boski Nauczyciel swoją postawę puentuje słowami: Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem i Panem, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
Tajemnica Wielkiego Czwartku bardzo mocno zwraca uwagę  Apostołów  na Potęgę Miłości. Najpierw uświęca swoją Boską Mocą chleb i wino, które stają się Jego Ciałem i Krwią – pokarmem na życie wieczne; a potem w postawie uniżenia przez umycie nóg pragnie, aby dokonało się ich pełne zanurzenie w źródle miłości i w praktykowaniu czynnej miłości bliźniego.
W świecie odartym z wszelkiego rodzaju zasad, w świecie konformizmu i prywatnych interesów, kiedy tyle zła, agresji, hejtu i nienawiści panoszy się wylewa się  niczym potok spadającej ulewy na ulicę Kiedy jad złości i nienawiści zatruwa nasze serca i niszczy wspólnotę małżeńską, rodzinną, parafialną społeczną i narodową; w takim świecie przykład Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, wzywanie do przestrzegania Przykazania Miłości Boga i bliźniego, jest jak głos wołającego na puszczy! A przecież tylko Miłość jest antidotum na wszelkie niesnaski, niepokoje i podziały współczesnego świata.
Bo tylko miłość ona jedna może rozpalić ogień w sercach, który wiecznie trwa!
Pan Jezus ustanawia w Wieczerniku sakramenty ludzkiego uświęcenia, nierozerwalnie związane ze sobą: sakrament Eucharystii i kapłaństwa. Eucharystia była źródłem i szczytem chrześcijańskiego życia dla Św. Jana Pawła II. Dlatego tak często powtarzał: NIE MA KAPŁAŃSTWA BEZ EUCHARYSTII, NIE MA EUCHARYSTII BEZ KAPŁAŃSTWA! Papież napisał odważne słowa o tajemnicy Eucharystii: „Eucharystia to wielki dar! Dzisiaj, kiedy znaczna część katolików zaczyna zaniedbywać coniedzielną Mszę Św.. Nie łudźmy się: odchodząc od źródła miłości i świętości, odchodzimy od samego Chrystusa!
Postawmy sobie dziś to pytanie: Czym jest dla mnie Eucharystia?!
Czy wierzę w żywą, realną obecność Jezusa pod postaciami chleba i wina? Czy umiem ofiarować Bogu samego siebie? Jaka jest moja postawa na Eucharystii? Czy jestem świadomy, że udział w Eucharystii ma mnie uzdolnić do dobrych uczynków i czynnej miłości bliźniego?

