Homilia na XXIII Niedzielę zwykłą

„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”.
Pochyleni dziś nad Słowem Pana, zawartym w Ewangelii, słyszymy z ust Jezusa podstawowe warunki bycia Jego uczniem. Mieć w nienawiści rodziców? I własne życie, Dźwigać swój własny krzyż? Brzmi to zdecydowanie odstraszająco! Ewangelista Łukasz relacjonuje, że Jezus wypowiedział te słowa do idących z Nim wielkich tłumów. Zauważmy, że ludzie ci nie szli za Nim, ale z Nim – czyli towarzyszyli mu w drodze, trochę z ciekawości, chcąc zobaczyć, co nowego uczyni – jakiś znak, jakiś cud?! Jezus doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że motywacje pójścia za Nim, a właściwie z Nim są bardzo różne, dlatego w odpowiednim momencie skierował do nich te trudne słowa: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści, swego ojca, matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”.Kto nie dźwiga swego krzyża a idzie za mną, nie może być moim uczniem!” Jezus zatrzymał się i przemówił do nich, ponieważ chciał nimi trochę wstrząsnąć i pomóc im przezwyciężyć przeszkody, które ich powstrzymywały przed pójściem za Nim. Chciał, żeby zrozumieli, że przyjęcie Jego nauki, to poważna decyzja, której nikt za nich nie podejmie. Każdy musi sam zdecydować w swoim sercu, czy chce pójść za Jezusem, czy tylko iść z Nim oraz z tymi którzy za Nim idą… I tak wielu dzisiaj postępuje. Idę do kościoła, bo tam spotkam ludzi, z kimś pogadam po drodze, poplotkuję, może dowiem się czegoś, Ale już nie dbam o to, jak i gdzie uczestniczę w liturgii Mszy Św., czy słyszę czy nie słyszę, czy widzę, czy nie widzę żywego Boga – i dziś tak wielu młodych ludzi uczestniczy we Mszy Św. Idę, bo mam towarzystwo i może być ciekawie i fajnie. Wielu boi się zaangażować w sprawy kościoła – choć mogłoby zapisać się do ministrantów, do scholi, przyjść na spotkanie grupy młodzieżowej, wejść do Żywego Różańca, Domowego Kościoła, bo mogę być przez innych wyśmiany lub odrzucony. Jeszcze inni zaczynają z entuzjazmem, jest power, jest moc, jest siła – ale przychodzą zwątpienia w wierze, brak modlitwy zakorzenienia w Chrystusie i czar jak mydlana bańka pryska – nie mają siły wytrwać w przeciwnościach.
Każdy, kto nie potrafi wyrzec się wszystkiego, tak naprawdę nie może być Jezusowym uczniem. Prawdziwe stawanie się uczniem Jezusa Chrystusa to sztuka rezygnacji oraz dokonywanie właściwego wyboru. Boski Mistrz z Nazaretu kieruje do każdego z nas osobiste zaproszenie – pójdź za mną!
Każdy, kto chce być Jego uczniem, nie może Jezusowi stawiać warunków.
To tak samo, jakby uczeń stawiał nauczycielowi, katechecie warunki, co będzie robił, a czego nie będzie robił, co można go pytać i wymagać od niego, a czego nie można. Powiedzielibyśmy – to jakiś absurd! Skoro Jezus zaprasza do grona swoich uczniów, to tylko On może postawić konkretne warunki bycia Jego uczniem. Pan Jezus nie zabiera człowiekowi wolności, a wręcz przeciwnie.
On wyzwala w nas pragnienie, żeby Bóg stawał się w naszym życiu najważniejszy – „Jeśli Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu!”. Jeśli całe serce jest dla Niego, to jest w nim również miejsce dla innych. Wtedy miłość jest zdrowa i rozwijająca. Jeśli ktoś lub coś stanie się ważniejsze od Niego, człowiek bardzo często marnuje swoje życie. Tylko Bóg może dać życiu pełnię. Jest nią On sam tu, na ziemi, a przede wszystkim w wieczności. Jezus Chrystus przygotowuje także nas i zachęca, abyśmy nasze wysiłki skoncentrowali na  duchowym przygotowaniu do spotkania z Bogiem w wieczności.
Bł. Karol de Foucauld napisał kiedyś: „Odkąd poznałem Boga, wiedziałem, że nie mogę żyć jak tylko dla Niego”. Dokonywanie życiowych wyborów jest wielką i trudną sztuką. Można „pójść za ciosem”: emocji, zdarzeń, ambicji, mody, pogoni za sukcesem, pragnienia władzy i pieniędzy oraz cielesnych przyjemności. Tak wielu współczesnych czyni. I dlatego tak wiele na świecie jest smutku, cierpienia i narzekania w ludzkim życiu. I dlatego niektórzy ludzie nie widzą sensu swego życia, a duchową rozpacz ukrywają pod maską kpin, używek, uzależnień i przymusowego udawania dobrego samopoczucia. Bóg szanuje naszą wolność i nasze wybory. Jednak bycie wolnym nie oznacza życia bez żadnych zobowiązań, ale oznacza postawę człowieka podejmującego decyzje i działania zgodnie z sumieniem i jasno określonym systemem wartości.
Słuchając dzisiejszych czytań zastanów się drogi bracie i siostro, co porusza cię w sposób szczególny w tym słowie?! Może Jezus zaprasza Cię do większej bliskości z nim? A może pokazuje Ci to, co Cię od niego oddala?! Jeśli tak, to weź sobie to słowo Jezusowe do serca. A może warto bardziej zaangażować się we wspólnotę kościoła

Papież Franciszek powiedział, że: „Maryja jest misjonarką zbliżającą się do nas, by nam towarzyszyć w życiu, otwierając serca na wiarę swoim macierzyńskim uczuciem.” Najświętsza Maria Panna przy objawieniu się w Fatimie wyraziła życzenie, byśmy się poświęcili Jej Niepokalanemu Sercu. Poświęcenie się Bogurodzicy jest aktem religijnym i zawiera w sobie głęboki sens, pociągając za sobą pewne zobowiązania. Poświęcić się Niepokalanemu Sercu Maryi to związać się wewnętrznie z Jej życzeniami, które należy wypełniać. Na tym właśnie polega nasz duchowy związek z Nią, który nie jest niczym innym, jak służbą dla niej.
Panie, otwórz mnie na działanie Twojej łaski, abym tak jak Maryja mógł Ci służyć, pomimo lęku i niepewności. Niech przesłanie Twojej Ewangelii stale ujawnia się w moim życiu. Amen.