Wielki artysta okresu odrodzenia – Leonardo da Vinci mieszkał w Mediolanie i malował „Ostatnią Wieczerzę”, malowidło wykonane na zamówienie księcia Mediolanu: Ludwika Sforzy. w refektarzu klasztoru dominikanów przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie; w latach:1494-98. Było to bardzo żmudne i uciążliwe  zadanie – znaleźć tę właściwą twarz – 13 mężczyzn, którzy służyliby jako modele do wizerunków na malowidle. Którejś niedzieli na Mszy Św. w katedrze da Vinci ujrzał młodego chórzystę, który wyglądał tak, jak mógłby wyglądać Jezus. Jego twarz wyrażała uczucia miłości, niewinności, czułości, współczucia i dobroci. Ustalono więc, że ów młody człowiek – Pietro Bandinelli – będzie pozował jako model Chrystusa. Mijały lata, a malowidło nadal było nieukończone. Da Vinci nie mógł znaleźć odpowiedniej twarzy dla Judasza. Szukał kogoś z twarzą naznaczoną rozpaczą, podłością, chciwością i grzechem. Dziesięć lat po tym, jak rozpoczął malowanie, znalazł w więzieniu człowieka, którego oblicze miało wszystkie te cechy, jakich szukał dla Judasza. Wydano zgodę, by więzień pozował do wizerunku Judasza.
Leonardo zauważył, że w więźniu zaszła jakaś zmiana. W jego twarzy pojawiło się napięcie, a przekrwione oczy napełniły się przerażeniem, gdy wpatrywał się w swoją namalowaną podobiznę. Pewnego dnia Leonardo tak mocno odczuł jego zmieszanie, że przerwał pracę i zapytał:– Co cię tak strasznie dręczy? Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach i zapłakał. Po dłuższej chwili spytał: – Nie poznajesz mnie? Ja już byłem w twojej pracowni! Leonardo zdziwił się: – Niemożliwe?! Więzień kontynuował: A jednak! Przed laty pozowałem ci do postaci Jezusa!
Ten nieszczęśnik odwrócił się od Chrystusa i oddał swe życie we władanie grzechu, a świat ściągnął go na najniższy stopień upodlenia. Nie kochał już tego, co dawniej, lecz to, czym niegdyś gardził i czego nienawidził. Zamiast miłości były teraz nienawiść i nieszczęście; zamiast nadziei – rozpacz; zamiast światłości – ciemność.
A ty, czy przyjrzałeś się ostatnio swojej twarzy? I czy na niej widzisz odbicie miłości Jezusa, czy też piętno grzechu i słabości, które – niczym kwas – wyżera w tobie wizerunek miłości Ojca?!
Bóg wybiera to co słabe i grzeszne w oczach świata, aby nas umocnić i swoją łaską odrodzić i abyśmy tak przemienieni mogli mu służyć. Dowodem na to jest każde powołanie e do kapłaństwa, do zakonu To jest jak napisał w książce Św. Jan Paweł II: „Wielki Dar i Tajemnica” Jest przede wszystkim darem dobroci Boga, gdyż rodzi się jako   owoc łaski. Jezus włożył w słabe i ułomne ręce Apostołów, a także ich następców: biskupów, kapłanów i diakonów wielki dar Eucharystii. Poprzez ręce kapłanów – zwyczajnych ludzi, spływa na nas nadzwyczajna łaska Boża, dlatego dziś prosimy, aby Chrystus uczynił swoich Kapłanów tak wielkimi i silnymi, aby przez sprawowanie Najśw. Ofiary mogli ogarnąć cały świat swoją modlitwą, dźwigać go i pomagać w nieustannym zbawianiu.

Panie Jezu, dziękujemy ci za dar Eucharystii i kapłaństwa, w których zawarte są owoce naszego duchowego uświęcenia. Panie, który przed Męką, umyłeś uczniom nogi, bądź dla nas przykładem pokornej służby i najgłębszego sensu miłości. Racz napełnić nasze serca szczerą miłością ku Tobie i moim bliźnim, który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Amen.

 

Homilia na V Niedzielę Wielkiego Postu – 17 marca 2024

„A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.
Pan Jezus działał przeważnie w Galilei i Judei, zwracając się w pierwszej kolejności do Żydów. W Samarii także zostaje przyjęty z entuzjazmem. I to właśnie Samarytanie, tak bardzo pogardzani i poniżani przez Izraelitów,  rozpoznali w Nim Zbawiciela świata. O poznanie Jezusa proszą również Grecy. Zwracając się do Filipa, mówią: „Pragniemy zobaczyć Jezusa”.
Tłumacząc ten fragment z j. greckiego, oznacza to dokładnie: „zobaczyć i zrozumieć”. To coś więcej niż poznanie tylko powierzchowne, wyłącznie zmysłem wzroku. Chodzi tu o zrozumienie, kim jest Jezus. Ta prośba jest sprzeczna z postawą wielu Żydów, którzy zatrzymując się na ogólnikowym poznaniu, odrzucali misję Jezusa. On natomiast w odpowiedzi na prośbę Greków tłumaczy swoją drogę, która nadeszła: „Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy”. Boski  Nauczyciel wyjaśnia to przez analogię do ziarna pszenicy. „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”. Ziarno, które wpada w ziemię, musi mieć odpowiednie warunki: wilgotną glebę, sole mineralne, temperaturę, słońce, dopływ powietrza, aby obumrzeć w ziemi, a  na jej powierzchni wydać plon. Jest wiele podobieństwa pomiędzy historią ziarna, a losem człowieka. Ziarno, pochwycone dłonią siewcy, wrzucone jest w ziemię, aby w niej zgnić, obumrzeć. Jest to jednak pozorna klęska, bo zapłatą za tę ofiarę jest nowy plon – na miejscu tego jednego ziarenka wyrasta cały kłos, mnożąc je wielokrotnie.
Denis Legrix, która urodziła się bez rąk i nóg, pomagała ludziom, malując swe obrazy ustami. W książce: „Taka się urodziłam”, napisała: „Bądź błogosławiony Panie, który zsyłasz nasze cierpienia jako Boskie lekarstwo na nasze nieprawości… Nigdy nie zdołam podziękować moim rodzicom za to, że pozwolili mi żyć! Pokonywanie trudności sprawia mi wielką radość. Ogłaszam i stwierdzam, że jestem szczęśliwa, bo żyję! Oto niewątpliwie prawdziwa alchemia: przeistoczyć nasze cierpienia w miłosierdzie, w bratnią miłość, w dzieła sztuki. Przeistoczyć lichy ołów codzienności w lśniące zloto wieczności”. Gdy ktoś w swym rozwoju duchowym ucieka przed cierpieniem i krzyżem, nie potrafi go zaakceptować i przyjąć, kiedy chce je skrócić, jest na etapie niedojrzałego dziecka, które stłukło wazon w pokoju i uciekło do ogrodu, i chowa się, myśląc że nikt go nie znajdzie i ominie go konsekwencja.

W II części „Dziadów” Adama Mickiewicza podczas obrzędów w cmentarnej kaplicy pojawiają się dzieci, które wypowiadają następującą kwestię: „Kto nie doznał goryczy ni razu, nie dozna słodyczy w niebie”. Proszą o ziarnko goryczy, które umożliwiłoby im poznanie życia w całym bogactwie – słodyczy i goryczy. Jezus jest blisko swojej śmierci, która przyniesie plon dla wszystkich ludzi. Podobną drogę ma przejść każdy, kto chce iść za Nim. Bo Syn Boży prowadzi swoich uczniów drogą pełnienia woli Ojca, bez względu na to, czy jest to łatwe, czy trudne zadanie. On sam szedł trudną ciernistą drogą posłuszeństwa Ojcu, której treścią było pełne wyrzeczenie, a szczytem i celem – Krzyż. To w krzyżu człowiek odnajduje największy sens i miłość samego Boga. To krzyż jest swoistym pomostem, po którym możemy przejść na drugą stronę: Kto krzyż odgadnie ten nie upadnie, w boleści sercu zadanej”.A by osiągnąć życie wieczne, nie wolno przeceniać swojego życia na tym świecie. A dziś próbuje się nam to wmówić za wszelką cenę – życie przejść lekko, bezboleśnie i przyjemnie – bez żadnych problemów, bez zobowiązań, bez utrudnień, bez przykazań – pełny komformizm – swoistego rodzaju Nirvana XXI wieku. Czy tak się naprawdę da? Jezus mówi wyraźnie, że nie – i dlatego dziś jest wyśmiewany i odrzucany Boski Nauczyciel i jego  nauka, płynąca z Tajemnicy Krzyża.
W 1956 roku niemiecki filozof Günther Anders w książce: „Ludzka przestarzałość”, opisał tę „proroczą” strategię: „Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy…Kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… Niech pogłębia się przepaść między ludźmi a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami.
Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi. Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką lekką i przyjemną, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności. Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem i musi być monitorowany tak, jak powinno być monitorowane stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone… kwestionują ten system, są traktowani jako wrogowie publiczni”.
 Komentarz jest zbytecznypasuje jak ulał do naszej sytuacji.
Człowiek jest niekiedy tak zaabsorbowany sprawami codziennymi, że z trudem zdobywa się na spojrzenie na całość swojego życia. Chętnie uczymy się wielu rzeczy, a najmniej przejmujemy się, jak dobrze i właściwie żyć.
Taką beztroskę myślenia piętnował rzymski filozof i moralista Lucius Annaeus Seneka /zm w 65 r. p. Chr./, pisząc w swym dziełach: „Żadnej innej umiejętności, niż życie nie uczymy się z większym trudem. Przez cale życie należy uczyć się żyć i co może jeszcze bardziej dziwi – przez całe życie należy uczyć się umierać!… Niektórzy dopiero wtedy zaczynają żyć, kiedy trzeba zakończyć…a  niektórzy przestali żyć, zanim jeszcze zaczęli”.
Na statku, będącym od dłuższego czasu w rejsie, wyczerpał się zapas wody pitnej. Woda morska nie jest zdatna na dłuższą metę do picia, bo zwiększa pragnienie i prowadzi do choroby morskiej. Sternik zauważył płynący z naprzeciwka statek. Porozumieli się z załogą statku, prosząc o udzielenie wody spragnionym. Odpowiedź załogi ze statku, płynącego z naprzeciwka, była zaskakująca: „Śmiało! Możecie zaczerpnąć sami!” Okazało się, że statek na którym zabrakło wody pitnej, od jakiegoś czasu płynie bardzo szerokim ujściem rzeki, niosącej ogromne masy słodkiej wody- tak  byli zmartwieni brakiem wody, że tego nie zauważyli…Często jesteśmy otoczeni morzem łask, chociaż nieraz jesteśmy tak zakręceni i pochłonięci problemami, że duchowo konamy z pragnienia. Nie zauważamy, jakie wody nas niosą – bo woda Bożych łask jest na wyciągnięcie ręki – konfesjonał, Eucharystia, modlitwa, uczynki miłosierdzia wobec innych ludzi – „Śmiało! Możecie zaczerpnąć sami!”
Przed nami ostatnie dwa tygodnie Wielkiego Postu – czas na duchowe przygotowanie do przeżywania Tajemnic Paschalnych –prośmy gorąco, aby to był czas modlitwy, refleksji i dobrego przygotowania do sakramentu Miłosierdzia.

Panie Jezu, pragnę nieustannie poznać Ciebie. osobiście przez rozważanie Twojego słowa i życia, przez karmie nie się Twoim Najświętszym Ciałem. Niech zasmakuję na nowo Twojej Przyjaźni. Proszę Cię, oświeć mnie, abym rozpoznał swe grzechy przeciw Tobie i przeciwko moim bliźnim. Abym miał odwagę uznania, że źle postępuję, że potrzebuję zmiany postępowania, myślenia, nawrócenia. Daj łaskę prawdziwego żalu i poprawy, abym doznał radości Twojego przebaczenia. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Homilia na III Niedzielę zwykłą – 21 stycznia 2024

«Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!».
Bóg od wieków zaplanował zbawienie świata. Zapowiadał je przez proroków i oczekiwał stosownego czasu, aby wypełnić swoje obietnice. Z przyjściem Jezusa Chrystusa na świat czas się wypełnił, w Nim nadeszło królestwo Boże. Właśnie od tego Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność: od ogłoszenia pełni czasu, od objawienia tego, że nadszedł czas zbawienia. Jak mamy interpretować naukę Jezusa, który rozpoczyna swoje posłannictwo od wezwania do nawrócenia?!
Aby mieć udział w Królestwie Bożym, trzeba zwrócić się do Boga z przemienionym sercem. Nawrócenie oznacza odmianę życia, odrzucenie tego, co egoistyczne i grzeszne, a co jest przeciwne miłości Bożej. W to miejsce powinna przyjść wiara w Ewangelię. Czym jest w istocie Ewangelia?
To Dobra Nowina o tym, że Ojciec dokonuje w swoim Synu, Jezusie, zbawczej interwencji na rzecz człowieka, że nas ratuje z opresji śmierci duchowej, że dokonuje naszego usprawiedliwienia i odkupienia. To dowód  na to, jak bardzo Panu Bogu na nas zależy!
A czy nam zależy równie bardzo na Nim?!
Aby Ewangelia mogła być jak najszerzej głoszona, Pan Jezus powołuje swoich uczniów. Czyni to w sposób zwyczajny, prozaiczny: „Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim”.
Podobnie było z synami Zebedeusza: Jakubem i Janem, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Ich także w podobny sposób Jezus powołał. Jest to radykalne powołanie – oni natychmiast zostawiają swoje zajęcia, życiowe plany i idą za Nim. Potrafili podjąć decyzję! Porzucić sieci, które dotąd trzymali w ręce, łowiąc nimi swe małe ryby i wyczekując na złotą rybkę, aby z Jezusem zacząć czynić największe dzieła i stawać się rybakiem dla Jego Królestwa. W ten sposób stają się częścią Jego misji, głosicielami Ewangelii, świadkami Jego dzieła zbawienia. Ewangelia ma być dla nas wierzących Nowym Stylem Życia. Spróbujmy zatem zaryzykować i zaufajmy propozycji Jezusa, przyjmując Ewangelię jako osobisty, własny sposób na nasze życie.

Panie Jezu, chcę być częścią Twojego Królestwa, które oznacza zbawienie. Pragnę z wiarą przyjąć Ewangelię i iść za Tobą. Udziel mi łaski nawrócenia i przemiany, aby w moim sercu zagościł Twój pokój. Amen.

Homilia na II Niedzielę zwykłą – 14 stycznia 2024

„Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem”.
Zadaniem Jana Chrzciciela było przygotowanie drogi Mesjaszowi. W spotkaniu nad Jordanem wskazuje on na Jezusa jako Baranka Bożego, który dokona odkupienia ludzkości. To świadectwo staje się czytelne dla uczniów Janowych: Andrzeja i Jana. Na początku idą za Jezusem zapewne z ciekawości. Na pytanie Jezusa: «Czego szukacie?», odpowiadają również pytaniem: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?». Jezus w sposób tajemniczy zaprasza ich, aby trochę zaspokoić ich ciekawość: «Chodźcie, a zobaczycie». „Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej”.
To spotkanie z Jezusem musiało na nich odcisnąć niebagatelne piętno, skoro Jan zapisał w Ewangelii godzinę tego spotkania. Wydarzyło się coś jeszcze ważnego: bo oto z roli obserwatorów prywatnej ciekawości stali się uczniami i świadkami Jezusa.
Swoim doświadczeniem ze spotkania z Nim dzielą się z innymi, jak Andrzej, który mówi „«Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa”; a następnie przyprowadza swojego brata Szymona do Jezusa.  Jezus kolejny raz zaskakuje swoim głębokim spojrzeniem i przenikaniem na wskroś swojego przyszłego ucznia, kiedy mówi w konfrontacji z nim: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr”.
Piotr da później świadectwo swojej wiary i miłości do Jezusa przez męczeńską śmierć. To jest i nasze powołanie: spotkać się z Jezusem, doświadczyć Jego obecności i dzielić się tym z innymi. Na tej drodze najpierw otrzymaliśmy zaproszenie do wiary w Jezusa od tych, którzy przekazali nam katechezę, popartą świadectwem życia. Podobnie i my mamy dzielić się naszą wiarą z innymi. Aby stać się świadkami Jezusa, trzeba najpierw doświadczyć Jego bliskości. Dopiero wówczas, gdy nasza więź z Nim będzie mocna, w sposób naturalny możemy dawać świadectwo o tym, co przepełnia nasze serce. Żeby świadczyć o Jezusie, trzeba najpierw uwierzyć w to Kim On jest dla mnie? Kim zatem Jezus jest dla mnie? Czy postrzegam go jako Mesjasza, Zbawiciela świata? Żeby uwierzyć, trzeba Go poznać i z Nim przebywać. Wydaje się nam, że jesteśmy na straconej pozycji, bo nie mamy możliwości spotkania en face – czyli twarzą w twarz, tak jak uczniowie. Ale to nieprawda!. Mamy możliwość spotkania sercem, umysłem i duszą – na modlitwie, przez formację i życie sakramentalne. Czy potrafię poświęcić swój czas, aby z Jezusem  być blisko, w pełni Go poznawać i zaprzyjaźnić się z Nim na całe życie?

Panie Jezu, uczyń mnie narzędziem w przekazywaniu wiary innym. Pozwól mi doświadczać Twojej bliskości, dzielić się nią tam, gdzie jest to możliwe, a przede wszystkim dawać świadectwo. Amen.

Homilia  na Pasterkę – 2023

„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło .Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele”.
Każdy z nas nie chce żyć w ciemności. Noc napawa nas lękiem i robimy wszystko aby jak najszybciej zapalono światło. Wszyscy pragniemy żyć w świetle, pragniemy światła. Ale Tej nocy nikt z nas nie odczuwa strachu, nie ma w nas lęku, przybywamy do stajenki, aby napełnić się tym Boskim Światłem – Blaskiem Nowonarodzonego Jezusa.. Małe Dzieciątko przychodzi do nas i  obdarza nas swoim światłem, które rozjaśnia wszystkie mroki i cienie naszego życia. Jezus objawia się w tajemnicy swego Narodzenia, przychodzi do nas, przynosi światło swojej nauki, sam będąc Światłością świata „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Kolejny raz  spotykamy się z Bożym paradoksem. Oto ten zapowiadany przez 4000 lat, który miał być Królem i wybawieniem Izraela, Syn Boży – Mesjasz – Zbawiciel przychodzi na świat w warunkach wręcz ekstremalnych, z dala od domu rodzinnego, z dala od ludzkich domów, gdzieś na peryferiach miasta w nędznej stajence, bo nie było miejsca w żadnej gospodzie;  zamiast kołyski ma żłóbek i siano, a wół i osioł ogrzewają go parą. Zamiast królów, książąt znamienitych rodów oraz poddanych, fanfar i wystrzałów armatnich na cześć nowonarodzonego potomka królewskiego, witają go prości pasterze, wypasający niedaleko stado. Witamy go także my, którzy z wiarą przyszliśmy do tej świątyni. Stajemy przy stajence, jest wkomponowana w tajemnicę Bożego Narodzenia, a jej twórcą i pomysłodawcą był – jak pamiętamy z tegorocznych Rorat – Św. Franciszek z Asyżu, który pierwszą szopkę wybudował w maleńkim Greccio w 1223 roku – czyli 800 lat temu.
Jan Kasprowicz w wierszu „Narodzenie Chrystusowe” zapisał:
Na wysokościach chwała Bogu! chwała!
Na ziemi spokój ludziom dobrej woli!
Zadrżyj z radości! zadrżyj, ziemio cała!
Bo czas nadchodzi, gdzie świat ten wyzwoli
Potęga serca i ducha potęga
Z tego, co rani, i z tego, co boli.
Wszystkie żywioły, które złość rozprzęga,
Że w bezprzestannym ścierają się boju,
Połączy w jedno promienista wstęga!
Pielęgnowanie Bożonarodzeniowych tradycji jest rzeczą ważną, ale to tylko pierwszy kroczek do duchowego przeżywania świąt. Ważne są kolejne kroki…Marzymy czasem o dokonywaniu rzeczy wielkich i spektakularnych, także w sferze  wiary i duchowości.
Niech w okresie Bożego Narodzenia nie zabraknie rzeczy wydawałoby się – zwyczajnych i podstawowych: Niech nie zabraknie modlitwy i osobistej adoracji Dzieciątka Jezus w Żłóbku, której kulminacyjnym momentem jest spotkanie z Nim w Eucharystii; niech nie zabraknie prawdziwej radości ze spotkania z najbliższymi przy świątecznym stole i autentycznego nacieszenia się sobą. W rzeczywistości tak bardzo dynamicznej i pędzącej z zawrotną prędkością niczym pociąg Pendolino, potrzeba tej chwili zatrzymania się, refleksji i dziękczynienia za to czego dokonał Jezus. Spróbujmy choć na chwilę oderwać  naszych myśli od spraw powszednich, przyzwyczajeń, obowiązków i  zobaczmy ten Wielki Cud Miłości, które przynosi Dzieciątko Jezus, rodząc się w ludzkim ciele. Niech Jego miłość rozpali naszą miłość do ludzi; bo kiedy będziemy dla siebie dobrzy, mili i serdeczni, to Jezus tak naprawdę narodzi się w nas…

Panie, klękam dziś przed Tobą ze łzami radości i dziękuję Ci za Twoją miłość, za to, że dla mnie stałeś się człowiekiem. Dziękuję Ci, że tak dobrze mnie znasz i przychodzisz do mnie w tę noc niepodobną do innych nocy. Proszę Cię, abym w Tobie odnalazł prawdziwe życie i cieszył się radością twoich narodzin z tymi, których w te dni postawisz na mojej drodze. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.